Czarne chmury nad australijskim latem

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.tennis.net/www.theguardian.com/www.essentiallysports.com, foto: AFP

Rozpoczęcie sezonu w Melbourne stoi pod znakiem zapytania. Nie jest wykluczone, że sezon 2021 wystartuje z opóźnieniem. A to za sprawą braku porozumienia między organizatorami turniejów i władzami Australii.

Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że saga związana z miejscem rozgrywania turniejów w styczniu 2021 na Antypodach zmierza ku końcowi. Media podawały, że turnieje zostaną rozegrane w stanie Wiktoria. Dzięki temu zawodnicy nie będą musieli się przemieszczać, a co za tym idzie, unikną poddawania się co chwile dwutygodniowej kwarantannie.

Szef Tenis Australia Craig Tiley informował, że ma zielone światło na rozegranie wszystkich styczniowych turniejów w jednym stanie. Innego zdania był jednak premier Stanu Wiktoria. Daniel Andrews twierdzi, że pod decyzją nie podpisali się jeszcze przedstawiciele władz lokalnych i służb medycznych.

Teraz okazało się, że rząd Australii nie wydał zgody na to, aby kilkuset tenisistów z Europy przyleciało już w grudniu. Zawodnicy mogliby przybyć na Antypody dopiero w 2021 roku, a to utrudniłoby rozpoczęcie sezonu w planowanym terminie.

Władze Tennis Australia pracują nad tym, aby wszystko rozpoczęło się zgodnie z planem. Jeżeli to się uda, Australian Open odbędzie się w dniach 18-31 stycznia. Terminy rozegrania pozostałych imprez, przeniesionych z Brisbane, Hobart, Sydney Adelaidy i Perth, pozostają jeszcze do ustalenia. Pod uwagę bierze się nie tylko obiekty Melbourne Park, ale także Bendigo i Traralgon.

Nadal przeciwnikiem Hawk Eye Live

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: UbiTennis, foto: AFP

Po przegranym meczu ATP Finals z Dominiciem Thiemem Rafael Nadal przyznał, że nie jest zwolennikiem technologii Hawk Eye Live. Hiszpan liczy, że jak tylko poprawi się sytuacja pandemiczna, to wszędzie powrócą sędziowie liniowi.

W ostatnich miesiącach wielu tenisistów przychylnie wypowiadało się o elektronicznym systemie wywoływania autów znanym jako Hawk Eye Live. Technologia ta zastępowała sędziów liniowych między innymi na większości kortów podczas US Open. Wprowadzono ją głównie po to, by ograniczyć liczbę osób przebywających na korcie.

W poprzednich latach jedynym turniejem, który używał tego rozwiązania, były zawody Next Gen Finals w Mediolanie. Przy pandemii na to rozwiązanie postawili również organizatorzy londyńskiego ATP Finals. Swoję wątpliwości na temat tego rozwiązania wskazał Rafael Nadal, który po raz pierwszy ma do czynienia z tą technologią.

Hiszpan stanął w opozycji do choćby Novaka Dżokovicia. Serb chciałby, aby system Hawk Eye Live był wkrótce standardem podczas wszystkich turniejów ATP. Rafa liczy jednak na powrót sędziów liniowych. „Nie chce budzić kontrowersji, ale uważam, że tradycyjny kort z arbitrami liniowymi wygląda przyjaźniej” – powiedział wicelider rankingu ATP.

„Novak [Dżoković] twierdzi, że sędziowie liniowi nie są potrzebni. Szanuję każdą opinię. Są różne wizje na temat naszego sportu, ale ja po prostu mniej lubię tę bez sędziów liniowych. To rozwiązanie jest mile widziane tutaj, abyśmy mogli się przystosować do okoliczności, ale jeśli pytacie mnie o przyszłość, to wolę sędziów. To prawda, że ten sport nie zmienił się wiele przez ostatnich 50 lat, w porównaniu z innymi, ale nie sądzę , by to był sposób na poprawę naszej dyscypliny” – kontynuował.

