ATP Finals. Trzeci półfinał Caspera Ruuda

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Casper Ruud pokonał Andrieja Rublowa w ostatnim meczu fazy grupowej tegorocznych ATP Finals. Tym samym to Norweg uzupełnił grono półfinalistów tegorocznej edycji imprezy rozgrywanej w Turynie.

Stawką kończącego rywalizację w grupie Johna Newcombe’a spotkania między tenisistą z Norwegii i moskwianinem było ostatnie wolne miejsce w sobotnich spotkaniach 1/2 finału. By to tenisista z północy Europy pozostał w grze o końcowy triumf w imprezie, zawodnikowi z Oslo wystarczyło wygranie jednego seta.

I ten warunki spełnił już w partii otwarcia. Zawodnik rozstawiony z numerem szóstym jako jedyny w tej części meczu miał okazje do odebrania serwisu rywalowi. Wykorzystał jedną z nich, samemu ani razu nie musząc bronić się przed stratą podania, i zapewnił sobie awans do sobotniego półfinału. W drugim secie to Rublow jako jedyny miał szanse na prowadzenie z przewagą serwisu. Ostatecznie wykorzystał czwartą okazję, która okazała się również piłką setową. W decydującej odsłonie Ruud wykazał się stuprocentową skutecznością jeżeli chodzi o wykorzystywanie szans na przełamanie. Dwukrotnie odebrał serwis tenisiście rozstawionemu z ósemką. Tym samym w trzecim swym występie w ATP Finals, trzeci raz wystąpi w meczu półfinałowym.

O powtórzenie swego najlepszego wyniku, z 2022 roku, Casper Ruud powalczy w sobotnim meczu sesji wieczornej z Jannikiem Sinnerem. Będzie to trzecie spotkanie obu tenisistów. Poprzednie dwa spotkania rozgrywane były w Wiedniu. Zarówno w 2020 roku jak i rok później zwyciężał obecny lider rankingu ATP.


Wyniki

Grupa Johna Newcombe’a:

Casper Ruud (Norwegia, 6) – Andriej Rublow (8) 6:4, 5:7, 6:2

ATP Finals. Półfinaliści w komplecie

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Kevin Krawietz i Timo Puetz oraz Marcelo Arevalo i Mate Pavić uzupełnili grono półfinalistów rywalizacji deblowej ATP Finals. Salwadorczyk i Chorwat w ostatnim meczu fazy grupowej „zamknęli drzwi” do 1/2 finału Simone Bolleliemu oraz Andrei Vavassoriemu.

Najlepszy duet świata dość niespodziewanie po dwóch kolejkach spotkań miał remisowy bilans spotkań. By awansować do grona czterech najlepszych debli Arevalo oraz Pavić musieli dokonać tego co już w tym sezonie im się udało podczas turnieju na kortach Rolanda Garrosa – zatrzymać włoskich rywali.

W pierwszej odsłonie jedyny kryzys miał miejsce po stronie Włochów. W ósmym gemie przegrali swój serwis, a jeszcze przed zmianą stron rywale zakończyli seta. Drugą partię Bolelli i Vavasori rozpoczęli „z wysokiego C”, bo od wygrania pięciu gemów z rzędu. Co prawda mistrzowie z Paryża zanotowali serię trzech wygranych gemów. Jednak ostatecznie to gospodarze zapisali na swe konto tę część spotkania. Tym samym oba duety mogły się szykować do decydującego super tie-breaka. W tym Salwadroczyk i Chorwat zdobywali punkty seriami. To sprawiło, że ostatecznie to para najwyżej rozstawiona może już myśleć o meczu 1/2 finału.

Zwycięstwem pożegnali się z tegorocznymi ATP Finals Rohan Boppana oraz Mathew Ebden. Hindus i Australijczyk, którzy w dwóch pierwszych spotkaniach doznali dwóch porażek, w piątek stanęli na przeciwko duetu, który przed piątkową kolejką spotkań mógł się pochwalić kompletem zwycięstw w Turynie.

