Puchar Davisa. Holendrzy pierwszymi finalistami!

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Holendrzy po raz pierwszy w historii zagrają w finale Pucharu Davisa! W pierwszym półfinale tegorocznej edycji, który odbył się w piątek, Botic Van De Zandschulp i Tallon Griekspoor zapewnili zwycięstwo swojej reprezentacji już po meczach singlowych. O tytuł zmierzą się z Włochami lub Australijczykami.

Jako pierwsi na kort w Maladze wyszli Daniel Altmaier i wspomniany wcześniej Van De Zandschulp. Obaj wygrali wcześniej swoje mecze ćwierćfinałowe – Niemiec okazał się lepszy od Gabriela Diallo, z kolei Holender pokonał Rafaela Nadala w jego ostatnim meczu w karierze. Było to pierwsze wzajemne starcie obu panów. Od początku pojedynek przebiegał pod dyktando serwujących. Tenisiści nie wykorzystali swoich pierwszych break pointów w meczu. Gdy wydawało się, że pierwszy set zmierza ku tie-breakowi. byliśmy świadkami pierwszego przełamania w meczu. Jego sprawcą został Van De Zandschulp. Następnie reprezentant Holandii bez problemów przypieczętował zwycięstwo w partii przy swoim podaniu.

29-latek odebrał serwis rywalowi w piątym gemie drugiej partii. Po chwili Altmaier zaczął grać najlepszy tenis w całym spotkaniu. Niemiec odrobił stratę i doprowadził do tie-breaka. Dogrywka okazała się pełna dramaturgii. Rozstrzygnęła się dopiero po dwudziestu sześciu rozegranych punktach! W trakcie gry na przewagi Van De Zandschulp miał pięć meczboli, lecz za każdym razem obronną ręką wychodził jego przeciwnik. Altmaier w końcu wykorzystał trzecią piłkę setową i wyrównał stał rywalizacji.

Reprezentant naszych zachodnich sąsiadów zapłacił za niesamowity wysiłek kondycyjny, jaki wiązał się z tie-breakiem. Tenisista z Kempen został przełamany już na początku decydującej partii, lecz po chwili to on odebrał serwis rywalowi. Końcówka należała jednak do Van De Zandschulpa. Holender przełamał na 5:3, lecz miał problemy z zamknięciem spotkania. Altmaier obronił cztery kolejne piłki meczowe grając przy returnie, lecz za dziesiątym meczbolem skuteczniejszy okazał się tenisista zajmujący wyższe miejsce w rankingu ATP.

O przedłużenie nadziei Niemców musiał walczyć lider reprezentacji pod nieobecność Alexandra Zvereva – Jan-Lennard Struff. Niemiec we wcześniejszym meczu w Maladze pokonał Denisa Shapovalova. Jego rywalem w meczu półfinałowym był natomiast Tallon Griekspoor, który we wtorek uległ Carlosowi Alcarazowi. Do tej pory tenisiści spotkali się raz – podczas US Open 2021, gdzie po pięciosetowej batalii lepszy okazał się Holender. Piątkowy mecz również stał na bardzo wyrównanym poziomie. W pierwszym secie główne role grali serwujący. Przez całą partię nie zobaczyliśmy ani jednego break pointa i do wyłonienia zwycięzcy była potrzebna dogrywka. Lepszy okazał się w niej Struff – był to więc drugi tie-break rozstrzygnięty tego dnia na korzyść naszych zachodnich sąsiadów.

W kolejnych setach 34-latek musiał uznać jednak wyższość rywala. Wszystko wskazywało na to, że w drugiej odsłonie spotkania rónież będziemy świadkami trzynastego gema. Griekspoor przełamał jednak w ostatniej chwili, doprowadzając do trzeciej partii. Jej kluczowy moment nastąpił już na samym początku. Tenisista z kraju, którego stolicą jest Amsterdam, przełamał przeciwnika w pierwszym gemie. Później Struff nie wypracował sobie żadnej okazji do powrotu. Reprezentant Holandii był bardzo skuteczny przy serwisie. Dzięki temu po dwóch godzinach gry mógł razem z drużyną cieszyć się z awansu do finału Pucharu Davisa.

