Hurkacz spróbuje obronić tytuł Moselle Open

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne, foto: AFP

Hubert Hurkacz rok temu triumfował w Moselle Open. W nadchodzącej edycji ponownie zobaczymy najlepszego polskiego tenisistę, który znów spróbuje zwyciężyć we francuskim Metz.

W ubiegłorocznej imprezie o nazwie Moselle Open świetnie zaprezentował się Hubert Hurkacz. Tenisista pochodzący z Wrocławia pokonał wszystkich rywali, z którymi przyszło mu się zmierzyć. To oznaczało jedno – zdobycie tytułu. Polski zawodnik w drodze po trofeum okazał się lepszy od między innymi takich tenisistów jak Andy Murray, czy Pablo Carreno Busta (w starciu finałowym).

W tym roku 25-latek spróbuje obronić tytuł. Organizatorzy turnieju oficjalnie potwierdzili, że reprezentant naszego kraju ponownie wystąpi w Metz. Co ciekawe, to do tej pory jedyny tenisista, który został przedstawiony jako uczestnik nowej edycji turnieju. Poniżej zamieszczamy ciekawą prezentację Hurkacza, zamieszczoną przez media społecznościowe Moselle Open.

 

Brytyjska karuzela trenerska kręci się dalej

/ Anna Niemiec , źródło: tennis.com, foto: AFP

Emma Raducanu już za miesiąc rozpocznie występ w US Open, gdzie przed rokiem okazała się bezkonkurencyjna. Do obrony tytułu Brytyjka będzie przygotowywała się z Dmitrijem Tursunowem.

Reprezentantka Wielkiej Brytanii po zwycięstwie w Nowym Jorku niespodziewanie rozstała się ze swoim Andrew Richardsonem. Od tego momentu zawodniczka rozpoczynała współpracę z wieloma szkoleniowcami m.in. Torbenem Beltzem, ale żadna z nich nie trwała zbyt długo. Przed Wimbledonem Raducanu zapewniała, że będzie teraz współpracować z trenerami z rodzimej federacji tenisowej, ale przed rozpoczęciem sezonu na kortach twardych do jej sztabu dołączył Tursunow.

Były rosyjski tenisista do tej pory współpracował m.in. Jeleną Wiesnisną, Aryną Sabałenką oraz ostatnio z Anett Kontaveit, która pod jego opieką została wiceliderką światowego rankingu.

Pierwszym turniejem Emmy Raducanu z Tursunowem u boku będzie Citi Open w Waszyngtonie, który rozpocznie się już 1 sierpnia.

Maja walczyła do ostatniej piłki

/ Adam Romer , źródło: Korepondencja z Warszawy, foto: PZT

W ostatnim czwartkowym spotkaniu Maja Chwalińska stoczyła wyjątkowo zacięty mecz z Petrą Martić. Polka wygrała seta, a do wygrania meczu zabrakło bardzo niewiele.

 

W pewnej chwili pojedynku doświadczonej Chorwatki z bielszczanką było już 3:6, 1:3 z perspektywy Polki i wszystko wydawało się „pozamiatane”. Przyszedł jednak długi gem przy serwisie Mai, który po kilku równowagach udało się Polce wygrać i ku zaskoczeniu sporej grupy kibiców mecz się odwrócił.

Chwalińska zaczęła grać niemal perfekcyjnie, a Martić wyraźnie straciła rezon. Co chwilę komentowała swoje zagrania, rozmawiała z siedzącym blisko trenerem. Nic dziwnego, bo co i rusz traciła punkty, które jeszcze chwilę wcześniej wydawały się niemal u niej w garści.

Polka mijała ją regularnie, gdy szturmowała siatkę lub zagrywała precyzyjne loby. W efekcie Martić zupełnie się pogubiła i ze stanu 3:1 z jej perspektywy zrobiło się 3:6.

