ATP Finals. Fritz znów lepszy od Nadala!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Taylor Fritz po raz drugi w tym roku pokonał Rafaela Nadala! Amerykanin w świetnym stylu zaprezentował się w swoim debiucie w ATP Finals. Nie oddał hiszpańskiemu mistrzowi seta, a w drugiej partii pokazał prawdziwą dominację.

Pojedynki Rafaela Nadala i Taylora Fritza w tym roku elektryzują kibiców. O ile wcześniej spotkali się raz, dwa lata temu w Acapulco, gdzie łatwo wygrał Hiszpan, o tyle w tym sezonie grali już swój trzeci mecz. W Indian Wells sensacyjnie zwyciężył Amerykanin, a Rafa zrewanżował się, mimo kontuzji, w epickim pięciosetowym ćwierćfinale Wimbledonu.

Ten mecz z początku również był bardzo wyrównany. W pierwszej partii Nadal kilkukrotnie miał spore problemy z utrzymaniem własnego podania, ale wszelkie break-pointy bronił skutecznie. Doprowadził ostatecznie do tiebreaka. Ten jednak nie układał się po jego myśli. Szybko na prowadzenie 3:0 wyszedł Fritz i nie roztrwonił już tej przewagi. Wygrał 7:3.

W drugiej partii widać było brak rozegrania Rafy. Hiszpan od czasu US Open zagrał jeden mecz i nie wytrzymywał tempa narzucanego przez 25-letniego rywala. Wygrał zaledwie jednego gema w tej partii. Tym samym spadają jego szanse na pierwszy triumf w kończącym sezon turnieju. Fritz, który startuje tak naprawdę tylko ze względu na kontuzję Carlosa Alcaraza, zaliczył za to wymarzony start.

W niedzielę odbyły się też mecze deblowe w grupie czerwonej. Najpierw Brytyjczyk Lloyd Glasspool i Fin Harri Heliovaara nieoczekiwanie pokonali Salwadorczyka Marcelo Arevalo i Holendra Jeana-Juliena Rojera. Choć był to mecz dwusetowy, to wyrównany, bo zakończył 7:5, 7:6(3). Jeszcze więcej emocji było w starciu Amerykanina Rajeeva Rama i Brytyjczyka Joe Salisbury’ego z Hiszpanem Marcelem Granollersem i Argentyńczykiem Horacio Zeballosem. Ten drugi duet w drugiej partii obronił dwie piłki meczowe i doprowadził do super tiebreaka. Nie odwrócił jednak ostatecznie losów spotkania przegrywając 3:6, 7:6(8), [10:8].


Wyniki

Singiel

Taylor Fritz (Stany Zjednoczone, 8) – Rafael Nadal (Hiszpania, 1) 7:6(3), 6:1

Debel

Lloyd Glasspool, Harri Heliovaara (Wielka Brytania, Finlandia, 6) – Marcelo Arevalo, Jean-Julien Rojer (Salwador, Holandia, 3) 7:5, 7:6(3)

Rajeev Ram, Joe Salisbury (Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, 2) – Marcel Granollers, Horacio Zeballos (Hiszpania, Argentyna, 7) 6:3, 6:7(8), [10:8]

BJKC. Szwajcarki mistrzyniami!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Już po dwóch meczach rozstrzygnęły się losy finału Pucharu Billie Jean King. Jill Tiechmann i Belinda Bencic poprowadziły Szwajcarki do zwycięstwa z Australią. To pierwszy triumf tej reprezentacji w historii rozgrywek, choć w finale grały już po raz trzeci.

Obydwie reprezentacje uczestniczące w finale tegorocznego Pucharu Billie Jean King grały już niegdyś o tytuł rozgrywek, zwanych jeszcze wtedy Pucharem Federacji. Australijki nawet siedmiokrotnie wygrywały, aczkolwiek po raz ostatni w 1974 roku. Pierwszego od 48 lat się jednak nie doczekały.

