Tegoroczna edycja MGM Macau Tennis Masters. Kto weźmie udział?

/ Barbara Hofman , źródło: AFP, foto: img.com/opracowanie własne

Druga edycja nietypowego azjatyckiego turnieju MGM Macau Tennis Masters odbędzie się pod sam koniec roku, bo 24 i 25 grudnia. Tegorocznymi kapitanami dwóch drużyn będą wielkoszlemowi mistrzowie Li Na i Michael Chang.

Turniej nazywany jest „świątecznym” ze względu na swoje wyjątkowe umiejscowienie w czasie (24 i 25 grudnia). W zeszłym roku miała miejsce jego pierwsza edycja, która cieszyła się dużą popularnością. Teraz, choć format turnieju został zmieniony, emocje przy rywalizacji znów do nas powrócą. Tegoroczna odsłona zawodów będzie rozgrywana drużynowo pod czujnym okiem chińskiej tenisistki, zwyciężczyni dwóch turniejów wielkoszlemowych Li Na oraz amerykańskiego zawodnika pochodzenia chińskiego, zdobywcę French Open w 1989 roku Michaela Changa.

W zeszłym roku na twardych kortach w chińskim mieście Macau spotkali się zawodnicy światowej klasy, Taylor Fritz, Tallon Griekspoor, Borna Coric, a także Zhang Zhizhen. Po damskiej stronie pojawiły się takie tenisistki jak Daria Kasatkina i Wang  Xinyu. Zaś w tym roku na kortach pojawią się Karolina Muchova, Xinyu Wang, Andrey Rublev, Lorenzo Musetti, Casper Ruud i Juncheng Shang. Czyli ścisła czołówka światowego tenisa.

Turniej trwa w dwa dni, a jego format różni się od „tradycyjnej” rywalizacji tenisowej. Każdy mecz singlowy rozgrywany jest do trzech wygranych setów, z dziesięciopunktową dogrywką zamiast trzeciego seta, zaś miksty zajmują wyłącznie jednego seta z dziesięciopunktowym tiebreakiem. Dwa mecze singlowe mężczyzn i jeden mecz gry mieszanej zostaną rozegrane pierwszego dnia, natomiast w kolejnym, a więc ostatnim dniu odbędzie się singlowy mecz kobiet i dwa mecze singlowe mężczyzn. Tuż po ekscytujących rywalizacjach odbędzie się ceremonia wręczania nagród. W ubiegłej edycji po laury sięgnęli Tallon Griekspoor i Daria Kasatkina.

WTA Finals. Zmiana rywalki Igi Swiatek

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/twitter, foto: AFP

Daria Kasatkina, a nie Jessica Pegula, będzie rywalką Igi Świątek w ostatnim meczu fazy grupowej turnieju WTA Finals. Informację na swoich koncie na portalu X podali obecni na miejscu Bartosz Ignacik z Canal Plus Sport oraz nasz redaktor naczelny, Adam Romer.

Decyzja Amerykanki jest spowodowana kontuzją kolana jakiej doznała. Jednak dla tenisistki z USA czwartkowe spotkanie, po porażkach z Coco Gauff oraz Barbora Krejcikova, miało być tym z serii „spotkań o pietruszkę”.
Będąca ostatnio w bardzo dobrej formie Rosjanka może być dla walczącej o wyjście z grupy Polki trudniejszą rywalką od Jessici Peguli.
By Iga Świątek pozostała w grze o końcowy triumf w Rijadzie, w czwartek musi wygrać swe spotkanie. Następnie liczyć na wygraną Coco Gauff z Barbora Krejcikova.

 

WTA Finals. Aryna Sabalenka pokonana na zakończenie fazy grupowej

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/wtatennis.com, foto: AFP

Dzisiejszy mecz pomiędzy Aryną Sabalenką a Eleną Rybakiną nie miał większego znaczenia w kontekście awansu do półfinału. Z tej grupy awans do czwórki wywalczyły liderka rankingu oraz Qinwen Zheng. Kazaszka i Jasmine Paolini kończą zmagania na fazie grupowej.

