Roland Garros. Urodzinowy mecz Królowej Tenisa

/ Szymon Stępień , źródło: własne, foto: AFP

Królowa może być tylko jedna, a jest nią Iga Świątek. 31 maja będzie wyjątkowym dniem dla najlepszej polskiej tenisistki z dwóch powodów.

Tego dnia odbędzie się mecz trzeciej rundy, w którym zagra Polka, a jej rywalką będzie Czeszka Marie Bouzkova. Będzie to premierowe spotkanie tych tenisistek.

Świątek rozpoczęła swój udział w turnieju od pewnej wygranej nad reprezentantką gospodarzy, Leolią Jeanjean. Mecz ten nie był większym wyzwaniem dla raszynianki, gdyż zamknęła go w nieco ponad godzinę. Prawdziwym egzaminem okazała się pojedynek drugiej rundy z Japonką Naomi Osaką. Polka była już bliska odpadnięcia z rozgrywek. Jednak w trzecim secie udowodniła, że jest prawdziwą liderką rankingu WTA i odwróciła bieg wydarzeń na korcie na swoją korzyść.

Z kolei jej rywalka, Marie Bouzkova, miała równie trudny początek zmagań w Paryżu. W pierwszej rundzie tenisistka zza naszej południoweh granicy pokonała wyżej notowaną Rosjankę Weronikę Kudermietową 6:2, 6:4. W kolejnej rundzie trafiła na kwalifikantkę, Chorwatkę Janę Fett. Kibice mogą kojarzyć tę zawodniczkę z występów w zeszłorocznym turnieju rangi WTA 250 na kortach Legii w Warszawie. W starciu z Czeszką była jednak bez większych szans, zdobywając jedynie cztery gemy na przestrzeni całego spotkania.

Niemniej, 31 maja jest znacznie ważniejszym dniem z perspektywy Igi Świątek, gdyż dla 3-krotnej zwyciężczyni turnieju wielkoszlemowego w Paryżu to także dzień urodzin. Tego dnia Polka skończy 23 lata. Numer jeden światowego rankingu ma na koncie 21 tytułów w imprezach głównego cyklu, jest najmłodszą zwyciężczynią Roland Garros od 1992 roku, laureatka wielu nagród, a wszystko to osiągnęła mając jedynie 23 lata.

Iga Świątek to inspiracja dla wielu młodych ludzi, ale nie tylko. Polka angażuje się w liczne akcje charytatywne i społeczne. Jest także twarzą znanych światowych marek, takich jak Porsche czy LEGO.

Czego możemy życzyć Idze w dniu jej urodzin? Najpierw, żeby osiągała kolejne sukcesy na światowych kortach, a w drugiej kolejności niech pozostanie sobą, ponieważ jest wyjątkową osobą, o czym wie każdy jej kibic. Jednakże, to czego można życzyć jej aktualnie najbardziej, to obrony tytułu na kortach Roland Garrosa.

Mecz Polki z Marią Bouzkovą już w piątek

Kolejny dzień w biurze

/ Adam Romer , źródło: Korespondencja z Paryża, foto: AFP

Korespondencja z Paryża, Adam Romer

 

Spokojny jak zawsze Hubert Hurkacz pokonał drugą przeszkodę w tegorocznym Roland Garros i zrobił to w wyjątkowo spokojnym stylu. W piątek znów zagra, podobnie jak Iga Świątek, która będzie obchodzić 23 urodziny na korcie centralnym

 

Na głowę Huberta nie raz sypały się już gromy, że za spokojny, flegmatyczny, za mało okazuje emocji na korcie. Tymczasem w czwartkowe popołudnie takie podejście okazało się kluczowe w starciu z Brandonem Nakashimą, solidnym Amerykaninem, który zaskakująco dobrze wszedł w pojedynek z Polakiem i wygrał pierwszy set. Oczywiście w tiebreaku.

Tak naprawdę w czwartek do rzeczonego tiebreaka trzeba było rozegrać tylko kilka piłek, bo deszcz przerwał mecz dzień wcześniej przy stanie 5:6. Hurkacz wyserwował gema, a już w tiebreaku dał się zdominować rywalowi.

