ATP Finals. Fritz zagra w półfinale

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Do półfinału ATP Finals awansował Taylor Fritz. W decydującym starciu pokonał Felixa Augera-Aliassime 7:6(4), 6:7(5), 6:2. W czwartek poznaliśmy również ostateczne rozstrzygnięcia w grupie czerwonej w deblu.

W decydującym starciu o półfinał ATP Finals zmierzyli się Amerykanin Taylor Fritz i Kanadyjczyk Felix Auger-Aliassime. To było dopiero ich drugie spotkanie. Poprzednie miało miejsce w styczniu podczas ATP Cup, gdzie w trzech setach triumfował ten pierwszy.

Czwartkowy mecz był bardzo wyrównany. W pierwszej partii obydwaj zawodnicy bardzo skrupulatnie bronili własnego podania. Serwowali bardzo solidnie, dzięki czemu uniknęli nawet pojedynczych break-pointów. Minęła już prawie godzina od rozpoczęcia meczu, kiedy było jasne, że decydujący będzie tiebreak. W nim skuteczniejszy był Fritz. Amerykanin wygrał 7:4, wykorzystując drugiego setbola.

W drugiej partii wiele się nie zmieniło, choć obydwaj tenisiści dość wyraźnie popsuli swoje statystyki serwisowe. Na początku seta mógł z tego skorzystać Auger-Aliassime. Miał trzy piłki na 2:0, ale ostatecznie nie zdołał przełamać rywala. Nieunikniony znów był tiebreak. Nieco lepiej rozpoczął go Fritz, bowiem prowadził 4:2, ale to Kanadyjczyk miał po paru minutach piłkę setową na 7:5. Nie przepuścił tej okazji i doprowadził do wyrównania.

W decydującym secie wciąż trwała zacięta rywalizacja. Zawodnicy ponownie skupiali się głównie na bronieniu własnego podania. Zadanie te realizowali bardzo skutecznie, aczkolwiek szósty gem przyniósł przełom. Fritz wprawdzie nie wykorzystał trzech break-pointów, aczkolwiek czwartej szansy już nie zmarnował i wyszedł na upragnione prowadzenie (4:2).

Po tym ciosie Kanadyjczyk nie zdołał się podnieść. Ponadto jego gra kompletnie się załamała. Fritz wygrał trzeciego seta 6:2 i cały mecz 7:6(4), 6:7(5), 6:2. Amerykanin osiągnął gigantyczny sukces, gdyż dzięki temu rezultatowi zagra w półfinale Nitto ATP Finals w Turynie, co można uznać za niespodziankę.

W turnieju deblowym zwycięstwa w ostatniej kolecje w grupie odnieśli Lloyd Glasspool i Harri Heliovaara oraz Rajeev Ram i Joe Salisbury. Te zwycięstwa oznaczają, że to właśnie te dwie pary zobaczymy w półfinałach imprezy.


Wyniki

Singiel

Taylor Fritz (USA, 8) – Felix Auger-Aliassime (Kanada, 5) 7:6(4), 6:7(5), 6:2

Debel

Lloyd Glasspool, Harri Heliovaara (Wielka Brytania, Finlandia, 6) – Marcel Granollers, Horacio Zeballos (Hiszpania, Argentyna, 7) 6:0, 6:4

Rajeev Ram, Joe Salisbury (Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, 2) – Marcelo Arevalo, Jean-Julien Rojer (Salwador, Holandia, 3) 3:6, 7:6(4), [10:5]

Helsinki. Kawa awansowała do półfinału, nie zraził jej słaby początek

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: Andrzej Szkocki

Katarzyna Kawa zagra o finał imprezy ITF z pulą nagród 25 tysięcy dolarów. W ćwierćfinale Polka odrobiła stratę seta w pojedynku przeciwko Malene Helgo.

Początek spotkania zupełnie nie wskazywał na to, że to reprezentantka Polski zjedzie z kortu jako zwyciężczyni. W pierwszej partii Norweżka była zdecydowanie lepszą tenisistką i straciła tylko jednego gema.

