Włoszki z pucharem

/ Adam Romer , źródło: Korespondencja z Malagi, foto: AFP

Adam Romer, korespondencja z Malagi

 

W godne ręce trafił puchar Billie Jean King w tym roku. Wywalczyła go ekipa Włoch, która była zdecydowanie najlepsza w stawce 12 ekip. W środowym finale Włoszki zdeklasowały Słowację oddając im zaledwie 9 gemów.

 

W środowe popołudnie nie było chyba nikogo, kto wierzyłby w inne finałowe rozstrzygnięcie niż zwycięstwo reprezentacji Włoch. Może nieliczni kibice słowaccy i prezes Słowackiej Federacji Tenisa Miroslav Mecir mogli mieć nadzieję, że zdarzy się kolejny cud. Bo z cudem graniczyło już to, że to właśnie Słowaczki awansowały do finału. Były absolutnie największym zaskoczeniem tegorocznych finałów, ale szczęście jednak kiedyś się kończy i to o czym przekonały się w poniedziałek Polki, „dopadło” także Słowaczki w środę. Z tą różnicą, że w meczu półfinałowym do zwycięstwa Italii potrzebny był rewelacyjny debel Sara Errani, Jasmine Paolini, a w środę sprawę załatwiły singlistki.

Tenisistki z półwyspu Apenińskiego były klasa dla siebie. Najpierw zaskakująca bohaterka włoskiej drużyny – Lucia Bronzetti łatwo pokonała Viktorię Hruncakovą, a potem liderka „Azzurrich” Paolini w niewiele ponad godzinę uporała się z Rebeccą Sramkovą.

– W ubiegłym roku miałam ciężki czas, ale moja drużyna stanęła za mną i jesteśmy dziś w tym miejscu wspólnie – mówiła Tathiana Garbin, kapitan reprezentacji Włoch, przypominając zeszłoroczną finałową porażkę.

 

Puchar trafił więc w ręce doskonale zbalansowanego teamu. Włoszki kierowane przez kapitan Tatianę Garbin, która umiała zebrać swoje największe gwiazdy w zespole, uzupełnić je odpowiednimi rezerwowymi i dokonała właściwych wyborów w ustalaniu składu.

Dzięki temu Włoszki zapomniały o niespodziewanej porażce w ubiegłorocznym finale, gdzie Kanadyjki odebrały im niemal pewny, wydawało by się, puchar.

Dziś to Włoszki odebrały puchar, złote medale, gratulacje od Bille Jean King i ubrały kultowe błękitne marynarki należne mistrzyniom. Okazało się, że błękit wyjątkowo dobrze pasował dziewczynom z Italii, które jeszcze długo po zakończeniu ceremonii robiły sobie zdjęcia z pucharem, selfie z koleżankami i udzielały kolejnych wywiadów włoskim dziennikarzom, których żadna bariera nie zatrzymała przed pojawieniem się na płycie kortu centralnego.

– Niesamowity rok, nigdy nie przypuszczałam, że coś takiego może mnie spotkać. Dwa finały wielkiego szlema, numer cztery w rankingu WTA i teraz wygrany tytuł. To się wydaje nieprawdopodobne – mówiła roześmiana od ucha do ucha Jasmine Paolini.

https://x.com/AdamRomer13/status/1859324608437993685

Kolejne finały Billie Jean King już za rok, także w Maladze. W nieco zmienionej formule, bo w ramach ujednoliceni rozgrywek, wśród pań zagra w drabince pucharowej także tylko osiem zespołów. By się do tego elitarnego grona dostać trzeba będzie w kwietniu wygrać jeden z siedmiu turniejów kwalifikacyjnych, gdzie wystartują po trzy drużyny.


Wyniki

Mecz finałowy BJK Cup:

WŁOCHY – SŁOWACJA 2:0

Lucia Bronzetti – Viktoria Hruncakova 6:2, 6:4;

Jasmine Paolini – Rebecca Sramkova 6:2, 6:1.

Od rywalek do sojuszniczek: Navratilova i Evert łączą siły w walce z rakiem

/ Julia Florkowska , źródło: https://www.wtatennis.com/news/4162135/how-navratilova-and-evert-turned-their-rivalry-into-a-life-saving-mission, foto: AFP

Legendarne tenisistki, Martina Navratilova i Chris Evert, znane z zaciętej rywalizacji na korcie, połączyły siły w walce z poważną chorobą. Razem z Fundacją WTA promują profilaktykę raka wśród kobiet.