Maja dołożyła nawet kolejnego gema, przy serwisie rywalki, który rozpoczynał decydującą partię. Chorwatka jest jednak zbyt doświadczoną zawodniczką, by po chwili słabości nie pozbierać się do kupy i wrócić na wyższy poziom gry. Zrobiła to, odłamała się i objęła prowadzenie 2:1. Kolejne zacięte gemy rozstrzygały się w spektakularnych wymianach. Dosłownie o włos lepsza okazała się Chorwatka, która złapała przełamanie na 4:2 i utrzymała to do ostatniej piłki.

Dla Mai był to kolejny ważny występ, który po doskonałym Wimbledonie dał jej sporo pewności siebie i wiary, że spokojnie może rywalizować z rywalkami klasyfikowanymi o ponad 100 miejsc wyżej.

Kolejny start Polka planuje jeszcze na kortach ziemnych w Rumunii, a potem leci do Nowego Jorku na kwalifikacje do US Open.

Partnerem relacji medialnych z turnieju BNP Paribas Poland Open jest marka #Diadora


Wyniki

Wyniki drugiej rundy turnieju BNP Paribas Poland Open:

Iga Świątek (1) – Gabriela Lee (Rumunia, LL) 6:3, 6:2.

Carolina Garcia (Francja, 5) – Elisabetta Cocciaretto (Włochy) 6:3, 7:5.

Petra Martić (Chorwacja, 8) – Maja Chwalińska (WC) 6:3, 3:6, 6:3.

 

Wyniki drugiej rundy debla:

Katarzyna Kawa, Alicja Rosolska (2) – Laura Piggosi, Andrea Gamiz (Brazylia, Wenezuela) 7:6(4), 6:2.

Nico Dżalamidze. Viktorija Golubić (Gruzja, Szwajcaria) – Paula Kania-Choduń, Renata Voracova (Polska. Czechy) 6:3, 6:4.

Iga wygrywa w swoim stylu.

/ Adam Romer , źródło: Korepondencja z Warszawy, foto: AFP

Dzięki Idze Świątek warszawska publiczność przynajmniej przez godzinę może się poczuć jak w Paryżu. Polka na korcie centralnym gra tak, jak ma w zwyczaju na Roland Garros. W czwartek odprawiła Gabrielę Lee.

 

Drugi mecz Świątek w Warszawie i po raz drugi trybuny warszawskiego obiektu wypełniły się w prawie stu procentach. Na Igę przychodzą i ci, którzy pamiętają jeszcze Wojciecha Fibaka, i tacy, którzy o tenisie usłyszeli dopiero niedawno, gdy Polka zaczęła rozstawiać konkurentki po kątach.

Tak jest też w Warszawie, gdzie gra się na ulubionej nawierzchni Igi – na korcie ziemnym, przed „swoją” publicznością i gdzie rywalki są już przestraszone wychodząc na kort. Wszak Polka nie przegrała w tym roku na korcie ziemnym ani jednego pojedynku, a ostatnią porażkę na takim korcie zaliczyła w ubiegłorocznym Rolandzie Garrosie, w meczu z Marią Sakkari.

W czwartek rumuńska rywalka liderki światowego rankingu wyszła bojowa i zmotywowana na mecz, ale bez odpowiednich „narzędzi”, by Polsce przeszkodzić w jej grze.

By przygotować się na jedyną wyraźną zmianę – leworęczność Rumunki – Iga rano trenowała z dyrektorem sportowym turnieju czyli Mariuszem Fyrstenbergiem. Trening się przydał, bo Polka ani razu nie dała się zaskoczyć innymi rotacjami i nieco innym sposobem gry Lee.

– Rzeczywiście rano trenowałam z Mariuszem. Serwował, a ja potrenowałam return z tego podania, ale potem w meczu i tak potrzebujesz te ułamki sekund, by przestawić się na inne rotacje – opowiadała na pomeczowej konferencji prasowej Iga.

W pierwszym secie przy swoim serwisie Iga przegrała zaledwie dwie piłki, a jeden break na 5:3 wystarczył, by seta wygrać.