Był to jednak bardzo prestiżowy pojedynek z numerem 1, a w grze były również rankingowe punkty i duże pieniądze. Panie w historii spotykały się dotychczas 11. razy. Elena wygrała cztery z tych meczów. W pierwszym secie przełamanie błyskawicznie wywalczyła Rybakina, ale Sabalenka odpowiedziała dwoma na swoją korzyść i wyszła na prowadzenie 3:1. W drugiej połowie seta górą była Kazaszka, która dwukrotnie przełamała faworytkę i ostatecznie tego seta wygrała.

O losie drugiej partii zdecydował ósmy gem, w którym serwowała Rybakina. Aryna miała w tej partii całą serię break pointów, które rywalka zaciekle broniła. Do czasu. Czwartego break pointa Białorusinka wykorzystała, wygrała tego seta i wyrównała stan meczu. W trzecim secie na korcie rządziła już tylko jedna tenisistka. Kazaszka świetnie serwowała, do tego dołożyła dwa przełamania i błyskawicznie doszła do piłek meczowych. Dwie Aryna obroniła, ale przy trzeciej już to się nie udało i sensacja stała się faktem.

W całym dzisiejszym meczu Rybakina zaserwowała sześć asów, miała 23 winnery oraz popełniła 20 niewymuszonych błędów. Aryna posłała 4 asy, 24 winnery oraz 27 niewymuszonych błędów. Dla Eleny był to pierwszy wygrany mecz od 69 dni, a więc jest to dla niej na pewno miłe zwieńczenie tego trudnego sezonu.


Wyniki

Faza grupowa – grupa fioletowa

Elena Rybakina (Kazachstan,5) – Aryna Sabalenka (1) 6:4, 3:6, 6:1

WTA Finals Rijad. Emocje tylko w deblu

/ Adam Romer , źródło: Korespondencja z Rijadu, foto: AFP

Adam Romer, korespondencja z Rijadu

 

Trudno pisać o meczach tenisowych, gdy jeden trwa niewiele ponad godzinę, a drugi jest praktycznie o pietruszkę, co prawda wartą 375 tysięcy dolarów, ale jednak pietruszkę. Dlatego środa była dniem bez większych emocji podczas WTA Finals w Rijadzie.

 

Paradoksalnie w takim dniu trybuny wypełniły się sporą grupą miejscowych kibiców. Czy byli to studenci miejscowego uniwersytetu – wszak hala stoi na terenie Uniwersytetu Króla Sauda, czy teź przybyli z całego Rijadu, tego nie wiem. Pewne jest jednak, że miejscowi zgodnie ze sporą grupą Chińczyków kibicowali Qinwen Zheng.

– Tu jest masa Chińczyków. Cały Rijad rozbudowywany jest przez ich firmy. U nas w biurze jest ich spora grupa – opowiadał mi spotkany w miasteczku turniejowym Polak, który mieszka w stolicy Arabii Saudyjskiej od roku. – Absolutnie nie żałuję przeprowadzki. Oczywiście tu jest inaczej niż w Polsce, jesteśmy na pustyni, ale ten kraj się błyskawicznie rozwija – kontynuował swoją opowieść. A jego rodzina, która przyjechała w odwiedziny dodawała, że dotarli tu przez Budapeszt. Bilet w obie strony okazał się wydatkiem niewiele ponad 500-złotowym.

– Polecam każdemu, by tu przyjechał i zobaczył jak ten kraj się rozwija – usłyszałem na odchodnym od polskiego mieszkańca Rijadu.

W środę byli to chyba jedni z nielicznych Polaków na hali, bo zdecydowanie dominowali kibice z Państwa Środka oraz miejscowi. Szczególnie ci ostatni, widać było wyraźnie, że chłoną nową dla nich dyscyplinę i próbują zrozumieć zawiłości tenisowej etykiety na trybunach.