Kilka tygodni temu, w Houston, rozpoczęły kampanię mającą zwrócić uwagę na Miesiąc Świadomości Raka Piersi. Byłe mistrzynie odwiedziły laboratoria w Teksasie i przekazały znaczący grant z kampanii WTA ACEing Cancer by Hologic na rzecz badań nad szczególnie agresywnym typem raka piersi, prowadzonych przez dr Rachel Dittmar.

Przez lata Navratilova i Evert toczyły pasjonujące pojedynki na kortach tenisowych. Jednak los sprawił, że ich drogi skrzyżowały się w zupełnie innej, trudnej sytuacji – w walce z rakiem. Obie wielokrotnie zmagały się z chorobą: Navratilova trzykrotnie, a Evert dwukrotnie. Pierwsza z nich przeżyła diagnozę raka piersi w 2010 r. i „podwójny cios” w postaci nawrotu raka piersi i raka gardła w 2023 r. Navratilova wspomina, że leczenie było niezwykle wyczerpujące:

Poza pójściem do sklepu spożywczego, wyszłam na spacer na zewnątrz raz w ciągu siedmiu tygodni. Nie mogłam wstać z łóżka – mówiła. Z kolei Chris Evert dowiedziała się, że ma raka jajnika w stadium 1 pod koniec 2021 r. Ten sam nowotwór dotknął cztery lata temu jej nieżyjącą już młodszą siostrę, również tenisistkę. Amerykanka pokonała nowotwór, ale choroba powróciła nieco ponad rok później, po tym jak była w remisji. Teraz, po rygorystycznym leczeniu, mówi, że jest znowu wolna od raka. Po postawieniu diagnozy zachęcała do badania się testami genetycznymi, mówi, że dzięki temu pięć znanych jej kobiet przeszło operację. Obie podkreślają, jak ważne jest wczesne wykrywanie choroby i regularne badania.

Tenisistki apelują do kobiet, aby regularnie się badały

Wiadomość, którą przekazują obie tenisistki, jest jasna: regularnie się badajcie. Jeśli wyczujesz coś niepokojącego, nie zwlekaj z wizytą u lekarza. – Rak szyjki macicy i rak piersi – jeśli nie zostaną wykryte wcześnie, często jest już za późno. Ale jeśli jesteś świadoma, możesz go wykryć wcześniej. Więc nie odkładaj tego na później – podkreśla Navratilova. Obie tenisistki, mimo dawnej rywalizacji, zjednoczyły siły w walce z chorobą, dając przykład i inspirację kobietom na całym świecie.

Więcej informacji o Fundacji WTA i inicjatywie ACEing Cancer można znaleźć na stronie wta.foundation.

Ostatnia konferencja prasowa Rafaela Nadala jako zawodowego sportowca

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/itftennis.com, foto: Adam Romer

Tuż po swoim ostatnim meczu w zawodowej karierze Rafael Nadal odpowiadał na pytania licznie zgromadzonych w sali konferencyjnej w Maladze dziennikarzy.

Na samym początku utytułowany Hiszpan został zapytany o to, jak się czuł podczas hymnu i co ta chwila dla niego znaczyła:

– Myślałem o tym, że to może być mój ostatni mecz jako profesjonalista. Słuchanie hymnu narodowego być może po raz ostatni jako zawodowiec było czymś specjalnym i w tym momencie towarzyszyło mi wiele uczuć. Wyszliśmy na kort, żyliśmy tym momentem. Starałem się być pozytywny i zachować dobrą energię.

Następnie Nadal został zapytany o jego przywództwo w drużynie, proces selekcji do drużyny oraz czy decyzja o jego grze została podjęta w ostatnim momencie:

– To są sprawy wewnętrzne i powinny takimi pozostać. To nie była łatwa decyzja dla kapitana, ale wiedziałem, że David podejmie słuszną decyzję, nominując do gry zawodnika, który daje największą szansę na zwycięstwo. Ja nie wywierałem żadnej presji i nie byłem pewien czy zagram. Rozmawialiśmy o tym tydzień, wiedziałem, że może się wydarzyć coś, co sprawi, że nie zagram, ale starałem się być pozytywny. David podjął tę decyzję, mając dobro zespołu na uwadze.

