Monte Carlo. Rublow spróbuje zatrzymać Rune w drodze po drugi tytuł mistrzowski

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Andriej Rublow i Holger Rune wystąpią w niedzielnym finale turnieju ATP 1000 w Monte Carlo. Dla moskwianina to trzeci finał imprezy tej rangi i szansa na premierowy tytuł. Z kolei tenisista z północy Europy już zna smak zwycięstwa w turnieju, który w hierarchii imprez głównego cyklu jest niżej jedynie od Wielkiego Szlema.

W listopadzie zeszłego roku 19-letni wówczas Holger Rune w finale turnieju ATP 1000 w Paryżu stanął na przeciwko Novaka Dżokovicia i pokonał Serba sięgając po najcenniejszy tytuł mistrzowski w swej dotychczasowej karierze. W niedzielę spróbuje powtórzyć tamten rezultat. A przepustką do spotkania o tytuł była sobotnia wygrana nad Jannikiem Sinnerem. Młody Duńczyk w spotkaniu trwającym blisko trzy godziny i przerywanym przez opady deszczu wykazał się większą odpornością. Tym samym wygrywając siedemnaste spotkanie w sezonie. Zwycięstwo w niedzielnym finale da dziewiątemu obecnie tenisiście świata awans na najwyżej w karierze szóste miejsce w rankingu ATP.

Jednokrotnemu mistrzowi imprezy ATP 1000 będzie próbował przeszkodzić Andriej Rublow. Moskwianin co prawda przegrał partię otwarcia, ale zdołał odwrócić losy spotkania i stanie przed szansą na pierwszy tytuł mistrzowski w „tysięczniku”. Premierowa odsłona spotkania była swego rodzaju festiwalem przełamań. Ponad połowa rozegranych gemów powędrowała na konto returnujących. Czterokrotnie z roli odbierającego serwis lepiej wywiązał się Fritz. Jednak w drugiej partii Amerykanin nie poszedł „za ciosem”. Tylko jeden gem serwisowy wygrany przez tenisistę z San Diego spowodował, że losy awansu rozstrzygnęła trzecia odsłona. Tę lepiej rozpoczął rozstawiony z numerem ósmym zawodnik, który wyszedł na prowadzenie 2:1 z przewagą przełamania. Jednak już po zmianie stron miało miejsce przełamanie powrotne, a kolejnego „breaka” Rublow zanotował w szóstym gemie. Co prawda prowadząc 5:3 zawodnik numer sześć na świecie nie wykorzystał trzech piłek meczowych, ale po chwili, mając własny serwis, zdołał zakończyć pojedynek.

Niedzielne spotkanie będzie trzecim meczem między oboma zawodnikami. Dotychczasowy bilans spotkań jest remisowy. Jednak pierwszy raz do rywalizacji dojdzie na korcie ziemnym. Poprzednie pojedynki rozegrano na kortach twardych.

 


Wyniki

Półfinały:

Andriej Rublow (5) – Taylor Fritz (8) 5:7, 6:1, 6:3

Holger Rune (Dania, 6) – Jannik Sinner (Włochy, 7) 1:6, 7:5, 7:5

Tsitsipas: Kontuzja barku nie dała mi możliwości zbudowania rytmu

/ Jarosław Truchan , źródło: www.tennismajors.com, foto: AFP

Ostatnimi czasy dyspozycja Stefanosa Tsitsipasa pozostawiała wiele do życzenia. Z trwającym w Monte Carlo turniejem rangi ATP Masters 1000 Grek pożegnał się w ćwierćfinale, tracąc szansę na trzeci triumf w Monako z rzędu. Jak się okazuje, przyczyną słabszej formy finalisty tegorocznego Australian Open była kontuzja, która uniemożliwia mu wejście na najwyższe obroty.

Od końcówki stycznia i wspomnianego meczu o tytuł w Melbourne Tsitsipas długo nie mógł zaliczyć żadnego turnieju do udanych. Przygodę z imprezą w Rotterdamie Stefanos zakończył na drugiej rundzie i starciu z Jannikiem Sinnerem. Później nadeszło nieudane Sunshine Double. Reprezentant Grecji najpierw odpadł już w drugiej rundzie rozgrywek w Indian Wells, po czym w Miami barierą nie do przejścia okazała się 1/8 finału.

Przerwa po wizycie w Stanach Zjednoczonych zaowocowała. Tsitsipas rozpoczął sezon gry na kortach ziemnych po dwóch tygodniach od porażki na Florydzie. W Monte Carlo wygrał dwa mecze, a w zasadzie nieco ponad jeden. Spotkanie drugiej rundy zakończyło się bowiem kreczem jego przeciwnika już po pięciu gemach. Stefanos zakończył swój występ w Monte Carlo na ćwierćfinale. Został wtedy szybko pokonany przez Taylora Fritza.

Po meczu z Amerykaninem reprezentant Grecji powiedział – Po prostu byłem wyłączony. Mój serwis nie funkcjonował dzisiaj zbyt dobrze, a przeciwko takim zawodnikom jak Taylor musisz dobrze podawać. Po prostu nie mogłem znaleźć rytmu.

Jestem w stanie grać o wiele lepiej niż dzisiaj i jestem rozczarowany, że nie mogłem pokazać swojego najlepszego tenisa. To nie był dla mnie szczęśliwy dzień. Dostałem jednak ważną lekcję – dodał.

