Świątek głośno sprzeciwia się zachowaniu Potapowej i żąda reakcji ze strony WTA

/ Anna Niemiec , źródło: bbc.com, foto: AFP

W ostatnich dniach w tenisowym świecie głośno było o prowokacyjnym zachowaniu Anastazji Potapowej oraz skandalicznych słowach szefa WTA Steve’a Simona. Obojętna na to nie mogła pozostać Iga Świątek, która od początku wojny bardzo stanowczo opowiada się po stronie Ukrainy.

Rosyjscy i białoruscy tenisiści mogą startować w indywidualnych turniejach, ale tylko pod neutralną flagą. Mają również zakaz manifestowania poparcia dla państwa najeźdźcy. Nie przeszkodziło to jednak Potapowej wyjść na mecz przeciwko Jessice Peguli w koszulce klubu piłkarskiego Spartak Moskwa. Wobec rosyjskiej tenisistki nie zostały jak dotąd wyciągnięte żadne konsekwencje ze strony WTA. Całą sytuacją bardzo zdziwiona była najlepsza polska tenisistka. – Szczerze mówiąc, byłam zaskoczona – przyznała raszynianka. – Myślałam, że ona będzie świadoma tego, że nawet jeśli jest fanką tej drużyny, to w obecnej sytuacji nie powinna tego manifestować w ten sposób.

Świątek, jak przystało na liderkę światowego rankingu, postanowiła interweniować w tej sprawie u władz WTA. Trzykrotnej mistrzyni wielkoszlemowej uważa, że taka sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca.

Rozmawiałam z ludźmi z WTA o tej sprawie i dowiedziałam się, że w przyszłości takie sytuacje nie powinny się powtarzać. Zapewniono mnie, że odbędą się rozmowy z zawodniczkami, informujące o tym, że w tym momencie nie powinny okazywać wsparcia żadnym rosyjskim drużynom. Z jedynej strony trochę mnie to uspokoiło, ale z drugiej niestety uważam, że ta kwestia powinna być wyjaśniona dużo wcześniej. Wtedy do takiej sytuacji w ogóle by nie doszło – zrelacjonował 21-latka urodzona w Warszawie. Oliwy do ognia swoimi ostatnimi wypowiedziami, o których można przeczytać TUTAJ, z pewnością dolał również Steve Simon.  – Na początku wojny w szatniach podczas turniejów było naprawdę dużo zamieszania. Nie było jasne jak podejść do tego, co się wydarzyło. Spowodowało to wiele nieprzyjemnych sytuacji. Gdyby ktoś lepiej tym wszystkim zarządzał od początku, może uniknęlibyśmy takich incydentów – zakończyła trzykrotna mistrzyni wielkoszlemowa.

Iga Świątek w czwartej rundzie BNP Paribas Open zmierzy się z Emmą Raducanu.

Wawrinka: Wierzę, że mogę wygrywać turnieje

/ Jarosław Truchan , źródło: www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Stan Wawrinka należy do najbardziej doświadczonych tenisistów w tourze. Mimo ponad dwudziestu lat spędzonych na zawodowych kortach Szwajcar wciąż odczuwa głód gry i chęć do wylewania potu na treningach. Lozańczyk opowiedział o tym, co determinuje go do ciężkiej pracy, której celem jest pozostanie czynnym zawodnikiem.

Wawrinka za niedługo skończy 38 lat. Stan swój pierwszy zawodowy turniej rozegrał w 2002 roku – niektórych z obecnie podziwianych tenisistów nie było wtedy jeszcze na świecie. Przez ten czas reprezentant Szwajcarii rozegrał ponad 870 meczów, wygrywając większość z nich. Tak ogromny bagaż doświadczeń nie zniechęca jednak trzykrotnego mistrza turniejów wielkoszlemowych do dalszej gry. Wawrinka nie myśli o sportowej emeryturze.

Chcę grać dopóki będę czuł się konkurencyjny. Chcę również przypomnieć ludziom, że nie można zapominać o swoim pochodzeniu i marzeniach z młodości. Nie ma znaczenia, że wygrałem trzy turnieje wielkoszlemowe, jeśli osiągnąłem znacznie więcej, niż mogłem sobie wymarzyć – Wawrinka przyznał również, że jego marzenia sprzed lat wcale nie sięgały triumfów w największych turniejach – Moim marzeniem było zostanie profesjonalnym tenisistą. W tamtym czasie było to osiągnięcie najlepszej setki rankingu.

