Hamburg. Żuk zatrzymał groźnego Tajwańczyka i zdobył tytuł

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Kacper Żuk zwyciężył w turnieju rangi ITF z pulą nagród 25 tysięcy dolarów. Polak w finale pokonał mistrza juniorskiego Roland Garros i Wimbledonu sprzed dwóch lat, Tsenga Chunga Hsina.

W pierwszej partii obaj tenisiści długo pilnowali własnych serwisów. W dziewiątym gemie jako pierwszy „breaka” na swoim koncie zapisał reprezentant Polski, dzięki czemu stanął przed szansą zakończenia seta przy pomocy własnego podania. Przy wyniku 4:5 Tajwańczyk obronił trzy piłki setowe, ale przy czwartej musiał już skapitulować.

W drugiej odsłonie meczu serwis również odgrywał kluczową rolę. Jedyne dwie szansa na przełamanie były w ósmym gemie, ale Żuk obronił oba „breakpointy” i do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break. W tej dodatkowej rozgrywce 21-latek z Nowego Dworu Mazowieckiego odskoczył na 3:1 i 4:2. Wypracowanej przewagi już nie roztrwonił. Reprezentant Polski wykorzystał drugą piłkę meczową i po godzinie i 42 minutach gry zakończył spotkanie.

W sobotę Kacper Żuk zdobył trzeci w tym sezonie, a szósty w karierze tytuł w imprezie rangi ITF.


Wyniki

Finał singla

Kacper (Żuk, 2) – Chung Hsin Tseng (Tajwan, 3) 6:4 7:6(4)

Linz. Gauff nie będzie bronić tytułu. Powodem obawy związane z koronawirusem

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

W ostatnim w tym roku turnieju WTA zabraknie tenisistek z czołowej dziesiątki rankingu i broniącej tytułu Cori Gauff. Do Linzu przyjadą za to Aryna Sabalenka, Jelena Rybakina czy Elise Mertens. Zmagania ruszą 9 listopada.

Pandemia koronawirusa mocno uderzyła w jesienny terminarz rozgrywek WTA. Odwołane zostały wszystkie turnieje rozgrywane w Azji, w tym WTA Finals. W związku z tym ostatnim przystankiem w tegorocznym rozkładzie jazdy będą zawody rangi International w Linzu. Ta propozycja okazała się niewystarczająco kusząca dla zawodniczek z czołowej dziesiątki rankingu. Żadna z nich nie wybierze się w podróż do Austrii. Sezon zakończyły już również dwie najlepsze polskie tenisistki, Iga Świątek i Magda Linette. Co więcej, do Linzu nie przyjedzie również Cori Gauff, zwyciężczyni sprzed roku.

O przyczynie nieobecności Amerykanki poinformował na Twitterze dziennikarz Chirstopher Clarey. Rozmawiał on z ojcem tenisistki, Corey’em Gauffem. – Czas wracać do domu. Trudno poruszać się po Europie w trakcie pandemii – wyjaśnił ojciec, a zarazem szkoleniowiec wyjątkowo zdolnej 16-latki. Jak tłumaczy dziennikarz, powodem absencji nie będą zatem ograniczenia w liczbie turniejów nakładane na najmłodsze zawodniczki.

Lista nieobecnych będzie zatem długa, ale obsada – jak na turniej rangi International – mimo to jest niezła. Na liście zgłoszeń widnieją nazwiska Aryny Sabalenki, Jeleny Rybakiny, Markety Vondrouszovej czy Elise Mertens. Udział w zawodach planują również Nadia Podoroska i Jennifer Brady, sensacyjne półfinalistki dwóch ostatnich imprez wielkoszlemowych, oraz Alize Cornet, podopieczna Sandry Zaniewskiej.

Zawody w Linzu odbędą się w dniach 9-15 listopada.