Dużo lepiej czuli się w miasteczku turniejowym, gdzie organizatorzy na każdym kroku próbują przybliżyć Saudom czym jest tenis i jak fajna jest to dyscyplina. Czy to się udaje? Zobaczymy zapewne za parę lat, czy młodzi mieszkańcy Arabii Saudyjskiej zaczną grać w tenisa.

Tymczasem chińscy kibice będą mieli kolejny powód do zawitania do hali, bo Qinwen zajęła drugie miejsce w grupie i w piątkowym półfinale zmierzy się z Coco Gauff lub Barborą Krejcikovą. Z kim, okaże się dopiero jutro po obu ostatnich meczach grupy pomarańczowej.

Na samym korcie Jasmine Paolini mimo gładkiej porażki z Zheng i odpadnięcia z turnieju singlowego jeszcze z Rijadu nie wyjeżdża, bo w czwartek będzie wspólnie z Sarą Errani grała o awans do półfinału turnieju deblowego. Chwilami w meczu z Chinką wyglądała tak, jakby uznała, że lepiej zachować więcej sił na debla, bo z Zheng i tak nie powalczy. Mecz trwał godzinę i siedem minut, a Włoszka ugrała w nim zaledwie dwa gemy. Wydaje się, że w czwartek w starciu z Chan i Kudermietową o awans do czwórki nie są bez szans.

A propos debla, pierwsza rozstawiona w turnieju para Jelena Ostapenko, Ljudmiła Kiczeniok, furory w Rijadzie nie zrobiła, bo łącznie ugrała tylko jednego seta. Kto z tej wyrównanej grupy awansuje do półfinałów zdecyduje wieczorny pojedynek Siniakova/Townsend z Hsieh/Mertens. Szansę mają jeszcze trzy deble, ale para Melichar-Martinez/Perez musi liczyć na wygraną Czeszki i Amerykanki.

 

Mecze grupy purpurowej:

Qinwen Zheng (Chiny, 7) – Jasmine Paolini (Włochy, 4) 6:1, 6:1;

Aryna Sabalenka (1) – Jelena Rybakina (Kazachstan, 5) trwa.

 

Partnerami relacji medialnych na portalu Tenisklub.pl z WTA Finals w Rijadzie są:

#LOTTOSuperLIGA

#eFortuna

#RelaksmisjaTennisTours

 

Goran Ivanisević o współpracy z Rybakiną i sytuacji w męskim tenisie

/ Artur Kobryn , źródło: tennismajors.com, foto: AFP

Tuż przed rozpoczęciem turnieju WTA Finals Jelena Rybakina ogłosiła, że jej nowym trenerem będzie Goran Ivanisević. Chorwat w najnowszym wywiadzie opowiedział, dlaczego zdecydował się na podjęcie współpracy z Kazaszką. Ponadto, podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat czołówki rozgrywek ATP.

Decyzja Rybakiny o zatrudnieniu Ivanisevicia była zaskakująca dla większości obserwatorów dyscypliny. Chorwat przez całą swoją karierę trenerską zajmował się bowiem pracą z mężczyznami. Ostatnio był częścią zespołu Novaka Dżokovicia, z którym rozstał się w marcu tego roku. Jego nazwisko znajdowało się na liście potencjalnych kandydatów na nowego opiekuna Huberta Hurkacza, lecz triumfator Wimbledonu z 2001 roku postanowił spróbować swoich sił w nowym środowisku.

W rozmowie z portalem Tennis Majors opowiedział, co stało za taką jego decyzją. – Po pracy z Novakiem ciężko jest być trenerem kogokolwiek. Gdy współpracowałeś z najlepszym tenisistą w historii, to później konieczna jest zmiana. Tak więc wybór był pomiędzy jakimś młodym zawodnikiem lub czymś zupełnie innym i tym „czymś”, okazały się być rozgrywki WTA. W czasie gdy byłem częścią ATP nie brałem pod uwagę pracy z paniami. Teraz z kolei nie widzę siebie w męskim tenisie.