Czuje, że jestem konkurencyjny. Wiem, że kiedy wychodzę na kort, w większości przypadków mogę pokonać przeciwnika. Nie jestem już młody. Niektóre rzeczy są bardziej skomplikowane niż wcześniej, ale nadal wierzę, że mogę wygrywać turnieje. Nie wiem jakiej rangi będą to imprezy, ale oczywiście mogę zdobyć jakieś trofeum zanim zakończę karierę – powiedział zwycięzca 16 turniejów rangi ATP.

Po tenisie zostanie mi wciąż wiele lat na zrobienie różnych rzeczy, więc chcę się cieszyć tym jak tylko mogę. Bycie tenisistą, granie na tym poziomie, uczestnictwo w największych turniejach na świecie, to ogromny przywilej. Wszyscy mamy inną wizję tenisa, i to jest piękne – zakończył Stan.

Obecnie Wawrinka zajmuje 100. pozycję w rankingu ATP. W Indian Wells doszedł już do czwartej rundy, po drodze pokonując min. młodą nadzieję tej dyscypliny, Holgera Rune, Mimo, że koniec kariery Szwajcara jest już bliski i Stan nie powróci nigdy do dyspozycji sprzed lat, oglądanie go w akcji to wciąż wielka przyjemność. Widać, że jest prawdziwym pasjonatem białego sportu, a uczestnictwo w imprezach sprawia mu frajdę. Miejmy nadzieję, że zawodnik z Lozanny stoczy w swojej karierze jeszcze niejeden znakomity pojedynek.

Jabeur: wróciłam za wcześnie, ale bardzo tęskniłam za grą

/ Anna Niemiec , źródło: ubitennis.net, foto: AFP

Ons Jabeur w Indian Wells wróciła do gry po prawie dwóch miesiącach przerwy spowodowanej kontuzją kolana. Tunezyjka nie ukrywała radości z powodu powrotu do rywalizacji, ale równocześnie przyznała, że być może trochę za wcześnie się na to zdecydowało.

Tenisistka z Afryki ostatni mecz rozegrała w drugiej rundzie Australian Opem. Musiała wtedy uznać wyższość Markety Vondrousovej. Rywalizację w BNP Paribas Open Jabeur rozpoczęła od pojedynku z Magdaleną Fręch. Polka wygrała pierwszego seta, ale w dwóch kolejnych lepsza była już była wiceliderka światowego rankingu.

Decyzja o powrocie była naprawdę trudna i to ja nalegałam, żeby zrobić to podczas Indian Wells i Miami – wyjawiła Jabeur po meczu z łodzianką. – Prawdopodobnie zdecydowałam się na to za wcześnie, ale postanowiłam potraktować to jako wyzwanie. Muszę powiedzieć, że po pierwszym secie zaczęłam trochę żałować tej decyzji – dodała z uśmiechem 28-latka. – Później powiedziałam sobie jednak, że muszę po prostu zaakceptować to, co się wydarzy. Próbować walczyć i zobaczyć jak wszystko się potoczy. Jestem pewna, że z każdym kolejnym meczem będzie coraz lepiej.

Tunezyjka zdradziła, że obecnie nie odczuwa żadnego bólu w kolanie, ale równocześnie przyznała, że jej noga jak na razie jest sprawna w 80%. Pomimo tego, ubiegłoroczna finalistka US Open nie chciała dłużej zwlekać z powrotem do gry. – Jestem sportowcem i trudno mi było nie rywalizować przez taki długi czas. Tęskniłam za byciem na korcie. Nie chciałam też zbyt daleko spaść w rankingu. Przegapiłam już dwa turnieje WTA 500 i jeden WTA 1000, a zaraz miały być kolejne dwie imprezy tej rangi. Pomyślałam, że spróbuje się przygotować i przyjechać tutaj. Stwierdziłam, że nawet jak nie będę w 100% gotowa fizycznie, to spróbuję sprawdzić się mentalnie i zmusić do popracowania głową chociaż raz – zażartowała na koniec zawodniczka z Afryki.

Ons Jabeur w trzeciej rundzie BNP Paribas Open przegrała w dwóch setach z Marketą Vondrousovą. Nie udało jej się tym samym obronić punktów za ubiegłoroczny półfinał.

