Miami. Miedwiediew powalczy o osiemnasty tytuł mistrzowski

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Daniił Miedwiediew pokonał Karena Chaczanowa w pierwszym półfinale rywalizacji mężczyzn turnieju ATP 1000 w Miami. Dla tenisisty z Moskwy jest to piątym finał z rzędu.

Były lider rankingu ATP jest ostatnio w bardzo dobrej formie. W siódmym tegorocznym występie po raz piąty awansował do meczu finałowego. Jedynymi w tym sezonie imprezami Miedwiediewa w których nie grał w pojedynku finałowymi były turnieje w Adelajdzie, półfinał, i Australian Open – trzecia runda. W piątek rozstawiony z numerem czwartym zawodnik pokonał swego rodaka Karena Chaczanowa.

W pierwszej odsłonie Miedwiediew prowadził juz 5:3, a w dziesiątym gemie miał piłkę setową, której nie wykorzystał. Ostatecznie jednak szalę zwycięstwa przechylił na swą stronę w tie-breaku. W drugiej odsłonie Chaczanow już przy pierwszej szansie odebrał podanie rywala i wyszedł na prowadzenie 3:0. Takiej przewagi już nie oddał i losy awansu rozstrzygnęła trzecia partia. Ta rozpoczęła się od szansy na wygranie gema serwisowego przy podaniu rywala przez Chaczanowa. Nie zdołał jednak tego dokonać, a sztuki tej dokonał przeciwnik w czwartym gemie. Jak się później okazało, był to kluczowym moment dla losów całego spotkania. W kolejnych gemach panowie już pilnowali swego serwisu i ponad dwóch godzinach gry awans do finału zapewnił sobie Daniił Miedwiediew.

W swym 32. finale w karierze tenisista z Moskwy powalczy o osiemnasty tytuł mistrzowski. A kto stanie po drugiej stronie siatki, zadecyduje pojedynek między Carlosem Alcarazem i Jannikiem Sinnerem.


Wyniki

Półfinał:

Danił Miedwiediew (4) – Karen Chaczanow (14) 7:6(5), 3:6, 6:3

Zmiana planów startowych Huberta Hurkacza

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Turniej Rolex Monte-Carlo Masters miał być pierwszym występem Huberta Hurkacza podczas europejskiej części sezonu na kortach ziemnych. Nasz najlepszy tenisista jednak zmienił plany startowe i do gry wróci tydzień wcześniej.

Niezbyt udany marzec ma za sobą Hubert Hurkacz. Wrocławianin zarówno z turniejem w Indian Wells jak i tydzień później w Miami pożegnał się z rywalizacją po meczach trzeciej rundy. Ze Stanów Zjednoczonych Polak wrócił do Europy i planował rozpocząć sezon na kortach ziemnych podczas ruszającego 9 kwietnia turnieju ATP 1000 w Monte Carlo. W ostatniej chwili jednak zmienił plany i starty rozpocznie niespełna tydzień wcześniej w portugalskim Estoril.

Ponieważ w ostatnim czasie z listy startowej ubyło kilka gwiazd, w tym Pablo Carreno Busta i Sebastian Korda, organizatorzy skorzystali ze specjalnych przepisów, pozwalających zaprosić do rywalizacji tenisistę, po tym, gdy rozdane zostaną już dzikie karty. I właśnie korzystając z tzw Emergency Substitution gospodarze zaprosili do udziału w turnieju ATP 250 Huberta Hurkacza.

– Jestem podekscytowany, że zagram w Estoril. To będzie mój pierwszy w tym sezonie turniej na mączce. Nigdy tam nie byłem, dlatego cieszę się, że wystąpię tam po raz pierwszy. Liczę na waszą obecność i wsparcie – powiedział Hurkacz w materiale wideo opublikowanym przez Millennium Estoril Open.