W pierwszym secie Bopanna i Ebden raz przełamali serwis Krawietza i Puetza. By po zmianie „zamknąć” seta przy swoim podaniu. W drugiej partii żadnej z par nie udało się odebrać podania rywalom i potrzebny byl tie-break. Hindus i Australijczyk prowadzili w nim 6-4, aby nie wykorzystując dwóch piłek meczowych, przegrać cztery punkty z rzędu. W decydującej odsłonie żegnający się z imprezą tenisiści od stanu 3-3, wygrali pięć akcji z rzędu i wypracowaną przewagę utrzymali do końca spotkania.

W pierwszym sobotnim spotkaniu 1/2 finału, które zaplanowano o godzinie 12:00 Kevin Krawietz oraz Timo Puetz spotkają się z Maxem Purcellem oraz Jordanem Thompsonem. Z kolei nie przed 18:00 na korcie pojawią się Harry Helliovaara i Henry Patten, którzy stawią czoła Marcelowi Arevalo i Mate Paviciowi.


Wyniki

Grupa Boba Bryana:

R. Bopanna, M. Ebden (Indie, Australia, 6) – K. Krawietz, T. Puetz (Niemcy, Niemcy, 8) 7:5, 6:7(6), 10-7

M. Arevalo, M Pavić (Salwador, Chorwacja, 1) – S. Bolleli, A, Vavassori (Włochy, Włochy, 4) 6:3, 3:6, 10-3

LOTTO SuperLIGA. Konferencja zapowiadająca Final Four w Atlas Arenie

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: Szymon Frąckiewicz

W piątkowe przedpołudnie w siedzibie Urzędu Miasta Łodzi odbyła się konferencja prasowa dotycząca Final Four LOTTO SuperLIGI. Miejsce było nieprzypadkowe, jako że finałowe rozgrywki mają odbyć się w łódzkiej Atlas Arenie 22 grudnia. Co zapowiedzieli organizatorzy?

Jako pierwsza głos zabrała prezydent Łodzi Hanna Zdanowska, która zwróciła uwagę na rosnącą popularność tenisa w Polsce i zasługi w tej materii nie tylko Igi Świątek i Huberta Hurkacza, ale też wcześniej łodzianina Jerzego Janowicza. Mogąca pomieścić ponad 10 tysięcy widzów Atlas Arena po raz pierwszy będzie gościć rozgrywki tenisowe, stając się jedną z największych w historii Polski aren, na których przygotowano kort. Dotąd hala ta słynęła głównie ze zmagań siatkarskich, koszykarskich czy lekkoatletycznych, a także koncertów, czy innych wydarzeń kulturalnych.

Na konferencji obecny był również wicewojewoda łódzki Marek Mazur, który zapowiedział, że w związku z przedświątecznym terminem przedsięwzięcia, liczy na duże wydarzenie z imprezami towarzyszącymi. Głównie wszelkie atrakcje kierowane będą do dzieci i młodzieży. W ich organizacje mają zostać zaangażowane różne lokalne instytucje i organizacje pozarządowe. Wojewoda podkreślił, że zależy mu na tym, by upowszechniać sport u dzieci i młodzieży w całym regionie. Zaproszeni mają być też przedstawiciele innych województw, by zaprezentować, jak „Łódź przepięknie może zorganizować w Atlas Arenie nie tylko siatkówkę”.

Najdłużej przemawiał nowy prezes LOTTO SuperLIGI Tadeusz Gajda, który zapowiadał, że chce z Łodzi uczynić polską stolicę tenisa. Poświęcił sporo miejsca na wyrażenie swojego rozczarowania sytuacją dotyczącą zwolnień z WF-u. Wyraził też chęć pokazania, że tenis może być sportem masowym, mimo że ma opinię dyscypliny elitarnej. Kolejny raz w ostatnim czasie z ust kogoś z polskich tenisowych decydentów pojawiło się także odwołanie do masowości tenisa w Czechach. Prezes ligi też wyraża chęć inspiracji tym krajem.

Dziennikarz lokalnej TV TOYA zapytał o sposoby promocji wydarzenia. Marek Mazur zasugerował, że organizatorzy będą chcieli wesprzeć finansowo dzieci i młodzież z regionalnych klubów, by mogli oni zasiąść na trybunach.

Oprócz PTP Łódź o mistrzostwo Polski powalczą WKT Mera Warszawa, BKT Advantage Bielsko-Biała i Calisia Tennis Team Kalisz.

