Rzym. Tym razem Sabalenka bezradna, Świątek najlepsza po raz trzeci!

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Nie udało się Arynie Sabalence zrewanżować Idze Świątek za finałową przegraną w Madrycie. W stolicy Włoch Polka była wyraźnie lepsza i po raz trzeci w karierze zwyciężyła w Internazionali BNL d’Italia.

Spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczęła podopieczna Tomasz Wiktorowskiego. Białorusinka wyglądała na spiętą, popełniała mnóstwo niewymuszonych błędów i już w trzecim gemie straciła podanie. Polka w tej części meczu grała bardzo solidnie i ani razu nie musiała nawet bronić się przed stratą podania. W siódmym gemie dołożyła jeszcze jednego „breaka”, a po zmianie stron pewnie zamknęła seta przy własnym serwisie.

Na początku drugiej odsłony spotkania gra się wyrównała. Sabalenka zaczęła dynamicznie poruszać się po korcie i jej mocne uderzenia zaczęły częściej trafiać w kort. Do wyniku 3:3 gra toczyła się zgodnie z regułą własnego podania, ale Świątek musiała bronić aż siedmiu „breakpointów”. Niewykorzystane okazje zemściły się na Białorusince, która w siódmym gemie straciła podanie. To ewidentnie podcięło już jej skrzydła. Raszynianka podwyższyła na 5:3 wygrywając swój serwis do zera, a chwilę później wypracowała sobie okazję, żeby zakończyć spotkanie przy podaniu rywalkę. Pierwszą piłkę meczową reprezentantka naszych wschodnich obroniła potężnym forhnadem, ale przy drugiej turniejowa „jedynka” posłała zabójczy return z backhandu po linii i półtorej godzinie gry mogła wznieść ręce w geście triumfu.

W sobotę Iga Świątek zdobyła trzeci tytuł w Rzymie i 21. w karierze.


Wyniki

Finał singla

Iga Świątek (Polska, 1) – Aryna Sabalenka (2) 6:2, 6:3

Rabat. Polki ze zmiennym szczęściem w kwalifikacjach

/ Marek Golba , źródło: własne, foto: materiały prasowe PZT

Maja Chwalińska i Martyna Kubka wzięły udział w kwalifikacjach do turnieju WTA 250 w Rabacie. Z pojedynku zwycięsko wyszła tylko Chwalińska i już jutro zagra o główną drabinkę.

Obsada w kwalifikacjach turnieju w Rabacie jest okrojona, ponieważ w przyszłym tygodniu zaplecze czołówki startuje w eliminacjach do wielkoszlemowego Roland Garros. W stolicy Maroka Maja Chwalińska miała zapewnione miejsce z rankingu. W ostatniej chwili dołączyła do niej Martyna Kubka, która weszła do drabinki eliminacji, zastępując Australijkę Ajle Tomljanovic.

Chwalińska mierzyła się z Tatianą Prozorową, która w tym sezonie notuje słabe rezultaty. Rosjanka wygrała zaledwie trzy spotkania, natomiast Polka dwukrotnie zagrała w finale turnieju ITF.

Różnicę klas od początku było widać na korcie. Polka przełamała rywalkę już w drugim gemie. Co prawda Prozorowa doprowadziła do wyrównania, ale Chwalińska ponownie ją przełamała i nie pozwoliła odebrać sobie prowadzenia. Set zakończył się wynikiem 6:3 na korzyść Polki.

Drugi set był już pod pełną kontrolą zawodniczki z Dąbrowy Górniczej. Przełamała Prozorową dwukrotnie, a rywalka nie mogła znaleźć sposobu na różnorodne zagrania Polki. Po blisko 90 minutach to Chwalińska mogła zejść z kortu jako zwyciężczyni. W niedzielę Maja Chwalińska zagra o główną drabinkę, gdzie zmierzy się z Serbką Aleksandrą Krunić.

Zacięty mecz Kubki

Zdecydowanie więcej działo się w meczu Martyny Kubki. Polka gorzej rozpoczęła spotkanie i dała się przełamać dwukrotnie, a pierwszego seta przegrała 6:4.

