„Dzieciaki do rakiet” – dołącz do konkursu Banku BNP Paribas!

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: Materiały Banku BNP Paribas, foto: Bank BNP Paribas

[materiałsponsorowany]

 

Promowanie aktywności fizycznej u dzieci to słuszna idea, którą promuje Bank BNP Paribas. W związku z tym powstała ogólnopolska inicjatywa „Dzieciaki do rakiet”. Zachęca ona młode osoby do gry w tenisa. W tegorocznej edycji czeka na Was mnóstwo atrakcji, a jedną z nich jest ekscytujący KONKURS skierowany do klubów tenisowych z całej Polski. Zgłoszenia tylko do 12 listopada!

 

I etap konkursu polega na nagraniu wideo, na którym należy odpowiedzieć na pytanie „dlaczego warto uczyć się grać w tenisa?”, a następnie wypełnić formularz na stronie banku. Żeby wziąć udział w konkursie nie potrzebujesz posiadać profesjonalnego sprzętu – wystarczy zwykły telefon. Według regulaminu:

– film powinien trwać nie dłużej niż minutę,

– plik z filmem nie powinien przekraczać wielkości 300 megabajtów,

– autor powinien mieć prawa do wszystkich użytych piosenek, grafik, memów i innych tekstów kultury,

– każda osoba występująca w filmie podpisała zgodę marketingową, a w przypadku osób nieletnich zrobił to opiekun prawny,

– film nikogo nie obraża ani nie zawiera treści wulgarnych.

 

W II etapie internauci głosują na wideo konkursowe, a wszyscy biorący udział w akcji mogą zaprosić do głosowania rodzinę, przyjaciół i sympatyków. Każda osoba będzie mogła codziennie oddać aż pięć głosów.

 

I etap trwa już tylko przez kilka dni – do 12 listopada, więc nie zwlekajcie za długo! II etap potrwa od 19 listopada do 2 grudnia.

Do 15 zwycięskich klubów trafi jeden z zestawów 1200 piłek tenisowych, czyli roczny zapas piłek dla klubu średniej wielkości.

 

Więcej informacji znajdziecie na stronie: https://lp.bnpparibas.pl/dzieciakidorakiet/.

Coco wygrywa i zapomina pucharu

/ Adam Romer , źródło: Korespondencja z Rijadu, foto: AFP

Adam Romer, korespondencja z Rijadu

 

Coco Gauff, 20-letnia Amerykanka idzie śladami swoich wielkich poprzedniczek: Sereny Williams, Chris Evert i Martiny Navratilovej i wygrywa WTA Finals. To obok tytuły na US Open największy sukces w karierze młodej tenisistki. – Jestem zmęczona, ale szczęśliwa – powiedziała po wygranej.

 

Fantastyczny występ w całym turnieju WTA Finals Coco Gauff ukoronowała najlepszą grą w decydującym o tytule meczu z Qinwen Zheng. Chinka, nieco starsza – o dwa lata – wydawała się lekko faworyzowana, ale Coco już w tym turnieju udowodniła, że lubi i co najważniejsze umie grać z zawodniczkami grającymi mocno z głębi kortu. Pokonała wcześniej Igę Świątek, Aryną Sabalenkę, więc nie miała powodów obawiać się mistrzyni olimpijskiej z Paryża.

Tymczasem długo wszystko wskazywało na zwycięstwo Zheng. Obie rywalki nastawiły się na długie wymiany i próbę zmęczenia lub przetrzymania tej drugiej. Początkowo taka taktyka przyniosły bardzo zacięte i długie gemy w pierwszym secie. Gdy wydawało się, ża taki obraz meczu będziemy mieli do końca seta, przyszło niespodziewane załamanie i Coco, która w pewnym momencie przegrała siedem piłek z rzędu. Co gorsza aż cztery przy własnym serwisie i to jedno przełamanie zdecydowało o przegraniu pierwszej partii.

 

Gdy na początku drugiej Zheng znów przełamała Amerykankę, trybuny pełne chińskich kibiców zaczęły falować i co chwilę skandować imię swojej idolki.

– Wiedziałam, że będzie tu sporo chińskich kibiców, ale aż tylu? – dziwiła się Gauff na pomeczowej konferencji prasowej. Jednak w czasie meczu na trybuny zerkała rzadko, skupiając się na swojej grze.

