Knoxville. Szymon Walków nie powalczy o tytuł

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: własne

Szymon Walków i Hans Hach Verdugo przegrali z Patrickiem Harperem i Johannusem Mondayem i nie awansowali do finału challengera w położonym w stanie Tennessee mieście.

Przez prawie całego pierwszego seta oba duety popisywały się świetnym serwisem. Przez długi czas nie mieliśmy w tej partii ani jednej break pointowej szansy i wydawało się, że będziemy mieli tie-break. Nieoczekiwanie w dziewiątym gemie Harper i Monday wywalczyli przełamanie. Walków i jego partner obronili pierwszego break pointa, ale przy drugim nie mogli za wiele zrobić. Chwilę później Australijczyk i Brytyjczyk zakończyli seta przy swoim podaniu.

W drugiej partii oba duety zdecydowanie pogorszyły swoją dyspozycję serwisową. Już od początku tego seta mieliśmy do czynienia z przełamaniami. Polak i Meksykanin wywalczyli jedno, ale niestety rywale odpowiedzieli dwoma. To dało im niewielką przewagę. W ósmym gemie Walków i Hach Verdugo wykorzystali drugiego w tym gemie breaka, przełamali rywali i wyrównali na 4:4. Niestety końcówka seta należała do Harpera i Mondaya. Australijczyk i Brytyjczyk przełamali po raz trzeci polsko-meksykańską parę. Następnie przy swoim serwisie obronili trzy break pointy i wykorzystali pierwszą piłkę meczową.


Wyniki

Półfinał gry podwójnej

P.Harper/J.Monday (Australia/Wielka Brytania) – S.Walków/H.Hach Verdugo (Polska/Meksyk,3) 6:4, 7:5

WTA Finals. Dwie niepokonane pary powalczą o tytuł

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/wtatennis.com, foto: AFP

W pierwszym półfinale gry podwójnej zmierzyły się ubiegłoroczne finalistki i ubiegłoroczne półfinalistki. W zeszłym roku Amerykanka i Australijka w półfinale zamknęły drogę do finału Kanadyjce i Nowozelandce. Dziś Gabriela Dabrowski i Erin Routliffe udanie się rywalkom zrewanżowały.

W pierwszym secie byliśmy świadkami wyrównanej walki. Mecz lepiej rozpoczęły Nicole i Ellen, które przełamały rywalki i wyszły na prowadzenie 2:0. Gabriela i Erin szybko odrobiły stratę. Po chwili zostały przełamane po raz kolejny. To dało Amerykance i Australijce prowadzenie 3:1. Chwilę póżniej znowu straciły swoje podanie i od tej pory gra już do końca seta toczyła się zgodnie z regułą własnego podania. Oba duety miały break pointy, ale nie były w stanie skutecznie ich wyegzekwować.

W tie-breaku na prowadzenie 4-1 szybko wyszły Melichar-Martinez i Perez. Kanadyjka i Nowozelandka szybko odrobiły jednak straty. Przy stanie 6-5 miały setbola, ale rywalki go obroniły. Chwilę później piłkę setową miały Amerykanka i Australijka. One również nie były w stanie tej szansy wykorzystać. Ostatecznie przy stanie 8-7 kolejnego setbola wypracowały sobie Dabrowski i Perez. Tym razem szansę już wykorzystały.

W drugim secie na korcie rządziły już wyłącznie Gabriela i Erin. Kanadyjka i Nowozelandka dwukrotnie przełamały podanie Melichar-Martinez i Perez i błyskawicznie doprowadziły do piłek meczowych. Pierwszą z nich Amerykanka i Australijka obroniły, ale drugiej już nie dały rady. Po godzinie i 33 minutach do finału awansowały więc Gabriela Dabrowski i Erin Routliffe.