Montevideo. Przerwana seria Drzewieckiego i Matuszewskiego

/ Artur Kobryn , źródło: oprac. własne, atptour.com, foto: PZT

Na dziesięciu wygranych spotkaniach z rzędu zatrzymała się zwycięska passa Karola Drzewieckiego oraz Piotra Matuszewskiego. Polacy zakończyli swój udział w turnieju challengerowym w Montevideo na półfinale po porażce 5:7, 4:6 z parą Mariano Kestelboim i Franco Roncadelli.

Polscy debliści podczas imprez w Ameryce Południowej imponowali formą. W Kurytybie dotarli do finału zmagań, a w kolejnych tygodniach nie mieli już sobie równych w Guayaquil oraz w Limie. Podczas rywalizacji w Montevideo zanotowali dwa następne zwycięstwa, ale w półfinale musieli już uznać wyższość rywali.

Ich potyczka z Mariano Kestelboim i Franco Roncadellim w pierwszej partii upłynęła przede wszystkim pod znakiem przełamań. Obydwie pary już na samym początku pozbawiły się nawzajem podania po jednym razie. Później nastąpił moment stabilizacji, ale nie potrwał on długo. Od szóstego gema miała bowiem miejsce seria czterech kolejnych gemów wygrywanych przez returnujących. W pewnym momencie to nasi reprezentanci byli bliżej zapisania tej części gry na swoim koncie. Wypracowali sobie łącznie cztery piłki setowe, ale żadnej z nich nie byli w stanie zamienić na punkt. Co gorsza, przy stanie 5:5 ponownie stracili serwis i tej straty nie zdążyli już odrobić.

Drugą odsłonę również zaczęli niepomyślnie, zostając przełamanymi już w pierwszym gemie. Po kilkunastu minutach przystąpili jednak do zdecydowanego ataku i przy wyniku 2:3, za czwartą okazją, odebrali podanie Kestelboimowi. Niestety nie mogli długo cieszyć się z dogonienia przeciwników, bowiem ci chwilę później wygrali gema, w którym serwował Matuszewski. Argentyńsko – urugwajska para tej zaliczki nie dała już sobie odebrać i po 84 minutach gry mogła cieszyć się z awansu do finału.


Wyniki

Półfinał gry podwójnej:

Mariano Kestelboim, Franco Roncadelli (Argentyna, Urugwaj) – Karol Drzewiecki, Piotr Matuszewski (Polska, 2) 7:5, 6:4

Korespondencja z Malagi. Świątek lepsza od Badosy, Polki zagrają w ćwierćfinale z reprezentacją Czech

/ Barbara Hofman , źródło: własne, foto: Billie Jean King Cup

Barbara Hofman, Malaga

 

Mecz Igi Świątek i Pauli Badosy zakończył się wynikiem 6:3, 6:7(5), 6:1, czyli szczęśliwie dla licznych polskich kibiców obecnych na trybunach. Polska jutro spotka się z reprezentacją Czech w ćwierćfinale turnieju Billie Jean King Cup.

W dwóch poprzednich meczach, obu w 2021 roku, raz zwyciężyła Polka, a raz Hiszpanka, zawsze z przewagą dwóch setów. Iga jako druga rakieta na świecie była zdecydowaną faworytką tego spotkania. Badosa to jednak była wiceliderka rankingu, która w tym sezonie po zwycięstwie w turnieju rangi „500” w Waszyngtonie zdaje się wracać z formą.

Pierwszy set meczu początkowo był wyrównany, jednak potem przy stanie 3:3 Idze udało się przełamać rywalkę. Paula zdawała się nie mieć na tę przewagę wystarczającej odpowiedzi i ostatecznie straciła gema przy własnym serwisie dwa razy pod rząd, przegrywając pierwszego seta. Wobec czego Iga szczęśliwie zaczynała trzeciego seta od własnego serwisu. W pierwszej partii spotkania to serwis u Igi zyskał kluczową rolę. Skuteczność jej pierwszego serwisu wyniosła 86%. U Badosy zaś pojawiły się liczne błędy w grze przy tylko jednym zagraniu kończącym.

