Umag. Sinner odebral tytul Alcarazowi!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Własne, foto: AFP

Zwycięzcą turnieju w Umag został Jannik Sinner. W finale pokonał w trzech setach broniącego tytułu Carlosa Alcaraza. Włoch przegrał pierwszą partię, ale w kolejnych nie dał Hiszpanowi najmniejszych szans!

Nieczęsto zdarza się, by w finale turnieju rangi 250, takim jak ten w chorwackim Umag, spotkali się dwaj tenisiści ze ścisłej światowej czołówki. Tak jednak było tym razem, gdyż naprzeciw broniącego tytułu Hiszpana Carlosa Alcaraza stanął Włoch Jannik Sinner. Młodzi pretendenci byli najwyżej rozstawionymi w tych zawodach i nie zawiedli. Spotkali się ze sobą po raz czwarty w seniorskich rozgrywkach, przy czym po raz trzeci na poziomie ATP Tour. Przed tym meczem korzystny bilans (2:1) miał Hiszpan, ale ostatni mecz, na Wimbledonie, wygrał w czterech setach Sinner.

Pierwszy set wyglądał tak, jak się spodziewano. Bardzo wyrównana gra na wysokim poziomie. Przez całą partię nie było ani jednej okazji do przełamania. Obydwaj zawodnicy nadzwyczaj skutecznie serwowali. Rozstrzygnięcie przyniósł tiebreak. Do obrony tytułu zbliżył się Hiszpan, wygrywając go 7:5. Długo miał jednak problemy z zamknięciem seta. Prowadził już 6:1 i niemal całą tę przewagę roztrwonił.

Końcówka tiebreaka była zwiastunem tego, co działo się później. Trwający ponad godzinę pierwszy set kosztował Alcaraza tak wiele, zarówno fizycznie, jak i psychicznie, że w drugiej partii praktycznie nie istniał. Po tym jak nie wykorzystał aż sześciu break-pointów na 2:0 poziom jego gry drastycznie się obniżył. W drugim secie nie wygrał już żadnego gema! Sinner niezmiennie utrzymywał wysoki poziom i widząc kłopoty rywala pewnie zmierzał po zwycięstwo.

W decydującej partii obraz gry się nie zmienił. Alcaraza równie dobrze mogło na korcie nie być. Tylko w jednym gemie serwisowym Włocha potrafił wygrać jakieś punkty. Miał w nim nawet break-pointa, ale niewykorzystanego. Ogółem znów zapisał na swoim koncie tylko jednego gema. Młody Hiszpan dostał cenną lekcję od nieco starszego kolegi.


Wyniki

Jannik Sinner (Włochy, 2) – Carlos Alcaraz (Hiszpania, 1) 6:7(5), 6:1, 6:1

Łódź. Ciaś lepszy w polskim finale

/ Anna Niemiec , źródło: własne/materiały prasowe PZT, foto: Lotos PZT Polish Tour

Paweł Ciaś okazał się bezkonkurencyjny w turnieju Łódź Cup z pulą nagród 15 tysięcy dolarów zaliczanym do cyklu LOTOS PZT Polish Tour. W decydującym pojedynku 28-latek pokonał Maksa Kaśnikowskiego.

Spotkanie lepiej rozpoczął młodszy z tenisistów, który odskoczył na 2:0. Trzy kolejne gemy padły jednak łupem zawodnika rozstawionego z numerem 3, który wyszedł na prowadzenie 3:2 z przełamaniem. Ciaś wypracowaną przewagę utrzymał już do końca seta i zapisał go na swoim koncie 6:4.

Drugą odsłonę spotkania również lepiej rozpoczął 19-latek urodzony w Warszawie, który prowadził już 4:2 i 5:3. W dziewiątym gemie Kaśnikowski nie wykorzystał jednak atutu własnego podania, żeby doprowadzić do wyrównania w meczu i do rozstrzygnięcia w tej części meczu konieczny okazał się tie-break. W tej dodatkowej rozgrywce młodszy z tenisistów prowadził już 4:2, ale od tego momentu pięć punktów z rzędu wygrał Ciaś i to on po godzinie i 55 minutach gry mógł się cieszyć z piątego w karierze tytułu rangi ITF.

