Guayaquil. Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski wygrali turniej!

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: PZT

Polacy po dosyć wyrównanym meczu pokonali Luisa Britto i Marcelo Zormanna i wygrali turniej w największym ekwadorskim mieście. Polacy udanie podsumowali tournee po Ameryce Południowej.

O losie pierwszego seta zdecydowało jedno przełamanie więcej wywalczone przez polski duet. Drzewiecki i Matuszewski szybko odebrali podanie Brazylijczykom, ale po chwili rywale odrobili stratę. Długo się tym małym sukcesem nie cieszyli, ponieważ chwilę później Polacy znów odebrał im serwis. Większych emocji dostarczyła końcówka seta. W dziewiątym gemie Britto i Zormann przy swoim podaniu obronili trzy setbole. Przy czwartym, kiedy serwowali Karol i Piotr nie mieli już wiele do powiedzenia.

W piątym gemie drugiego seta Polacy wywalczyli przełamanie i zdawało się, że tę przewagę utrzymają już do końca seta. Niestety w kolejnym gemie rywale odrobili stratę i gra zaczęła się od nowa. Do końca partii żaden z duetów nie zbliżył się nawet do przełamania, w związku z czym o losie seta musiał zdecydować tie-break. W dodatkowej rozgrywce tenisiści z Brazylii zdobyli zaledwie dwa punkty i pożegnali się z marzeniami o tytule.

Polscy tenisiści mieli bardzo udany październik. W tym czasie dotarli do finałów w Walencji i Kurytybie oraz wygrali imprezę w Ekwadorze. Dzięki tym występom Piotr awansował na najwyższe w karierze 89. miejsce w rankingu, a po tym sukcesie na pewno o kilka pozycji jeszcze się przesunie. Swoją najwyższą pozycję rankingową osiągnął również Karol. 28-latek jest obecnie 109. i jest dosłownie o krok od złamania granicy TOP100.


Wyniki

Finał gry podwójnej

K.Drzewiecki/P.Matuszewski (Polska/Polska,1) – L. Britto/M.Zormann (Brazylia/Brazylia) 6:4, 7:6(2)

Trzy miejsca i czterech zawodników – kto poleci do Turynu?

/ Marek Golba , źródło: opr. własne, foto: AFP

Za tydzień rozpocznie się turniej ATP Finals w Turynie. Już niedługo poznamy ośmiu uczestników, którzy wezmą udział w prestiżowej imprezie. Wszystko wyjaśni się w Metz i Belgradzie, gdzie kandydaci do Mastersa wystartują w turniejach ATP 250.

Na ten moment obsadzonych zostało pięć miejsc. Pewni wyjazdu do Turynu są: Jannik Sinner, Carlos Alcaraz, Alexander Zverev, Daniił Miedwiediew i Taylor Fritz. O pozostałe trzy miejsca powalczą czterej zawodnicy: Novak Dżokovic, Casper Ruud, Alex de Minaur i Andriej Rublow. Z wymienionej czwórki tylko Serb nie wystartuje w przyszłym tygodniu w turnieju ATP. Pozostali będą rywalizować w imprezach rangi ATP 250: Ruud i Rublow w Metz, a de Minaur – w Belgradzie.

Barierą punktową, jaką trzeba przekroczyć, żeby zapewnić sobie awans, jest 3915 punktów. Szósty w rankingu Dżokovic ma na koncie 3910 punktów. W najlepszej sytuacji z pozostałej trójki jest Casper Ruud, który z 3855 punktami zajmuje siódme miejsce. W Metz musi awansować do półfinału, aby wyprzedzić Dżokovica. Za półfinał ATP 250 zawodnik otrzymuje 100 punktów.

Inaczej sytuacja wygląda w przypadku Rublowa i de Minaura. Rosjanin ma 3720 punktów, a Australijczyk  – 3745 punktów i oboje muszą wygrać turniej, żeby wyprzedzić Serba w klasyfikacji ATP Race. Za zwycięstwo w turnieju ATP 250 jest do zgarnięcia 250 punktów. Jeżeli zostaną spełnione wszystkie warunki, mistrz olimpijski z Paryża nie zakwalifikuje się do turnieju Masters po raz pierwszy od 2017 roku.