Portugalski turniej odbędzie się w dniach 3-9 kwietnia. Polski tenisista będzie rozstawiony z numerem drugim i jako jeden z czterech tenisistów będzie miał wolny los w pierwszej rundzie.

Miami. Alcaraz zmierza po Sunshine Double

/ Jakub Karbownik , źródło: , foto:

Daniił Miedwiediew z Karenem Chaczanowem i Jannik Sinner z Carlosem Alcarazem wystąpią w piątkowych półfinałach rywalizacji mężczyzn podczas turnieju ATP 1000 w Miami. Najdłużej na awans do półfinału musiał poczekać broniący tytułu Hiszpan.

Pogoda krzyżuje plany zarówno w rywalizacji pań jak i panów. Tymi, którzy jako ostatni wyszli by walczyć o miejsce w piątkowym półfinale byli broniący tytułu Carlos Alcaraz i Taylor Fritz. Z pojedynku zwycięsko wyszedł tenisista z Półwyspu Iberyjskiego, który wygrał 6:4, 6:2.

To co najważniejsze dla losów pierwszej partii wydarzyło się na początku. W partii otwarcia lider światowego rankingu przełamał podanie rywala, a po zmianie stron obronił się przed stratą serwisu. Następnie obaj panowie wygrywali swe gemy serwisowe i na prowadzenie w całym meczu wyszedł Alcaraz. Przez cały pojedynek to on dyktował warunki na korcie. W drugiej odsłonie dołożył kolejne dwa przełamania i po 78 minutach mógł się cieszyć z awansu do półfinału. O awans powalczy z Jannikiem Sinnerem, który awans uzyskał w środę.

Z tenisistów tworzących drugą partię półfinałową, trudniejsze zadanie teoretycznie miał Chaczanow, którego rywalem była ubiegłoroczna rewelacja turnieju, Francisco Cerundolo. Argentyńczyk przed dwunastoma miesiącami został zatrzymany dopiero w półfinale. W tym roku zatrzymał się rundę wcześniej. Wygrywając w meczu 1/4 finału pięć gemów.

Duet Daniił Miedwiediew i Christopher Eubanks wydawał się najmniej wyrównany spośród wszystkich uczestników meczów decydujących o awansie do półfinału. Zdecydowanie większe szanse na awans dawano byłemu liderowi rankingu ATP. Jednak reprezentant gospodarzy postawił moskwianinowi trudne warunki. W pierwszej partii dotrzymywał kroku bardziej utytułowanemu rywalowi do stanu 3:2. Wtedy Miedwiediew wygrał cztery gemy z rzędu i zamknął partię otwarcia. W drugiej odsłonie rozstawiony z „czwórką” tenisista prowadził 4:2, ale pozwolił rywalowi na odrobienie strat. Jednak ostatnie słowo ponownie należało do tenisisty z Europy, który ostatecznie uniknął tie-breaka, kończąc drugiego seta w dwunastym gemie.

 


Wyniki

Ćwierćfinały:

Carlos Alcaraz (Hiszpania, 1) – Taylor Fritz (USA, 9) 6:4, 6:2

Danił Miedwiediew (4) – Christopher Eubanks (USA, Q) 6:3, 7:5

Karen Chaczanow (14) – Francisco Cerundolo (Argentyna, 25) 6:3, 6:2

Wimbledon. Zapadła decyzja dotycząca startu Rosjan i Białorusinów

/ Jakub Karbownik , źródło: www.twitter.com/własne, foto: AFP

Reprezentanci Rosji i Białorusi będą mogli wystąpić podczas tegorocznej edycji Wimbledonu. Jednak będą oni występować pod neutralną flagą, a także będą musieli sprawić dodatkowe warunki.

Od pewnego czasu spekulowano na temat powrotu do rywalizacji tenisistów krajów, które w lutym 2022 roku zaatakowały Ukrainę. To o czym mówiło się od kilku tygodni, obecnie jest już oficjalnym stanowiskiem organizatorów najstarszego turnieju wielkoszlemowego. Tenisistki i tenisiści Rosji i Białorusi będą mogli rywalizować w tym roku na kortach Wimbledonu.