Miałem kilka różnych ofert, ale uważam, ze wybrałem tę właściwą dla siebie. Ma to związek ze stylem gry Jeleny, jej potencjałem, a także charakterem, gdyż jest spokojną osobą. Pod względem tenisowym ma świetny serwis, uderza mocno i gra agresywnie. Czuję, że mogę ją jeszcze czegoś nauczyć i jestem przekonany, że może wygrywać turnieje wielkoszlemowe – oznajmił.

Rozmowa z Chorwatem nie mogła się jednak obyć też bez pytania o aktualny układ sił w rozgrywkach ATP. – Sinner i Alcaraz znajdują się ponad resztą stawki, choć umieściłbym Dżokovicia w jednym szeregu z nimi. Gdy Novak jest zmotywowany, to w mojej opinii ciągle jest najlepszym graczem na świecie. Pytanie tylko, jak często będzie chciał grać. Widzieliśmy jego dyspozycję podczas Igrzysk Olimpijskich. Jeśli znów wyjdzie na kort z takim nastawieniem, to ciągle może wygrywać Wielkie Szlemy. […] Nigdy nie można go skreślać – stwierdził.

53-latek ze Splitu otrzymał również pytanie o bezpośrednie porównanie Jannika Sinnera i Carlosa Alcaraza. – Oni są innymi zawodnikami, ale gdy obaj są w swoim najlepszym wydaniu, to wydaje mi się, że Sinner jest lepszy. Potrafi być równiejszy i regularniejszy na przestrzeni całego meczu. Alcaraz potrafi przechodzić od zagrywania niesamowitych uderzeń po proste błędy. W tym roku Carlos zanotował kilka porażek, które były trudne do wytłumaczenia – powiedział.

Ivanisević wyraził też swoją opinię na temat Alexandra Zvereva, który wspiął się właśnie na fotel wicelidera rankingu ATP. – On miewa zbyt dużo wzlotów i upadków. Potrafi świetnie grać, ale do pewnego momentu. Gdy w najważniejszych chwilach trzeba pokazać swój najlepszy tenis, to on zazwyczaj zawodzi. Grając przeciwko Alcarazowi i Sinnerowi trzeba przez cały czas być na najwyższym poziomie – podsumował.

Metz. Faworyt gospodarzy pokonany po horrorze

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

We francuskim Metzu dokończono zmagania pierwszej rundy turnieju singlistów. Poznaliśmy również pierwszych ćwierćfinalistów tegorocznej edycji, a nawet jednego półfinalistę.

Problemy faworyta

27-latek został w turnieju rozstawiony z numerem 1″. Jego rywalem był dziś Lorenzo Sonego. 29-letni Włoch sprawił faworytowi sporo kłopotów. Nie dziwne, ponieważ nie jest to dla Rublowa wygodny rywal. Andriej z czterech rozegranych meczów przegrał z tym tenisistą dwa ostatnie. Rosjanin był lepszy od swojego rywala w ich pierwszych starciach, które miały miejsce w latach 2020-2021.

W pierwszym secie kilka razy pachniało przełamaniem. Rublow miał cztery takie szanse, a Sonego pięć, z których jedna była piłką setową. Obaj byli jednak w tym elemencie całkowicie nieskuteczni, więc o losie tego seta zdecydował tie-break. W nim na szybkie prowadzenie 4-0 wyszedł faworyt całego meczu. Włoch ostatecznie wygrał w dodatkowej rozgrywce zaledwie trzy punkty, obronił nawet jednego setbola, ale cała partia i tak padła łupem Rublowa.