Kolejny dziennikarz spytał Rafę o to, czy gdyby Hiszpania awansowała dalej, on chciałby ponownie zagrać? Mistrz odpowiedział krótko:

– To nie jest moja decyzja. Mamy kapitana, ja nie jestem kapitanem. Postawienie mnie jako drugiego gracza być może nie było dobrą decyzją i należałoby ją zmienić później. Gdybym ja był kapitanem, prawdopodobnie bym siebie nie wystawił do gry następnego dnia, takie są moje odczucia. Na szczęście to nie moja decyzja i powtarzam, kapitan podejmuje najlepsze decyzje dla drużyny. Przegrałem swój pierwszy mecz w Pucharze Davisa i przegrałem swój ostatni, historia zatoczyła koło.

Na pytanie, czy takie zakończenie go satysfakcjonuje, Rafa odpowiedział:

– Tak właściwie jest. Satysfakcją jest dać drużynie punkt, który daje jej przewagę. Przegrałem mecz, wyszedłem na kort z celem, żeby pomóc drużynie. Nie było to dzisiaj niestety możliwe. Jeśli pytasz o zakończenie mojej kariery, to nie mogę zbytnio narzekać.

Korespondencja z Malagi. Atmosfera na kortach, czyli włoski święty Mikołaj i rekord prędkości serwisu 159 km/h autorstwa Alvaro

/ Barbara Hofman , źródło: własne, foto: Barbara Hofman

Barbara Hofman, Malaga 

 

Poza tenisową rywalizacją obiekt Martina Carpeny dostarczał widzom mnóstwo atrakcji. Zawodniczki walczą o trofeum tuż przy lotnisku w Maladze, a więc jakieś 40 minut od centrum turystycznego miasta. Jednak centrum tenisa było w stanie zapewnić rozrywkę dla kibiców na długie godziny bez potrzeby pójścia na plażę czy odwiedzenia słynnego muzeum Picassa.

Od razu przy wejściu znajdował się mini kort tenisowy, na którym kibice odgrywali własne mecze zwykle w obecności dzieci. Tuż obok na oglądających czekało miejsce, gdzie po własnym serwisie można sprawdzić jego prędkość. Przy technologii zawsze ustawiała się kolejka, szczególnie że tuż przy niej był ustawiony aktualny rekord szybkości serwisu. Gdy ja podeszłam do maszyny rekord wynosił 159 km/h, a popełniony był przez niejakiego Alvaro.

Gdy udało się parę metrów dalej w głąb obiektu, kibice wciąż spragnieni rywalizacji mogli konkurować w meczach ping ponga. Wszystkie te atrakcje rozmieszczone były na środku alejki, a wokoło znajdywały się punkty informacyjne wszelakich firm powiązanych czy to z samą dyscypliną, czy z regionem Andaluzji. Dalej pojawił się cytat Billie Jean King Cup, który od razu przykuwał uwagę swoją biała barwą i charakterystycznymi rakietami tenisowymi z lustrami w środku. „Champions are made from something deep inside them, a desire, a dream, a vision”. Tekst banalny, lecz zapewne inspirujący dla mijających go przyszłych zawodników.

Dalej ustawione były wszelkiego rodzaju food trucki z burgerami, kanapkami i piwami z logiem turnieju. Na samym środku strefy dla tenisowych kibiców stał monitor z wyświetlanymi meczami. Można było ułożyć się wygodnie na leżakach czy pufach. W punktach informacyjnych stały młode wolontariuszki ze specjalnymi kredkami, którymi malowały flagi wybranego kraju.

Poza tym to też sami kibice tworzyli niepowtarzalną atmosferę na kortach. Ci byli poprzebierani w barwy swoich narodów, a ich trąbki można było usłyszeć z końca kortu. Był włoski święty Mikołaj, ogromne twarze kanadyjskich tenisistek wydrukowane na kartonach czy piwa w rękach brytyjskich kibiców, którzy raz po raz wykrzykiwali ze swoim wyspiarskim zacięciem imiona „Katie” bądź „Emma”.

Davis Cup. Niemcy awansowali do półfinału

/ Jan Gąszczyk , źródło: , foto:

W meczu decydującym o awansie Niemców albo przedłużeniu szans Kanadyjczyków zmierzyli się Jan-Lennard Struff i Denis Szapowałow. Panowie grali ze sobą po raz ostatni dwa lata temu właśnie w Pucharze Davisa. Wtedy wygrał Niemiec i to on prowadził 6-3 w bezpośrednich meczach.

