Paolo Lorenzi blisko pobicia rekordu

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne / www.atptour.com, foto: AFP

Paolo Lorenzi ma 39 lat, ale wciąż wykazuje spore ambicje sportowe. Celem Włocha na sezon 2021 jest pobicie rekordu wygranych meczów w turniejach rangi Challenger. Brakuje mu do tego raptem czterech zwycięstw.

Włoch jest weteranem tego typu turniejów. W singlu grał aż w 39 finałach, z których 21 zakończyło się jego triumfem. W deblu jego bilans to 10 finałów, 7 zwycięskich. To nie jedyne sukcesy Włocha w Challengerach. Wygrał w tych rozgrywkach aż 418 pojedynków i nie zamierza na tym poprzestać.

W tym momencie warto przypomnieć sobie hiszpańskiego tenisistę Rubena Ramireza Hidalgo, który jest rekordzistą pod względem zwycięskich spotkań w turniejach tej rangi. Ma ich na koncie 423, co oznacza, że Lorenziemu do pobicia rekordu brakuje tylko sześciu meczów. Co ciekawe, obydwaj panowie spotkali się na światowych kortach pięć razy (oczywiście za każdym razem w Challengerach) i bilans wynosi 3:2 na korzyść Hiszpana z Alicante.

Lorenzi nie musi się martwić, że Hidalgo wygra kolejne pojedynki, gdyż w 2019 roku zakończył profesjonalną karierę. 43-letni Hiszpan w singlowych turniejach rangi Challenger zagrał w 24 finałach, z których wygrał 11. Natomiast w deblu udało mu się zdobyć aż 21 tytułów. Rekord zwycięskich meczów w tych rozgrywkach może jednak lada chwila stracić na rzecz Lorenziego.

Włoch dzisiaj miał okazję zbliżyć się do tego celu. W pierwszej rundzie Challengera w Istanbule przegrał jednak gładko z Turkiem Ergi Kirkinem 4:6, 2:6. Na pobicie rekordu musi więc jeszcze poczekać, aczkolwiek wydaje się, że jest to raczej kwestia czasu.

Australian Open. Niezakłócone przygotowania Ashleigh Barty

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.theage.com, foto: AFP

Ashleigh Barty jest już w Melbourne i trenuje przed Australian Open, które rozpocznie się 8 lutego. Faworytka gospodarzy jako jedna z niewielu nie musi przechodzić obowiązkowej kwarantanny i bez przeszkód może przygotowywać się do zawodów.

Przybywający do Melbourne tenisiści z całego świata muszą się poddać obowiązkowej dwutygodniowej kwarantannie, zanim będą mogli w pełni szykować się do pierwszej w sezonie lewy Wielkiego Szlema. Do tego czasu mogą mogą trenować w ograniczonym czasowo zakresie. W jeszcze gorszej sytuacji jest grupa ponad 70 zawodników, którzy lecieli samolotami razem z pasażerami, u których testy na COVID-19 dały pozytywny wynik. Oni dostali całkowity zakaz opuszczania hotelowych pokoi przez 14 dni.

Takiego problemu nie ma Ashleigh Barty. Liderka rankingu WTA i finalistka Australian Open 2013 w grze podwójnej przyleciała do Melbourne z Brisbane. Poddała się trzydniowej samoizolacji, a następnie wystartowała z przygotowaniami do najważniejszego turnieju pierwszego kwartału sezonu.

Niespełna 25-letnia tenisistka powraca do tenisowej rywalizacji po niemal roku. Barty ostatni raz była widziana na zawodowych kortach podczas rozgrywanego pod koniec lutego 2020 roku turnieju w Katarze. Gdy wznowiono rozgrywki po pandemicznej przerwie, Australijka nie pojawiła się już ani na US Open, ani na Roland Garros. W imprezie przesuniętej ze stycznia będzie najwyżej rozstawioną tenisistką i zapewne będzie chciała poprawić ubiegłoroczny wynik, czyli półfinał. W meczu o finał uległa późniejszej triumfatorce – Sofii Kenin.