Monastyr. Bardzo dobre wyniki Falkowskiej i Marka

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: LOTOS PZT Polish Tour

Młodzi polscy tenisiści pokazali się z dobrej strony w turnieju ITF w Monastyrze. Weronika Falkowska razem z Niemką Lisą Ponomar nie miały sobie równych w grze podwójnej. Z kolei Wojciech Marek awansował do pierwszego w zawodowej karierze finału w grze pojedynczej. W meczu o tytuł nieznacznie uległ Thiago Augustinowi Tirante. 

Falkowska w Monastyrze rywalizowała już przed tygodniem. Wówczas spisała się jeszcze lepiej i doszła do finału w obydwu specjalnościach – singlu i deblu. W najważniejszych meczach lepsze okazywały się jednak przeciwniczki.

W tym tygodniu 20-latka sięgnęła po trofeum. Razem z Niemką Lisą Ponomar (z tą samą partnerką grała przed tygodniem) w czterech meczach nie straciły ani jednego seta. Najszybciej rozprawiły się z finałowymi rywalkami. Rosjanki Anna Ureke i Jekaterina Wiśniewska ugrały tylko jednego gema.

Dla naszej reprezentantki to piąty w ogóle, a pierwszy w tym roku tytuł wywalczony w zawodowych rozgrywkach. W rankingu deblistek WTA Falkowska zajmuje aktualnie 467. miejsce.

W tej samej miejscowości bliski odniesienia turniejowego zwycięstwa był Wojciech Marek. 19-latek rozpoczął zmagania niemrawo, od seta przegranego z niżej notowanym Tunezyjczykiem Azizem Ouakaą, ale z kolejnych dziewięciu partii wygrał osiem. Drabinka turniejowa ułożyła się w taki sposób, że ani razu nie grał z rozstawionym zawodnikiem, jednak to nie umniejsza jego sukcesu. Po raz pierwszy w zawodowych rozgrywkach awansował do finału.

W meczu o tytuł walczył z Argentyńczykiem Thiago Augustinem Tirante, który również nie znał dotąd smaku zwycięstwa w zawodowym turnieju. Po blisko trzygodzinnej batalii minimalnie lepszy okazał się tenisista z Ameryki Południowej. Tirante wygrał 7:6(2), 6:7(4), 6:3.

Ostrawa. Sakkari z Azarenką o finał, odrodzenie Sabałenki

/ Dominika Opala , źródło: własne , foto: AFP

Wiktoria Azarenka nie pozwoliła na rewanż Elise Mertens i zameldowała się w półfinale Ostrava Open. Awans do najlepszej „czwórki” uzyskała też inna Białorusinka – Aryna Sabałenka, która pokonała Sarę Sorribes Tormo w najdziwniejszym meczu turnieju. Ponadto w 1/2 finału znalazły się też Maria Sakkari i Jennifer Brady. 

Pojedynek pomiędzy Wiktorią Azarenką a Elise Mertens był jedynym spotkaniem dwusetowym w piątek w Ostrawie. Tenisistki te miały okazję rywalizować miesiąc temu w ćwierćfinale US Open. Wówczas lepsza była Białorusinka, która oddała rywalce tylko gema. Tym razem Belgijka zdołała postawić bardziej zacięty opór, ale nie wystarczyło to na odniesienie zwycięstwa.

Partia otwarcia była wyrównana, a zawodniczki wspinały się na wyżyny swoich umiejętności przez co gra stała na bardzo wysokim poziomie. Mimo że Mertens uzyskała przełamanie już na początku to nie zdołała doprowadzić przewagi do końca. Od stanu 3:4 Azarenka wygrała trzy gemy z rzędu, a w drugiej odsłonie przejęła całkowitą kontrolę nad meczem. W efekcie finalistka US Open 2020 zameldowała się w półfinale po 90 minutach gry. W walce o finał jej rywalką będzie Maria Sakkari.