Przyznał też, iż uważa, że „czynnik ludzki” jest wartością dodaną dla sportu. Twierdzi też, że niektóre ze wskazań systemu podczas jego meczu z Thiemem mogły być błędne. Jednakże dodał, że „nie ma z tym problemu”. James Japhet z Hawk-Eye North America przyznał w wywiadzie dla New York Timesa, że podczas pierwszego tygodnia US Open 14 z około 225000 wskazań systemy było błędnych. Przy wszystkich zawinili… operatorzy z pokoju kontrolnego.

ATP Finals. Sytuacja Zvereva wciąż zła, ale nie beznadziejna

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Alexander Zverev odniósł pierwsze zwycięstwo w tegorocznej edycji ATP Finals. Mistrz tej imprezy sprzed dwóch lat pokonał 6:3, 4:6, 6:3 Diego Schwartzmana. O tym, czy awansuje do półfinału, zadecydują rozstrzygnięcia w ostatniej kolejce. Niemca czeka ciężki bój z liderem rankingu ATP, Novakiem Dżokoviciem. 

W pierwszej serii gier żaden z tenisistów nie rozczarował tak mocno, jak właśnie Zverev. 23-latek z Hamburga w trzech ostatnich turniejach docierał do finału i imponował grą. Zmagania w Londynie zaczął natomiast od słabego występu przeciwko Daniiłowi Miedwiediewowi. Po spotkaniu był rozczarowany i powiedział, że zagrał jeden z gorszych pojedynków po wznowieniu rozgrywek. Zawodził go przede wszystkim serwis.

Minęły dwa dni i Zverev w całym meczu ze Schwartzmanem popełnił tyle podwójnych błędów, ile w pierwszym gemie serwisowym z Miedwiediewem. Różnica widoczna była więc gołym okiem. Pozostałe statystyki serwisowe również zmieniły się na korzyść Niemca. Zverev zaserwował więcej asów, częściej trafiał pierwszym podaniem, wygrywał więcej punktów po trafionym pierwszym lub drugim serwisie.

Schwartzman starał się z całych sił, ale podobnie jak w starciu z Dżokoviciem, został z pustymi rękoma. Tym razem wygrał seta, jednak apetyt miał na pewno znacznie większy. Mógł go nabrać zwłaszcza w drugim secie, gdy od stanu 1:3 wygrał pięć z kolejnych sześciu gemów i odwrócił losy rywalizacji.

W trzeciej partii Niemiec serwował jednak jak z nut. Tylko dwa razy nie trafił pierwszym podaniem, więc gemy serwisowe wygrywał w ekspresowym tempie. Nie pozwolił wypracować Schwartzmanowi ani jednego break-pointa. Ostatecznie, po ponad dwóch godzinach gry zwyciężył 6:3, 4:6, 6:3.

W drugim dzisiejszym meczu Novak Dżoković zagra z Daniiłem Miedwiediewem. Jeśli Rosjanin wygra, to zostanie drugim, po Dominiku Thiemie, półinalistą tegorocznej edycji ATP Finals. W takim przypadku mecz Zvereva z Dżokoviciem w trzeciej kolejce wyłoni kolejnego półfinalistę z tej grupy. W przypadku zwycięstwa Dżokovicia sytuacja będzie bardziej skomplikowana.


Wyniki

Alexander Zverev (Niemcy, 5) – Diego Schwartzman (Argentyna, 8) 6:3, 4:6, 6:3

ATP Finals. Tsitsipas przetrwał i o półfinał zagra z Nadalem

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Stefanos Tsitsipas obronił piłkę meczową i pokonał Andrieja Rublowa w drugiej kolejce fazy grupowej Nitto ATP Finals. Obrońca tytułu o awans do półfinału zagra z Rafaelem Nadalem.

Grek, który w pierwszym meczu tegorocznej edycji londyńskiej imprezy w trzech setach przegrał z Dominikiem Thiemem, świetnie rozpoczął spotkanie przeciwko Rosjaninowi. W pierwszej partii ani razu nie musiał nawet bronić się przed stratą podania, a sam przełamał rywala dwukrotnie i błyskawicznie objął prowadzenie 1:0 w meczu.

