Iga Świątek za przepaścią

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Iga Świątek po raz drugi sięgnęła po tytuł mistrzowski w Paryżu. Jest to również szósty wygrany przez Polkę turniej z rzędu. Takie wyniki nie mogą pozostać bez wpływu na liczbę punktów jakie posiada tenisistka z Raszyna w zestawieniu najlepszych zawodniczek świata.

Iga Świątek ostatni mecz przegrała 22 lutego. Od tamtego czasu wygrała 35 spotkań z rzędu i sięgnęła po sześć tytułów mistrzowskich. Taka seria musi mieć przełożenie na liczbę punktów jakie nasza zawodniczka ma w rankingu WTA. Przed rozpoczęciem zmagań na paryskich kortach Iga Świątek przewodziła notowaniu najlepszych zawodniczek świata z przewagą 2150 punktów nad wiceliderką, którą była Barbora Krejcikova. Po Roland Garros obok nazwiska mistrzyni zobaczymy liczbę 8631 punktów. Na innych miejscach w top 10 dojdzie do przetasowań. I na pozycji tuż za świeżo upieczoną mistrzynią drugiego w sezonie turnieju Wielkiego Szlema znajdzie się Anett Kontaveit. Jednak Estonkę od naszej tenisistki będzie dzielić przepaść. Różnica między liderką i wiceliderką wyniesie 4306 punktów.

Przed Polką teraz sezon na kortach trawiastych. Jeżeli sprawdzą się wcześniejsze zapowiedzi, Świątek będzie walczyć o rankingowe punkty podczas imprezy w Berlinie. Z kolei zgodnie z decyzją WTA nie powiększy swego dorobku podczas Wimbledonu.

Roland Garros. Iga Świątek o krok od wyprzedzenia epoki

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Trzydziesty piąty mecz z rzędu wygrany mecz zanotowała w sobotę Iga Świątek. Tak długiej serii wygranych spotkań z rzędu w kobiecym tenisie nie mieliśmy od ponad dwóch dekad.

W czerwcu 2000 roku Venus Williams pokonała Kvetę Peschke w meczu pierwszej rundy turnieju na Wimbledonie i w ten sposób zapoczątkowała serię 35 wygranych spotkań z rzędu, której nikomu nie udało się chociażby wyrównać. Taki stan rzeczy się miał do 4.06.2022. To właśnie tego dnia po drugi tytuł mistrzowski na paryskich kortach sięgnęła Iga Świątek. Pokonując w finale Coco Gauff Polka wyrównała osiągnięcie byłej liderki rankingu WTA. Starsza z sióstr Williams to ostatnia z wciąż aktywnych tenisistek, która może się pochwalić taką serią wygranych meczów.

Kolejne wygrane spotkania sprawią, że Iga Świątek będzie przesuwać się w kolejce po rekordową serię wygranych pojedynków z rzędu. Jedna wygrana da jej wynik jaki w 1990 roku osiągnęła Monica Seles. Z kolei jeszcze dwa zwycięskie mecze to osiągnięcie Martiny Hingis z 1997 roku. Posiadaczką rekordowej serii wygranych spotkań jest Martinva Navratilova. Amerykanka w 1984 roku wygrała 74 pojedynki z rzędu.

 

Roland Garros. Co powiedziała Iga po zdobyciu tytułu?

/ Adam Romer , źródło: Korespondencja z Paryża, foto: AFP

Adam Romer, Korespondencja z Paryża

 

Na konferencji Iga pojawiła się ze srebrnym pucharem Suzanne Lenglen, odpowiadała długo i wyczerpująco czarując swoim angielskim. Po dwóch intensywnych tygodniach w Paryżu Polka planuje trochę odpocząć, zrobić pranie i zobaczyć się z…kotem.

 

Twórz z nami najlepszy magazyn tenisowy, zostań patronem Tenisklubu: https://patronite.pl/Tenisklub!

 

Iga Świątek dostała brawa od licznie zebranych dziennikarzy i z miejsca zostałą zasypana pytaniami, w których musiała porównywać swój dzisiejszy sukces z tym sprzed 19 miesięcy.