Druga partia także toczyła się nieprzerwanie pod dyktando Polki i tylko jej kilku niewielkim błędom Rumunka zawdzięcza fakt, że nie przegrała seta do zera czy do jednego. Udało jej się wygrać dwa swoje gemy serwisowe. Na przełamanie szanse miała, ale właściwie tylko teoretyczne, bo jedyny breakpoint Iga zlikwidowała wygrywającym serwisem.

Mecz skończył się po 73 minutach i wśród publiczności mógł wywołać apetyt na więcej. To więcej przyjdzie już w piątek popołudniu, podczas ćwierćfinału z Caroliną Garcią, która dziś w dwóch setach pokonała Włoszkę Elisabettę Cocciaretto.

– Spodziewam się jutro szybszej gry. Znamy się dobrze, nawet trenowałyśmy tu kilka dni temu. Moja rywalka ostatnio zmieniła trochę w swojej grze i stara się być bardziej agresywna. Będzie trudniej – przeanalizowała swoją piątkową rywalkę Iga.

 

W półfinale debla jest już polska para Alicja Rosolska i Katarzyna Kawa, które wprawdzie o tym, że zagrają razem zdecydowały tuż przed turniejem, ale dziś na korcie rozumiały się i uzupełniały wyjątkowo dobrze.

 

W ostatnim dzisiejszym meczu Mają Chwalińska mierzy się z Chorwatką Petrą Martić.

 

Partnerem relacji medialnych z turnieju BNP Paribas Poland Open jest marka #Diadora


Wyniki

Wyniki drugiej rundy turnieju BNP Paribas Poland Open:

Iga Świątek (1) – Gabriela Lee (Rumunia, LL) 6:3, 6:2.

Carolina Garcia (Francja, 5) – Elisabetta Cocciaretto (Włochy) 6:3, 7:5.

Mecz Petra Martić (Chorwacja, 8) – Maja Chwalińska (WC) trwa.

 

Wyniki drugiej rundy debla:

Katarzyna Kawa, Alicja Rosolska (2) – Laura Piggosi, Andrea Gamiz (Brazylia, Wenezuela) 7:6(4), 6:2.

Mecz Paula Kania-Choduń, Renata Voracova (Polska. Czechy) – Nico Dżalamidze. Viktorija Golubić (Gruzja, Szwajcaria) trwa.

Falkowska bez nagrody

/ Adam Romer , źródło: Korepondencja z Warszawy, foto: Andrzej Szkocki

Weronika Falkowska walczyła, ale długo, miała nawet setbole, ale na końcu oba sety wygrała starsza i bardziej doświadczona Petra Martić.

Polki wygrywały za to w deblu.

 

Po meczu dnia, w którym Iga Światek pokonała Magdalenę Fręch na korcie centralnym obiektu Legii Warszawa zmierzyła się Weronika Falkowska z Chorwatką Petrą Martić.

Dla młodej Polki mecz miał duże znaczenie, bo przed rokiem, na kortach Arki Gdynia, w pierwszej edycji turnieju tenisistka przeszła eliminacje i grała w drugiej rundzie. Niestety nie udało się warszawiance obronić punktów.

Tym razem poprzeczka w postaci rywalki z czołowej „50” okazała się nie do przebrnięcia.

A szanse na to były. Falkowska prowadziła w pierwszej partii 5:3. Miała pięć setboli, ale akurat wtedy doświadczona Chorwatka nie popełniła błędu, choć wcześniej myliła się dość często. Gdy jednak przyszło co do czego, to Martić przestała się mylić, a zaczęła Polka. W efekcie przegrany set 5:7.

W drugim secie Chorwatka szybko objęła prowadzenie i mimo końcowego zrywu Falkowskiej dowiozła wygraną do końca.

Chorwatka w kolejnym meczu znów będzie miała za rywalkę reprezentantkę Polski. W czwartek zagra z Mają Chwalińską.

 

To co nie udało się Falkowskiej i Kubce w singla nadrobiły pary deblowe. Wygrywały w środę Alicja Rosolska z Katarzyną Kawą oraz Chwalińska

w parze z Jessicą Maleckovą. Polka i Czeszka wygrał trudny mecz z parą Timea Babos, Ulrikke Eikeri. Zdecydował super tiebreak wygrany przez Maję i Jessikę 10-6.