W drugiej odsłonie pojedynku gra się wyrównała. Obaj tenisiści długo pilnowali własnych serwisów. W siódmym gemie reprezentant Grecji miał dwie okazje, żeby zdobyć „breaka”, ale żadnej z nich nie wykorzystał. Zemściło się to w końcówce seta. W dziesiątym gemie Rublow przełamał Tsitsipasa do zera i wyrównał stan rywalizacji.

Niepowodzenie w drugiej partii podrażniło obrońcę tytułu, który już na początku decydującej części meczu chciał wypracować sobie przewagę. W trzecim gemie wywalczył pięć „breakpointów”, ale nie zdołał ich zamienić na przełamanie. Później żaden z tenisistów nie miał już okazji, żeby odebrać podanie rywalowi i do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break. W tej dodatkowej rozgrywce zawodnicy grali falami. 23-latek urodzony w Moskwie wyrównał z 0:2 na 2:2, ale później Tsitsipas odskoczył na 5:2. Rosjanin nie zmierzał się jednak poddawać, zdobył cztery punkty z rzędu i stanął przez szansą, żeby zakończyć spotkanie. W tym momencie zadrżała mu jednak ręka i popełnił podwójny błąd serwisowy. Po zmianie stron 22-latek z Aten wygrał kolejne dwa punkty i po godzinie i 55 minutach gry mógł się cieszyć ze zwycięstwa.

Wtorkowa przegrana wyeliminowała Andrieja Rublowa z dalszej walki o miejsce w najlepszej czwórce ATP Finals. Awansu do półfinału wciąż nie może być pewny także Grek. W czwartek Stefanos Tsitsipas o drugie miejsce w Grupie Londyn 2020 zagra z Rafaelem Nadalem. Pierwsze przypadło już Dominikowi Thiemowi, który na razie jest niepokonany w Londynie.


Wyniki

Grupa Londyn 2020

Druga kolejka

Stefanos Tsitsipas (Grecja, 6) – Andriej Rublow (Rosja, 7) 6:1 4:6 7:6(6)

ATP Finals. Thiem lepszy od Nadala! Austriak jedną nogą w półfinale

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

O meczach pierwszej kolejki Nitto ATP Finals nie można powiedzieć, że stały na niskim poziomie, jednak dopiero podczas pojedynku Rafaela Nadala z Dominikiem Thiemem dało się odczuć, że to turniej przeznaczony dla najściślejszej czołówki. Austriak pokonał wicelidera rankingu ATP 7:6(7), 7:6(4) i już tylko wyjątkowo niekorzystny splot wydarzeń może pozbawić go awansu do półfinału. 

Obaj zawodnicy przystąpili do dzisiejszego spotkania w dobrych nastrojach po zwycięstwach w pierwszej kolejce. W niedzielę Thiem okazał się nieznacznie lepszy od Stefanosa Tsitsipasa, natomiast Nadal nie miał żadnych problemów z Andriejem Rublowem. Dziś Austriak i Hiszpan potwierdzili, że tamte zwycięstwa nie były przypadkowe, po prostu przyjechali do Londynu doskonale przygotowani. Po tym co dotychczas pokazali, trudno sobie wyobrazić, by któregoś z nich zabrakło w półfinale. Oczywiście nie można odbierać szans Tsitsipasowi i Rublowowi. Być może oni również jeszcze oczarują kibiców, tyle że z małym falstartem, bo w pierwszych spotkaniach nie zachwycili. Gdyby tak się stało, rywalizacja w grupie Londyn 2020 nabrałaby rumieńców.

Wracając do Thiema i Nadala, w akcji zobaczyliśmy dwóch tenisistów doskonale odnajdujących się w halowych warunkach, mimo że nie zawsze tak było. Hiszpan i Austriak dużo punktów zdobywali serwisem, świetnie returnowali, od czasu do czasu decydowali się nawet na akcje serwis&wolej. Długich wymian, w których obaj staliby za linią końcową, zwłaszcza w pierwszym secie było mniej niż można było spodziewać się przed rozpoczęciem pojedynku.