W niedzielę tenisiści grający w pomarańczowych koszulkach po raz pierwszy w historii zagrają o triumf w rozgrywkach określanych mianem „tenisowego Pucharu Świata”. Przed nimi będzie stało jednak trudne zadanie. Z pewnością nie będą bowiem faworytami w starciu z Włochami lub Australijczykami. Ich rywali wyłoni sobotni półfinał, który rozpocznie się o godzinie 13:00.


Wyniki

Holandia – Niemcy 2:0

Botic Van De Zandschulp – Daniel Altmaier 6:4, 6(12):7, 6:3

Tallon Giekspoor – Jan-Lennard Struff 6(4):7, 7:5, 6:4

Lorenzo Musetti o ojcostwie i życiowej przemianie

/ Izabela Modrzewska , źródło: tennis.com/oprac.własne, foto: AFP

Lorenzo Musetti opowiedział, jak narodziny dziecka zmieniły go jako człowieka i jako sportowca. 

Gdy w styczniu tego roku w trakcie turnieju w Adelajdzie zapytano Musettiego o cele na 2024 rok, włoski tenisista odpowiedział, że ma nadzieję być dobrym ojcem. Kilka miesięcy później żartobliwie przyznał, że o to, jak sprawdza się w tej roli, trzeba zapytać matkę dziecka.

Kiedy w marcu wraz z Veronicą Confalonieri powitali na świecie syna, 22-latek nie był przygotowany na to nowe doświadczenie. – Byłem dosyć mocno przestraszony, zwłaszcza po samych narodzinach. Bałem się go nawet wziąć w ramiona. Jednak kiedy pielęgniarka dała mi go potrzymać po raz pierwszy, przyszło mi to naturalnie. Byłem zaskoczony – przyznał.

Włoch dodał, że pomimo trudności, syn dał mu większy sens istnienia. Dzięki niemu stał się bardziej dojrzały, co przełożyło się na rozwój w aspekcie tenisowym. – Narodziny mojego syna sprawiły, że stałem się bardziej odpowiedzialny również jako zawodnik, nie tylko jako ojciec. Czuję, że w tej sferze najbardziej się rozwinąłem. Nawet jeśli mam poczucie, że mogę zrobić więcej, to pomoże mi osiągać lepsze wyniki. 

Od początku tego roku, Lorenzo Musetti zanotował zanotował spory awans w rankingu. Sezon rozpoczął na 27. miejscu, a zakończył go na 17. miejscu.

ITF World Tour. Zmienne szczęście Biało-Czerwonych

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/www.itftennis.com, foto: Artur Rolak

Dziś średnio powiodło się naszym singlistom i singlistkom, ale dobre wyniki osiągnęły nasze deble wsparte zawodnikami z zagranicy. Polki i Polacy o tytuły powalczą Europie, Afryce oraz Ameryce Południowej.

Martyna Kubka walczyła o półfinał singla w portugalskiej Lusadzie. Jej rywalką była najwyżej rozstawiona w turnieju Susan Bandecchi. Szwajcarka jest obecnie kwalifikowana na 217. miejscu w rankingu, podczas gdy nasza tenisistka jest w nim 402. W pierwszym secie na korcie całkowicie dominowała Helwetka. Sytuacja odrobinę wyrównała się w drugim secie. Nasza tenisistka zdołała doprowadzić do tie-breaka, ale w nim nie ugrała ani jednego punktu i ostatecznie przegrała ten mecz 2:6, 6:7(0).

W Sharm el Sheikh z marzeniami o półfinale pożegnał się Filip Peliwo. 30-letni Polak grał z najwyżej rozstawionym Markiem Gengelem. Sklasyfikowany obecnie na 299. miejscu w rankingu ATP Czech miał drobne problemy z naszym tenisistą jedynie w pierwszym secie. Ostatecznie Gengel wygrał 6:4, 6:2 i jutro powalczy o finał. Do półfinału turnieju w Luandzie awansował Alan Bojarski. Polski tenisista wygrał 6:2, 6:1 z Seydiną Andre. Był to słodki rewanż, ponieważ Senegalczyk kilka tygodni temu ograł naszego tenisistę w Monastyrze.