W drugiej odsłonie meczu walka zrobiła się jednak zdecydowanie bardziej wyrównana. Helgo jako pierwsza zdobyła przełamanie na 3:2, ale podopieczna Grzegorza Garczyńskiego błyskawicznie odrobiła stratę i później gra toczyła się zgodnie z regułą własnego podania aż do dwunastego gema. „Breakpointa”, który równocześnie był piłką setową, wykorzystała Kawa i wyrównała stan rywalizacji.

W decydującym secie obie tenisistki miały bardzo dużo problemów z wygrywaniem własnych gemów serwisowych. Reprezentantce Norwegii ta sztuka nie udała się ani razu. Z kolei polska tenisistka utrzymała podanie w piątym i dziewiątym gemie, dzięki czemu po 2 godzinach i 37 minutach walki mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

O miejsce w finale Katarzyna Kawa zagra z Taylor Ng. Amerykanka bez większych problemów poradziła sobie z rozstawioną z numerem 1 Dalilą Jakupović.


Wyniki

Ćwierćfinał singla

Katarzyna Kawa (Polska, 3) – Malene Helgo (Norwegia) 1:6 7:5 6:3

ATP Finals. Nadal zakończył sezon zwycięstwem

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Rafael Nadal rozegrał ostatni mecz w sezonie. Hiszpan pokonał Caspera Ruuda, ale i tak nie udało mu się wywalczyć awansu do półfinału Nitto ATP Finals w Turynie.

Nadal po dwóch porażkach nie miał już żadnych szans na wyjście z grupy. Było więc pewne, że mecz z Ruudem zakończy mijający sezon w wykonaniu 22-krotnego triumfatora imprez wielkoszlemowych. Rafa wykazywał się jednak wielką motywacją, aby występy w 2022 roku uhonorować zwycięstwem.

Plan zrealizował w stu procentach, rozgrywając swój najlepszy mecz w tegorocznym turnieju Nitto ATP Finals w Turynie. Oba sety miały praktycznie identyczny przebieg. Za każdym razem Ruud przegrywał własny gem serwisowy w ostatnim momencie przed nadejściem tie-breaka. W taki oto sposób Nadal wygrał 7:5, 7:5 i zwycięsko zakończył sezon.

Rok 2022 mistrz z Majorki może z pewnością zaliczyć do udanych. Przede wszystkim Hiszpan może pochwalić się zdobyciem czterech tytułów – w tym dwóch wielkoszlemowych. 36-latek okazał się najlepszy podczas Australian Open i Roland Garros. Dzięki temu Nadal stał się najbardziej utytułowanym tenisistą w historii dyscypliny pod względem triumfów w turniejach wielkoszlemowych.


Wyniki

Grupa zielona:

Rafael Nadal (Hiszpania) – Casper Ruud (Norwegia) 7:5, 7:5

ATP Finals. Miedwiediew wyeliminowany! Tsitsipas wygrał tę batalię!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

W drugiej kolejce spotkań grupy czerwonej w singlu Novak Dżoković zmiótł z kortu Andrieja Rublowa. Dużo więcej emocji przyniosło spotkanie Stefanosa Tsitsipasa z Daniiłem Miedwiediewem. Ciekawie było również w meczach deblowych.

Po zwycięstwie w epickim starciu z Daniiłem Miedwiediewem Andriej Rublow stanął naprzeciw będącego w wyśmienitej formie Novaka Dżokovicia. Kibice Rosjanina liczyli zapewne, że po takim zwycięstwie pójdzie za ciosem i postawi się wybitnemu Serbowi. W końcu dotychczas w ich rywalizacji był remis. Grali dwukrotnie, a ostatni mecz, na dodatek rozgrywany w kwietniu w Belgradzie, wygrał Rublow. Pierwszy raz przeciwko sobie grali za to dokładnie rok temu. Wówczas w Turynie Djoko nie dał młodszemu zawodnikowi szans.