W drugim secie Kubka odnalazła właściwy rytm i jako pierwsza pokusiła się o przełamanie na 3:1. Rosatello szybko odpowiedziała naszej zawodniczce, objęła prowadzenie 4:3 z przełamaniem i była na dobrej drodze do zwycięstwa w eliminacjach. Polka wróciła jednak do gry i pomimo problemów w gemach serwisowych doprowadziła do tie-breaka. W nim próbę nerwów lepiej wytrzymała Kubka.

Tenisistka z Zielonej Góry rozpoczęła trzeciego seta od przełamania. Objęła prowadzenie na 2:0 i miała trzy okazje na powiększenie przewagi, ale nie wykorzystała żadnej z nich. Więcej gry miało miejsce w gemach serwisowych Kubki. W krytycznych momentach ratowała się mocnym serwisem, ale ostatecznie skapitulowała w ósmym gemie. Rosatello poszła za ciosem i wygrała to spotkanie, wykorzystując piątą piłkę meczową.


Wyniki

Pierwsza runda kwalifikacji

Maja Chwalińska (Polska) – Tatiana Prozorowa (7) – 6:3, 6:1

Camilla Rosatello (Włochy) – Martyna Kubka (Polska, Alt) – 6:4, 6:7 (4), 6:4

Danielle Collins o swojej dyspozycji: „To największa seria zwycięstw w mojej karierze”

/ Bartosz Wojsław , źródło: https://www.wtatennis.com/news/4015206/collins-reflects-on-her-tennis-journey-from-u-s-bonds-to-roddick-s-praise?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTAAAR31dgnCVyL8CZ-mmlrVjVtF8Mo_EREZ06RjXdiKzgAio_8v9y3Nh7dFelQ_aem_AU_5w-dQK_lXlNXlytUIv74VDXgLGO-n98_WTi4tu5x32IELlHGRBOkihDahJtt22B-dHGIL9mRyFyrUyvOn_TSv, foto: AFP

U progu zejścia z zawodowych kortów Danielle Collins dzieli się przemyśleniami dotyczącymi całej swojej kariery. Amerykanka zdradziła ostatnio, co jest kluczem do jej znakomitej dyspozycji, a także wyjawiła, który z tenisistów był dla niej inspiracją. 

Danielle Collins po ogłoszeniu zakończenia kariery z końcem bieżącego sezonu przeżywa kolejną tenisową młodość. Amerykanka zanotowała w tym roku wiele znakomitych wyników na czele z triumfem w turnieju WTA 1000 w Miami. Ostatnio zawodniczka pochodząca z Florydy dotarła do półfinału Internazionali BNL d’Italia.

Collins po ćwierćfinałowym meczu w Rzymie z Wiktorią Azarenką powiedziała: Myślę, że ważne jest dla mnie, abym czuła: „Ok, dałam z siebie wszystko jako sportowiec i zakończyłam z pozytywnym akcentem” (…) Właśnie w taki sposób chcę odejść. 

Przypomnijmy, że Amerykanka mierzy się nie tylko z rywalkami, ale również z własnym zdrowiem. Collins cierpi na reumatoidalne zapalenie stawów i endometriozę, które zatrzymywały rozwój jej kariery. W środowisku tenisowym pojawiły się również przypuszczenia, że po ogłoszeniu zejścia z zawodowych kortów amerykańska tenisistka poczuła się znacznie mniej zestresowana i to właśnie aspekt psychiczny ma największy wpływ na jej świetne występy. W Rzymie zawodniczka z Florydy zaprzeczyła takiemu myśleniu, przypisując swoje sukcesy przede wszystkim mądrej i ciężkiej pracy.

Z pewnością jest to największa seria zwycięstw w mojej karierze (…) Myślę, że dokonanie różnych ulepszeń spowodowało, że gram najlepszy tenis w swoim życiu, co jest bardzo satysfakcjonujące – tłumaczyła Collins. To trochę jak na giełdzie. Czasami wszystko idzie do góry, czasami w dół (…) Miło jest przeżywać czas, w którym naprawdę się wspinam, ponieważ nie zawsze tak jest – dodała Amerykanka.

