US Open. Sukces rodził się w bólach, Świątek pierwszą Polką w ćwierćfinale

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Iga Świątek po raz pierwszy w karierze wystąpi w ćwierćfinale nowojorskiej imprezy. Raszynianka w trzech setach pokonała Jule Niemeier i jako pierwsza reprezentantka Polski w historii ery Open zameldowała się w tej fazie na kortach Flushing Meadows.

Spotkanie lepiej rozpoczęła Niemka, która już w pierwszym gemie odebrała podanie rywalce i odskoczyła na 2:0. Raszynianka od początku meczu miała problemy z odnalezieniem właściwego rytmu gry i popełniała sporo niewymuszonych błędów. Zadania nie ułatwiała jej przeciwniczka, która unikała dłuższych wymian. Gdy tylko mogła, przejmowała inicjatywę potężnym forhandem, a od czasu do czasu potrafiła również zaskoczyć delikatnym „dropshotem”. Świątek w tej części meczu nie była w stanie wypracować sobie ani jednego „breakpointa”. Niemka ryzykowała zarówno pierwszym jak i drugim podaniem. Popełniła przez to kilka podwójnych błędów serwisowych, ale dzięki temu nie pozwoliła podopiecznej Tomasza Wiktorowskiego wejść w uderzenie na returnie. Niemeier w siódmym gemie po raz drugi zdobyła przełamanie i chwilę później zapisała pierwszego seta na swoim koncie.

Dwukrotna mistrzyni Roland Garros w drugiej partii znalazła się w tarapatach już w pierwszym gemie. Świątek szybko objęła prowadzenie 40:0, ale niemiecka tenisistka najpierw doprowadziła do równowagi, a potem wypracowała sobie „breakpointa”. Ostatecznie turniejowa „jedynka” zdołała jednak utrzymać podanie. Po zmianie stron 20-latka urodzona w Warszawie wywalczyła sobie dwie pierwsze okazje na przełamanie. Pierwszą Niemka obroniła jednak świetnym serwisem, a przy drugiej raszynianka zepsuła „wystawkę” z forhandu. Niewykorzystane okazje zemściły się już w następnym gemie, w którym polska tenisistka popełniała kilka prostych błędów i straciła podanie. Świątek nie zamierzała się jednak poddawać. Pierwsza rakieta Polski coraz lepiej returnowała i wypracowała sobie kolejną szansę na przełamanie, którą tym razem wykorzystała, kończąc akcje przy siatce backhandowym wolejem. Pierwszy „break’ w meczu ewidentnie dodał wiatru w skrzydła Polce, która podniosła poziom swojej gry. W piątym gemie posłała dwa pierwsze w meczu asy serwisowe, a chwilę później dzięki agresywnym returnom z backhandu zdobyła kolejne przełamanie. Niemeier błyskawicznie odrobiła stratę, ale po zmianie stron liderka światowego rankingu po raz kolejny zaatakowała i przy trzecim „breakpoincie” popisała się swoją sprawnością przy dobiegu do „dropshota”, dzięki czemu wyszła na prowadzenie 5:3. Podopieczna Tomasza Wiktorowskiego nie zdołała zamknąć seta przy pomocy własnego podania, ale przy 5:4 ponownie odebrała podanie rywalce i wyrównała stan rywalizacji.

Świątek pewnie rozpoczęła decydującą odsłonę starcia. Szybko wygrała własny serwis, a po zmianie stron wykorzystała trzeciego „breakpointa”, dzięki czemu odskoczyła na 3:0. W tej części meczu wyraźnie było już widać, że 23-latka urodzona w Dortmundzie odczuwa fizycznie trudy spotkania. Niemka coraz rzadziej trafiała pierwszym podaniem. Gorzej poruszała się po korcie, przez co atakowała z nieprzygotowanych pozycji i popełniała coraz więcej błędów. Raszynianka bezbłędnie wykorzystała słabość rywalki. Już nie oglądała się za siebie i w tej części wygrała bez straty gema. Po 2 godzinach i 23 minutach liderka światowego rankingu zakończyła mecz przy pierwszej piłce meczowej.

Iga Świątek o miejsce w półfinale zagra z Jessicą Pegulą, która w dwóch setach pokonała Petrę Kvitovą. Nikt w Polce nie miałby nic przeciwko, by Iga powtórzyła sukces Jadwigi Jędrzejowskiej z 1937 roku, gdy najsłynniejsza polska tenisistka okresu międzywojennego dotarła w Nowym Jorku do finału.