Pierwszym meczem tego dnia w Glasgow było starcie Jill Tiechmann ze Storm Sanders. Było to ich drugie spotkanie. Poprzednie miało miejsce… w ubiegłorocznej edycji Pucharu BJK. Wówczas Szwajcarka rozgromiła swoją rywalkę oddając tylko trzy gemy. Tym razem ich rywalizacja była znacznie bardziej wyrównana. W pierwszym secie Tiechmann zdobyła przewagę przełamania po bardzo długim czwartym gemie. Był to kluczowy dla losów seta moment, ponieważ Sanders miała od tego momentu trudności, ze złapaniem odpowiedniego rytmu gry. Z trudem broniła się przed kolejnym breakiem i nie było mowy o odrobieniu strat. Przegrała seta 3:6.

W drugim nie dawała za wygraną. Już w pierwszych czterech gemach Tiechmann dwukrotnie wychodziła na prowadzenie, a Sanders dwukrotnie ją doganiała. Australijka wiedziała, że musi dać z siebie absolutne maksimum, aby móc jeszcze myśleć o zwycięstwie w tym meczu. Ambitna gra i konsekwencja w poczynaniach opłaciły się. W dziesiątym gemie wywalczyła piłki setowe przy podaniu rywalki i trzecią z nich wykorzystała.

W decydującej części meczu znów jako pierwsza przełamała Szwajcarka. Ponownie już w pierwszym gemie. Sanders zdołalą wyrównać na 2:2, ale po chwili znów straciła podanie i tym razem nie była już w stanie dogonić rywalki. Tiechmann wywalczyła piłkę meczową na 6:3 przy zagrywce Australijki i skutecznie zakończyła spotkanie.

Belinda Bencic stanęła zatem przed szansą na zakończenie tegorocznego turnieju i przypieczętowanie pierwszego trofeum w historii swojej reprezentacji. Zapowiadało się jednak, że nie będzie łatwo, bowiem za rywalkę miała Ajlę Tomljanovic. Australijkę zawsze stać na bardzo dobry tenis. Aczkolwiek w ich bezpośrednich starciach na pięć spotkań wygrała tylko jedno – pierwsze. Miało ono miejsce w 2015 roku w Madrycie. Ostatni mecz, podobnie jak w przypadku ich koleżanek z reprezentacji, odbył się przed rokiem w pucharze BJK i Bencic wygrała 6:3, 6:2.

Tym razem było jeszcze łatwiej. Od początku spotkania nie było wątpliwości co do tego, kto jest lepiej dysponowany. Na przełamanie w trzecim gemie Tomljanovic jeszcze odpowiedziała, ale, jak się potem okazało, był to ostatni wygrany przez nią gem w tej partii. I przedostatni w meczu. Zaledwie 75 minut potrzebowała Bencic na odniesienie historycznego dla swojego kraju triumfu.


Wyniki

Szwajcaria – Australia 2:0

Jill Tiechmann – Storm Sanders 6:3, 4:6, 6:3

Belinda Bencic – Ajla Tomljanovic 6:2, 6:1

ATP Finals. Ruud wygrał w meczu otwarcia

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Casper Ruud udanie zainaugurował ATP Finals. Norweski tenisista w meczu otwarcia pokonał Felixa Augera-Aliassime 7:6(4), 6:4.

Kończący sezon turniej ATP Finals w Turynie został rozpoczęty. W pierwszym meczu imprezy Casper Ruud okazał się lepszy od Felixa Augera-Aliassime 7:6(4), 6:4. Pierwszy set był bardzo wyrównany. Zawodnicy byli skupieni na wygrywaniu własnych gemów serwisowych, więc losy tej partii rozstrzygnął dopiero tie-break. W nim świetnym finiszem popisał się Norweg.

Drugi set od siódmego gema przebiegał spokojniej. Ruud przełamał wtedy rywala i uzyskaną przewagę dowiózł do końca. Dzięki temu zwyciężył w całym meczu i zdobył pierwszy punkt do tabeli Grupy zielonej. W drugim spotkaniu Rafael Nadal zmierzy się z Taylorem Fritzem.


Wyniki

Grupa zielona:

Casper Ruud (Norwegia) – Felix Auger-Aliassime (Kanada) 7:6(4), 6:4

Sharm El Sheikh. Żuk z trzecim trofeum w sezonie!

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Kacper Żuk bardzo dobrze wywiązał się z faworyta w imprezie ITF z pulą 25 tysięcy dolarów. W niedzielę Polak okazał się lepszy od Alaistara Graya i zdobył trzeci tytuł w tym sezonie.