Nie udało się za to wygrać nawet seta nastolatkom Zuzannie Bednarz i Weronice Ewald.

 

Partnerem relacji medialnych z turnieju BNP Paribas Poland Open jest marka #Diadora


Wyniki

Wyniki pierwszej rundy turnieju BNP Paribas Poland Open:

Iga Świątek (1) – Magdalena Fręch 6:1, 6:2;

Elizabetta Cocciaretto (Włochy) – Martyna Kubka (WC) 6:2, 6:3.

Petra Martić (Chorwacja, 8) – Weronika Falkowska (WC) 7:5, 6:4.

 

Wyniki pierwszej rundy debla:

Katarzyna Kawa, Alicja Rosolska (2) – Arantxa Rus, Nuria Parrizas-Dias (Holandia, Hiszpania) 6:2, 6:0;

Maja Chwalińska, Jessica Maleckova (Polska. Czechy) – Timea Babos, Ulrikke Eikeri (Węgry, Norwegia) (9)6:7, 6:3, 10-6;

Nico Dżalamidze. Viktorija Golubić (Gruzja, Szwajcaria) – Zuzanna Bednarz. Weronika Bednarz 7:5, 6:1.

 

Iga w paryskiej formie

/ Adam Romer , źródło: Korepondencja z Warszawy, foto:

Gdyby ktokolwiek miał wątpliwości czy Iga Świątek jest w formie, to mecz z Magdaleną Fręch rozwiał wątpliwości. Liderka rankingu grała jak w Paryżu na Roland Garros.

 

Od ostatniego meczu Igi Światek minął prawie miesiąc. Polka przegrała wtedy na wimbledońskiej trawie z Alize Cornet i zrobiła sobie przerwę. Była nad jeziorem Garda, oglądała wyścig F1 w Austrii, ale co najważniejsze nie zapomniała jak się gra w tenisa.

W Warszawie wróciła na swoją ulubioną nawierzchnię i do formy, którą prezentowała na przełomie maja i czerwca na kortach Rolanda Garrosa.

Gdyby ktokolwiek obawiał się o formę Igi, to po środowym meczu może spać spokojnie.

Pojedynek z Magdaleną Fręch był wprawdzie bardziej zacięty niżby wskazywać mógł wynik, ale to młodsza z Polek wygrywała dokładnie te piłki, które miały kluczowe znaczenie dla końcowego rezultatu. I tak oba początki setów wydawały się wyrównane, by w kolejnych gemach Iga odjeżdżała przeciwniczce.

– Cieszę się, ze mogę tu zagrać, przy pełnych trybunach, bo jednym z mich celów jest propagowanie tenisa – mówiła Polka na pomeczowej konferencji prasowej.

W kolejnym pojedynku, Iga zagra z Gabrielą Lee, która do turnieju dostała się jako „lucky looser” i swoje szczęście wykorzystała do zwycięstwa w pierwszej rundzie z Cyprijką Serban. W czwartek to szczęście raczej się już skończy, bo w meczu z Igą Świątek mało kto daje jej jakiekolwiek szanse. Mecz najprawdopodobniej tak jak w środę, nie przed godziną 15.00.

 

Przegrana Magdalena Fręch paradoksalnie nie zagrała w środę złego meczu. Słabe to jednak pocieszenie dla zawodniczki, której ambicje sięgają na pewno dalej niż pierwsza runda.

Polka narzekała na stan nawierzchni kortu. – Gdybym miała jeszcze raz układać mój kalendarz starów, to nie grałabym po Wimbledonie na ziemi. Nie zagrałabym Mistrzostw Polski i nie grałabym w Warszawie – mówiła nieco rozgoryczona Fręch. Miejmy nadzieję, że w następnym starcie łodzianka wyląduje w turniejowej drabince nieco dalej od liderki rankingu.

 

Godnym odnotowania faktem, jest to, że trybuny klubu warszawskiej Legii wypełniły się niemal w 90%, a może i większym. Pewne jest, że od ponad 30 lat, czyli od meczów Pucharu Davisa z koczątku lat 90-tych. Kolejne pełne trybuny już jutro.