Wielkie nazwiska w challengerze w Pheonix

/ Artur Kobryn , źródło: tennismajors.com, twitter.com, foto: AFP

Choć w obecnym tygodniu największą uwagę kibiców tenisa przyciąga turniej w Indian Wells, to nie jest to jedyna impreza, w której zawodnicy walczą o rankingowe punkty. Na niższym poziomie rozgrywek odbywa się challenger w Pheonix, który może pochwalić się znakomitą obsadą.

Gdy zmagania w Kalifornii wkraczają w decydującą fazę, kilkaset kilometrów na wschód, rozpoczynają się zawody Arizona Tennis Classic w Pheonix. Tegoroczna edycja jest już trzecią w historii, ale pod pewnymi względami wyjątkową. Jest to bowiem pierwszy w kalendarzu turniej nowej rangi – Challenger 175. Jego łączna pula nagród wynosi 220 000 dolarów. Z uwagi na rozgrywanie go w trakcie rywalizacji w Indian Wells, a przed imprezą w Miami, stanowi świetny przystanek dla zawodników, którzy w Kalifornii zanotowali wczesną porażkę.

Lista tenisistów, którzy w tym roku zawitali do Arizony z pewnością może zawstydzić niejeden turniej rangi ATP 250. Z numerem jeden rozstawiony jest sklasyfikowany na 23. miejscu w rankingu Matteo Berrettini. Włoch jest jednym z trzech bardzo uznanych nazwisk, które otrzymały od organizatorów „dzikie karty”. Pozostałe dwie takie przepustki przypadły Diego Schwartzmanowi oraz Gaelowi Monfilsowi. O sile obsady świadczy też fakt, iż ostatni, ósmy numer rozstawienia, przypadł Emilowi Ruusuvuoriemu, który jest obecnie 59. tenisistą świata.

Imponująco przedstawia się również drabinka turnieju deblowego, w której znalazł się Jan Zieliński. Polak i partnerujący mu Hugo Nys zostali rozstawieni w nim z numerem drugim. Finaliści Australian Open w pierwszym meczu zmierzą się z jednym ze swoich pogromców z Melbourne, Rinkym Hijikatą. Australijczyk w tej imprezie połączył siły ze swoim innym rodakiem, Luke’em Saville’em. Na szczycie drabinki znaleźli się z kolei triumfatorzy dwóch ostatnich edycji US Open, Rajeev Ram i Joe Salisbury. Przypomnijmy, że Amerykanin i Brytyjczyk nie sprostali w Indian Wells Hubertowi Hurkaczowi i Grigorowi Dimitrowowi.

Indian Wells. Vondrousova ponownie lepsza od Jabeur

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Porażka Ons Jabeur z Marketą Vondrousovą to największa niespodzianka poniedziałkowych spotkań na kortach w Indian Wells. Tunezyjka to tenisistka, która w drugiej rundzie pokonała Magdalenę Fręch. W dalszym ciągu w imprezie bierze udział z kolei inna tenisistka, która wcześniej pokonała reprezentantkę naszego kraju. Do czwartej rundy awansowała Emma Raducanu, która w meczu drugiej rundy okazała się lepsza od Magdy Linette.

Podczas tegorocznego BNP Paribas Open był możliwy polski mecz. Szansę walki o 1/4 finału w bezpośrednim pojedynku miały Iga Świątek i Magda Linette. Aby tak się stało, obie musiały wygrać po dwa wcześniejsze spotkania. O ile raszyniance na sztuka się udała o tyle dla poznanianki za mocna okazała się już pierwsza przeciwniczka. W poniedziałek Emma Raducanu w trzech setach okazała się lepsza od Beatrize Haddad Mai i to ona będzie rywalką obrończyni tytułu w meczu czwartej rundy.

Z imprezą w poniedziałek pożegnała się Ons Jabeur. Tunezyjka, która w meczu drugiej rundy okazała się lepsza od Magdaleny Fręch, w spotkaniu o trzecią rundę musiała uznać wyższość Markety Vondrousovej. W pierwszej partii turniejowa „czwórka” prowadziła 3:0, ale pozwoliła rywalce odrobić straty i doprowadzić do stanu 5:5. Reprezentantka naszych południowych sąsiadów miała nawet piłkę setową, ale ostatecznie losy tej części meczu rozstrzygnął tie-break, który również był huśtawką nastrojów u kibiców obu tenisistek. Srebrna medalistka olimpijska prowadziła 5-3, ale rywalka ponownie doprowadziła do wyrównania. Dwie ostatnie akcje wygrała jednak Vondrousova i to ona wygrała seta. W drugiej odsłonie finalistka Roland Garros 2019 prowadziła 5:1, aby pozwolić rywalce zbliżyć się na dystans jednego gema. Ostatecznie za szóstą piłką meczową zamknęła spotkanie i po raz drugi w tym roku pokonała Jabeur. Poprzednio miało to miejsce w drugiej rundzie Australian Open, gdzie panie walczyły na pełnym dystansie trzech setów.