Efekty przyszły, bo w połowie drugiej partii podniosła poziom swojej gry, a Chinka jakby się zatrzymała. Amerykanka wygrała dwa kolejne gemy do zera, wyrównała na 3:3, dołożyła wygrany serwis i jeszcze jedno przełamanie. Obie końcówkę seta grały trochę nerwowo stąd zgodnie przegrywały swoje podania. Dla Coco oznaczało to zwycięstwo w secie.

12 godzin przed finałem udało mi się przewidzieć niemal ze szczegółami jak będzie wyglądał sobotni finał Gauff – Zheng. Zadziałała szklana kula z „Edge of the World”?

 

Decydującego seta Coco znów zaczęła słabiej tracąc serwis. Jednak nie ten element gry miał tego dnia decydować o końcowym wyniku. Przełamań w secie było jeszcze trzy, ale to Coco odrabiała straty, bo w pewnej chwili przegrywała już nawet 3:5. W 10 gemie Zheng była dwa punkty od zwycięstwa, ale okazało się to wyjątkowo daleko.

 

W naturalny sposób mecz przeciągnął się do ponad trzech godzin i o tytule decydował tiebreak.

A tu ręka drżała już tylko jednej zawodniczce. Zmiana strony miała miejsce przy wyniku 6-0 dla Amerykanki. Mając taką przewagę spokojnie poczekała na kolejny błąd Chinki, których akurat w tiebreaku Zheng zrobiła wyjątkowo dużo. Ostatnia piłkę też przegrała i puchar Billy Jean King powędrował w godne ręce.

 

Po uroczystości odebrania pucharu Amerykanka tryskała humorem na spotkaniu z dziennikarzami.

Na pytanie by jednym słowem opisać jak się czuje, odpowiedziała: „Zmęczona”.

 

Gdy chwilę później padło pytanie czy wie, że odbiera największy czek w historii imprez WTA zrobiła wielkie oczy.

– Naprawdę? Nie wiedziałam. Ile mówisz? 4,8 mln dolarów? Not bad… – śmiała się, ale nie była w stanie powiedzieć co sobie za to kupi.

Jedno jest pewne, że teraz uda się na zasłużone wakacje i ze zdwojoną motywacją zacznie się przygotowywać do nowego sezonu.

– Tak, w roku 2025 wiadomo, że Szlemy będą dla mnie najważniejsze – wyznała. Wychodząc prawie zapomniała o najważniejszym, czym wywołała kolejną wesołość wśród dziennikarzy. Opuszczając strefę konferencji zapomniała zabrać zwycięskiego pucharu…

 

Mecz finałowy WTA Finals:

Coco Gauff (USA, 3) – Qinwen Zheng (Chiny, 7) 3:6, 6:4, 7:6(2).

 

Partnerami relacji medialnych na portalu Tenisklub.pl z WTA Finals w Rijadzie są:

#LOTTOSuperLIGA

#eFortuna

#RelaksmisjaTennisTours

 

ITF World Tour. Szymon Kielan i Filip Pieczonka z tytułem w deblu

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/itftennis.com, foto: LOTOS PZT Polish Tour

Naszym singlistom nie udało się dziś awansować do finałów. W deblu również nie powiodło się Olivii Lincer, ale humory poprawili nam Szymon Kielan i Filip Pieczonka, którzy wywalczyli tytuł w Grecji.

Dobre wieści napłynęły z Heraklionu, gdzie w imprezie o puli nagród 25 tysięcy dolarów w finale debla walczyli Szymon Kielan i Filip Pieczonka. Rywalami rozstawionych z numerem 3 Polaków byli Alex Knaff i Ilia Simakin. Pierwszą partię piorunująco, bo od dwóch przełamań zaczęli Knaff i jego partner. W końcówce Polacy zdołali odrobić jedno przełamanie, ale więcej nie mogli już zrobić i set padł łupem rywali. W drugiej odsłonie tego meczu Kielan i Pieczonka już na początku seta wywalczyli przełamanie i utrzymali tę niewielką przewagę już do końca.

Super tie-break przez długi czas toczył się punkt za punkt. W połowie rozgrywki niewielką przewagę zaczął budować sobie polski duet. Kielan i Pieczonka przy stanie 9-6 mieli pierwsze piłki meczowe. Knaff i Simakin pierwszą z nich obronili, ale kolejnej już nie i to nasi tenisiści wygrali 4:6, 6:3,[10-7]. To właśnie oni wyjadą z Grecji z trofeum.