Maks dzisiaj popełniał sporo niewymuszonych błędów, może z racji zdenerwowania. Na pewno granie przeciwko Polakom w międzynarodowym Tourze jest trochę niekomfortowe dla nas. Znamy się, czasami razem trenujemy. Każdy z nas się może czuć wtedy nieco nieswojo. Być może w niektórych momentach doświadczenie mi dziś jednak pomogło – przyznał po meczu 28-latek.

W Łodzi z dobrej strony zaprezentował się również Szymon Kielan, który w grzej pojedynczej dotarł do półfinału, w którym musiał uznać wyższość późniejszego triumfatora. Jeszcze lepiej poszło 19-latkowi w grze podwójnej. Razem z Petrem Nouzą zwyciężyli w całych zawodach, w finale pokonując Milosa Karola i Lukasa Pokorny’ego.


Wyniki

Finał singla

Paweł Ciaś (Polska, 4) – Maks Kaśnikowskiego (Polska, 3) 6:4 7:6(4)

Finał debla

Sz. Kielan, P. Nouza (Polska, Czechy, 2) – M. Karol, L. Pokorny (Słowacja, 1) 7:5 6:4

Tytuł deblowy nie dla Polek

/ Adam Romer , źródło: Korepondencja z Warszawy, foto: AFP

W rozegranym po finale singla ostatnim meczu turnieju debla polska para Katarzyna Kawa, Alicja Rosolska uległy parze niemiecko-kazachskiej.

 

Rozegrany w padającym nieprzerwanie deszczu finał debla obfitował w zwroty akcji i zaskakujące zagrania. Polki, które wcześniej radziły sobie bardzo dobrze w turnieju zaczęły rewelacyjnie, szybko objęły prowadzeni 3:0 i… stanęły. W efekcie pierwszego seta wygrały 6:4 rywalki.

Gdy w drugiej partii wszyscy zastanawiali się jak długo da się jeszcze grać w padającym bez przerwy deszczu, tenisistki uznały, że jednak mecz dokończą. Dla odmiany Friedsam i Danilina zaczęły lepiej, by potem oddać prowadzenie. Ostatnie gemy to serie przełamań i wygranych gemów po decydującej piłce. Polkom udało się w ten sposób doprowadzić do wyrównania w setach.

O wyniku zdecydował super tie break, którego Kawa i Rosolska rozpoczęły od przegrania pierwszych ośmiu punktów. Potem zaczęły odrabiać straty, ale sił i zapału starczyło tylko do zdobycia pięciu punktów.

 

 

Partnerem relacji medialnych z turnieju BNP Paribas Poland Open jest marka #Diadora


Wyniki

Wyniki finału debla turnieju BNP Paribas Poland Open:

Anna-Lena Friedsam, Anna Danilina (Niemcy, Kazachstan, 4) – Alicja Rosolska, Katarzyna Kawa (Polska, 2) 6:4, 5:7, 10-5.

Garcia bezkonkurencyjna w Warszawie!

/ Adam Romer , źródło: Korepondencja z Warszawy, foto: AFP

Najlepszą tenisistką warszawskiego turnieju BNP PAribas Poland Open okazała się Caroline Garcia. W finale pokonała Ana Bogdan z Rumunii.

 

Francuzka od pierwszego meczu w Warszawie prezentowała się wyjątkowo dobrze. Widać, że jest w formie, gra coraz pewniej i zmierza tam, gdzie już raz, przed pięcioma laty była, czyli w kierunku pierwszej „10” światowego rankingu. Zwycięstwo w Warszawie pozwoliło Francuzce awansować z 45 na 32 miejsce w rankingu WTA i jeśli Garcia dalej będzie tak grać, to droga do czołówki nie będzie trwać zbyt długo.