 

 

W „przedmeczu” Martyna Kubka przegrała z Włoszką Elizabettą Cocciaretto. Nie było to niestety wielkie wydarzenie. Polka w meczu ze swoją włoską równolatką była tylko statystką i ani przez chwilę nie była w stanie nawiązać wyrównanej walki z Cocciaretto. Słabiej się poruszała, robiła więcej błędów i sprawiała wrażenie, jakby nie wierzyła w możliwość nawiązania wyrównanej walki. W efekcie starczyło zaledwie na pięć wygranych gemów. Zdecydowanie za mało, by marzyć o awansie do drugiej rundy turnieju WTA.

Partnerem relacji medialnych z turnieju BNP Paribas Poland Open jest marka #Diadora


Wyniki

Wyniki pierwszej rundy turnieju BNP Paribas Poland Open:

Iga Świątek (1) – Magdalena Fręch 6:1, 6:2;

Elizabetta Cocciaretto (Włochy) – Martyna Kubka (WC) 6:2, 6:3.

Dziś jeszcze mecz Petra Martić (Chorwacja, 8) – Weronika Falkowska (WC)

Porażka Kubki na Legii.

/ Adam Romer , źródło: Korepondencja z Warszawy, foto:

Na przystawkę przed meczem Igi Świątek zagrała w Warszawie Martyna Kubka i zgodnie z przewidywaniami szybko przegrała z Włoszką Cocciaretto.

Mecz Kubki trwał tylko 80 minut. Polsce starczyło umiejętności na wygranie pięciu gemów ze swoją równolatką z Włoch. Polka słabej się ruszała na korcie i robiła nieco więcej błędów. To wystarczyło, by mecz toczył się od pierwszej do ostatniej minuty pod dyktando rywalki.

Dziś zagrają jeszcze Iga Świątek z Magdaleną Fręch i Petra Martić z Weroniką Falkowską.

Partnerem relacji medialnych z turnieju BNP Paribas Poland Open jest marka #Diadora


Wyniki

Wyniki pierwszej rundy turnieju BNP Paribas Poland Open:

Elizabetta Cocciaretto (Włochy) – Martyna Kubka (WC) 6:2, 6:3.

Praga. Linette w ćwierćfinale

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Magda Linette powalczy o najlepszą czwórkę turnieju Livesport Prague Opoen 2022. W ćwierćfinale Polka bez straty seta poradziła sobie z Wiktorią Tomową.

W środę poznanianka rozgrała bardzo solidne spotkanie. Od początku starała się przejmować inicjatywę i kończyć wymiany na swoich warunkach. Ta taktyka bardzo szybko przyniosła efekty. Linette już w drugim gemie odebrała podanie rywalce, dzięki czemu odskoczyła na 3:0. W tej części meczu druga rakieta Polski ani razu nie musiała nawet bronić się przed przełamaniem i pewnie utrzymała wypracowaną przewagę do końca partii.

W drugiej odsłonie pojedynku obraz gry się nie zmienił. To 30-latka z Wielkopolski podejmowała lepsze decyzje na korcie i popełnia zdecydowanie mniej niewymuszonych błędów. Linette przełamała rywalkę już w pierwszym gemie. Reprezentantka Biało-Czerwonych mogła wyjść na prowadzenie 4:1 z podwójnym „breakiem”, ale Bułgarka tym razem zdołała obronić dwa „breakpointy”. Straty podania nie była jednak w stanie odrobić. Polka tenisistka bardzo dobrze spisywała się przy własnym podaniu, a w dziewiątym gemie dołożyła jeszcze jedno przełamania i po 77 minutach gry mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

O miejsce w półfinale Magda Linette zagra z Qiang Wang. Chinka straciła tylko cztery gemy w pojedynku z Dalilą Jakupović.