Wyniki

Czwarta runda singla

Iga Świątek (Polska, 1) – Jule Niemeier (Niemcy) 2:6 6:4 6:0

Ranking ATP. Norweg pogodzi Hiszpanów?

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Daniil Miedwiediew przegrał w meczu trzeciej rundy z Nickiem Kyrgiosem. A to oznacza, że po ostatnim w tym sezonie turnieju Wielkiego Szlema dojdzie do zmiany na pozycji pierwszej rakiety świata wśród mężczyzn. W rywalizacji o fotel lidera pozostało trzech tenisistów. Światowym numerem jeden od dnia 12 września mają szansę zostać: Rafael Nadal, Carlos Alcaraz i Casper Ruud.

W drugi poniedziałek września Daniił Miedwiediew po dwunastu tygodniach na pozycji lidera rankingu przestanie być najlepszym tenisistą świata. Nowym numerem jeden męskiego tenisa zostanie jeden z dwóch debiutantów lub zawodnik, który już zajmował tę pozycję.

Teoretycznie najłatwiejsze zadanie w drodze do fotela lidera ma Rafael Nadal. To czy Hiszpan powróci na szczyt zależy tylko i wyłącznie od niego. Aby tak się stało, wystarczy, że wystąpi w niedzielnym finale. Dzielą go od tego trzy wygrane mecze. Pierwszy krok może zrobić w poniedziałek, gdy zmierzy się z Francesem Tiafoe. Stawką będzie awans do 1/4 finału.

Nieco trudniej, aby zostać nową światową „jedynką” u mężczyzn, może być Carlosowi Alcarazowi. 19-latek w którym upatrują następcę Nadal może awansować na pozycję numer jeden w rankingu, gdy zdobędzie w Nowym Jorku pierwszy w karierze tytuł mistrzowski w turnieju Wielkiego Szlema. By tak się stało po drodze musiałby pokonać między innymi swego utytułowanego rodaka. Ten może stanąć po drugiej stronie siatki przeciwko tenisiście z Murcji w meczu 1/2 finału.

Nowym liderem rankingu może też zostać Casper Ruud. Jednak, aby Norweg awansował na pierwsze miejsce, musi wygrać imprezę. Z kolei jego rywalem w meczu o tytuł nie może być Rafael Nadal. Tenisiście ze Skandynawii do awansu na fotel najlepszego zawodnika świata może wystarczyć również sam udział w meczu o tytuł. Jednak wtedy najbardziej utytułowany z tej trójki zawodnik musiałby przegrać już w meczu 1/8 finału przeciwko Francesowi Tiafoe.

 

Court: należy mi się szacunek ze strony Williams

/ Anna Niemiec , źródło: ubitennis.net, foto: AFP

Serena Williams zakończyła karierę z 23. wielkoszlemowymi triumfami na koncie. Nie udało jej się wyrównać rekordu Margaret Court, która ma o jeden taki tytuł więcej. Australijska legenda zarzuciła Amerykance, że nigdy nie okazała szacunku jej dokonaniom.

Podziwiam Serenę jako zawodniczkę, ale nie wydaję mi się, żeby ona kiedykolwiek podziwiała mnie – powiedziała 80-latka w wywiadzie dla The Daily Telegraph. – Uważam również, że to było złe zachowanie ze strony Williams, że wspomniała o więcej swojej przeciwniczce w wywiadzie po ostatnim meczu w karierze. Gdy my grałyśmy, byłyśmy uczone, żeby szanować siebie nawzajem.

Court to bezsprzecznie jedna z najbardziej zasłużonych tenisistek w historii, ale w ostatnich latach głośniej jest o niej z powodu jej kontrowersyjnych poglądów. Była liderka światowego rankingu w szczególnie zły sposób wypowiadała się o środowisku LGBT. W wywiadach mówiła m.in. o tym, że kobiecy tour jest pełen lesbijek, a Martina Navratilova daje bardzo zły przykład innym z powodu swojej orientacji seksualnej. Australijka publicznie zbojkotowała również linie lotnicze Qantas, bo wspierają one małżeństwa jednopłciowe oraz skrytykowała rodaczkę Casey Dellacquę za to, że ma dziecko ze swoją partnerką.