Paradoksalnie zamiast go to zdenerwować lub wybić z koncentracji pozwoliło przejąć inicjatywę. Kolejne sety wygrywał z przewagą godną nr 8 w paryskim turnieju. W nagrodę mógł, ze stoickim spokojem, oczywiście w tiebreaku, zakończyć mecz asem serwisowym.

 

– Staram się każdego dnia poprawiać swój tenis, bez względu na nawierzchnię. W tym roku, to przynosi na cegle rezultaty i bardzo mnie cieszy – wyznał na pomeczowej konferencji odpowiadając na pytanie jak to jest z tą grą na kortach ziemnych.

Polak był wyjątkowo zadowolony i tryskający dobrym humorem, tak jakby spędził właśnie kolejny udany dzień w biurze i mógł pochwalić się kolejnymi osiągnięciami.

 

Kolejny szansa na poprawienie samopoczucia, swojego i kibiców, już jutro, bo przez deszczowe przesunięcia i dwudniowy mecz z Nakashimą, nie będzie miał przerwy.

– Znam obu, Shapo i Francesa, grałem z nimi po kilka meczów. Nie ma to dla mnie znaczenia z kim zagram – mówił po swoim meczu. Niewiele później już było wiadomo, że zagra z Kanadyjczykiem Denisem Shapovalovem, z którym ma bilans 4-1, ale jeszcze nigdy nie grali na kortach ziemnych, co może być jednak lekką przewagą Polaka.

– Nie lubię mączki i w tym elemencie Hubert będzie miał przewagę. Ja musiałbym się chyba jeszcze raz urodzić, jako Europejczyk, by tą nawierzchnie polubić – przyznał sam Shapovalov.

 

W piątek zagra też kolejny swój mecz Iga Świątek. Z Czeszką Marią Bouzkovą, która po czwartkowym zwycięstwie z Janą Fett była wyjątkowo zadowolona.

– Cieszę się na mecz z Igą. Wiem co mnie czeka, choć z nią jeszcze nie grałam, ale trenowałyśmy razem. Wiadomo, jak gra i co jest jej atutami. Ale ja się cieszę tym co już osiągnęłam – mówiła na swojej konferencji, podczas której wyjątkowo wyczerpująco odpowiadała na pytania polskich i czeskich dziennikarzy. Pod tym względem mogłaby spokojnie rywalizować z samą Igą, która też lubi odpowiadać wyczerpująco. Ale to chyba jedyny obszar, w którym bez kompleksów mogłaby się ścigać z Polką. Na korcie liderka rankingu WTA zdaje się być zdecydowaną faworytką.

 

W piątek Iga po raz kolejny podczas Roland Garros będzie obchodzić swoje urodziny. Tym razem 23. Zobaczymy jaki prezent, sobie i kibicom, zrobi z tej okazji.

 

 

Roland Garros. Iga Świątek i Hubert Hurkacz powalczą o czwartą rundę

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.rolandgarros.com, foto: Peter Figura

Iga Świątek i Hubert Hurkacz powalczą to reprezentanci Polski, którzy pozostali w rywalizacji singlowej podczas Roland Garros 2024. Raszynianka i wrocławianin ósmego dnia zmagań powalczą o awans do 1/8 finału.

Z czwórki Biało-czerwonych, którzy przystąpili do zmagań w grze pojedynczej podczas tegorocznej edycji paryskiego szlema w imprezie pozostało dwoje z których występem wiązane są największe nadzieje – Iga Świątek oraz Hubert Hurkacz.

Liderka światowego rankingu w niezwykłym meczu drugiej rundy uporała się z byłą liderką rankingu Naomi Osaka. O awans do 1/8 finału mistrzyni dwóch ostatnich edycji Roland Garros Iga Świątek zmierzy się z Marie Bouzkova. Będzie to pierwsze spotkanie obu pań. Pojedynek zaplanowano na korcie centralnym jako trzecie spotkanie od godziny 12:00. Wcześniej do gry przystąpią Coco Gauff z Dajana Jastremska oraz Pawel Kotov z Jannikiem Sinnerem.

