Kolejna młodość Monfilsa

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Gael Monfils przeżywa kolejną młodość w swojej zawodowej karierze. Francuz przez lata przeplata świetne okresy z gorszymi seriami występów. Tegoroczne dotychczasowe występy 35-latka w australijskich turniejach dają nadzieję, że ten sezon może być ponownie dla niego wyjątkowy.

Monfils to bez wątpienia jeden z najatrakcyjniej grających tenisistów. Co więcej, fajerwerki wizualne idą w parze z wynikami, jednak tylko w niektórych sezonach. Problemy z regularnością są stałym elementem towarzyszącym Francuzowi w karierze. Tenisista z Paryża pierwszy wielki sukces w Tourze osiągnął w 2005 roku, wygrywając turniej… w Sopocie. W 2008 roku Monfils osiągnął wielkoszlemowy półfinał podczas Roland Garros w Paryżu. W każdym z następnych trzech lat dołożył natomiast po jednym tytule ATP. Później Francuz grał w kratkę i nie osiągał spektakularnych wyników zwłaszcza na większych imprezach.

Pierwsze przełamanie przyszło dość nieoczekiwanie w 2014 roku. Monfils wystąpił wtedy w dwóch ćwierćfinałach na turniejach Wielkiego Szlema oraz triumfował w zawodach rozgrywanych w Montpellier. Co się stało później? Gorszy 2015 rok, ale za to 2016 był wręcz fantastyczny. Efektownie grający tenisista dotarł wtedy do ćwierćfinału Australian Open. To nie był jednak jego największy sukces, gdyż w US Open zaszedł jeszcze dalej. W Nowym Jorku znalazł się w najlepszej czwórce turnieju. We wielkoszlemowym półfinale zagrał drugi raz w karierze, a po raz pierwszy od ośmiu lat. Francuz 7 listopada 2016 roku został sklasyfikowany na szóstym miejscu w rankingu ATP – najwyższym w karierze.

Jak to jednak z Monfilsem bywa, po świetnym okresie przychodzi seria gorszych występów. Tym razem tenisista urodzony w Paryżu obniżył na tyle loty, że najpierw nie osiągał większych sukcesów, a następnie coraz częściej pojawiały się głosy, że zbliża się do końca kariery. Nic bardziej mylnego. Od lutego 2019 roku do lutego 2020 roku zdobył trzy tytuły ATP… i obniżył loty jeszcze bardziej – nie tylko przez gorszą formę sportową, ale również problemy z kontuzjami.

Gael upust swoim emocjom dał podczas ubiegłorocznego Australian Open. Po kolejnej porażce popłakał się na konferencji prasowej. Mówił, że bardzo ciężko pracuje na treningach, ale nie wierzy już w siebie i nie wie, czy w ogóle kiedyś ta passa porażek się skończy. Co pokazała przyszłość? Że po burzy przychodzi słońce – po raz kolejny zresztą. W październiku 2021 roku Monfils awansował do finału w Sofii, jednak prawdziwą eksplozję formy prezentuje na początku tego roku.

Najpierw zdobył tytuł w Adelajdzie, pokonując w finale Karena Chaczanowa. Obecnie Francuz czaruje w Australian Open. Przez poszczególne rundy turnieju w Melbourne idzie jak burza. W dotychczasowych występach nie stracił ani jednego seta, a w pierwszych dwóch spotkaniach oddał swoim rywalom zaledwie dziesięć gemów – po pięć w każdym. W trzeciej rundzie także nie miał problemów z pokonaniem rozstawionego z numerem „16” Cristiana Garina. Jeżeli w czwartej rundzie pokona Serba Miomira Kecmanovicia, to awansuje do ćwierćfinału Australian Open. W najlepszej ósemce imprezy w Melbourne ma szansę znaleźć się po raz drugi w karierze. Pierwsza taka sytuacja miała miejsce w 2016 roku.

