Praga. Mistrzyni Wimbledonu rywalką Fręch

/ Anna Niemiec , źródło: wtatennis.com, foto: AFP

Magdalena Fręch w ćwierćfinale J&T Banka Prague Open zmierzy się z Simoną Halep, której w drugiej rundzie sporo problemów sprawiła Barbora Krejczikova.

Czwartkowe spotkanie turniejowej „jedynki” i reprezentantki gospodarzy rozpoczęło się od czterech przełamań z rzędu. Jako pierwsza nerwy opanowała Czeszka i to ona zapisała pierwszego seta na swoim koncie.  Krejczikova dobrze rozpoczęła również drugą odsłonę meczu i już w pierwszym gemie odebrała podanie rywalce, ale trzy kolejne gemy padły łupem Halep, która kilkanaście minut później wyszła na prowadzenie 5:2. Tenisistka naszych południowych sąsiadów zerwała się jeszcze do walki i wyrównała na 5:5, ale w końcówce partii lepsza była dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa.

Początek decydującej odsłony meczu należał do Czeszki, która od razu odebrała podanie rywalce, a w trzecim gemie miała dwie okazje, żeby wyjść na prowadzenie z podwójnym przełamaniem. Żadnej z nich jednak nie wykorzystała. Halep wygrała sześć z siedmiu ostatnich gemów i po dwóch godzinach i pięciu minutach gry mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

Nie czułam się dzisiaj dobrze – przyznała po meczu 28-latka z Konstancy. – Nie miałam zbyt dużo energii. Czasami ważne jest, żeby znaleźć sposób, żeby wygrać, pomimo słabszej gry. Zawsze trudno się gra z kimś, kto jest dobrym deblistą. Oni potrafią znaleźć inne kąty, co sprawia, że mecz jest interesujący i trudny. Ja dzisiaj nie zagrałam na wysokim poziomie, ale najważniejsze, że wygrałam.

W ćwierćfinale J&T Banka Prague Open zagrają również Eugenie Bouchard i Elise Mertens oraz Ana Bogdan i Kristyna Pliszkova, która wyeliminowała rozstawioną z numerem 2 Petrę Martić. Na rywalkę czeka Sara Sorribes Tormo. Mecz Iriny-Camelii Begu z Leonie Kung został przerwany z powodu zapadających ciemności.


Wyniki

Druga runda singla

Simona Halep (Rumunia, 1) – Barbora Krejczikova (Czechy, WC) 3:6 7:5 6:2

Kristyna Pliszkova (Czechy) – Petra Martić (Chorwacja, 2) 6:1 7:5

Elise Mertens (Belgia, 3) – Camila Giorgi (Włochy) 6:4 6:2

Eugenie Bouchard (Kanada, WC) – Tamara Zidansek (Slowenia) 7:6(2) 6:7(2) 6:2

Sara Sorribes Tormo (Hiszpania) – Laura Siegemund (Niemcy) 6:3 6:2

Ana Bogdan (Rumunia) – Lesia Curenko (Ukraina) walkower

Irina-Camelia Begu (Rumunia) – Leonie Kung (Szwajcaria) 6:7(3) i mecz przerwany z powodu zapadających ciemności

Kwarantannowy dylemat rozstrzygnięty. Uczestnicy US Open będą mogli zagrać w Rzymie

/ Natalia Kupsik , źródło: własne/www.tennisnet.com, foto: AFP

Pojawiła się odpowiedź na zgłaszane przez tenisistów i tenisistki protesty wobec wymogu odbycia kwarantanny bezpośrednio przed udziałem w turnieju w Rzymie. Wprowadzone rozwiązanie ma sprawić, by z występu w Wiecznym Mieście nie musieli rezygnować uczestnicy końcowej fazy US Open.

Wymuszone pandemią zmiany w kalendarzu startów w połączeniu z podejmowanymi przez organizatorów turniejów środkami bezpieczeństwa zrodziły wiele trudności. Z perspektywy tenisistów jedną z poważniejszych stał się wymóg odbycia obligatoryjnej kwarantanny na czternaście dnie przed startem turnieju w Rzymie. Zgodnie z wytycznymi gospodarzy obowiązek poddania się jej spoczywać miał na każdym, kto uczestniczyłby wcześniej w US Open. Tymczasem ostatni dzień nowojorskiego Wielkiego Szlema zaplanowano na zaledwie tydzień przed startem włoskich zawodów. W efekcie tenisiści i tenisistki, którzy na Flushing Meadows osiągnęliby najlepsze rezultaty, równocześnie pogodzić musieliby się z niemożnością spełnienia warunku koniecznego gry w Internazionali d’Italia.