W drugim meczu półfinałowym zmierzyły się niepokonane w turnieju Katerina Siniakowa i Taylor Townsend oraz Hao-ching Chan i Weronika Kudermietowa, które z ledwością się do tego półfinału przedarły. W pierwszym secie na korcie warunki dyktowały Czeszka i Amerykanka. Tajwanka i Rosjanka nie ugrały w tej partii ani jednego gema, trzykrotnie przegrały własny serwis i nie były w stanie ani przez moment zagrozić podaniu rywalek. W tym secie Katerina i Taylor serwowały na poziomie 78 procent natomiast ich rywalki zaledwie na poziomie 33 procent. Chan i Kudermietowa miały w tej partii również 11 niewymuszonych błędów.

Już od początku drugiego seta pachniało przełamaniem dla Siniakowej i Townsend. W szóstym gemie wreszcie dopięły swego i wyszły na prowadzenie 4:2. Do walki zerwały się jednak Chan i Kudermietowa, które wygrały trzy gemy z rzędu, w tym dwa przy podaniu Czeszki i Amerykanki. W kolejnym gemie Tajwanka i Rosjanka zostały przełamane i gra zaczęła się od początku. W końcówce Katerina i Taylor miały dwie piłki meczowe przy podaniu rywalek, ale te zdołały się obronić.

Tie-break był pełen błędów z obu stron, chociaż zdecydowanie najwięcej popełniała ich debiutująca w turnieju Amerykanka. Siniakowa i Townsend szybko wyszły na prowadzenie 6-2, co dało im całą serię piłek meczowych. Chan i Kudermietowa obroniły trzy, ale przy czwartej, kiedy to kosmicznym zagraniem z backandu popisała się Katerina, nie miały żadnych szans.


Wyniki

Półfinały gry podwójnej

G.Dabrowski/E.Routliffe (Kanada/Nowa Zelandia,2) – N.Melichar-Martinez/E.Perez (Stany Zjednoczone/Australia,6) 7:6(7), 6:1

K.Siniakowa/T.Townsend (Czechy/Stany Zjednoczone,8) – H-c.Chan/W.Kudermietowa (Chińskie Tajpej/…,7) 6:0, 7:6(5)

Gdy drugie będą pierwszymi

/ Adam Romer , źródło: Korespondencja z Rijadu, foto: AFP

Adam Romer, korespondencja z Rijadu

 

Chińskie trybuny poniosły Qinwen Zheng do zwycięstwa, ale prawdziwą niespodzianką było wieczorne zwycięstwo Coco Gauff. Amerykanka wysłała na wakacje faworyzowaną od pierwszego dnia Arynę Sabalenkę

 

– Chińczyków jest tutaj w Rijadzie rzeczywiście sporo, ale Polaków też niemało. A przez ostatni tydzień byli tu, w hali, bardzo widoczni – mówi Robert Rostek, ambasador RP w Arabii Saudyjskiej. Z jego punktu widzenia WTA Finals w stolicy, to było bardzo ważne wydarzenie.

– Budujemy teraz nowe kontakty. Za chwilę mamy w Warszawie Forum Polsko-Saudyjskie. Udało się otworzyc bezpośrednie połączenie Warszawa – Rijad. Występ Igi był tu dla nas bardzo ważny – opowiada. Na trybunach był na każdym meczu Polki. W finałowy weekend oczywiście też, bo tenisem został „zarażony” kilkanaście lat temu, gdy był ambasadorem w Doha i potem w Abu Zhabi.

– Spotykaliśmy się wtedy z rodzinami Radwańskich, Woźniackich. Znam Tomasza Wiktorowskiego – opowiada.

Podobnie jak ambasador, w piątek na trybunach było też sporo innych polskich kibiców. Nie mogli kibicować Idze, wiec ich sympatie podzieliły się różnie między cztery półfinalistki.

– Będę kibicował Arynie, bo to fajna dziewczyna, a do tego chcę, żeby ograła bez litości Gauff, po tym co zrobiła w czwartek Amerykanka (jej porażka eliminowała Polkę z turnieju – przyp. red.) – mówił Remigiusz, który do Rijadu przyjechał na cały turniejowy tydzień.

Nadzieje polskiego kibica okazały się płonne. Amerykanka zagrała najlepszy mecz w saudyjskiej imprezie i pokonała Sabalenkę.