W pierwszym secie gra długo toczyła się z regułą własnego serwisu. Więcej problemów przy własnym podaniu miał Brytyjczyk, który w trzecim i piątym gemie musiał bronić „breakpointów”. Tenisista rozstawiony z numerem drugim zdołał się jednak wybronić, ale w dziewiątym gemie nowodworzanin dopiął swego i zdobył przełamanie, dzięki czemu zapisał pierwszego seta na swoim koncie.

Żuk dobrze rozpoczął również drugą odsłonę spotkania i już w pierwszym gemie odebrał podanie rywalowi, ale Gray błyskawicznie odrobił stratę. Reprezentant Wielkiej Brytanii po raz drugi nie był w stanie utrzymać serwisu w szóstym gemie. Tym razem Polak utrzymał już przewagę do końca meczu i po godzinie i 34 minutach walki mógł się cieszyć ze zwycięstwa.

W niedzielę Kacper Żuk zdobył trzeci tytuł w tym sezonie. W poprzednich miesiącach Polak okazał się najlepszy w Falun i Tbilisi.


Wyniki

Finał singla

Kacper Żuk (Polska, 1) – Alaistar Gray (Wlk. Brytania, 2) 6:4 6:4

Calgary. Radwańska odwróciła losy meczu i zagra o tytuł

/ Peter Figura , źródło: Korespondencja z Calgary, foto: Peter Figura

To co nie udało się Urszuli Radwańskiej podczas niedawnego turnieju w Toronto, wyszło w National Bank Challenger w Calgary. Po trwającym blisko dwie i pół godziny meczu  nasza reprezentantka pokonała rozstawioną w turnieju z numerem 2 Eudice Chong i awansowała do finału imprezy z pulą nagród 60 tysięcy dolarów.

Cały mecz miał bardzo wyrównany przebieg, a Radwańska zapewniła sobie zwycięstwo przede wszystkim dzięki nieustępliwości i konsekwentnej walce o każda piłkę do samego końca. W pierwszy secie krakowianka miała nieco problemów zwłaszcza z pierwszym serwisem, którego skuteczność była jedynie na poziomie 32%. To spowodowało, że zmuszona była polegać na swoim drugim podaniu, które co prawda było o wiele lepsze  (88%) dało jednak  Chong aż 6 okazji na przełamanie,  z których wykorzystała aż 3. W ten sposób zawodniczka z Hong Kongu wygrała pierwszego seta 6:2.

Drugi set wyglądał zupełnie odmiennie aniżeli pierwszy. Radwańska znacznie poprawiła procent pierwszego serwisu, co przy znacznie mniejszej skuteczności tego elementu u Chong, pozwoliło Polce na bardziej agresywna grę, a w rezultacie dało jej aż 5 okazji do przełamania serwisu. Również i tutaj skuteczność ofensywnie grającej Radwańskiej była bardzo wysoka. Wykorzystała 4 z 5 okazji i wygrała drugiego seta 6:4, doprowadzając do decydującej partii.
Serwując jeszcze lepiej w końcówce meczu (zarówno pierwsze jak i drugie podanie), przy nie najlepszej skuteczności serwisu Chong, Radwańska skrzętnie wykorzystała obie okazje do przełamania podania rywalki, wygrywając trzeciego seta 6:3 i awansując do finału.
W spotkaniu o tytuł Urszula Radwańska zmierzy się ze znana sobie przeciwniczka – Robin Montgomery z USA, którą pokonała dwa tygodnie temu w ćwierćfinale Challengera  w Toronto 7:6(4), 6:4. Poprzednio obie zawodniczki grały ze sobą w turnieju w Nottingham w kwietniu tego roku. Wówczas wygrała Amerykanka
Montgomery to jedna z nadziei amerykańskiego tenisa, która wygrała tak singla jak i debla w kategorii juniorek podczas ubiegłorocznego US Open,  a obecnie jest sklasyfikowana najwyżej w swojej karierze na 247 miejscu WTA.

Wyniki

Półfinał singla

Urszula Radwańska (Polska) – Eudice Chong (Hongkong, 2) 2:6, 6:4, 6:3

BJKC. Czy Bencic poprowadzi Szwajcarię po pierwszy tytuł?