W niedzielę do gry wejdzie ponownie Hubert Hurkacz, który w sobotę po trwającym dwa dni uporał się z Brandonem Nakashima. Wrocławianin w niedzielę będzie rywalizować o czwartą rundę.
Jeżeli najlepszy polski singlista upora się z Denisem Shapovalem, wyrówna swój najlepszy wynik Roland Garros, uzyskany w 2022 roku. Pojedynek Polaka z Kanadyjczykiem zaplanowano jako trzeci mecz od godziny 11:00 na trzecim co do ważności korcie – Simmone-Mathieu. Będzie to szóste spotkanie obu panów, a dotychczasowy bilans jest korzystny dla wrocławianina, który wygrał cztery z pięciu dotychczasowych pojedynków.

Roland Garros. Hubert Hurkacz o krok od wyrównania paryskiej zyciowki

/ Szymon Stępień , źródło: Własne/www.atptour.com, foto: AFP

Hubert Hurkacz pokonuje Amerykanina Brandona Nakashimę w czterech setach 6:7 (2), 6:1, 6:3, 7:6 (5). Polak zagrał pewniej w porównaniu z poprzednim meczem i to jego zobaczymy w 3. rundzie turnieju wielkoszlemowego w Paryżu. Warto dodać, że opady deszczu nie ustawały, co mocno przeszkadzało w rozegraniu spotkania bez przerw.

Pierwszy mecz wrocławianina podczas Roland Garrosa był prawdziwym dreszczowcem. Wtedy Hurkacz potrzebował aż pięciu setów i spędził 3 godziny na korcie, żeby zamknąć to spotkanie na swoją korzyść. Tym razem gra w jego wykonaniu wyglądała o wiele lepiej.

Rywalem Polaka był młody i utalentowany tenisista z USA, Brandon Nakashima. Co ciekawe, zawodnicy spotkali się dotychczas tylko raz, ale miało to miejsce podczas meczu pokazowego.

Obaj zawodnicy rozpoczęli spotkanie bardzo wyrównanie. Pierwsze piłki na przełamanie zobaczyliśmy przy stanie 3:3 przy serwisie Huberta. Polak pewnie się wybronił i to on chwilę później przeszedł do ofensywy, lecz w tym przypadku Amerykanin zachował koncentrację i również utrzymał swoje podanie. W konsekwencji, w pierwszym secie nie zobaczyliśmy przełamań, a o tym, kto wygra set otwarcia, musiał rozstrzygnąć tie-break. Jednakże przy stanie 6:5 dla Nakashimy zaczął padać deszcz, który uniemożliwił dogranie seta tego samego dnia. Mecz przełożono na kolejny dzień, a następnie dokończono pierwszą partię, w której górą był Amerykanin.

Kolejne dwa sety to koncert w wykonaniu Hurkacza. Mimo że podopieczny Craiga Boyntona rozpoczął od dwóch przegranych piłek, to i tak nie przeszkodziło mu to, żeby przejąć inicjatywę. Polak dwukrotnie przełamał serwis przeciwnika i wystarczyło to, żeby pewnie zakończyć ten fragment gry na swoją korzyść. Była okazja na zamknięcie tej partii do zera”, jednak Nakashimie udało się wywalczyć honorowego gema. Set wygrany przez tenisistę z Wrocławia 6:1 w 38 minut.

Trzecia odsłona spotkania i ponownie przyszedł opad deszczu nad kortami Roland Garrosa. Zawodnicy rozegrali całe dwa gemy i przerwano spotkanie. Na szczęście przerwa nie trwała zbyt długo i po niej to Hubert ponownie zaatakował, a następnie przełamał Amerykanina przy stanie 2:1 dla Polaka. Na plus serwis naszego tenisisty, który wygrał swoje punkty po pierwszym serwisie na poziomie 92 procent. Wrocławianin przełamał raz jeszcze serwis rywala w ostatnim gemie i wyszedł na prowadzenie 2:1 w całym meczu.