W drugiej partii panowie jeszcze bardziej poprawili swoje umiejętności serwisowe. Do 11. gema nie dali sobie nawet jednej break pointowej szansy i wydawało się, że będziemy mieli tie-break. Nieoczekiwanie w 12. gemie Rublow wyszedł na prowadzenie 40:0 przy serwisie Włocha. Sonego obronił pierwszą piłkę meczową, ale drugiej już nie dał rady i dzięki przełamaniu znikąd ta partia i mecz padły łupem faworyta. Panowie grali bardzo agresywnie, o czym świadczy liczba uderzeń kończących. Andriej miał 40 winnerów i 32 błędy, a jego rywal 23 winnery i 27 błędów.

Bitwa pokoleń

Prawdziwy bój pokoleń stoczyli ze sobą Alex Michelsen i Richard Gasquet. 20-latek z Kalifornii dopiero wchodzi do zawodowego tenisa, podczas gdy 38-letni Francuz już ze sceny schodzi. Różnicę tenisowych pokoleń niech w ich przypadku uświadomi nam następujący fakt. W 2004 roku Richard dotarł w Metzu do swojego jedynego finału w tej imprezie. Alex miał wówczas zaledwie kilka miesięcy. A teraz ci tenisiści grają przeciwko sobie.

W pierwszym secie panowie przełamali się po razie, więc o jego wyniku musiał zdecydować tie-break. W nim bardzo szybko na prowadzenie 3-0 wyszedł Francuz. Amerykanin błyskawicznie jednak odrobił straty i wyrównał. Końcówka należała jednak do bardziej doświadczonego tenisisty gospodarzy. Od stanu 4-4 Richard wygrał trzy kolejne punkty i wykorzystując pierwszego setbola, zamknął tę partię.

W drugiej partii tenisiści jeszcze bardziej poprawili dyspozycję serwisową. W ósmym gemie Gasquet miał jedynego w tym secie break pointa, ale młody Amerykanin zdołał się obronić. Znów mieliśmy więc tie-break. W nim górą był Alex, który błyskawicznie wyszedł na prowadzenie 5-0. 38-latek zdołał odrobić część strat, ale rywala już nie dogonił. Michelsen wykorzystał drugiego setbola i wyrównał stan rywalizacji.

W decydującym secie swoich gemów serwisowych musiał bronić starszy z tenisistów. Michelsen w trzech gemach serwisowych Gasqueta miał pięć break pointów, ale doświadczony Francuz każdy z nich obronił. W związku z tym o wyniku tego seta i meczu zdecydował trzeci tie-break. Richard miał imponujący początek, ponieważ wyszedł na prowadzenie 4-0. Michelsen nie złożył broni i ruszył w pogoń. Gasquet wyszedł na prowadzenie 6-4, co dawało dwie piłki meczowe. Alex obie obronił i wypracował meczbole dla siebie. Dwie Gasquet obronił, ale trzeciej już mu się nie udało i po 2 godzinach i 48 minutach to 20-latek awansował do ćwierćfinału.

Zmienne szczęście gospodarzy

Dwóch z grających dziś Francuzów wywalczyło awans do drugiej rundy turnieju. Hugo Gaston po trudnym meczu pokonał rodaka Titouana Drogueta, a Benjamin Bonzi uporał się z mistrzem z Antwerpii, doświadczonym Roberto Bautistą Agutem. Niemiłą niespodziankę swoim kibicom sprawił 54. obecnie na świecie Adrian Mannarino. Doświadczony Francuz przegrał z niżej notowanym Chińczykiem, Bu Yunchaokete.

Do ćwierćfinału po bardzo zaciętym pojedynku awansował Corentin Moutet. 25-letni Francuz pokonał wyżej notowanego Jana-Lennarda Struffa. Niemiec miał piłki setowe w pierwszej partii, ale ich nie wykorzystał. Szczęście wyraźnie sprzyjało Francuzowi, ponieważ z turnieju wycofał się Andriej Rublow z którym miał grać. To oznacza, że francuski tenisista bez gry awansował do półfinału.