 

Pewność jaką złapała wygrywając w piątek z Igą Świątek przełożyła się na pewne zwycięstwo w półfinale i nie mniej solidną postawę w finale z Bogdan. Rumunka, która przez tydzień nie przegrała seta w Warszawie, szybko oddała swój serwis i prowadzenia w pierwszym secie, a w drugim tylko chwilę później dała się przełamać.

– Oczywiście, ze pokonanie liderki rankingu daje Ci pewność siebie, ale przecież po piątku była jeszcze sobota i niedziela, gdzie też musiałam zagrać swój najlepszy tenis, by odnieść tu turniejowe zwycięstwo. Dziś jestem na tyle doświadczoną zawodniczką i wiem, że w sporcie musisz się cały czas rozwijać, by iść do przodu. Nie wolno ci stanąć w miejscu – mówiła Garcia na konferencji prasowej.

Francuzka imponowała solidnymi zagraniami z głębi kortu, doskonałymi wolejami i tym czym zdominowała Igę Świątek – wygrywającymi returnami.

Finałowa rywalka szczególnie z tym ostatnim elementem gry nie mogła sobie poradzić, a Garcia zdobywała w ten sposób przewagę niemal w każdym gemie serwisowym Rumunki.

– Wiedziałam, że jest groźna, nie przegrała tu seta i nie chciałam dopuścić jej do dyktowania warunków – dodała Francuzka.

 

To drugi w tym roku tytuł WTA zdobyty przez Garcię. Przed Wimbledonem triumfowała na kortach trawiastych w Bad Homburg, co tylko pokazuje jak bardzo wszechstronną zawodniczką jest Francuzka. Garcia będzie od poniedziałku najwyżej sklasyfikowaną w rankingu WTA zawodniczką znad Sekwany, bo dzięki punktom z Warszawy wyprzedzi Alize Cornet.

Na pytanie na jakiej nawierzchni czuje się najlepiej, bo w tym roku wygrywała już na trawie i teraz na ziemi, a parę lat temu na kortach twardych odpowiedziała ze śmiechem: „Widocznie jestem dobra na każdej nawierzchni.”

 

Do rozegrania pozostał jeszcze mecz finałowy debla, gdzie zagrają Polki Katarzyna Kawa i Alicja Rosolska.

Partnerem relacji medialnych z turnieju BNP Paribas Poland Open jest marka #Diadora

 


Wyniki

Wyniki finału turnieju BNP Paribas Poland Open:

Carolina Garcia (Francja, 5) – Ana Bogdan (Rumunia) 6:4, 6:1.

 

Finał debla: Alicja Rosolska, Katarzyna Kawa (Polska, 2) – Anna-Lena Friedsam, A Danilina (Niemcy, Kazachstan, 4) .

 

Praga. Pierwszy tytuł Bouzkovej

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Własne, foto: AFP

Marie Bouzkova zdobyła przed własną publicznością pierwszy tytuł w karierze. Czeszka w finale w Pradze pokonała z łatwością występującą neutralnie Rosjankę Anastazję Potapową. Tenisistka ze stolicy Czech potwierdza, że jest w życiowej formie.

Turniej w Pradze potwierdził, że ćwierćfinał Marie Bouzkovej w Wimbledonie nie był przypadkiem. W rodzinnej Pradze przez cały tydzień spisywała się znakomicie i awansowała do czwartego w karierze finału WTA. W nim za rywalkę miała młodszą o trzy lata Rosjankę Anastazję Potapową, która również grała swój czwarty finał, ale miała już na koncie puchar zdobyty w kwietniu w Stambule. Między sobą grały dotąd raz. W marcu w Miami w trzech setach triumfowała Czeszka.