Greczynka nie miała łatwej przeprawy z Ons Jabeur. Tunezyjka wygrała pierwszego seta, dzięki kluczowemu przełamaniu w szóstym gemie. W drugiej odsłonie to ona także przejęła inicjatywę od początku i miała przewagę breaka. Jednak atenka zerwała się do walki i od stanu 2:3 wygrała cztery gemy, wyrównując stan meczu. Trzecia partia przebiegała już całkowicie pod dyktando wyżej notowanej zawodniczki, która straciła w niej tylko jednego gema.

W półfinale Ostrava Open znalazła się też rodaczka Azarenki. Aryna Sabałenka zdołała odnieść zwycięstwo, choć przegrała pierwszych dziesięć gemów. To nie był jednak koniec zaskakujących rozstrzygnięć w spotkaniu z Sarą Sorribes Tormo. Po tym, jak Hiszpanka objęła prowadzenie 6:0, 4:0 nie wygrała już gema w tym pojedynku. Sabałenka zapisała na swoje konto dwanaście gemów z rzędu. Rywalką turniejowej „trójki” w walce o finał bedzie Jennifer Brady, która wyeliminowała Weronikę Kudermetową w trzech setach.


Wyniki

Ćwierćfinały singla:

Aryna Sabałenka (Białoruś, 3) – Sara Sorribes Tormo (Hiszpania, Q) 0:6, 6:4, 6:0

Wiktoria Azarenka (Białoruś, 4) – Elise Mertens (Belgia, 7) 6:4, 6:1

Maria Sakkari (Grecja) – Ons Jabeur (Tunezja) 3:6, 6:3, 6:1

Jennifer Brady (USA) – Weronika Kudermetowa (Rosja, Q) 6:7 (5), 6:3, 6:1

Antwerpia. Chaczanow nie wykorzystał piłki meczowej z Evansem

/ Dominika Opala , źródło: własne , foto: AFP

Daniel Evans zanotował wielki powrót do meczu i zapewnił sobie miejsce w półfinale European Open. Brytyjczyk obronił piłkę meczową z Karenem Chaczanowem. Grigor Dimitrow awansował do najlepszej „czwórki” bez gry, gdyż Milos Raonic wycofał się z powodu kontuzji.

Daniel Evans nie jest z pewnością ulubionym przeciwnikiem Karena Chaczanowa. Drugi raz w tym roku Brytyjczyk zdołał odwrócić losy meczu z Rosjaninem i wyjść zwycięsko ze starcia. W piątek, w walce o półfinał European Open, moskwianin był o krok od awansu, ale nie udało mu się domknąć pojedynku w dwóch setach.

Pierwsza część spotkania należała zdecydowanie do Chaczanowa. Uzyskał on breaka w szóstym gemie i nie oddał tego prowadzenia do końca partii otwarcia. Druga odsłona także rozpoczęła się pomyślnie dla wyżej notowanego tenisisty, gdyż już w pierwszym gemie przełamał on rywala. Jednak wraz z rozwojem sytuacji na korcie Evans podwyższał poziom swojej gry i wywierał coraz większą presję na Rosjaninie. W końcu, w ósmym gemie odrobił straty i losy seta musiał rozstrzygnąć tie-break. W nim Chaczanow wyszedł na prowadzenie 6-5 i brakowało mu tylko punktu do zwycięstwa. Brytyjczyk zdołał uciec przed tym zagrożeniem i zmusił rywala do błędów.

Tym samym 30-latek z Birmingham wyrównał stan meczu, a w decydującej partii od razu odebrał podanie moskwianinowi. Kluczem dla Brytyjczyka było utrzymywanie serwisu i jego regularność. W efekcie po prawie trzech godzinach gry to Evans cieszył się z awansu do półfinału turnieju. Może on zostać trzecim Brytyjczykiem z rzędu, który wygra European Open. W ubiegłym roku w Antwerpii triumfował Andy Murray, a dwa lata temu Kyle Edmund.

