Australian Open. Rafael Nadal z 21. wielkoszlemowym tytułem!

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne, foto: AFP

Rafael Nadal dokonał niewiarygodnego wyczynu! Hiszpan przegrywał już 0-2 w setach z Daniiłem Miedwiediewem, zdołał jednak odrobić straty i ostatecznie zwyciężyć w finale Australian Open 2:6, 6:7(5), 6:4, 6:4, 7:5. Rafa przeszedł do historii, zdobywając 21. wielkoszlemowy tytuł! Nikt w historii nie może pochwalić się takim osiągnięciem.

Tegoroczny finał Australian Open zapowiadał się pasjonująco, aczkolwiek faworytem był Miedwiediew. Rosjanin to wicelider rankingu, mistrz US Open i zawodnik, który bardzo rozwinął się w ostatnich miesiącach. Nadala jednak nigdy nie można skreślać, co kapitalnie udowodnił w tym meczu. Ale od początku…

W pierwszej partii wyrównana gra była toczona do stanu 2:2, aczkolwiek Hiszpan miał już problemy przy swoim podaniu. Od tego momentu szala wyraźnie przechyliła się na stronę Rosjanina, który nie oddał rywalowi już żadnego gema w tej części meczu. Drugi set miał natomiast wręcz niewiarygodny przebieg. Były przełamania, wielkie powroty i sporo niewykorzystanych okazji przez Nadala, który popełniał dość zaskakujące błędy w ważnych momentach. Trzeba jednak pochwalić Miedwiediewa za świetne rozgrywanie kluczowych punktów. Efekt 6:2, 7:6(5) i jeden set od tytułu.

Kto pomyślał, że jest już po meczu, to musiał przecierać oczy ze zdumienia. Mniej więcej od połowy trzeciego seta w Nadala wstąpiło drugie życie zarówno pod względem poruszania się po korcie, jak i poziomu gry. Tablica wyników wyświetlała 4:4 i… Hiszpan mocno doszedł do głosu. Rosjanin zaczął się irytować, ale nie pomogło mu w uratowaniu tej partii. Czwarty set to kontynuacja kapitalnej gry Rafy, który poczuł, że jest w stanie odwrócić losy rywalizacji. Mistrz z Majorki doprowadził do piątego seta, a jego poziom wciąż wzrastał.

Przed rozpoczęciem piątej partii nie było wiadomo, czego można się spodziewać. Pierwszym zawodnikiem, który stracił swój serwis, był Miedwiediew. Czy to świadczyło o końcu emocji? Wręcz przeciwnie. Nadal prowadził 5:4 i miał przed sobą gem serwisowy. Pierwsze dwie piłki padły jego łupem, ale to były tylko dobre złego początki. Rosjanin odłamał, wrócił do gry… i stracił ponownie swoje podanie.

Emocje sięgały zenitu, a publiczność szalała (co zresztą nie podobało się tenisiście z Moskwy). Drugi raz Hiszpan nie wypuścił takiej szansy z rąk i rozegrał perfekcyjnego gema, którego wygrał do zera. Piłkę meczową zakończył udaną akcją przy siatce. To oznaczało jedno – Rafael Nadal został wielkoszlemowym mistrzem po raz 21. w karierze! Niesamowite osiągnięcie!

35-latek objął prowadzenie w rankingu wielkoszlemowych triumfów. Wyprzedził w nim Rogera Federera i Novaka Dżokovicia. Stał się też pierwszym tenisistą w erze open, który w finale Australian Open zwyciężył pomimo porażki w dwóch pierwszych setach. To zdecydowanie jeden z największych powrotów (o ile nie największy) w historii dyscypliny. Nadal po raz kolejny udowodnił, że jest genialnym zawodnikiem zasługującym na wszystkie możliwe słowa uznania.