W pierwszym secie przez długi czas pachniało tie-breakiem. Kanadyjczyk i Niemiec dosyć solidnie serwowali i jak już mieli jakieś okazje break pointowe, to nie za bardzo mieli pomysł na ich wykorzystanie. Sytuacja zmieniła się w dziesiątym gemie. Szapowałow szybko wyszedł na 40:30 przy podaniu Struffa i chwilę później przełamał rywala. To była jednocześnie piłka setowa więc partia padła łupem kanadyjskiego tenisisty.

W drugiej partii sytuacja była podobna. Niemiec miał swoje szanse na przełamanie i zdobycie przewagi i Kanadyjczyk również. I podobnie jak w pierwszym secie obaj razili nieskutecznością w wykorzystywaniu tych szans. Wreszcie w 12 gemie Struff odebrał podanie Szapowałowowi i chwilę później wyserwował sobie tego seta. Kanadyjczyk obronił pierwszego setbola, ale drugiego już nie dał rady.

W siódmym gemie decydującej partii przełamanie wywalczył Struff i wydawało się, że tę przewagę utrzyma już do końca. Tak się jednak nie stało. Szapowałow odpowiedział przełamaniem powrotnym w dziesiątym gemie i gra zaczęła się od nowa. W końcówce niemiecki tenisista miał dwa kolejne break pointy, ale ich nie wykorzystał. Chwilę później Struff wygrał kolejnego gema i mieliśmy tie-break.

Dodatkowa rozgrywka była wyrównana i gra toczyła się przez dłuższy czas punkt za punkt. W końcu mini breaka wywalczył Struff i on wyszedł na niewielkie prowadzenie 5-4. Szapowałow odpowiedział tym samym, ale chwilę później pierwszą piłkę meczową wywalczył Niemiec. I jedna już wystarczyła. Jan-Lennard wygrał swój pojedynek i tym samym zapewnił awans do półfinału swojej reprezentacji.


Wyniki

Ćwierćfinał

Niemcy – Kanada 2:0

Daniel Altmaier – Gabriel Diallo 7:6(5), 6:4

Jan-Lennard Struff – Denis Szapowałow 4:6, 7:5, 7:6(5)

Montemar. Błyskawiczna wygrana Drzewieckiego i Matuszewskiego

/ Artur Kobryn , źródło: oprac. własne, atptour.com, foto: PZT

Rozstawieni z numerem pierwszy Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski w świetnym stylu rozpoczęli udział w turnieju challengerowym w Montemar. Polacy pokonali parę Paweł Petrow i Ayush Sharma 6:2, 6:0 i awansowali do ćwierćfinału zawodów w grze podwójnej.

Po dwóch tytułach zdobytych w Ameryce Południowej, Drzewiecki i Matuszewski wrócili do Europy na końcówkę tenisowego sezonu. W pierwszym spotkaniu przyszło im zmierzyć się z tenisistami występującymi z „dziką kartą”, którzy do tej pory rywalizowali wyłącznie na poziomie rozgrywek ITF. Nasi reprezentanci, jako zdecydowani faworyci tej potyczki, potwierdzili na korcie różnicę klas dzielących oba deble i odnieśli gładkie zwycięstwo.

Rosjanin z Hindusem tylko przez pierwsze kilkanaście minut spotkania byli w stanie toczyć wyrównaną walkę. Przy stanie 2:2 Polacy przełamali ich „na sucho” i objęli prowadzenie, którego już nie oddali. Chwilę później oponenci mieli co prawda dwie okazje na odrobienie start przy podaniu Matuszewskiego, ale biało-czerwoni zdołali wyjść z opresji. W następnym gemie dołożyli zaś do swojego dorobku jeszcze jednego „brejka” i całą partię wygrali do dwóch.

Drugi set upłynął już pod znakiem totalnej dominacji polskiej pary. Petrowowi oraz Sharmie ani razu nie udało się w nim obronić własnego podania. Drzewiecki i Matuszewski popisali się zaś rzadkim osiągnięciem. W trzech rozegranych w tej odsłonie swoich gemach serwisowych nie stracili ani jednego punktu. Dzięki temu już po 47 minutach gry rozstrzygnęli sprawę awansu do kolejnej rundy. W niej zmierzą się ze zwycięzcami spotkania między Holendrami, Michielem de Kromem i Ryanem Nijboerem, a Litwinami, Edasem Butvilasem oraz Viliusem Gaubasem.