Wyniki

I runda gry pojedynczej

Bu Yunchaokete (Chiny) -Adrian Mannarino (Francja) 7:6(4), 6:4

Zizou Bergs (Belgia) – Manuel Guinard (Francja,LL) 6:4, 6:4

Hugo Gaston (Francja,LL) – Titouan Droguet (Francja) 7:6(6), 4:6, 6:3

Benjamin Bonzi (Francja,Q) -Roberto Bautista Agut (Hiszpania) 7:6(3), 6:3

II runda gry pojedynczej

Andriej Rublow (1) – Lorenzo Sonego (Włochy) 7:6(3), 7:5

Corentin Moutet (Francja) -Jan-Lennard Struff (Niemcy,7) 7:6(2), 5:7, 6:3

Alex Michelsen (Stany Zjednoczone,8) – Richard Gasquet (Francja,WC) 6:7(4), 7:6(3), 7:6(8)

 

Coco Gauff o wygranej nad Igą Świątek

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.wtatennis.com/, oprac. własne, foto: AFP.

W drugiej kolejce pomarańczowej grupy WTA Finals Coco Gauff pokonała Igę Świątek w dwóch setach. Amerykanka udzieliła wywiadu po tym zwycięstwie.

Przed polsko-amerykańskim starciem w Rijadzie wielu ekspertów zwracało uwagę, że bilans bezpośrednich pojedynków z Igą jest mocno niekorzystny dla Coco. Po tym, gdy reprezentantka USA zwyciężyła wiceliderkę rankingu, dziennikarze chętnie wrócili do tego wątku. Gauff odpowiedziała, jak ważna była dla niej ta wygrana:

Czuję się świetnie. Byłam świadoma tego, ile razy ona mnie pokonała, ale i tak pozostałam pewna siebie. Pokazałam znakomity tenis. Nawet w gemach, w których byłam nieco niezdarna, były równowagi. To dodawało mi animuszu. Wiedziałam, że jeśli utrzymam dobry poziom, mogę zakończyć ten mecz jako zwyciężczyni.

– Naprawdę dobrze returnowałam. W pierwszym secie uciekło mi kilka szans na przełamanie, ale się nie zniechęciłam, bo czułam, że mogę mieć kolejne okazje. W ostatnim gemie też zepsułam dwa forhendy i to nie zmieniło mojego nastawienia. Powtarzałam sobie, że w końcu trafię i tak się stało.

Coco Gauff jest już pewna udziału w półfinałach WTA Finals. W grupie Amerykanka zagra jeszcze z Czeszką Barborą Krejcíkovą.

ATP Finals. Finaliści w komplecie

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Znamy wszystkich uczestników turnieju ATP Finals, który w dniach 10-17 listopada zostanie rozegrany w Turynie. Grono tenisistów, którzy wystąpią w stolicy Piemontu uzupełnili Casper Ruud, Alex de Minaur i Andriej Rublow.

Na tydzień przed początkiem turnieju dla ośmiu najlepszych singlistów sezonu znaliśmy pięciu zawodników, którzy byli pewni wystąpi w Palasport Olimpico, a byli nimi: Jannik Sinner, Alexander Zverev, Carlos Alcaraz, Daniił Miedwiediew oraz Taylor Fritz.

O trzy pozostaje miejsca miało w Belgradzie oraz Metz walczyć czterech zawodników: Casper Ruud, Alex de Minaur, Andriej Rublow i Novak Dżoković. Jednak decyzją, jaką na początku tygodnia podjął Serb, sprawiła, że pozostała trójka już nie musi o nic rywalizować podczas imprez w tym tygodniu.

