Australijczycy nie wzięli rewanżu za ubiegłoroczny finał Pucharu Davisa. W sobotnim półfinale tegorocznej edycji tenisiści z Antypodów musieli uznać wyższość Włochów. Losy rywalizacji rozstrzygnęły się już po spotkaniach singlowych. Dzięki zwycięstwom Jannika Sinnera i Matteo Berrettiniego obrońcy tytułu zagrają w niedzielę z Holendrami o powtórzenie sukcesu sprzed roku.
Odkąd ogłoszono obsadę poszczególnych meczów, wiedzieliśmy, że pierwsze spotkanie może mieć kluczowy wpływ na losy rywalizacji. Włosi, mający w składzie będącego w ostatnim czasie w kosmicznej formie Jannika Sinnera, mogli zagwarantować sobie zwycięstwo bez konieczności rozgrywania debla, który jest domeną Australijczyków. Kapitan reprezentacji Italii zdecydował się na zmianę względem ćwierćfinału. W meczu z Argentyną inauguracja przypadła Lorenzo Musettiemu, który przegrał z Francisco Cerundolo. W sobotę zastąpił go Matteo Berrettini. Finalista Wimbledonu sprzed trzech lat był bohaterem debla, po którym jego drużyna wyeliminowała Argentyńczyków. Lleyton Hewitt był natomiast konsekwentny i do pierwszej konfrontacji wystawił Thanasiego Kokkinakisa. 28-latek w czwartek pokonał Bena Sheltona w pierwszym spotkaniu australijsko-amerykańskiej rywalizacji.
Biorąc pod uwagę specyfikę gry obu tenisistów, należało spodziewać się zamkniętego meczu z małą liczbą przełamań. Od początku główną rolę odgrywał serwis, a returnujący mieli niewiele do powiedzenia. To jednak Berrettini zapisywał kolejne gemy na własne konto z większą łatwością, dzięki czemu budował minimalną przewagę na korcie. Tuż przed zmianą piłek serca sympatyków tenisistów z Antypodów zadrżały. Kokkinakis miał problemy z wygrywaniem punktów, przez co zrobiło się 0-40. Gracz z Adelajdy obronił jednak break pointy i wyszedł z opresji. Był to jednak znak mówiący, że to Włoch jest bliżej wygrania seta. Berrettini potwierdził dobrą grę przełamaniem w jedenastym gemie, po którym serwował po wyjście na prowadzenie. Z pozoru miała to być formalność. Reprezentant Australii obronił jednak setbola, po którym odebrał podanie rywalowi. O zwycięstwie zadecydował więc tie-break. Rzymianin zbudował przewagę 6-4, lecz nie wykorzystał żadnej z dwóch piłek setowych (w tym jednej przy własnym podaniu).
Kokkinakis popisał się serią czterech wygranych punktów z rzędu, po której przybliżył się do zapewnienia swojej drużynie pierwszego punktu.
Druga odsłona meczu układała się w podobny sposób. Wyłączając początek, gdy przy serwisie Kokkinakisa panowie grali na przewagi, a w pozostałych gemach returnujący nie potrafili wygrać choćby punktu. Trwało to jednak tylko do stanu 4:3 z perspektywy Włocha. Wówczas Berrettini po raz drugi w meczu przełamał rywala, a następnie, tym razem bez najmniejszego problemu, przypieczętował wygraną w partii. O tym, która reprezentacja wysunie się na prowadzenie w rywalizacji do dwóch zwycięstw, musiał więc przesądzić trzeci set.
W nim, po początkowych kłopotach Kokkinakisa z utrzymaniem podania, tenisiści obrali kurs na decydującego tie-breaka. Berrettini jako pierwszy zagwarantował sobie grę w dogrywce. W dwunastym gemie Australijczyka ponownie zaczęły jednak nękać problemy z podaniem. Włoch wyszedł na prowadzenie 40-15 i miał dwa break pointy jednoznaczne z meczbolami. Berrettini wykorzystał pierwszego z nich, kończąc wymagający mecz po dwóch godzinach i 46 minutach gry.
Lider rankingu pieczętuje zwycięstwo
Australijczycy byli więc w bardzo trudnej sytuacji. Przeciwnikiem ich najlepszego reprezentanta, Alexa De Minaura, był bowiem Jannik Sinner, z którym gra ewidentnie „nie leży” dziewiątemu tenisiście globu. Lider światowego rankingu w bezpośredniej rywalizacji prowadzi 8-0. W dodatku do tej pory tenisista z Sydney ugrał przeciwko Włochowi zaledwie jednego seta. Napędzony ostatnimi rezultatami Sinner był więc wyraźnym faworytem tego starcia. Lider ekipy ze Starego Kontynentu szybko zaczął udowadniać lepszą dyspozycję. Zwycięzca dwóch tegorocznych imprez wielkoszlemowych przełamał rywala już przy pierwszej okazji, lecz po chwili sam stracił podanie. De Minaur nie wyciągnął jednak wniosków. Reprezentant Australii został ponownie przełamany na 2:4. Tym razem Sinner okazał się jednak nie do dogonienia. Tenisista z północy Italii pewnie przechodził przez kolejne gemy serwisowe i zakończył pierwszego seta wynikiem 6:3.
W drugiej partii popularny „Demon” dłużej dotrzymywał kroku przeciwnikowi. Obserwowaliśmy bardzo dobrą dyspozycję serwujących. Pierwsze break pointy pojawiły się dopiero w dziewiątym gemie. Był to bardzo ważny moment – gdyby Sinner przełamał przeciwnika, serwowałby po zwycięstwo. Australijczyk dwukrotnie wyszedł z opresji, lecz przy trzeciej szansie górą w punkcie okazał się Włoch. Dzięki temu najlepszy obecnie tenisista świata miał prostą drogę do wprowadzenia swojej ekpiy do finału. Sinner nie pozwolił rywalowi na powrót do meczu w kolejnym gemie, dzięki czemu zakończył spotkanie. De Minaur nie krył frustracji po ostatnim punkcie.
Włosi po raz drugi z rzędu zagrają w finale rozgrywek określanych mianem „tenisowego Pucharu Świata”. Tenisiści z kraju, którego stolicą jest Rzym, staną w niedzielę przed szansą na trzeci triumf w Pucharze Davisa. Ich przeciwnikami będą Holendrzy, którzy są rewelacją tegorocznej imprezy. Mimo krótszego czasu na odpoczynek Sinner i spółka uważani są za murowanych faworytów do triumfu.
Wyniki
Włochy – Australia 2:0
Matteo Berrettini – Thanasi Kokkinakis 6(6):7, 6:3, 7:5
Jannik Sinner – Alex De Minaur 6:3, 6:4