Rywalem Evansa w 1/2 finału będzie Ugo Humbert. Francuz okazał się lepszy od Lloya Harrisa i zameldował się w trzecim półfinale w tym roku.

Z kolei drugą parę półfinałową utworzyli Alex de Minaur i Grigor Dimitrow. Australijczyk bez problemów pokonał Marcosa Girona, oddając mu zaledwie trzy gemy. Natomiast Bułgar awansował do najlepszej „czwórki” turnieju bez konieczności gry. Jego rywal, Milos Raonic, wycofał się z powodu naciągnięcia mięśni brzucha.


Wyniki

Ćwierćfinały singla:

Daniel Evans (Wielka Brytania) – Karen Chaczanow (Rosja, 3) 3:6, 7:6 (7), 6:4

Grigor Dimitrow (Bułgaria, 4) – Milos Raonic (Kanada, 5) walkower

Alex De Minaur (Australia, 8) – Marcos Giron (USA, Q) 6:3, 6:0

Ugo Humbert (Francja) – Lloyd Harris (RPA, Q) 6:3, 7:6 (2)

 

Prezydent odznaczył Igę Świątek i jej ojca

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Prezydent Andrzej Duda spotkał się dzisiaj z Igą Świątek, aby pogratulować jej występu w Roland Garros i uhonorować Złotym Krzyżem Zasługi. Wyróżnienie spotkało też ojca tenisistki, Tomasza Świątka, który został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. – To było dla nas wszystkich wielkie przeżycie i przyniosła nam pani, pani Igo, wielką dumę – powiedział prezydent podczas spotkania. 

Prezydent w ten sposób docenił 19-letnią zawodniczkę, która przed dwoma tygodniami osiągnęła największy sukces w historii polskiego tenisa. Jako pierwsza Polka wygrała imprezę wielkoszlemową w grze pojedynczej, na dodatek w spektakularny sposób. Choć grała m.in. z zeszłoroczną finalistką Marketą Vondrouszovą, wiceliderką rankingu WTA Simoną Halep, i mistrzynią tegorocznego Australian Open Sofią Kenin, nie straciła w całym turnieju ani jednego seta.

W spotkaniu, do którego doszło w Pałacu Prezydenckim, wziął też udział sztab szkoleniowy tenisistki, a także Doradca Prezydenta RP Piotr Nowacki, Wiceprezes Rady Ministrów, Minister Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu prof. Piotr Gliński oraz Prezes Polskiego Związku Tenisowego Mirosław Skrzypczyński.

Iga Świątek została odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi za osiągnięcia sportowe i promowanie Polski za granicą. Z kolei Tomasz Świątek został uhonorowany Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w działalności na rzecz promocji i rozwoju sportu.

Kolonia. Kubot i Melo nie przerwali zwycięskiej serii rywali

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Łukasz Kubot i Marcelo Melo zakończyli swoją dwutygodniową przygodę z turniejami ATP w Kolonii. W pierwszym z nich dotarli do finału, natomiast w drugim już w ćwierćfinale ulegli 2:6, 6:4, 3-10 Nowozelandczykowi Marcusowi Daniellowi i Austriakowi Philippowi Oswaldowi. Tym samym oddalili się od awansu do kończącej sezon imprezy ATP Finals. 

To nie był dzień Łukasza Kubota. Polak bardzo źle rozpoczął spotkanie. Nie radził sobie w trakcie wymian, ale też z samym wprowadzaniem piłki do gry. W pierwszym gemie serwisowym popełnił dwa podwójne błędy i dał się przełamać. Rywale objęli prowadzenie 3:1. Natomiast sami najlepiej grali w najważniejszych momentach. W siódmym gemie, prowadząc 4:2, we wspaniałym stylu odrobili straty ze stanu 0:40. Już wtedy Kubot i Melo wiedzieli, że muszą coś zmienić. Przy stanie 40:40 do returnu nieoczekiwanie stanął Brazylijczyk, jednak na nic się to zdało. Po zmianie stron Daniell i Oswald po raz kolejny przełamali Kubota i wygrali jedenastego seta z rzędu.