Czwarta partia nie obfitowała w przełamania. Zarówno Hurkacz, jak i Nakashima pewnie utrzymywali swoje podania. Pogoda nad stolicą Francji niestety nie należy w ostatnich dniach do najlepszych, co wiązało się z kolejną pauzą w grze. Początkowo miała potrwać ona godzinę, jednakże trzeba było uzbroić się w większą cierpliwość. Panowie wrócili do gry, a o zwycięstwie zadecydował tie-break, w którym finalnie lepszy okazał Polak.

Rywalem Polaka będzie lepszy zawodnik z pary Frances Tiafoe i Denis Shapovalov. Spotkanie zaplanowano na czwartek.


Wyniki

Druga runda:

Hubert Hurkacz (Polska, 8) – Brendon Nakashima (USA) 6:7(2), 6:1, 6:3, 7:6(5)

Roland Garros. Czy Carlos Alcaraz w pełni wyleczył kontuzję? Hiszpan komentuje

/ Bartosz Wojsław , źródło: tennis365.com, foto: AFP

Carlos Alcaraz przyznał, że podczas meczu drugiej rundy Rolanda Garrosa miał obawy dotyczące stanu jego przedramienia. Hiszpan wytłumaczył też dziennikarzom, jakie są jego zdaniem przyczyny słabszej gry i utraty seta w spotkaniu z Jesperem de Jongiem. 

Mecz drugiej rundy Rolanda Garrosa nie był dla Carlosa Alcaraza łatwy. Hiszpański tenisista miał w nim chwile słabości i przegrał trzeciego seta, a w czwartym został przełamany przez holenderskiego kwalifikanta, Jespera de Jonga, aż dwukrotnie. Ostatecznie spotkanie wygrał, ale można mieć wątpliwości, co do tego, na co stać Carlitosa w tegorocznym French Open.

Na temat występu Alcaraza wypowiedział się między innymi ekspert Eurosportu, były lider rankingu ATP Tim Henman. Myślę, że możemy spojrzeć na ten mecz z wielu różnych perspektyw. Często mówimy, że to świetne jeśli wygrywasz, gdy nie grasz najlepiej, ale według mnie wciąż jest kilka znaków zapytania – odniósł się do występu Hiszpana Henman.

Prawdopodobnie chodzi o jego ramię, jak naprawdę się czuje oraz o jego nastawienie i koncentrację. Czułem, że był trochę rozkojarzony. Myślę, że w normalnych okolicznościach, gdyby był w 100% sprawny i zdrowy, wygrałby w trzech setach – dodał ekspert Eurosportu i były lider rankingu tenisistów.

Do swojego występu odniósł się również sam zainteresowany. Alcaraz zaznaczył, że podczas meczu miał wzloty i upadki. To był mecz z wieloma wzlotami i upadkami na poziomie mentalnym. Rozegrałem bardzo słabego trzeciego seta, a w czwartym miałem problemy. Gemy przy moim serwisie nie szły po mojej myśli – wyjaśnił hiszpański tenisista.

Carlitos zaznaczył, że warunki atmosferyczne panujące w Paryżu również nie sprzyjają grze po kontuzji przedramienia. Ramię jest w porządku, nic niepokojącego nie zauważyłem (…) Ale wilgotne warunki i fakt, że piłka staje się bardzo duża sprawia, że niepokoję się, jak zareaguje moja ręka – powiedział Alcaraz hiszpańskim dziennikarzom.

Dwukrotny zwycięzca turniejów wielkoszlemowych w trzeciej rundzie Rolanda Garrosa zmierzy się z Amerykaninem, Sebastianem Kordą. Będzie to dla Hiszpana pierwsze poważne wyzwanie w turnieju, bo Korda rozstawiony jest z numerem 27. Mimo problemów zdrowotnych zawodnik z Murcji jest jednym z tych, który może wygrać całą imprezę.