W Miami (35 tysięcy dolarów) o tytuł w grze podwójnej walczyły Olivia Lincer i Aya el Aouni. Ich rywalkami były rozstawione z 1 Kanadyjka Kayla Cross i Amerykanka Anna Rogers. Cross w 2022 roku dotarła do finałów juniorskiego Australian Open i Wimbledonu. Jej partnerką była wówczas Victoria Mboko.

W obu setach Polka i jej marokańska partnerka powalczyły z bardziej doświadczonymi rywalkami, ale niestety to one były górą. W pierwszej partii Lincer i el Aouni nie wykorzystały dwóch piłek setowych przy podaniu rywalek. Chwilę później nie wykorzystały dwóch kolejnych przy swoim podaniu. Takiego błędu nie popełniły Cross i Rogers. Polka i Marokanka obroniły dwie piłki setowe dla rywalek, ale przy kolejnej musiały skapitulować.

W drugim secie również byliśmy świadkami niestabilności serwisowej obu duetów. Kanadyjka i Amerykanka straciły podanie dwa razy, ale same przełamały Polkę i Marokankę o jeden raz więcej i to dało im niewielką przewagę. Ostatecznie Cross i Rogers ją utrzymały i wygrały ten mecz 7:5, 6:4.

W półfinale turnieju w Sharm el Sheikh (15 tysięcy dolarów) o finał walczył Marcel Kamrowski. 21-latek przebił się do tego turnieju z kwalifikacji. Jego rywalem w walce o finał był 31-letni Jurij Dzawakian. W pierwszej partii nasz tenisista grał z dużo wyżej notowanym rywalem jak równy z równym. Kamrowski przełamał rywala dwa razy, ale niestety sam stracił podanie trzy razy, a to dało wygraną Ukraińcowi. W drugiej partii Polak nie wygrał ani jednego gema i mecz zakończył się ostatecznie wynikiem 6:4, 6:0 dla jego rywala.

W dalekim Maputo, mieście położonym w Mozambiku rywalizował Olaf Pieczkowski. Polak został w tym turnieju o puli nagród 25 tysięcy dolarów rozstawiony z 3″. Jego rywalem w walce o finał był odrobinę niżej notowany Dominik Palan. W pierwszym secie o jedno przełamanie lepszy był nasz tenisista. W drugiej partii na korcie dzielił i rządził wyłącznie 24-letni Czech, który dwukrotnie przełamał polskiego tenisistę i oddał mu zaledwie jednego gema. Trzecia partia była bardzo zacięta. Pieczkowski już na początku stracił swoje podanie, ale szybko odrobił stratę. Niestety w końcówce partii został przełamany po raz drugi, co dało ostatecznie Palanowi wygraną 4:6, 6:1, 6:4.

 

 

Daria Kasatkina krytykuje nowe przepisy dotyczące kwalifikacji do WTA Finals

/ Julia Florkowska , źródło: https://www.tennisworldusa.org/tennis/news/Tennis_Stories/149640/daria-kasatkina-sounds-off-on-rule-that-allowed-barbora-krejcikova-to-make-wta-finals/, foto: AFP

Daria Kasatkina krytykuje nową regulację WTA Finals, która gwarantuje miejsce w turnieju zwyciężczyni jednego z czterech Wielkich Szlemów, jeśli nie zakwalifikowała się na podstawie rankingu.

Regulamin WTA Tour 2024 przewiduje bezpośrednią kwalifikację dla siedmiu czołowych zawodniczek w wyścigu WTA. Dodatkowo, organizatorzy rezerwują jedno miejsce dla zwyciężczyni Wielkiego Szlema, która nie kwalifikuje się na podstawie rankingu i zajmuje pozycję od 8 do 20 w rankingu Race to the Finals. W przypadku braku takiej zawodniczki, ostatnie miejsce otrzyma tenisistka z ósmej lub niższej pozycji w rankingu.

Barbora Krejcikova odniosła korzyści z tej zasady, ponieważ w momencie kwalifikacji do WTA Finals w Rijadzie była dwunasta w rankingu. Jednak tytuł zdobyty w All England Club zapewnił jej bezpośrednią kwalifikację. Emma Navarro, choć była blisko, ostatecznie nie zdołała zapewnić sobie miejsca w turnieju, zajmując dziewiątą lokatę. Z kolei Daria Kasatkina, mimo identycznej sytuacji w rankingu, dzięki splotowi okoliczności otrzymała szansę na grę, zastępując kontuzjowaną Jessicę Pegulę.