Australian Open. Już ponad 70 tenisistów na przymusowej izolacji

/ Maria Kuźniar , źródło: własne/ tennis.com, foto: AFP

Już ponad 70 tenisistów jest zamkniętych w hotelach. Australian Open jeszcze się nie zaczęło, a w sumie każdy dzień przynosi kolejne doniesienia o zakażeniach i przymusowej kwarantannie. Wśród poszkodowanych znajdują się m.in. dwukrotna zwyciężczyni AO Wiktoria Azarenka, Angelique Kerber, Sloane Stephens, czy Kei Nishikori. Trwa odliczanie, komu jeszcze koronawirus może utrudnić start w pierwszym turnieju wielkoszlemowym 2021 roku.

Z około 370 tenisistów przetransportowanych do Australii w ciągu ostatniego tygodnia w 17 lotach czarterowych, już 72 zostało umieszczonych w ścisłej 14-dniowej kwarantannie. Nie mogą opuszczać pokoi hotelowych nawet na trening. Wszystko dlatego, że wśród pasażerów trzech lotów – z Doha, Abu Zabi i Los Angeles, wykryto COVID-19. Wśród poszkodowanych są m.in. Wiktoria Azarenka, Sloane Stephens, Bianca Andreescu, Belinda Bencic, Garbine Muguruza, czy Aryna Sabałenka. Co tu dużo mówić, duże grono faworytek nawet do wygrania Australian Open. Zamknięcie na dwa tygodnie, bez możliwości treningu na korcie, znacznie utrudni wygranie AO. Tenisiści wskazują wprost, że po takiej kwarantannie będą potrzebować kilku tygodni na powrót do najwyższej formy. Inni, gdyby wiedzieli, że jedna zakażona osoba na pokładzie samolotu automatycznie izoluje wszystkich pasażerów, pomyśleliby dwa razy, zanim przyjechali.

Na kolejne doniesienia o izolacji sporej grupy graczy zareagował Novak Dżoković. Zażądał od Tennis Australia zapewnienia równych i lepszych warunków wszystkim graczom, którzy utknęli na kwarantannie. Chce m.in. materiałów treningowych we wszystkich pokojach, przyzwoitego jedzenia dla wszystkich graczy (po tym, jak wielu graczy narzekało na swoje jedzenie pierwszego dnia kwarantanny), mniejszej dni izolacji w kwarantannie, czy zezwolenia dla graczy na odwiedzanie swojego trenera lub trenera fizycznego, o ile obaj przeszli testy na COVID. Komisarz ds. Kwarantanny COVID-19 w Wiktorii, Emma Cassar, stwierdziła jednak jasno, że nie będzie żadnych zmian, a najważniejsze jest zdrowie.

Jeszcze do niedawna nie było wiadomo, czy Australian Open kiedy, o ile w ogóle się odbędzie. Wydaje się, że jeśli turniej faktycznie dojdzie do skutku, to może obfitować w olbrzymie niespodzianki.

Puchar Davisa. Kolejna zmiana formatu rozgrywek

/ Redakcja , źródło: własne, foto: Peter Figura

Puchar Davisa przejdzie kolejne zmiany. Już od tego sezonu gospodarzem turnieju finałowego nie będzie tylko jedno miasto. Na dodatek główna część rywalizacji zostanie wydłużona o kilka dni. Największe turnieje na świecie muszą się dostosować do pewnych zmian po to, aby być coraz lepszymi – powiedział Albert Costa. 

Ostatnia edycja finałów Pucharu Davisa nie spotkała się z najlepszym przyjęciem zarówno ze strony zawodników, jak i kibiców. Mimo że rozgrywane w listopadzie 2019 roku zawody zgromadziły 18 najlepszych drużyn, wiele meczów rozgrywanych było przy niemal pustych trybunach. Co więcej spotkania kończyły się dość często po północy (jeden z nich nawet o 4:03 nad ranem). Wydawało się, że jedynie udział Rafaela Nadala i zwycięstwo Hiszpanii może uratować zawody przed całkowita klęska.

Wybuch pandemii w ubiegłym roku spowodował pierwszą od 1945 roku przerwę w rozgrywkach, a kolejna edycja turnieju finałowego przewidziana jest na listopad 2021. ITF, na wniosek Kosmos Tennis, który jest współorganizatorem Pucharu Davisa, zamierza wprowadzić szereg zmian, celem których jest poprawienie kalendarza rozgrywek i wywarcie większego zainteresowania turniejem finałowym wśród kibiców.