Wyniki

Trzecia runda:

Ons Jabeur (Tunezja, 4) – Marketa Vondrousova (Czechy) 7:6(5), 6:4

Caroline Garcia (Francja, 5) – Leylah Fernandez (Kanada, 30) 6:4, 6:7(5), 6:1

Varvara Gracheva – Daria Kasatkina (8) 6:4, 6:4

Elena Rybakina (Kazachstan, 10) – Paula Badosa (Hiszpania, 21) 6:3, 7:5

Emma Raducanu (Wielka Brytania) – Beatrize Haddad Maia (Brazylia, 13) 6:1, 2:6, 6:4

Karolina Muchova (Czechy) – Martina Trevisan (Włochy, 23) 6:4, 3:6, 6:4

Sorana Cirstea (Rumunia) – Bernarda Pera (USA) 6:3, 6:1

 

Indian Wells. Awans i jubileuszowa wygrana Alcaraza

/ Jakub Karbownik , źródło: , foto:

Carlos Alcaraz pokonał Tallona Griekspoora w meczu trzeciej rundy turnieju ATP 1000 w Indian Wells. Dla 19-letniego Hiszpana jest to szczególna wygrana, bo setna w spotkaniach imprezy głównego cyklu. Poniedziałkowa wygrana to kolejny krok tenisisty z Półwyspu Iberyjskiego w kierunku powrotu na fotel lidera rankingu ATP.

Największym nieobecnym podczas pierwszego marcowego tysięcznika na kortach w Kalifornii jest Novak Dżoković. Absencja Serba sprawia, że może on stracić miano światowej jedynki. Aby tak się stało imprezę w Indian Wells musi wygrać Carlos Alcaraz. W poniedziałek Hiszpan zbliżył się do tego celu.

Pierwsza partia była niezwykle wyrównana. Żadnemu z zawodników nie udało się wygrać gema przy podaniu rywala i losy seta rozstrzygnął tie-break. W nim Alcaraz odskoczył na trzypunktowe prowadzenie, 5-2, i przewagi nie oddał już do końca. Druga odsłona to doskonały początek Hiszpana, który dzięki podwójnemu przełamaniu prowadził już 3:0 i wypracowanej przewagi nie zmarnował.

Na wygranie stu meczów w imprezach głównego cyklu Carlos Alcaraz potrzebował jedynie 132 spotkania. Jest to drugi najlepszy wynik wśród tenisistów, którzy w historii byli liderami rankingu ATP. Mniej pojedynków (131) potrzebował jedynie John McEnroe, a więcej Andre Agassi (135), Rafael Nadal (137) oraz Mats Wilander i Jimmy Connors (po 138 spotkań).


Wyniki

Trzecia runda:

Carlos Alcaraz (Hiszpania, 1) – Tallon Griekspoor (Holandia, 31) 7:6(4), 6:3

Taylor Fritz (USA, 4) – Sebastian Baez (Argentyna, 30) 6:1, 6:2

Felix Auger-Aliassime (Kanada, 8) – Francisco Cerundolo (Argentyna, 27) 7:5, 6:4

Jannik Sinner (Włochy, 11) – Adrian Mannarino (Francja) 7:6(7), 6:4

Stan Wawrinka (Szwajcaria, PR) – Holger Rune (Dania, 7) 6:2, 6:7(5), 7:5

Jack Draper (Wielka Brytania) – Andy Murray (Wielka Brytania) 7:6(6), 6:2

Marton Fucsovics (Węgry) – Alex Molcan (Słowacja) 6:4, 6:2

Taylor Fritz: Gdy byłem młody, przygniatała mnie presja

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.tennisworldusa.org/, własne, foto: AFP

Taylor Fritz przeżywa obecnie najlepszy moment w swojej karierze. Niedawno tenisista z hrabstwa San Diego wrócił jednak do swoich pierwszych dobrych występów sprzed kilku lat i opowiedział o presji, jaka mu wtedy towarzyszyła.

25-letni Fritz jest dziś piątym zawodnikiem rankingu ATP i pierwszą rakietą swojego kraju, ale droga do odniesienia tych sukcesów była długa i kręta. Amerykanin uchodził za wielki talent już w czasach, gdy był nastolatkiem, ale latami nie udawało mu się spełnić oczekiwań, jakie stawiali mu eksperci i fani białego sportu.