All England Club będący organizatorem turnieju na swej stronie i w mediach społecznościowych opublikowało oświadczeniem, w którym m.in. piszą: ” „Naszą obecną intencją jest przyjmowanie zgłoszeń od rosyjskich i białoruskich zawodników pod warunkiem, że będą rywalizowali jako neutralni sportowcy i spełnią odpowiednie warunki”.

Tymi dodatkowymi warunkami są: zakaz wyrażania poparcia dla rosyjskiego ataku na Ukrainę oraz w imprezie nie wystąpią ci, którzy otrzymują wsparcie finansowe z Rosji lub Białorusi. Tyczy się to również firm kontrolowanych przez państwo.

Miami. Rybakina przed szansą na powtórzenie wyniku Igi Świątek

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Jelena Rybakina została pierwszą finalistką rywalizacji pań podczas turnieju WTA 1000 w Miami. Kazaszka w czwartkowym półfinale w dwóch setach pokonała Jessicę Pegulę. Jej rywalkę wyłoni mecz, który zostanie rozegrany w piątek, a zmierzą się w nim Sorana Cirstea i Petra Kvitova.

Pogoda płata figle organizatorom drugiego turnieju rozgrywanego na kortach w Miami. Opady deszczu sprawiły, że w środę został rozegrany tylko jeden ćwierćfinał kobiet między Soraną Kirsteą i Aryną Sabalenką. Sensacyjną zwyciężczynią została ta pierwsza, ale na rywalkę musiała poczekać.

Petra Kvitova i Jekaterina Aleksandrowa wyszły na kort dopiero w czwartek. Zwyciężczynią została Czeszka, która w trzynastym występie w imprezie po raz pierwszy wystąpi w półfinale. Kluczowym dla losów pierwszej partii był trzecim gem. To w nim tenisistka naszych południowych sąsiadów przełamała serwis rywalki i wyszła na prowadzenie 2:1. W dziewiątym gemie miała szansę by zakończyć tą część spotkania, ale rywalka wyszła z opresji. Jednak już po zmianie stron prażanka dopięła swego. W drugim secie pierwsze szanse na przełamanie pojawiły się w czwartym gemie, a miała je tenisistka z Czelabińska. Jednak żadnej z czterech okazji nie wykorzystała. Dwa gemy później zdołała w końcu wygrać gema przy podaniu przeciwniczki i wypracowaną przewagę „dowiozła” do końca tej części spotkania.

W decydującej odsłonie panie pilnowały swego serwisu. Pierwszą, która nie ustrzegła się błędów była Kvitova. Jednak Aleksandrowa nie wykorzystała szansy, co się zemściło po zmianie stron, Czeszka wykorzystała „breaka” na 5:3, a następnie zamknęła spotkanie przy swoim serwisie.

Trzynastokrotna uczestniczka imprezy i Sorana Cirstea o miejsce w finale powalczą w piątek, a pewna udziału w meczu o tytuł jest już Jelena Rybakina, która w czwartkowym meczu 1/2 finału okazała się lepsza od Jessici Peguli.

Spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia reprezentantki gospodarzy 2:0. Amerykanka miała też szanse, aby wyjść na prowadzenie 3:0, ale ich nie wykorzystała i po chwili na tablicy wyników widniał remis 2:2. Jednak stan równowagi serwisowej nie potrwał długo, bo jeszcze przed zmianą stroną kolejnego gema serwisowego przegrała turniejowa „dziesiątka”. I gdy się wydawało, że utrzyma przewagę do końca tej części spotkania, trzy gemy z rzędu od stanu 5:4 powędrowały na konto odbierających. Tym samym losy odsłony rozstrzygnął tie-break. Tego lepiej zaczęłą Kazaszka, bo od prowadzenia 2-0, aby po chwili przegrać dwie kolejne akcje. Deszcz sprawił, że panie musiały opuścić kort. Wróciły po dwudziestu minutach, a lepiej odnalazła się na korcie Rybakina. Od stanu 2-3 nie przegrała ani jednego punktu i zamknęła partię otwarcia.