WTA Finals. Dziś górą niżej notowane pary

/ Jan Gąszczyk , źródło: , foto:

W meczu otwierającym tegoroczne finały zmierzyły się Nicole Melichar -Martinez i Ellen Perez oraz Su Wei Hsieh i Elise Mertens. Każda z tych tenisistek ma już na koncie sporo sukcesów deblowych więc zapowiadał się naprawdę wyrównany i ciekawy mecz.

Melichar-Martinez grała dotychczas w turnieju kończącym sezon trzykrotnie. W 2018 roku, w debiucie odpadła w ćwierćfinale (wówczas turniej był rozgrywany systemem pucharowym). Trzy lata później doszła do półfinału, a w ubiegłym roku w parze właśnie z Perez dotarła do finału. Dla Nowozelandki ubiegłoroczny występ był debiutem w tej imprezie.

Dużo większe doświadczenia w finałach ma Elise Mertens. Belgijka do turnieju kończącego sezon kwalifikuje się regularnie od 2018 roku. Dwukrotnie odpadała w fazie grupowej, raz doszła do półfinału, a raz osiągnęła finał. W 2022 roku Mertens wygrała tę imprezę w parze z Weroniką Kudermietową. Hsieh dotychczas cztery razy kwalifikowała się do finałów. W debiucie w 2013 roku wygrała, a w 2014,2019 i 2021 kończyła zmagania na finale.

Panie na światowych kortach spotkały się dotychczas raz. W tegorocznym turnieju w Indian Wells górą były Belgijka i Tajwanka. Wydawało się, że w tym meczu też będą górą. W pierwszym secie Hsieh i Mertens świetnie serwowały i dobrze returnowały. To pozwoliło im przełamać rywalki trzy razy i szybko wygrać tę partię. W drugim secie sytuacja zdecydowanie się odwróciła. Swoją grę poprawiły Amerykanka i Nowozelandka. To pozwoliło im przełamać rywalki trzykrotnie i równie gładko wygrać tę partię.

Super tie-break początkowo był bardzo wyrównany i żaden z duetów nie był w stanie wypracować sobie większej przewagi. Od stanu 7-5 Melichar-Martinez i Perez oddały rywalkom zaledwie jeden punkt, wykorzystały pierwszą piłkę meczową i zapisały na swoim koncie bardzo cenne zwycięstwo.

W drugim meczu tej grupy zmierzyły się Ludmiła Kiczenok i Jelena Ostapenko oraz Katerina Siniakowa i Taylor Townsend. Ukrainka i Łotyszka debiutowały w finałach w 2022 roku w Fort Worth i wtedy para ta dotarła aż do półfinału. Czeszka w WTA Finals gra regularnie od 2018 roku. Siniakowa wygrała te zawody w 2021 roku, w 2018 i 2022 docierała do decydującego meczu, a w 2019 i 2023 odpadała w fazie grupowej. Dla Townsend tegoroczny turniej jest pierwszym tego typu w karierze.

Starcie miało podobny przebieg jak pierwszy mecz tej grupy. W pierwszym secie bardzo szybko dzięki dobremu serwisowi i jednemu przełamaniu na prowadzenie 4:1 wyszedł duet ukraińsko-łotewski. W końcówce Czeszka i Amerykanka odrobiły stratę, ale chwilę później zostały przełamane po raz drugi, a to dało zwycięstwo w partii Kiczenok i Ostapienko. Losy drugiego seta rozstrzygnęły się w pierwszej jego części. Siniakowa i Townsend szybko przegrały swoje podanie, ale same odebrały serwis rywalkom dwa razy. W końcówce oba duety miały break pointy, ale oba zdołały się obronić. Przewaga wywalczona przez parę czesko-amerykańską wystarczyła i mieliśmy remis.

Super tie-break był bardzo zacięty i wyrównany. Na samym początku na prowadzenie 2-0 wyszły Kiczenok i Ostapienko, ale po chwili z ich przewagi niewiele zostało. Większych emocji dostarczyła końcówka. Przy stanie 9-8 piłkę meczową miały Ukrainka i Łotyszka. Nie wykorzystały tej szansy i chwilę później meczbola wypracowały sobie Czeszka i Amerykanka. Ostatecznie to one zostały zwyciężczyniami tego meczu, po tym, jak Kiczenok po długiej wymianie z Siniakową posłała piłkę w siatkę.


