Monterrey. Garcia z szansą na zdobycie 12. tytułu w karierze

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/wtatennis.com, foto: AFP

Caroline Garcia będzie mogła zdobyć dwunasty tytuł WTA w karierze. Tenisistka pochodząca z Francji awansowała do finału turnieju w Monterrey, w którym zmierzy się z Donną Vekić.

Półfinałowy pojedynek pomiędzy Caroline Garcią a Elise Mertens miał faworytkę, którą była oczywiście francuska zawodniczka. Oba sety miały bardzo podobny przebieg. Beligijka dzielnie dotrzymywała kroku wyżej sklasyfikowanej przeciwniczce, ale końcówki nie należały do jej mocnej strony. To właśnie w tych fragmentach partii Garcia uzyskiwała przewagi przełamań, które okazały się kluczowe. Turniejowa „jedynka” zwyciężyła 6:3, 6:4.

Rywalką Garcii w finale będzie Donna Vekić. Chorwatka mierzyła się z Lin Zhu, która w pierwszym secie stawiała bardzo mocny opór. Wszystko rozstrzygnęło się — podobnie jak w pojedynku Garcii z Mertens — w końcówce. Druga partia to już jednak większa przewaga Vekić. 26-latka wygrała spotkanie 7:5, 6:2.

Jeżeli Caroline Garcia okaże się lepsza w finale, zdobędzie dwunasty tytuł głównego cyklu WTA w karierze. Dla Donny Vekić to natomiast szansa na czwarte turniejowe zwycięstwo. Mecz finałowy imprezy w meksykańskim Monterrey został zaplanowany na 23.30 polskiego czasu.


Wyniki

Półfinały gry pojedynczej kobiet:

Caroline Garcia (Francja, 1) – Elise Mertens (Belgia, 4) 6:3, 6:4

Donna Vekić (Chorwacja, 3) – Lin Zhu (Chiny, 5) 7:5, 6:2

Austin. Pierwszy finał w stolicy Teksasu pierwszym finałem Graczewej i Kostiuk

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

O tytuł w pierwszej edycji turnieju w Austin zmierzą się Ukrainka Marta Kostiuk i Rosjanka Warwara Graczewa. Dla obydwu tych zawodniczek będzie to pierwszy w karierze finał głównego cyklu. W półfinałach nie powiodło się reprezentantkom gospodarzy.

Marta Kostiuk, choć dopiero w czerwcu skończy 21 lat, ma już sporo solidnych wyników na koncie. Dziwić może zatem, że Ukrainka nie miała jeszcze okazji grać w finale turnieju WTA. W Austin ulegnie to zmianie. Wszystko dzięki, przykrej dla gospodarzy, małej niespodziance. W półfinale Kostiuk pewnie poradziła sobie z najwyżej rozstawioną z Amerykanek – Danielle Collins. Wygrała 6:4, 6:3.

W drugim półfinale spotkały się dwie rewelacje turnieju, czyli Rosjanka Warwara Graczewa (pogromczyni Magdy Linette) i Amerykanka Katie Volynets. Ich mecz miał zupełnie inny przebieg. Długi, wyrównany, obfitujący w zwroty akcji. Ostatecznie jednak 6:4, 5:7, 6:4 wygrała zawodniczka z Rosji.

Pewne jest zatem, że mistrzynią pierwszego turnieju w Austin zostanie zawodniczka, która jeszcze nigdy nie osiągnęła takiego sukcesu. Dodatkowo będzie to spotkanie szczególne w kontekście wojny w Ukrainie i zapewne znów podniosą się głosy na temat tego, czy Rosjanka w ogóle powinna aktualnie mieć prawo gry w głównym cyklu. Jeśli chodzi o tło stricte sportowe, to zawodniczki te mierzyły się ze sobą w seniorskiej karierze pięciokrotnie i wszystkie te mecze miały miejsce jeszcze przed ubiegłoroczną inwazją Rosji. W 2019 i 2020 trzy razy rywalizowały w turniejach ITF i dwukrotnie lepsza była Ukrainka. W 2021 dwukrotnie spotkały się w ramach głównego cyklu. Podczas Roland Garros z łatwością wygrała Kostiuk, ale parę miesięcy później w Chicago wyrównany mecz wygrała Graczewa.