Warto jednak zadać sobie pytanie, skąd takie wahania formy. Na pewno jednym z czynników są kontuzje, które niestety dość często dokuczają Francuzowi. Natomiast spory udział w sukcesach w 2016 roku miał udział szwedzki szkoleniowiec Mikael Tillström, który odmienił grę reprezentanta Trójkolorowych. Za to do tegorocznych kapitalnych występów mogło się w dużym stopniu przyczynić ustatkowanie życia prywatnego. Około pół roku temu 35-latek wziął ślub z ukraińską tenisistką Eliną Switoliną. Para sprawia wrażenie bardzo szczęśliwej.

Świątek: w zeszłym roku byłam regularna, teraz chcę więcej

/ Anna Niemiec , źródło: ausopen.com, foto: AFP

Iga Świątek w dwóch setach pokonała Darię Kasatkinę i po raz trzeci z rzędu zameldowała się w czwartej rundzie Australian Open. Po meczu Polka nie ukrywała, że chciałabym w tym roku poprawić ten rezultat. 

Najlepsza polska tenisistka w sobotnim spotkaniu straciła tylko pięć gemów, ale spotkanie trwało ponad półtorej godziny i było dużo bardziej wyrównane, niż wskazywałby na to wynik. – To na pewno był bardzo intensywny mecz – przyznała na konferencji prasowej podopieczna Tomasza Wiktorowskiego. – Czuję, że z meczu na mecz gram coraz lepiej. Myślę, że od strony taktycznej poradziłam sobie całkiem dobrze. Nie pozwoliłam jej robić użytku z topspinowego forhandu. Cieszę się, że byłam tą zawodniczką, która pierwsza zmieniała kierunek z krosa na linię, dzięki czemu mogłam przejmować inicjatywę. 

Świątek w Wielkich Szlemach nie schodzi ostatnio poniżej pewnego poziomu. Po raz szósty z rzędu osiągnęła co najmniej czwartą rundę w imprezie tej rangi.  W Melbourne polska tenisistka po raz trzeci z rzędu zameldowała się w najlepszej szesnastce zawodów. – Zdawałam sobie z tego sprawę i trochę byłam tym zdenerwowana przed meczem. Wiadomo, że chciałabym przynajmniej powtórzyć wynik z poprzednich lat – wyjaśniła 20-latka z Raszyna. – Niepotrzebnie się jednak na tym koncentrowałam. Jestem zadowolona, że poradziłam sobie z myślami o moich poprzednich osiągnięciach. Zaczęłam nowe tenisowe życie. Zmieniłam trenera, koncentruję się na innych rzeczach. Staram się trzymać pozytywów i patrzeć do przodu. W zeszłym roku moim celem była regularność. Teraz chciałabym w niektórych turniejach osiągać coś więcej niż „tylko” czwarta runda. Z drugiej strony nie chcę się za bardzo na tym koncentrować, bo całkiem dobrze idzie mi myślenie tylko o następnym meczu – zakończyła mistrzyni Roland Garros z 2020 roku. 

Australian Open. Czilić pokonał Rublowa, zwycięstwa pozostałych faworytów

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne, foto: AFP

Andriej Rublow pożegnał się z tegorocznym Australian Open już na etapie trzeciej rundy! Rozstawionego z „piątką” Rosjanina pokonał w czterech setach Marin Czilić. Zwycięstwa odnieśli natomiast pozostali faworyci – Daniił Miedwiediew, Stefanos Tsitsipas, Felix Auger-Aliassime, Jannik Sinner i Alex de Minaur.

Pojedynek Rublowa z Cziliciem zapowiadał się bardzo ciekawie, aczkolwiek za dość zdecydowanego faworyta był uważany Rosjanin. Rozstawiony z „piątką” tenisista popełniał jednak sporo niewymuszonych błędów. Chorwat natomiast co rusz popisywał się genialnymi returnami, po których jego rywal albo nie dawał rady dobiegać do szybkich piłek albo nie był w stanie przebić skutecznie piłki na drugą stronę siatki. Efekt? Prowadzenie Czilicia 2-0 w setach.

W trzeciej partii Chorwat sprawiał jednak wrażenie, jakby powoli zaczęło brakować mu sił. Rublow wykorzystał kryzys finalisty Australian Open sprzed czterech lat i odrobił część strat. Na więcej nie było go jednak stać. Czilić wrócił do świetnej gry z pierwszych dwóch setów. Ponownie zaczął mocno i skutecznie returnować. 33-latek zwyciężył 7:5, 7:6(3), 3:6, 6:3 i awansował do czwartej rundy turnieju w Melbourne, w której jego rywalem będzie Felix Auger-Aliassime. Kanadyjczyk bez większych problemów ograł Daniela Evansa 6:4, 6:1, 6:1.