W niedzielę doping rodaków napędził Bouzkovą. Od samego początku spisywała się znakomicie i dominowała rywalkę. Potapowa nie miała nic do powiedzenia i pierwszego gema wygrała dopiero… w drugim secie. Ostatecznie w całym meczu zapisała na swoim koncie zaledwie trzy. Tym samym po 70 minutach gry Bouzkova mogła wznieść trofeum. Jeśli dalej będzie się tak rozwijać, na pewno nie ostatnie w swojej karierze.


Wyniki

Marie Bouzkova (Czechy, 8) – Anastazja Potapowa (7) 6:0, 6:3

Kitzbuhel. Roberto Bautista Agut ponownie triumfuje na mączce

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Roberto Bautista Agut pokonał Filipa Misolicia w finale turnieju ATP 250 w Kitzbuhel. Tym samym tenisista z Hiszpanii sięgnął po jedenasty tytuł mistrzowski w karierze. 

Pogoda sprawiła, że piątek nie udało się dokończyć półfinału między Filipem Misoliciem i Yannikiem Hanfmanem. Panowie zeszli z kortu z powodu opadów deszczu po pierwszym punkcie tie-breaka decydującego seta. Ponownie na kort wyszli w sobotę i awans do finału zapewnił sobie 204. w rankingu ATP przed imprezą reprezentant gospodarzy.

W nim grający dzięki „dzikiej karcie” tenisista miał niewiele do powiedzenia. Hiszpan dyktował warunki na korcie od początku do końca. O losach obu odsłon zdecydowały po dwa przełamania serwisu, które uzyskał Bautista Agut. Co prawda Austriak miał szanse na odrobienie strat. Jednak skuteczna gra zwłaszcza z forhandu sprawiła, że to zawodnik z Półwyspu Iberyjskiego ostatecznie sięgnął po tytuł.

– Bardzo chciałem pogratulować Roberto wygranej. Wielokrotnie widziałem Cię w telewizji podczas różnych transmisji, więc gra przeciwko Tobie to był dla mnie ogromny honor – skomentował spotkanie Misolić, któremu punkty zdobyte za finał w Kitzbuehel pozwolą awansować w rankingu w okolicę 135. miejsce w rankingu ATP. Austriak nigdy wcześniej nie był tak wysoko.

Dla Bautisty Aguta austriacki tytuł to drugie mistrzostwo na tej nawierzchni. Poprzednio po mistrzostwo na mączce sięgnął w 2014 roku w Stuttgarcie. – Od mojej poprzedniej wygranej na mączce minęło już bardzo dużo czasu. Tym bardziej się cieszę z triumfu, że wykonałem ostatnio dużo pracy, aby być dobrze przygotowanym – skomentował swe zwycięstwo tenisista hiszpański.


Wyniki

Finał singla:

Roberto Bautista Agut (Hiszpania, 3) – Filip Misolić (Austria, WC) 6:2, 6:2

Garcia z Bogdan w finale

/ Adam Romer , źródło: Korepondencja z Warszawy, foto: AFP

Ana Bogdan i Caroline Garcia zmierzą się w finale warszawskiego turnieju WTA. Obie zasłużenie, bo Rumunka nie przegrała na Legii jeszcze seta, a Francuzka pokonała liderkę światowego rankingu.

 

W sobotnie południe pogoda nie rozpieszczała tenisistek i nadspodziewanie licznych widzów zgormadzonych na korcie centralnym kompleksu tenisowego warszawskiej Legii. O ile jeszcze w czasie pierwszego półfinału, gdy Rumunka Bogdan rywalizowała z Ukrainką Kateryną Baindl było tylko chłodno, to podczas drugiego, gdy grały Garcia z Jasmine Paolini rozpadało się i nie chciało przestać.

Mimo to, przynajmniej tysiąc widzów wytrwał w deszczu do końca półfinału, który Garcia chciała jak najszybciej zakończyć, a Paolini broniła się jak mogła. Francuzka wykorzystała dopiero piątą piłkę meczową.