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

O zwycięstwo w tegorocznej edycji Billie Jean King Cup zagrają Szwajcarki i Australijki. Te pierwsze już po singlach zapewniły sobie wygraną nad Czeszkami, a drugie do ostatniej piłki walczyły o awans z Brytyjkami. 

Jako pierwsze na korcie pojawiły się reprezentacje Wielkiej Brytanii i Australii. W pierwszym spotkaniu zmierzyły się Storm Sanders i Heather Watson. Po zaciętym dwusetowym spotkaniu punkt dla swojej drużyny zdobyła ta pierwsza. Potem do akcji wkroczyły Hariett Dart i Ajla Tomljanovic. Brytyjka, która w ostatnim meczu grupowym pokonała Paulę Badosę, rozegrała kolejne świetne spotkanie i doprowadziła do remisu. W pierwszej partii wypuściła z rąk prowadzenie 5:2 i rozstrzygnęła ją na swoją korzyść w tie-breaku. W drugiej kontrolowała już przebieg wydarzeń na korcie i zwyciężyła z przewagą dwóch przełamań. O losach meczu musiał zadecydować niezwykle dramatyczny debel. Pierwszego seta w tie-breaku wygrały Storm Sanders i Samantha Stosur, ale w drugim w tym samym stosunku górą były Alicia Barnett i Olivia Nicholls. Do rozstrzygnięcia konieczny okazała się mistrzowski tie-break. W tej dodatkowej rozgrywce wyrównana walka toczyła się do wyniku 6:6. Od tego momentu cztery kolejne punkty padły łupem Australijek i to one zapewniły swojej drużynie awans do finału.

Tenisistki z Antypodów o tytuł zagrają ze Szwajcarkami, które już po singlach zapewniły sobie zwycięstwo nad Czeszkami. W pierwszym spotkania Viktorija Golubic sprawiła małą niespodziankę i w dwóch setach pokonała Karolinę Muchovą. W obydwu partiach tenisistka operująca jednoręcznym backhandem była na lepsza o jedno przełamanie. Wygraną swojej drużyny przypieczętowała niepokonana jak dotąd w Glasgow Belinda Bencic. Mistrzyni Olimpijska z Tokio bez straty seta pokonała Karolinę Pliszkovą. W pierwszej partii Szwajcarka była wyraźnie lepsza, ale w drugiej reprezentantka naszych południowych sąsiadów postawiła dużo trudniejsze warunki. Czeszka prowadziła już 5:3 i miała piłkę setową, ale Bencic zdołała ją obronić i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę w tie-breaku.

W niedzielę reprezentancja z Antypodów po raz 19. wystąpi w finałach drużynowych rozgrywek i stanie przed szansą, żeby po raz ósmy zwyciężyć. Z kolej reprezentacja Szwajcarii po raz trzeci zagra w finale i będzie miała szansę, żeby po raz pierwszy sięgnąć po tytuł.


Wyniki

Półfinały

Wielka Brytania – Australia 1:2

Heather Watson – Storm Sanders 4:6, 6:7(3)

Harriet Dart – Ajla Tomljanović 7:6(3), 6:2

Alicia Barnett / Olivia Nicholls – Storm Sanders / Samantha Stosur 6:7(1), 7:6(5), 6-10

Szwajcaria – Czechy 2:0

Viktorija Golubic – Karolina Muchova 6:4, 6:4

Belinda Bencić – Karolina Pliskova 6:2, 7:6(6)

Belinda Bencić / Jil Teichmann – Katerina Siniakova / Marketa Vondrousova nie rozegrano

Next Gen. Bezkonkurencyjny Nakashima!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: , foto:

Amerykanin Brandon Nakashima został mistrzem turnieju ATP Next Gen Finals. W finale w Mediolanie bez straty seta pokonał Czecha Jirziego Leheczkę. Podobnie zresztą, jak w fazie grupowej.

Nakashima mierzył się już raz z Leheczką i miało to miejsce we wtorek. W fazie grupowej rozgrywanego we Włoszech turnieju pokonał Czecha w trzech setach, przy czym tylko jeden zakończył się tiebreakiem. Przed finałem nie był jednak wcale jednoznacznym faworytem. W końcu jego rywal również w innych spotkaniach pokazał się z bardzo dobrej strony.