Tego rodzaju kolizja wzbudziła natychmiastowy sprzeciw wielu zawodników i zawodniczek. Przez dłuższy czas dylemat pozostawał nierozstrzygnięty. Sytuacja zmieniła się jednak diametralnie za sprawą wydanego w miniony piątek przez premiera Włoch rozporządzenia. Zgodnie z jego treścią odbycie dwutygodniowej kwarantanny nie będzie konieczne, jeśli tylko zgłoszeni do gry w Rzymie przedstawią negatywny wynik wykonanego nie wcześniej niż na 48 godzin przed startem turnieju badania na obecność koronawirusa. Z rozwiązania tego skorzystać będą mogli wszyscy sportowcy biorący udział w organizowanych na terenie Włoch wydarzeniach, a także osoby towarzyszące im w podróży.

Praga. Pierwszy ćwierćfinał Fręch!

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto:

Magdalena Fręch w drugiej rundzie J&T Banka Prague Open pokonała Arantxę Rus i po raz pierwszy w karierze awansowała do ćwierćfinału imprezy rangi WTA.

Łodzianka, która do zawodów dostała się jako „szczęśliwa przegrana”, dobrze rozpoczęła czwartkowe spotkanie. Przełamała rywalkę w drugim gemie, dzięki czemu odskoczyła na 3:0. Holenderka zdołała odrobić stratę „breaka” w piątym gemie, ale po chwili ponownie oddała podanie i Polska objęła prowadzenie 1:0.

Rus w drugiej odsłonie spotkania zdecydowanie podniosła poziom swojej gry i szybko doprowadziła do remisu w meczu.

Decydująca partia była najbardziej wyrównana. Gra toczyła się zgodnie z regułą własnego serwisu aż do wyniku 4:4. W dziewiątym gemie decydujące przełamanie zdobyła podopieczna Andrzeja Kobierskiego, która po 2 godzinach i 8 minutach walki mogła cieszyć się ze zwycięstwa i pierwszego w karierze awansu do ćwierćfinału w imprezie rangi WTA.

O miejsce w półfinale Magdalena Fręch zagra albo z Simoną Halep albo z Barborą Krejcikovą.


Wyniki

Druga runda singla

Magdalena Fręch (Polska, LL) – Arantxa Rus (Holandia) 6:3 2:6 6:4

Wawrinka z planem trzyletnim

/ Dominika Opala , źródło: www.tennisnet.com /własne, foto: AFP

Obecnie Stan Wawrinka chce skoncentrować się na grze w mniejszych turniejach. Dlatego w jego kalendarzu pojawiły się challengery. Jednak na dłuższą metę, Szwajcar cały czas ma pewne plany. 

W 2016 roku Stan Wawrinka zaprezentował się rewelacyjnie w Nowym Jorku, gdzie przezwyciężył ból i w finale pokonał Novaka Dżokovicia. Tym samym zdobył trzeci tytuł wielkoszlemowy. Szwajcar ma imponujący bilans finałów w największych turniejach – 3:0. Oprócz US Open 2016, wygrał też Australian Open 2014 i Roland Garros 2015.

Jednak w tym roku tenisista z Lozanny nie powtórzy sukcesu w Nowym Jorku sprzed czterech lat – oczywiście ze względu na to, że nie przystąpi do rywalizacji. Zamiast tego, woli spróbować swoich sił w challengerach.

W tych okolicznościach nie chciałem podróżować do Stanów Zjednoczonych – uzasadnił rezygnację szwajcarskiej agencji informacyjnej Keystone-SDA. Słowa kluczowe tej decyzji: koronawirus, przerażające liczby w USA, często cytowana „bańka” i wiele innych rodzących się pytań.

Zamiast tego Wawrinka koncentruje się na lokalnych (europejskich) turniejach. W swoim programie ma dwa mniejsze imprezy w Pradze. Czy może to oznaczać, że Szwajcar daje słaby znak pożegnania z zawodowym tenisem? Wątpliwe.

Oczywiście zbliżam się do końca mojej kariery, ale nadal planuję długoterminowo, mam plan trzyletni – wyjaśnił trzykrotny mistrz wielkoszlemowy, który w 2022 roku skończy 37 lat. Taka deklaracja jest oczywiście całkiem realistyczna, patrząc szczególnie na rodaka Wawrinki, Rogera Federera.

Wawrinka: Nie tęskniłem za tenisem

Podopieczny Magnusa Normana wykorzystał przerwę związaną z pandemią na całkowite oderwanie się od tenisa i spędzenie czasu z córką. Z drugiej strony zapewnił, że nie pojawiła się u niego myśl, by całkowicie zrezygnować, nie na ten moment.