Dzięki tej nietypowej sytuacji warszawskie trybuny mogły poczuć odrobinę atmosfery z tych paryskich z Roland Garros. Tam, gdy Francuzi wygrywają, to mimo padającego deszczu i mokrych kortów, meczów się nie przerywa. Przynajmniej tak długo, aż gospodarze wygrywają…

W tym wypadku konsekwencja organizatorów i sędziów się opłaciła i półfinał udało się dokończyć. Fair zachowała się także Paolini, bo mimo, ze przegrywała, ani przez moment nie kwestionowała stanu kortu.

 

Organizatorzy zaplanowali na sobotę rozegranie meczu finałowego debla, ale czy uda się go rozegrać, trudno stwierdzić. Podobnie zresztą jak niedzielny finał, bo prognozy pogody są wyjątkowo niekorzystne.

 

Partnerem relacji medialnych z turnieju BNP Paribas Poland Open jest marka #Diadora


Wyniki

Wyniki pólfinałów turnieju BNP Paribas Poland Open:

Carolina Garcia (Francja, 5) – Jasmine Paolini (Włochy, 10) 6:1, 6:2;

Ana Bogdan (Rumunia) – Katerina Braindl (Ukraina, LL) 7:5, 7:5.

 

Wynik półfinału debla:

Anna-Lena Friedsam, A Danilina (Niemcy, Kazachstan, 4) – Maja Chwalińska, Jessica Maleckova (Polska, Czechy) 7:6(3), 6:0.

 

Waszyngton. Hubert Hurkacz poznał potencjalnych rywali

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Hubert Hurkacz powraca do rywalizacji na światowych kortach. Pierwsza rakieta naszego kraju w rankingu ATP występy na amerykańskich kortach, których zwieńczeniem będzie US Open, rozpocznie od startu w Waszyngtonie.

Po tym jak wrocławianin na pierwszej rundzie zakończył zmagania w trzecim wielkoszlemowym tegorocznym turnieju, na kortach Wimbledonu, nieco ponad miesiąc później Polak powraca do rywalizacji. Już na kortach twardych. Podczas turnieju Citi Open jedenasty tenisista świata został rozstawiony z numerem drugim i w pierwszej rundzie ma wolny los.

W meczu drugiej rundy na przeciwko Hurkacza może stanąć Fin Emil Ruusuvuori lub Amerykanin Mackenzie McDonald. W przypadku wygranej, Polak może się spotkać z kimś z trójki: Mikael Ymer, Andy Murray, Asłan Karacew. Z kolei mecz o półfinał turnieju to szansa na spotkanie z Grigorem Dimitrowem i Sebastianem Baezem z Argentyny.

Dla Huberta Hurkacza tegoroczny występ w Citi Open jest powrotem po trzech latach. Poprzednie dwa występy, w 2018 i 2019 roku, kończył na drugiej rundzie. Oprócz rywalizacji singlowej, nasz tenisista powalczy również w deblu. Tutaj jego partnerem będzie Tommy Paul, a pierwszej rundzie polsko-amerykański duet zmierzy się z Danielem Evansem i Johnem Peersem.

Praga. Linette nie odwróciła losów spotkania

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Na ćwierćfinale zakończyła występ w imprezie rangi WTA 250 na kortach twardych w Pradze Magda Linette. W szóstym spotkaniu przeciwko Qiang Wang, druga rakieta Polski po raz trzeci musiała uznać wyższość rywalki. Kolejnym występem poznanianki będzie turniej rangi ITF W100 w Kozerkach.

Po sezonie na kortach ziemnych, przyszła pora na rywalizację na nawierzchni twardej. Jednak nim cała tenisowa karuzela przeniesie się za Ocean, najlepsze tenisistki świata walczą w imprezach w Europie. Magda Linette przed wylotem postanowiła sprawdzić formę m.in. podczas WTA 250 w Pradze. Występ u naszych południowych sąsiadów druga rakieta naszego kraju zakończyła na 1/4 finału, ulegając w meczu o półfinał Qiang Wang.