To smutne, że wiele telewizji i gazet, szczególnie tenisowych, wolałoby w ogóle nie wspominać mojego imienia – powiedziała Court, która uważa, że została wykluczona ze środowiska tenisowego za swoje chrześcijańskie poglądy. – Robią to tylko kiedy muszą, bo wciąż wiele rekordów należy do mnie. W 2020 roku miała pojechać na Wimbledon z okazji 50-lecia zdobycia przeze mnie kalendarzowego Wielkiego Szlema. Z powodu Covid-u to się jednak nie wydarzyło. Potem nie zaprosili mnie ani na Roland Garros, ani na US Open. Miałam być tak samo uhonorowana jak Rod Laver, ale nic takiego się nie wydarzyło.

Sporo ludzi związanych z tenisem uważa, że osiągnięcia Margaret Court są wybitne, ale nie mogą być porównywane ze współczesnymi zawodniczkami, bo Australijka trzynaście ze swoich tytułów wielkoszlemowych zdobyła przed rozpoczęciem Ery Open. Była liderka światowego uważa to za bardzo niesprawiedliwe i krzywdzące.

Często słyszałam jaki Billie Jean King mówiła, że na początku mojej kariery zawodnicy nie przyjeżdżali, żeby rywalizować w Australii, ale Maria Bueno, numer 2 na świecie wtedy, przyjechała. Tak samo Christine Tuman, Ann Haydon i Darlene Hard. Oczywiście w samej Australii było mnóstwo wspaniałych tenisistek. Mieliśmy pięć zawodniczek w Top 10 światowego rankingu. Lesley Bowrey dwukrotnie wygrała Roland Garros.

Większość tenisowych ekspertów uważa także, że pomimo tego, że Serenie Williams nie udało się wyrównać rekordu utytułowanej Australijki, to i tak zasługuje ona na miano najlepszej tenisistki w historii. Innego zadania jest sama Court, która uważa, że nie tylko zdobyła więcej tytułów w krótszym czasie, ale również lepiej radziła sobie po urodzeniu dziecka.

Serena grała siedem lat dłużej ode mnie – wyjaśniła była tenisistka. –  Ja skończyłam, gdy miałam trzydzieści kilka lat. Ludzie zapominają, że ja miałam dwa lata przerwy. Gdy miałam 25 lat zakończyłam karierę i myślałam, że już nigdy nie wrócę. Wzięłam ślub, urodziłam dziecko, a potem rozegrałam jeden z najlepszych sezonów w mojej karierze, wygrywając 24 z 25 turniejów, w których grałam. Po urodzeniu dziecka wygrałam trzy z czterech szlemów w roku, a Serena po przerwie macierzyńskiej nie wygrała ani jednego – zakonczyła Court.

US Open. Noc debiutantek

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Wszystkie tenisistki, które zapewniły sobie miejsce w 1/4 finału US Open 2022 mają pewną wspólną cechę. Każda z nich przynajmniej raz wystąpiła w ćwierćfinale imprezy Wielkiego Szlema. Teraz Ons Jabeur, Coco Gauff, Caroline Garcia i Ajla Tomljanovic mogą sobie wpisać do swego tenisowego CV również udział w 1/4 finału ostatniej w sezonie lewy Wielkiego Szlema.

Każde ze spotkań czwartej rundy rywalizacji pań w niedzielny wieczór w Nowym Jorku zakończyło się w dwóch setach. Najbardziej zaciętym był mecz między Coco Gauff i Shuai Zhang. Finalistka tegorocznego Roland Garros podczas rywalizacji na nowojorskich kortach nie straciła jeszcze seta. W niedzielnym meczu przeciwko reprezentantce Chin odniosła zwycięstwo, chociaż w obu setach musiała gonić wynik. Partia otwarcia rozpoczęła się od prowadzenia 2:0 zawodniczka z Państwa Środka. W drugiej odsłonie Amerykanka przegrywała 3:5, a rywalka miała piłkę setową. Zawodniczka zza Oceanu jednak wyszła z opresji obronną ręką, a następnie wygrała cztery kolejne gemy i po niemal dwóch godzinach walki zapewniła sobie drugi w karierze ćwierćfinał imprezy Wielkiego Szlema.

Jej rywalką o 1/2 finału będzie Caroline Garcia, która w meczu przeciwko Alison Riske-Armitraj straciła tylko pięć gemów. W partii otwarcia kluczowy był dziesiąty gem, w którym Amerykanka przegrała swe podanie. Z kolei druga odsłona to już pełna dominacja Francuzki. Jedyne emocje przyniósł szósty gem, w którym zawodniczka znad Sekwany broniła trzech breakpointów, a mecz zakończyła za piątą piłką meczową.