Wydawało się, że Iga powoli nabiera pewności siebie, gdy w kolejnej partii szybko uzyskała przewagę 3:0. Potem to Hiszpanka odwróciła losy spotkania przy powtarzających się błędach Polki, wyrównując wynik na 4:4. Wygrywane gemy serwisowe po obu stronach doprowadziły do tie-breaku. Paula Badosa w nim przechyliła szalę na swoją korzyść, zwyciężając w nim do 5. W tym secie Iga wciąż dominowała w zestawieniach zagrań kończących i błędów niewymuszonych, jednak obniżyła znacząco statystykę skuteczności jej pierwszego serwisu (55%). Jednak w dużej mierze o wyniku drugiego seta zadecydowały błędy Polki.

Trzeci set rozpoczął się od dominacji Igi Świątek. Ta swoimi typowymi mocnymi zagraniami i chwilową gorszą grą Pauli uzyskała przewagę 4:1. Wtedy to, gdy raszynianka miała serwować, najprawdopodobniej ktoś zasłabł na trybunach. Mecz przerwano na około 15/20 minut. Zawodniczki szybko rozgrzały się, a rywalizacja ponownie się rozpoczęła. Iga przywitała nas wygrywającym wolejem, a chwilę potem silnym smeczem. Polka w błyskawicznym tempie wyszła na prowadzenie 5:1. Po paru błędach Pauli Światek uzyskała przewagę 15:40, a więc dwie piłki meczowe. Hiszpanka zaskoczyła ją jednak dwoma świetnymi serwisami i po krótkiej chwili na tablicy wyników pojawiła się już równowaga. Po podwójnym błędzie serwisowym, Iga miała piłkę meczową, której niestety nie wykorzystała po świetnym serwisie Hiszpanki. Ostatecznie Paula Badosa zakończyła mecz niezbyt szczęśliwie po ponownym podwójnym błędem serwisowym. A więc Polska przechodzi do ćwierćfinału rozgrywek w Billie Jean King Cup 2024! Ten odbędzie się jutro, a nasze tenisistki zmierzą się w nim z reprezentacją Czech.

Na koniec meczu cierpliwych kibiców spotkała mała niespodzianka, gdyż Paula Badosa kończy dzisiaj 27 lat. Może niezbyt fortunnie obchodzić urodziny w dniu swojej przegranej, jednak aktualnie ze Świątek mało kto ma jakiekolwiek szanse.


Wyniki

Iga Świątek (Polska) – Paula Badosa (Hiszpania) 6:3, 6:7 (5), 6:1

ATP Finals. Zverev niepokonany w fazie grupowej

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Panowie grali ze sobą dotychczas dziesięć razy i obaj wygrali po pięć meczów. W tym roku Niemiec i Hiszpan grali ze sobą trzykrotnie. Australian Open padło łupem Saszy, ale w Indian Welles i Roland Garros lepszy był Carlitos.

W ubiegłym roku w fazie grupowej Zverev i Alcaraz również na siebie trafili. Wtedy Alexander przegrał pierwszego seta, ale w dwóch kolejnych lepszy był już Carlos i to on wygrał tamto starcie. Niemiec i Hiszpan to tenisiści ścisłej światowej czołówki i ich mecze często są zacięte.

Już od początku pierwszej partii walczący z infekcją Alcaraz musiał bronić się przed przełamaniem. Ta sztuka udała mu się w trzech gemach, gdzie łącznie obronił siedem break pointów, w tym jeden, który był piłką setową. Tak jak Sasza nie był w stanie dobrać się do serwisu Carlitosa, tak Hiszpan nie mógł również przełamać Niemca. 21-latek nie miał w tej partii ani jednego break pointa. W tie-breaku Alexander błyskawicznie wyszedł na prowadzenie 5-2. Hiszpański tenisista nie złożył jednak broni. Carlos wygrał dwa kolejne punkty i obronił setbola. Przy kolejnym nie miał już wiele do powiedzenia.

W drugim secie na wyższe obroty wskoczył 27-letni tenisista z Niemiec. Zverev już na starcie przełamał podanie Alcaraza, pewnie wygrał swojego gema serwisowego i wyszedł na prowadzenie 2:0. W późniejszym etapie seta obraz gry znacząco się nie zmienił. Hiszpan nie miał chyba zbyt wielu sił, żeby zaszkodzić dziś rywalowi. W szóstym gemie Alcaraz miał dwa break pointy i mógł odrobić stratę, ale Niemiec się obronił. Panowie do końca seta serwowali świetnie. Alexandrowi wystarczyła przewaga wywalczona na początku seta i to on odniósł trzecie grupowe zwycięstwo.