Wiele wskazywało na to, że piątkowe spotkanie zakończy się w dwóch setach. Po tym jak Chinka wygrała pierwszą partię 7:5, w drugiej odsłonie prowadziła już 3:0. Od tego momentu jednak Linette podniosła poziom gry i najpierw doprowadziła do wyrównania 3:3, a następnie objęła prowadzenie 4:3. Ostatecznie set zakończył się po tie-breaku, którego nasza tenisistka wygrała 7/5. W decydującym secie to Qiang Wang jako pierwsza wypracowała sobie „breaka”, ale premierowe przełamanie powędrowało na konto Linette. Od stanu 2:2 pięć z sześciu rozegranych gemów zapisywało na swym koncie zawodniczki returnujące. Tą, która w całym meczu wygrała o punkt więcej od rywalki okazała się Qiang Wang, która w sobotę powalczy o szósty finał turnieju głównego cyklu w karierze. Dwa z nich, oba przed czterema laty, wygrała.

Z Pragi Magda Linette wraca do Polski. Od poniedziałku poznanianka będzie najwyżej rozstawioną zawodniczką turnieju rangi ITF W100 w Kozerkach.


Wyniki

Ćwierćfinał singla:

Qiang Wang (Chiny, Q) – Magda Linette (Polska) 7:5, 6:7(5), 6:4

Zdecydował francuski return

/ Adam Romer , źródło: Korepondencja z Warszawy, foto: Adam Nurkiewicz

Kolejna francuska tenisistka staje na drodze Igi Świątek. Po niezwykle wyrównanym, szczególnie w decydującym secie, meczu ćwierćfinałowym Carolina Garcia pokonuje liderkę rankingu WTA.

 

To nie miało tak wyglądać. Wypełnione kibicami trybuny warszawskiej Legii spodziewały się wszystkiego, ale nie porażki swojej ulubienicy. Tymczasem mecz z Garcią od początku nie układał się po myśli Igi Świątek.

– Myślę, że Carolina zagrała solidniej ode mnie. Wchodziła w kort i swoimi uderzeniami dawała mi mało czasu – mówila sama Polka na pomeczowej konferencji prasowej.

Pierwszy set był wręcz fatalny w wykonaniu Polki, a wręcz perfekcyjny dla Francuzki. Iga nie wygrała ani jednego swojego gema serwisowego. Garcia doskonale returnowała, punktując co i rusz przy drugim podaniu Polki. Gdy po dwudziestu kilku minutach Światek wreszcie wygrała gema wydawało się, że teraz już pójdzie. Niestety Garcia odpowiedziała kolejnym przełamaniem, poprawiła swoim gemem serwisowym i po 39 minutach było po pierwszym secie.

Iga najbardziej niezadowolona była ze swojego serwisu – Myślę, że serwis zrobił różnicę. Ona regularnie serwowała po  180 km/h, a ja nie. Do tego atakowała moje podanie returnem. Grała tak już na naszym wspólnym treningu, ale nie spodziewałam się, że powtórzy to podczas meczu – mówiła Iga po meczu.

Na drugi set zawodniczki wyszły jakby odmienione. Iga wyjątkowo zmotywowana, a Caroline jakby zbytnio rozluźniona. W efekcie obraz gry się odwrócił. Kluczowy dla losów seta był trzeci gem, gdzie Polka obroniła dwa breakpointy i wyszła na prowadzenie 2:1. Od tego momentu wreszcie gra Igi była taka, jaką pamiętamy z meczów na Roland Garros. Kolejne wymiany przynosiły jej punkty, a rywalka wyraźnie uznała, że w tym secie już wiele nie zwojuje. Szczególnie, że jej gra w stylu „wszystko albo nic” przestała przynosić efekty. Po 75 minutach było 1-1 w setach.