– Moją pierwszą myślą, gdy wygrałam przed dwoma laty było zmieszanie. Jakbym sama się tym zwycięstwem zaskoczyła. Teraz wiedziałam co mnie czeka i byłam na to przygotowana, wykonując ciężką pracę z moim teamem. Oczywiście teraz było pod każdym względem trudniej. Przyjechałam tu jako faworytka. Choć mam wrażenie, że i mój tenis się zmienił, rozwinął. Wszystkie sprawy wokół kortu się także zmieniły, dzięki mojemu teamowi mam je poukładane idealnie – opowiadała Polka. Z jej wypowiedzi wynikało, że dobry team, który ma wokół siebie i balans miedzy tym co na korcie i wokół był kluczem do tegorocznego sukcesu.

– Wtedy graliśmy niemal przy pustych trybunach. Teraz były pełne. Widziałam polskie flagi. DO tego niektóre z moim imieniem. Uwierzcie mi, to coś specjalnego – mówiła Iga o różnicach między 2020 a 2022 rokiem.

 

Padło pytanie o serię zwycięstw, które po finałowej wygranej sięga już 35 spotkań. – Oczywiście, że jestem z tej serii dumna. Pobiłam osiągniecie Sereny Williams, to coś o czym wydawało się, nie mógł nikt nawet marzyć. To coś niezwykłego i coś co będzie mi pamiętane długo. – mówiła Polka.

Przyznała, ze nie wie jeszcze jak będzie wyglądał jej najbliższy plan, bo dopiero ma na ten temat porozmawiać z Tomkiem Wiktorowskim. Czy będzie to start na turnieju w Berlinie, czy raczej przygotowania i treningi na kortach trawiastych w Polsce.

– Czasami trening jest lepszy, bo pewnych rzeczy w czasie meczu nie jesteś w stanie wypracować – tłumaczyła Iga. Wcześniej już zapewniła, że wystartuje na kortach Wimbledonu. – Zobaczymy jeszcze jakie będą plany. Na razie raczej myślę o tym, by zrobić pranie w domu i zobaczyć mojego kota, bo dawno mnie nie było w domu – przyznała.

O tym jak skoncentrowana była na turnieju w Paryżu można było się zorientować, gdy od dziennikarzy dowiedziała się, że w najbliższy wtorek ma wziąć udział w evencie swojego sponsora – Grupy PZU w Lublinie. – A co to będzie? – pytała zaskoczona Pauli Woleckiej, odpowiedzialnej w teamie za kwestie PR.

– Promocja „Dobrej drużyny PZU” – podpowiadała Wolecka.

 

Iga przyznała, ze była wyjątkowo zaskoczona, gdy po meczu zorientowała się, że na trybunach dopingował ją Robert Lewandowski, który specjalnie na jej mecz przyleciał do Paryża.

– Przyjechał oglądać mój mecz. To niesamowite. Mam nadzieję, że mu się podobało… – mówiła, a fotografowie robiący zdjęcia Idze w chwili, gdy ujrzała piłkarza na trybunach żartowali, że to była jedyna rzecz, jaka ją dziś zaskoczyła na korcie Philippa Chatrier.

 

Nie uciekła również od kolejnych  pytań o jej związki z Paryżem. – Właściwie każdego roku czegoś się tu uczyłam. W 2016 roku tu przekonałam się, ze chce zostać zawodowa tenisistką, w 2017… wtedy nic się nie wydarzyło. W 2018 przyjechałam tu wygrać, przegrałam półfinał, a turiej wygrała Coco Gauff. Wiele mnie to nauczyło. W 2019 roku zagrałam mecz z Simoną Halep (w 4r. – przyp. Red.), który pokazał mi, gdzie jestem, a w 2020 to już mówiłam. W 2021 roku przyjechałam tu jako obrończyni tytułu i musiałam nauczyć się żyć tu z presją. Paryż jako miejsce zawsze będzie dla mnie ważne – wyliczała.

 

W części angielskiej konferencji padło także pytanie o to, że zawsze przypomina o wydarzeniach na Ukrainie.

– Tak, to dla mnie temat bardzo emocjonalny, który mnie dotyka i staram się o tym mówić. Nie poruszam wielu „popularnych” kwestii naszego życia, bo nie zawsze mam wyrobioną opinię, ale w tej sprawie uważam, że jako światowa liderka mój głos może wybrzmieć donośniej – niezwykle dojrzale wyjaśniała Polka.

