Korespondencja z Toronto. Niedzielny finał dla Amerykanki

/ Peter Figura , źródło: własne, foto: Peter Figura

Mimo że uwaga tenisowego świata skupiona jest na finałach WTA w Rijadzie, na całym świecie w dalszym ciągu odbywają sie turnieje. W niedzielę w Toronto zakończył sie Tevlin Challenger (pula nagród $75tys.), w którego finale Amerykanka Louisa Chirico (WTA 221) spotkała się z 19-letnią Kanadyjką Kaylą Cross (WTA 312).

Tevlin Challenger, którego pierwsza edycja miała miejsce w 2006 roku, stał się okazją dla wielu tenisistek do zebrania dodatkowych punktów i poprawienia rankingu przed zbliżającym się sezonem 2025, a zwłaszcza przed Australian Open. W Toronto występowały (z sukcesami) między innymi Sabine Lisicki, Heather Watson i Tatjana Maria. Kayla Cross stanęła przed szansą bycia czwartą Kanadyjką ze zwycięstwem w Toronto. W przeszłości wygrywały tu Eugenie Bouchard (2012), Gabriela Dabrowski (2014) i Marina Stakusic (2023).

Dla Chirico, która w 2016 roku osiągnęła najwyższe miejsce w rankingu WTA (#58), aby w dwa lata później znajdować się poza pierwszą pięćsetką rankingu, turnieje takie jak Tevlin stanowią okazję do mozolnego poprawiania rankingu.

Dla Cross, która w obecnym sezonie gra bardzo dobrze, wygrywając turnieje tak w singlu, jak i deblu, niedzielny mecz był okazją do zdobycia największego jak do tej pory trofeum w karierze.

Kanadyjka rozpoczęła mecz bardzo agresywnie, bardzo dobrze serwując i nie popełniając zbyt wielu błędów z głębi kortu. Doprowadziła w ten sposób do prowadzenia 6:5 i szansy na wygranie pierwszego seta. Jednak znacznie większe doświadczenie Chirico spowodowało, iż udało jej się wyrównać wynik na 6:6, doprowadzając do tie-breaka, którego wygrała 7:5, mimo prowadzenia rywalki 3:0.

Drugi set miał dość wyrównany przebieg, ale Amerykanka prowadziła w nim niemal od samego początku, kontrolując wymiany z głębi kortu i nie pozwalając Cross na ataki przy siatce. W ten sposób Chirico wygrała drugiego seta 6:3 i całe spotkanie.

Ten z cala pewnością wyrównany i ciekawy mecz pozwolił obu zawodniczkom udanie zakończyć występy w kilku turniejach rozgrywanych w Kanadzie i równocześnie poprawić swoje rankingi WTA. Od poniedziałku Cross, która awansowała o 39 pozycji, zajmuje obecnie miejsce 273., zaś Chirico awansowała o 35 „oczek” na pozycję 186.


Wyniki

Finał:

Louisa Chirico (USA, 5) – Kayla Cross (Kanada) 7:6(5), 6:3

Metz. Zieliński i Nys po thrillerze awansowali do ćwierćfinału!

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Jan Zieliński i Hugo Nys wygrali z Robinem Haase i Lucasem Miedlerem i awansowali do ćwierćfinału turnieju ATP250 w Metzu. Polak i Monakijczyk nigdy wcześniej z dzisiejszymi rywalami na światowych kortach nie grali.

Już w trzecim gemie pierwszego seta Holender i Austriak mieli trzy break pointy, ale Zieliński i Nys zdołali się obronić. Do końca partii wiele się już nie zmieniło. Dyspozycja serwisowa obu duetów była bardzo dobra, a to nie sprzyjało zdobywaniu przełamań. O losie tego seta zdecydował tie-break. Do stanu 3-3 gra toczyła się równo. Później niestety piąty bieg włączyli Haase i Miedler. Polak i Monakijczyk zdobyli zaledwie jeden punkt, podczas gdy rywale aż cztery. To dało im zwycięstwo w tym secie.