W drugiej odsłonie Pegula prowadziła już 3:0. Jednak nie utrzymała przewagi i pozwoliła rywalce na wyrównanie. Od stanu 4:4 gemy wygrywała już tylko reprezentantka Kazachstanu. Zatem to ona stanie przed szansą powtórzenia wyniku jaki przed rokiem uzyskała Iga Świątek. Tzn zdobycia „Sunshine Double”, czyli wygrania w jednym roku imprez w Indian Wells i Miami.


Wyniki

Ćwierćfinał:

Petra Kvitova (Czechy, 15) – Jekaterina Aleksandrowa (18) 6:4, 3:6, 6:3

Półfinał:

Jelena Rybakina (Kazachstan, 10) – Jessica Pegula (USA, 3) 7:6(3), 6:4

Sorana Cirstea: Gram najlepszy tenis w życiu

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.tennismajors.com/, własne, foto: AFP

Sorana Cirstea występuje w kobiecych rozgrywkach mniej więcej od 2007 roku, a jej kariera jest pełna wzlotów i upadków. W 2021 roku rumuńska tenisistka wygrała nieduży turniej WTA w Stambule i była w finale w Strasbourgu, ale od tamtej pory raczej nie notowała spektakularnych wyników. Stan ten odmieniła impreza w Miami.

Przed startem wielkiego turnieju na Florydzie Cirstea zajmowała 74 miejsce w rankingu WTA. Oznaczało to, że zmagania rozpocznie od pierwszej rundy, a losowanie z pewnością nie będzie łatwe. 32-latka poradziła sobie jednak nadspodziewanie dobrze i jest już w najlepszej czwórce zawodów. Po drodze do tego etapu tenisistka pokonała między innymi Caroline Garcię, Karolinę Muchową i Arynę Sabalenkę i ponownie zrobiła wrażenie na tenisowym świecie.

W wywiadzie dla Tennis Channel Sorana przyznała, że za jej kolejnym sportowym odrodzeniem stoi nowy trener – Thomas Johansson. Mistrz Australian Open 2002 został zatrudniony przez Rumunkę w październiku zeszłego roku, a zawodniczka dostrzega wiele efektów ich wspólnej pracy:

Trenowaliśmy bardzo dużo i ciężko, więc jestem podekscytowana tym, że w końcu zbieramy owoce tych wysiłków. Przez wiele miesięcy byłam tak samo mocno zaangażowana, ale wyniki nie przychodziły, więc to naturalne, że nachodziły mnie wątpliwości. Teraz jestem spokojniejsza. Widzę, że nasze metody działają i jestem zadowolona z tego, co udało się osiągnąć.

– Sądzę, że nareszcie odnalazłam właściwy rytm gry. Zawsze miałam kilka atutów i byłam niebezpieczna dla rywalek, ale jednocześnie popełniałam zbyt wiele błędów. Nie dało się tak wygrywać z najlepszymi. W meczach z czołówką trzeba być skoncentrowanym od początku do końca, pamiętać o agresji i konsekwencji. Nawet jeden słaby gem może bardzo dużo kosztować. Teraz to wiem. Udało mi się odnaleźć spokój, a kolejne zwycięstwa dodają mi pewności siebie. Jestem cichsza na korcie, ale jednocześnie walczę z całych sił i jestem w pełni zaangażowana.