Wyniki

Marta Kostiuk (Ukraina, 8) – Danielle Collins (Stany Zjednoczone, 4) 6:4, 6:3

Warwara Graczewa – Katie Volynets (Stany Zjednoczone) 6:4, 5:7, 6:4

Santiago. Jarry zachwyca rodaków, debiutancki finał Etcheverry’ego

/ Artur Kobryn , źródło: własne, atptour.com, foto: AFP

Tomas Martin Etcheverry i Nicolas Jarry wystąpią w niedzielnym finale turnieju ATP 250 rozgrywanego na kortach ziemnych w Santiago.

Jako pierwszy prawo gry w ostatnim meczu imprezy wywalczył sobie Tomas Martin Etcheverry. Argentyńczyk zademonstrował znakomitą dyspozycję serwisową w starciu ze swoim rodakiem, Sebastianem Baezem. 23-latek z La Platy wygrał aż 88 procent piłek po trafionym pierwszym podaniu i nie musiał bronić ani jednego break-pointa. W obydwu rozegranych partiach przełamywał też po jednym razie swojego rywala.

W premierowej odsłonie dokonał tego za piątą próbą, po zaciętej walce w dwunastym gemie. Zwycięstwo w drugim secie przyszło już mu nieco łatwiej. W gemie czwartym Baeza pogrążyły forhendowe błędy, przez co raz jeszcze stracił serwis. Etcheverry nie miał potem problemów z doprowadzeniem potyczki do pomyślnego dla siebie zakończenia.

Tym samym zrewanżował się o rok młodszemu i wyżej notowanemu rodakowi za dotkliwą porażkę poniesioną przed rokiem w Lyonie. Zapobiegł też jego awansowi do drugiego finału z rzędu w tym turnieju. Z kolei on sam po raz pierwszy w karierze zagra o tytuł na najwyższym szczeblu rozgrywek ATP. – To był mój pierwszy półfinał, więc próbowałem grać agresywnie, tak samo jak w poprzednich meczach. Mam teraz w sobie dużo pewności siebie, że jestem w stanie grać w taki sposób. Mam nadzieję, że w finale będę mógł potrzymać dobry poziom, który prezentuję przez cały tydzień – powiedział Argentyńczyk.

Publiczność w Santiago oczekiwała jednak przede wszystkim na drugi z półfinałów. Powodem tego była obecność w nim urodzonego w tym mieście Nicolasa Jarry’ego. Chilijczycy ostatecznie mieli wielkie powody do radości, choć początek jego potyczki w ogóle tego nie zapowiadał. Jarry przez pierwszą godzinę starcia z Jaume Munarem był kompletnie bezradny. Miał duże kłopoty wygrywaniem piłek przy swoim serwisie i popełniał wiele błędów próbując skruszyć defensywę solidnego oponenta. W efekcie Hiszpan zanotował serię ośmiu gemów wygranych z rzędu i prowadził już 6:1, 2:0.

Wtedy jednak losy spotkania zaczęły się odwracać. Napędzany żywiołowym dopingiem z trybun Chilijczyk był w stanie skutecznie przejmować inicjatywę w wymianach i rozgrywać je na własnych warunkach, także dzięki lepszej dyspozycji przy serwisie. 27-latek z Santiago dwukrotnie z rzędu przełamał przeciwnika i wyszedł na prowadzenie. Seta wygrał jednak dopiero po tie-breaku, bowiem sam raz jeszcze stracił podanie przy stanie 5:4.

W decydującej partii Jarry wygrał już wyraźnie, choć dwa przełamania, które w niej wywalczył zanotował po iście maratońskich gemach. Finalnie, po dwóch godzinach i 37 minutach, mógł cieszyć się z kolejnej wygranej przed własną publicznością. – Próbowałem rozgrywać punkt po punkcie i czerpać energię z trybun. To niesamowite być w Chile i wystąpić w finale. Pamiętam gdy jako dziecko oglądałem w Vina del Mar Fernando Gonzaleza, Nicolasa Massu, czy Marcelo Riosa, a teraz to ja zagram o tytuł – powiedział Chilijczyk.


