Australian Open. Sandgren znów zachwyca. Tym razem ujarzmił Berrettiniego

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Tennys Sandgren po raz czwarty w karierze pokonał tenisistę czołowej dziesiątki rankingu ATP i po raz trzeci dokonał tej sztuki podczas Australian Open. Na kortach w Melbourne Park czuje się jak ryba w wodzie, o czym tym razem przekonał się Matteo Berrettini. Dla Włochów to nie koniec złych informacji. Z imprezą pożegnał się także Jannik Sinner. 

Sympatycy tenisa znów mogli poczuć się jak w 2018 roku. Przenosiny w czasie zafundował Tennys Sandgren, który nawiązał do swoich sukcesów sprzed dwóch lat, kiedy pokonał w Melbourne Stana Wawrinka oraz Dominika Thiema i sensacyjnie awansował do ćwierćfinału. Tamto wydarzenie na pewno było przełomem w jego karierze, jednak to nie tak, że wskoczył na wyższy poziom. Wiele mówi ranking Sandgrena. Wygrywając wspomniane mecze był 97. tenisistą rankingu ATP, obecnie, po upływie równo dwóch lat, jest trzy pozycje niżej.

Można zaryzykować jednak stwierdzenie, że gdyby tenisiści przez cały sezon rywalizowali w Melbourne, Sandgren byłby notowany znacznie wyżej. To niewiarygodne, ale trzy razy mierzył się podczas Australian Open z zawodnikami czołowej dziesiątki i za każdym razem wygrywał. Do wymienionych już zwycięstw nad Wawrinką i Thiemem dziś dołożył wygraną z Berrettinim. Rozstawiony z numerem osiem Włoch źle wszedł w spotkanie i przegrywał już 0-2 w setach. Odrobił jednak straty i kiedy wydawało się, że przechyli szalę zwycięstwa na swoją korzyść, dał się przełamać w najważniejszym momencie. Po chwili Sandgren dopełnił formalności przy własnym podaniu i wygrał 7:6(7), 6:4, 4:6, 2:6, 7:5. Jego rywalem w trzeciej rundzie będzie Sam Querrey.

Włoscy kibice nadzieje na dobry wynik w Melbourne pokładali też w Janniku Sinnerze. Zwycięzca ATP Next Gen Finals nie nawiązał jednak do wyników dwóch poprzednich triumfatorów tej imprezy – Heyona Chunga i Stefanosa Tsitsipasa. Koreańczyk i Grek, będąc niejako na fali po zwycięstwie w Mediolanie, w Australian Open docierali aż do półfinału. Sinner nie okazał się aż tak przebojowy. 18-latek uległ 4:6, 4:6, 3:6 Martonowi Fucsovicsowi z Węgier.

Problemów z awansem do trzeciej rundy nie mieli natomiast faworyci do wygrania całych zawodów Novak Dźoković i Stefanos Tsitsipas. Grek nie musiał nawet wychodzić na kort, ponieważ jego rywal, Phillip Kohslchreiber wycofał się z turnieju z powodu problemów z brzuchem. Niemiec powiedział dziennikarzom, że w takim stanie wyszedłby na kort tylko wtedy, gdyby to był finał Wielkiego Szlema. Z kolei Novakowi Dźokoviciowi wystarczyło niespełna 100 minut, by pokonać 6:1, 6:4, 6:2 Tatsumę Ito z Japonii. W kolejnej rundzie przed niezwykle trudnym zadaniem pomszczenia rodaka stanie Yoshihito Nishioka. Młodszy z Japończyków nie będzie miał jednak nic do stracenia, już sam awans do 3. rundy na pewno go satysfakcjonuje.

Australian Open 2020 – Kursy bukmacherskie


Wyniki

Środowe mecze 2. rundy mężczyzn (sesja poranna):

Tennys Sandgren (USA) – Matteo Berrettini (Włochy, 8) 7:6(7), 6:4, 4:6, 2:6, 7:5
Sam Querrey (USA) – Ricardas Berankis (Litwa) 7:6(2), 4:6, 6:4, 6:4
Guido Pella (Argeyntyna, 22) – Gregoire Barrere (Francja) 6:1, 6:4, 3:6, 6:3
Marton Fucsovics (Węgry) – Jannik Sinner (Włochy) 6:4, 6:4, 6:3
Stefanos Tsitsipas (Grecja, 6) – Philipp Kohlschreiber (Niemcy) walkower dla Greka
Milos Raonic (Kanada, 32) – Christian Garin (Chile) 6:3, 6:4, 6:2
Marin Czilić (Chorwacja) – Benoit Paire (Francja, 21) 6:2, 6:7(6), 3:6, 6:1, 7:6(10-3)
Diego Schwartzman (Argentyna, 14) – Alejandro Davidovich Fokina (Hiszpania) 6:1, 6:4, 6:2
Yoshihito Nishioka (Japonia) – Daniel Evans (Wielka Brytania, 30) 6:4, 6:3, 6:4
Novak Dźoković (Serbia, 2) – Tatsuma Ito (Japonia) 6:1, 6:4, 6:2

Australian Open. Obiecujący start Igi Świątek

/ Kacper Kaczmarek , źródło: własne, foto: AFP

Niewiele ponad godzinę zajęła Idze Świątek sprawa awansu do drugiej rundy wielkoszlemowego Australian Open. Polka, bez straty seta, uporała się z Węgierką Timeą Babos, wygrywając pewnie 6:3, 6:2. W kolejnej rundzie 18-letnia warszawianka zmierzy się z doświadczoną Hiszpanką Carlą Suarez Navarro. 

Przed środowym spotkaniem forma Świątek dla wielu była wielką niewiadomą. Polka od czasu porażki w drugiej rundzie ubiegłorocznego US Open nie pojawiła się na korcie ani razu, lecząc w międzyczasie uraz stopy, którego nabawiła się właśnie w Nowym Jorku. W tym roku nie zagrała ponadto w żadnym poprzedzającym Australian Open turnieju, a sezon rozpoczęła w Melbourne, gdzie broni punktów za ubiegłoroczną drugą rundę. 

Powrót do rywalizacji w głównym cyklu nie był jednak dla młodej Polki bolesny. Świątek oddała zaledwie pięć gemów Timei Babos w meczu otwarcia w Melbourne i pewnie zakwalifikowała się do dalszej części turnieju. Węgierka była jedynie tłem dla 18-letniej tenisistki z Warszawy, która tego dnia była po prostu nie do zatrzymania. Niszczycielska siła Świątek uwidaczniała się szczególnie przy własnym podaniu, przy którym Polka zdobyła aż 27 z 32 możliwych punktów i dała rywalce zaledwie jedną szansę na przełamanie. 

Dobrych aspektów w grze Polki było jednak więcej, a to dobrze zwiastuje przed kolejnym meczem, który czeka Świątek już w czwartek. Polka zmierzy się w nim z doświadczoną Carlą Suarez Navarro, która zapowiedziała zakończenie kariery po obecnym sezonie. Hiszpanka po dwóch tie-breakach wyeliminowała w pierwszej rundzie rozstawioną z “11” Białorusinkę Arynę Sabałenkę.


Wyniki

Australian Open, mecz 1. rundy gry pojedyncznej:

Iga Świątek (Polska) – Timea Babos (Węgry) 6:3, 6:2