W drugim secie przez długi czas obie pary grały zgodnie z regułą własnego podania. Ani Polak i Monakijczyk, ani Holender i Austriak nie mogli wypracować sobie, ani jednego break pointa. To zaczęło zmieniać się w siódmym gemie, kiedy to breaka nie wykorzystali Zieliński i Nys. Chwilę później sami musieli bronić aż dwóch takich szans dla rywali. W kolejnym gemie Polak i jego partner mieli kolejne dwa break pointy, ale ich również nie wykorzystali.

Ostatecznie o wyniku seta zdecydował tie-break. W nim na prowadzenie 3-1 wyszli Zieliński i Nys. Minimalną przewagę Polak i jego partner utrzymali przez dłuższą chwilę. Haase i Miedler ich dogonili, ale na szczęście nie przegonili. Janek i Hugo wywalczyli piłkę setową i błyskawicznie ją wykorzystali, co dało im wyrównanie.

O wyniku meczu zdecydował super tie-break. Już na początku mini breaka wywalczyli Austriak i Holender. Na niewiele się im to zdało. Zieliński i Nys odrobili stratę i systematycznie powiększali swoją przewagę i to właśnie oni jako pierwsi wywalczyli ten dziesiąty, decydujący punkt. Obie pary świetnie w tym meczu serwowały. Poza tym, że nie mieliśmy ani jednego przełamania, to Haase i Miedler zaserwowali sześć asów, a Zieliński i Nys osiem.


Wyniki

I runda gry podwójnej

J.Zieliński/H.Nys (Polska/Monako, 2) – R.Haase/L.Miedler (Holandia/Austria) 6:7(4), 7:6(5), [10-5]

WTA Finals. Mistrzynie olimpijskie pokonane

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/wtatennis.com, foto: AFP

Gabriela Dabrowski i Erin Routliffe w meczu na szczycie grupy białej pokonały Jasmine Paolini i Sarę Errani i są prawie pewne awansu do półfinału turnieju w Rijadzie.

Początkowo nie zanosiło się na takie rozstrzygnięcie. Paolini i Errani rozegrały perfekcyjnego seta. Włoszki dwukrotnie przełamały rywalki, świetnie serwowały i to szybko dało im prowadzenie 5:1. Trochę więcej emocji przyniósł nam ostatni gem. Jasmine i Sara przy swoim podaniu błyskawicznie wypracowały sobie piłki setowe w liczbie dwóch, ale obie Gabriela i Erin obroniły. Sprawę rozstrzygnął decydujący punkt, który był jednocześnie setbolem dla Włoszek i break pointem dla Kanadyjki i Nowozelandki. Errani i Paolini nie popełniły już błędu i to one zgarnęły pierwszego seta.

W drugim secie oba duety miały spore kłopoty z utrzymaniem własnego serwisu. Na początku wydawało się, że gładko tego seta wygrają Dabrowski i Routliffe, które z przełamaniem prowadziły już 4:1 i 5:3. Włoszki odrobiły jednak straty i ostatecznie o losie tej partii zdecydował tie-break. W nim Errani i Paolini wygrały pierwszy punkt, ale kolejnych siedem padło łupem rywalek.

W super tie-breaku już od początku byliśmy świadkami wielu mini breaków. Jako pierwsze sytuację opanowały Errani i Paolini i to one przy stanie 9-8 miały piłkę meczową. Nie wykorzystały jej i chwilę później do ataku przeszły rywalki. Dabrowski i Routliffe wygrały trzy kolejne punkty i wykorzystując pierwszego meczbola, zakończyły to spotkanie.