Roland Garros. Sabalenka i Rybakina dołączyły do Świątek

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Aryna Sabalenka i Jelena Rybakina dołączyły do Igi Świątek w trzeciej rundzie turnieju kobiet Roland Garrosa 2024. Wiceliderka rankingu oraz czwarta rakieta świata bez większych problemów zapewniły sobie miejsce wśród 32 najlepszych tenisistek tegorocznej edycji paryskiego turnieju.

Po środowych opadach deszczu, niekorzystna aura wciąż nie daje o sobie zapomnieć w stolicy Francji. Tym samym rywalizacja bez przeszkód toczy się jedynie na dwóch, zadaszonych, kortach – Philippe’a Chatriera oraz Suzanne-Lenglen.

Pierwsza do gry przystąpiła Sabalenka, której rywalką była Japonka Moyuka Uchijima. Dla urodzonej w Malezji tenisistki tegoroczny występ w turnieju głównym Roland Garros jest debiutanckim startem w drabince turnieju głównego. W meczu otwarcia zawodniczka z Kraju Kwitnącej Wiśni odprawiła inną kwalifikantke, Hiszpankę Irene Burillo Escorihuela.

W pierwszej odsłonie Sabalenka i Uchijima szły gem za gem do stanu 2:2. Prowadząc 3:2 tenisistka z Mińska wypracowała pierwszą w tej części meczu szansę na przełamanie serwisu rywalki. Wykorzystując ją zwiększyła swą przewagę na 4:2, a a następnie dołożyła dwa kolejne gemy by po 30 minutach zakończyć pierwszego seta. Druga odsłona miała podobny przebieg. Pierwsze dwa gemy powędrowały na konta tenisistek serwujących. Wtedy zarysowała się przewaga turniejowej „dwójki”, a na tablicy wyników pojawił się rezultat 6:2, 4:1. Uchijima co prawda wygrała jeszcze gema, ale ostatecznie Sabalenka po 64 minutach gry przypieczętowała swój awans do 1/16 finału.

Również dwusetowy mecz drugiej rundy rozegrała w czwartek Jelena Rybakina. Przeciwniczką Kazaszki była Arantxa Rus. Holenderka to uczestniczka 1/8 finału Roland Garros 2012. Rok dłużej była 41. tenisistka świata czeka nad wygraną nad tenisistką z top 10 rankingu. Przed trzynastoma laty, w 2011 roku, odniosła ona zwycięstwo nad Kim Clijsters.

W premierowej partii spotkania między Rybakiną i Rus kluczowym okazał się ósmy gem, gdy Kazaszka przełamała serwis, a wypracowanej przewagi nie straciła. W drugiej odsłonie to Holenderka jako pierwsza wykorzystała szansę na zwycięstwo przy podaniu przeciwniczki. Jednak od stanu 4:2 nie wygrała już ani jednego gema i tym samym straciła szansę na powtórzenie wyniku sprzed dwunastu lat.


Wyniki

Druga runda:

Aryna Sabalenka (2) – Moyuka Uchijima (Japonia) 6:2, 6:2

Jelena Rybakina (Kazachstan, 4) – Arantxa Rus (Holandia) 6:3, 6:4

Roland Garros. Trio z awansem

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Coco Gauff, Ons Jabeur i Sofia Kenin zdołały awansować do trzeciej rundy tegorocznej rywalizacji po środowych pojedynkach. Deszcz spowodował, że w sumie czwartego dnia zmagań udało się rozegrać jedynie cztery mecze, które zaplanowano na kortach zadaszonych paryskiego kompleksu.

Niestety opady atmosferyczne nie ułatwiają zadania organizatorom drugiej w sezonie lewy Wielkiego Szlema. Po tym jak opady deszczu przerywały wtorkowe spotkania, które ostatecznie udało się we wtorek rozegrać zgodnie z planem, dzień później aura już nie była tak łaskawa i mnóstwo spotkań zarówno singla jak i debla u pań i panów zostało wstrzymanych i przełożonych na kolejny dzień.