Kasatkina zagrała jako rezerwowa zamiast kontuzjowanej Amerykanki i w czwartek przegrała 6:1, 6:0 z Igą Świątek. Moim zdaniem WTA Race to WTA Race. Chodzi więc o to, ile punktów zdobędziesz w ciągu roku. Jeśli wygrasz Wielkiego Szlema, masz już to, co osiągnęłaś. Wygrałaś Wielkiego Szlema, punkty, pieniądze, chwałę, wszystko. Tutaj jest WTA Race. Więc myślę, że w tym scenariuszu musi to odbywać się na punkty – powiedziała później rosyjska gwiazda tenisa.

Belgrad. Koniec czekania Denisa Shapovalova

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Denis Shapovalov pokonał Hamada Medjodivicia w finale turnieju ATP 250 w Belgradzie i sięgnął po drugi w karierze tytuł mistrzowski głównego cyklu.

W 2019 roku podczas turnieju rangi 250 w Sztokholmie finałowym rywalem tenisisty urodzonego w Tel-Awiwie był Serb Filip Krajinovic. Reprezentant Kraju Klonowego Liscia pokonał Serba i w pierwszym finale w karierze sięgnął po pierwszy tytuł mistrzowski. W kolejnych latach Shapovalov pięciokrotnie dochodził do finałów imprez różnej rangi, ale ani razu nie udało mu się powtórzyć wyniku uzyskanego w stolicy Szwecji.

Aż do tegorocznej edycji turnieju ATP 250 w Belgradzie. W stolicy Serbii rywalem Kanadyjczyka, tak jak pięć lat wcześniej w Sztokholmie, ponownie był rodak Novaka Dżokovicia, tym razem Hamad Medjodović. I znów zawodnik, który rozpoczynał występ od kwalifikacji, okazał się lepszy, sięgając po drugi tytuł mistrzowski w karierze.

Losy obu odsłon były jednakowe. W pierwszym secie decydującym okazał się dziewiąty gem, którego wygrał Kanadyjczyk, a po zmianie stron zakończył tę część pojedynku. Drugą partię Medjedovic rozpoczął w najgorszy możliwy sposób – od przegrania swego gema serwisowego. Wypracowanej przewagi 78. zawodnik świata już nie oddał i mógł odbierać trofeum dla mistrza.

Zdobyte w stolicy Serbii punkty rankingowe sprawią, że Denis Shapovalov awansuje w rankingu ATP na miejsce 56. Jest to jego najwyższa lokata od października 2023 roku, gdy zajmował pozycję 45.

 


Wyniki

Finał:

Denis Shapovalov (Kanada, Q) – Hamad Medjedovic (Serbia, WC) 6:4, 6:4

Lima. Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski wygrali turniej!

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: PZT

Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski wygrali w finale challengera w Limie z Luisem Britto i Gustavo Heide. Dla naszego duetu jest to trzeci w tym roku wspólnie wygrany turniej. Wcześniej Polacy byli najlepsi w Oeiras i Guayaquil.

Do wyniku 4:3 dla brazylijskiej pary gra toczyła się zgodnie z regułą własnego podania. W kolejnym gemie Britto i Heide nieoczekiwanie wywalczyli przełamanie. Wydawało się, że utrzymają przewagę, ale po chwili Drzewiecki i Matuszewski odrobili stratę. W końcówce po raz drugi przełamali rywali i w kolejnym gemie, już przy swoim podaniu pewnie zakończyli tego seta.

Drugą partię bardzo mocno rozpoczęli nasi tenisiści. Polacy dwukrotnie przełamali podanie rywali, co w połączeniu z ich solidnym podaniem dało im prowadzenie 5:1. W końcówce do gry wrócili Britto i Heide, którzy wygrali trzy gemy z rzędu, w tym jeden po podaniu Polaków. W dziewiątym gemie tenisiści z Ameryki Południowej obronili nawet piłkę meczową. W kolejnym gemie serwowali nasi tenisiści. Karol i Piotr szybko załatwili sprawę, wykorzystując już pierwszą piłkę meczową.