Nie tęskniłem za tenisem, bo nie było zawodów. Nadal gram z powodu emocji, stresu, radości i kibiców – zapewnił „Stan The Man”. Fani Wawrinki z pewnością nie mogą się doczekać jego występu w stolicy Czech, by zobaczyć, w jakiej jest formie. Przygotowanie fizyczne trenował pod okiem doświadczonego Pierre’a Paganini’ego. Szwajcar nie ma jednak rutyny meczowej, gdyż nie chciał uczestniczyć we wcześniejszych turniejach pokazowych.

Chaos na pierwszym oficjalnym turnieju WTA po lockdownie. Jak radzi sobie tenis po przerwie?

/ Redakcja , źródło: Materiał partnera, foto: Bigstock

Pięć długich miesięcy czekali fani tenisa na kolejny turniej WTA. Z powodu lockdownu odwołano wszelkie rozgrywki. Pierwsze zmagania tenisowe w ramach cyklu WTA po przerwie odbyły się w Palermo, na Sycylii, we Włoszech. Niestety, zawodnicy i trenerzy narzekali na chaos organizacyjny i brak przestrzegania reżimów sanitarnych.

Powrót do turniejów

Lockdown przerwał rywalizację w cyklu ATP i WTA na pięć miesięcy. Tenisistki wróciły na kort w Palermo, zaś tenisiści rozpoczną ponownie rywalizację turniejem Western&Southern Open w dniach 22-28 sierpnia w Nowym Jorku – zamiast zwyczajowego Cincinnati. Pierwotnie planowano pierwszy turniej po przerwie 14 sierpnia w Waszyngtonie, ale zawody zostały odwołane. Powrót turniejów zawodowych w tenisie to dobra wiadomość dla graczy i trenerów, ale też kibiców, którzy mogą wreszcie śledzić rozgrywki, przeżywać emocje i także obstawiać kupony. Obstawianie u bukmacherów to świetna rozgrywka i sposób na dodatkowy zarobek, podobnie jak gra w kasynach online. Jeśli chcesz się przekonać, to zagraj kodem bonusowym w Malina Casino, w oczekiwaniu na kolejny turniej WTA czy ATP, który można by obstawić.

Obowiązkowe testy i maseczki

Po przyjeździe na turniej każda zawodniczka musiała poddać się testowi na koronawirusa. To było obowiązkowe. W razie pozytywnego wyniku na COVID-19, zawodniczka nie mogła wziąć udziału w turnieju. Ponadto arbitrzy oraz trenerzy musieli mieć maseczki. Zawodniczki nie, ale musiały jak najdłużej mieć maseczki przed rozpoczęciem gry i od razu po meczu musiały ją ponownie założyć. Na korcie wskazane też było zachowanie dystansu.

Inne wprowadzone restrykcje sanitarne

Ponadto na turnieju w Palermo:

– Ograniczono liczbę sędziów liniowych.

– Mniej było dzieci do podawania piłek.

– Dookoła kortu umieszczono płyny do dezynfekcji.

– Na terenie obiektu zawodniczki nie mogą brać prysznica.

– Po meczu nie można uścisnąć dłoni innej zawodniczce, ale zamiast tego stuka się rakietami.

– Zabroniono rozdawania autografów i robienia zdjęć z kibicami po meczu.

– Na trybunach mogło być jedynie 350 osób zamiast 1500.

Zarzuty wobec organizacji turnieju

Niestety wszystko wyglądało pięknie w teorii, ale w praktyce okazało się, że na turnieju w Palermo panował chaos i nie przestrzegano wielu zasad sanitarnych. Trenerzy i zawodniczki przede wszystkim zarzucali organizatorom brak odizolowania od osób postronnych np. turystów. W hotelu przebywały także osoby niezwiązane z turniejem, nie stworzono bańki dla uczestniczek turnieju i kadry trenerskiej, by zminimalizować ryzyko zakażenia koronawirusem. To szczególnie istotne we Włoszech, gdzie koronawirus zebrał ogromne żniwo. Wskazywano, że to szaleństwo, iż doprowadzono do zameldowania zawodniczek w normalnie otwartym hotelu. Do tego wskazywano na to, że testy wykonywano w skandalicznych warunkach, na ulicy – tak pokazywało zdjęcie trenera Eleny Rybakinej, Stefano Vukova.

Nieroztropne tenisistki?