– Ona jest doskonałą tenisistką. Miałam w głowie nasze spotkanie z Wuhan i nie chciałam, by się powtórzyło. Wyjątkowo się cieszę z tego zwycięstwa – opowiadała GAuff na pomeczowej konferencji prasowej.

Od dziennikarzy dostała pakiet informacji statystycznych. Gauff jest najmłodszą finalistką WTA Finals od czasu Karoliny Woźniackiej, a z Chinką Zheng tworzą razem najmłodszą parę finalistek od pojedynku Sereny Williams z Marią Szarapową w 2004 roku. Tenisistki miały odpowiednio 23 i 17 lat, mecz odbył się w słynnej Staples Center w Los Angeles, a wygrała go w trzech setach (4:6, 6:2, 6:4) Rosjanka i było to jedno z jej zaledwie dwóch wygranych w karierze z Amerykanką.

– O, dzięki za statystyki. Nie mogłam widziec tego meczu, bo urodziłam się w tym roku… – śmiała się Gauff.

Wspólnie z Chinką znają się doskonale i choc dzieli je dwa lata, to miały okazję już wielokrotnie rywalizować. Amerykanka przypomniała między innymi ich pojedynek sprzed sześciu lat z juniorskiego Orange Bowl, ale także ostatni z turnieju w Rzymie, gdzie wygrała.

 

Obie finalistki obie przegrały po jednym meczu w grupie i awansowały z drugich miejsc, co powoli staje się podczas WTA Finals nową świecką tradycją. Wprawdzie w Cancun tak nie było, ale przez ostatnie lata mieliśmy kilka takich sytuacji, co tylko pokazuje, że warto grac w tym turnieju do końca.

 

Do końca będą też przychodzic kibice, których już w piątek była pełna hala, ale w finałową sobotę będzie zapewne jeszcze więcej. Szczególnie tych z Chin…

Ciekawe komu będą kibicować Polacy, których wielu już wcześniej kupiło bilety także na ostatni mecz turnieju.

Sobotni finał rozpocznie się o 19.00 (17.00 czasu polskiego), po poprzedzającym go meczu finałowym w debla.

 

Mecze półfinałowe WTA Finals:

Qinwen Zheng (Chiny, 7) – Barbora Krejcikova (Czechy, 8) 6:3, 7:5;

Coco Gauff (USA, 3) – Aryna Sabalenka (1) 7:6(4), 6:3.

 

Partnerami relacji medialnych na portalu Tenisklub.pl z WTA Finals w Rijadzie są:

#LOTTOSuperLIGA

#eFortuna

#RelaksmisjaTennisTours

Lima. Drzewiecki i Matuszewski z dziewiątym finałem w sezonie

/ Marek Golba , źródło: opr. własne, foto: PZT

Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski notują kolejny świetny rezultat. Polscy debliści awansowali do finału Challengera 75 w Limie po pokonaniu braci Arklon i Conner Huertas del Pino 6:3, 7:6(3).

Drzewiecki i Matuszewski znakomicie weszli w mecz. Już w drugim gemie przełamali reprezentantów gospodarzy, a następnie pilnowali przewagi. Polacy nie musieli bronić ani jednego break pointa i po 25 minutach wygrali pierwszą partię.

Drugi set był już bardziej zacięty. W gemach serwisowych Peruwiańczyków niewiele brakowało do przełamania, ale rywale ratowali się pierwszym podaniem. Najlepszą sytuację mieli w siódmym gemie, gdy Polacy nie wykorzystali dwóch break pointów. Chwilę później Matuszewski przegrał swoje podanie do zera, lecz nasz duet zanotował przełamanie powrotne. O losach seta zadecydował tie-break, gdzie Drzewiecki i Matuszewski dwukrotnie wygrali punkt przy serwisie gospodarzy. Mecz zakończył się po około 75 minutach rywalizacji, kiedy młodszy z Polaków popisał się kończącym wolejem przy siatce.