Wyniki

Finał gry podwójnej

K.Drzewiecki/P.Matuszewski (Polska/Polska,2) – L.Britto/G.Heide (Brazylia/Brazylia) 7:5, 6:4

Relacja z konferencji prasowej Polskiego Związku Tenisowego i Polskiej Organizacji Turystycznej z udziałem Magdaleny Fręch

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne, foto: Bartosz Bieńkowski

Bartosz Bieńkowski, Łódź

 

W piątek 8 listopada w Łodzi odbyła się konferencja prasowa z Magdaleną Fręch oraz przedstawicielami Polskiego Związku Tenisowego i Polskiej Organizacji Turystycznej. Najważniejsze wydarzenia podsumował dla Was obecny na miejscu nasz dziennikarz, Bartosz Bieńkowski.

 

Nasze tenisistki będą promować Polskę

Pierwsza część konferencji dotyczyła współpracy Polskiego Związku Tenisowego z Polską Organizacją Turystyczną. Oficjalnie poinformowano, że Magdalena Fręch, Magda Linette, Katarzyna Kawa i Maja Chwalińska zostały ambasadorkami projektu Poland Travel polegającego na promocji Polski przez sportowców poza granicami kraju. W ramach tej współpracy zostaną przygotowane posty promujące wybrane miasta oraz zachęcające od odwiedzenia naszego kraju poprzez podkreślenie jego walorów turystycznych.

 

 

Nasze tenisistki wezmą udział w akcji już podczas finałów Billie Jean King Cup w Maladze. Na koszulkach i dresach będą miały zamieszczone logo Poland Travel.

Polska Organizacja Turystyczna realizuje projekt promocji Polski przez sport i przez znanych, fantastycznych polskich sportowców. Jednym z jej elementów jest promocja przez znaczące międzynarodowe wydarzenia, którym jest bez wątpienia rozpoczynający się turniej tenisowy Billie Jean King Cup Finals w Maladze od 13 do 20 listopada – powiedziała wiceprezes POT Małgorzata Wilk-Grzywna.

Podczas turnieju w Maladze promocja będzie polegała na tym, że zawodniczki zarówno na koszulkach, jak i dresach, będą miały logo Poland Travel. To Polski portal turystyczny i oczywiście mamy nadzieję, że po tym wydarzeniu liczba wejść na nasz portal się znacząco zwiększy. Ważnym elementem umowy jest także spot promocyjny z udziałem wspomnianych tenisistek. Chodzi o wyprodukowanie i wyemitowanie spotu reklamowego o długości 45 sekund, który będzie promował Polskę jako atrakcyjną destynację turystyczną. Przede wszystkim będzie promować trzy regiony, a właściwie ich stolice. To Poznań, gdzie będziemy pokazywać największe hity turystyczne Poznania, po którym oprowadzać będzie pani Magda Linette. Szczecin, czyli takie miejsca jak Wały Chrobrego czy filharmonia i oczywiście Łódź, czyli ulica Piotrkowska, EC1 i ukazanie miasta pięknego, nowoczesnego, ale z ogromnymi tradycjami filmowymi czy poprzemysłowymi. Spot będzie miał hasło przewodnie „Polska. Więcej niż myślisz” – wyjaśniła wiceprezes POT.

 

Formalności dopełnione

Następnie doszło do uroczystego podpisania umowy między Polską Organizacją Turystyczną a Polskim Związkiem Tenisowym. Radości z tego faktu nie krył prezes PZT, Dariusz Łukaszewski.

Ja jestem bardzo szczęśliwy, że tenis uczestniczy w programie Ministerstwa Sportu i Turystyki, Polskiej Organizacji Turystycznej, jako jedna z dyscyplin. Wierzę, że zakończymy w tym roku i że nie będzie to jednoroczne, lecz długotrwałe spotkanie. W ciągu ostatnich dwóch tygodni to już druga umowa, którą podpisujemy, tym razem z reprezentacją Polski kobiet.

– Pomysł, żeby Polska była promowana na świecie poprzez sportowców jest idealny i jestem przekonany, że przyniesie on wymierne korzyści wszystkim stronom – dodał.

 

Fręch doceniona

Kolejna część konferencji dotyczyła już tylko spraw sportowych. Przewijały się głównie dwa tematy. Pierwszy z nich to podsumowanie sezonu w wykonaniu Magdaleny Fręch, a drugi to zbliżające się finały Billie Jean King Cup w Maladze. W kwestii sezonu 2024 wszyscy byli zgodni – to był świetny rok dla tenisistki urodzonej w Łodzi. 26-latka dotarła do czwartej rundy Australian Open, wygrała pierwszy w karierze turniej głównego cyklu oraz osiągnęła życiowy ranking WTA, kończąc rok jako 24. tenisistka świata, a przez chwilę była nawet 22. w zestawieniu WTA.