Pierwszym ze spotkań, które się zakończyło był mecz Sofii Kenin z Caroline Garcią. Pierwsza okazje na odebranie serwisu rywalki miała reprezentantka gospodarzy. Jednak Amerykanka najpierw obroniła swe podanie, a w piątym gemie wykorzystała pierwszą okazję na objęcie prowadzenia z przewagą przełamania. Kolejną stratę Francuzka doznała przy stanie 5:3 dla zawodniczki zza Oceanu i to finalistka francuskiego szlema z 2020 roku wygrała partię otwarcia.

W drugim secie to ponownie reprezentantka „Trójkolorowych” jako pierwsza oddała podanie. Co prawda natychmiast odrobiła stratę, ale kolejny przegrany gem serwisowy przez Garcię okazał się tym decydującym. Od stanu 4:2 każda z pań wygrywała już swe gemy serwisowe i ku rozczarowaniu kibiców, awans zanotowała Kenin.

Problemów z awansem nie miała Coco Gauff, której przeciwniczką była Tamara Zidanszek. Chociaż spotkanie lepiej rozpoczęła Słowenka, bo od prowadzenia 3:1. Jednak w tym momencie finalistka Roland Garros 2022 wygrała pięć gemów z rzędu i zrobiła pierwszy krok ku trzeciej rundzie. W drugiej odsłonie niżej notowana z tenisistek przegrała już gema otwarcia, aby po chwili odrobić stratę. Również drugie przełamanie, które turniejowa „trójka” zanotowała w piątym gemie nie było decydującym. Zawodniczka z Atlanty pozwoliła przeciwniczce wyrównać na 4:4, aby jeszcze przed zmianą stron zanotować piąte przełamanie w tym meczu i ostatecznie przechylić szalę zwycięstwa na swą stronę.

Nie tylko Iga Świątek z Naomi Osaką rozegrały w środę trzy mecze. Również na pełnym dystansie rywalizowały Ons Jabeur oraz Camila Osorio. Po wygranym pierwszym secie przez Tunezyjkę, w drugiej odsłonie nastąpił jej regres i to Kolumbijka oddając tylko gema, doprowadziła do decydującej odsłony. Ta ponownie należała do faworytki, która przegrywając dwa swoje gemy serwisowe, odebrała podanie zawodniczki z Europy trzykrotnie i zapewniła sobie awans.


Wyniki

Druga runda:

Coco Gauff (USA, 3) – Tamara Zidanszek (Słowenia) 6:3, 6:4

Ons Jabeur (Tunezja, 8) – Camila Osorio (Kolumbia) 6:3, 1:6, 6:3

Sofia Kenin (USA) = Caroline Garcia (Francja, 21) 6:3, 6:3

 

Naomi Osaka dumna po meczu z Igą Świątek

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.rolandgarros.com/en-us/, własne, foto:

Naomi Osaka nieznacznie przegrała mecz drugiej rundy Rolanda Garrosa z Igą Świątek. Po spotkaniu Japonka wzięła udział w konferencji prasowej.

Pojedynek dwóch mistrzyń wielkoszlemowych zapowiadał się znakomicie i nie zawiódł. Po trzech setach i obronie piłki meczowej zwyciężyła w nim Iga, ale jej rywalka była zadowolona ze swojej postawy. Odpowiadając na pytania dziennikarzy o ocenę meczu, Osaka stwierdziła:

Po zejściu z kortu płakałam, ale teraz jest już w porządku. Gdy byłam w ciąży, oglądałam triumf Igi na tych kortach i marzyłam, żeby z nią tu zagrać. Grałyśmy na jej ulubionej nawierzchni, więc myślę, że spisałam się dobrze. Chciałabym zmierzyć się z nią ponownie, tym razem na kortach twardych, które są moim preferowanym podłożem. Prowadzę dziennik i po tym spotkaniu napisałam w nim, że po prostu jestem z siebie dumna. Ten mecz dał mi wiele frajdy, na pewno go zapamiętam – mówiła zawodniczka.