 

Na koniec warto dodać, że nowa, stara mistrzyni Rolanda Garrosa wypowiadała się po angielsku w sposób niezwykle elokwentny i nieskrępowany. Widać, ze wyrażanie myśli w języku Szekspira nie sprawia jej żadnych kłopotów, w czym mogłaby być wzorem dla wielu młodych ludzi z całego świata.

Partnerem relacji medialnych „Tenisklubu” jest PZU, oficjalny sponsor Igi Świątek.

Roland Garros. Gwiazdorskie wsparcie

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.twitter.com, foto: AFP

Iga Świątek sięgnęła po drugi w karierze tytuł mistrzowski w imprezach Wielkiego Szlema. Jest to bez wątpienia jedno z najważniejszych wydarzeń w Polskim sporcie. Jednym ze świadku triumfu Polki był Robert Lewandowski.

Reprezentacja Polski w piłce nożnej ma obecnie zgrupowanie w trakcie spotkań Ligi Narodów. Jednak jej kapitan znalazł czas, aby wyskoczyć do stolicy Francji by z trybun wspierać pierwszą rakietę świata.

Po spotkaniu raszynianka składała podziękowania między innymi członkom swojego zespołu. A także udała się na trybunę, aby z Tomaszem Wiktorowskim, Darią Abramowicz, Tomaszem Moczkiem, Maciejem Ryszczukiem i Tomaszem Świątkiem cieszyć się z sukcesu. Tam miała również okazję spotkać się z kapitanem naszej piłkarskiej kadry. Spotkanie nie umknęło organizatorom, którzy umieścili z niego nagranie w mediach społecznościowych z podpisem „Dwie legendy”.

Pokonując Cori Gauff, Iga Świątek sięgnęła po szósty tytuł mistrzowski z rzędu. Jest to również 35. wygrany pojedynek Polki, co jest rekordem XXI wieku w kobiecym tenisie.

Roland Garros. Iga Świątek powróciła na tron!

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Iga Świątek pokonała 6:1, 6:3 Cori Gauff w sobotnim finale Roland Garros 2022. Tym samym liderka rankingu sięgnęła po drugi w karierze tytuł wielkoszlemowy.

Najlepsza polska tenisistka w tym roku ponownie jak dwa sezony temu nie miała sobie równych podczas rywalizacji singlowej na paryskich kortach. Tak jak przed dwoma laty rady Polce nie dała Sofia Kenin, tak w tym roku sposobu na raszyniankę w meczu o tytuł nie znalazła Cori Gauff.

Amerykanka bardzo nerwowo rozpoczęła sobotni finał. Duża liczba niewymuszonych błędów sprawiła, że 18-latka zza Oceanu dwukrotnie oddała serwis i Polka prowadziła 4:0, Wtedy debiutująca w finale wielkoszlemowym tenisistka zdobyła premierowego gema. Jednak końcówka ponownie należała do Polki, która za drugą piłką setową zamknęła seta. W przerwie Gauff postanowiła skorzystać z przerwy toaletowej. Po powrocie na kort Amerykanka objęła prowadzenie 2:0. Jednak od tego momentu to raszynianka zapisywała gemy na swoje konto i po 68-minutach mogła unieść ręce w geście triumfu

Sobotni mecz był trzecim pojedynkiem między Igą Świątek i Cori Gauff. Polka pokonała Amerykankę po raz trzeci. Poprzednio ta sztuka jej się udała w zeszłym sezonie w Rzymie oraz w tym roku w Miami.

Sobotni mecz był 35. wygranym pojedynkiem z rzędu w wykonaniu Igi Świątek. Tym samym Polka poprawiła serię wygranych spotkań z rzędu w XXI wieku, którą do sobotniego finału dzieliła z Sereną Williams.

Partnerem relacji medialnych „Tenisklubu” jest PZU, oficjalny sponsor Igi Świątek.


Wyniki

Finał singla:

Iga Świątek (Polska, 1) – Cori Gauff (USA) 6:1, 6:3

Roland Garros. Potwierdzić dominację to trudna sztuka

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, WTA, foto: AFP

Iga Świątek rozegra w sobotę swój pierwszy wielkoszlemowy finał jako liderka rankingu WTA. W 2020 roku tytuł w Paryżu zdobywała z pozycji „czarnego konia”, bez presji faworytki. Teraz od Polki oczekuje się, by sięgnęła po tytuł. Jak z takiej roli wywiązywały się jej poprzedniczki?