Inne zdjęcia, które wywoływały poruszenie, to te z Instagrama zawodniczki Donny Vekić, która swobodnie zwiedzała miasto. Pojawiły się zarzuty, że tenisistki spacerując po mieście, mogły narażać siebie i innych na zakażenie koronawirusem. Donna tłumaczyła, że była jedynie na kolacji i zachowała ostrożność. Dodała, że nie jest zamknięta w hotelu, podobnie jak 90% zawodniczek. Według niektórych ekspertów, to nieroztropne.

Ma być lepiej…

Na turnieju US Open, który będzie się odbywać pod koniec sierpnia, ma być już wszystko dopięte na ostatni guzik. Przede wszystkim zawodnicy mają być zamknięci w hotelu, bez kontaktu z osobami postronnymi. Protokół ma być restrykcyjnie przestrzegany.

Brak wielu znanych nazwisk

Na turnieju WTA w Palermo nie zjawiło się wiele znanych zawodniczek z czołówki rankingu. Nie przyjechały Simna Halep, Karolina Pliszkova, Jelena Ostapenko, Kiki Bertens. Pozytywny wynik testu na koronawirusa otrzymała Bułgarka Wiktoria Tomowa, i tym samym nie wzięła udziału w turnieju. Numerem jeden turnieju była Petra Martić, wystąpiły także Donna Vekić, Marketa Vondrouszova, Dajana Jastremska oraz Włoszki Camila Giorgi, Sara Errani. Łącznie pojawiło się osiem tenisistek z pierwszej 30 rankingu WTA.

Wygrana Ferro

Pierwszy turniej po lockdownie wygrała Fiona Ferro, która pokonała rozstawioną z numerem piątym Anett Kontaveit 6:2, 7:5. To był dopiero drugi tytuł w karierze Francuzki.

Nowy Jork. Kubot i Hurkacz wracają do rywalizacji deblowej

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Łukasz Kubot i Hubert Hurkacz znaleźli się na liście uczestników rywalizacji deblowej podczas Western&Southern Open. Przeniesiona z Cincinnati impreza rusza 22 sierpnia na kortach w Nowym Jorku.

Nie w Waszyngtonie, a w Nowym Jorku, z nieco ponad tygodniowym opóźnieniem zostanie wznowiony po pięciu miesiącach pandemicznej przerwy główny cykl rywalizacji u mężczyzn. Na obiektach, gdzie w ostatni dzień sierpnia wystartuje US Open, o tytuły mistrzowskie powalczą tenisiści w ramach turnieju rozgrywanego tradycyjnie w Cincinnati.

Rywalizacja zapowiada się bardzo ciekawie. Zarówno w singlu, jak i w deblu, gdzie wystąpi dwóch reprezentantów Polski. Łukasz Kubot zagra u boku swojego „etatowego” partnera deblowego – Brazylijczyka Marcelo Melo. Z kolei Hubert Hurkacz połączy siły z Johnem Isnerem. Będzie to ich pierwszy wspólny występ w tej imprezie, a drugi w ogóle. Zadebiutowali jako duet w ubiegłym roku w Montrealu. Natomiast Kubot i Melo w Western&Southern Open wystąpią wspólnie czwarty raz. Najlepszy wynik osiągnęli w 2017 roku, dochodząc do półfinału.

O tytuł mistrzowski w grze podwójnej powalczą nie tylko mocni debliści, ale też singliści. Do rywalizacji zgłosili się chociażby Novak Dżoković czy David Goffin. Pierwszy zagra z Filipem Krajinoviciem po tej samej stronie siatki. Z kolei drugiemu będzie towarzyszyć Daniel Evans.

 

Lexington. Linette dała się zdominować rywalce. Ugrała tylko pięć gemów

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Po porażkach Aryny Sabalenki i Johanny Konty, Magda Linette był już najwyżej notowaną zawodniczką z dolnej połowy turniejowej drabinki. Sama również nie zdołała jednak awansować do ćwierćfinału w Lexington. Poznaniankę w 2. rundzie zatrzymała Jennifer Brady. Ofensywnie usposobiona Amerykanka wygrała 6:2, 6:3.

Linette i Brady spotkały się już po raz drugi w Lexington. Los chciał, że znalazły się w swoim najbliższym otoczeniu również w drabince turnieju deblowego. To spotkanie zakończyło się po myśli naszej reprezentantki, która wspólnie z Jessicą Pegulą pokonała rozstawione z numerem dwa Brady i Sabalenkę. Mimo porażki w singlu, Linette wciąż ma więc o co walczyć w pierwszej imprezie po ponad pięciomiesięcznej przerwie. Ćwierćfinałowe starcie w tej specjalności wciąż przed nią i jej partnerką.