Wyniki

Półfinały:

Tomas Martin Etcheverry (Argentyna) – Sebastian Baez (Argentyna, 3) 7:5, 6:3

Nicolas Jarry (Chile, SE) – Jaume Munar (Hiszpania) 1:6, 7:6(4), 6:1

Acapulco. De Minaur z siódmym tytułem w karierze

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.atptour.com/, własne, foto: AFP

W finale turnieju ATP 500 w Acapulco spotkali się dwaj rozstawieni tenisiści. Po trzysetowym pojedynku Alex de Minaur okazał się lepszy od Tommy’ego Paula.

Przed startem finału trudno było powiedzieć, że ma on wyraźnego faworyta. Obaj jego uczestnicy byli wszak sąsiadami w trzeciej dziesiątce rankingu, a w półfinałach meksykańskiej imprezy udało im się pokonać wyżej notowanych rywali.

Na korzyść de Minaura z pewnością przemawiał bilans bezpośrednich spotkań z Paulem (3-0) oraz fakt, że częściej grywał on w finałach zawodów rangi ATP. Zanim rozpoczęło się starcie na korcie centralnym w Acapulco, zawodnik z Antypodów miał w dorobku dziesięć takich meczów, a sześć z nich kończył jako zwycięzca.

Osiągnięcia Amerykanina w tej materii były dużo skromniejsze. 25-latek wygrał wcześniej jeden turniej rangi 250 w Sztokholmie i nie miał na koncie innych triumfów lub finałów.

Rywalizację o trofeum lepiej zaczął Paul. Reprezentant USA obronił dwa break-pointy w trzecim gemie, a w kolejnym uzyskał przełamanie na swoją korzyść. Przewaga ta wystarczyła mu do wygrania seta wynikiem 6:3.

W drugiej partii jako pierwszy podanie rywala odebrał de Minaur. Dzięki temu osiągnięciu zawodnik z Sydney objął prowadzenie 4:2, ale jego dominacja na korcie nie trwała długo. Paul natychmiast odrobił straty, a potem wyrównał na 4:4. Kluczowy dla losów seta okazał się dziesiąty gem. Amerykanin oddał w nim serwis do 15 i przegrał całą partię wynikiem 4:6.

Decydujący set nie był tak zacięty, jak dwa poprzednie. De Minaur szybko objął w nim wysokie prowadzenie i pozwolił oponentowi na wygranie zaledwie jednego gema. Po dwóch godzinach i 26 minutach Australijczyk mógł cieszyć się z kolejnego tytułu rangi ATP. Podczas ceremonii dekoracji 24-latek przekazał, że:

To wspaniałe, czuję się świetnie. Wiem, że włożyłem w ten sukces sporo pracy, więc miło jest oglądać rezultaty. Nie każdy tydzień rozgrywkowy kończy się w ten sposób, a satysfakcja z tego osiągnięcia będzie mi towarzyszyć także w Indian Wells i Miami.

Dzięki wygranej w Meksyku de Minaur powróci do pierwszej dwudziestki rankingu ATP. Zawodnik skomentował to następująco:

– To efekt pracy, wykonywanej metodą małych kroków. Działam tak od początku kariery. Chcę nadal iść do przodu i pokonywać kolejne limity. Wiem, że nie zawsze mogę zagrać niewiarygodny tenis, ale daję z siebie wszystko i walczę do końca. W moim małym ciele bije wielkie serce, lubię rywalizację i jestem bardzo szczęśliwy – podsumował Australijczyk.

Alex de Minaur ma obecnie na koncie siedem tytułów ATP. Wygrana w imprezie rangi 500 dała mu najważniejsze trofeum w dotychczasowej karierze.


Wyniki

Abierto Mexicano Telcel presentado por HSBC (finał):

Alex de Minaur (Australia, 8) – Tommy Paul (USA, 7) 3:6 6:4 6:1