Wyniki

Druga runda singla

Magda Linette (Polska) – Wiktoria Tomowa (Bułgaria) 6:3 6:3

Deszcz krzyżuje plany w Warszawie

/ Adam Romer , źródło: Korepondencja z Warszawy, foto:

Po trzech godzinach oczekiwania organizatorzy warszawskiego turnieju WTA musieli odwołać zaplanowane na dziś mecze. Jutro szykuje się na kortach Legii prawdziwy maraton m.in. z udziałem przynajmniej czterech Polek.

Z powodu ulewy, która przeszła nad kortami warszawskiej Legii wszystkie wtorkowe mecze zostały odwołane i przełożone na środę. Oznacza to, że szykuje się prawdziwy maraton tenisowy z udziałem polskich zawodniczek.

Z wtorku przesunięte zostaną bowiem mecze Weroniki Falkowskiej (z Petrą Martić) i Martyny Kubki (z Elizabettą Cocciaretto), a do tego zagrać mają Iga Światek z Magdaleną Fręch.

Do tego swoje mecze mogę także zagrać polskie pary deblowe Bednarz/Ewald i Rosolska/Kawa, które nie dostały szansy wyjścia na korty we wtorek. Jedyną Polką, która dziś swój mecz zagrała i do tego wygrała była Paula Kania-Choduń, która w parze z Renatą Voracovą awansowały do drugiej rundy turnieju deblowego.

Partnerem relacji medialnych z turnieju BNP Paribas Poland Open jest marka #Diadora


Wyniki

Wyniki pierwszej rundy debla:

Paula Kania-Choduń, Renata Voracova (Polska/Czechy) – Alicia Barnett, Olivia Nicholls (Wlk. Brytania) 3:6, 7:5, 11-9.

Pierwszy taki debel

/ Adam Romer , źródło: Materiał partnerski, foto: MM Sport

Diadora – tegoroczny parter jedynego turnieju WTA w Polsce – BNP Paribas Poland Open, to włoska marka, która dzieli swoją historię z tenisem od początku istnienia.

W latach 70. marka Diadora była pierwszą włoską firmą, która opracowała nową koncepcję marketingu sportowego.

Powierzając rolę ambasadora marki tenisowemu mistrzowi, który już jako nastolatek był sensacją – Björnowi Borgowi, Diadora połączyła świat zawodowego sportu ze światem mody.

Marka mocniej zaznaczyła swoją obecność na tenisowych kortach, ale tenis też wymknął się ze „sterylnego” świata szerzej na ulice. Sportowcy zaczęli mieć realny wpływ na modę. Ikony sportu stawały się również ikonami stylu.

Współpraca na linii sportowiec – marka, ten szczególny rodzaj „debla”, przynosi do dziś korzyści obu stronom. Zawodowi sportowcy zyskują atrakcyjne kontrakty, a firmy takie jak włoska Diadora tworzą jeszcze lepsze produkty, projektowane przy wskazówkach zawodników ze światowego topu.

W ten sposób powstał jeden z kultowych modeli butów, Diadora B. Elite. Zostały tak zaprojektowane, by pasowały do stylu gry szwedzkiego mistrza. Szybko stały się najbardziej pożądanymi butami na korcie i poza nim.

Historia marki Diadora zaczyna się w 1948 roku we włoskim Caerano di San Marco, gdzie powstał, istniejący do dziś, pierwszy warsztat tworzenia butów.

Rozpoczynając współprace z mistrzami sportu, takimi jak gwiazdy tenisa Borg, Cash, Becker, Courier, Kafelnikov, Kuerten, Capriati, czy z uważanym za jednego z najlepszych piłkarzy w historii – Roberto Baggio, Diadora do dziś aktywnie wspiera zdolnych sportowców. Wsród nich znajdziemy rewelację tegorocznego turnieju ATP w Monte Carlo, Alejandro Davidovicha Fokinę, Włoszkę Martinę Trevisan, a także utalentowanego Jana Zielińskiego oraz nowego Mistrza Polski U14, Janka Sadzika.

Diadora tworzy kolekcje tenisowe dbając o detale i stawiając na sprawdzone rozwiązania. Opracowuje też innowację, często podpowiadane przez tych, którzy na nowo piszą historię sportu.