Drugą parą ćwierćfinałową, którą poznaliśmy w niedzielę tworzą Ons Jabeur i Ajla Tomljanović. Australijka, która w poprzedniej rundzie zakończyła występ Sereny Williams. Tym razem uporała się z Ludmiłą Samsonovą. Chociaż nie przyszło jej to łatwo. W pierwszej partii rywalka prowadziła już 5:2 i miała w sumie osiem piłek setowych. Jednak nie wykorzystała ich i seta po tie-breaku wygrała zawodniczka z Antypodów. W drugim secie urodzona w Zagrzebu tenisistka dwukrotnie odebrała serwis rywalce i po trwajacym 117 minut meczu po raz trzeci w karierze zameldowała się w 1/4 finału imprezy wielkoszlemowej. Poprzednio tej sztuki dwukrotnie dokonała na kortach Wimbledonu – w tym roku i w ubiegłym.

Podobny przebieg miał mecz Ons Jabeur z Weroniką Kudermietową. W pierwszym secie Tunezyjka odrobiła stratę z 2:5 i wygrała w tie-breaku. W drugim secie turniejowa „piątka” prowadziła 5:2. Co prawda rywalka wygrała kolejne dwa gemy. Jednak następnego już nie dała rady i to ostatecznie finalistka Wimbledonu 2022 awansowała do 1/4 finału.


Wyniki

Czwarta runda singla:

Ons Jabeur (Tunezja, 5) – Weronika Kudermietowa (18) 7:6(1), 6:4

Coco Gauff (USA, 14) – Shuai Zhang (Chiny) 7:5, 7:5

Caroline Garcia (Francja, 17) – Alison-Riske Armitraj (USA, 29)

Ajla Tomljanovic (Australia) – Ludmiła Samsonova 7:6(8), 6:1

 

US Open. Juniorzy ze zmiennym szczęściem

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: LOTOS PZT Polish Tour

W niedzielę w Nowym Jorku rozpoczęły się turnieje główne juniorów i juniorek. W turnieju pozostają wciąż Martyn Pawelski i Olaf Pieczkowski. Niestety porażki ponieśli Borys Zgoła i Malwina Rowińska.

Rozstawiony z „10” Martyn Pawelski, który grał w półfinale tegorocznego Roland Garros, ma za sobą trudną przeprawę w pierwszej rundzie. Jego rywalem był Togan Tokac – kwalifikant z Turcji. Niżej notowany zawodnik długo stawiał się naszemu reprezentantowi. W pierwszej partii Pawelski potrzebował tiebreaka do korzystnego rozstrzygnięcia. Drugą wygrał Turek. Dopiero w decydującym secie wyraźna była już dominacja Polaka, który przegrał tylko jednego gema. W kolejnym meczu zagra z Amerykaninem Alexem Michelsenem. Łatwiejszy mecz ma za sobą Olaf Pieczkowski. Rywalizował on z grającym dzięki „dzikiej karcie” Amerykaninem Alexandem Razeghim. Polak wygrał bardzo pewnie – 6:4, 6:2. Teraz czeka go mecz z rozstawionym z „2” Belgiem Gillesem-Arnaudem Bailly’m.

Niestety w ślady rodaków nie poszli Borys Zgoła i Malwina Rowińska, ale trzeba też przyznać, że mieli wymagających rywali. Zgoła, który przeszedł kwalifikacje, grał z rozstawionym z „16” reprezentantem gospodarzy Michaelem Zhengiem. Przegrał 4:6, 4:6. Jeszcze szybciej z turniejem pożegnała się Rowińska, której rywalką była rozstawiona z „5” Argentynka Solara Sierra. W obydwu setach Polka wygrała tylko dwa gemy.