Kiedy jednak zdecydowali się podkręcić tempo i pójść w szaleńczą wymianę ciosów z linii końcowej, robiło się jeszcze ciekawiej. Bodaj najbardziej efektowna wymiana była jednocześnie jedną z najważniejszych w całym meczu. Przy stanie 3:4 i 40:30 w drugim secie Thiem wygrał długą akcję, kończąc ją pięknym bekhendem po linii i odrobił stratę przełamania. To było jedno z trzech przełamań w całym meczu. Raptem kilka minut wcześniej o pierwsze pokusił się Hiszpan, jednak nic mu ono nie dało. Nawet na chwilę nie objął prowadzenia z przewagą dwóch gemów.

W pierwszej odsłonie rywalizacji nie było natomiast ani jednego przełamania, ani chociażby break-pointa. Można było być pod wrażeniem skuteczności obydwu przy własnym podaniu, jednak czar prysł w tie-breaku. W nim obaj nie serwowali już tak dobrze. Zwłaszcza Thiem miał problemy z trafianiem pierwszym podaniem i nawet popełnił podwójny błąd serwisowy. Cóż z tego, skoro i tak wygrał tę część gry 7:6(7). Mimo że Nadal w pierwszym secie był usposobiony bardzo ofensywnie, w ostatnich punktach inicjatywę przejmował Austriak.

Ostatecznie Thiem zwyciężył 7:6(7), 7:6(4). To zdumiewające, jak skuteczny jest Thiem w rozgrywkach tie-breakowych przeciwko Nadalowi. W tegorocznym Australian Open pokonał Hiszpana 3-1 w setach, także każdego rozstrzygając na swoją korzyść dopiero w tie-breaku. Dzisiejsze spotkanie mogło potrwać około 15 minut krócej, jednak przy prowadzeniu 5:4 Thiem nie wykorzystał trzech piłek meczowych. Przy jednej z nich Nadal zagrał szczęśliwego woleja, po którym piłka otarła się o taśmę i wylądowała po stronie Austriaka.

Wieczorem dojdzie do drugiego spotkania drugiej kolejki w Grupie Londyn 2020. Naprzeciwko siebie staną Andriej Rublow i Stefanos Tsitispas. Jeśli wygra Grek, sytuacja stanie się bardzo przejrzysta. Thiem awansuje do pólfinału, Rublow straci na to szansę, natomiast Nadal i Grek powalczą w ostatniej kolejce o awans z drugiej pozycji.


Wyniki

Grupa Londyn 2020:

Pierwsza kolejka:

Dominic Thiem (Austria, 3) – Stefanos Tsitsipas (Grecja, 6) 7:6(5), 4:6, 6:3
Rafael Nadal (Hiszpania, 2) – Andriej Rublow (Rosja, 7) 6:3, 6:4

Druga kolejka:

Dominic Thiem (Austria, 3) – Rafael Nadal (Hiszpania, 2) 7:6(7), 7:6(4)
Stefanos Tsitsipas (Grecja, 6) – Andriej Rublow (Rosja, 7) początek o 21.00

ATP Finals. Mistrzowie Roland Garros lepsi od Kubota i Melo

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Łukasz Kubot i Marcelo Melo przegrali drugi mecz w fazie grupowej ATP Finals. Para polsko-brazylijska nie znalazła sposobu na pokonanie Kevina Krawietza i Andreasa Miesa.

Reprezentant Polski i jego partner słabo weszli w mecz. W pierwszej partii trzykrotnie stracili podanie i ich rywale szybko zapisali tę odsłonę spotkania na swoim koncie.

W drugim secie gra była zdecydowanie bardziej wyrównana. Obie pary bardzo dobrze spisywały się przy własnych podaniach i do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break. Tę dodatkową rozgrywkę lepiej rozpoczęli mistrzowie Roland Garros z 2019 i 2020 roku, który wyszli na prowadzenie 3:0 i 5:2. Kubot i Melo obronili pierwszą piłkę meczową, ale przy drugiej lubinianin popełnił błąd z forhandu i to reprezentanci naszych zachodnich sąsiadów mogli cieszyć się ze zwycięstwa.

