Hubert Hurkacz po bardzo dobrym meczu pokonał Sebastiana Kordę 6:3, 6:3 i sięgnął po swój drugi tytuł w głównym cyklu ATP! Po triumfie w Winston-Salem przyszedł czas na zwycięstwo w Delray Beach Open. Po tym zwycięstwie Polak ponownie zamelduje się w czołowej 30 rankingu ATP.
Drogę do finału Polak pokonał bez większych problemów. W rundzie pierwszej miał wolny los, więc zmagania rozpoczął dopiero od rundy drugiej. W niej ograł gładko Daniela Galana Riverosa 6:2, 6:2. Następnym rywalem był Ekwadorczyk Roberto Quiroz, z którym wrocławianin także wygrał w dwóch setach 6:4, 6:4. W półfinale Hurkacz również potrzebował tylko dwóch partii. Reprezentanta gospodarzy Christiana Harrisona pokonał 7:6(4), 6:4. Do tytułu pozostał więc tylko, a może i aż, jeden krok. Polak przystępował do rywalizacji z niewielkim doświadczeniem. W 2019 roku okazał się najlepszy w Winston-Salem. W tamtejszym finale pokonał Francuza Benoit Paire’a 6:3, 3:6, 6:3. Do dzisaj było to jedyne zwycięstwo Hurkacza w zawodach ATP.
Tym razem zawodnikiem chcącym pokrzyżować plany polskiego tenisisty na ostatniej prosty był Sebastian Korda. Amerykanin to jeden z reprezentantów młodego pokolenia. Urodzony w 2000 roku zawodnik pokazał już, że w przyszłości może osiągać wielkie sukcesy. Zrobiło się o nim głośno zwłaszcza w październiku ubiegłego roku, kiedy dotarł do czwartej rundy Rolanda Garrosa. Zatrzymał go wtedy dopiero Rafael Nadal, czyli najbardziej utytułowany zawodnik na mączce w historii dyscypliny. Ojcem Sebastiana i jednocześnie trenerem jest były czeski tenisista Petr Korda, który w 1998 wygrał Australian Open. 13 stycznia jego syn stanął przed szansą na swój pierwszy tytuł w głównym cyklu ATP w debiutanckim finale. W Delray Beach Open 20-latek spisuje się znakomicie, a we wcześniejszych rundach nie znaleźli na niego sposobu: Soonwoo Kwon, Tommy Paul, John Isner oraz Cameron Norrie.
Obydwaj tenisiści nie mierzyli się ze sobą do tej pory. Ranking przemawiał za Polakiem, ale liczby nie grają. Ponadto Korda to niezwykle utalentowany zawodnik. Trudno było więc wskazać zdecydowanego faworyta. Sporo osób spodziewało się bardzo wyrównanego meczu.
Spotkanie świetnie rozpoczął Amerykanin, który już w pierwszym gemie przełamał serwis Hurkacza. Na szczęście wrocławianin znalazł sposób na swojego rywala w szóstym gemie. Wtedy właśnie wykorzystał swoją szanse na przełamanie i wyrównał stan seta na 3:3. Następnie wygrał łatwo gema przy własnym podaniu, a w kolejnym uzyskał decydujące przełamanie i podwyższył prowadzenie na 5:3! Oznaczało to jedno – triumf w pierwszym secie był już bardzo blisko. Wystarczyło tylko utrzymać własny serwis. Tak się właśnie stało i po 34 minutach Polak zapisał pierwszego seta na swoim koncie. Warto docenić świetny comeback Hurkacza, który od stanu 1:3 wygrał 5 kolejnych gemów i doprowadził do wyniku 6:3.
Początek drugiej partii nie przyniósł przełamań dla żadnej ze stron. Po trzech gemach zobaczyliśmy przykre obrazki, kiedy Amerykanin był zmuszony poprosić o przerwę medyczną. Wcześniej 20-latek często rozciągał się na korcie, a o przerwę medyczną prosił również w starciu z Tommym Paulem w drugiej rundzie. Było więc jasne, że Korda zmaga się nie tylko z Hurkaczem, ale również z pewnymi problemami zdrowotnymi. Podopieczny Craiga Boyntona nie zwracał jednak na to uwagi i grał dobry, solidny tenis. W piątym gemie przełamał rywala i na tablicy wyników pojawił się rezultat 3:2. Obydwaj utrzymywali swoje podania do wyniku 5:3, kiedy wrocławianin po raz drugi w tym secie przełamał Amerykanina. Dzięki temu Hurkacz wygrał drugiego seta oraz cały mecz 6:3, 6:3 i został mistrzem turnieju Delray Beach Open!
Dla Polaka to drugi tytuł w karierze. Kariera 23-latka nabiera coraz większego rozpędu. Dziś w finale zaprezentował oprócz bardzo dobrej gry, także sporą dojrzałość na korcie. Miejmy nadzieję, że 2021 rok przyniesie mnóstwo kolejnych sukcesów polskiemu tenisiście. Następna szansa już w lutym. Hubert Hurkacz wystąpi we wielkoszlemowym Australian Open, które zaczyna się 8 lutego.
Wyniki
Finał singla:
Hubert Hurkacz (Polska, 4) – Sebastian Korda (Stany Zjednoczone) 6:3, 6:3