Collins odniosła się też do świetnych wyników osiąganych w Rzymie przez zawodników ze Stanów Zjednoczonych. Tenisistka z Florydy podkreśliła, że nie jest to przypadek i że atmosfera wśród Amerykanów na tourze jest bardzo dobra: Mamy dużą grupę zawodniczek i zawodników i czuję, że wszyscy z nas naprawdę ciągną do siebie nawzajem i wspierają się. Zarówno gdy idzie nam dobrze, ale także kiedy coś nie idzie po naszej myśli – wyjaśniła.

Danielle Collins była również ostatnio gościem podcastu prowadzonego przez Andiego Roddicka, „Served with Andy Roddick”. Amerykanka wyznała w nim, że również Roddick miał wpływ na jej obecne wyniki, będąc dla niej inspiracją z dzieciństwa.

Kiedy miałam 10 lub 11 lat i trenowałam w akademii tenisowej w Tampie na Florydzie, bardzo chciałam zagrać w debla z Andym Roddickiem. (…) Urzekłam go, a on powiedział: „Ok, zrobimy ćwiczenie. Kto wygra ze mną trzy punkty, zostanie moim partnerem deblowym”. Wygrałam z nim trzy punkty i zostałam jego partnerką deblową – wyjawiła Collins.

Co ciekawe, Roddick pozostawał w kontakcie z nastoletnią wtedy Amerykanką. Był taki miły (…) Poprosił swojego menadżera, aby zapisał e-mail mojej mamy, a kiedy wygrywałam turnieje, to przez kilka lat Andy i jego menadżer kontaktowali się ze mną i gratulowali mi – zdradziła tenisistka z Florydy.

Strasburg. Fręch z pewnym zwycięstwem w pierwszej rundzie kwalifikacji

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Magdalena Fręch zagra o awans do głównej drabinki turnieju WTA 250 w Strasbourgu. Polka w pierwszej rundzie kwalifikacji oddała zaledwie trzy gemy Janie Kołodyńskiej. 

Reprezentantka naszego kraju dominowała od początku spotkania. Fręch dwukrotnie przełamała przeciwniczkę. Przez własne gemy serwisowe Łodzianka nie przechodziła jednak bez żadnych problemów, o czym świadczyły break pointy dla Białorusinki. Jednakże 20-latka nie potrafiła ich wykorzystać. Od stanu 4:0 nie zobaczyliśmy już żadnej piłki na przełamanie. Polka straciła od tamtego momentu zaledwie jeden punkt przy własnym podaniu, co pozwoliło jej na szybkie zakończenie pierwszego seta.

Początek drugiej odsłony meczu był identyczny względem poprzedniej. Fręch ponownie wyszła na prowadzenie 4:0. Kołodyńska spisywała się jednak coraz gorzej, zwłaszcza w gemach serwisowych. Białorusinka obroniła się w piątym gemie przed potrójnym przełamaniem, wychodząc ze stanu 0:40. Po paru minutach reprezentantka Polski ponownie wypracowała trzy break pointy, będące również piłkami meczowymi. Tenisistka notowana na 55. miejscu w rankingu WTA wykorzystała pierwszą okazję i zakończyła jednostronne spotkanie.

O wejście do turnieju głównego Fręch zmierzy się z Darią Saville, która również zaliczyła w sobotę przekonujące zwycięstwo. Ranking przemawia na korzyść Polki, która jest trzecią najwyżej rozstawioną uczestniczką kwalifikacji. Reprezentantka Australii gra natomiast z „siódemką”.


Wyniki

Pierwsza runda kwalifikacji:

Magdalena Fręch (Polska, 3) – Jana Kołodyńska 6:2, 6:1

 

Hubi Cup 2024 – Święto tenisa dla młodych nadchodzi

/ Szymon Stępień , źródło: Własne/HH Team, foto: AFP

Młodzi wkraczają na salony! Już za niespełna 2 tygodnie, a konkretnie 25-28 maja, na korty przy ulicy Puławskiej we Wrocławiu wyjdą najlepsi z najlepszych spośród młodego pokolenia polskich tenisistów.