Do finału debla awansował w Angoli Jasza Szajrych. Polak i jego austriacki partner, Gregor Ramskogler pokonali Chiraga Duhana z Indii i Włocha Lorenzo Lorusso 6:1, 6:7(2), [10-3]. W drugim secie rywale polsko-austriackiego duetu prowadzili już 3:0. Ostatecznie ten set skończył się tie-breakiem, w którym Szajrych i Ramskogler wygrali zaledwie dwa punkty. W super tie-breaku Polak i jego partner wygrali siedem punktów z rzędu. Rywale przerwali tę serię i wygrali dwa punkty z rzędu, ale na niewiele im się to zdało i to Szajrych i Ramskogler grają dalej.

Do finału gry podwójnej w Alcala de Henares awansowała Anna Hertel. Polka stworzyła parę z Kateriną Jokić. Rywalkami Polki i Serbki były Abigail Amos i Ida Johansson. Szwedka i Brytyjka stworzyły jedynie jeden moment, w którym Hertel i Jokić mogły poczuć się zagrożone. W drugim secie szwedzko-brytyjski duet przełamał Hertel i jej partnerkę i wyszedł na prowadzenie 2:0. Były to jednak ostatnie gemy wygrane przez Amos i Johansson w tym secie. Kolejne sześć padło łupem duetu polsko-serbskiego, który wygrał cały mecz 6:3, 6:2.

O deblowy tytuł w Santo Domingo powalczy Zuzanna Pawlikowska. Polka i Tiphanie Lemaitre pokonały Kolie Allen i Yulianę Monroy 6:4, 6:2. Polka i Francuzka świetnie rozpoczęły mecz, wychodząc na 3:0 z dwoma przełamaniami. Amerykanka i Kolumbijka odrobiły część strat, ale przewaga wywalczona w pierwszej części seta dała naszej parze wygraną w tej partii. O losie drugiej partii zdecydowała końcówka, w której Pawlikowska i Lemaitre wywalczyły dwa przełamania. Ostatecznie Polka i Francuzka wygrały 6:4, 6:2.

O finał na Dominikanie walczył również Piotr Galus. Polak i jego belgijski partner, Maikel de Boes przegrali z Ronaldem Hohmannem i Orenem Vasserem 2:6, 4:6. W pierwszym secie Polak i jego partner nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Amerykanie wywalczyli przełamanie na początku i na samym końcu partii. W drugim secie było trochę więcej walki i o jego wyniku zdecydowało przełamanie wywalczone przez Hohmanna i Vassera w dziesiątym gemie.

Montemar. O krok od porażki. Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski w finale debla

/ Marek Golba , źródło: opr. własne, foto: PZT

Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski obronili cztery piłki meczowe w tie-breaku drugiego seta, a następnie pokonali Ivana i Mateja Sabanova 5:7, 7:6(12), 10-8 w półfinale Challengera 75 w Montemar.

Polski debel świetnie otworzył mecz i już w pierwszym gemie przełamali serwis serbskich braci. Długo utrzymywali przewagę, ale w ósmym gemie wynik wyrównał się, kiedy swoje podanie przegrał Matuszewski. Przy stanie 5:5 mieli okazję na ponowne prowadzenie, ale nie wykorzystali trzech break pointów. To zemściło się w kolejnym gemie, kiedy Serbowie odebrali serwis Matuszewskiemu i zapisali na konto pierwszego seta.

Druga partia rozpoczęła się podobnie. W trzecim gemie Polacy wykorzystali pierwszą okazję na przełamanie i prowadzili 2:1. Niestety tak jak w poprzedniej partii, Serbowie wyrównali w ósmym gemie. Najwyżej rozstawiona para miała niemałe kłopoty kilka minut później. Obronili piłkę meczową przy stanie 4:5 i doprowadzili do tie-breaka.

W nim Drzewiecki i Matuszewski mieli cztery piłki setowe na super tie-breaka, ale nie wykorzystali żadnej z nich. Później to rywale mieli trzy piłki meczowe. Przy ostatniej z nich Ivan Sabanov popełnił podwójny błąd, a po zmianie stron kolejny. Tym razem Polacy wykorzystali piątą okazję i doprowadzili do decydującego super tie-breaka.