Tym razem było podobnie. Pierwszy set nie zwiastował co prawda jakiegoś szczególnie okazałego zwycięstwa. Dość długo był wyrównany. Rublow nie odstawał od Dżokovicia w żadnym elemencie gry. Jednak w końcówce kluczowe okazało się doświadczenie Serba. Wyszarpał piłkę setową na 6:4 przy podaniu rywala i nie mógł przepuścić takiej okazji, wygrywają otwierającą partię. To zdecydowanie odmieniło obraz spotkania. W drugim secie Rosjanin w zasadzie nie istniał. Nole robił co chciał i przegrał już tylko jednego gema. Zagra zatem w półfinale.

W sesji wieczornej na kort wyszli Stefanos Tsitsipas i Daniił Miedwiediew. Grek i Rosjanin zdążyli już napisać naprawdę długą historię bezpośredniej rywalizacji, która często bywa gorąca i na korcie, i poza nim. Jak dotąd bilans ich starć wynosił 7:3 na korzyść byłego lidera rankingu. Ostatni mecz, w sierpniu w Cincinnati, w trzech setach wygrał jednak Grek.

On też tym razem dużo lepiej zaczął. Jego łupem padły trzy pierwsze gemy, co w gruncie rzeczy ustawiło przebieg otwierającej partii. Tsitsipas konsekwentnie bronił zdobytej szybko przewagi i zakończył seta zwycięstwem 6:3. W drugiej części meczu Miedwiediew nie pozwolił już sobie na „przespanie” początku. Od razu był odpowiednio skupiony i skutecznie bronił swojego podania. Poziomu nie obniżał jednak rywal. Zdecydowanie chciał zakończyć to spotkanie w dwóch setach. O tym, czy to się uda, decydował ostatecznie tiebreak. Niezwykle emocjonujący zresztą. Rozpoczął świetnie Rosjanin, który prowadził już 4:1. Po chwili sam przegrał jednak cztery punkty z rzędu. I za moment to Tsitspas miał piłkę meczową na 6:5. W tym momencie emocje sięgnęły zenitu. Przez długi czas żaden z zawodników nie potrafił zakończyć tego seta. Trzy piłki meczowe zmarnował Tsitsipas, a tyleż samo setowych Miedwiediew. Ostatecznie to on jednak wygrał 13:11 doprowadzając do trzeciego seta.

Znowuż była to partia wyrównana, lecz w siódmym gemie do zwycięstwa znacznie zbliżył się Miedwiediew. Przełamał i po paru minutach był w znakomitej sytuacji. Serwował na 6:4. Rosjanin nie wytrzymał jednak presji. Tsitsipas łatwo wygrał gema, doprowadzając do wyrównania. Znów decydujący był tiebreak. Zupełnie odmienny od poprzedniego w swym przebiegu. Grek zwyciężył bezapelacyjnie – tracąc tylko jeden punkt. Dla Miedwiediewa oznacza to koniec szans na półfinał.

W deblu grali w środę zawodnicy z grupy zielonej. W pierwszym meczu Chorwaci Nikola Mektić i Mate Pavić pokonali rozstawionych z „1” Holendra Wesley’a Koolhofa i Neala Skupskiego. Wystarczyły im dwa sety, choć wcale nie był to łatwy mecz. Następnie niepokorni Australijczycy Thanasi Kokkinakis i Nick Kyrgios potrafili odwrócić losy spotkania z Chorwatem Ivanem Dodigiem i Amerykaninem Austinem Krajickiem. Choć przegrali pierwszą partię, to ostatecznie cieszyli się ze zwycięstwa po super tiebreaku. Takie rozstrzygnięcia sprawiły, że tylko Mektić i Pavić są już pewni awansu.


Wyniki

Singiel

Novak Dżoković (Serbia, 7) – Andriej Rublow (6) 6:4, 6:1

Stefanos Tsitsipas (Grecja, 2) – Daniił Miedwiediew (4) 6:3, 6:7(11), 7:6(1)

Debel

Nikola Mektić, Mate Pavić (Chorwacja, 4) – Wesley Koolhof, Neal Skupski (Holandia, Wielka Brytania, 1) 6:4, 7:6(4)

Thanasi Kokkinakis, Nick Kyrgios (Australia, 8) – Ivan Dodig, Austin Krajicek (Chorwacja, Stany Zjednoczone, 5) 3:6, 6:4, [10:6]

Korty najwolniejsze od lat, ale nie w Turynie

/ Anna Niemiec , źródło: tennishead.net/twittter, foto: AFP

W ostatnich dniach w mediach społecznościowych nawiązała się dyskusja pomiędzy najlepszymi tenisistami na świecie na temat szybkości kortów i piłek. Głos w niej zabrali mi.in. Andy Murray i Taylor Fritz.