Wśród zasług trenera Cirstea wymieniła między innymi to, że udało mu się nieco urozmaicić jej grę:

Thomas bardzo dobrze czyta grę, próbuje nieco podnieść moje tenisowe IQ. Chodzi o to, bym lepiej rozumiała moją pozycję na korcie, uważniej patrzyła na to, co robią rywalki, bym skuteczniej dobierała uderzenia. Do mojej agresywnej gry chcemy dodać nieco slajsa i wyżej zagrywanych piłek. Mój tenis ma być bardziej różnorodny, a ja mam być bardziej kompletną zawodniczką. Mój „plan A” zawsze był groźny, ale teraz mam więcej opcji i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa.

Następnie Sorana wróciła do emocji związanych z pokonaniem Aryny Sabalenki:

Bardzo mi ulżyło po ostatniej piłce. Długo czekałam na taki wynik, więc zeszło ze mnie sporo presji. W tej chwili czuję się znakomicie fizycznie i gram bardzo dobrze, pewnie nawet najlepiej w życiu. Jestem we właściwym miejscu, także w życiu prywatnym. Wszystko układa się świetnie, a ja kocham to, co robię. Jeśli dobrze się bawię, to zawsze idą za tym solidne wyniki – zakończyła Cirstea.

W meczu o finał Miami Open Sorana Cirstea zagra z Petrą Kwitową. Bilans ich bezpośrednich spotkań jest korzystny dla Czeszki i wynosi 6-4.

Turniej w Miami oglądać można na sportowych antenach CANAL+ oraz w CANAL + onlinehttps://can.al/Canalplus-Tenisclub

Ukraińska tenisistka o dyskryminacji ze strony władz tenisowych

/ Izabela Modrzewska , źródło: https://www.insidethegames.biz/, własne, foto: AFP

Podczas ostatniej konferencji prasowej, Marta Kostjuk opowiedziała o kulisach spotkania z organizacjami WTA oraz ITF. W swoim oświadczeniu oskarżyła władze tenisowe o „skrajną dyskryminację” po tym jak wyraziła swój sprzeciw wobec gry przeciwko Rosjankom i Białorusinkom.

Ukrainka przyznała, że początkowo powiedziano jej, że jeśli odmówi gry w jakimkolwiek meczu, straci punkty w rankingu. Jej prośba o zorganizowanie spotkania z zarządem WTA w tej sprawie została „zignorowana”. Jak sama mówi, nie może pozwolić sobie na rezygnację z udziału w turniejach. – W tenisie mamy system rankingowy i jeśli nie będę grać przeciwko zawodniczkom z Rosji i Białorusi, stracę punkty i to będzie właściwie koniec mojej kariery. 

Kostjuk podkreśliła, że deklaracja o nieuczestniczeniu w meczach przeciwko tym dwóm krajom, była również rekomendacją ze strony Ukraińskiej Federacji Tenisowej. Władze tenisowe miały odpowiedzieć, że w sytuacji „punkty ukraińskich tenisistek zostaną zamrożone a one same bedą mogły wrócić do gry kiedy skończy się wojna. Marta uważa, że jest to „niedorzeczne”. –Wszystkie podstawowe zasady „fair play” są łamane, a nie przestrzegane. To dzieje się w szczególności w tym sporcie. Nie otrzymałyśmy wiele wsparcia, ale musimy jakoś to przetrwać by utrzymać swoją karierę”.

Ukraińska tenisistka od początku wybuchu wojny głośno sprzeciwia się udziałowi zawodniczek o narodowości rosyjskiej i białoruskiej. Jako znak przeciwu, odmawia podania ręki tym tenisistkom po zakończonym meczu. Dodatkowo walczy również o większe wsparcie dla Ukrainek, zarówno w kwestii finansowej, jak i mentalnej.

 

Andreescu podała szczegóły kontuzji

/ Jarosław Truchan , źródło: www.tennis365.com, foto: AFP

Bianca Andereescu opublikowała na swoich mediach społecznościowych dobrą wiadomość dla wszystkich sympatyków tenisa. Kanadyjka, która podczas meczu czwartej rundy imprezy w Miami nabawiła się groźnie wyglądającej kontuzji, uspokoiła swoich fanów, przyznając, że uraz nie jest na tyle poważny, na ile sądziła.