Dla polskich tenisistów to dziewiąty wspólny finał w tym sezonie. Jutro powalczą o trzeci tytuł deblowy z Brazylijczykami – Luisem Britto i Gustavo Heide.


Wyniki

Półfinał debla:

K. Drzewiecki/P. Matuszewski (Polska, Polska, 2) – A. Huertas del Pino/C. Huertas del Pino (Peru, Peru) – 6:3, 7:6(3)

„Dzieciaki do rakiet” znów zapraszane przez Bank BNP Paribas!

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: Materiały Banku BNP Paribas, foto: Bank BNP Paribas

[materiałsponsorowany]

Po raz kolejny Bank BNP Paribas zaprasza do wzięcia udziału w akcji „Dzieciaki do rakiet”. Do wygrania są wspaniałe nagrody, ale korzyści z udziału w tym programie jest znacznie więcej.

„Dzieciaki do rakiet” to powstała w 2016 roku ogólnopolska inicjatywa Banku BNP Paribas. Cel tej akcji jest wyjątkowo ważny – promocja aktywności fizycznej. Dzieci są zachęcane do gry w tenisa poprzez między innymi pokazowe lekcje, które bank zorganizował dla około 10 tysięcy dzieci. Oprócz tego profesjonalnie przeszkolono nauczycieli oraz przekazano sprzęt tenisowy do kilkudziesięciu szkół. Wśród ambasadorek akcji były najbardziej znane osoby ze świata polskiego tenisa takie jak Iga Świątek i Urszula Radwańska. W ramach czterech dotychczasowych edycji, zorganizowano m.in. pokazowe lekcje tenisa dla ponad 10 tysięcy dzieci, szkolono kadrę nauczycielską w szkołach oraz przekazano kilkudziesięciu klubom szkolnym sprzęt tenisowy.

Fot: Dzieciaki do rakiet

 

W tym nowy roku Bank BNP Paribas organizuje nową edycję. „Dzieciaki do rakiet” ponownie promują aktywność fizyczną i korzyści z uprawiania sportu. Najmłodsi wraz z rodzicami i trenerami klubów są zachęcani do gry w tenisa. Sport ma wiele korzyści zarówno związanych ze zdrowiem, jak i rozwojem dzieci chociażby w zakresie kształtowaniu ich charakterów oraz pokazywania im wzorców zdrowej rywalizacji i gry fair-play.

Grupa BNP Paribas jest związana z tenisem od ponad 50 lat i jest jednym z największych sponsorów tego sportu na świecie. Chcemy promować tę dyscyplinę sportu na różne sposoby i otwierać ją na nowe osoby, by był to sport dla wszystkich. Tak właśnie powstał pomysł akcji „Dzieciaki do rakiet”, z której jesteśmy niezmiernie dumni. Mamy nadzieję, że dzięki kolejnej edycji programu oraz organizowanemu konkursowi, jeszcze więcej dzieci i dorosłych odkryje radość płynącą z rywalizacji oraz zaangażuje w tę dyscyplinę także swoich bliskich – mówi Małgorzata Wasiuk, dyrektorka Departamentu Strategii Marki i Aktywizacji w Banku BNP Paribas.

Bank BNP Paribas angażuje się w tenis zarówno w Polsce, jak i na świecie. Od lat uczestniczy w jednym z najważniejszych turniejów na świecie, Roland Garros. Organizuje również akcje dla młodych tenisistek i tenisistów. Jedna z nich to „Młode Talenty BNP Paribas”.

 

Teraz zapraszamy do wzięcia udziału w akcji „Dzieciaki do rakiet”.

W jej ramach zorganizowano konkurs, a aby wziąć w nim udział wystarczy nagrać inspirujące wideo, w którym odpowiecie na pytanie: „Dlaczego warto grać w tenisa?” i przesłać je przez formularz na stronie www.dzieciakidorakiet.pl. Nie jest potrzebny żaden dodatkowy sprzęt – bez obaw można użyć standardowego smartfona lub zwykłej kamery. Długość filmu powinna wynosić do 1 minuty. Po weryfikacji nagrania zostanie ono zamieszczone w Galerii Konkursowej.