Spośród „świeżo upieczonych” uczestników tegorocznej edycji ATP Finals debiutantem w turnieju jest Alex de Minaur. Po raz trzeci o końcowy triumf powalczy Casper Ruud, a piąty raz kibicom w tej imprezie zaprezentuje się Andriej Rublow. Grono uczestników uzupełniają rezerwowi Grigor Dimitrow oraz Stefanos Tsitsipas.

Tytułu mistrzowskiego sprzed roku podczas imprezy zaplanowanej w dniach 10-17 listopada będzie bronić lider rankingu ATP Jannik Sinner.

Weź udział w konkursie w ramach akcji Banku BNP Paribas „Dzieciaki do rakiet”

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: https://lp.bnpparibas.pl/dzieciakidorakiet/ oraz materiały prasowe Banku, foto: Bank BNP Paribas

[materiałsponsorowany]

 

Promowanie aktywności fizycznej u dzieci to słuszna idea, którą promuje Bank BNP Paribas. W związku z tym powstała ogólnopolska inicjatywa „Dzieciaki do rakiet”. Zachęca ona młode osoby do gry w tenisa. W tegorocznej edycji czeka na Was mnóstwo atrakcji, a jedną z nich jest ekscytujący KONKURS skierowany do klubów tenisowych z całej Polski.

 

I etap konkursu polega na nagraniu wideo, na którym należy odpowiedzieć na pytanie „dlaczego warto uczyć się grać w tenisa?”, a następnie wypełnić formularz na stronie banku. Żeby wziąć udział w konkursie nie potrzebujesz posiadać profesjonalnego sprzętu – wystarczy zwykły telefon. Według regulaminu:

– film powinien trwać nie dłużej niż minutę,

– plik z filmem nie powinien przekraczać wielkości 300 megabajtów,

– autor powinien mieć prawa do wszystkich użytych piosenek, grafik, memów i innych tekstów kultury,

– każda osoba występująca w filmie podpisała zgodę marketingową, a w przypadku osób nieletnich zrobił to opiekun prawny,

– film nikogo nie obraża ani nie zawiera treści wulgarnych.

 

W II etapie internauci głosują na wideo konkursowe, a wszyscy biorący udział w akcji mogą zaprosić do głosowania rodzinę, przyjaciół i sympatyków. Każda osoba będzie mogła codziennie oddać aż pięć głosów.

 

I etap trwa do 12 listopada, więc nie zwlekajcie za długo! II etap potrwa od 19 listopada do 2 grudnia.

Do 15 zwycięskich klubów trafi jeden z zestawów 1200 piłek tenisowych, czyli roczny zapas piłek dla klubu średniej wielkości.

 

Więcej informacji znajdziecie na stronie: https://lp.bnpparibas.pl/dzieciakidorakiet/.

WTA Finals Rijad. Co Iga powiedziała po porażce?

/ Adam Romer , źródło: Korespondencja z Rijadu, foto: AFP

Adam Romer, korespondencja z Rijadu

 

Iga Światek nie byłą zadowolona ze swojego drugiego meczu w Rijadzie. Przeczytaj co powiedziała spotykając się z dziennikarzami.

 

– Bez wątpienia nie byłam dość solidna, by ten mecz wygrać – powiedziała w pierwszym zdaniu w odpowiedzi na pytanie o podsumowanie pojedynku z Coco Gauff i zaraz dodała:

– Coco zrobiła wszystko lepiej niż ja. Wykorzystała swoje szanse, ja nie. Nie wygrałam piłek przy breakpointach, zrobiłam dużo więcej niewymuszonych błędów. Jak grasz z Coco musisz być w pełni skoncentrowany. To, że bilans naszych spotkań był tak korzystny o niczym nie świadczy, bo te zwycięstwa zawsze dużo mnie kosztowały. Dziś to ona była lepszą zawodniczką.

 

Czy miałaś wrażenie, że może zbyt wiele nowych doświadczeń spadło na ciebie ostatnio?  Dawno nie grałaś, masz nowego trenera, straciłaś pozycję liderki?