W meczu kończącym dzisiejszą sesję grały duety, które swoje pierwsze mecze przegrały i niejako znalazły się pod ścianą – Chan/Kudermietowa i Dolehide/Krawczyk. W szóstym gemie pierwszego seta Amerykanki miały break pointa, ale rywalki zdołały się obronić. Ta sztuka nie udała im się w ósmym gemie. Tenisistki z Tajwanu i Rosji zostały przełamane i chwilę później już przy swoim podaniu Dolehide i Krawczyk skończyły seta. W pierwszej partii Amerykanki serwowały ze skutecznością 89 procent przy 64 procentach rywalek.

Przed rozpoczęciem drugiej partii Tajwanka poprosiła o wizytę fizjoterapeuty. Wydawało się, że Chan ma jakieś problemy z kolanem, ale na szczęście zawodniczka wróciła do gry. Już w pierwszym gemie dwa break pointy miały Amerykanki. Chan i Kudermietowa obroniły się, a później przełamały Dolehide i Krawczyk, co dało im prowadzenie 3:1. Amerykańskie tenisistki odrobiły stratę, ale końcówka należała już do Tajwanki i Rosjanki. Najpierw obroniły one cztery break pointy, chwilę później przełamały przeciwniczki i zakończyły partię swoim podaniem.

W super tie-breaku byliśmy świadkami wielu mini breaków i zmian sytuacji. Na początku dodatkowej rozgrywki na prowadzenie 3-1 wyszły Dolehide i Krawczyk. Chwilę później na 7-4 odskoczyły Chan i Kudermietowa. Ostatecznie końcówka należała do nich. Od stanu 7-7 kolejne trzy punkty zdobyły Tajwanka i jej partnerka, a to oznaczało wygraną w tym meczu. Amerykanki, które w tym roku dotarły do półfinału French Open i Wimbledonu, kończą zatem zmagania na fazie grupowej.


Wyniki

Faza grupowa -grupa biała

G.Dabrowski/E.Routliffe (Kanada/Nowa Zelandia, 2) – S.Errani/J.Paolini (Włochy/Włochy, 4) 1:6, 7:6(1), [11-9]

H-C. Chan/W.Kudermietowa (Chińskie Tajpej/…, 7) – C.Dolehide/D.Krawczyk (Stany Zjednoczone/Stany Zjednoczone, 5) 3:6, 6:3, [10-7]

Belgrad. Udany dzień Serbów, wycofanie de Minaura

/ Artur Kobryn , źródło: oprac. własne, atptour.com, foto: AFP

Dwaj reprezentanci gospodarzy odnieśli zwycięstwa w trzecim dniu turnieju ATP 250 w Belgradzie. Swojego pierwszego meczu w tej imprezie nie rozegra z kolei „jedynka”, Alex de Minaur, który postanowił wycofać się z rywalizacji.

W obliczu rezygnacji Novaka Dżokovicia ze startu w Finałach ATP w Turynie, Australijczyk jest już pewny kwalifikacji do tych zawodów i spodziewanie zrezygnował z gry w serbskiej stolicy. Jego miejsce na szczycie drabinki zajął „szczęśliwy przegrany” z eliminacji, Duje Ajduković. Chorwat w swoim pierwszym pojedynku zmierzy z Laszlo Dżere. Występujący z „dziką kartą” Serb uporał się we wtorek bez straty seta z innym posiadaczem takiej specjalnej przepustki, Stanem Wawrinką. Skład najlepszej szesnastki uzupełnił Roman Safiullin. Tenisista z Rosji również po dwóch partiach wyeliminował Włocha Fabio Fogniniego.

Ponadto, we wtorkowym planie gier znalazły się trzy spotkania drugiej rundy turnieju. Co ciekawe, wszystkie z nich zakończyły się po jednym tie-breaku i secie z wynikiem 6:4. Największe zainteresowanie miejscowej publiczności wzbudzał niewątpliwie mecz Hamada Medżedovicia. 21-letni Serb dwa dni po pokonaniu Brandona Nakashimy poradził sobie z kolejnym wyżej notowanym przeciwnikiem, którym był inny z Amerykanów, Aleksandar Kovacevic. Tym samym po raz pierwszy w tym sezonie i trzeci w karierze awansował do ćwierćfinału imprezy na najwyższym szczeblu rozgrywek ATP.