W drugim etapie wraz z rodziną, przyjaciółmi i sympatykami klubu możecie głosować na wasze ulubione wideo konkursowe, a jednego dnia każda osoba może oddać aż 5 głosów. Zwycięzcy zostaną wyłonieni w drodze internetowego głosowania (10 klubów) oraz decyzją jury (5 klubów). W tym pierwszym przypadku, nagrody otrzymają kluby z największą oddaną liczbą głosów. Do wygrania roczny zapas piłek tenisowych!

Zgłoszenia do pierwszego etapu trwają do 12 listopada. Zapisy -> https://lp.bnpparibas.pl/dzieciakidorakiet/

 

Bank BNP Paribas ma też przygotowane inne atrakcje dla miłośników tenisa. Jedną z nich jest Karta tenisowa Visa oferująca m.in. zniżki na wyjazdy na turnieje, odzież oraz sprzęt sportowy. Więcej o niej przeczytacie tutaj.

Metz. Gospodarze mają reprezentanta w finale

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

W piątek byliśmy świadkami półfinałów ostatnich turniejów ATP 250 w sezonie, które odbywają się w Belgradzie i Metz. W mieście położonym w północno-wschodniej Francji o tytuł zagrają Cameron Norrie i Benjamin Bonzi. 

Kibice miejscowych tenisistów z pewnością mieli nadzieję na francuski finał. Była taka możliwość, ponieważ w pierwszym piątkowym meczu zagrał Corentin Moutet. Jego przeciwnikiem był Cameron Norrie. Spotkanie nie rozpoczęło się jednak dobrze dla 25-latka. Brytyjczyk szybko przełamał, co nie zniechęciło jednak Francuza przed prezentowaniem swojego charakterystycznego stylu gry.

Corentinowi Moutet nie udało się zaskoczyć przeciwnika w pierwszym secie. Norrie stracił tylko dwa gemy i szybko wysunął się na prowadzenie. Tenisista z Wysp Brytyjskich ponownie szybko odebrał serwis Francuzowi. Tym razem jednak Moutet odrobił straty i sprawił, że druga partia była o wiele bardziej wyrównana. Rozstrzygnął ją dopiero tie-break. Gracz znad Loary nie zdołał jednak doprowadzić do decydującej odsłony meczu. Norrie wygrał dogrywkę wynikiem 7-5, zostając pierwszym finalistą turnieju w Metz.

Następnie na korcie pojawili się Alex Michelsen i Benjamin Bonzi. Amerykanin to ostatni rozstawiony tenisista, który pozostał w walce o tytuł. Zawodnik z piątej dziesiątki rankingu początkowo wywiązywał się z roli faworyta spotkania. Michelsen przełamał w piątym gemie, a następnie skutecznie utrzymywał przewagę. Dobrą dyspozycję Michelsena przerwała niestety kontuzja. Na początku drugiej partii zawodnik urodzony w Kalifornii zaczął mieć poważne problemy z mięśniami brzucha. Nie pomogła nawet przerwa medyczna wzięta przy stanie 3:0 dla Bonziego. Doszło do tego, że w drugim półfinale również widzieliśmy serwisy od dołu, lecz tym razem nie wynikające z fantazji gracza, lecz z przymusu – Michelsen nie mógł bowiem normalnie serwować. Drugi set został błyskawicznie wygrany 6:0 przez Francuza.

W trzeciej partii sprawdziła się stara tenisowa prawda, w myśl której czasami najciężej gra się przeciwko wyraźnie niedysponowanemu rywalowi. Bonzi był wyraźnie lepszy fizycznie, lecz nie potrafił tego wykorzystać. Michelsen z kolei nie poddawał się i dwukrotnie odrabiał stratę przełamania!