Wyniki

I runda chłopców

Martyn Pawelski (Polska, 10) – Togan Tokac (Turcja, Q) 7:6(3), 4:6, 6:1

Olaf Pieczkowski (Polska) – Alexander Razeghi (Stany Zjednoczone, WC) 6:4, 6:2

Michael Zheng (Stany Zjednoczone, 16) – Borys Zgoła (Polska, Q) 6:4, 6:4

I runda dziewcząt

Solana Sierra (Argentyna, 5) – Malwina Rowińska (Polska) 6:2, 6:2

US Open. Kyrgios lepszy od obrońcy tytułu!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Daniił Miedwiediew nie obroni tytułu w Nowym Jorku! Rosjanin przegrał z rozpędzonym Nickiem Kyrgiosem, który po raz kolejny potwierdza wysoką formę. W ćwierćfinale zagra jednak inny zawodnik z Rosji. Karen Chaczanow pokonał bowiem Pablo Carreno Bustę.

Starcie Nicka Kyrgiosa z Daniiłem Miedwiediewem bez wątpienia było wydarzeniem niedzieli w Nowym Jorku. Był to piąty mecz Australijczyka z Rosjaninem, z którym przegrał tylko raz. Miało to miejsce w tegorocznym Australian Open. Przed miesiącem w Montrealu znów lepszy był Kyrgios i wszyscy byli świadomi, że jeśli znów zagra na 100% swoich możliwości, to może pozbawić Miedwiediewa szans na obronę tytułu.

Na korcie od początku nie brakowało emocji, a Kyrgios konsekwentnie dawał z siebie wszystko, by wypracować przewagę. Udało mu się przełamać występującego neutralnie Rosjanina w szóstym gemie, ale radość nie trwała długo, bo już po chwili sam stracił serwis. Rozstrzygający był tiebreak, który miał bardzo wyrównany przebieg. Miedwiediew jako pierwszy wywalczył piłkę setową, ale nie zdołał zamknąć dogrywki wynikiem 7:5. Kolejne dwa setbole również zostały obronione przez Australijczyka. Podobnie jak jego rywal nie wykorzystał trzech okazji, jednak pokazał niesamowitą odporność psychiczną i wywalczył sobie czwartą okazję, dzięki której wygrał tiebreak 13:11.

Niesamowita końcówka pierwszego seta wiele kosztowała Australijczyka, przez co Rosjanin zdominował początek drugiej partii. Gdy Kyrgios doszedł do siebie było już za późno na odrabianie strat, bo Miedwiediew prowadził 5:1. Zawodnik z Canberry potrafił jedynie zmniejszyć trochę rozmiary porażki. Jego lepsza gra w końcówce była też jednak zapowiedzią odrodzenia, jakie nastąpiło w kolejnej części meczu. Był niezwykle skuteczny, pewny w swoich poczynaniach i potrafił wykorzystywać swoje szanse. W trzecim secie oglądaliśmy tylko jedną okazję do przełamania, ale Kyrgios potrafił ją wykorzystać i dzięki temu wygrał 6:3. Miedwiediew nie potrafił już dorównać swojemu rywalowi. W czwartym secie Kyrgios szybko wyszedł na prowadzenie 4:1 i stracił już później tylko jednego gema. Dzięki temu zagra w swoim pierwszym ćwierćfinale w US Open.

Jego rywalem, dość niespodziewanie, będzie kolejny Rosjanin – Karen Chaczanow. Wicemistrz olimpijski osiągnął swój trzeci wielkoszlemowy ćwierćfinał i pierwszy w Nowym Jorku. Pokonał w pięciu setach Hiszpana Pablo Carreno Bustę, potwierdzając że w ostatnim czasie ma receptę na tenis zawodnika z Półwyspu Iberyjskiego. Grał przeciwko niemu już dziewiąty raz i wygrał czwarty raz z rzędu (i po raz szósty w ogóle). W pierwszym secie wydarzenia na korcie kontrolował Hiszpan, ale potem przez długi czas dominował Chaczanow, dzięki czemu wyszedł na prowadzenie. Carreno Busta potrafił jeszcze nawiązać walkę w czwartej partii i wyrównać stan meczu. Jednak w piątej znów wydarzenia na korcie kontrolował Rosjanin.


Wyniki

Nick Kyrgios (Australia, 23) – Daniił Miedwiediew (1) 7:6(11), 3:6, 6:3, 6:2

Karen Chaczanow (27) – Pablo Carreno Busta (Hiszpania, 12) 4:6, 6:3, 6:1, 4:6, 6:3

US Open. Berrettini i Ruud w ćwierćfinale

/ Dominika Opala , źródło: własne, foto: AFP

Matteo Berrettini potrzebował pięciu partii, by pokonać Alejandro Davidovicha Fokinę. Z kolei Casper Ruud stracił jednego seta w pojedynku z Corentinem Moutetem. Włoch i Norweg zmierzą się w ćwierćfinale.