Przed przyjazdem do Kolonii wygrali bowiem zawody na Sardynii. Był to ich pierwszy wspólnie wywalczony tytuł. W finale pokonali Kolumbijczyków Roberta Faraha i Juana Sebastiana Cabala, aktualnie dwóch najwyżej notowanych deblistów w rankingu ATP.

Wracając do ćwierćfinałowego starcia w Kolonii, w drugim secie gorsze chwile miał Marcus Daniell. W jednym gemie popsuł kilka wolejów, po czym wściekły rzucił rakietą. Z kryzysu wyszedł natomiast nasz reprezentant, dzięki czemu obraz gry zmienił się na korzyść polsko-brazylijskiej pary. Po sześciu rozegranych gemach Kubot i Melo prowadzili nawet 5:1. Później mieli jednak duże problemy z postawieniem kropki nad ,,i”. Ostatecznie wygrali 6:4, ale rywale byli dwa punkty od doprowadzenia do remisu.

Nieprzekonująca końcówka drugiej partii przełożyła się na super tie-breaka. Polak i Brazylijczyk wygrali w nim tylko trzy punkty, z czego jeden po podwójnym błędzie przeciwników. Po godzinie i 26 minutach rywalizacji Daniell i Oswald wykorzystali pierwszą piłkę meczową.

Porażka w ćwierćfinale w Kolonii może mieć bolesne konsekwencje dla Kubota i Melo. Aktualnie ich głównym celem jest awans do wieńczących sezon Finałów ATP, a w rankingu ATP Race zajmują dopiero 11. pozycję. Do ósmego, ostatniego dającego awans miejsca tracą 235 punktów. Jest to do nadrobienia w Wiedniu i Paryżu, jednak te zawody będą już znacznie lepiej obsadzone.


Wyniki

Ćwierćfinał:

M. Daniell, P. Oswald (Nowa Zelandia, Austria) – Ł. Kubot, M. Melo (Polska, Brazylia, 1) 6:2, 4:6, 10-3

„Piszę do Ciebie list…”

/ Anna Niemiec , źródło: własne/Instagram, foto: AFP

Nie zobaczymy już Julii Goerges na zawodowych kortach. Niemiecka tenisistka pożegnała się z tenisem, umieszczając w mediach społecznościowych wzruszający list.

Była dziewiąta rakieta świata już w czerwcu tego roku wspomniała, że jej kariera powoli zbliża się ku końcowi. – Zrealizowałam marzenie z dzieciństwa i zostałam zawodową tenisistką. Jednak w ciągu kilku najbliższych lat zamknę ten rozdział. Jestem pewna, że wycofam się w odpowiednim momencie – powiedziała Goerges w wywiadzie dla „Zeit Magazin”.

Okazało się, że ta chwila dla niemieckiej tenisistki nadeszła już cztery miesiące później.

Piszę do Ciebie, bo jestem gotowa powiedzieć „do widzenia” – rozpoczęła pożegnalny list reprezentantka naszych zachodnich sąsiadów. – Gdy zaczynałam grać w tenisa w wieku 5 lat, nigdy nie pomyślałabym, że przejdziemy razem tak długą drogę. Dałeś mi tak wiele różnych emocji podczas naszej podróży. Jestem wdzięczna za wszystko, co mi pokazałeś i czego mnie nauczyłeś. Nauczyłam się radzić sobie z najtrudniejszymi porażkami, ale także cieszyć się najbardziej niesamowitymi zwycięstwami w mojej karierze. Wiele razy się podnosiłam, gdy przeżywaliśmy trudne chwilę i nigdy nie straciliśmy z pola widzenia naszych marzeń. Zawsze wiedziałam, jak będę się czuła, gdy nadejdzie moment pożegnania z Tobą i ten moment nadszedł. Jestem gotowa, żeby zamknąć tenisowy rozdział życia i otworzyć nowy, którym już jestem bardzo podekscytowana. Dziękuje za wszystko, co mi dałeś. Zostaniesz na zawsze w moim sercu – zapewniła na koniec Julia Goerges.