Polka dostała też upominek przekazany przez Naczelnika Wydziału Kultury i Sportu Urzędu Miasta Bytom, Piotra Kowalskiego, w imieniu Pana Mariusza Wołosza, Prezydenta Miasta Bytom, w podzięce od całej społeczności tego miasta. Magdalena Fręch od kilku lat jest zawodniczką klubu KS Górnik Bytom.

Teraz jestem łodzianko-bytomianką. Czuję się fantastycznie reprezentując klub w Bytomiu. Jest to dla mnie drugi dom w Polsce. Zawsze mogę liczyć na prezesa, wszystkich ludzi, cały Bytom. Wiem, że jak będę potrzebowała miejsca do treningu, bazy, to zawsze przyjmą mnie z otwartymi rękami. Nie miałam takiej możliwości w Łodzi, gdzie na początku kariery jeszcze nie wszystko się spinało, to miasto nie wykazało żadnych chęci pomocy i wsparcia, mimo że o to prosiłam, a były to bardzo drobne rzeczy – powiedziała urodzona w Łodzi tenisistka.

 

Polka podsumowała sezon

Fręch została zapytana, czy ten sezon jest zgodny z jej oczekiwaniami, czy może liczyła na jeszcze coś więcej?

Przede wszystkim cele, które sobie założyliśmy, zrealizowaliśmy na początku drugiej połowy sezonu, więc później było już budowanie coraz lepszego rankingu. Celem na początku było TOP50. Zrealizowałam go po Australian Open i turnieju w Dubaju. Natomiast wiadomo, że jak się później nie wygrywa często, to ten ranking zaczyna spadać. Kolejnym celem był więc powrót i ustabilizowanie pozycji w TOP50. Później pojawiło się TOP40, TOP 35, sukcesywnie krok po kroku. Oczywiście nie zakładaliśmy, że skończymy z numerem 24., a w najlepszym momencie byłam 22., ale myślę, że nie cele rankingowe były dla nas ważne, a przede wszystkim radość z gry, aby się cały czas rozwijać, dużo lepiej podchodzić do tego, co się dzieje na korcie, dużo lepiej analizować. Też mam większe doświadczenie niż rok temu, więc te wszystkie czynniki wpłynęły.

Polka jest szczególnie usatysfakcjonowana wygranym we wrześniu turnieju WTA 500 w Guadalajarze, bo było to pierwsze zdobyte trofeum głównego cyklu w karierze.

Przełomem było wygranie turnieju WTA. To było coś, o czym marzyłam od początku, gdy zaczynałam swoją karierę, aby przy moim nazwisko widniało trofeum. To był cel, po którym poczułam się spełniona w tamtym momencie. Teraz jesteśmy w trakcie wyznaczania kolejnych celów na nowy rok.

Na pewno nie będę sobie stawiać celu rankingowego ponad wszystko. Każdy wygrany mecz na turniejach wielkoszlemowych to kolejny zastrzyk do rankingu, więc na pewno będę skupiać się na tym, żeby poprawić swoje osiągnięcia w turniejach wielkoszlemowych i to będą moje główne cele na przyszły rok – mówiła Fręch.

 

Hiszpańskie wyzwanie przed Fręch i polską kadrą

Polska tenisistka mówiła też o różnicach wynikających z występów w turniejach drużynowych. – Granie dla reprezentacji to zupełnie inne obciążenie psychofizyczne, bo to coś zupełnie innego. W tenisie, który jest sportem indywidualnym, na co dzień wszyscy gramy dla siebie. Jeżeli wygrywam, to ja, jeśli przegrywam, to też tylko ja. Tu jest inaczej, tutaj gramy dla całej drużyny, kraju, reprezentujemy nie tylko siebie, więc wydatek energetyczny jest podwójny, jak nie potrójny. Jestem na to przygotowana, grałam już nieraz, więc wiem z czym to się wiąże, z jakimi nerwami. W tym roku zakończyłam sezon wcześniej, jestem po roztrenowaniu. Wracam po raz drugi, więc to też nie będzie dla mnie łatwa sytuacja, ale dam z siebie wszystko i postaram się reprezentować kraj jak najlepiej.