Wyniki

Pierwsza runda gry podwójnej:

Karol Drzewiecki, Piotr Matuszewski (Polska, 1) – Paweł Petrow, Ayush Sharma (Indie) 6:2, 6:0

Davis Cup. Daniel Altmaier dał pierwszy punkt Niemcom

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/www.daviscup.com, foto: AFP

Daniel Altmaier pokonał Gabriela Diallo w pierwszym meczu ćwierćfinału Pucharu Davisa i zdobył pierwszy punkt dla reprezentacji Niemiec. Było to drugie zwycięstwo tego tenisisty nad rywalem z Ameryki Północnej.

W pierwszym secie górą był 26-letni Niemiec. W trzecim gemie Altmaier wywalczył przełamanie i wyszedł na prowadzenie 2:1. Nie cieszył się tym prowadzeniem zbyt długo, ponieważ już chwilę później Diallo odrobił stratę. W kolejnych gemach obaj tenisiści mieli break pointy, ale nie byli w stanie ich wykorzystać. W dziewiątym, bardzo długim gemie Diallo obronił pięć break pointów. Seta rozstrzygnął tie-break. W nim na szybkie prowadzenie 5-0 wyszedł Altmaier. Kanadyjczyk rozpoczął odrabianie strat, ale końcówka należała do jego rywala. Gabriel zdołał obronić jednego setbola, ale przy drugim nie miał już nic do powiedzenia.

Już na początku drugiego seta 23-letni Kanadyjczyk miał dwa break pointy i mógł wyjść na prowadzenie, ale trzy lata starszy rywal skutecznie się obronił. Przez długi czas w tej partii obaj tenisiści świetnie serwowali i nie dali sobie nawet jednej szansy na przełamanie. Wydawało się, że będziemy mieli tie-breaka, ale nieoczekiwanie w dziesiątym gemie Diallo został przełamany. Altmaier wykorzystał pierwszą piłkę meczową i po godzinie i 59 minutach zakończył to spotkanie.

Obaj grali bardzo agresywnie, o czym świadczy duża liczba asów serwisowych (10 Niemiec, 9 Kanadyjczyk) oraz ogromna liczba winnerów jak na dwusetowe spotkanie (31 Altmaier, 42 Diallo). Kluczem do zwycięstwa Altmaiera były tutaj błędy popełnione przez rywala. Gabriel popełnił 45 niewymuszonych błędów, podczas gdy jego rywal 18.

 


Wyniki

Ćwierćfinał

Niemcy – Kanada 1:0

Daniel Altmaier – Gabriel Diallo 7:6(5), 6:4

Serena Williams żegna Rafaela Nadala

/ Łukasz Duraj , źródło: Media społecznościowe Sereny Williams, foto: AFP.

Rafael Nadal oficjalnie zakończył karierę zawodowego tenisisty. Majorkanina żegnają koledzy i koleżanki z kortu. Film i wpis, związany z tym wydarzeniem, zamieściła między innymi Serena Williams.

W Maladze Rafael Nadal rozegrał ostatnie spotkanie w tourze. Doświadczony zawodnik wziął udział w starciu w ramach Pucharu Davisa i został pokonany przez Botica van de Zandschulpa. Tego samego dnia odbyła się specjalna ceremonia, a wybitny tenisista otrzymał mnóstwo wiadomości i gratulacji. Doceniła go także Serena Williams, która napisała w mediach społecznościowych:

Gratuluję ci wspaniałej kariery, o jakiej wielu nie śmie nawet marzyć. Miałam szczęście, że występowałam w tym samym czasie, co Ty i mogłam widzieć z bliska, jak świetny byłeś. Inspirowałeś mnie do ciągłego rozwoju i tego, by dać z siebie jeszcze więcej. Zawsze chciałeś wygrywać kolejne mecze i nigdy się nie poddawałeś. Nie szukałeś wymówek i byłeś skupiony na sporcie. Twoje dziedzictwo będzie wieczne. To, że mogłam obserwować Twoją karierę od początku do końca, to zaszczyt. Vamos, mistrzu!

Serena Williams zakończyła karierę tenisistki w 2022 roku.

ITF World Tour. Polskie wygrane w grze podwójnej

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/itftennis.com, foto: Artur Rolak

Rywalizacja w głównym cyklu już się zakończyła, ale tenisiści nadal walczą na kortach całego świata. Wczorajszy dzień przyniósł nam kilka sukcesów deblowych.