Tsitsipas skomentował również ostatnie miesiące, kiedy jego gra była daleka od oczekiwań:

Od czasu Australian Open  moje wyniki nie były zbyt dobre. Nie rozegrałem zbyt wielu meczów. Myślę, że mógłbym policzyć je na palcach – powiedział.

Titsipas przyznał również, że przyczyną jego słabej dyspozycji był uraz barku – Ta kontuzja nie dała mi możliwości nabrania rozpędu i zbudowania rytmu – wyznał finalista pierwszego turnieju wielkoszlemowego w tym roku. – Myślałem o tym ile punktów mógłbym zdobyć grając w Acapulco, czy będąc zdrowym w Indian Wells i Miami. To turnieje, w które celowałem. Mogły mi pomóc w budowaniu pewności siebie i wyścigu do ATP Finals, który jest dla mnie ważny – zakończył Stefanos.

 

 

BJKC. Finały nie dla nas

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Magda Linette nie sprostała Jelenie Rybakinie. Oznacza to, że Polki przegrywają rywalizację w Astanie, której stawką był udział w listopadowych finałach Pucharu Billie Jean King. Pozostaje nam gra w barażach o utrzymanie w „grupie światowej”.

Po piątkowych porażkach Linette z Julią Putincewą i Weroniki Falkowskiej z Rybakiną jasne stało się, że cudem byłoby, gdyby Polki odwróciły losy rywalizacji z Kazachstanem. Niemniej, w sobotę Linette walczyła z mistrzynią Wimbledonu o to, by utrzymać Polskę w grze. Co ciekawe z Rybakiną grała dopiero po raz drugi. Ich poprzednie spotkanie miało miejsce w 2021 roku w Ostrawie, gdzie Kazaszka triumfowała w trzech setach.

Poznanianka dawała z siebie wszystko i pierwszy set był naprawdę wyrównany. Polka szukała swoich szans i długo stawiała skuteczny opór faworytce. Niestety w końcówce seta Rybakina dopięła swego. Zdobyła przełamanie na 5:4, które Linette postawiło pod ścianą. Reprezentantka gospodarzy nie wypuściła takiej okazji i w kolejnym gemie zakończyła seta.

Rozpędzona Kazaszka od przełamania rozpoczęła również drugiego seta. I choć Linette stać było jeszcze na chwilowy zryw i wyrównanie na 2:2, to był to ostatni pozytywny akcent w tym meczu z jej strony. Wszystkie kolejne gemy padały już łupem Rybakiny.

W wyniku tej porażki Polki nie zagrają w listopadowym turnieju finałowym, a będą w tym czasie grać w barażach o utrzymanie w tak zwanej „grupie światowej” z najlepszymi drużynami I grupy euroafrykańskiej.

Jako że rywalizacja została rozstrzygnięta już po trzech meczach, nie odbyło się spotkanie Weroniki Falkowskiej z Julią Putincewą. Na zakończenie o honorowy punkt dla Polski Falkowska walczyła jednak u boku Alicji Rosolskiej w deblu. Ich rywalkami były Putincewa oraz Anna Danilina. Polki wygrały 6:3, 6:4.


Wyniki

Kazachstan – Polska 3:0

Jelena Rybakina – Magda Linette 6:4, 6:2

Anna Danilina, Julia Putincewa – Weronika Falkowska, Alicja Rosolska  3:6, 4:6

WTA. Wielki tenis powraca do Chin

/ Jakub Karbownik , źródło: , foto:

Wiele wskazuje na to, że już za kilka miesięcy największe turnieje tenisowe powrócą na chińskie obiekty. Z takiej decyzji władz cieszą się najlepsze tenisistki świata.

Pod koniec 2021 roku włodarze kobiecego tenisa poinformowali o zawieszeniu rywalizacji tenisowej w Państwie Środka. Był to efekt tajemniczego zaginięcia w listopadzie 2021 Shuai Peng. Jak poinformował wówczas szef WTA Steve Simon decyzja została podjęta w geście solidarności z kobietami na całym świecie. Władze Chin wielokrotnie informowały o tym, że była liderka rankingu deblowego ma się dobrze i jest bezpieczna. Jednak pozostają pewne podejrzenia co do stanu faktycznego. Mimo to jak donosi „Daily Mail” wielki tenis ma powrócić do Chin w tym roku.

Licząc się z krytyką ze strony organizacji zajmujących się prawami kobiet WTA podjęło decyzję o wznowieniu rywalizacji w ośmiu chińskich miastach, wśród których znalazły się między innymi: Pekinie, Guangzhou Wuhan oraz Shenzhen. Powodami tej decyzji są chociażby względy ekonomiczne. Brak chińskiej części sezonu to dla władz kobiecego tenisa ogromne straty finansowe, liczone w setkach milionów dolarów.

– Turnieje w Chinach to niezwykle istotna część naszego sezonu. Zatem bardzo się cieszę, że podjęto decyzję o powrocie do rywalizacji w tej części świata. Już się nie mogę doczekać, gdy ponownie zagram w Azji – w rozmowie z BBC Sport nie kryła zadowolenia z decyzji władz światowego tenisa Caroline Garcia.

Jeżeli wszystkie informacje się potwierdzą, będzie to oznaczać powrót tenisowej rywalizacji w Chinach po czterech latach przerwy. Ostatni raz o punkty rankingowe w tym kraju walczono w 2019 roku. Od tamtego czasu rywalizację storpedowała pandemia COVID-19 oraz sprawia z tajemniczym zaginięciem Shuai Peng.