Mecz ten był bardziej wyrównany od tego sprzed paru dni, ale znów w najważniejszych momentach górą był Amerykanin. Nakashima co prawda zaczął od utraty własnego podania, ale w ostatniej chwili doprowadził do wyrównania i w tiebreaku okazał się lepszy od rywala. Leheczka dwie piłki setowe obronił, ale ostatecznie przegrał 5:7.

W drugim secie obyło się bez przełamań. Kwestia zwycięstwa cały czas wisiała na włosku. Żaden z zawodników nie miał wyraźnej przewagi i znów decydował tiebreak. Leheczka miał w nim wyśmienitą okazję do wyrównania. Czech prowadził już 6:4. Nie potrafił jednak utrzymać prowadzenia. Przegrał cztery piłki z rzędu i to Nakashima był o krok od triumfu.

Takie rozstrzygnięcie podcięło skrzydła zawodnikowi z Europy. W trzeciej partii brakowało mu już nieco wiary w to, że może odwrócić losy spotkania. W efekcie tym razem obyło się bez tiebreaka. Nakashima zakończył mecz, a zarazem cały turniej, przełamując na 4:2. Czy jego zwycięstwo to kolejny zwiastun tego, że amerykański tenis mężczyzn odradza się po latach posuchy? Pokażą kolejne miesiące i lata.


Wyniki

Finał

Brandon Nakashima (Stany Zjednoczone, 4) – Jirzi Leheczka (Czechy, 5) 4:3(5), 4:3(6), 4:2

Sharm El Sheikh. Żuk zagra o trzeci tytuł w sezonie

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Kacper Żuk bardzo dobrze wywiązuje się z roli faworyta w imprezie ITF z pulą 25 tysięcy dolarów. W sobotę Polak okazał się lepszy od Staurta Parkera i awansował do finału.

Na początku spotkania obaj tenisiści pilnowali własnych serwisów. W drugim gemie jako pierwszy dwie okazje na „breaka” miał Brytyjczyk, ale nowodworzanin się wybronił. O losach tej części meczu zadecydowało pojedyncze przełamanie, które Parker zdobył na 5:3.

W drugiej partii to reprezentant Biało-Czerwonych jako pierwszy zdobył przełamanie na 4:2, ale rywal błyskawicznie odrobił stratę. W wyrównanej końcówce Żuk zachował więcej zimnej krwi i w dwunastym gemie odebrał podanie przeciwnikowi, dzięki czemu wyrównał stan rywalizacji.

Tenisista rozstawiony z numerem 1 w decydując partii przejął już kontrolę nad przebiegiem gry. Szybko odskoczył na 5:1 z podwójnym „breakiem”. Parker zdołał jeszcze odrobić stratę jednego przełamania, ale polski tenisista na więcej już mu nie pozwolił i po 2 godzinach i 19 minutach walki mógł się cieszyć ze zwycięstwa.

W niedzielę Kacper Żuk zagra o trzeci tytuł w tym sezonie. W poprzednich miesiącach Polak okazał się najlepszy w Falun i Tbilisi. Jego finałowym rywalem będzie Alaistar Gray.


Wyniki

Półfinał singla

Kacper Żuk (Polska, 1) – Stuart Parker (Wlk. Brytania, 4) 3:6 7:5 6:3

Ula nie zatrzymuje się w Calgary

/ Peter Figura , źródło: Własne, foto: Peter Figura

Urszula Radwańska zameldowała się w półfinale w Calgary National Bank Challenger. Nasza zmierzyła się z Ana Sofia Sanchez WTA 341. W Calgary temperatura jest obecnie poniżej zera, ale w końcówka tego meczu na pewno rozgrzała kibiców. 