Była mistrzyni US Open na Florydzie prezentowała świetną dyspozycję. Andreescu w swojej drodze po kolejnych szczeblach turniejowej drabinki pokonywała takie tenisistki jak Emma Raducanu, Maria Sakkari, czy Sofia Kenin. Podczas meczu czwartej rundy z Jekatieriną Aleksandrową doszło jednak do mrożącej krew w żyłach sytuacji. Przy stanie 6(0):7, 0:2 z perspektywy Kanadyjki, podczas jednej z wymian Bianca upadła na kort i zaczęła przeraźliwie krzyczeć. Zawodniczka z Ameryki Północnej zmuszona była do poddania spotkania i opuszczenia kortu na wózku inwalidzkim. Andreescu przyznała później, że nigdy nie czuła takiego rodzaju bólu. Wyglądało to więc na bardzo poważny uraz.

Teraz reprezentantka Kanady jest już po badaniach medycznych. Andreescu na swoich portalach w mediach społecznościowych opublikowała oświadczenie co do kontuzji. Wlała nim optymizm w serca nie tylko swoich fanów, lecz również i wszystkich sympatyków tej dyscypliny. Bianca pocieszyła zaniepokojonych jej stanem zdrowia, mówiąc, że sytuacja nie jest na tyle poważna, na ile wyglądało to na pierwszy rzut oka.

Wyniki pokazały, że mam zerwane dwa więzadła w lewej kostce. – napisała mistrzyni US Open 2019. – Trudno powiedzieć dokładnie ile potrwa przerwa, ale trzeba przyznać, że mogło być gorzej. – dodała.

zamierzam brać się za powrót dzień po dniu i jestem optymistycznie nastawiona na to, że dzięki odpowiedniej pracy, rehabilitacji i przygotowaniom wkrótce wrócę na kort. Proces rehabilitacji już się rozpoczął – zakończyła Andreescu.

Pełne oświadczenie tenisistki do przeczytania poniżej:

Miejmy nadzieję, że proces powrotu do zdrowia Bianci przebiegnie bez żadnych problemów i już niedługo zobaczymy Kanadyjkę na największych turniejach.

Miami. Cirstea sprawiła sensacje i czeka na rywalkę

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Sorana Cirstea została pierwszą półfinalistką w dolnej połówce drabinki turnieju WTA 1000 w Miami. Drugie spotkanie między Jekatariną Aleksandrową i Petrą Kvitovą nie odbyło się ze względu na opady deszczu.

W środę w Miami zaplanowano dokończenie rywalizacji ćwierćfinałowej pań. O 19:00 polskiego czasu by walczyć o półfinał wyszły na kort Sorana Cirstea i Aryna Sabalenka, a o 1:00 naszego czasu do gry miały przystąpić Jekatarina Aleksandrowa i Petra Kvitova. Jednak odbyło się tylko jedno z tych spotkań. Pojedynek zakończył się rezultatem jakiego spodziewało się naprawdę niewielu.

Mecz rozpoczął się od przełamania, które zanotowała na swym koncie Rumunka. Sabalenka robiła mnóstwo niewymuszonych błędów i niewiele wskazywało na to, że zdoła odrobić stratę. To udało się w ósmym gemie i na tablicy wyników widniał rezultat 4:4. Jednak szczęście turniejowe „dwójki” nie trwało długo, bo jeszcze przed zmianą stron przegrała swego gema serwisowego po raz drugi, a w dziesiątym gemie Cirstea zakończyła tę partię meczu, zagrywając asa serwisowego.