Hubi Cup 2024 to zdecydowanie wyjątkowy turniej na mapie naszego kraju. Powiedzieć, że to tylko zwykłe zawody dla młodych, to powiedzieć niewiele. Tegoroczna edycja tego niezwykłego turnieju dla najlepszych skrzatów w Polsce to świetna okazja na dobrze spędzony czas oraz cenne nagrody dla uczestników.

Tym razem organizatorzy planują sporo atrakcji dla zawodników, podobnie jak to było w przypadku poprzedniej edycji. Jak mówi sam współorganizator turnieju Radek Bielecki:

-Po sukcesie Hubi Cup 2023 znowu postawiliśmy sobie wysoko poprzeczkę, bo chcemy, aby ten turniej był najatrakcyjniejszym turniejem w Polsce, nie tylko pod względem sportowym.

I tak z pewnością będzie. Organizatorzy nie próżnują i zapowiadają równie atrakcyjne nagrody dla najlepszych uczestniczek i uczestników zawodów we Wrocławiu. Przypomnijmy, że w ramach poprzedniej edycji finaliści turnieju mieli możliwość zobaczenia Huberta Hurkacza w akcji podczas turnieju ATP 500 w Halle. W tym roku nagroda się nie zmieni. Finalistki i finaliści singla pojadą także w tym roku do Niemiec, żeby oglądać naszego najlepszego tenisistę w rywalizacji na trawie.

Organizatorzy nie zapominają o rodzicach zawodników. Dla nich również są przygotowane pewne całkiem ciekawe atrakcje. W trakcie tegorocznej edycji Hubi Cup odbędzie się wartościowe spotkanie z Przemkiem Piotrowiczem (trenerem przygotowania fizycznego Huberta) oraz Bartoszem Ochmanem (fizjologiem sportu). W spotkaniu mogą wziąć udział także sami zawodnicy i trenerzy.

Na sam koniec, dla osób, które chciałyby odpocząć w sposób bardziej kreatywny, będzie możliwość wspólnego malowania obrazu przy wsparciu Tomasza Sętowskiego, malarza, słynnego polskiego surrealisty.

– Nasze zawody odbywają się tuż przed Mistrzostwami Polski i spodziewamy się, że przyjedzie do nas krajowa czołówka chłopców i dziewcząt. Już dziś zapraszamy kibiców, dla których wstęp na trybuny jest wolny. Być może będą świadkami narodzin talentów na miarę naszych najlepszych polskich tenisistów, Igi Świątek, Agnieszki Radwańskiej i Huberta Hurkacza – mówi Marcin Iwanejko, trener, sędzia i dyrektor Hubi Cup 2024.

Redakcja Tenisklub serdecznie zaprasza!

Rzym. Piątkowa noc należała do niego. Jarry z awansem do finału

/ Julia Florkowska , źródło: własne, foto: AFP

Tłumnie zgromadzeni kibice na Campo Centrale obserwowali do późnych godzin przebieg drugiego półfinału. Po ponad 2,5-godzinnej i wyrównanej walce Nicolas Jarry melduje się w finale. To pierwsza szansa w karierze Chilijczyka na sięgnięcie po tytuł rangi ATP Masters.

Niepewnie zaczął serwować Jarry, lecz po chwili odnalazł swój rytm i pierwszy gem należał do niego. W początkowych minutach, jak i w dalszej grze czuć było nerwową atmosferę – zarówno Amerykanin, jak i Chilijczyk popełniali błędy przy returnie.

Więcej niecelnych trafień w porównaniu do przeciwnika miał na swoim koncie reprezentant Chile, jednak nie zaważyło to na końcowym wyniku w pierwszym secie. Dalej walka była bardzo wyrównana. Jedną z dwóch szans na przełamanie wykorzystał Nicolas i wyszedł na prowadzenie 5:3. Napięcia nie wytrzymał Amerykanin i nie zdołał już odwrócić przebiegu pierwszego seta.