Polak i Brazylijczyk nie stracili jeszcze szansy na awans do półfinału, ale żeby ją zachować muszą liczyć na to, że w drugim wtorkowym spotkaniu Rajeev Ram i Joe Salisbury pokonają Wesleya Koolhofa i Nikolę Mekticia.


Wyniki

Grupa „Mike Bryan”

K. Krawietz, A. Mies (Niemcy, 3) – Ł. Kubot, M. Melo (Polska, Brazylia, 8) 6:2 7:6(5)

ATP Finals. Premierowe zwycięstwo Miedwiediewa

/ Dominika Opala , źródło: własne , foto: AFP

Alexander Zverev nie zdołał zrewanżować się za porażkę w finale paryskiego Mastersa. Daniił Miedwiediew pokonał Niemca, tym razem w dwóch setach, i wygrał pierwszy mecz w karierze w Turnieju Mistrzów. 

W ubiegłym sezonie Daniił Miedwiediew debiutował w ATP Finals. Rosjanin nie zdołał jednak wygrać ani jednego pojedynku. Teraz już nie musi się o to martwić, gdyż drugie podejście okazało się pomyślne. Moskwianin ma szansę zostać czwartym zawodnikiem w historii, który wygrałby ten turniej po debiucie bez zwycięstwa.

Miedwiediew pokonał Zvereva osiem dni temu w finale Rolex Paris Masters, dlatego też był faworytem poniedziałkowego starcia. Początek meczu był niezwykle zacięty i obaj tenisiści grali na wyniszczenie. Poziom gry nie był tak dobry, jak miało to miejsce w Paryżu, ale wymiany były długie i intensywne. Po obustronnych przełamaniach w pierwszych dwóch gemach, zawodnikom udawało się chwilowo utrzymywać podania, choć break pointów dla obu nie brakowało. W szóstym gemie Rosjanin kolejny raz odebrał serwis rywalowi i, jak się okazało, był to kluczowy moment seta. Finalista US Open 2019 nie wypuścił przewagi z rąk i po 51 minutach objął prowadzenie.

Druga odsłona także nie obfitowała w wielkie emocje. Zverev wydawał się nieco podłamany sytuacją na korcie, ale nie był w stanie znaleźć sposobu na solidnie grającego Miedwiediewa. Moskwianin pewnie zmierzał po zwycięstwo i koncentrował się głównie na serwisie. Taka taktyka szczególnie znalazła zastosowanie po siódmym gemie, kiedy to Rosjanin zanotował już przełamanie na swoim koncie. Niemiec natomiast nie miał w drugim secie ani jednego break pointa. Tym samym po godzinie i 28 minutach Miedwiediew mógł cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w grupie i pierwszego w ogóle w Finałach ATP.

Pewność siebie jest na pewno kluczowa. Triumf w Masters 1000 zawsze dodaje pewności. Wiem, że mogę grać dobrze – podsumował Miedwiediew. – Na początku było trochę chwiejnie z obu stron, ale z drugiej strony uważam, że był to jeden z najbardziej intensywnych meczów w mojej karierze – dodał.

W wcześniejszym meczu grupowym Novak Dżoković okazał się lepszy od Diego Schwartzmana.


Wyniki

Grupa „Tokio 1970”:

Daniił Miedwiediew (Rosja, 4) – Alexander Zverev (Niemcy, 5) 6:3, 6:4

Thiem zmienił zdanie – marzy o występie na igrzyskach

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Inside The Games, foto: AFP

W zmierzającym ku końcowi 2020 roku największą imprezą sportową, która ze względu na wybuch pandemii nie mogła dojść do skutku, były igrzyska olimpijskie w Tokio. Zostały one przełożone na 2021 rok. Prawdopodobnie dzięki temu o medale w stolicy Japonii powalczy Dominic Thiem.

Dominic Thiem parokrotnie zasłynął kontrowersyjnymi wypowiedziami na temat igrzysk olimpijskich. Austriak nie wystąpił w 2016 roku w Rio de Janeiro, choć byłby tam w szerokim gronie faworytów. Rok wcześniej w wywiadzie przyznał, że „nie jest fanem” największej sportowej imprezy czterolecia i nie jest ona jego priorytetem.