Serwując od dołu reprezentant Stanów Zjednoczonych zdołał obronić nawet dwa meczbole. Zanosiło się nawet na decydujący tie-break, lecz w ostatniej chwili Bonzi odebrał serwis rywalowi i zakończył spotkanie. Z perspektywy organizatorów jego zwycięstwo jest lepsze nie tylko ze względu na fakt bycia Francuzem. Michelsen prawdopodobnie nie byłby w stanie wyjść na mecz finałowy. Kontuzja w ostatnim turnieju w sezonie jest olbrzymim pechem. Amerykaninowi pozostaje więc życzyć dużo zdrowia i wyleczenia się przed styczniowymi imprezami.

Notowany na 124. miejscu w rankingu ATP Bonzi z pewnością nie będzie faworytem finału. Mecz o tytuł, w którym zmierzy się z Cameronem Norrie, rozpocznie się o godzinie 16:30.


Wyniki

Półfinały singla:

Benjamin Bonzi (Francja) – Alex Michelsen (USA, 8) 4:6, 6:0, 7:5

Cameron Norrie (Wielka Brytania) – Corentin Moutet (Francja) 6:2, 7:6(5)

 

WTA Finals. Niespodzianka w drugim półfinale. Coco Gauff zagra z Zheng o tytuł

/ Marek Golba , źródło: opr. własne, foto: AFP

W drugim półfinałe WTA Finals w Rijadzie Coco Gauff pokonała Arynę Sabalenkę 7:6(4), 6:3 i awansowała do pierwszego w karierze finału imprezy kończącej sezon.

Liderka rankingu WTA jako pierwsza przełamała serwis Gauff. Trzecia rakieta świata szybko jednak odpowiedziała i odrobiła straty w czwartym gemie. Obie panie miały swoje okazje, ale ostatecznie zawodniczki zdobywały własne podanie. Na kolejne przełamanie trzeba było czekać do jedenastego gema, kiedy Sabalenka wykorzystała pierwszego break pointa. Tak jak na początku meczu, trzykrotna mistrzyni wielkoszlemowa nie utrzymała przewagi i doszło do wyrównania.

Tie-break był fatalny w wykonaniu Sabalenki. Szybko straciła pierwsze piłki, a Amerykanka miała do dyspozycji pięć kolejnych piłek setowych. Białorusinka próbowała jeszcze wrócić do gry, ale skapitulowała przy czwartej okazji.

Początek drugiego seta był wyrównany, choć po pierwszych piłkach było widać, że to Gauff jest bardziej regularna i skuteczniejsza na returnie. Amerykanka jako pierwsza przełamała rywalkę w trzecim gemie. Z czasem Sabalenka zaczęła lawinowo popełniać błędy. Podejmowała niewłaściwe decyzje i spieszyła się do piłek, co skończyło się drugim przełamaniem. Białorusinka podjęła walkę i za ósmą okazją wygrała podanie Gauff. Wciąż jednak nie potrafiła ustabilizować swojej gry, a w dziewiątym gemie ponownie straciła serwis, co zakończyło to spotkanie.


Wyniki

Półfinał singla:

Coco Gauff (USA, 3) – Aryna Sabalenka (1) – 7:6(4), 6:3

Belgrad. Kwalifikant i faworyt gospodarzy zagrają o tytuł

/ Artur Kobryn , źródło: oprac. własne, atptour.com, foto: AFP

Denis Shapovalov i Hamad Medżedović rozstrzygną między sobą kwestię triumfu w tegorocznej edycji turnieju ATP 250 w Belgradzie. Obydwaj finaliści tworzą unikalne połączenie, gdyż pierwszy z nich jest kwalifikantem, drugi zaś występuje w imprezie dzięki „dzikiej karcie”.

Gra do jednej bramki

Jako pierwsi swoją półfinałową walkę w Belgrad Arenie stoczyli Denis Shapovalov i Jirzi Leheczka. Kanadyjczyk w serbskiej stolicy zachwyca formą i po przedarciu się przez eliminacje został mu już tylko jeden krok do odniesienia końcowego triumfu. Spotkanie z Czechem zdominował od pierwszych piłek i błyskawicznie pozbawił go serwisu. Sam z wygrywaniem własnych podań nie miał problemów, a po drugim „brejku” zakończył całego seta rezultatem 6:2.