Twórz z nami najlepszy magazyn tenisowy, zostań patronem Tenisklubu: https://patronite.pl/Tenisklub!

Ranking WTA we współczesnej formule funkcjonuje od listopada 1975 roku. Pierwszą jego liderką została Amerykanka Chris Evert i do lipca 1978 oddała prowadzenie tylko na dwa krótkie tygodnie wiosną 1976, kiedy to na szczycie znalazła się Australijka Evonne Goolagong Cawley. Pierwszym turniejem wielkoszlemowym, jaki rozegrała Evert będąc liderką nowego rankingu, był dopiero Wimbledon 1976, ponieważ Australian Open i Roland Garros w tamtym sezonie ominęła. W Londynie walczyła już o swój czwarty wielkoszlemowy triumf i po raz ósmy zagrała w finale. Nie zawiodła swoich kibiców. W meczu o tytuł pokonała wspominaną już Goolagong Cawley 6:3, 4:6, 8:6.

Aż do 1987 roku w rankingu WTA panowała dominacja Amerykanek. Przez większość tego czasu prowadzeniem w zestawieniu wymieniały się Evert i Martina Navratilova. Tylko na 21 tygodni w 1980 roku odebrała im je Tracy Austin. Navratilova po raz pierwszy dostała się na szczyt w lipcu 1987. Miało to miejsce tuż po jej pierwszym wielkoszlemowym triumfie w Wimbledonie. Jako liderka wystąpiła w tamtym roku w US Open, ale swój udział zakończyła na półfinale. Co ciekawe jej liczne wielkoszlemowe triumfy długo nie szły w parze z mianem najlepszej tenisistki świata. Triumfy święciła, gdy na prowadzeniu była Evert. Zmieniło się to w 1982 roku. Wówczas pokonała swoją wielką rywalkę 6:1, 3:6, 6:2 w finale Wimbledonu. Wspomniana Austin będąc na czele grała tylko w US Open 1980, w którym odpadła w półfinale.

Steffi Graf zakończyła amerykańską dominację w sierpniu 1987 roku i, mając już tytuł zdobyty w tamtym sezonie w Roland Garros, z pozycji liderki przystąpiła do US Open. W Nowym Jorku w finale musiała uznać wyższość Navratilovej, przegrywając 6:7(4), 1:6. Kolejne pięć wielkoszlemowych turniejów należało jednak do niej, więc skutecznie przyzwyczaiła się do tej roli.

Kolejną liderką została Monica Seles. Jej miano zyskała w marcu 1991 roku, reprezentując jeszcze Jugosławię. Znalazła się zatem w sytuacji bardzo podobnej do Igi Świątek. Po dwóch miesiącach na szczycie przyszedł czas na potwierdzenie swojego statusu w Paryżu. Zrobiła to skutecznie, wygrywając 6:3, 6:4 z Arantxą Sanchez Vicario. Hiszpanka przez 12 tygodni w 1995 roku była najwyżej notowaną tenisistką. Zbiegło się to w czasie z Roland Garros w tamtym sezonie. Był to jedyny turniej wielkoszlemowy, w jakim występowała będąc liderką, ale w finale uległa Graf 5:7, 6:4, 0:6.

W marcu 1997 miano najlepszej na świecie objęła niespełna 17-letnia Martina Hingis. Ona też do pierwszego wielkoszlemowego sprawdzianu w nowej roli przystąpiła zatem na paryskich kortach. Mając już na swoim koncie puchar Australian Open. W finale tej edycji Roland Garros dość łatwo sprostała jej rewelacja tamtych zmagań, czyli Chorwatka Iva Majoli. Jednak kolejne dwa z największych tenisowych turniejów należały już do Szwajcarki.

Lindsay Davenport dotarła na szczyt miesiąc po pokonaniu Hingis w finale US Open 1998. Jako liderka przystąpiła do rywalizacji w Melbourne, ale udział zakończyła na półfinale. Kolejny raz z tej pozycji do turnieju tej rangi przystępowała dopiero siedem lat później, lecz przegrała w finale ze swoją rodaczką Sereną Williams. Amerykanka wszystkie swoje trzy tytuły wielkoszlemowe zdobyła, gdy w rankingu znajdowała się „za plecami” rywalek.