Dwusetową wygraną na swoim koncie zapisał także rozstawiony z numerem czwartym Jirzi Leheczka. Czech okazał się lepszy od Chorwata Marina Czilicia. Tenisista, który w najbliższy piątek będzie obchodził swoje 23. urodziny, poznał już też nazwisko swojego kolejnego oponenta. Będzie nim słowacki kwalifikant, Lukas Klein, który odniósł zwycięstwo nad turniejową „siódemką”, Tomasem Martinem Etcheverrym.


Wyniki

Pierwsza runda gry pojedynczej:

Laszlo Dżere (Serbia, WC) – Stan Wawrinka (Szwajcaria, WC) 6:4, 6:4

Roman Safiullin – Fabio Fognini (Włochy) 6:3, 6:3

Druga runda gry pojedynczej:

Jirzi Leheczka (Czechy, 4) – Marin Czilić (Chorwacja, PR) 6:4, 7:6(4)

Lukas Klein (Słowacja, Q) – Tomas Martin Etcheverry (Argentyna, 7) 6:4, 7:6(6)

Hamad Medżedović (Serbia, WC) – Aleksandar Kovacevic (USA) 7:6(5), 6:4

WTA Finals. Coco Gauff tym razem za mocna

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/wtatennis.com, foto: AFP

Polka nie rozegrała dziś dobrego meczu. Nasza tenisistka w całym pojedynku popełniła aż 47 niewymuszonych błędów. Trzeba jednak również przyznać, że swoją grę poprawiła 20-letnia Amerykanka, chociaż też błędów się nie ustrzegła.

Do pewnego momentu w pierwszym secie obie panie szły gem za gem. Owszem zarówno Świątek, jak i Gauff miały break pointy, ale nie potrafiły ich wykorzystać. Końcówka tego seta należała jednak do Amerykanki. Gauff dwukrotnie przełamała serwis Igi i po 50 minutach wykorzystując drugiego setbola, zamknęła tę partię.

Drugiego seta lepiej otworzyła nasza tenisistka. Już w pierwszym gemie Polka miała break pointy i mogła przełamać Amerykankę, ale ta zdołała się obronić. W trzecim gemie wreszcie Świątek dopięła swego i odebrała podanie rywalce. Tą przewagą nie nacieszyła się jednak długo. Gauff szybko odrobiła stratę. W kolejnych gemach obie panie miały szansę na przełamania, ale nie potrafiły ich wykorzystać. W siódmym gemie Iga wywalczyła kolejne przełamanie i wydawało się, że zaczepi się w tym meczu.

Niestety końcówka należała do 20-latki. Coco, dwukrotnie przełamała Igę i wykorzystując pierwszego meczbola po godzinie i 49 minutach odniosła drugie w karierze zwycięstwo nad Polką. Amerykanka też popełniła sporo błędów (33), ale była lepsza w kluczowych piłkach i to zdecydowało o jej wygranej.

Teraz przed Gauff pojedynek z Barborą Krejcikową. 20-latka jest już pewna awansu do półfinału niezależnie od wyniku ostatniego meczu.  Nasza tenisistka zmierzy się z Jessicą Pegulą i żeby marzyć o awansie do półfinału musi bezwzględne z Amerykanką wygrać. Ta porażka Polki spowodowała również, że Aryna Sabalenka bez względu na wynik uzyskany w Rijadzie będzie numerem „1” na koniec tego roku.


Wyniki

Faza grupowa – grupa pomarańczowa

Coco Gauff (Stany Zjednoczone, 3) – Iga Świątek (Polska,2) 6:3, 6:4

WTA Finals. Krejczikova wciąż w grze, Pegula odpada

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

We wtorek rywalizację w Grupie Pomarańczowej rozpoczęły Barbora Krejczikova i Jessica Pegula. W pojedynku zdominowanym przez błędy, trochę lepiej zaprezentowała się Czeszka i to ona zapisała pierwsze zwycięstwo na swoim koncie.