Wyniki

Finał gry pojedynczej mężczyzn:

Rafael Nadal (Hiszpania, 6) – Daniił Miedwiediew (Rosja, 2) 2:6, 6:7(5), 6:4, 6:4, 7:5

Australian Open. Czeski duet poprawił ubiegłoroczny wynik

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Barbora Krejcikova i Katarina Siniakova pokonały Beatrize Haddad Maie i Annę Danilinę 6:7(3), 6:4, 6:4 w finale rywalizacji deblistek. Czeszkom brakuje już tylko jednego wielkoszlemowego triumfu, by sięgnąć po karierowego Wielkiego Szlema w grze podwójnej.

Najbardziej prestiżowym jest klasyczny Wielki Szlem, czyli zwycięstwo we wszystkich imprezach wielkoszlemowych w jednym roku. Jednak są też inne Wielkie Szlemy jak na przykład karierowy. Już tylko jeden turniejowy triumf dzieli od zdobycia go Barborę Krejcikovą i Katarinę Siniakovą. A to po tym, jak tenisistki naszych południowych sąsiadów nie miały sobie równych w tegorocznym Australian Open.

W drodze do niedzielnego finału najwyżej rozstawione tenisistki nie tracąc nawet seta, w pełni wywiązały się z roli faworytek. Z kolei Haddad Maia i Danilina rozegrały cztery mecze na pełnym dystansie. Z kolei w meczu decydującym o tytule urwały seta bardziej utytułowanym przeciwniczkom. Pierwsza odsłona była niezwykle wyrównana. Oba duety miały po dwie szanse na przełamanie podania rywalek i obie wykorzystały. O losach odsłony zadecydował tie-break. W nim Brazylijka i Kazaszka szybko wyszły na prowadzenie 6-0. Jednak potrzebowały cztery piłki setowe, aby zamknąć odsłonę. Druga partia zaczęła się od przełamania serwisu, które uzyskały Krejcikova i Siniakova. W kolejnych gemach rywalki nie miały ani jednej okazji na odrobienie straty i doszło do wyrównania stanu pojedynku. W decydującej partii obie strony miały okazje by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Ostatecznie udało się to ubiegłorocznym finalistkom, które wykorzystując pierwszą piłkę meczową, przypieczętowały swój czwarty w karierze, a pierwszy na Antypodach.

– Cieszyłyśmy się, że ponownie udało nam się dotrzeć do finału. Tak jak to miało miejsce w zeszłym roku. A teraz jesteśmy niezmiernie szczęśliwe, że trofeum jest nasze. Po przegranym pierwszym secie, w drugiej i trzeciej odsłonie starałyśmy się wykorzystywać nadarzające się do przejęcia inicjatywy okazje. I to był klucz do końcowej wygranej – skomentowała zwycięstwo w niedzielnym finale Barbora Krejcikova.

By skompletować karierowego Wielkiego Szlema, liderka i wiceliderka rankingu deblowego muszą wygrać rywalizację na kortach w Nowym Jorku. Dotychczas najlepszy wynik na US Open osiągnęły w 2018 roku, gdy uległy w półfinale późniejszym mistrzyniom.


Wyniki

Finał debla:

B.Krejcikova,K.Siniakova (Czechy, Czechy, 1) – B. Haddad Maia, A. Danilina (Brazylia, Kazachstan) 6:7(3), 6:4, 6:4

Australian Open. Ashleigh Barty zabrała głos po wielkoszlemowym triumfie

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Ashleigh Barty pokonała 6:1, 7:6(2) Danielle Collins w finale rywalizacji pań i sięgnęła po trzeci w karierze mistrzowski tytuł wielkoszlemowy. Pierwsza australijska triumfatorka turnieju w Melbourne od ponad czterech dekad skomentowała zwycięstwo.

Poprzednio tenisistka gospodarzy walczyła w finale imprezy rozgrywanej w stolicy stanu Wiktoria w 1980 roku. Z kolei ostatni tytuł mistrzowski Australijka zdobyła jeszcze dawniej, bo w 1978 roku uczyniła to Chris O’Neil. W sobotni wieczór miejscowego czasu gospodarze po 44 latach ponownie mieli powody do radości po ostatniej piłce finału. Tym razem za sprawą Ashleigh Barty.