Inna reprezentantka USA – Jennifer Capriati – na pierwsze miejsce w rankingu dostała się pod koniec 2001 roku, kiedy po latach niepowodzeń wreszcie święciła największe triumfy. Jako liderka przystąpiła do Australian Open 2002 i wywiązała się ze swojej roli znakomicie. W ekscytującym finale pokonała Hingis, sięgając po ostatni ze swoich trzech wielkoszlemowych tytułów.

W 2002 roku przyszedł czas na krótkie panowanie Venus Williams. Miała już wówczas na koncie cztery wielkoszlemowe tytuły. Będąc liderką grała tylko w Wimbledonie, gdzie w finale uległa 6:7, 3:6 swojej młodszej siostrze. Tym samym straciła prowadzenie w rankingu na jej rzecz. Serena w roli najlepszej na świecie czuła się znacznie lepiej i już po dwóch miesiącach na szczycie zrównała się ze swoją siostrą w liczbie wielkoszlemowych triumfów pokonując ją 6:4, 6:3 w finale US Open.

Od sierpnia 2003 do września 2004 nastały czasy królowania belgijek. Prowadzeniem wymieniały się Kim Clijsters i Justine Henin. Pierwsza z nich dostała się na szczyt tuż przed US Open, w finale którego… uległa tej drugiej 5:7, 1:6. W Australian Open 2004 scenariusz się powtórzył, ale rankingową „jedynką” była już Henin. Clijsters żadnego z czterech triumfów nie odniosła będąc na szczycie.

Amelie Mauresmo pierwszy raz liderką została we wrześniu 2004, ale swój pierwszy wielkoszlemowy występ w tej roli zaliczyła dopiero dwa lata później w Roland Garros. Obecnej dyrektorce paryskiego turnieju nie powiodło się wówczas. Odpadła w czwartej rundzie. Ale już po paru tygodniach nie miała sobie równych na Wimbledonie.

Maria Szarapowa również czekała na taki test długo. Pierwszy raz liderką została w sierpniu 2005, ale dopiero do Australian Open 2007 przystępowała z pierwszego miejsca w rankingu. Nie doczekała się wówczas trzeciego tytułu. Została rozbita 1:6, 2:6 przez Serenę Williams. Ostatecznie żadnego z pięciu triumfów wielkoszlemowych nie odniosła jako „numer 1”.

Ana Ivanović przewodziła stawce krótko, obejmując prowadzenie po wygranym Roland Garros. Jak wiadomo pozostał on jej jedynym tytułem tej rangi. Wimbledon i US Open, w których grała będąc liderką, zakończyły się niepowodzeniem. Odpadała w trzeciej i drugiej rundzie. Pałeczkę przejęła po niej na krótko jej rodaczka Jelena Janković, która w tamtej edycji US Open dotarła do finału. Był to jednak najjaśniejszy punkt jej kariery. Z pozycji liderki przystąpiła do Australian Open 2009 i odpadła w czwartej rundzie.

Liderką bez wielkoszlemowego triumfu pozostała również Dinara Safina. Rosjanka będąc w tej roli rozegrała w Paryżu w 2009 roku swój ostatni wielkoszlemowy finał, po raz trzeci ponosząc porażkę. Lepsza okazała się jej rodaczka Swietłana Kuzniecowa, która wygrała 6:4, 6:2. Dobrze pamiętamy jakie problemy z sięgnięciem po wielkoszlemowy tytuł miała Caroline Wozniacki.  Dunka polskiego pochodzenia liderką została w październiku 2010. Jako najwyżej notowana grała na początku kolejnego sezonu w Melbourne i odpadła w półfinale. Cel osiągnęła dopiero pod koniec kariery, wygrywając Australian Open 2018. Po nim miała ostatni, krótki epizod na szczycie rankingu.