Dyskusję rozpoczął Brad Gilbert, który w przeszłości zajmował się karierami Andre Agassiego i Andy’ego Roddicka. Amerykański trener stwierdził, że w latach dziewięćdziesiątych korty były zdecydowanie za szybkie i dlatego teraz coraz rzadziej można je spotkać w tourze. – Dużym problemem było to, gdy w dwóch świetnie serwujących tenisistów rywalizowało ze sobą. Żadna wymiana nie trwała wtedy więcej niż cztery uderzenia i myślę, że to na dobre zabiło te naprawdę szybkie korty – napisał Gilbert.

Wpis swojego byłego szkoleniowca skomentował Andy Murray. – Największym problemem dzisiejszych warunków jest to, że przez większość tygodni i nawierzchnie i piłki są super wolne. Nie ma żadnej różnorodności. Dlaczego nie zrobić szybkich kortów i grać na nich wolnymi piłkami albo na odwrót? – zapytał Szkot. – W Szanghaju zawsze tak było. To umożliwiłoby wszechstronną grę na całym korcie.

Do dyskusji włączył się również Taylor Fritz, który ma za sobą najlepszy sezon w karierze. – Dla mnie największą różnicę robią piłki. Niektóre są tak wolne, miękkie, że gra robi się strasznie wolna bez względu na nawierzchnię. Z tymi piłkami często masz wrażenie, że to nie jest gra w tenisa. One w żaden sposób nie nagradzają cię podjęcia ryzyka przy agresywnym zagraniu – wyraził swoje zdanie Amerykanin.

Tendencja do zwalniania gry króluje w zawodowym tourze już od kilku lat, ale podczas ATP Finals warunki są zupełnie inne, o czym opowiedział Daniił Miedwiediew. – Ja bardzo lubię szybkie korty twarde, ale trudno jest pojechać z Wiednia, gdzie są szybkie korty, do Paryża, gdzie są prawdopodobnie najwolniejsze korty pod dachem w tourze. Tutaj korty są najszybsze w sezonie. Potrzebujesz meczów, żeby się do nich przyzwyczaić – wyjaśnił Rosjanin, który w Turynie przegrał pierwszy mecz z Andriejem Rublewem. – Dlatego popełniałem tyle błędów, ciągle byłem spóźniony na nogach. Wierzę jednak, że następny mecz będzie już lepszy.

Reprezentant Rosji w drugim grupowym pojedynku zmierzy się z Stefanosem Tsitsipasem.

ATP Finals. Koniec marzeń Nadala, Ruud z pewnym awansem

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Rafael Nadal nie awansuje do półfinału turnieju Nitto ATP Finals w Turynie. Hiszpan przegrał drugie spotkanie w grupie, tym razem z Felixem Augerem-Aliassime. Komplet punktów ma natomiast na koncie Casper Ruud.

W życiu Rafaela Nadala działo się ostatnio bardzo dużo. Rekordziście pod względem wielkoszlemowych tytułów urodził się syn. Hiszpan wrócił po tym czasie na korty, aczkolwiek jego powrót trudno zaliczyć do udanych. Słynny Hiszpan przegrał z Tommym Paulem w pierwszym swoim meczu w ramach turnieju ATP Masters 1000 w Paryżu, a podczas Nitto ATP Finals również nie zachwyca formą.

Nadal najpierw przegrał z Taylorem Fritzem 6:7(3), 1:6, a następnie musiał uznać wyższość Felixa Augera-Aliassime 3:6, 4:6. W obu tych meczach nie zapisał na swoim koncie ani jednego seta. To oznacza, że mistrz z Majorki nie ma już szans na awans do półfinału i tym samym wciąż będzie musiał poczekać na premierowy triumf w tej imprezie.