Drugą odsłonę zaczął jeszcze lepiej, bowiem nie potrzebował dużo czasu, by prowadzić w niej 5:0. Leheczka zdołał zapisać na swoim koncie jedynie honorowego gema i nawet w najmniejszy sposób nie zagroził Kanadyjczykowi przy jego serwisie. Ten podając stracił w całej partii zaledwie dwa punkty i po niespełna godzinie gry mógł cieszyć się z awansu do finału. Będzie to jego pierwszy mecz o tytuł w rozgrywkach ATP od czasu zawodów w Wiedniu przed dwoma laty.

Walka do ostatniego gema

W drugiej kolejności doszło zaś do meczu, który był głównym punktem piątkowego programu z punktu widzenia kibiców w Serbii. Zmierzyli się w nim bowiem dwaj miejscowi posiadacze „dzikich kart” – Hamad Medżedović i Laszlo Dżere. Pojedynek skuteczniej rozpoczął młodszy z nich, który za sprawą dwóch przełamań zwyciężył w pierwszej partii 6:2.

Później jednak zaczął zmagać się z dolegliwościami żołądkowymi, a i bardziej doświadczonych z tenisistów wzniósł swoją grę na wyższym poziom. Dżere znacząco poprawił swoje wskaźniki serwisowe, przez co stał się pewny przy własnym podaniu. O losach tej części gry zadecydował iście maratoński gem szósty. Medżedović obronił w nim aż sześć break-pointów, lecz przy siódmej okazji 29-latek z Senty dopiął swego. Niedługo potem dodał do swojego dorobku dwa gemy serwisowe i doprowadził do trzeciego seta.

Ten okazał się być najbardziej zaciętym i emcjonującym w całej potyczce. Bliżej przełamania był Dżere, który wypracowywał sobie na nie szanse w siódmym i dziewiątym gemie. Medżedović za każdym razem wychodził jednak z opresji, w wyniku czego drugiego finalistę musiał wskazać tie-break. Decydująca rozgrywka od początku potoczyła się po myśli aktualnego mistrza imprezy Next Gen ATP Finals. 21-latek szybko zdobytą zaliczkę utrzymał do jej końca i po zwycięstwie do dwóch awansował do debiutanckiego finału turnieju na najwyższym szczeblu rozgrywek ATP. Ze swoim następnym oponentem przyjdzie mu się zmierzyć po raz pierwszy w karierze.


Wyniki

Półfinały gry pojedynczej:

Denis Shapovalov (Kanada, Q) – Jirzi Leheczka (Czechy, 4) 6:2, 6:1

Hamad Medżedović (Serbia, WC) – Laszlo Dżere (Serbia, WC) 6:2, 3:6, 7:6(2)

WTA Finals. Qinwen Zheng jako debiutantka w finale

/ Barbara Hofman , źródło: wtatennis.com/opracowanie własne, foto: AFP

 

Qinwen Zheng pomimo problemów na końcu spotkania rozprawiła się z Barborą Krejcikovą z wynikiem 6:3, 7:5 w półfinale WTA Finals w Rijadzie. W finale zagra z lepszą z meczu Aryny Sabalenki z Coco Gauff.

Barbora Krejcikova trafiła do grupy pomarańczowej z Igą Świątek, która ku wielkiemu zaskoczeniu nie przedostała się do kolejnej rundy zmagań w Rijadzie. Czeszka pomimo przegranej z Polką (1:2) przeszła do półfinału, mając lepszy bilans w setach od wiceliderki rankingu. Tam spotkała się z Chinką, objawieniem tego sezonu. Zheng, zdobywczyni złotego medalu w tegorocznych igrzyskach olimpijskich, z fioletowej grupy wyszła z drugą lokatą, ulegając jedynie Arynie Sabalence (0:2).