– To dla mnie po prostu spełnienie moich marzeń. Jestem bardzo dumna, że jestem Australijką. Dziękuję wszystkim. Mam nadzieję, że zobaczymy się w przyszłym roku – powiedziała podczas ceremonii dekoracji trzykrotna mistrzyni turniejów Wielkiego Szlema.

Wygrywając w sobotę Barty do mistrzostwa na Roland Garros w 2019 roku i na Wimbledonie w ubiegłym sezonie, dołożyła zwycięstwo na trzeciej nawierzchni. Dokonała tego jako druga kobiet, spośród tych, które wciąż rywalizują na światowych kortach -Posiadanie w dorobku tytułów wielkoszlemowych na każdej nawierzchni jest czymś niesamowitym. Nigdy nie myślałam, że coś takiego się mi przytrafi. Jednak cieszę się, że to się udało, bo jest to coś, nad czym pracowałam. By dobrze grać na różnych nawierzchniach. Mimo, że mam te trzy zwycięstwa, każde na innym rodzaju kortu, to wiem, że wciąż jeszcze dużo pracy przede mną. Są rzeczy, które mogę poprawić – skomentowała swe osiągnięcie Barty, która tym samym dołączyła do Sereny Williams.

 

Imponująca skuteczność Barty

/ Dominika Opala , źródło: własne, foto: AFP

Ashleigh Barty została mistrzynią Australian Open 2022. Australijka jest niepokonana w tym sezonie, gdyż przed turniejem w Melbourne, zwyciężyła również w Adelajdzie.

Ashleigh Barty starannie dobiera turniejowe starty, nie gra dużo, ale kiedy już wystąpi w imprezie, często osiąga bardzo dobry wynik. Sezon 2022 Australijka rozpoczęła od triumfu w Adelajdzie, gdzie okazała się najlepsza. Nic więc dziwnego, iż w Melbourne była wielką faworytką. Z roli tej wywiązała się znakomicie i w drodze po tytuł nie przegrała ani jednego seta. Co więcej, w siedmiu meczach straciła tylko 30 gemów.

Tym samym 25-latka z Ipswich zdobyła trzeci wielkoszlemowy tytuł, czternasty ogólnie. Dodatkowo należy zaznaczyć, że po US Open 2021 Barty nie grała w turniejach. Zakończyła sezon, nie biorąc udział w WTA Finals w Guadalajarze. Gdy tylko wróciła na światowe korty, ponownie pokazała swoją dominację. Wystąpiła w dwóch imprezach i obie wygrała.

W ubiegłym sezonie podopieczna Craiga Tyzzera także może pochwalić się rewelacyjną skutecznością. Wzięła udział w 13 turniejach i aż w 5 z nich triumfowała. W 2021 roku Australijka rozegrała 49 meczów, a przegrała zaledwie 8 z nich. W tym sezonie bilans jej spotkań wynosi 11-0. Jeśli Barty dalej będzie tak skuteczna, to niewykluczone, iż w przyszłym roku procent zwycięstw będzie jeszcze większy.

Australian Open. Zrobili to! Kyrgios i Kokkinakis mistrzami!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Mistrzami debla na Australian Open zostali Nick Kyrgios i Thanasi Kokkinakis. Największa rewelacja turnieju. Para, która skradła serca australijskich kibiców pokonała w dwóch setach swoich rodaków Matthew Ebdena i Maxa Purcella. Największy sukces w karierze nowych mistrzów, którzy występowali w tym turnieju dzięki „dzikiej karcie”.

Jedno było pewne przed sobotnim finałem debla panów – Puchar trafi do Australijczyków. Natomiast trudno było wskazać, którzy z nich są faworytami. Z jednej strony rewelacja tego turnieju – Thanasi Kokkinakis i Nick Kyrgios. Tenisiści po przejściach, specjalizujący się raczej w singlu. Przyjaciele o greckich korzeniach. Z drugiej strony mieszanka doświadczenia z młodością. Mający 34 lata Matthew Ebden i 23-letni Max Purcell. Co ciekawe jednak, tylko ten ostatni, najmłodszy, poznał już smak gry w wielkoszlemowych finale. Dwa lata temu, na tym samym korcie, przegrał u boku Luke’a Saville’a z Amerykaninem Rajeevem Ramem i Brytyjczykiem Joe Salisburym.