Mecz miał nierówny charakter i na początku nic nie zapowiadało że Polka będzie miala jakiekolwiek kłopoty z pokonaniem reprezentantki Meksyku. W pierwszym, trwającym zaledwie 27 minut, secie Sanchez popełniała bardzo dużo niewymuszonych błędów i praktycznie nie stawiała jakiegokolwiek oporu. Radwańska bardzo szybko objęła prowadzenie 5:0, wygrywając całego seta 6:1.
Mimo iż na początku drugiego seta Sanchez grała nieco lepiej, jego początek wyglądał niemal identycznie jak pierwsza odsłona meczu. Agresywna gra naszej reprezentantki, połączona z niewymuszonymi błędami Meksykanki dały po kilkunastu minutach prowadzenie Radwańskiej 3:0. Właśnie w momencie, kiedy jeden wygrany punkt dzielił Polkę od objęcia prowadzenia 4:0, Ana Maria Sanchez niemal w kilka chwil zmieniła przebieg całego meczu. Czwarty gem, który okazał się najdłuższy w całym meczu (18 punktów) pozwolił Meksykance na złapanie właściwego rytmu swoich uderzeń. Grając bardzo uważnie Sanchez praktycznie przestała popełniać błędy, wydłużając długość punktów i bardzo mądrze się broniąc, podczas gdy Radwańska w dalszym ciągu starała się dominować w wymianach. Grając w ten sposób Sanchez wygrała 4 kolejne gemy i objęła prowadzenie w drugim secie 4:3. Polka, która dobrze serwowała w całym spotkaniu (6 asów przy  3 podwójnych błędach serwisowych) zaczęła serwować jeszcze lepiej, co pozwoliło jej na trzykrotne odrobienie strat (Radwańska przegrywała juz 4:5 i 5:6). Rozgrywając najlepszego gema przy swoim podaniu właśnie przy 5:6 doprowadziła do tiebreaka.
Tiebreak miał również nierówny przebieg. Sanchez grając w dalszym ciągu dość pewnie, objęła prowadzenie najpierw 2-0, a następnie 5-2, ale właśnie w tym momencie Radwanska jakby odzyskała pewność swoich zagrań. Wygrała pięć kolejnych punktów, tie-breaka 7-5, a tym samym całe spotkanie.
Kolejny półfinał to z cala pewnością sukces Polki, która dzisiaj w spotkaniu o miejsce w finale zmierzy sie z rozstawioną w turnieju z numerem 2 reprezentantka Hong-Kongu Eudice Chong (WTA 223).

Calgary. Życiowy wynik Kaśnikowskiego

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: Lotos PZT Polish Tour

Maks Kaśnikowski po raz pierwszy w karierze awansował do najlepszej czwórki imprezy rangi challenger. W ćwierćfinale turnieju Calgary National Bank Challenger z pulą nagród 53 120 dolarów Polak okazał się lepszy od Vaska Pospisila.

Reprezentant Biało-Czerwonych dostał się do turnieju głównego, przechodząc dwustopniowe kwalifikacje. Później pokonał kolejno Brandona Holta i Alfredo Pereza, a w meczu o półfinał przyszło mu się zmierzyć z byłym 25. tenisistą świata.

W pierwszej partii kluczował rolę odgrywał serwis. W drugim gemie jedyne dwa „breakpointy” w tej części meczu miał Kanadyjczyk, ale reprezentant Biało-Czerwonych się wybronił i utrzymał podanie. Do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break. W tej dodatkowej rozgrywce faworyt gospodarzy szybko odskoczył na 6:2 i wydawało się, że pierwszego seta ma w kieszeni. Dzięki połączeniu swoich dobrych akcji z błędami rywala Kaśnikowski obronił jednak cztery piłki setowe. Po zmianie stronie tenisista rozstawiony z numerem 2 wypracował sobie jeszcze jedną, ale i jej nie wykorzystał. Młodszy z tenisistów poszedł za ciosem. W kolejnych dwóch akcjach minął przeciwnika przy siatce po niedokładnych atakach i objął prowadzenie w meczu.

Wybrnięcie z tak trudnej sytuacji ewidentnie dodało wiatru w skrzydła 19-latkowi urodzonemu w Warszawie, który już w drugim gemie mógł przełamać bardziej utytułowanego rywala. Pospisil obronił się jeszcze dobrymi serwisami, ale po zmianie stron Polak dopiął swego i odskoczył na 3:1. Wypracowanej przewagi już nie oddał i po półtorej godziny gry mógł się cieszyć z najcenniejszego zwycięstwa w karierze.

O miejsce w finale Maks Kaśnikowski, który dzięki dobremu występowi w Calgary zadebiutuje w Top 400 światowego rankingu, zagra z Aleksandrem Vukiciem.


Wyniki

Ćwierćfinał singla

Maks Kaśnikowski (Polska, Q) – Vasek Pospisil (Kanada, 2) 7:6(7) 6:3