Tenisiści rozegrali dobry mecz w którym nie brakowało ciekawych i niekonwencjonalnych zagrań. Zverev miał w tym meczu 29 piłek wygranych bezpośrednio, natomiast Alcaraz miał tych winnerów 26. Sasza wygrał to starcie zdecydowanie dzięki serwisowi. 27-latek posłał dziewięć asów i miał skuteczność pierwszego serwisu na poziomie 86 procent. Carlos ma jeszcze niewielką szansę na awans pod warunkiem, że wieczorem Andriej Rublow wysoko pokona Caspera Ruuda.


Wyniki

Faza grupowa – grupa Johna Newcombe’a

Alexander Zverev (Niemcy,2) – Carlos Alcaraz (Hiszpania,3) 7:6(5), 6:4

Dwoje tenisistów z nominacją do tytułu Sportowca Roku

/ Izabela Modrzewska , źródło: Przegląd Sportowy, oprac. własne, foto: AFP

W 90. Plebiscycie Przeglądu Sportowego na Najlepszego Sportowca Polski 2024 Roku ponownie wyróżniono tenisistów. Tym razem jednak o prestiżowy tytuł nie będzie walczyć Hubert Hurkacz. 

Wśród dwudziestu pięciu nominowanych znaleźli się wszyscy tegoroczni medaliści olimpijscy. Jedną z tych osób jest Iga Świątek, która w Paryżu nie tylko wygrała French Open, ale także zdobyła brązowy medal na Igrzyskach Olimpijskich. Jest to jej trzecia nominacja w plebiscycie i druga szansa na zwycięstwo. W tym roku nominację otrzymał również Jan Zieliński, który zdobył dwa tytuły wielkoszlemowe – w Londynie i Melbourne w grze mikstowej.

Głosować można na stronie Przeglądu Sportowego oraz poprzez kupony w gazecie. Ogłoszenie laureatów odbędzie się 4 stycznia podczas Gali Mistrzów Sportu.

Korespondencja z Malagi. Magda Linette zwycięża z Sarą Sorribes Tormo po 3 godzinach i 49 minutach

/ Barbara Hofman , źródło: własne, foto: Barbara Hofman

Barbara Hofman, Malaga 

 

Magda Linette, choć może nie zachwycała grą, ostatecznie wygrała z reprezentantką Hiszpanii Sarą Sorribes Tormo z wynikiem 7:6 (6), 2:6, 6:4. Mecz byl istnym widowiskiem dla kibiców. Trwał 3 godziny i 49 minuty.

Pierwszy mecz starcia Polski z Hiszpanią ma wyłonić ćwierćfinalistę finałów Billie Jean King Cup. Pierwszy mecz rozegrała razem z Igą Świątek reprezentująca nasz kraj w rozgrywkach singlowych – Magda Linette. Obecnie jest 38. numerem na świecie, a w tym roku wygrała jeden turniej WTA 250 w Pradze. Z kolei Sara Sorribes Tormo plasuje się na 46. pozycji.

Mecz Magda Linette rozpoczęła bardzo dobrze. Ofensywną grą i małą ilością błędów osiągnęła wynik 3:0. Potem jednak Sara Sorribes Tormo obudziła się i zaczęła uderzać piłkę odważniej. Szybko dogoniła Polkę na 3:3 i wtedy tak naprawdę zaczęło się widowisko. Poznanianka wyprowadziła wynik na 5:3, lecz wtedy za piątą szansą na przełamanie Sara uzyskała wynik 5:5. Obie tenisistki grały bardzo długie gemy przy swoim serwisie, prawie zawsze osiągając w nich równowagi. Przy stanie 6:6 rozpoczął się tie-break, w którym to i Hiszpanka, i Polka miały szanse na uzyskanie seta, jednak ostatecznie to Magda wygrała pierwszą partię. Jej zwycięstwo 8:6 spotkało się z głośnymi owacjami ze strony polskich kibiców.

W drugim secie to Hiszpanka podkręciła tempo, nie dopuszczając Magdy do głosu. Od razu wyszła na prowadzenie 3:0 i utrzymała wynik bez straty serwisu do stanu 5:2. Po nim Sorribes Tormo ponownie przełamała rywalkę, by szczęśliwie rozpocząć trzeciego seta od swojego serwisu. W całym secie poznanianka otrzymała jedną szansę na przełamanie, której nie wykorzystała.