Zgodnie z oczekiwaniami od początku byliśmy świadkami wyrównanego meczu. Kokkinanis i Kyrgios potrafili zwykle utrzymać na wodzy swoją tendencję do popisów. Jednak nie oznacza to, że brakowało widowiskowych zagrań i świetnych wymian. W końcówce na swój najwyższy poziom weszli zawodnicy o greckich korzeniach. Po bardzo długim jedenastym gemie przełamali, a później bez straty punktu utrzymali własne podanie, wygrywając pierwszego seta.

W drugim secie gemy były krótsze. Zwykle bardzo pewnie wygrywali serwujący, aż do siódmego, w którym bez straty punktu przełamali zwycięzcy pierwszego seta. Byli bardzo pewni siebie, podczas gdy Ebden i Purcell wyglądali nerwowo i popełniali sporo błędów. Nieprzyjemna sytuacja miała miejsce w trakcie dziewiątego gema. Grupa młodych kibiców została wyproszona z trybun za złe zachowanie. Szczególnie narazili się Kyrgiosowi. Zamieszanie nie wyprowadziło go jednak z równowagi. Jeszcze w tym samym gemie on i Kokkinakis mieli piłkę mistrzowską, aczkolwiek rywale zdołali się jeszcze wybronić. W kolejnym gemie Ebden i Purcell nie wygrali już jednak ani punktu.


Wyniki

Thanasi Kokkinakis, Nick Kyrgios (Australia, WC) – Matthew Ebden, Max Purcell (Australia) 7:5, 6:4

Australian Open. Barty dopięła swego! Pierwszy tytuł dla Australijki od 44 lat!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Mistrzynią Australian Open została Ashleigh Barty. Australijka w dwóch setach pokonała Danielle Collins. Choć wcale nie był to łatwy mecz. Amerykanka wysoko już prowadziła w drugiej partii, ale reprezentantka gospodarzy potrafiła odrobić straty. Dzięki temu wygrała w Melbourne nie tracąc ani jednego seta.

Sobotni finał w Melbourne był piątym starciem Ashleigh Barty z Danielle Collins. Jak dotąd trzykrotnie triumfowała Australijka, a raz Amerykanka. Triumf tenisistki z Florydy miał miejsce przed rokiem w Adelajdzie – w ich ostatnim aż do tego finału spotkaniu. Liderka rankingu była faworytką starcia na Rod Laver Arena. W poprzednich meczach prezentowała się znakomicie i wydawała się zupełnie nieosiągalna dla rywalek. Nie można było jednak odbierać szans grającej swój pierwszy wielkoszlemowy finał Collins. Pogromczyni Igi Świątek również prezentowała w Melbourne świetną dyspozycję.

Początek meczu był wyrównany. Widać było, że obydwie zawodniczki wyszły na kort pewne siebie, z dobrym nastawieniem do gry. Sytuacja zmieniła się w połowie seta. Barty obroniła break pointa w piątym gemie, co pozwoliło jej przejąć inicjatywę. Nie tylko powstrzymała rywalkę przed wyjściem na prowadzenie, ale też nie oddała już do końca partii ani jednego gema.

Jednak początek drugiej części spotkania przyniósł odmianę. Australijka zaczęła popełniać sporo błędów, a Amerykanka zaczęła grać bardzo agresywnie i skutecznie. Dzięki temu już w drugim gemie przełamała. Barty miała szansę odrobić stratę już w kolejnym, ale jej nie wykorzystała. Przewaga Collins rosła aż do stanu 5:1. Kiedy miała serwować po set zaczęła jednak popełniać błędy, podczas gdy dobrą skuteczność odzyskała liderka rankingu. W efekcie decydujący dla losów seta był tiebreak. Dominowała w nim reprezentantka gospodarzy. Wygrała , zostając tym samym pierwszą od Chris O’Neil w 1978 roku Australijką z mistrzowskim tytułem w singlu w Melbourne.