Wyniki

Faza grupowa – grupa zielona

N.Melichar-Martinez/E.Perez (Stany Zjednoczone/Nowa Zelandia,6) – E.Mertens/S.W.Hsieh (Belgia/Chińskie Tajpej,3) 1:6, 6:1, 10-6

K.Siniakowa/T.Townsend (Czechy/Stany Zjednoczone,8) –  L.Kiczenok/J.Ostapenko (Ukraina/Łotwa,1) 3:6, 6:3, 11-9

Paryż. Ugo Humbert się nie zatrzymuje

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Ugo Humbert pokonał Karena Chaczanowa w drugim półfinale turnieju ATP 1000 w Paryżu i w niedzielę stanie na przeciwko Alexandra Zvereva. W siódmym finale imprezy głównego cyklu tenisista gospodarzy powalczy o siódmy tytuł mistrzowski.

Najwyżej klasyfikowany reprezentant Trójkolorowych nie przestaje dostarczać radości kibicom, którzy codziennie przychodzą by dopingować zawodników w paryskiej AccorHotels Arenie. Po tym jak tenisista z Metz został pierwszym reprezentantem gospodarzy w półfinale paryskiego tysięcznika od 2017 roku, w sobotę wykonał kolejny krok. Pokonując Karena Chaczanowa, Ugo Humbert został pierwszym Francuzem w finale Rolex Paris Masters od 13 lat, gdy w 2011 roku o tytuł rywalizowal Jo-Wilfried Tsonga.

Przepustką do niedzielnego finału była dla Humberta wygrana w meczu przeciwko Karenowi Chaczanowi. Tym samym reprezentant Trójkolorowych zrewanżował się moskwianinowi za porażkę podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.

W pierwszej odsłonie tenisista ze wschodu dwukrotnie wychodził na prowadzenie z przewagą przelamania i dwa razy tracił to prowadzenie. Ostatecznie losy tej części meczu rozstrzygnął tie-break, którego na swe konto zapisał Chaczanow, chociaż przegrywał już 2-5. W drugiej partii kluczowym okzał się piąty gem, którego na swe konto zapisał Francuz i doszło do decydującej odsłony. W tej napędzany przez kibiców Humbert od stanu 3:3 dwukrotnie odebrał serwis przeciwnikowi i awansował do finału.

W niedzielę zawodnik z Metz spróbuje dokonać tego co nie udało się żadnemu Francuzowi od 2008 roku. To wtedy J0-Wilfried Tsonga pokonał Davida Nalbandiana i został ostatnim jak dotąd tenisistą gospodarzy, który sięgnął po tytuł mistrzowski podczas Rolex Paris Masters.


Wyniki

Półfinał:

Ugo Humbert (Francja, 13) – Karen Chaczanow 6:7(6), 6:4, 6:3

WTA Finals. Pierwsze zwycięstwo Jasmine Paolini

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Jasmine Paolini pokonała Jelenę Rybakinę w drugim meczu grupy purpurowej turnieju WTA Finals w Rijadzie. Tym samym Włoszka udanie rozpoczęła debiutancki występ w kończącej sezon imprezie.

Aryna Sabalenka przeciwko Qinwen Zheng oraz Jasmine Paolini z Jeleną Rybakiną zmierzyły się w meczach singlowych pierwszego dnia tegorocznej rywalizacji podczas turnieju dla ośmiu najlepszych singlistek sezonu.

Po tym jak liderka światowego rankingu po raz czwarty pokonała tenisistkę z Państwa Środka na korcie pojawiły się Włoszka i Kazaszka. Biorąc pod uwagę remisową historię dotychczasowych spotkań obu zawodniczek, trudno było wskazać faworytkę sobotniego pojedynku.

Premierowa partia przebiegła pod znakiem niewymuszonych błędów tenisistki urodzonej w Moskwie. W sumie oddała rywalce 36 punktów, przy 16 popełnionych błędach przez zawodniczkę z południa Europy. Mimo to mistrzyni Wimbledonu z 2022 roku zdołała doprowadzić do tie-breaka, którego przegrała. W drugiej partii kluczowy okazał się siódmy gem, którego wygrała tenisistka o polskich korzeniach. Wypracowaną przewagę dwukrotna finalistka wielkoszlemowa utrzymała do końca i mogła się cieszyć z pierwszej turniejowej wygranej.