Osaka odniosła się również do komentarza Igi Świątek, która zwróciła uwagę, że publiczność była głośna także w trakcie wymian. Japonka miała na to zjawisko nieco inne spojrzenie niż Polka:

Widzowie byli świetni. Pracuję właśnie dla takich momentów. Nie mam problemu z hałasem, ale to pewnie dlatego, że przywykłam do niego przez występy w Nowym Jorku. Jeśli chodzi o moją dyspozycję, to od Australii powtarzam, że moim celem jest wrzesień. Obecnie czuję, że w wielu aspektach jestem lepsza od tej Naomi, która była numerem jeden. Ciężko nad sobą pracuję, ale rezultaty nie są jeszcze ewidentnie widoczne. Sądzę, że z czasem to się zmieni.

– Uważam, że moja gra może być trudna dla każdej rywalki. Wychowano mnie tak, bym nie odczuwała strachu przed meczami. Jeśli wychodzisz na kort i się boisz, to jest to nieco bezsensowne. Nie chodzi o niszczenie przeciwniczek, ale o to, co sama mogę osiągnąć. Myślę, że stać mnie na kolejne duże sukcesy – opisywała 26-latka.

Naomi Osaka wygrała łącznie cztery tytuły wielkoszlemowe i była liderką światowego rankingu. Obecnie tenisistka jest w nim 134.

Roland Garros. Alcaraz i Sinner przechodzą dalej, pożegnanie starej gwardii

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Deszcz pokrzyżował plany organizatorów na czwarty dzień tegorocznego Roland Garros. W środę gra toczyła się wyłącznie na dwóch zadaszonych kortach. W efekcie zostało rozegranych tylko pięć z szesnastu zaplanowanych na ten dzień meczów męskich rozgrywek.

Początkowo wszyscy tenisiści wyszli na obiekty planowo o godzinie 11:00. Wśród nich byli Hubert Hurkacz i Brandon Nakashima. Po niecałej godzinie gry korty zostały jednak przykryte plandekami. W przypadku meczu Polaka z Amerykaninem stało się to przy wyniku 6:5 z perspektywy gracza zza Oceanu Atlantyckiego. Następnie stale przekładano godzinę wznowienia gier na bocznych kortach, aż do 17:00. Wtedy organizatorzy, widząc niekorzystne prognozy, postanowili odwołać spotkania, które miały odbyć się w środę poza dwoma głównymi arenami.

W międzyczasie rywalizacja z kortach imienia Philippe’a Chatrier oraz Suzanne Lenglen trwała bez zakłóceń. Jako pierwsi spośród panów zaprezentowali się Stefanos Tsitsipas i Daniel Altmaier. Reprezentant Grecji w pewnym stylu wygrał dwa pierwsze sety. W trzeciej partii Niemiec nie dał się jednak przełamać rywalowi i doszło do tie-breaka, który padł łupem tenisisty zza naszej zachodniej granicy. Stracenie seta nie wybiło z rytmu zawodnika rozstawionego z „dziewiątką”. Tsitsipas zachował więcej zimnej krwi w końcówce czwartej odsłony meczu, co pozwoliło mu na triumf. Grek wciąż nie zna jednak kolejnego rywala – będzie nim zwycięzca przełożonego spotkania Lorenzo Sonego z Zhizhenem Zhangiem.

Nie bez straty seta przez drugą rundę przeszedł również Carlos Alcaraz. Hiszpan był wyraźnym faworytem meczu z Jasperem De Jongiem. Spotkanie nie przebiegało jednak pod wyraźne dyktando trzeciego najwyżej rozstawionego uczestnika imprezy w Paryżu. Holender notowany na 176. miejscu w rankingu ATP prowadził 2:0 w pierwszej partii. Alcaraz szybko zdołał odrobić stratę przełamania, a następnie udowodnić swoją wyższość w drugiej fazie seta. Kolejna partia również padła łupem tenisisty z Półwyspu Iberyjskiego. Po wyjściu na 2-0 w setach Carlitosa dopadł kryzys. Słabsza dyspozycja skutkowała dotkliwą porażką 2:6 w trzeciej odsłonie meczu. Później to Holendrowi zaczęło brakować sił, co wykorzystał Alcaraz. Hiszpan nie miał problemów z wygraniem czwartego seta, a co za tym idzie – zamknięciem meczu.