Po fascynującym finale między Andy Murray’em i Juanem Martinem del Potro w Brazylii nieco przychylniej zaczął się wypowiadać na ich temat. Gdybał, że „być może wystąpi trzykrotnie w swojej karierze na igrzyskach”. Mimo tego pierwotnie nie planował startu w Tokio. Ponad nie przedkładał… turniej ATP 250 w Kitzbuhel, w jego ojczyźnie, który miał się odbyć w tym samym terminie. W maju ubiegłego roku mówił, że planuje powalczyć o medale olimpijskie w 2024 roku w Paryżu. Wygląda jednak na to, że zmiana terminu najbliższych igrzysk zmotywowała go do zmiany postanowień

W przyszłym sezonie zawody w Kitz planowane są w tygodniu poprzedzającym zmagania olimpijskie. W najnowszych wypowiedziach Thiem zaczął natomiast wyrażać chęć startu w Tokio. „Poszczęściło mi się – w tym roku nie dałbym rady zagrać [na igrzyskach] przez turniej w Kitzbuhel” – powiedział, wciąż sugerując priorytetowość zmagań w Austrii. „Będąc szczerym zmieniłem zdanie. To byłoby spełnienie marzeń wystąpić w igrzyskach. Bardzo chciałbym tam zagrać w przyszłym roku” – dodał jednak, znacznie bardziej doceniając już olmpijski prestiż.

Być może wpływ na zmianę zdania przez Thiema miał jego trener Nicolas Massu. Chilijczyk jest podwójnym mistrzem olimpijskim z Aten z 2004 roku. Jako jedyny mężczyzna w historii zdobył złoto i w singlu, i w deblu. Ponadto zdobycie obydwu medali dzieliło mniej niż 24 godziny, czym zapisał się w historii sportu w ogóle.

ATP Finals. Pewne otwarcie Dżokovicia, Schwartzman był bez szans

/ Maciej Pietrasik , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Novak Dżoković przyzwyczaił do tego, że zawody ATP Finals zaczyna od zwycięstwa. Serb wygrał spotkanie otwarcia w tym turnieju już po raz dwunasty z rzędu. W londyńskiej hali O2 nie dał większych szans Diego Schwartzmanowi, wygrywając 6:3, 6:2.

Dla Argentyńczyka spotkanie z Dżokoviciem było debiutem w imprezie kończącej sezon. Mecz zaczął całkiem nieźle, bo w trzecim gemie jako pierwszy przełamał serwis lidera światowego rankingu. Serb natychmiast odpowiedział jednak breakiem powrotnym, a w końcówce partii raz jeszcze przycisnął przeciwnika. „Nole” w ósmym gemie wywalczył kolejne przełamanie, a po chwili zamknął partię przy własnym podaniu, zwyciężając 6:3.

Druga odsłona była jeszcze bardziej jednostronna. Tym razem Dżoković zaczął od breaka przy podaniu Schwartzmana, później dołożył jeszcze jednego i po godzinie oraz 18 minutach wygrał cały mecz 6:3, 6:2.

Tym samym po raz dwunasty z rzędu rozpoczął zawody ATP Finals od wygranego meczu. Na otwarcie imprezy przegrał tylko raz – w Szanghaju, w 2007 roku, gdy debiutował wśród najlepszych. Później zawsze zaczynał od zwycięstwa, choć przed rokiem okazała się to jego jedyna wygrana w całym turnieju.

– Początek meczu nie był dla mnie dobry. W trzecim gemie straciłem serwis, ale udało mi się natychmiast zdobyć przełamanie powrotne. To było zacięte spotkanie do momentu, w którym przy stanie 4:3 przełamałem jego serwis i zamknąłem pierwszego seta. Jestem bardzo zadowolony ze sposobu, w jaki grałem, zwłaszcza w drugiej partii – ocenił na gorąco Dżoković.