Po wygraniu Australian Open w 2012 roku prowadzenie objęła Wiktoria Azarenka. Białorusinka będąc liderką zagrała później w Paryżu, lecz odpadła w czwartej rundzie. Ze swojej roli wywiązała się jednak  w kolejnym sezonie. Będąc najwyżej notowaną podczas turnieju w Melbourne obroniła tytuł. W 2016 roku rewelacyjnie spisywała się Angelique Kerber. Po wygraniu US Open to Niemka polskiego pochodzenia wspięła się na pierwsze miejsce w zestawieniu singlistek WTA. Straciła je jednak na jakiś czas po niepowodzeniu w Australian Open 2017, gdzie odpadła w czwartej rundzie, choć broniła tytułu. Ostatecznie wszystkie trzy wielkoszlemowe zwycięstwa odniosła nie będąc liderką.

Jednak w przeciwieństwie do swojej następczyni na fotelu liderki – jakieś odniosła. Karolinie Pliszkovej się to nie udało. Czeszka przewodziła rankingowi przez osiem tygodni latem 2017 i grała w tym czasie w US Open, gdzie rok wcześniej dotarła do finału. Tym razem swoją przygodę zakończyła jednak dwa mecze wcześniej. Na niespełna miesiąc zastąpiła ją po tym Gabrine Muguruza. Nie miała jednak okazji sprawdzić się jako liderka rankingu w turnieju wielkoszlemowym, ale była już w tym momencie po wygraniu obydwu jak dotąd zdobytych szlemów.

Co innego Simona Halep. Rumunka, podobnie jak Wozniacki, długo miała problem z sięgnięciem po jedno z czterech najważniejszych trofeów. Przełamała się będąc liderką rankingu, ale nie od razu. W Australian Open 2018 ubiegła ją przecież właśnie reprezentantka Danii, pokonując ją w finale. Udało się parę miesięcy później w Paryżu, dzięki pokonaniu Amerykanki Sloane Stephens 3:6, 6:4, 6:1.

Jak dotąd dwa epizody na pozycji liderki zanotowała Naomi Osaka. Japonka uzbierała 25 tygodni na szczycie w 2019 roku, debiutując na pozycji nr „1” po triumfie w Australian Open 2019. Będąc liderką grała w tamtym sezonie w Roland Garros i US Open, ale odpadała w pierwszej i czwartej rundzie.

Doszliśmy więc wreszcie do poprzedniczki Igi Świątek, czyli Ashleigh Barty. Australijka objęła prowadzenie tuż przed Wimbledonem w 2019 roku. Wówczas w Londynie odpadła w czwartej rundzie. Jednak zasiadając w fotelu liderki triumfowała potem w ubiegłorocznej edycji najstarszych tenisowych mistrzostw i w tegorocznym Australian Open.

„Świeżo upieczone” liderki rankingu spisywały się zatem w swoich pierwszych wielkoszlemowych turniejach po wejściu na szczyt bardzo różnie, ale wiele z nich od razu święciło triumfy. Szczególnie, jeśli już jakiś wielkoszlemowy puchar miały w swojej gablocie. Czy do grona, któremu nie przeszkodziła presja numeru „1” dołączy Iga Świątek, wygrywając po raz drugi Roland Garros?

Roland Garros. Świątek vs Gauff

/ Jakub Ślotała , źródło: własne/www.wtatennis.com, foto: AFP

Dotychczas spotkały się dwa razy i zawsze lepsza była Polka. Finał Rolanda Garrosa 2022 to nowy rozdział, ale jak wyglądały dotychczasowe pojedynki Igi Świątek z Cori Gauff i co je łączy?

Twórz z nami najlepszy magazyn tenisowy, zostań patronem Tenisklubu: https://patronite.pl/Tenisklub!

Jeśli dodać wiek tegorocznych finalistek Rolanda Garrosa, otrzymamy wartość mniejszą, niż ilość wiosen Rogera Federera. Polka z ostatnim dniem maja skończyła dwadzieścia jeden lat, a Gauff w marcu świętowała „osiemnastkę”. W takim układzie, historia rywalizacji nie będzie materiałem na epopeję, ale pierwsze starcia mamy już za sobą.

Bezpośrednia rywalizacja została zainaugurowana w minionym roku w Rzymie. Iga Świątek, piętnasta wówczas tenisistka rankingu pokonała Amerykankę w półfinale 7:6(3), 6:3, w drodze po końcowy triumf Internazionali BNL d’Italia. Więcej o tamtym spotkaniu można przeczytać w naszej ubiegłorocznej relacji.