Ostatnia partia tego spotkania była emocjonalną ucztą dla zarówno hiszpańskich jak i polskich kibiców. Set jak to w poprzednich dwóch rozpoczął się od prowadzenia 3:0 dla Hiszpanki. Wtedy, gdy w czwartym gemie Sara prowadziła 30:15, Magda obudziła się ze snu zimowego i wygrała kolejne cztery gemy pewną i prawie bezbłędną grą. Przy wyniku 4:4 emocje sięgały zenitu, gdy po czterech breakpointach dla Linette ta ostatecznie zwyciężyła. W ostatnim gemie tego meczu Poznanianka popełniła błąd serwisowy przy stanie 15:30, aby potem wygrać kolejne dwie piłki zagraniami zwycięskimi. Pierwszą piłkę meczową Polka przegrała po łatwym błędzie niewymuszonym, ale potem już nie odpuściła i nareszcie sięgnęła po zasłużone laury po meczu z wynikiem 7:6 (6), 2:6, 6:4. Tym samym był to drugi najdłuższy mecz w turnieju Billie Jean King Cup, bo trwał 3 godziny 49 minut.

Magda Linette w meczu nie zachwycała jakością swojej gry. W całym spotkaniu popełniła aż 81 błędów niewymuszonych i 55 zagrań kończących. Przy czym Sara obie te statystyki miała znacznie niższe z odpowiednio 28 błędami i 12 wygranymi piłkami. Co ciekawe i Hiszpanka, i Polka miały wyłącznie 3% skuteczność zagrań przy siatce.


Wyniki

Magda Linette (Polska) – Sara Sorribes Tormo (Hiszpania) 7:6 (6), 2:6, 6:4

Manacor. Bez Polaka w ćwierćfinałach

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/te.tournamentsoftware.com, foto: własne

Żadnemu z dwójki naszych młodych tenisistów nie udało się awansować do ćwierćfinału turnieju Carlos Moya 12 and Under Festival. Polacy w sumie odnieśli dwa zwycięstwa i pięć porażek.

Obie wygrane były dziełem Daniela Kwietnia. Nasz młody tenisista pokonał wcześniej Włocha Federico Garbero, a wczoraj wygrał z Fabianem Leitnerem 6:4, 4:6, [10-6]. Zawodnik Akademii Tenisowej Masters Radom zajął drugą pozycję w grupie, ale awans do fazy pucharowej dawała jedynie pierwsza pozycja. Trzeciej porażki w grupie doznał we czwartek Julian Zięba. Wychowanek Morelowej Tennis Club Warszawa gładko przegrał z liderującym w grupie Francuzem Arthurem Salafą 1:6, 1:6 i zajął czwartą pozycję w grupie.

 

 

Champaign. Szymon Walków odpadł w ćwierćfinale debla

/ Marek Golba , źródło: opr. własne, foto: PZT

Szymon Walków i Hans Hach Verdugo przegrali w ćwierćfinale debla Challengera 75 w Champaign 6:3, 3:6, 8-10 z brytyjskim duetem James Davis/James MacKinlay.

Dwie pierwsze odsłony rozstrzygnęły się na samym początku. W drugim gemie pierwszego seta szansę na przełamanie wykorzystali Hach Verdugo i Walków, a następnie utrzymywali przewagę do końca. Przez pięć gemów serwisowych polsko-meksykańska para straciła tylko pięć punktów.

W drugim secie sytuacja się odwróciła. To Brytyjczycy spisywali się na korcie i wyszli na prowadzenie 3:0. Tylko w dziewiątym gemie musieli bronić się przed przełamaniem, ale ostatecznie Davis i MacKinlay dopisali drugiego seta na swoje konto.

Przez większość super tie-breaka Walków i Hach Verdugo mieli delikatną przewagę. Jednak od stanu 6:5 z mini-breakiem przegrali pięć z ostatnich siedmiu punktów i zakończyli rywalizację na ćwierćfinale.


Wyniki

Ćwierćfinał debla:

J. Davis/J. MacKinlay (Wielka Brytania, Wielka Brytania) – H. Hach Verdugo/S. Walków (Meksyk, Polska, 2) – 3:6, 6:3, 10-8