Deblowe zwycięstwo w dalekiej Luandzie odniósł Jasza Szajrych. Polak i jego austriacki partner Gregor Ramskogler pokonali 6:4, 6:0 Alana Bojarskiego i Aryana Lakshmanana z Indii. To dało im awans do ćwierćfinału tej imprezy. Do najlepszej ósemki w Santo Domingo awansował Piotr Gałus i Maikel de Boes. Polak i Belg wysoko przegrali pierwszego seta z Luccą Pignatonem i Aydanem Gomezem Osorio, ale w dwóch kolejnych byli lepsi i zwyciężyli ostatecznie 1:6, 6:3, [10-6].

Na Dominikanie rywalizowały również nasze panie. Zuzanna Pawlikowska i Tiphanie Lemaitre wygrały w pierwszej rundzie gry podwójnej z Meksykankami Katyą Ramirez i Ximeną Senties 6:0, 6:1 i awansowały do ćwierćfinału. Pokonać pierwszej przeszkody nie udało się Stefanii Rogozińskiej-Dzik i Amandzie Navie Elkin. Polka i Meksykanka przegrały 4:6, 7:5, [8-10] z Hiroko Kuwatą i Aną Karen Guadianą Campos.

W Alcala de Henares imponujące zwycięstwo deblowe odniosła Anna Hertel. Polka w parze z Serbką Katariną Jokić wygrała 6:0, 6:0 z gospodyniami Nieves Elizagą Royo i Alexią Ozorez. W Antalyi grał 18-letni Wiktor Sasko. Polak trafił na reprezentanta gospodarzy, wyżej notowanego Kuzeya Cekirge i przegrał 2:6, 3:6.

Pat Cash: Nadal był jedyny w swoim rodzaju

/ Łukasz Duraj , źródło: www.tennismajors.com, tłum. własne, foto: AFP.

Tenisowa kariera Rafy Nadala dobiegła końca. Hiszpan rozegrał ostatnie zawodowe spotkanie podczas finałów Davis Cup w Maladze, a zewsząd płyną komentarze, związane z tą okolicznością. Wywiadu w temacie Majorkanina udzielił również Pat Cash.

Pat Cash i Rafael Nadal pochodzą z dwóch tenisowych pokoleń, ale mieli okazję spotkać się na korcie. Wiele lat temu panowie rozegrali bowiem mecz towarzyski, w którym – będący już na sportowej emeryturze – australijski gwiazdor został pokonany przez niemal 14-letniego wówczas Hiszpana. Od tego czasu Cash mówił wiele pozytywnych rzeczy na temat wielokrotnego mistrza Rolanda Garrosa i powtórzył je także w ostatnich dniach:

– Nadal wniósł do tenisa coś zupełnie nowego. Był jak Guillermo Vilas z turbo-doładowaniem. Argentyńczyk biegał jak szalony, bardzo ciężko pracował i był znakomicie przygotowany fizycznie, a do tego zawsze nadawał piłkom niesamowitą rotację. Rafa podniósł to wszystko do wyższej potęgi, ale był też jedyny w swoim rodzaju.

– Nikt nie grał wcześniej tak, jak on. Miał do dyspozycji lepszy sprzęt niż Vilas oraz swój unikalny forhend. Rotacja w tym uderzeniu była niespotykana, a poza tym Rafa uwielbiał rywalizację i był pełen determinacji. Zawsze powtarzam, że to właśnie z nim chciałbym zmierzyć się na serio, gdy byłem w mojej najlepszej formie. Gdybyśmy mieli wystawić naszego najlepszego zawodnika do pojedynku z kosmitami, to zapewne też wybrałbym Nadala. Nawet goście z innej galaktyki mieliby problem z jego sposobem gry.

– Z pewnością był wyjątkowy. Cechowały go zaciętość i waleczność, ale nie zapominał o ewolucji. Każdy sezon był ciekawy, bo – jako widz – zastanawiałeś się, co dołoży do swojej gry tym razem. Ciągle zmieniał swój serwis i poprawiał się pod względem taktycznym. Najlepsi tak właśnie robią. Jeśli zadowolisz się tym, co już umiesz, stoisz w miejscu.

– O wielkości Rafy świadczy też fakt, że Federer potrzebował niemal całej kariery, by w końcu rozpracować Hiszpana. Roger był niesamowicie utalentowany, więc – na jego przykładzie – widać, jak trudne było to zadanie.

– Na pewno będzie nam go brakować  – podsumował Cash.

W ćwierćfinale Pucharu Davisa reprezentacja Hiszpanii przegrała z Holandią wynikiem 2-1.