Wyniki

Ashleigh Barty (Australia, 1) – Danielle Collins (Stany Zjednoczone, 27) 6:2, 7:6(2)

Australian Open. Faworyci gospodarzy nie zdołali zatrzymać Mladenovic i Dodiga

/ Anna Niemiec , źródło: wtatennis.com, foto: AFP

W piątek w Melbourne poznaliśmy pierwszych mistrzów. W finale turnieju gry mieszanej Kristina Mladenovic i Ivan Dodig pokonali Jaimee Fourlis i Jasona Kublera.

Faworyci miejscowej publiczności bardzo dobrze rozpoczęli spotkanie i przełamali serwis Francuzki już w trzecim gemie. Para rozstawiona z numerem 5 błyskawicznie odrobiła jednak stratę, po zmianie stron odbierając podanie Fourlis. Australijka nie była w stanie utrzymać podanie rownież w ósmym gemie i faworyci objęli prowadzenie w meczu. 

Druga odsłona spotkania miała podobny przebieg. Tenisistom z Antypodów udało się raz przełamać Mladenovic, ale i tym razem Australijka dwukrotnie straciła podanie i po 77 minutach gry para francusko-chorwacka mogła wznieść ręce w geście triumfu. 

Uwielbiam to uczucie, gdy grasz do samego końca turnieju – powiedziała po zwycięstwie zawodniczka „trójkolorowych”. – To jest jeden z moich ulubionych turniejów, odnosiłam tu sukcesy w przeszłości. Ostatniego dnia zawsze towarzyszy ci dodatkowa presje i adrenalina. W finale chodzi o to, żeby wygrać. Nie chcesz skończysz turnieju porażką na ostatniej prostej. Zwycięstwo w Wielkim Szlemie to zawsze ogromny prestiż. Marzysz o tym jako dziecko. Nie grałam miksta przez jakiś czas. Cieszę się, że udało mi się zwyciężyć razem z Ivanem. On jest naprawdę dobrym przyjacielem, kimś na kim można się wzorować – zakończyła 28-latka. 

Pomimo finałowej przegranej, grający z „dziką kartą” Jaimee Fourlis i Jason Kublera odnieśli w Melbourne życiowy sukces. Kristina Mladenovic w piątek po raz trzeci w karierze zwyciężyła w turnieju gry mieszanej w imprezie wielkoszlemowej. Razem z Danielem Nestorem w 2013 wygrała Wimbledon, a rok później Australian Open. Dla Ivanan Dodiga to czwarte takie trofeum. Razem z Latishą Chan wygrał Roland Garros 2018 i 2019 oraz Wimbledon 2019. 


Wyniki

Finał miksta 

Kristina Mladenovic, Ivan Dodig (Francja, Chorwacja, 5) – Jaimee Fourlis, Jason Kubler (australia, WC) 6:3 6:4

Australian Open. Daniił Miedwiediew drugim finalistą

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne, foto: AFP

Daniił Miedwiediew pokonał Stefanosa Tsitsipasa 7:6(5), 4:6, 6:4, 6:1 w półfinale 110. edycji Australian Open. W meczu o tytuł zmierzy się z Rafaelem Nadalem, który wcześniej okazał się lepszy od Matteo Berrettiniego. To dla Rosjanina szansa na rewanż za finał US Open z 2019 roku.

Faworytem półfinałowego starcia między Miedwiediewem, a Tsitsipasem, był Rosjanin, który w poprzednim meczu obronił piłkę meczową i wrócił ze stanu 0-2 w setach. Grek natomiast zaskakująco łatwo poradził sobie z Jannikiem Sinnerem, udowadniając, że jest w świetnej formie.