Matteo Berrettini przetrwał kryzys w spotkaniu z Alejandro Davidovichem Fokiną i po raz trzeci w karierze zagra w ćwierćfinale US Open. Mecz z Hiszpanem od początku nie ułożył się po myśli Włocha. Rzymianin stracił podanie już na starcie i nie mógł odnaleźć rytmu gry. Z kolei 23-latek z Malagi bardzo dobrze wykorzystywał tę sytuację, zmieniał tempo gry i zaskakiwał rywala doborem uderzeń. To wszystko przyniosło efekty w postaci wygranej w pierwszej partii. Berrettini sprawiał wrażenie nieco zniechęconego, a stan ten utrzymywał się także na początku drugiej odsłony. Davidovch Fokina poszedł za ciosem i przełamał przeciwnika także w piątym gemie drugiego seta. Od tego momentu nastawienie Włocha się zmieniło. Błyskawicznie odrobił straty i zaczął popełniać mniej błędów. Następnie losy tej partii rozstrzygnął tie-break, który został całkowicie zdominowany przez wyżej notowanego tenisistę. Rzymianin wygrał od stanu 1:2 sześć punktów z rzędu i wyrównał wynik spotkania na 1:1 w setach.

Taki rozwój sytuacji wyraźnie podbudował finalistę Wimbledonu 2021. Przełamał Hiszpana na otwarcie trzeciej odsłony i było widać dużą różnicę w grze Włocha. Berrettini ponownie mógł polegać na serwisie i forehandzie, czyli na swoich dwóch największych broniach na korcie. Davidovich Fokina nie był w stanie zatrzymać rywala i w efekcie przegrał trzeciego seta, dwukrotnie tracąc serwis.

Podopieczny Jorge Aguirre nie podłamał się jednak takim obrotem spraw. Na początku czwartej partii przejął inicjatywę, wywarł presję na Berrettinim i już w trzecim gemie odebrał mu podanie. Tej przewagi nie stracił już do końca seta i doprowadził do decydującej odsłony. Włoch coraz gorzej prezentował się fizycznie, a Hiszpan wręcz przeciwnie. Tym bardziej zaskakujące było to, że to właśnie były piąty tenisista świata zdołał zdobyć przewagę i wyjść na prowadzenie 4:1. W szóstym gemie Davidovich Fokina zrobił wślizg i nabawił się urazu kolana. Po interwencji fizjoterapeuty wrócił do gry, jednak nie był w stanie nawiązać walki z rozpędzonym Berrettinim. W efekcie Włoch zwyciężył po prawie czterech godzinach gry i awansował do ćwierćfinału. Tam powalczy o wyrównanie najlepszego wyniku w Nowym Jorku, a jego rywalem będzie Casper Ruud.

Norweg z kolei po raz pierwszy znalazł się w 1/4 finału nowojorskiego szlema. 23-latek z Oslo pokonał w niedzielę Corentina Mouteta, choć w pewnym momencie stracił koncentrację i pozwolił Francuzowi na powrót do meczu.  Pierwsze dwa sety padły łupem wyżej notowanego tenisisty, który stracił w nich zaledwie trzy gemy. Wydawało się, że w pojedynku tym nie będzie większych emocji, po tym, jak Ruud przełamał rywala w piątym gemie, a następnie wyszedł na prowadzenie 4:2. Wtedy jednak Norweg zbytnio się rozluźnił, pozwolił Moutetowi na odrobienie strat i doprowadzenie do tie-breaka. W nim reprezentant Trójkolorowych poszedł za ciosem, popisując się świetnymi forehandami. Tym samym Moutet wygrał trzecią partię i zmusił Norwega do dalszej walki. Na więcej jednak nie pozwolił najlepszy norweski tenisista. W czwartym secie powrócił do dyspozycji z dwóch pierwszych odsłon i dwukrotnie przełamał przeciwnika. Ostatecznie spotkanie to trwało 3 godziny i 22 minuty.

 


Wyniki

Czwarta runda singla:

Casper Ruud (Norwegia, 5) – Corentin Moutet (Francja, LL) 6:1, 6:2, 6:7(4), 6:2

Matteo Berrettini (Włochy13) – Alejandro Davidovich Fokina (Hiszpania) 3:6, 7:6(2), 6:3, 4:6, 6:2