 

– Może trochę tak… ale wiecie, że ranking nie jest moim priorytetem. Oczywiście fajnie mieć jedynkę, ale jak gram, to nie ma dla mnie znaczenia. Najważniejsze to skoncentrować się na kolejnym meczu i lepiej go zagrać.

 

Aryna była twoją najgroźniejszą rywalką w kończącym się sezonie. Teraz odebrała Ci fotel liderki. Co u niej zrobiło na Tobie największe wrażenie?

 

– Wygrała dwa Wielkie Szlemy, a przecież jeszcze w marcu nie wiadomo było, co dalej z nią będzie. To nie był łatwy moment dla niej. Ona ciężko pracowała, by mieć właśnie taki sezon jak teraz. Była świeższa podczas części amerykańskiej sezonu i zagrała rewelacyjnie na US Open. Zapewne było dla niej frustrujące, że opuściła Wimbledon, ale dzięki temu właśnie zagrała lepiej późniejszą część sezonu. Wykonała solidną robotę i wyraźnie się poprawiła.

 

Na ile odległa czujesz się od swojej optymalnej formy? Jak byś to mogła dziś ocenić?

 

– Na pewno jeśli chodzi o tenis, to pojawiło się sporo błędów, ale podstawy mojej gry i tak są lepsze niż mogłabym przypuszczać po tak długiej przerwie.

 

Nie zaskoczył cię dziś forhend Coco Gauff?

– Na pewno zagrała solidniej niż ostatnie mecze. Więcej piłek wróciło na moją stronę. Zrobiła progres na forhendzie. Ale wiem, że miała w tym roku już takie turnieje, gdzie ten forhend nie zawodził jej tak jak w poprzednich latach, także nie nazwala bym tego może zaskoczeniem. Raczej myślałam, że będę w stanie grając jej do forhendu wywrzeć więcej presji, ale sama popełniłam w tych decydujących momentach za dużo błędów. Szczególnie w tych momentach gdy powinnam docisnąć, to właśnie psułam.

 

To jest nietypowy turniej. Przegrałaś, ale grasz dalej. Czeka Cię następny mecz, a może dwa, albo nawet trzy. Nie przypomina Ci to podobnej historii z tego sezonu?

– Kiedy?

 

Na Igrzyskach?

 

– A no tak. Z jednej strony tak, a z drugiej nie. Ta porażka na igrzyskach kosztowała mnie dużo energii, a tu spokojnie będę mogła skoncentrować się na kolejnym spotkaniu. Więc jest inaczej. W Paryżu po porażce z Qinwen turniej jakby się dla mnie skończył, a tu nie mam takiego poczucia. Będę cisnąć dalej.

 

Co na gorąco po meczu powiedział Ci trener?

 

– Wydaje mi się, że oboje zauważyliśmy jakie pojawiły się błędy. Za mało grałam rotacji, pod koniec grałam płasko, siłowo, a to nie jest do końca moja gra. Dlatego też nie kontrolowałam swoich uderzeń i zrobiłam tyle błędów. Właściwie podczas meczu też byłam tego świadoma, ale przez to, że ewidentnie jestem nieograna, taka zardzewiała trochę, to i tak robiłam te same błędy. Teraz muszę tak zrobić, by uniknąć takiej sytuacji

 

Czy ma znaczenie dla Ciebie z kim zagrasz w ostatnim meczu? Może to być Jessica Pegula, a może być Daria Kasatkina lub Danielle Collins?

– Tego nie wiem i nie zastanawiam się nad tym. To będzie miało znaczenie tylko w przygotowaniu taktycznym pod konkretną zawodniczkę: Jessi gra plasko, Kasatkina gra piłkę pod górę. Także zobaczymy…

 

Partnerami relacji medialnych na portalu Tenisklub.pl z WTA Finals w Rijadzie są:

#LOTTOSuperLIGA

#eFortuna

#RelaksmisjaTennisTours