Pierwszy set pojedynku był bardzo wyrównany. Obaj tenisiści szli bardzo równo. W rozgrywce tiebreakowej zarysowała się przewaga Tsitsipasa, który wyszedł na prowadzenie 4-1. Jak się później okazało, były to tylko dobre złego początki. Miedwiediew od tego momentu zaczął grać fantastycznie i to on zwyciężył w pierwszej partii 7:6(5).

Drugi set miał natomiast inny przebieg. Tenisista z Aten szybko uzyskał przełamanie i prezentował bardzo wysoki poziom. Grał agresywnie, nie bał się przejmować inicjatywy. Miedwiediew był bardzo waleczny, ale pomimo kilku zwrotów akcji musiał uznać wyższość rywala w tej odsłonie meczu. Na tablicy wyników widniał remis w setach, a na korcie Rosjanin wyrażał ogromne pretensje do sędziego. Wicelider rankingu uważał, że jego rywal powinien zostać ukarany za tzw. coaching. To nie pierwszy raz, w którym pojawiają się dyskusje dotyczące zachowania ojca i jednocześnie 23-latka.

Miedwiediew był mocno poirytowany całą sytuacją, jednakże dość szybko otrząsnął się i wrócił na właściwe tory. O ile trzeci set był jeszcze wyrównany, o tyle czwarta partia to już teatr jednego aktora. Mistrz US Open z ubiegłego roku zasłużenie zwyciężył 7:6(5), 4:6, 6:4, 6:1 i awansował do finału Australian Open.

W meczu o końcowy triumf jego rywalem będzie Rafael Nadal. Hiszpan stanie przed szansą na 21. wielkoszlemowy triumf. Rosjanin może natomiast zdobyć takie trofeum po raz drugi w karierze. Obaj tenisiści spotkali się już raz w meczu takiej rangi. Miało to miejsce podczas US Open w 2019 roku. Lepszy okazał się wtedy Hiszpan po nieprawdopodobnej pięciosetówce. Jak będzie tym razem? Odpowiedź już w niedzielę!


Wyniki

Półfinał gry pojedynczej mężczyzn:

Daniił Miedwiediew (Rosja, 2) – Stefanos Tsitsipas (Grecja, 4) 7:6(5), 4:6, 6:4, 6:1

Australian Open. Nadal po raz szósty zagra w finale imprezy

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Blisko, coraz bliżej! Rafael Nada, po półfinałowym zwycięstwie 6:3, 6:2, 3:6, 6:3 nad Matteo Berrettinim, jest już o krok od pobicia rekordu i zdobycia 21. tytułu wielkoszlemowego. Hiszpan przyleciał do Melbourne w tak dobrej formie, że dzisiaj poradził sobie nawet w halowych warunkach.

Nadal i Berrettini spotkali się ze sobą po raz drugi. Choć rzadko mają okazję do rywalizacji, to gdy już do niej dochodzi, gra zawsze toczy się o najwyższą stawkę. Dwa i pół roku temu zagrali o finał US Open, dziś o finał w Melbourne. W obydwu przypadkach górą był o dziesięć lat starszy tenisista z Majorki.

Natomiast to do Berrettiniego uśmiechnął się los, zanim tenisiści weszli na kort imienia Roda Lavera. Pogoda w Melbourne jest w ostatnich dniach kapryśna i z reguły skąpaną w słońcu stolicę stanu Wiktoria nawiedziły opady deszczu. Decyzja organizatorów nie mogła być inna – spotkanie zostanie rozegrane pod dachem. Wydawało się, że beneficjentem tego zarządzenia będzie tenisista z Rzymu. Ale właśnie, tak się tylko wydawało…

Przez pierwsze dwie godziny Berrettini nie miał nic do powiedzenia. Przypominał się mecz ćwierćfinałowy Nadala z Denisem Shapovalovem, w którym również Hiszpan kompletnie zdominował młodszego rywala na starcie. Obaj tenisiści, Włoch i Kanadyjczyk, w pierwszych dwóch setach nie wypracowali sobie choćby jednej szansy na przełamanie. I choć sami nie grali porywająco to w oczy rzucała się przede wszystkim doskonała postawa Nadala.

