Australian Open. Poprzeczka wędruje w górę
Już tylko godziny dzielą nas od meczu Igi Świątek z Carlą Suarez Navarro. To na pewno będzie zupełnie inne spotkanie niż z Timeą Babos, bo przeciwniczki Polki to tenisistki z dwóch różnych światów. Miejmy jednak nadzieję, że jedna rzecz pozostanie niezmieniona i to znów nasza reprezentantka zdobędzie ostatni punkt.
W pierwszej rundzie Iga Świątek wykonała kawał dobrej roboty i zagrała tak, jak zwykle robią to tenisistki ze ścisłej czołówki. Nie dość, że wygrała, to zaoszczędziła siły na kolejny mecz / kolejne mecze. No właśnie, jak długo potrwa jeszcze przygoda Polki z turniejem w Melbourne? Wydaje się, że zadowoleni możemy być nie tylko z rozstrzygnięcia meczu Świątek – Babos, ale też ze zwycięstwa Carli Suarez Navarro nad Aryną Sabałenką. Nie ma to nic wspólnego z lekceważeniem Hiszpanki, przed czym przestrzegamy. Zgadza się, zapowiedziała koniec kariery po tym sezonie, ale jednocześnie zaakcentowała, że traktuje go tak poważnie, jak wszystkie poprzednie, a priorytetem będą dla niej turnieje wielkoszlemowe.
– Mój cel jest jasny, chcę być dumna z tego, w jaki sposób dotrę do końca drogi. Spróbuję skończyć sezon w czołowej dziesiątce rankingu, bo wiem co trzeba zrobić, żeby tam się znaleźć. Jestem bardzo podekscytowana kolejnym występem w Igrzyskach Olimpijskich i jak zawsze będę koncentrować się na występach wielkoszlemowych. To będzie mój ostatni sezon w karierze, ale podejdę do niego z takim samym nastawieniem na ciężką pracę, pokorę i ambicję – tak kilka tygodni temu mówiła Carla Suarez Navarro o planach na 2020 rok.
Oczywiście słowa to jedno, a czyny to drugie. Skoro Alexander Zverev może snuć plany, na co przekaże pieniądze za zwycięstwo w Wielkim Szlemie, to Carla Suarez Navarro może marzyć o powrocie do czołowej dziesiątki. O ile jednak do tak świetlanej przyszłości Hiszpanki podchodzimy z dużym dystansem, tak jesteśmy pełni podziwu dla tego, czego dokonała przez ostatnie kilkanaście lat. W pamięci najbardziej zapadł jej znak rozpoznawczy. Ten piękny, jednoręczny bekhend wielu kibiców rozpozna obudzonych w środku nocy. I tym razem będzie ku temu okazja. Dokładnie o 3 w nocy czasu polskiego, bo mniej więcej o tej porze nad siatką powinny przelatywać pierwsze piłki uderzane przez Igę Świątek i Carlę Suarez Navarro.
Dokładna godzina rozpoczęcia meczu zależeć będzie jednak od poprzedzającego go starcia deblistek. Stawką polsko-hiszpańskiego starcia jest awans do 3. rundy Australian Open. Suarez Navarro może osiągnąć tę fazę australijskiej imprezy po raz siódmy, Świątek – po raz pierwszy. To jednak strata wynikająca z różnicy wieku, a nie umiejętności. Bo choć 31-latkę z Las Palmas szanujemy i doceniamy, to nie ośmielimy się napisać, że w tej chwili jest lepszą tenisistką od Polki.