 

O wszystkim zdecydował trzeci set, który zaczął się od prawdziwej wymiany ciosów. Kilka wymian z początku tej partii było zagranych w tak oszałamiającym tempie, że porównanie z „pojedynkiem rewolwerowców” z miasteczka na Dzikim Zachodzie nie jest bezzasadne. Tenisistki pilnowały swoich gemów serwisowych czekając na swoje szanse. Garcia znów zaczęła returnować, szczególnie przy drugim podaniu Igi, stojąc niemal metr w korcie. Taka gra wreszcie przyniosła Francuzce sukces, bo w ósmym gemie udało się jej przełamać serwis Polki.

Gdy niektórzy już zwieszali głowy do odrabiania strat ruszyła Polka. Było 5:3 30-0 z perspektywy Garcii, gdy cztery kolejne punkty zdobyła Iga. Trzeba jednak przyznać, że przeciwniczka nieco przy tym pomogła robiąc podwójny błąd serwisowy i grając dwa bekhendy w siatkę.

Gdy przez trybuny przebiegło głębokie westchnienie ulgi, a kibice szykowali się do emocjonującej końcówki, znów doszło do zwrotu akcji. Tym razem nie takiego, jakiego spodziewali się warszawscy kibice. Iga miała dwie piłki na wygranie gema na po 5, ale żadnej nie wykorzystała. Skończyło się kolejnym wygrywającym returnem po drugim podaniu Igi i porażką Polki. Pierwszą na korcie ziemnym w tym roku.

– Ostatnie dwa tygodnie trenowałam już na korcie twardym i trochę poczułam, że nie czułam tej ziemi tu tak dobrze, jakbym chciała. Ta porażka powoduje, że będę miała dwa dni dłużej na przygotowania do występów w Ameryce, gdzie planuję zagrać w Toronto, Cincinnati i na US Open. Co zrobię w przyszłym roku? Nie wiem, trudno teraz przewidywać – odpowiadała Polka w kontekście kolejnych planów. Z jej wypowiedzi niedwuznacznie wynikało, że lepiej by dla niej było, gdyby warszawski turniej odbywał się na kortach twardych. Zaprzeczyła też, by gra przed własną publicznością miała jakikolwiek negatywny wpływ na jej grę. – Dziś zdecydowały wyłącznie czynniki sportowe – twierdziła Iga.

 

W pozostałych meczach ćwierćfinałowych również ciężko grało się faworytkom. Do półfinałów awansowały bowiem Jasmine Paolini i Katerina Braindl oraz jedyna Ana Bogdan, która mogla się za takową uważac w pojedynku z Laurą Pigossi.

 

W dzisiejszych meczach deblowych Polki odnosiły tylko zwycięstwa. Do finału awansowała polska para Katarzyna Kawa, Alicja Rosolska, a Maja Chwalińska z czeską partnerką Jessicą Malenkova wygrały swój mecz ćwierćfinałowy.

Partnerem relacji medialnych z turnieju BNP Paribas Poland Open jest marka #Diadora


Wyniki

Wyniki ćwierćfinałów turnieju BNP Paribas Poland Open:

Iga Świątek (1) – Carolina Garcia (Francja, 5)

Ana Bogdan (Rumunia) – Laura Pigossi (Brazylia) 6:1, 6:1;

Jasmine Paolini (Włochy, 10 – Viktorija Golubic (Szwajcaria) 1:6, 6:2, 6:2;

Katerina Braindl (Ukraina, LL) – Petra Martić (Chorwacja, 8) 1:6, 6:3, 6:4.

 

Wyniki debla:

Ćwierćfinał: Maja Chwalińska, Jessica Maleckova (Polska, Czechy) – Ana Bogdan, Kristina Mladenovic (Rumunia, Francja) 6:3, 4:6, 10-6

Półfinał: Katarzyna Kawa, Alicja Rosolska (2) – Nico Dżalamidze, Viktorija Golubić (Gruzja, Szwajcaria) 6:4, 3:6, 10-8.