W najlepszej szesnastce zameldowali się jedni z faworytów do końcowego triumfu, Daniił Miedwiediew i Stefanos Tsitsipas. Rozstawiony z „dwójką” Rosjanin pokonał Botica Van de Zandschulpa 6:4, 6:4, 6:2, natomiast Grek okazał się lepszy od Benoita Paire’a 6:3, 7:5, 6:7(2), 6:4. Ich następnymi przeciwnikami będą Amerykanie. Z Miedwiediewem zmierzy się Maxime Cressy, a z Tsitsipasem rozstawiony z numerem „20” Taylor Fritz, który rozegrał pięciosetówkę z Roberto Bautistą Agutem.

Występując w sesji nocnej na Rod Laver Arena, świetnie wypadł Alex de Minaur. Reprezentant gospodarzy pewnie pokonał Pablo Andujara 6:4, 6:4, 6:2. W czwartej rundzie na Australijczyka czeka Jannik Sinner. Włoch ograł w czterech setach pogromcę Andy’ego Murraya.


Wyniki

Trzecia runda singla:

Daniił Miedwiediew (Rosja, 2) – Botic Van de Zandschulp (Holandia) 6:4, 6:4, 6:2

Stefanos Tsitsipas (Grecja, 4) – Benoit Paire (Francja) 6:3, 7:5, 6:7(2), 6:4

Marin Czilić (Chorwacja, 27) – Andriej Rublow (Rosja, 5) 7:5, 7:6(3), 3:6, 6:3

Felix Auger-Aliassime (Kanada, 9) – Daniel Evans (Wielka Brytania, 24) 6:4, 6:1, 6:1

Jannik Sinner (Włochy, 11) – Taro Daniel (Japonia, Q) 6:4, 1:6, 6:3, 6:1

Taylor Fritz (USA, 20) – Roberto Bautista Agut (Hiszpania, 15) 6:0, 3:6, 3:6, 6:4, 6:3

Alex de Minaur (Australia, 32) – Pablo Andujar (Hiszpania) 6:4, 6:4, 6:2

Maxime Cressy (USA) – Christopher O’Connell (Australia, WC) 6:2, 6:7(8), 6:3, 6:2

Australian Open. Iga Świątek poznała kolejną rywalkę

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Sorana Cirstea pokonała Anastazję Pawluczenkową 6:3, 2:6, 6:2 i to Rumunka będzie rywalką Igi Świątek w meczu czwartej rundy Australian Open 2022. Będzie to pierwszy pojedynek obu tenisistek.

Tenisistka z Bukaresztu ma w tym roku naprawdę trudną drabinkę. Jednak bardzo dobrze sobie radzi. W meczu otwarcia druga rakieta Rumunii spotkała się z Petrą Kvitovą i pokonała mistrzynię Wimbledonu z 2011 i 2014. W drugiej rundzie bukaresztanka odprawiła Kristinę Kucovą. Z kolei w meczu, którego stawką był awans do drugiego tygodnia Australian Open uporała się z Anastazją Pawluczenkową.

Rosjanka to finalistka Roland Garros 2021. Jednak w meczu przeciwko drugiej rakiecie Rumunii, musiała uznać wyższość rywalki. W pierwszej odsłonie to Pawluczenkowa uzyskała jako pierwsza przewagę, przełamując podanie przeciwniczki już w gemie otwarcia. Jednak w dalszej części seta sama trzy razy nie utrzymała serwisu i ostatecznie to Cirstea była krok bliżej awansu. Dwie kolejne odsłony miały podobny przebieg. Ich losy rozstrzygnęły po dwa przełamania uzyskane najpierw przez Pawluczenkową, a następnie Soranę Cirsteę w decydującej partii.