– Przeciwko Novakowi wszystko jest trudne. To, co robi, gdy gra najlepiej, jak potrafi, jest nie do zatrzymania. Bardzo trudno jest przewidzieć jego ruchy i wygrywać ważne punkty. Ma wielki talent, gdy chodzi o uderzanie piłki – przyznał Schwartzman.


Wyniki

Novak Dżoković (Serbia, 1) – Diego Schwartzman (Argentyna, 8) 6:3, 6:2

Aryna Sabałenka: Ten mecz zmienił wszystko

/ Natalia Kupsik , źródło: własne/www.wtatennis.com, foto: AFP

Ostatnie miesiące dla Aryny Sabałenki były czasem nie tylko bardzo udanych startów, ale także kilku ważnych tenisowych lekcji. Białorusinka wierzy, że za ich sprawą już wkrótce przyjdzie jej sięgnąć po najwyższe cele.

Rezultaty notowane w dobiegającym już końca sezonie zwyciężczyni rozstrzygniętego wczoraj turnieju w Linz z optymizmem pozwoliły patrzeć w sportową przyszłość. Ambitna Białorusinka tegoroczne rozgrywki kończy z jednym deblowym i trzema singlowymi tytułami mistrzowskim. Niemniej cenne jest dla niej wywalczone na powrót miejsce w czołowej dziesiątce rankingu. Jak się jednak okazuje obok cieszących oko wyników zawodniczka w szczególny sposób docenia przełomowy je zdaniem, przeżyty w tym roku na korcie moment. A był nim ćwierćfinałowy pojedynek w Ostrawie z Sarą Sorribes Tormo. To wtedy przegrywając już 6-0, 4-0 Sabałenka nieoczekiwanie odwrócić zdołała losy starcia. Od tej chwili, nie tylko pod kątem mentalnym, z sukcesami zmodyfikowała wiele elementów swojej dotychczasowej gry.

– Powiedziałabym, że ten mecz zmienił wszystko. (…) To dało mi tak wiele siły. Po zwycięstwie poczułam się znacznie spokojniejsza i uwierzyłam, że mogę powrócić z każdej sytuacji. Zyskałam wolność. Teraz za każdym razem kiedy staję na korcie czuję, że mam wszystko pod kontrolą – komentowała to, co wydarzyło się w Czechach – Nauczyłam się też, że muszę się bardzo dobrze rozgrzać, aby naprawdę poczuć kort. To nie mogą być tylko szybkie przebieżki po korcie. Muszę zmęczyć się jeszcze zanim się na nim pojawię. Bardzo pomogło mi to we wchodzeniu na najwyższe obroty od samego początku meczu. (…) Popracowałam też nad różnorodnością moich zagrań i teraz jestem typem zawodniczki, która może skorzystać z szerokiego wachlarza umiejętności.

Zmieniło się także nastawienie Białorusinki do startów w turniejach najwyższej rangi. Dotychczas towarzysząca im otoczka nie raz bowiem stawała się dla niej źródłem trudnej do przezwyciężenia blokady. W konsekwencji zdarzało się, że w newralgicznych momentach meczu nie była w stanie zaprezentować pełni swoich możliwości. A próbkę jej potencjału obserwować można było chociażby na kortach Wimbledonu czy Australian Open, gdzie docierała już do ćwierćfinałów. Sukcesy te nie nasyciły jednak jej apetytu. Podobnie jak wielkoszlemowy triumf w deblu u boku Elise Mertens zanotowany w ubiegłorocznym US Open. Teraz tenisistka ma nadzieje na to, że wynik ten osiągnąć uda jej się także w grze pojedynczej.

– Podczas Wielkich Szlemów myślałam ciągle o tym, jak ważne są te turnieje i nakładałam na sobie zbyt duża presję. Postaram się więcej tego nie robić. Wiem już, że wszystko, czego na korcie potrzebuję to wzbić się na swój poziom i dać z siebie wszystko – powiedziała zawodniczka – Chcę skupić się na tym, co mogę kontrolować. Wcześniej chciałam żeby było tak ze wszystkim i przez to myślałam zbyt wiele. Wyraźnie widać, że to nie zdało egzaminu – podsumowała.