Zupełnie inaczej w Turynie wiedzie się Ruudowi. Norweg pokonał Taylora Fritza 6:3, 4:6, 7:6(8) po bardzo wyrównanym i trzymającym w napięciu meczu. Takie rozstrzygnięcie oznacza, że Ruud zapewnił już sobie wyjście z grupy. O drugie premiowane awansem miejsce powalczą natomiast w bezpośrednim meczu Felix Auger-Aliassime i Taylor Fritz.

Działo się też w turnieju deblowym. Marcelo Arevalo i Jean-Julien Rojer pokonali Marcela Granollersa i Horacio Zeballosa 6:1, 6:7(3), 10-7. W drugim meczu tej kolejki Rajeev Ram i Joe Salisbury okazali się lepsi duetu Lloyd Glasspool i Harri Heliovaara 7:5, 6:4.


Wyniki

Grupa zielona gry pojedynczej:

Rafael Nadal (Hiszpania) – Felix Auger-Aliassime (Kanada) 3:6, 4:6

Casper Ruud (Norwegia) – Taylor Fritz (USA) 6:3, 4:6, 7:6(6)

 

Grupa czerwona gry podwójnej:

Marcelo Arevalo, Jean-Julien Rojer (Salwador, Holandia) – Marcel Granollers, Horacio Zeballos (Hiszpania, Argentyna) 6:1, 6:7(3), 10-7

Rajeev Ram, Joe Salisbury (USA, Wielka Brytania) – Lloyd Glasspool i Harri Heliovaara (Wielka Brytania, Finlandia) 7:5, 6:4

Australian Open. Zielone światło dla Dżokovicia?

/ Anna Niemiec , źródło: ubitennis.net, foto: AFP

Zeszłoroczny przyjazd Novaka Dżokovicia do Australii zakończył się deportacją w atmosferze skandalu. Czy w tym roku Serb będzie mógł wystąpić w Melbourne? Wiele wskazuje na to, że tak.

W zeszłym roku zasady wjazdu do Australii były bardzo rygorystyczne. Wstęp miały osoby tylko zaszczepione na Covid-19. Reprezentant Serbii oficjalnie powiedział, że nie zamierza przyjąć szczepionki, ale ubiegał się u władz Australii o tzw. wyjątek medyczny. Przyjazd 21-krotnego mistrza wielkoszlemowego na Antypody wywołał olbrzymie zamieszanie, które zakończyło się cofnięciem mu wizy, deportacją dzień przed rozpoczęciem turnieju oraz nałożeniem trzyletniego zakazu wjazdu.

W Australii w porównaniu z początkiem roku sporo zmieniło się zarówno w rządzie jak i w regulacjach dotyczących wjazdu do kraju. Szczepienia przeciw Covid-19 nie są już wymagane. Dżoković złożył wniosek o cofnięcie zakazu wjazdu i przywrócenie mu wizy. Według The Sydney Morning Herald prośba serbskiego tenisisty została rozpatrzona pozytywnie i będzie on mógł wystąpić w Melbourne.

W poniedziałek były lider światowego rankingu nie potwierdził jeszcze tych informacji. – Wciąż czekamy. Jestem w kontakcie z władzami Australii i na razie tylko tyle mogę powiedzieć – wyjaśnił na konferencji prasowej w Turynie.

Dżoković zawsze groźny

/ Adam Romer , źródło: Własne, foto: AFP

Im bliżej końca sezonu, tym Novak Dżoković zdaje sie być coraz groźniejszy. A gdy przychodzi do ATP Finals, to Serb budzi demony u poszczególnych rywali. W poniedziałek mocno postraszył Stefanosa Tsitsipasa i dał jasny sygnał, że planuje wygrać turyński turniej.

Dżoković wygrywał w ATP Finals już pięciokrotnie, ale po raz ostatni w 2015 roku. Potem na jego drodze do tytułu stawali Andy Murray, Sasza Zverev, Roger Federer, Dominic Thiem i znów Zverew. W tym roku w Turynie nie ma już żadnego z tych tenisistów, a Serb rozpoczął turniej masters z „wysokiego C”.