Na początku spotkania obie tenisistki pilnowały własnych serwisów do wyniku 3:3. W siódmym gemie jako pierwsza przełamanie zdobyła reprezentantka naszych południowych sąsiadów. W tym momencie w grze Jessici Peguli nastąpiła zapaść. Amerykanka zupełnie bez walki przegrała dwa kolejne gemy i tym samym pierwszego seta.

Reprezentantka Stanów Zjednoczonych bardzo słabo rozpoczęła również drugą odsłonę meczu i już w drugim gemie straciła podanie. Chwilę później udało jej się przerwać niekorzystną serię, dzięki czemu odrobiła część strat, ale po zmianie stron ponownie nie była w stanie utrzymać serwisu. Od tego momentu gra toczyła się już zgodnie z regułą własnego podania, co pozwoliło Krejczikovej wygrać drugą partię i całe spotkanie po 69 minutach gry.

Zwycięstwo Czeszki nad Jessiką Pegulą oznacza, że Amerykanka nie ma już szans wyjście z grupy. Z kolei, jeśli Iga Świątek pokona Coco Gauff, to awansuje z pierwszego miejsca do półfinału.


Wyniki

Grupa Pomarańczowa

Barbora Krejczikova (Czechy, 8) – Jessica Pegula (USA, 6) 6:3, 6:3

WTA Finals. Polski kibic potrafi

/ Adam Romer , źródło: Korespondencja z Rijadu, foto: AFP

Adam Romer, korespondencja z Rijadu

 

Polacy są wszędzie, a już na pewno tam, gdzie Iga Świątek. We wtorek od południa schodzili się już na halę w kompleksie Uniwersytetu Króla Sauda. Niektórzy dotarli tu w wyjątkowo oszczędny sposób. Trafili na wyjątkowo słaby występ Jessiki Peguli

 

O tym, że polscy kibice są w stanie dotrzeć wszędzie nie trzeba nikogo przekonywać. Wydawałoby się, że nic prostszego, bo od niemal roku do Rijadu lata nasz narodowy przewoźnik czyli LOT.

– Udało mi się to załatwić, choć łatwo nie było – przyznał Robert Rostek, polski ambasador w Rijadzie.

Lot komfortowy, stosunkowo szybki (5,5 godziny) z warszawskiego Okęcia, ale… raczej nie z tych najtańszych. Wprawdzie jeszcze na początku września LOT promował się, że do stolicy Arabii Saudyjskiej polecisz za niewiele ponad dwa tysiące złotych, to tuż przed samym turniejem WTA Finals koszt biletów sięgał 3,5 tysiąca. Drogo. A tu trzeba jeszcze gdzieś spać i coś jeść…

Jednak polski kibic potrafi.

 

– Przylecieliśmy do Rijadu z Wiednia. Jeden bilet kosztował 59 euro…- opowiadała katowiczanka, która na środek pustyni przyleciała oczywiście za Igą, a w oczekiwaniu na jej mecz robiła sobie rodzinne zdjęcie z komentatorami Canal+ Klaudią Jans-Ignacik i Żelisławem Żyżyńskim.

Tak naprawdę, to polska ekipa telewizyjna powinna dostać specjalne gratyfikacje od organizatorów, bo w pewnym momencie to oni byli zdecydowanie największą atrakcją w miasteczku turniejowym i ustawiła się do nich, a właściwie do zdjęcia z nimi, mała kolejka.

 

– My lecieliśmy z Budapesztu za jakieś 600 zł od osoby. Na Węgry dojechaliśmy z Krakowa w kilka godzin i potem w kolejne byliśmy już tu – opowiadał kolejny kibic, który z grupą przyjaciół przyleciał na cały turniej. Obok kolejnych meczów Igi, ale także Jasmine Paolini, która także może liczyć na wsparcie polskich kibiców, nastawili się na zwiedzanie miasta. Byli w okolicy twierdzy Al.-Masmak, obecnie w remoncie, stanowiącej ważny punkt każdej wycieczki po Rijadzie.