Rumunka po raz czwarty awansowała do 1/8 finału turnieju Wielkiego Szlema. Ostatni raz tę fazę turnieju Wielkiego Szlema uzyskała przed rokiem w Paryżu, a w Australii miało to miejsce w 2017 roku. W kolejnym pojedynku rywalką rumuńskiej tenisistki będzie Iga Świątek. Pojedynek zostanie rozegrany w poniedziałek.


Wyniki

Trzecia runda singla:

Sorana Cirstea (Rumunia) – Anastazja Pawluczenkowa (Rosja, 10) 6:3, 2:6, 6:2

Ranking WTA. Australian Open zatrzęsie zestawieniem

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, live-tennis.eu, foto: AFP

Pozostałości po rankingu „pandemicznym” i niespodzianki we wczesnych rundach Australian Open zgotują nam w najbliższym czasie duże przetasowania w zestawieniu najlepszych tenisistek świata. Niektóre zawodniczki z czołówki spadną na bardzo odległe miejsca.

Zwycięstwo w Australian Open, tak jak każdym turnieju wielkoszlemowym, niesie ze sobą 2000 punktów. Jednak taka ilość zdobytych punktów może się okazać problemem, kiedy przychodzi czas na jej obronę. Jest to liczba, której ubytek może spowodować znaczne spadki w rankingu.

Przekona się o tym lada moment Naomi Osaka. Ubiegłoroczna triumfatorka tym razem została zatrzymana na trzeciej rundzie przez Amerykankę Amandę Anisimovą. Z tego powodu Japonka musi się na jakiś czas pożegnać z rozstawieniem w większości turniejów. Z zajmowanego jak dotąd 14. miejsca spadnie o… około 70 pozycji!

Jednak, przez to, że tym razem odjęte zostaną też punkty za turniej sprzed dwóch lat, które przez czas pandemii były zamrożone, jeszcze boleśniejszy spadek czeka Sofię Kenin. Tenisistkę ze Stanów Zjednoczonych, która w tym roku pożegnała się z rywalizacją w pierwszej rundzie, czeka obsunięcie się w tabeli o ponad 80 pozycji. Wyląduje w okolicach 95. miejsca. Podobnie dotkliwa utrata punktów czeka jej rodaczkę i ubiegłoroczną finalistkę z Melbourne Jennifer Brady. Przez tegoroczną nieobecność przesunie się z czołowej trzydziestki w rejony 110. pozycji.

Ogółem najbardziej bolesne konsekwencje utrata punktów z ostatnich dwóch edycji Australian Open przyniesie Amerykankom. Ucierpią też, również nieobecne w Melbourne, siostry Williams. Serena spadnie o około 180 pozycji w rejony 245. miejsca. Będzie się plasować gdzieś w pobliżu Urszuli Radwańskiej. Venus już przed tym turniejem plasowała się poza 300. miejscem, ale teraz wypadnie w rejony… 460. pozycji. Ranking na żywo prezentuje w tym momencie jej nazwisko pomiędzy takimi zawodniczkami jak Rosjanka Anastazja Zołotariowa i Włoszka ukraińskiego pochodzenia Anastasia Grymalska. Jeśli ktoś nie słyszał tych nazwisk – absolutnie się nie dziwimy.

Australian Open. Trudny mecz, wysokie zwycięstwo. Świątek zagra w drugim tygodniu

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne, foto: AFP

Po raz kolejny zobaczymy Igę Świątek w drugim tygodniu turnieju wielkoszlemowego! Polka pokonała Darię Kasatkinę 6:2, 6:3 w trzeciej rundzie Australian Open.

Polscy kibice liczyli w Melbourne na sobotnie spotkanie Igi Świątek z Magdą Linette. Do tego pojedynku jednak nie doszło i rywalką Świątek była w trzeciej rundzie Rosjanka Daria Kasatkina.

Pomimo ostatecznego wyniku, spotkanie miało bardzo wyrównany przebieg. W pierwszej partii jako pierwsza okazje do przełamania miała Rosjanka. Gem na przewagi przy stanie 1:1 powędrował jednak na konto naszej reprezentantki. Chwilę później kolejny długi i wyrównany gem został rozstrzygnięty na korzyść Polki, co dało jej prowadzenie z przewagą przełamania. Każdy decydujący moment w pierwszej odsłonie spotkania został wygrywany przez naszą tenisistkę. Kasatkina zdołała w tym secie zdobyć jeszcze tylko jednego gema. W całej odsłonie, trwającej trzy kwadranse, aż pięć gemów zostało rozegranych na przewagi i każdy z nich wygrała Iga Świątek.