Pierwsza zmiana, która wejdzie w życie już w tym roku, dotyczy wydłużenia rozgrywek z siedmiu do jedenastu dni, co pozwoli organizatorom na lepsze zaplanowanie poszczególnych meczów, a zawodnikom na dodatkowy odpoczynek przed kolejnymi rundami rozgrywek.

W 2022 roku planowanie jest zmniejszenie liczby drużyn występujących w finałach do 16 (obecnie 18). Obecnie trwają natomiast konsultacje nad możliwością rozgrywania Finałów w wielu miastach, zamiast jedynie w Madrycie. Ta innowacja miałaby wejść w życie już w najbliższej edycji.

Według tego projektu, Madryt byłby współgospodarzem finałów wspólnie z dwoma innymi europejskimi miastami. Nowi gospodarze łącznie zorganizowaliby zmagania w czterech grupach i dwóch ćwierćfinałach. Madryt byłby gospodarzem pozostałej części imprezy, z półfinałami i finałem na czele. Decyzja o tym, które miasta będą współgospodarzami tegorocznej edycji finałów Pucharu Davisa, zostanie podjęta w marcu.

Dyrektor Turniej Finałowego Pucharu Davisa, Albert Costa stwierdził, że turniej w 2019 roku stał na fantastycznym poziomie jeśli chodzi o tenis, jednak zmusił do zastanowienie się nad poprawą formatu imprezy.

– Największe turnieje na świecie muszą się dostosować do pewnych zmian po to, aby być coraz lepszymi. My jesteśmy zdecydowani na to, aby historyczne rozgrywki o Puchar Davisa stały się jeszcze lepsze tak dla zawodników, jak i kibiców tenisa. Dlatego jesteśmy przekonani, że te zaproponowane już teraz zmiany przyniosą spodziewane efekty – wytłumaczył Costa.

Peter Figura

Alize Cornet przeprosiła Australijczyków

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne/www.twitter.com, foto: AFP

Francuska tenisistka Alize Cornet, w usuniętym już poście, skrytykowała protokół nakazujący wielu uczestnikom Australian Open dwutygodniową izolację. W poniedziałek zawodniczka opublikowała za pośrednictwem Twittera przeprosiny.

Cornet nie jest w gronie osób objętych ścisłą kwarantanną. Chcąc jednak wyrazić swoje poparcie dla innych, napisała, że tygodnie treningów i ciężkiej pracy wielu graczy idą na marne z powodu jednego pozytywnego wyniku testu. – To szaleństwo – skwitowała Francuzka.

Australijczykom nie spodobała się ta wypowiedź. Mieszkańcy stanu Wiktoria, którzy sami musieli przestrzegać wielu obostrzeń, aby stłumić rozprzestrzenianie się Covid-19, potępili słowa Francuzki. – To wydaje się być bardzo delikatny temat i ja to rozumiem. Owszem, jesteśmy uprzywilejowani, ale proszę, postarajcie się zrozumieć też nasz punkt widzenia – skomentowała 53. zawodniczka rankingu WTA.

To jednak nie wystarczyło. Cornet postanowiła usunąć post, w którym krytycznie oceniła zasady dotyczące kwarantanny i opublikowała przeprosiny. – Po moim ostatnim (usuniętym) tweecie czuję, że muszę przeprosić Was, Australijczyków. Wasza reakcja na moją nietaktowną uwagę sprawiła, że zdałam sobie sprawę z tego, co przeszliście przez ostatni rok i ile wycierpieliście. Chyba czuję się trochę zaniepokojona tym wszystkim i powinnam była nic nie mówić. Czasami popełniamy błędy, ale ostatnią rzeczą, jaką chciałam zrobić, to zranić Wasze uczucia. Nie bądźcie na mnie źli, zawsze byliście jednym z moich ulubionych narodów! Obiecuję, że przez jakiś czas będę cicho. Trzymajcie się – zakończyła 30-latka.