Okazję do rewanżu Gauff miała w bieżącym sezonie w Miami. Polka była już jednak w innej galaktyce i budowała niepowstrzymaną serię zwycięstw, która trwa do teraz. Mecz zakończył się jednostronnym 6:3, 6:1, o czym również pisaliśmy w marcowej relacji.

Biorąc pod uwagę formę w jakiej znajduje się Świątek, nasza rodaczka pozostaje zdecydowaną faworytką. Obie zawodniczki mają podobne warunki fizyczne – 176cm Polka oraz 175cm Gauff, ale ciekawie wypowiada się na temat tej drugiej Martina Navratilova. – Myślę, że po prostu dorasta do swojego ciała. Nadal może trochę się wzmocnić, ale niewiele więcej. Tutaj jest zasadnicza różnica, ponieważ Świątek ma ten etap za sobą, a jej brutalna niekiedy siła i fizyczność to istotne atrybuty.

Debel to inny ciekawy element. „Coco” na Rolandzie Garrosie gra dwa finały, również ten w parze z Jessicą Pegulą. Amerykanka idzie w ślady Świątek, która w poprzednim sezonie również grała paryski finał debla z Bethanie Mattek-Sands, niestety dla Polki przegrany. Czy w finale liderka rankingu znowu będzie o krok przed młodszą rywalką? Przekonamy się niebawem!


Wyniki

Iga Świątek – Cori Gauff

Miami 2022
Iga Świątek 6:3, 6:1

Rzym 2021
Iga Świątek 7:6(3), 6:3

Roland Garros. Kim jest finałowa rywalka Igi Świątek?

/ Jakub Ślotała , źródło: własne/www.wtatennis.com, foto: AFP

Pochodzi z rodziny o sportowych tradycjach, a pierwszy turniej rangi WTA wygrała w wieku piętnastu lat. Kim jest Cori „Coco” Gauff – rywalka Igi Świątek w wielkim finale Rolanda Garrosa 2022?

Twórz z nami najlepszy magazyn tenisowy, zostań patronem Tenisklubu: https://patronite.pl/Tenisklub!

Sygnały o wielkim potencjale Amerykanka wysyłała już kilka lat temu. Trenowana przez ojca, byłego koszykarza, rozpoczęła grę w ITF Junior Circuit (najważniejsze rozgrywki dla zawodników poniżej osiemnastu lat) w 2017 roku, mając trzynaście lat. Dodatkowo już w czwartych zawodach dotarła do finału juniorskiego US Open, zostając najmłodszą finalistką w historii zawodów. W kolejnym sezonie wygrała juniorski Roland Garros i została liderką rankingu juniorskiego.

Debiut w cyklu WTA to marzec 2019 i druga runda Miami Open. Szeroka publiczność poznała ją jednak kilka miesięcy później, na Wimbledonie. Po przejściu kwalifikacji wygrała symboliczny, pokoleniowy pojedynek z samą Venus Williams. Medialnie było to wielkie wydarzenie, ponieważ Gauff wskazuje właśnie siostry Williams jako zawodniczki, które zainspirowały ją do gry w tenisa. Na pierwszej rundzie z Venus się nie skończyło i „Coco” odpadła dopiero w 1/8 finału z późniejszą zwyciężczynią, Simoną Halep.

Kolejny, wielki kamień milowy został osiągnięty parę miesięcy później w austriackim Linz. Po przegranej drugiej rundzie kwalifikacji, Gauff otrzymała możliwość gry w turnieju głównym jako Lucky Looser. Szansę wykorzystała i wygrała całe zawody! Po drodze pokonała Kiki Bertens, która była wówczas ósma w rankingu tenisistek, zapisując na koncie pierwsze zwycięstwo z zawodniczką TOP10. Wszystko w wieku piętnastu lat!

Kolejne sezony to regularne postępy. Do finałowego pojedynku z Igą Świątek, Gauff przystępuje jak osiemnastolatka z dwoma tytułami singla, czterema w deblu, zawodniczka z TOP30. W ocenie ekspertów to idealna przeciwniczka dla Polki, ze względu na przyszłość dyscypliny. Kobiecy tenis szuka obecnie stabilnych liderek, które mogą na dłuższy dystans konkurować ze Świątek. Być może finał Rolanda Garrosa 2022 będzie początkiem wieloletniej i historycznej rywalizacji?