– To stara twierdza, która powstała na pustyni i wokół zaczęło się tworzyć miasto. Dziś mieści jedno z muzeów narodowych – opowiadała mi Dana, Saudyjka pracująca w biurze prasowym dla WTA. Ubrana w zachodni strój, perfekcyjnym angielskim mówiła, że planuje podróż do Polski, gdzie już przed laty była z rodzicami i ma same miłe wspomnienia.

– U was jest tak zielono – mówiła.

Rzeczywiście dla każdego, kto pochodzi z Półwyspu Arabskiego krajobrazy polskie mogą zafascynować kolorami, w szczególności zielenią. A zieleń, to w Arabii Saudyjskiej kolor szczególny. Kolor flagi i kolor religii czyli mahometanizmu.

 

Wracając jednak do polskich kibiców stawili się licznie już na pierwszym wtorkowym meczu, w którym Barbora Krejcikova mierzyła się z Jessicą Pegulą. Tak słabego meczu Amerykanki dawno nie było na światowych kortach. Grała chwilami kompromitująco, a Czeszka brała co dają czyli spokojnie wygrywała kolejne gemy.

Nie wiem co na temat tego meczu mieli do powiedzenia saudyjscy kibice, których znów w hali była większość, ale zbyt dobra promocja tenisa, to to nie była…

 

 

Mecze grupy pomarańczowej:

Barbora Krejcikova (Czechy, 8) – Jessica Pegula (USA, 6) 6:3, 6:3;

Trwa mecz Iga Światek (Polska, 2) –  Coco Gauff (USA, 3).

 

Partnerami relacji medialnych na portalu Tenisklub.pl z WTA Finals w Rijadzie są:

#LOTTOSuperLIGA

#eFortuna

#RelaksmisjaTennisTours

ATP Finals. Novak Dżoković poinformował, co z występem

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Novak Dżoković nie wystąpi w tegorocznej edycji kończącego sezon turnieju ATP Finals. Tym samym były lider rankingu ATP nie stanie do rywalizacji o ósmy w swej kolekcji tytuł mistrzowski.

Tenisista z Belgradu to triumfator dwóch ostatnich edycji turyńskiego turnieju. Przed rokiem w meczu o tytuł pokonał Jannika Sinnera. Tym razem panom nie przyjdzie się spotkać w stolicy Piemontu. Wszystko za sprawą decyzji podjętej przez zawodnika z Belgradu.

– To zaszczyt zakwalifikować się do Nitto ATP Finals w Turynie. Bardzo chciałem tam być, ale z powodu kontuzji nie zagram w przyszłym tygodniu. Przepraszam tych, którzy chcieli mnie zobaczyć. Życzę wszystkim graczom wspaniałego turnieju. Do zobaczenia wkrótce! – możemy przeczytać w wiadomości przesłanej przez siedmiokrotnego mistrza ATP Finals za pośrednictwem konta na instagramie.

Decyzja byłego lidera rankingu specjalnie nie zaskakuje. Po tym, jak 24-krotny mistrz wielkoszlemowy zrezygnował z występu w turnieju ATP 1000 w Paryżu, mówiło się o tym, że kolejnym turniejem, z którego Serb może się wycofać, jest właśnie ten zaplanowany w dniach 10-17 listopada 2024.

Znamy ostateczny skład drużyn w United Cup

/ Izabela Modrzewska , źródło: United Cup Facebook/ oprac.własne, foto: AFP

Organizatorzy United Cup przedstawili dwie ostatnie drużyny, które zakwalifikowały się do fazy grupowej australijskiego turnieju. 

