US Open. Sukces rodził się w bólach, Świątek pierwszą Polką w ćwierćfinale
Iga Świątek po raz pierwszy w karierze wystąpi w ćwierćfinale nowojorskiej imprezy. Raszynianka w trzech setach pokonała Jule Niemeier i jako pierwsza reprezentantka Polski w historii ery Open zameldowała się w tej fazie na kortach Flushing Meadows.
Spotkanie lepiej rozpoczęła Niemka, która już w pierwszym gemie odebrała podanie rywalce i odskoczyła na 2:0. Raszynianka od początku meczu miała problemy z odnalezieniem właściwego rytmu gry i popełniała sporo niewymuszonych błędów. Zadania nie ułatwiała jej przeciwniczka, która unikała dłuższych wymian. Gdy tylko mogła, przejmowała inicjatywę potężnym forhandem, a od czasu do czasu potrafiła również zaskoczyć delikatnym „dropshotem”. Świątek w tej części meczu nie była w stanie wypracować sobie ani jednego „breakpointa”. Niemka ryzykowała zarówno pierwszym jak i drugim podaniem. Popełniła przez to kilka podwójnych błędów serwisowych, ale dzięki temu nie pozwoliła podopiecznej Tomasza Wiktorowskiego wejść w uderzenie na returnie. Niemeier w siódmym gemie po raz drugi zdobyła przełamanie i chwilę później zapisała pierwszego seta na swoim koncie.
Dwukrotna mistrzyni Roland Garros w drugiej partii znalazła się w tarapatach już w pierwszym gemie. Świątek szybko objęła prowadzenie 40:0, ale niemiecka tenisistka najpierw doprowadziła do równowagi, a potem wypracowała sobie „breakpointa”. Ostatecznie turniejowa „jedynka” zdołała jednak utrzymać podanie. Po zmianie stron 20-latka urodzona w Warszawie wywalczyła sobie dwie pierwsze okazje na przełamanie. Pierwszą Niemka obroniła jednak świetnym serwisem, a przy drugiej raszynianka zepsuła „wystawkę” z forhandu. Niewykorzystane okazje zemściły się już w następnym gemie, w którym polska tenisistka popełniała kilka prostych błędów i straciła podanie. Świątek nie zamierzała się jednak poddawać. Pierwsza rakieta Polski coraz lepiej returnowała i wypracowała sobie kolejną szansę na przełamanie, którą tym razem wykorzystała, kończąc akcje przy siatce backhandowym wolejem. Pierwszy „break’ w meczu ewidentnie dodał wiatru w skrzydła Polce, która podniosła poziom swojej gry. W piątym gemie posłała dwa pierwsze w meczu asy serwisowe, a chwilę później dzięki agresywnym returnom z backhandu zdobyła kolejne przełamanie. Niemeier błyskawicznie odrobiła stratę, ale po zmianie stron liderka światowego rankingu po raz kolejny zaatakowała i przy trzecim „breakpoincie” popisała się swoją sprawnością przy dobiegu do „dropshota”, dzięki czemu wyszła na prowadzenie 5:3. Podopieczna Tomasza Wiktorowskiego nie zdołała zamknąć seta przy pomocy własnego podania, ale przy 5:4 ponownie odebrała podanie rywalce i wyrównała stan rywalizacji.
Świątek pewnie rozpoczęła decydującą odsłonę starcia. Szybko wygrała własny serwis, a po zmianie stron wykorzystała trzeciego „breakpointa”, dzięki czemu odskoczyła na 3:0. W tej części meczu wyraźnie było już widać, że 23-latka urodzona w Dortmundzie odczuwa fizycznie trudy spotkania. Niemka coraz rzadziej trafiała pierwszym podaniem. Gorzej poruszała się po korcie, przez co atakowała z nieprzygotowanych pozycji i popełniała coraz więcej błędów. Raszynianka bezbłędnie wykorzystała słabość rywalki. Już nie oglądała się za siebie i w tej części wygrała bez straty gema. Po 2 godzinach i 23 minutach liderka światowego rankingu zakończyła mecz przy pierwszej piłce meczowej.
Iga Świątek o miejsce w półfinale zagra z Jessicą Pegulą, która w dwóch setach pokonała Petrę Kvitovą. Nikt w Polce nie miałby nic przeciwko, by Iga powtórzyła sukces Jadwigi Jędrzejowskiej z 1937 roku, gdy najsłynniejsza polska tenisistka okresu międzywojennego dotarła w Nowym Jorku do finału.
Wyniki
Czwarta runda singla
Iga Świątek (Polska, 1) – Jule Niemeier (Niemcy) 2:6 6:4 6:0