Toronto. Lincer odwróciła losy meczu z Serbką

/ Peter Figura , źródło: Korespondencja z Toronto, foto: Peter Figura

Olivia Lincer  udanie rozpoczęła udział w imprezie ITF z pulą nagród 25 tysięcy dolarów. Polka awansowała do drugiej rundy po zwycięstwie nad Katariną Kozarow z Serbii 3:6, 6:3, 6:3. W zawodach udział bierze również Kanadyjka polskiego pochodzenia, Martyna Ostrzygalo. 

Spotkanie, które trwało 2 godziny i 45 minut lepiej rozpoczęła Serbka. Tenisistka sklasyfikowana na 486. miejscu grała bardzo regularnie i popełniają mniej błędów, dzięki czemu wygrała zdecydowanie pierwszego seta 6:3, obejmując również prowadzenie 2:1 w drugiej partii. Kozarow miała jeszcze przewagę na 3:1, ale to właśnie od tego momentu Lincer podniosła znacznie poziom swojej gry. Coraz bardziej urozmaiconą gra doprowadziła do tego, że rywalka zaczęła popełniać coraz więcej niewymuszonych błędów. Nasza reprezentantka wygrała pięć z sześciu kolejnych gemów i doprowadziła do wyrównania w meczu.  Lincer w trzecim secie od początku grała bardzo pewnie. Wyszła na prowadzenie 3:1 i już do końca nie pozwoliła dogonić się przeciwniczce i odniosła zwycięstwo.  W meczu o ćwierćfinał Licner spotka się z rozstawiona z numerem 5 Japonka Himeno Sakatsume (276 WTA).

Do drugiej rundy w Toronto awansowała również Martyna Ostrzygalo. Kanadyjka o polskich korzeniach po półtoragodzinnym meczu pokonała Amerykankę Marę Schmidt 6:3, 6:0.  Dla tenisistki, która w ubiegłym roku zdobyła mistrzostwo Kanady do 18 lat, to bardzo cenne zwycięstwo. Reprezentantka Stanów Zjednoczonych jest sklasyfikowana prawie trzysta miejsc wyżej niż Ostrzygało. W walce o ćwierćfinał  przeciwniczką Ostrzygalo będzie albo turniejowa „ósemka” Czeszka Gabriela Knutson albo Kanadyjka Stacey Fung

Wyniki

Pierwsza runda singla

Olivia Lincer (Polska) – Katarina Kozarow (Serbia) 3:6 6:3 6:3

Dubaj. Pewne zwycięstwo Hurkacza

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Hubert Hurkacz bez większych problemów pokonał Pawła Kotowa 7:5, 6:1. Pierwszy set był wprawdzie wyrównany, lecz w drugim Polak wyraźnie zaznaczył swoją dominację. Wrocławianin w ćwierćfinale turnieju ATP w Dubaju zmierzy się z liderem światowego rankingu, Novakiem Dżokoviciem.

Huberta Hurkacza po trudnym pojedynku z Aleksandrem Szewczenką czekało starcie z Pawłem Kotowem. Ponownie to Polak był faworytem tego meczu i tym razem spotkanie przebiegło w spokojniejszej atmosferze. Pierwszy set był wprawdzie wyrównany. Kotow dzielnie dotrzymywał kroku wrocławianinowi, ale ostatecznie to Hurkacz potwierdził, kto jest lepszym tenisistą.

Druga partia to już teatr jednego aktora, a był nim właśnie reprezentant Polski. 26-latek oddał przeciwnikowi tylko jednego gema, a cały set trwał zaledwie dwadzieścia pięć minut. Hubert Hurkacz odniósł więc drugie zwycięstwo w tegorocznym turnieju ATP w Dubaju, pokonując Pawła Kotowa 7:5, 6:1.

Następna faza imprezy to już ćwierćfinał, więc w stawce pozostali najlepsi zawodnicy. Polak w kolejnej rundzie trafił chyba na najtrudniejszego zawodnika, jakiego mógł sobie aktualnie wyobrazić. Mowa tu oczywiście o 22-krotnym triumfatorze turniejów wielkoszlemowych i liderze światowego rankingu, Novaku Dżokoviciu. Zapowiada się pasjonujący pojedynek!