Drużynowe rozgrywki rozpoczną się 27 grudnia, a zakończą się 5 stycznia. W turnieju weźmie udział osiemnaście państw, które rywalizować będą singlu i mikście równolegle w dwóch miastach w Australii. Reprezentacja Argentyny dołączyła do grupy F w Sydney, w którym zmierzą się z Wielką Brytanią i Australią. Z kolei Chorwacja walczyć będzie ze Stanami Zjednoczonymi i Kanadą w grupie A w Perth.

W turnieju po raz kolejny weźmie udział również Polska. Jej przeciwnikami w grupie B będą Czesi i Norwedzy. W oficjalnym składzie znaleźli się: Iga Świątek, Hubert Hurkacz, Kamil Majchrzak, Maja Chwalińska, Jan Zieliński i Alicja Rosolska.

Turniej Masters 1000 w Paryżu od przyszłego roku na nowej arenie

/ Barbara Hofman , źródło: AFP, foto: tennisworldusa.org/opracowanie własne

Po tegorocznej edycji, w której triumfował Aleksander Zverev oraz nowym rekordzie frekwencji wynoszącym 176 451 widzów, zawody Rolex Paris Masters w 2025 roku odbędą się na większej arenie – Paris La Défense Arena.

Pomimo tego że w Paryżu w tym roku nie zagrała wieloletnia legenda i obrońca tytułu z zeszłego roku Novak Djokovic, że Carlos Alcaraz, młoda nadzieja tenisa, odpadł już w trzeciej rundzie, a Jannik Sinner, lider światowego rankingu, w ogóle nie pojawił się na paryskich kortach i tak turniej cieszył się niesamowitą popularnością. Tak więc ostatnia impreza Masters 1000 w sezonie rozgrywana w stolicy Francji przygotowuje się do napisania nowego rozdziału w swojej historii, przenosząc się od przyszłego roku do Paris La Défense Arena. Od 25 października do 2 listopada 2025 r. na największej w Europie hali widowiskowo-sportowej wyposażonej w nowocześniejsze obiekty odbędzie się 40. edycja turnieju. To tam miały miejsce choćby zawody pływackie na tegorocznych Igrzyskach Olimpijskich.

Turniej uważany jest za jeden z bardziej prestiżowych w tourze ATP zarówno we Francji, jak i za granicą. Jednak to trudne umiejscowienie w kalendarzu tenisowym (na koniec sezonu, a przed Nitto ATP Finals), a wobec czego częste nieobecności zawodników z czołówki rankingu sprawiają, że paryski turniej nie cieszył się taką popularnością jak inne tej rangi turnieje. Zmiana miejsca rozgrywania turnieju ma wpłynąć na jego renomę. Na obszarze nowego obiektu powstaną cztery korty turniejowe, w tym kort centralny na 16,5 tys. miejsc oraz kort treningowy.

Aby uczcić początek nowej ery, Rolex Paris Masters ma przyjemność zaprezentować nowy podpis turnieju: „Vibrons plus grand” (Uwolnij emocje). Podpis oddaje chęć zapewnienia fanom i graczom intensywnych wrażeń, jakie może zagwarantować jedynie duży turniej halowy.

Do końca 2024 r. organizatorzy przekażą wstępne informacje dotyczące biletów na edycję Rolex Paris Masters 2025 (25 października – 2 listopada).

„Każda edycja Rolex Paris Masters jest z niecierpliwością oczekiwana i doceniana przez wszystkich tenisistów i fanów. Naszą ambicją jest zatem utrzymanie tożsamości naszego turnieju, kładąc nacisk na innowacyjność i nowoczesność. Jestem przekonany, że infrastruktura nowoczesnej Paris La Défense Arena pomoże nam osiągnąć ten cel. To posunięcie powinno pozwolić turniejowi wznieść się na nowy poziom, oferując graczom i widzom jeszcze lepsze wrażenia. Chcemy także uczcić dziedzictwo turnieju oraz tych, którzy pomogli w budowaniu jego tożsamości i historii” – powiedział Cédric Pioline, dyrektor Rolex Paris Masters.