Wyniki

Grupa Purpurowa

Jasmine Paolini (Włochy, 4) – Jelena Rybakina (Kazachstan, 5) 7:6(5), 6:4

WTA Finals. Chińskie zaskoczenie

/ Adam Romer , źródło: Korespondencja z Rijadu, foto: AFP

Adam Romer, korespondencja z Rijadu

W pierwszym meczu turnieju WTA Finals zmierzyły się Aryna Sabalenka i Qinwen Zheng. Można powiedzieć, że podczas tego meczu dwie rzeczy zaskoczyły: na plus pełne trybuny, na minus chwiejność chińskiej tenisistki w kluczowych chwilach meczu.

W ostatnich latach trudno było sobie wyobrazić pełne trybuny na meczach w WTA Finals. Czy Meksyk, Stany Zjednoczone czy wcześniej katarska Doha przyzwyczaiły nas do świecących pustkami siedzeń dla kibiców. W ostatniej dekadzie chyba tylko impreza w Singapurze była w stanie wypełnić halę kibicami. Tymczasem w Rijadzie można było być zaskoczonym i to podwójnie. Po pierwsze, że już na pierwszym meczu trybuny są wypełnione w ponad 80%, a po drugie kto je wypełnia. Głównymi „winowajcami” takiej sytuacji byli bowiem kibice z Państwa Środka. Było ich zaskakująco dużo, mieli czerwone flagi z pięcioma żółtymi gwiazdami i żywiołowo dopingowali swoją zawodniczkę.

Jednak Zheng zdawała się dziś wyraźnie stremowana swoim pierwszym występem w turnieju mistrzyń. Do tego dostała rywalkę najgorszą z możliwych, mianowicie Sabalenkę w formie. Nie da się ukryć, że obie te rzeczy było w sobotę widać na korcie.

Widziała i czuła to też sama liderka światowego rankingu.

– Myślę, że była to siła mentalna – odpowiedziała zapytana na pomeczowej konferencji prasowej o jedną rzecz, którą górowała nad rywalką i która mogła zdecydować o wyniku.

Rzeczywiście w kluczowych chwilach obu setów Aryna zagrała wyjątkowo spokojnie i pewnie, co przecież nie zawsze się jej zdarzało, a Chinka była wyraźnie mniej pewna swoich uderzeń przy kluczowych piłkach meczu. Skończyło się więc dwoma przełamaniami, po jednym w każdym secie. W obu wypadkach droga do nich były podwójne błędy serwisowe Zheng i niezwykle przemyślana gra Sabalenki przy breakpoitach.

– Jestem super szczęśliwa, bo wygrać w dwóch setach z Qinwen nie jest łatwo! – zachwycała się liderka rankingu WTA. Przyznała też, że wyjątkowo dobrze czuje się w rijadzkiej hali.

– Zajęło mi kilka dni przyzwyczajenie się do warunków, trochę eksperymentowaliśmy z naciągiem, ale teraz jest wszystko ok. Kort jest dla mnie idealny, szczególnie w porównaniu do warunków sprzed roku (na nierówności kortu centralnego w Cancun narzekały wszystkie uczestniczki WTA Finals sprzed roku – przyp. red.) – żartowała wyraźnie rozluźniona Sabalenka.

Zapytana o obecność na trybunach Neymara, bardzo się ożywiła.

– Tak, mam z nim zdjęcie. Super było go mieć po mojej stronie! Jestem jego wielką fanką – przyznała na odchodnym.

Brazylijski gwiazdor sporo „namieszał” też poza trybunami.

– Rozgrzewałam się przed meczem, gdy nagle zobaczyłam, że wszyscy członkowie mojego sztabu zniknęli. Rozejrzałam się, a oni robili sobie zdjęcia z Neymarem – opowiadała chiński dziennikarzom Qinwen Zheng. Przyznała też, że po porażkach zawsze jest smutna, ale tu się nie smuci, bo ciągle jest w grze.

Neymar nie był jedyną niespodzianką na trybunach, Zdecydowanie większą było kilka tysięcy kibiców z Chin. Tym razem nie pomogli Zheng, ale taki wynik jeszcze nie przekreśla jej szans na awans do półfinału. Bez wątpienia w poniedziałek zjawią się w hali Uniwersytetu Króla Sauda jeszcze raz i wtedy może doczekają się pierwszego zwycięstwa młodej Chinki w WTA Finals.