Druga odsłona miała podobny przebieg, choć tym razem Rosjanka wykorzystała jeden z break pointów. Miało to miejsce tuż po tym, jak na początku seta Polka wyszła na dwugemowe prowadzenie, więc nie wypłynęło to negatywnie na ostateczny rezultat. Oznaczało to jedynie tyle, że znowu wynik zależał od kolejności serwowania, ale nie na długo. W szóstym gemie Iga Świątek po raz kolejny przełamała podanie rywalki, a kilka chwil później domknęła mecz serwując przy stanie 5:3.

Dwudziestoletnia Polka szósty raz z rzędu wystąpi w co najmniej czwartej rundzie imprezy wielkoszlemowej. Po dzisiejszym zwycięstwie, podpisując się na kamerze, napisała: „Czwarta runda! Czas zrobić nowy najlepszy wynik w Australian Open!”. Było to nawiązanie do jej ostatnich dwóch występów w Melbourne, w których została zatrzymywana właśnie w meczu o ćwierćfinał. Świątek spróbuje poprawić ten wynik w poniedziałek. Jej rywalką będzie Rumunka Sorana Cirstea lub Rosjanka Anastazja Pawluczenkowa.


Wyniki

Trzecia runda singla

Iga Świątek (Polska, 7) – Daria Kasatkina (Rosja, 25) 6:2, 6:3

Australian Open. Rosolska i Hibino nie zawojują Melbourne

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Alicja Rosolska po raz piąty z rzędu zakończyła zmagania w Australian Open na drugiej rundzie. W tegorocznej edycji partnerką naszej reprezentantki była Nao Hibino. Polsko-japońska para uległa 3:6, 4:6 Viktorii Kuzmovej i Werze Zwonariewej, rozstawionym z numerem ,,16″. 

Polka i Japonka furory nie zrobiły, jednak każde zwycięstwo naszego reprezentanta w Wielkim Szlemie jest powodem do radości. A naszej deblistce ta sztuka w Melbourne się udała. Łatwo nie było, ale w pierwszej rundzie Rosolska i Hibino pokonały amerykański duet Ann Li, Alison Riske. Od porażki dzieliły je tylko dwa punkty.

Kolejnymi rywalkami polkso-japońskiej pary były rozstawione z ,,16″ Słowaczka Kuzmowa i utytułowana Rosjanka Zwonariewa. Rywalki bardzo dobrze radziły sobie przy własnym podaniu i tylko raz dały się przełamać. Na dodatek miały już wtedy sporą przewagę. Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem faworytek 6:3, 6:4 po godzinie i dziesięciu minutach gry.

Dla Rosolskiej jest to zatem już piąty występ z rzędu w Australian Open, który kończy na etapie drugiej rundy. Najlepiej naszej deblistce poszło w latach 2012 i 2015. Wówczas docierała do 1/8 finału.

Tym razem o jeden szczebel dalej zawędrowała Magda Linette występująca w parze z Bernardą Perą. Polka i Amerykanka już szykują się do starcia, którego stawką będzie ćwierćfinał. Po drugiej stronie siatki staną Rebecca Peterson i Anastazja Potapowa. Ten mecz w niedzielę.


Wyniki

Druga runda:

V. Kuzmova, W. Zwonariewa (Słowacja, Rosja, 16) – N. Hibino, A. Rosolska (Japonia, Polska) 6:3, 6:4

Australian Open. Sygnał ostrzegawczy od Sabalenki. Z każdym meczem gra coraz lepiej

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Wyłoniono już czternaście z szesnastu najlepszych tenisistek w 110. edycji Australian Open. W tym wąskim gronie znalazła się Aryna Sabalenka, mimo że w każdym z trzech meczów przegrała pierwszą partię. Nie sposób jednak nie dostrzec, że z każdą kolejną rywalką radzi sobie coraz lepiej. Do 1/8 finału awansowały też m.in. Simona Halep i Elise Mertens.