Półfinał zakończył się po godzinie i 40 minutach i tak jak w pierwszym secie Qinwen z przewagą 6:3 nie miała najmniejszych problemów, tak w drugim Barbora wdała się w równą walkę. W pierwszej partii meczu Zheng już na początku przełamała rywalkę, uzyskując przewagę 3:0. Posłała aż 7 asów, a skuteczność jej pierwszego serwisu wyniosła 94%. Chinka mogła poszczycić się także 13 uderzeniami kończącymi przy 7 błędach niewymuszonych. Qinwen prawie we wszystkich statystykach była znacząco lepsza od Barbory, co było widać na korcie. Pierwszy set zakończył się bardzo szybko, bo po 40 minutach.

Drugą partię Chinka rozpoczęła z lustrzaną przewagą, od razu zdobywając trzy gemy. Potem jednak przytrafił jej się niespodziewany kryzys przy własnym serwisie. Qinwen zaczęła nie trafiać pierwszym serwisem (tylko 65 % skuteczność), a Krejcikova szybko to wykorzystała. Zapisała na swoim koncie 4 gemy pod rząd, ale wtedy Zheng postanowiła przypomnieć o swoim efektownym serwisie. Gdy na tablicy pojawił się wynik 6:5 dla Chinki, Czeszka dostała szansę na przełamanie rywalki, lecz zaprzepaściła ją. Zheng ostatecznie wykorzystała drugą piłkę meczową i wygrała 7:5. Mecz zakończył się po 100 minutach, a Qinwen, jako debiutantka turnieju WTA Finals, zapisała się w finale.

Chinka ma spotkać się ze zwyciężczynią starcia Aryny Sabalenki z Coco Gauff. W meczu zdecydowaną faworytką jest Aryna Sabalenka, która w tym roku zdobyła dwa tytuły wielkoszlemowe, a w tej chwili plasuje się na pierwszej pozycji w rankingu WTA.


Wyniki

Qinwen Zheng (Chiny, 7) – Barbora Krejcikova (Czechy, 13) 6:3, 7:5

ATP Finals. Poznaliśmy plan gier na pierwsze dwa dni imprezy

/ Jarosław Truchan , źródło: nittoatpfinals.com, foto: AFP

Już w najbliższą niedzielę ruszają ATP Finals – impreza, w której weźmie udział ośmiu najlepszych tenisistów mijającego sezonu. Gracze zostali tradycyjnie podzieleni na dwie grupy. Organizatorzy poinformowali, że pierwszego dnia imprezy zobaczymy na korcie m.in. lidera światowego rankingu – Jannika Sinnera.

Tego dnia zostaną bowiem rozegrane mecze w singlowej grupie Ilie Nastase. Sinner w swoim pierwszym meczu zmierzy się z Alexem De Minaurem. To spotkanie odbędzie się na koniec dnia, o 20:30. Wcześniej nie będzie jednak brakowało ciekawych meczó. Oprócz singlistów w akcji tego dnia zobaczymy również specjalistów od gry podwójnej. Cały turniej otworzy starcie w grupie Mike’a Bryana, w którym para Koolhof/Mektić zagra z Australijczykami – Maxem Purcellem i Jordanem Thompsonem. Rozpocznie się ono o godzinie 11:30. Następnie, nie przed 14:00, na kort w Turynie wyjdą singliści – Daniił Miedwiediew i Taylor Fritz. Spotkania gry pojedynczej przedzieli starcie par Granollers/Zeballos i Heliovaara/Patten, które rozpocznie się nie przed 18:00.

W poniedziałek będziemy świadkami pierwszej kolejki meczów w singlowej grupie Johna Newcombe’a oraz deblowej nazwanej imieniem Boba Bryana. O godzinie 11:30 najwyżej rozstawiony duet Arevalo/Pavić zmierzy się z parą Kravietz/Puetz. Nie przed 14:00 na kort wyjdzie Carlos Alcaraz, który zmierzy się z Casperem Ruudem. Później, nie przed 18:00, w ostatnim meczu pierwszej kolejki debla rywalami grającej przed własną publicznością pary Bolelli/Vavassori będą Rohan Bopanna i Matthew Ebden. Ostatnim akcentem drugiego dnia ATP Finals będzie pojedynek Alexandra Zvereva z Andrejem Rublowem który nastąpi nie przed 20:30.