 

Podsumowanie

Konferencja przebiegła w miłej i spokojnej atmosferze, a wszyscy nie kryli radości zarówno z faktu świetnego sezonu w wykonaniu Magdaleny Fręch, jak i podpisanej umowy między POT a PZT. Naszej reprezentantce życzono też oczywiście powodzenia na BJK Cup Finals w Maladze.

W konferencji prasowej udział wzięli: Wiceprezeska Polskiej Organizacji Turystycznej, Małgorzata Wilk-Grzywna; Prezes Zarządu Polskiego Związku Tenisowego, Dariusz Łukaszewski; Wiceprezes PZT, Mariusz Ozdoba; Dyrektor POT, Jacek Janowski; jedna z najlepszych polskich tenisistek, Magdalena Fręch; trener Magdaleny Fręch, Andrzej Kobierski. Prowadzącymi konferencję byli Rzecznik PZT, Tomasz Dobiecki oraz Kierownik Biura Rzecznika POT, Jolanta Grus.

 

WTA Finals. Gabriela Dabrowski i Erin Routliffe najlepsze w Rijadzie!

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/wtatennis.com, foto: AFP

Poprzedni raz, kiedy dwa duety bez porażki zagrały w finale, miał miejsce dwa lata temu w Cancun. Wtedy to turniej bez porażki zakończyły Weronika Kudermietowa i Elise Mertens. Teraz do tego grona dołączyły tenisistki z Kanady i Nowej Zelandii.

W meczu będącym ostatnim akcentem deblowego sezonu zasadniczego zmierzyły się Gabriela Dabrowski i Erin Routliffe oraz Katerina Siniakowa i Taylor Townsend. Panie spotkały się w tej konfiguracji na korcie dotychczas raz. W finale tegorocznego Wimbledonu górą po dwóch tie-breakach były Amerykanka i Czeszka.

Pierwszy set dzisiejszego spotkania był nerwowy, szczególnie w jego początkowej fazie. Obie pary przełamały się po dwa razy. W drugiej połowie seta tenisistki zdecydowanie poprawiły dyspozycję serwisową. Wydawało się, że będziemy mieli tie-breaka. W 12. gemie Czeszka i Amerykanka prowadziły już 40:15 przy swoim podaniu. Ostatecznie dzięki dobremu returnowi Routliffe przełamanie i decydujący punkt zdobyły Kanadyjka i Nowozelandka i to one zgarnęły pierwszą partię.

Druga partia przyniosła nam wiele okazji break pointowych. Oba duety miały spore problemy serwisowe. Jako pierwsze przełamanie w tym secie wywalczyły Kanadyjka i Nowozelandka i to one wyszły na prowadzenie 3:1. Chwilę później Czeszka i Amerykanka przełamały rywalki i odrobiły straty. W końcówce Gabriela i Erin do zera przełamały podanie Kateriny i Taylor. Chwilę później miały swój serwis do dyspozycji. Szybko wyszły na 40:0, co dawało im piłki meczowe. Siniakowa i Townsend obroniły trzy z nich, ale przy czwartej Katerina posłała piłkę w siatkę, a to oznaczało wygraną Kanadyjki i Nowozelandki.

Dla tenisistek z Kanady i Nowej Zelandii to pierwszy triumf w turnieju wieńczącym sezon. Dla Kateriny Siniakowej był to już trzeci przegrany finał. Poprzednio do decydującego meczu Czeszka docierała w 2018 i 2022 roku.


Wyniki

Finał gry podwójnej

G.Dabrowski/E.Routliffe (Kanada/Nowa Zelandia, 2) – K.Siniakowa/T.Townsend (Czechy/Stany Zjednoczone,8) 7:5, 6:3

Novak Dżoković zdradził najbliższe plany startowe

/ Jarosław Truchan , źródło: tennismajors.com, foto: AFP

Novak Dżoković jest wielkim nieobecnym tegorocznych ATP Finals. Tenisista z Belgradu przebywa obecnie w swojej ojczyźnie, gdzie pojawił się na trybunach meczów koszykówki i piłki nożnej. Pytany przez serbskie media o najbliższą przyszłość 24-krotny mistrz imprez wielkoszlemowych zdradził, że planuje powrót do rywalizacji już w pierwszym tygodniu nowego sezonu.