Mecze grupy purpurowej:

Aryna Sabalenka (1) – Qinwen Zheng (Chiny, 7) 6:3, 6:4.

Trwa mecz Jelena Rybakina (Kazachstan, 5) –  Jasmine Paolini (Włochy, 4)

Partnerami relacji medialnych na portalu Tenisklub.pl z WTA Finals w Rijadzie są:

#LOTTOSuperLIGA

#eFortuna

#RelaksmisjaTennisTours

Paryż. Alexander Zverev ponownie w finale

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Alexander Zverev pokonał Holgera Rune i został pierwszym finalistą tegorocznej edycji turnieju ATP 1000 w Paryżu. Tym samym tenisista z Hamburga spróbuje poprawić wynik, który osiągnął w stolicy Francji w 2020 roku.

Przed czterema laty tenisista zza naszej zachodniej granicy osiągnął najlepszy wynik w historii swych występów w AccorHotels Arenie. Jednak w ostatnim pojedynku tamtej edycji musiał uznać wyższość Daniiła Miedwiediewa. W tym roku moskwianin pożegnał się z Paryżem już po meczu otwarcia, a jego finałowy rywal w sobote pokonał kolejnego przeciwnika i wystąpi w 36. finale imprezy głównego cyklu. Tym razem na rozstawionego z numerem trzecim zawodnika sposobu nie znalazł Holger Rune.

Losy pierwszej odsłony rozstrzygnęły się w czwartym gemie. Wówczas były wicelider rankingu wykorzystał drugą szansę by odebrać serwis Duńczykowi i wyszedł na prowadzenie 3:1. Jeszcze przed zmianą stron Rune miał dwie okazje na odrobienie strat, ale nie udało mu się ta sztuka. Finalista z Paryża z 2020 utrzymał przewagę do końca tej części rywalizacji.

W drugiej partii wydawało się, że decydujące będą piłki w siódmym gemie. Wówczas Zverev najpierw doprowadził do wyniku 0:40 przy podaniu przeciwnika, a następnie wykorzystał drugą z piłek na przełamanie. Następnie podwyższył wynik na 5:3. Jednak wtedy nastąpił niespodziewany zwrot. Zawodnik z północy Europy najpierw zmniejszył dystans, wygrywając swe podanie. Następnie wykorzystał pierwszą okazję do odrobienia strat i na tablicy wyników pojawił się rezultat 5:5, a po kilku chwilach to reprezentant Niemiec musiał się bronić serwisem przed pozostaniem w drugim secie. To zadanie wykonał niemal bezbłędnie, tracąc w dwunastym gemie jedynie punkt i nastąpił tie-break. W tym Rune dwukrotnie nie utrzymał serwisu, samemu przełamując podanie raz, i to rozstawiony z numerem trzecim Alexander Zverev zapewnił sobie miejsce w finale.

Finalowego rywala Niemca  wyłoni mecz w którym zmierzą się Ugo Humbert oraz Karen Chaczanow.


Wyniki

Półfinał:

Alexander Zverev (Niemcy, 3) – Holger Rune (Dania, 13) 6:3, 7:6(4)

Hong Kong. Shnaider zatrzymała obrończynię tytułu, czyli finał najwyzej rozstawionych

/ Jakub Karbownik , źródło: www.wtatour.com/własne, foto: AFP

Diana Shnaider i Katie Boulter wystąpią w niedzielnym finale turnieju WTA 250 w Hong Kongu. Półfinałowe zwycięstwo turniejowej „jedynki” oznacza, że w niedzielę poznamy nową mistrzynię Hong Kong Tennis Open.

Dwie najwyżej rozstawione tenisistki wystąpia w ostatnim meczu rywalizacji singlowej Prudential Hong Kong Open. W sobotnich półfinałach Diana Shnaider pokonała Leylah Fernandez, a Katie Boulter okazała się lepsza od Yue Yuan. Zdecydowanie bardziej wyrównany był ten drugi z meczów.