W drugiej części spotkania Paul miał szansę przełamać rywala, jednak reprezentant Chile świetnie wybronił się z tej sytuacji. Udany skrót Jarry’ego i obaj zawodnicy mieli po dwa gemy. Sporo kolejnych niewymuszonych błędów po stronie Chilijczyka nie wpłynęło na przebieg gry i konsekwentnie zdobywał on dalsze punkty. Późniejsze minuty pokazały, że to 28-latek dyktuje warunki gry, dzięki czemu ponownie przełamał Amerykanina. Nicolas pewnie odskoczył na prowadzenie z wynikiem 4:2.

Paul nie poddawał się i próbował dogonić rywala w drugim secie. Amerykanin w ciągu kilku minut odpowiedział również break-pointem. Po chwili wyszedł na prowadzenie 5:4. Na moment Jarry nie pozwolił się rozpędzić przeciwnikowi i wyrównuje wynik. Bezskutecznie, Amerykanin nie daje za wygraną i wychodzi na prowadzenie 6:5. O wyniku drugiego seta musiał zadecydować tie-break. Paul z powodzeniem broni szansy o kontynuowanie walki o finał, wygrywając go z wynikiem 6-3.

 

Trzeci set pewnie rozpoczął z doskonałym serwisem Nicolas Jarry. Mimo sporego zmęczenia po dwóch godzinach walki obydwaj zacięcie walczyli o każdy punkt. Na prowadzenie wyszedł Nicolas przełamując rywala i stan meczu wyniósł już 5:2. Ostatnie minuty meczu to pełna dominacja na korcie reprezentanta Chile. Emocje na korcie centralnym sięgały zenitu, ale to finalnie Jarry domyka trzeci set piątą piłką meczową i awansuje do finału.

Trzysetowy bój był dopiero przedsmakiem tego, czego możemy spodziewać się w niedzielę. Tenisista z Santiago zmierzy się z Alexandrem Zverevem i powalczy o swój najwyższy wynik w karierze.


Wyniki

Półfinał gry pojedynczej:

Nicolas Jarry (Chile, 21) – Tommy Paul (USA, 14) 6:3, 6:7 (3), 6:3

Federer i Nadal o swoim dziedzictwie

/ Łukasz Duraj , źródło: https://wwd.com/fashion-news/, wlasne, foto: AFP

Rafael Nadal i Roger Federer wielokrotnie spotykali się na światowych kortach i dali fanom tenisa wiele niezapomnianych emocji. W ostatnich dniach legendarni sportowcy wzięli udział w reklamie marki Louis Vuitton. Częścią kampanii jest także rozmowa z zawodnikami, w której poruszyli temat swojego dziedzictwa.

Roger Federer zakończył już profesjonalne starty, ale wciąż pozostaje jedną z najbardziej rozpoznawalnych i cenionych ikon sportu na świecie. Szwajcar reklamuje wiele znanych marek, a niedawno – wraz z Rafą Nadalem – nawiązał nową marketingową współpracę. W najświeższych spotach z serii „Core Values” Szwajcar i Hiszpan zostali sfilmowani w zimowej scenerii i odpowiedzieli na pytanie, związane z tym, jakie wspomnienia o sobie chcą pozostawić kolejnym pokoleniom. Nadal stwierdził:

By po zakończeniu kariery poczuć się szczęśliwym i dumnym, chciałbym po prostu, by różni ludzie, których poznałem przez tych dwadzieścia lat, mieli o mnie dobrą opinię jako o człowieku. Jako tenisiści mamy wiele osiągnięć i zwykle to one są najbardziej eksponowane. Ja sam zdobyłem więcej, niż mógłbym marzyć, ale najistotniejsze jest dla mnie to, co pozostawię po sobie w czysto ludzkim wymiarze.

Federer wypowiedział się w podobnym duchu:

– Chciałbym być zapamiętany z tego, co wniosłem do dyscypliny i tego, kim dla niej byłem. Nie chodzi tu o kolejne trofea, ale o szerszą perspektywę. Jeśli zapiszę się w świadomości jako osobowość, a nie tylko tenisista, to będzie to wiele dla mnie znaczyć. Dobrze byłoby też być pozytywnym wzorem dla dzieci i wzbudzać w innych ciepłe wspomnienia. Będzie miło, jeśli ludzie, po zobaczeniu nas kolejny raz, ucieszą się i nie będą mówić: „o nie, to znowu ci faceci” (śmiech).