Ranking ATP. Nadal śrubuje rekord, Hurkacz wraca do czołowej trzydziestki

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Hubert Hurkacz powrócił do czołowej 30 rankingu ATP po zwycięstwie w turnieju rangi ATP 250 w Delray Beach.  Kolejny, rekordowy tydzień w top 10 zestawienia najlepszych tenisistów świata rozpoczął z kolei Rafael Nadal.

W listopadzie tenisista z Majorki wyprzedził w zestawieniu tenisistów zajmujących miejsce w czołowej dziesiątce rankingu najlepszych tenisistów świata Jimmiego Connorsa. Amerykanin w top 10 przebywał przez 789 tygodni. Od tamtej pory Hiszpan, były lider rankingu ATP, śrubuje to osiągnięcie i właśnie rozpoczął tydzień numer 800 wśród dziesięciu najlepszych tenisistów świata. Liderem zestawienia jest Novak Dżoković.

Do czołowej trzydziestki notowania powrócił z kolei Hubert Hurkacz. Przesunięcie się z pozycji 35. na 29. nasz najlepszy obecnie tenisista zawdzięcza zwycięstwu w turnieju ATP 250 w Delray Beach. Obecnie wrocławianin przebywa w Australii i przechodzi obowiązkową kwarantannę przed rozpoczynającym się 8 lutego Australian Open.

Minimalne spadki zanotowali natomiast nasi pozostali czołowi tenisiści. O jedno „oczko” w dół, na 108. miejsce, przesunął się Kamil Majchrzak, który tak jak Hurkacz przebywa już na Antypodach. Tenisistą numer 267, spadek o pięć pozycji, jest z kolei Kacper Żuk.

Lisicki: bałam się, że będę musiała zakończyć karierę

/ Anna Niemiec , źródło: www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Sabine Lisicki to jedna z najbardziej pechowych tenisistek ostatnich lat. Niemka w 2013 roku wystąpiła w finale Wimbledonu, ale później rozwój jej kariery zahamowały kolejne poważne kontuzje. W 2019 roku do listy problemów zdrowotnych tenisistki dołączyła również mononukleoza.

Reprezentantka Niemiec opowiedziała ostatnio o walce z tą zakaźną chorobą w wywiadzie dla Tennis Magazine.

Pomiędzy kwietniem a sierpniem odwiedziłam wielu lekarzy. Przed Wimbledonem byłam hospitalizowana, bo byłam bardzo chora – zdradziła Lisicki. – Wykluczone zostało między innymi zapalenie mięśnia sercowego. Do dziś nie wiem, jak byłam w stanie rozegrać trzy mecze w kwalifikacjach w tych warunkach. Po tym turnieju wiedziałam, że coś jest nie tak. W końcu trafiłam do immunologa, który zrobił kilka testów i wykrył mononukleozę. Gdy usłyszałam diagnozę, pomyślałam o Soderlingu i Anciciu, którzy musieli zakończyć kariery z powodu tej choroby. Bardzo się przestraszyłam. Nie jestem osobą, która siedzi na kanapie i patrzy jak życie jej przemija. Na szczęście z czasem zobaczyłam światełko w tunelu. Na początku trenowałam dwa razy w tygodniu po 15 minut. Stopniowo czułam się coraz lepiej. Innymi kontuzjami, nawet tymi, które wymagały operacji, aż tak się nie przejmowałam, bo wiedziałam, że w końcu dojdę do siebie, ale tym razem sytuacja była bardziej skomplikowana. Po wszystkim co mi się przytrafiło, wciąż mam w miarę dobry rankingu, pomimo tego, że nie grałam za wiele w tym roku. Jestem pewna, że jeśli się poprawię, wciąż będę mogła występować w największych turniejach na świecie – zakończyła 31-latka.

Sabine Lisicki obecnie dochodzi do siebie po kolejnej poważnej kontuzji. W listopadzie zeszłego sezonu Niemka brała udział w turnieju w Linzu. W trakcie meczu deblowego zawodniczka naszych zachodnich sąsiadów poślizgnęła się i padła na kort, krzycząc z bólu. Tenisistka od razu została przewieziona do szpitala, gdzie przeszła operację kolana.