Druga odsłona zaczęła się tak jak pierwsza, od przegranego gema serwisowego Sabalenki. Wiceliderka rankingu tym razem stratę odrobiła już w czwartym gemie, a dwa gemy później miała okazje na objęcie prowadzenia z przewagą przełamania. Cirstea jednak wyszła z opresji, a następnie sama wykorzystała szansę na przełamanie, wychodząc na prowadzenie 4:3. W dziesiątym gemie najwyżej rozstawiona tenisistka w dolnej połówce drabinki, ponownie miała dwie okazje na przełamanie. Jednak bukaresztanka wygrała cztery akcje z rzędu i objęła prowadzenie 5:4, aby w dziesiątym gemie zakończyć pojedynek.

Sorana Cirstea nie poznała w środę swej kolejnej przeciwniczki. Pojedynek między Jekatariną Aleksandrową i Petrą Kvitovą nie doszło do skutku. Spotkanie z powodu opadów deszczu zostało odwołane. Panie powalczą o awans do półfinału w czwartek, a mecz zaplanowano o godzinie 21:00 polskiego czasu.

Turniej w Miami oglądać można na sportowych antenach CANAL+ oraz w CANAL + onlinehttps://can.al/Canalplus-Tenisclub


Wyniki

Ćwierćfinał:

Sorana Cirstea (Rumunia) – Aryna Sabalenka (2) 6:4, 6:4

Miami. Sinner w półfinale, deszcz zatrzymał Fritza i Alcaraza

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.atptour.com/, własne, foto: AFP

Podczas dziesiątego dnia Miami Open zaplanowano dwa ćwierćfinały mężczyzn. Kibice na Florydzie mieli zobaczyć starcie Jannika Sinnera z Emilem Ruusuvuorim oraz pojedynek Carlosa Alcaraza z Taylorem Fritzem, ale zamiary organizatorów pokrzyżowała pogoda.

Jako pierwsi – zgodnie z harmonogramem – na kort centralny wyszli Włoch i Fin. Zawodnik z Helsinek debiutował w tej fazie tysięcznika i z pewnością nie był faworytem potyczki z reprezentantem Italii. Za Sinnerem przemawiało nie tylko większe doświadczenie na najwyższym poziomie i lepszy ranking, ale też bilans bezpośrednich meczów. Wcześniej panowie mierzyli się bowiem czterokrotnie i za każdym razem wygrywał Jannik.

W pierwszej partii równowaga między tenisistami utrzymała się tylko do stanu 2:2. W piątym gemie Sinner wywalczył „brejka”, a potem potwierdził przewagę wygranym podaniem. Włoch nie zadowolił się pilnowaniem serwisu i po jakimś czasie jeszcze raz przełamał rywala, zamykając seta.

Drugą partię podaniem rozpoczynał Sinner. 21-latek z San Candido pewnie wygrał gema otwarcia, a następnie odebrał podanie Fina. W tamtym momencie walkę na korcie przerwał deszcz, a jej wznowienie nastąpiło po dłuższej przerwie.

Zdarzenia te absolutnie nie wybiły z rytmu wyżej rozstawionego reprezentanta Italii. Do końca meczu oddał on Ruusuvuoriemu tylko jednego gema i pewnie awansował do półfinału. Jednocześnie po spotkaniu Jannik wypowiadał się w skromny sposób i podkreślił, że:

Obaj graliśmy dobrze, ale to ja wygrywałem ważne punkty. Nie jest łatwo wracać do meczu po długiej przerwie, ale mnie się udało i byłem tak samo solidny, jak przed opadami.

Jak na razie nie wiadomo z kim w półfinale zmierzy się jedenasty zawodnik rankingu ATP. Z powodu deszczu mecz Carlosa Alcaraza i Taylora Fritza przeniesiono bowiem na kolejny dzień. Bez względu na ostatecznego przeciwnika Sinner chciałby zapewne nawiązać do 2021 roku, kiedy to dotarł w Miami do finału. W tamtym meczu lepszy od Włocha okazał się Hubert Hurkacz.


Wyniki

Miami Open 2023 presented by Itau (ćwierćfinał mężczyzn):

Jannik Sinner (Włochy, 10) – Emil Ruusuvuori (Finlandia) 6:3 6:1