Niemka zdobyła na zawodowych kortach dwanaście tytułów, pięć w singlu i siedem w deblu. Dotarła do dziewiątego miejsca w rankingu singlistek i dwunastego w zestawieniu deblistek. W imprezach wielkoszlemowych najlepszy wynik osiągnęła w 2018 roku w Wimbledonie. Dotarła wtedy do półfinału, w którym zatrzymała ją dopiero Serena Williams. W pozostały Wielkich Szlemach osiągała czwartą rundę.

Puchar Lavera. Londyn gospodarzem kolejnej edycji

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Puchar Lavera w 2022 roku zostanie rozegrany w londyńskiej O2 Arenie. Rywalizację w stolicy Anglii zaplanowano w dniach 23-25 września 2022.

Impreza, w której raz do roku rywalizują dwie drużyny – Europy i Reszty świata – miała się odbyć w tym roku po raz piąty, a gospodarzem zmagań miał być Boston. Jednak w związku ze zmianami, jakie zaszły w kalendarzu ATP na skutek pandemii COVID-19, rywalizacja została przeniesiona na przyszły rok. Teraz ogłoszono, że kolejnym gospodarzem zmagań będzie Londyn.

– Jestem niezwykle podekscytowany, przekazując wiadomość, że kolejna edycja Pucharu Lavera odbędzie się w Londynie. Jest to miasto od dawien dawna związane z tenisem. Londyńska publiczność uwielbia tenis. Dlatego stolica Anglii to odpowiednie miejsce dla takiego wydarzenia – powiedział Tony Godsick, szef firmy Team8, organizatora imprezy, a przy okazji jeden z najbliższych współpracowników Rogera Federera.

Miejscem rywalizacji będzie O2 Arena, czyli obiekt, w którym przez 12 lat rozgrywany był ATP Finals. W tym roku najlepszych ośmiu singlistów i najlepszych osiem męskich deblowych par sezonu po raz ostatni powalczy o tytuły w Londynie. Od przyszłego roku zmagania przenoszą się do Turynu.

Roland Garros jak Australian Open i US Open

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Mecze w sesjach nocnych będą rozgrywane od przyszłego sezonu na kortach im. Rolanda Garrosa. Tym samym już tylko podczas jednej lewy Wielkiego Szlema spotkania nie będą rozgrywane przy sztucznym świetle.

Tegoroczne zmagania na paryskich kortach były pierwszymi w historii tej imprezy, kiedy rywalizacja toczyła się przy oświetleniu reflektorów. Ćwierćfinał singla między Rafaelem Nadalem i Jannikiem Sinnerem stał się pierwszym meczem w historii francuskiego turnieju, który zakończył się po północy – rozpoczął się o 22:30 we wtorek, a zakończył o 1:30 w środę.

W przyszłym roku kibice na kortach Rolanda Garrosa mogą być świadkami większej liczby takich spotkań. To za sprawą organizatorów, którzy podjęli decyzję o dołączeniu do planu gier na dany dzień sesji wieczornych. Te będą rozgrywane od pierwszego poniedziałku turnieju do ćwierćfinałów. Ich początek planowany jest na godzinę 21.

Tym samym Roland Garros dołącza do Australian Open oraz US Open. W Melbourne i Nowym Jorku również w planie gier jest rozróżnienie na sesję dzienną i nocną. Jedynym turniejem, w którego czasie nie rozgrywa się spotkań przy sztucznym świetle, pozostaje Wimbledon.