Roger Federer i Rafael Nadal rozegrali łącznie czterdzieści bezpośrednich spotkań. Dwadzieścia cztery z nich wygrał Hiszpan.

Rzym. Aryna Sabalenka spróbuje zatrzymać Igę Świątek

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Iga Świątek i Aryna Sabalenka wystąpią w sobotnim finale turnieju WTA 1000 w Rzymie. Będzie to jedenasty pojedynek obu pań, a bilans tych spotkań jest korzystny dla liderki światowego rankingu, która wygrywała dotychczas siedmiokrotnie. Polka wygrywając w stolicy Włoch może dokonać jeszcze czegoś czego nie widziano od ponad dekady.

W 2013 roku najwyżej rozstawiona Serena Williams w finale turnieju w Madrycie pokonała turniejową „dwójkę” Marię Szarapową i sięgnęła po jubileuszowy pięćdziesiąty tytuł mistrzowski w karierze. Dwa tygodnie później Amerykanka nie miała sobie równych podczas rywalizacji na Foro Italico.

Był to ostatni raz, gdy rozgrywane po sobie imprezy w stolicach Hiszpanii oraz Włoch wygrała w jednym roku jedna zawodniczka. W tym roku szansę powtórzenia osiągnięcia jednej z najlepszych zawodniczek w historii tenisa ma inna wschodząca legenda – Iga Świątek.

Podczas podczas tegorocznej rywalizacji w Caja Magica, w meczu o tytuł liderka rankingu obroniła piłkę meczową, aby wygrać dwudziesty tytuł mistrzowski w imprezie głównego cyklu. W pokonanym finałowym polu Polka pozostawiła Arynę Sabalenkę. Obie panie spotkają się ponownie, tym razem w Rzymie.

Droga obu pań do ostatniego meczu singlowego Internazionali BNL d’Italia była jakże odmienna. Iga Świątek w pięciu pojedynkach nie straciła nawet gema. Z kolei tenisistka z Mińska w dwóch spotkaniach musiała odrabiać straty, po przegranej partii otwarcia. Jednak dzień odpoczynku jaki mają obie panie między meczami 1/2 finału, a pojedynkiem o tytuł sprawia, że dotychczasowe trudy na Foro Italico mogą nie mieć znaczenia. Co pokazała sytuacja przed dwoma tygodniami, w Madrycie. Tam również dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa musiała wykonać zdecydowanie większą pracę niż jej przeciwniczka, a mimo to zdołała postawić niesamowity opór polskiej tenisistce.

Wynik sobotniego finału może mieć też wpływ na ewentualne zmiany rankingowe po tegorocznym Roland Garros. W przypadku udanego rewanżu za porażkę w Madrycie Sabalenka zmniejszy swą stratę do Świątek, która będzie wynosić 2857 punktów. Wówczas, aby po drugiej w sezonie lewie Wielkiego Szlema nastąpiła zmiana na pozycji numer jeden w światowym rankingu dotychczasowa wiceliderka musi sięgnąć po tytuł w Paryżu, a obrończyni tytułu musi odpaść z imprezy przed 1/4 finału. W przypadku triumfu w Rzymie Polki, może ona spać spokojnie bez obaw o utratę pozycji numer jeden po paryskim szlemie.

Iga Świątek to dotychczasowa dwukrotna mistrzyni Internazionali BNL d’Italia. Po tytuły sięgała w latach 2021-2022. Jeżeli raszynianka sięgnie po trzeci tytuł mistrzowski, dołączy do grona legend, które mogą się pochwalić więcej niż dwoma wygranymi edycjami imprezy rozgrywanej w Wiecznym Mieście. Wśród nich są: Serena Williams, Maria Szarapowa, Conchita Martinez, Gabriela Sabatini oraz Chris Evert.

Początek sobotniego spotkania zaplanowano o godzinie 17:00. Wcześniej, od godziny 12:00 na korcie centralnym odbędą się mecze 1/2 finału rywalizacji deblowej mężczyzn.