Ograł w dwóch setach najwyżej rozstawionego w swojej grupie Tsitsipasa, nie dając Grekowi ani przez chwilę meczu nadziei, że ich pojedynek może mieć inny koniec. O wyniku pierwszego seta zdecydowało jedno przełamanie – w pierwszym gemie. To wystarczyło do wygrania pierwszej partii.

Druga była nieco bardziej zacięta. Grek doczekał się nawet jednego breakpointa (Serb nie miał żadnego), ale cóż z tego gdy nie umiał go wykorzystać. W tiebreaku Dźoković szybko objął prowadzenie 5-1 i dowiózł zwycięstwo do końca.

W pierwszym meczu grupy czerwonej Andrej Rubljow po szalonej końcówce trzeciego seta pokonał Daniiła Miedwiediewa.

Mecze deblowe przyniosły zwycięstwa wyżej rozstawionych par. Koolhof ze Skupskim wygrali z szaloną parą Australijczyków, a Chorwaci Mektić/Pavić swojego rodaka Dodiga i Krajicka. Oba mecze kończyły się w supertiebreakach.


Wyniki

Wyniki grupy czerwonej ATP Finals:

Novak Dżoković (Serbia, 7) – Stefanos Tsitsipas (Grecja, 2) 6:4, 7:6(4)

Andriej Rubljow (6) – Daniił Miedwiediew (4) 6:7(7), 6:3, 7:6(7).

Wyniki debla:

Wesley Koolhof, Neal Skupski )Holandia, Wlk. Brytania, 1) – Thanasi Kokkinakis, Nick Kyrgios (Australia, 8) 6:7(3), 6:4, 10-5;

Nikola MEktić, Mate Pavić (Chorwacja, 4) – Ivan Dodig, Austin Krajicek (Chorwacja, USA, 5) 6:4, 3:6, 10-7.

ATP Finals. Rublow lepszy od Miedwiediewa! Co za mecz!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

W pierwszym meczu grupy czerwonej podczas tegorocznego ATP Finals zmierzyło się dwóch Rosjan. Nieoczekiwanie lepszy od Daniiła Miedwiediewa okazał się Andriej Rublow. Odniósł zwycięstwo po niesamowitym, trzysetowym boju.

To było już siódme spotkanie Daniiła Miedwiediewa z Andriejem Rublowem. Jednakże jak dotąd ten drugi wygrał tylko raz. Aczkolwiek miało to miejsce w ich ostatnim pojedynku, który odbył się przed rokiem w Cincinnati. Wtedy młodszy z Rosjan wygrał w ogóle pierwszego seta w historii swojej rywalizacji z późniejszym mistrzem US Open i, idąc za ciosem, był górą w całym spotkaniu.

Poniedziałkowy mecz w Turynie Rublow rozpoczął lepiej. Prowadził już 4:1, a później 5:2. Zwycięstwo w secie miał zatem na wyciągnięcie ręki. A jednak wypuścił okazję. Zanim w ogóle wywalczył jakąś piłkę setową, było już 5:5. Mimo to miał jeszcze parę minut później szansę na triumf w tej partii. Dwie piłki na 7:5 zdołał jednak obronić Miedwiediew. Decydujący był tiebreak, a w nim również z początku znacznie lepiej wyglądał Rublow. Prowadził już 6:2. Nie wykorzystał jednak kolejnych pięciu piłek setowych i starszy rodak go skarcił za tę nieskuteczność, triumfując 9:7.

Wielu zawodników po takim obrocie spraw podupadłoby na duchu, ale nie Rublow. Nie tego dnia. W drugiej partii znów to on lepiej prezentował się na początku i w trzecim gemie przełamał. Dodatkowo pomocną dłoń wyciągał Miedwiediew, który w tej części spotkania miał aż cztery podwójne błędy serwisowe. Tym razem 25-latek nie dał sobie odebrać wygranej. Rywal dwie piłki na 6:3 zdołał jeszcze przy własnym podaniu obronić, ale trzeciej już nie dał rady.