Okazją do poruszenia tego tematu była konferencja prasowa Taylora po wygranym meczu z Benem Sheltonem. Ostatnie znakomite rezultaty 20-latka przykuły uwagę mediów i kibiców i sprawiły, że stał się on kolejną nadzieją amerykańskiego tenisa. Podobne poruszenie miało miejsce, gdy w 2016 roku 18-letni Fritz osiągał finał turnieju w Memphis i ćwierćfinał w Acapulco. Zawodnik przyznał, że nie było mu wtedy łatwo:

Nie byłem gotowy na to, co się wydarzyło. Gdy masz 18, 19 lat trudno sobie właściwie poradzić ze zgiełkiem, zainteresowaniem i oczekiwaniami. Zanotowałem kilka dobrych wyników, ale po roku ledwo wygrywałem z ludźmi, których miałem łatwo pokonywać. Odczuwałem dużą presję i to mi zaszkodziło.

Dziś to samo dotyczy wielu młodych graczy. Mieszanka wysokich wymagań i dużej presji pozbawia luzu w grze. Trudno jest wtedy rywalizować z taką wolnością, jak wcześniej – podkreślił Amerykanin.

Ostatnie kilkanaście miesięcy to najbardziej owocny okres w tenisowej przygodzie Fritza. Zawodnik stwierdził, że zawdzięcza to między innymi zmianie nastawienia:

Teraz jest inaczej, bo jestem starszy. Jedyna presja, jaką czuję, pochodzi ode mnie samego. Nie obchodzi mnie już, co mówią inni i jakich sukcesów oczekują. To lekcja, którą każdy musi przyswoić na własną rękę – zakończył.

Taylor Fritz broni tytułu w imprezie ATP Masters 1000 w Indian Wells. Reprezentant USA jest już w czwartej rundzie zmagań, w której zmierzy się z Węgrem Martonem Fucsovicsem.

Indian Wells. Świątek odparła kanadyjski napór

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Iga Świątek pokonała Biancę Andreescu i awansowała do czwartej rundy turnieju WTA 1000 w Indian Wells. Spotkanie zakończyło się w dwóch setach, chociaż niewiele brakowało, a panie musiałyby rywalizować na pełnym dystansie.

Za najlepszą polską tenisistką drugie tegoroczne spotkanie na kortach w Kalifornii. Po tym jak w meczu drugiej rundy Polka oddała tylko gema Claire Liu, w kolejnym spotkaniu raszyniance opór postawiła Bianca Andreescu. Poniedziałkowy mecz był drugim pojedynkiem obu pań. Poprzednio rywalizowały ze sobą na kortach w Rzymie w zeszłym sezonie i wtedy również górą była nasza tenisistka.

Oba spotkania miały podobny przebieg. Partia otwarcia rozpoczęła się od obustronnego przełamania. Karty na korcie rozdawała raszynianka. Jednak rywalka broniła się z całych sił, przez co panie od stanu 1:1 szły gem za gem. Z czasem przewaga naszej tenisistki była coraz bardziej widoczna. Efektem wymiernym tego było uzyskane przez Świątek przełamanie w szóstym gemie. Wypracowanej przewagi już nie oddała i zamknęła seta przy drugiej piłce setowej. Kolejna odsłona rozpoczęła się bardzo dobrze dla naszej zawodniczki, która wyszła na prowadzenie 2:0. Jednak to nie podłamało Andreescu, co w połączeniu z kilkoma błędami Świątek sprawiło, że na tablicy wyników pojawił się rezultat 4:2. A tenisistka z Kraju Klonowego Liścia miała nawet dwie szanse by prowadzić 5:2. Trzykrotna mistrzyni wielkoszlemowa zdołała jednak opanować sytuacje i ostatecznie doprowadzić do tie-breaka. W nim przegrała tylko jedną akcję i zapewniła sobie miejsce w kolejnej rundzie.

O awans do 1/4 finału obrończyni tytułu spotka się z Emmą Raducanu. Brytyjka w meczu trzeciej rundy pokonała Beatriz Haddad Maię. Spotkanie liderki światowego rankingu odbędzie się w środę nad ranem polskiego czasu.


Wyniki

Trzecia runda:

Iga Świątek (Polska, 1) – Bianca Andreescu (Kanada) 6:3, 7:6(1)