Polacy prowadzili praktycznie przez całego super tie-breaka. W pewnym momencie mieli dwa mini breaki przewagi. Jednak bracia Sabanov wyrównali na 8:8, lecz końcówka należała do Drzewieckiego i Matuszewskiego. Wygrali dwa ostatnie punkty, z czego jeden po podwójnym błędzie i to oni zagrają w jutrzejszym finale Challengera.


Wyniki

Półfinał debla:

K. Drzewiecki/P. Matuszewski (Polska, Polska, 1) – I. Sabanov/M. Sabanov (Serbia, Serbia) – 5:7, 7:6(12), 10-8

Toni Nadal o ceremonii pożegnalnej podczas Pucharu Davisa

/ Marek Golba , źródło: https://www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Pożegnanie Rafaela Nadala w Pucharze Davisa wzbudziło ogromne emocje, ale pojawiają się głosy krytyki dotyczące samej organizacji tego przedsięwzięcia. Głos w tej sprawie zabrał Toni Nadal, wujek i były trener utytułowanego Hiszpana.

Rafael Nadal znalazł się w składzie ćwierćfinałowego meczu z Holendrami w turnieju finałowym Pucharu Davisa. 22-krotny zwycięzca turniejów wielkoszlemowych przegrał z Boticiem van de Zandschulpem 4:6, 4:6, a Hiszpania przegrała całą rywalizację 1:2. Dla Nadala to był ostatni występ w zawodowej karierze. Publiczność gromkimi brawami pożegnała jednego z najlepszych tenisistów w historii, a organizatorzy przygotowali mu pożegnanie.

Inicjatywa spotkała się z nieprzychylnymi komentarzami. Głównym zarzutem była organizacja przygotowana na ostatnią chwilę. Na miejsce nie pojawili się goście specjalni, m.in. Novak Dżokovic czy Roger Federer. Z powodu obowiązków zawodowych w Maladze nie pojawił się Toni Nadal. Były trener Hiszpana nie krył rozczarowania przebiegiem ceremonii i sugeruje, że Nadal zasługiwał na lepsze pożegnanie.

Nie podobała mi się ceremonia. Oczywiście wsparcie publiczności było wzruszające. Chciałem jednak zobaczyć zdjęcia Rafaela z Pucharem Davisa zdobytym w Sewilli lub zdjęcia związane z sukcesami osiągniętymi w Madrycie, Roland Garros czy Wimbledonie. To budzi emocje. Nie chcę nikogo krytykować, ale jako członek rodziny i były trener wolałbym zobaczyć coś innego – skomentował sytuację Toni Nadal.

 

Jannik Sinner na liście zgłoszeń do turnieju w Monachium

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.tennisworldusa.org/, własne, foto: AFP.

Jannik Sinner ma za sobą znakomity sezon i wciąż może go ukoronować zdobyciem Pucharu Davisa. Włoch myśli jednak również o kolejnym roku i już układa plany startowe.

W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy Jannik Sinner wygrał osiem tytułów i wspiął się na szczyt rankingu ATP. W 2025 roku 23-latek będzie miał zatem sporo punktów do obrony, ale nie boi się przy tym podejmować nowych wyzwań. Wiemy już, że reprezentant Italii umieścił w swoim kalendarzu imprezę, w której wcześniej nie brał udziału.

Mowa tu o turnieju w Monachium, rozgrywanym wiosną na kortach ziemnych. Kolejna edycja tych zawodów będzie jeszcze bardziej prestiżowa, bo podniesiono jej rangę. W Bawarii tenisiści zawalczą o 500 punktów rankingowych, a organizatorzy uczcili ten fakt ogłoszeniem, że pojawi się u nich obecnie najlepszy zawodnik na świecie.

Ewentualne zdobycie tytułu nie przyjdzie jednak Sinnerowi łatwo. Na wstępnej liście zgłoszeń są bowiem również – zeszłoroczny finalista – Taylor Fritz oraz miejscowy faworyt Sasza Zverev.

Mistrzostwo w turnieju BMW Open 2024 zdobył inny reprezentant gospodarzy – Jan-Lennard Struff. Edycja 2025 jest zaplanowana w dniach 14-20 kwietnia. W tym samym tygodniu odbędzie się też turniej w Barcelonie.