Rozstawiona z numerem ,,2″ Aryna Sabalenka w normalnych okolicznościach powinna być uznawana za jedną z najpoważniejszych kandydatek do zdobycia trofeum. Przed rozpoczęciem turnieju jako faworytki wymieniano jednak inne nazwiska, a Białorusinkę pomijano ze względu na bardzo słabe wyniki w imprezach podprowadzających i olbrzymie problemy z drugim serwisem.

Pierwsze kroki Sabalenki w Melbourne rzeczywiście były wyjątkowo niepewne. Półfinalistka dwóch poprzednich imprez wielkoszlemowych przegrywała w pierwszej rundzie już 5:7, 1:3, 30-40 z Australijką Storm Sanders. Odwróciła jednak losy tego pojedynku. W dwóch kolejnych rundach historia się powtórzyła, mimo że poprzeczka była zawieszona coraz wyżej. Sabalenka słabo zaczynała, ale pod koniec grała już jak na wiceliderkę rankingu przystało.

Nie sposób nie dostrzec, że okresy dobrej gry są coraz dłuższe, a przebudzenie po koszmarnych początkach następuje coraz szybciej. A dobrze grająca Sabalenka to zawodniczka będąca poza zasięgiem większości stawki. Vondrouszova nie grała źle, a w drugim i trzecim secie ugrała raptem cztery gemy. Dostała też mniej prezentów od rywalki niż poprzednie przeciwniczki Sabalenki. Tym razem Białorusnika popełniła ,,tylko” dziesięć podwójnych błędów serwisowych. Do ideału wciąż daleko, ale w poprzednich meczach bywało dużo gorzej pod tym względem.

W 1/8 finału rywalką Sabalenki będzie Kaia Kanepi. Dla 36-letniej Estonki to już teraz najlepszy wynik osiągnięty w Melbourne, a w turnieju głównym startuje po raz trzynasty. Drogę do życiowego sukcesu otworzyła sobie w pierwszej rundzie, niespodziewanie pokonując Angelique Kerber. W trzeciej rundzie wywiązało się natomiast z roli faworytki i wygrała 2:6, 6:2, 6:0 z Madison Inglis, Australijką występującą dzięki ,,dzikiej karcie”.

Jednak nie tylko Sabalenka i Kanepi musiały odrabiać straty od stanu 0:1 w setach. Taką samą drogę w meczach trzeciej rundy przeszły Danielle Collins i Alize Cornet. One były nawet w jeszcze większych opałach, ponieważ w drugich partiach przegrywały ze stratą przełamania.

Na tym tle wyróżniają się nadzwyczaj przekonujące zwycięstwa odniesione przez Simonę Halep i Elise Mertens. Rumunka, która w tym sezonie wygrała wszystkie osiem meczów i straciła w nich tylko jednego seta, tym razem pokonała 6:2, 6:1 Dankę Kovinić. Reprezentantka Czarnogóry przystąpiła do tego meczu opromieniona wyeliminowaniem w poprzedniej rundzie Emmy Raducanu, lecz Halep brutalnie ją wybudziła z pięknego snu. Z kolei Mertens pokonała 6:2, 6:2 Shuai Zhang. Rumunka i Belgijka są na kursie kolizyjnym, ale zmierzyć się ze sobą mogą dopiero w ćwierćfinale. Wcześniej muszą poradzić sobie ze wspomnianymi już Collins i Cornet.


Wyniki

Trzecia runda:

Danielle Collins (USA, 27) – Clara Tauson (Dania) 4:6, 6:4, 7:5
Elise Mertens (Belgia, 19) – Shuai Zhang (Chiny) 6:2, 6:2
Simona Halep (Rumunia, 14) – Danka Kovinić (Czarnogóra) 6:2, 6:1
Alize Cornet (Francja) – Tamara Zidanszek (Słowenia, 29) 4:6, 6:4, 6:2
Kaia Kanepi (Estonia) – Maddison Inglis (Australia) 2:6, 6:2, 6:0
Aryna Sabalenka (Białoruś, 2) – Marketa Vondrouszova (Czechy, 31) 4:6, 6:3, 6:1