Nie ma co jednak ukrywać – dla Magdy Linette największe znaczenie mają występy w singlu. Dlatego zwycięstwo w 1. rundzie debla stanowi zapewne tylko niewielkie pocieszenie w obliczu porażki z tą samą zawodniczką w ważniejszym meczu. Tym bardziej, że rywalka zaprezentowała się o wiele lepiej i potrzebowała tylko godziny i dziewięciu minut, by rozstrzygnąć pojedynek na swoją korzyść.

Linette od razu została zdominowana. Po dziesięciu minutach przegrywała 0:3 i kilkukrotnie odczuła na rakiecie prędkość uderzeń przeciwniczki. Brady imponowała przede wszystkim serwisem i forhendem. Drugi z elementów zawodził natomiast u Linette. Polka popełniła z tej strony więcej niewymuszonych błędów. Kiedy trafiała w kort, Brady i tak często nie miała problemów z przejęciem inicjatywy, po czym sama jeszcze przyspieszała i zdobywała kolejne punkty. W pierwszym secie trzykrotnie przełamała naszą reprezentantkę i wygrała 6:2.

Drugi set był bardziej wyrównany. U Linette przełożyło się to tylko na jednego gema więcej, jednak należy docenić aktywniejszą postawę naszej reprezentantki. Drugi i trzeci gem tej partii dały nadzieję, że może dojść jeszcze do całkowitego zwrotu akcji. Tak dobrze nie było, ale dały one początek znacznie bardziej wyrównanej części spotkania. O wyniku drugiego seta zadecydował jeden słabszy gem, w którym Linette dała się przełamać do zera. Później żadna z zawodniczek nie wywalczyła już ani jednego break-pointa.

W dolnej połowie drabinki tylko jedna rozstawiona zawodniczka zdołała awansować do ćwierćfinału. To Tunezyjka Ons Jabeur, grająca w Lexington z numerem ,,8″. Rozstawiona z numerem sześć Magda Linette oraz jeszcze wyżej od niej notowane Aryna Sabalenka i Johanna Konta odpadły w pierwszych dwóch rundach.


Wyniki

2. runda turnieju gry pojedynczej:

Jennifer Brady (USA) – Magda Linette (Polska, 6) 6:2, 6:3

Praga. Fręch przed sporą szansą. Chce zrewanżować się za Wimbledon

/ Maciej Pietrasik , źródło: własne, foto: AFP

Magdalena Fręch w czwartek przystąpi do meczu drugiej rundy WTA w Pradze. Choć Polka była już jedną nogą poza turniejem, to wykorzystała nadarzającą się okazję i w stolicy Czech może osiągnąć naprawdę dobry wynik. Arantxa Rus to z pewnością rywalka w jej zasięgu.

Czwartkowy pojedynek będzie już piątym, który Magdalena Fręch rozegra w Pradze. Musiała bowiem przebijać się przez trzystopniowe eliminacje. Pokonała w nich wyżej notowane Marię Irinę Barę oraz Kaję Juvan. Później przegrała co prawda zacięty bój z Łesią Curenko, lecz w ostatniej chwili z zawodów wycofały się aż trzy tenisistki. To spowodowało, że Polka dostała się do głównej drabinki jako „szczęśliwa przegrana”.

Szansę wykorzystała, ogrywając sąsiadkę ze światowego rankingu – Elenę Gabrielę Ruse. Teraz poprzeczka idzie do góry. Kolejna przeciwniczka jest zdecydowanie bardziej doświadczona, utytułowana i sklasyfikowana ponad 100 miejsc wyżej. To Arantxa Rus.

Holenderka w pierwszej rundzie sprawiła małą niespodziankę, wyrzucając za burtę turniejową „szóstkę” – Anastazję Pawluczenkową. Jeszcze przed przerwą spowodowaną pandemią koronawirusa 29-latka ze świetnej strony pokazała się także w Monterrey.

W Meksyku Rus doszła aż do półfinału, gdzie przegrała z Eliną Switoliną. Wcześniej zaliczyła też finał zawodów ITF w Andrezieux-Boutheon, a w Australian Open wyeliminowała Magdę Linette, docierając do drugiej rundy. W zeszłym sezonie wygrała natomiast aż osiem turniejów World Tennis Tour.

Fręch mierzyła się z Holenderką raz – podczas eliminacji do zeszłorocznego Wimbledonu. Teraz będzie miała więc okazję do rewanżu za tamto spotkanie, które przegrała w dwóch setach. Mecz zostanie rozegrany na korcie centralnym, jako drugi od godziny 11.