Pięć gemów, jakie w dwóch pierwszych setach ugrał Berrettini, to bardzo mizerny dorobek. Na nic się zdała odważna decyzja o odstąpieniu w dużej mierze od bekhendowego slajsa i  gry topspinem. Być może zaskoczył takim posunięciem Rafę, ale na pewno nie wyrządził nim krzywdy. Nadal właśnie w tym kierunku posyłał większość odbić i był przy tym niezwykle skuteczny. W pewnym momencie osiągnął tak znaczącą przewagę, że emocji było tyle co podczas zbierania grzybów.

Część ekspertów zastanawiała się, czy Berrettini nie pójdzie drogą Shapovalova i od trzeciej partii nie zobaczymy go częściej przy siatce. Włoch trzymał się jednak linii końcowej, z tym że efekt był dużo lepszy. Rzymianin ,,załapał się” na grę i w tej odsłonie był już w stanie nawiązać wyrównaną walkę. To był pierwszy mały sukces. Znacznie większym osiągnięciem było przełamanie z ósmego gema, kiedy zupełnie niespodziewanie, lecz jak najbardziej zasłużenie objął prowadzenie 40:0 na returnie. W końcu dobrał się do skóry rywalowi i drugą z wypracowanych szans wykorzystał. Mecz zaczął się na dobre!

Od tego momentu emocji było znacznie więcej! Widać to było po reakcjach zawodników na zdobywane punkty i słychać po okrzykach publiczności. Późno, bo późno, ale dostaliśmy widowisko na miarę wielkoszlemowego półfinału. Nieco szkoda, że nie zostało wydłużone do pięciu setów, jednak Nadal był minimalnie lepszy w czwartej partii i wygrał ją 6:3. To było jednak zupełnie inne zwycięstwo niż w pierwszych dwóch setach. Opór ze strony rywala był znacznie większy.

Ostatecznie Nadal wygrał 6:3, 6:2, 3:6, 6:3. W sobotę odpocznie, a w niedzielę stanie do walki o rekordowy, 21. tytuł wielkoszlemowy. Jego rywalem będzie lepszy z pary Daniił Miedwiediew – Stefanos Tsitsipas.

Do tej pory Hiszpanowi nie wiodło się najlepiej w melberneńskich finałach. Co prawda pierwszy z nich wygrał (w 2009 roku), ale w czterech kolejnych górą byli przeciwnicy. Warto też podkreślić, że od 2015 roku Nadal tylko dwukrotnie wygrał imprezę wielkoszlemową poza Paryżem.


Wyniki

Pierwszy półfinał gry pojedynczej mężczyzn:

Rafael Nadal (Hiszpania, 6) – Matteo Berrettini (Włochy, 7) 6:3, 6:2, 3:6, 6:3

Wesprzyj WOŚP i wylicytuj spotkanie z Karolem Stopą i Lechem Sidorem

/ Redakcja , źródło: własne , foto: WOŚP

Chyba nie ma w Polsce kibica tenisa, który nie zetknąłby się nigdy z komentarzem Karola Stopy lub Lecha Sidora. Panowie od lat komentują najważniejsze tenisowe wydarzenia, z finałami turniejów wielkoszlemowych włącznie. Komentatorski duet przekazał na aukcje 30. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zaproszenie na spotkanie ze sobą!

Śmiało można powiedzieć, że Karol Stopa i Lech Sidor zjedli zęby na relacjonowaniu tenisowych spotkań. Światowe rozgrywki znają od podszewki i uchodzą za znakomitych ekspertów w tej dziedzinie. Jeden z ich podstawowych atutów stanowi fakt, że swoją olbrzymią wiedzę przekazują w bardzo atrakcyjny sposób.

Z okazji 30. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na charytatywną aukcję trafiło inspirujące spotkanie z duetem komentatorskim. To niepowtarzalna okazja do rozmowy ze specjalistami, których rzadko można spotkać w przestrzeni publicznej.

Licytacja potrwa do północy 30 stycznia. Więcej szczegółów i możliwość wzięcia udziału w licytacji po kliknięciu TUTAJ.