Pewniej na tle rywala wyglądał inny z faworytów do końcowego triumfu – Jannik Sinner. Start meczu Włocha z Richardem Gasquet w sesji wieczornej opóźnił się ze względu na spotkanie Igi Świątek z Naomi Osaką. Gdy panowie wyszli na kort centralny, reprezentant gospodarzy nie był w stanie długo utrzymać nadziei rodaków zgromadzonych na trybunach. Gasquet dotrzymywał kroku rywalowi do siódmego gema. Później nastąpiło przełamanie na korzyść Włocha. Sinner dzięki świetnemu serwisowi bez problemów utrzymał przewagę do końca seta. Druga partia upłynęła pod znakiem zdecydowanej dominacji turniejowej „dwójki”. Tenisista urodzony w Tyrolu pozwolił przeciwnikowi na wygranie zaledwie dwóch gemów. Przebieg trzeciej odsłony meczu wskazywał na powtórkę. Sinner przełamał już w pierwszym gemie. Gasquet zdołał jednak zmobilizować się i odebrać podanie rywalowi, ożywiając publiczność. Wysiłek poniesiony przez Francuza skutkował jednak szybkim przełamaniem na korzyść Sinnera. Zwycięzca tegorocznego Australian Open tym razem nie oddał prowadzenia i zakończył spotkanie.

Reprezentant Włoch został tym samym drugim tenisistą, który przez środowy mecz przeszedł bez straty seta. Wcześniej zrobił to Andriej Rublow, pokonując Pedro Martineza.

Zdecydowanie najwięcej emocji przysporzyło najpóźniej zakończone starcie tego dnia, w którym zmierzyli się Paweł Kotow i Stan Wawrinka. Rosjanin wygrał dwa w pierwsze sety, w tym pierwszego trwającego ponad godzinę. Szwajcar dotrzymywał mu jednak kroku, o czym świadczyły choćby bronione setbole. Po dwóch partiach granych na niesamowitej intensywności Kotow musiał zmierzyć się z kryzysem. Sprawił on, że Rosjanin gładko przegrał trzecią odsłonę meczu, przegrywając w niej sześć gemów z rzędu. W czwartym secie Wawrinka mógł liczyć na szaleńczy doping publiczności, która starała się przeszkadzać Kotowowi. Partia miała bardzo chaotyczny przebieg. Każdy z panów prowadził w niej z przewagą przełamania, lecz nie potrafili jej potwierdzić. W trakcie seta 56. tenisista rankingu ATP zaczął wracać do optymalnej dyspozycji. Obrazkiem meczu pozostanie zbijanie „piątek” przez Wawrinkę po jednym z wygranych gemów.

Szarpana gra doprowadziła do drugiego w meczu tie-breaka. W dogrywce Stan pozwolił na powtórkę z początku spotkania. Kotow wygrał piłkę przy podaniu reprezentanta Szwajcarii i prowadził 6-4. Rosjanin nie wykorzystał jednak meczbola przy własnym serwisie. Podczas drugiej piłki meczowej, tym razem przy podaniu Wawrinki, lepszy okazał się jednak młodszy z graczy. Po pięciosetówce w pierwszej rundzie Kotow rozegrał kolejne mordercze spotkanie. Nie wróży to dobrze przed kolejnym meczem, w którym jego rywalem będzie Jannik Sinner.

 


Wyniki

Druga runda singla:

Jannik Sinner (Włochy, 2) – Richard Gasquet (Francja) 6:4, 6:2, 6:4

Carlos Alcaraz (Hiszpania, 3) – Jasper De Jong (Holandia) 6:3, 6:4, 2:6, 6:2

Andriej Rublow (6) – Pedro Martinez (Hiszpania) 6:3, 6:4, 6:3

Stefanos Tsitsipas (Grecja, 9) – Daniel Altmaier (Niemcy) 6:3, 6:2, 6(2), 6:4

Paweł Kotow – Stan Wawrinka (Szwajcaria) 7:6(5), 6:4, 1:6, 7:6(5)