Po tym jak w pierwszej odsłonie rywalizację na korcie zdominowała zawodniczka z Wysp Brytyjskich, w drugiej odsłonie o jedno przełamanie lepsza okazała się Chinka. Tym samym o tym, która z pań wystąpi w meczu o tytuł zdecydowała trzecia partia. Tą zdecydowanie lepiej rozpoczęła 29. rakieta świata, która po dwóch przełamaniach serwisu rywalki, wyszła na prowadzenie 4:0. Wypracowanej przewagi już nie oddała i w czwarty finale imprezy głównego cyklu powalczy o czwarty tytuł mistrzowski.

A jej rywalką będzie Diana Shnaider. Najwyżej rozstawiona zawodniczka w drodze do 1/2 finału straciła jednego seta, w ćwierćfinale przeciwko Suzan Lamens. Jej półfinałową przeciwniczką była Leylah Fernandez. Zeszłoroczna mistrzyni przed meczem, którego stawką był awans do finału, nie przegrała w tegorocznej edycji imprezy w Hong Kongu seta. Jednak w pojedynku z wyżej notowaną przeciwniczką okazała się słabsza i pożegnała się z marzeniami o obronie tytułu.


Wyniki

Półfinały:

Diana Shnaider (1) – Leylah Fernandez (Kanada, 3) 6:4, 6:2

Katie Boulter (Wielka Brytania, 2) – Yue Yuan (Chiny, 6) 6:2, 5:7, 6:2

Merida. Chwalińska i Ruzić nie sprawiły niespodzianki

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: Andrzej Szkocki

Maja Chwalińska i Antonia Ruzić nie zdołały awansować do półfinału gry deblowej w imprezie Merida Open Akron. W piątek w nocy lepsze okazały się rozstawione z numerem 1 Quinn Gleason i Ingrid Martins.

Spotkanie lepiej rozpoczęły faworytki, które odskoczyły na 3:0 z podwójnym przełamaniem. Polka i jej partnerka nie zamierzały się jednak poddawać i odrobil1y straty. Do rozstrzygnięcia koniczny okazał się tie-break. W tej dodatkowej rozgrywce zawodniczki grające dzięki „dzikiej karcie” prowadziły nawet 4:2. Później przegrały jednak pięć punktów z rzędu i to para amerykańsko-brazylijska objęła prowadzenie w meczu.

Druga odsłona spotkania nie była już tak wyrównana. Gleason i Martins jako pierwsze zdobyły „breaka” na 2:0. Duet polsko-chorwacki co prawda błyskawicznie odrobił stratę, ale kolejne cztery gemy padły łupem Amerykanki i Brazylijki, które po godzinie i 35 minutach gry mogły cieszyć się z wygranej.


Wyniki

Ćwierćfinał debla

Q. Gleason, I. Martins (USA, Brazylia, 1) – M. Chwalińska, A. Ruzić (Polska, Chorwacja, WC) 7:6(4), 6:1

BJKC Finals. Kolejne osłabienie reprezentacji USA

/ Jakub Karbownik , źródło: www.wtatour.com/własne, foto: AFP

WTA Finals jest ostatnim turniejem w tym sezonie dla Jessici Peguli. Amerykanka, która trafiła w Rijadzie do jednej grupy z Igą Świątek poinformowała, że nie wybiera się na turniej finałowy Billie Jean King Cup.

Iga Świątek, Jessica Pegula, Coco Gauff oraz Barbora Krejczikowa znalazły się w jednej z grup turnieju WTA Finals, który w pierwszej dekadzie listopada odbędzie się w Rijadzie. Jak podała zawodniczka z Buffalo, dla niej będzie to ostatni występ w tym sezonie. Druga rakieta Stanów Zjednoczonych w rankingu WTA poinformowała,  ze nie wybiera się do Malagi, gdzie w dniach 13-20 listopada odbędzie się turniej finałowy Billie Jean King Cup. Miejsce byłej trzeciej rakiety świata zajmie Ashlyen Krueger.

Decyzja szóstej rakiety świata oznacza,  ze w Hiszpanii Amerykanki wystąpią bez trzech najlepszych obecnie swoich zawodniczek. Wcześniej z występu zrezygnowały Coco Gauff oraz Emma Navarro. Reprezentacja USA występ w Maladze rozpocznie 16 listopada od spotkania z reprezentacją Słowacji. Na zwyciężczynie tej rywalizacji czekają już rozstawione z numerem czwartym Australijki.