Dla 37-latka ostatnią imprezą w sezonie był turniej ATP Masters 1000 w Szanghaju, gdzie doszedł do finału. Później Dżoković wycofał się z imprezy w Paryżu, a następnie podjął decyzję o rezygnacji z kończących sezon rozgrywek w Turynie. W trakcie ostatniego tygodnia Serb uczestniczył w wydarzeniach sportowych w swojej ojczyźnie. W środę oglądał na żywo mecz pomiędzy Crveną zvezdą a FC Barceloną w piłkarskiej Lidze Mistrzów. Dzień później pojawił się natomiast na trybunach w spotkaniu koszykarskiej Euroligi, w którym Crvena zvezda podejmowała Albę Berlin. Zapytany przez Sport Klub w przerwie meczu Dżoković przyznał, że musiał się zregenerować po trudnym sezonie i planuje nie zwalniać tempa przed kolejnym sezonem. – Tenis wciąż jest w centrum mojej uwagi. W przerwie między sezonami zamierzam pracować na pełnych obrotach, jedziemy na kolejną przejażdżkę. Po prostu musiałem naładować baterię i zrelaksować się po trudnym roku – wyznał „Nole”.

Główną motywacją tenisisty z Półwyspu Bałkańskiego wciąż pozostają natomiast Wielkie Szlemy. – Mówiłem wam to milion razy. Chciałbym też zagrać w Pucharze Davisa, zobaczymy co się wydarzy – powiedział Dżoković. Półfinalista ubiegłorocznego Australian Open zdradził, że w przyszłym roku zamierza wystąpić w turnieju poprzedzającym wielkoszlemową imprezę w Melbourne. – Zamierzam zagrać w turnieju rozgrywanym w pierwszym tygodniu sezonu, tylko nie jestem jeszcze pewien gdzie. Potem oczywiście Australian Open – powiedział Serb.

Poprzednio Dżoković wystąpił w turnieju poprzedzającym Australian Open w 2023 roku – miało to miejsce w Adelajdzie. Reprezentant Serbii wygrał wówczas ten turniej, a następnie sięgnął po tytuł w Melbourne.

 

Danielle Collins o chorobie i powrocie do gry

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.tennisworldusa.org/, własne, foto: AFP.

Danielle Collins ogłosiła niedawno, że w 2025 roku zobaczymy ją na kortach. Zawodniczka, która zmieniła wcześniejszą decyzję o zakończeniu przygody z tenisem, udzieliła szczerego wywiadu.

Sezon 2024 był dla Collins pełen wydarzeń. 30-letnia Amerykanka wygrała w nim między innymi turniej rangi WTA 1000 w Miami i wróciła do pierwszej dziesiątki rankingu. Jednocześnie obecny rok miał być jej ostatnim w rozgrywkach, a przyczyną rozbratu z kortami były problemy zdrowotne.

Reprezentantka USA zdradziła, że pragnie zająć się leczeniem endometriozy, która utrudnia jej zajście w ciążę i założenie rodziny. Plany Danielle ewoluowały jednak i ostatecznie postanowiła ona nadal uprawiać zawodowy sport. Powody tego kroku poznaliśmy dzięki wywiadowi, jaki z Collins przeprowadziła stacja Sky:

Ostatnie tygodnie były pełne mieszanych uczuć. Mam za sobą wiele konsultacji lekarskich, a wnioski, które z nich płynęły, nie zawsze były łatwe do przyjęcia. Było mi ciężko, ale jednocześnie cieszę się, że mam coś, dzięki czemu mogę łatwiej przez to przejść, czyli moją karierę sportową. Tenis pozwoli mi nie myśleć o tym, co się dzieje. To wszystko jest słodko-gorzkie. Cieszę się, że wracam, ale mam przy tym nadzieję, że kolejny etap mojego życia nastąpi prędzej niż później.

Collins wyjaśniła, że jej leczenie okazało się bardziej skomplikowane niż zakładano, ale dzięki temu może poświęcić kolejne miesiące tenisowi. Zawodniczka zapewniła, że przez minionych kilka miesięcy otrzymywała wyrazy wsparcia od koleżanek z szatni:

Usłyszałam wiele zachęcających komentarzy i to mnie zbudowało. Dziewczyny, z którymi na co dzień rywalizuję, zostały moimi przyjaciółkami i bardzo mi pomogły. Z tego powodu powrót mnie ekscytuje, choć ostatni czas był emocjonalną kolejką górską – podsumowała Collins.

Danielle Collins zamierza zacząć nowy sezon od występu w drużynowym United Cup.