Przyszedł czas na decydującą partię. Partię, która okazała się niesamowita. Obydwaj zawodnicy wspięli się na wyżyny swoich umiejętności. Miedwiediew tym razem wybitnie serwował, notując aż 13 asów. Rublow jednak również był nie do ruszenia. Podobnie jak w pierwszym secie, decydujący był tiebreak. Znów przewagę zbudował sobie młodszy z tenisistów, który prowadził już 6:3. Jednak, tak jak wcześniej, miał problem z domknięciem seta. Miedwiediew obronił już cztery meczbole, ale Rublow wywalczył jeszcze jednego. I tym razem zdołał rozstrzygnąć punkt na swoją korzyść.


Wyniki

Andriej Rublow (6) – Daniił Miedwiediew (4) 6:7(7), 6:3, 7:6(7)

Calgary. Dwugodzinny bój Radwańskiej o tytuł, zabrakło niewiele

/ Peter Figura , źródło: Korespondencja z Calgary, foto: Kyle Clapham

Niestety Urszuli Radwańskiej nie udało się wygrać finałowego meczu w National Bank Challenger w Calgary. Po ponad dwugodzinnej walce, niezwykle wyrównanym i emocjonującym pojedynku  nasza zawodniczka uległa Robin Montgomery 6:7(6), 5:7.

W pierwszym secie Radwańska grając podobnie jak w poprzednich meczach. Bardzo uważnie od samego początku spotkania pilnowała własnych gemów serwisowych, zmuszając przeciwniczkę do nieustannego odrabiania strat. Obie tenisistki miały po dwie możliwości przełamania serwisu rywalki, ale żadnej z z nich to się nie udało. Tak wiec o wyniku pierwszego seta zadecydował tie-break, w którym Polka objęła prowadzenie 2:0. Montgomery odrobiła straty,  ale potem popełniła też dwa podwójne błędy serwisowe i jeden z nich dał Radwańskiej piłkę setową. Amerykanka wygrała jednak kolejne dwa punkty, a następnie wykorzystała piłkę setową i to ona po godzinie i piętnastu minutach objęła prowadzenie w setach 1:0.

Drugiego seta Polka rozpoczęła bardzo dobrze, przełamując Montgomery już w pierwszym gemie.  Amerykanka sama jej w tym pomogła, popełniając trzy podwójne błędy serwisowe z rzędu (w sumie aż 6 w drugim secie). W najdłuższym w całym spotkaniu, trwającym blisko 15 minut (17 punktów) drugim  gemie Montgomery miała aż 4 okazje na przełamanie serwisu Radwańskiej. Krakowianka wyszła jednak z tych opresji obronna reka i objęła prowadzenie 2:0. W kolejnym gemie wydawało sie iż Polka doprowadzi do kolejnej okazji na przełamanie serwisu, jednak dość pechowy błąd przy woleju przy stanie po 30, dał okazje Montgomery na odrobienie strat, którą skrzętnie wykorzystała. Radwańska serwując solidnie w całym spotkaniu wygrała jeszcze kolejnego gema na  3:1. Niestety kolejne trzy gemy to sukces amerykanki która w ten sposób objęła prowadzenie w drugim secie 4:3 i  nie oddała go do końca spotkania ,wygrywając drugiego seta 7:5 i całe spotkanie  już przy pierwszej piłce meczowej.
Pomimo tej porażki starty w Kanadzie Urszula Radwańska może uznać za bardzo udane. W Toronto i Calgary Polka dotarła do półfinału i finału ,wygrywając w sumie 11 spotkań (w znacznej części z wyżej notowanymi przeciwniczkami). Porażki w półfinale (Toronto) i finale (Calgary)  przydarzyły się po bardzo zaciętych meczach (w obu spotkaniach Radwańska miała piłki setowe w pierwszym secie,  w obu toczyła bardzo wyrównaną walkę do samego końca)
Finał w Calgary dla Urszuli Radwańskiej awans o 79 miejsc w rankingu WTA i obecnie jest ona sklasyfikowana na 341 miejscu.

Wyniki

Finał singla

Robin Montgomery (USA, 5) – Urszula Radwańska (Polska) 7:6(6), 7:5