Wyniki

1/8 finału gry pojedynczej mężczyzn:

Hubert Hurkacz (Polska, 5) – Paweł Kotow 7:5, 6:1

Dubaj. Nys i Zieliński nie mogą odnaleźć rytmu

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: Diadora

Hugo Nys i Jan Zieliński odpadli z turnieju w Dubaju już w pierwszej rundzie. Monakijsko-polski duet musiał uznać wyższość Amerykanina Maxime’a Cressy’ego i Francuza Fabrice’a Martina. Mecz zakończył się niesamowicie długim tiebreakiem, w którym finaliści z Melbourne nie wykorzystali wielu piłek setowych.

Od sukcesu w Australian Open Hugo Nys i Jan Zieliński nie mogą wznieść się na optymalny poziom. W trzech turniejach, w których brali udział po występie w Melbourne, wygrali tylko jeden mecz. Tym razem nie zdołali pokonać Maxime’a Cressy’ego i Fabrice’a Martina w Dubaju.

Rozstawieni z „4” Nys i Zieliński byli oczywiście faworytami, ale rywale to solidni zawodnicy, z którymi porażka jest może niespodzianką, ale nie jakąś dużą sensacją. Amerykanin i Francuz znakomicie i dość szczęśliwie rozpoczęli ten mecz. Po kilkunastu minutach prowadzili już 3:0. Monakijczyk i Polak walczyli o odrobienie strat, jednak bez powodzenia, w związku z czym przegrali tego seta 3:6.

W drugiej partii obyło się bez przełamań, choć w końcówce było niebezpiecznie, gdyż dwukrotnie Cressy i Martin mogli zdobyć breaka i znaleźć się o jeden gem od triumfu. Ostatecznie konieczny był tiebreak, który okazał się absolutnie szalony. Wszystko wskazywało na to, że Nys i Zieliński doprowadzą do super tiebreaka. Prowadzili już 6:3. A jednak żadnej z piłek setowych nie wykorzystali. Nastąpiła długa, wyniszczająca emocjonalnie batalia o rozstrzygnięcie tego seta. Monakijczyk i Polak mieli kolejne okazje na wygranie tej partii. Dokładnie cztery. Cressy i Martin wszystkie jednak obronili. Oni sami, gdy mieli piłki meczowe, również mieli problem z ich wykorzystaniem, ale ostatecznie zrobili to za trzecią okazją, triumfując 15:13. Teraz zagrają z Holendrami Robinem Haase i Matwe Midelkoopem.


Wyniki

Maxime Cressy, Frabrice Martin (Stany Zjednoczone, Francja) – Hugo Nys, Jan Zieliński (Monako, Polska, 4) 6:3, 7:6(13)

Stan Wawrinka o obecnej formie i emeryturze

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.tennisworldusa.org/, własne, foto: AFP

Stan Wawrinka zanotował ostatnio serię pozytywnych rezultatów. Szwajcar osiągnął ćwierćfinały imprez w Rotterdamie i Marsylii, dzięki którym powrócił do pierwszej setki rankingu. 37-latek z Lozanny nie zamierza na tym poprzestać i zapowiada walkę o jeszcze lepszą dyspozycję.

Ostatnie dwa lata były dla Wawrinki dość trudne. Doświadczony zawodnik zmagał się z kontuzją stopy i musiał przejść dwie operacje. Powrót do gry po zabiegach okazał się skomplikowany, a utytułowany tenisista długo szukał formy.

Początek 2023 roku wydaje się jednak wskazywać, że Stan wraca na właściwe tory. Sam zainteresowany skomentował to następująco:

Gram teraz na wysokim poziomie. Gdy wychodzę na kort, wierzę, że mogę ograć każdego. Potrzebuję tylko większej powtarzalności, jakość musi być podobna przez cały tydzień. Wiem jednak, że sezon jest długi, dlatego wstrzymuję się z kategorycznymi ocenami. Lubię mieć pełny obraz i szeroką perspektywę. W sporcie możesz kontrolować tylko niektóre aspekty i będę się starał to robić. Jeśli się uda, wyniki i dobre mecze przyjdą same.

Wciąż jestem daleko od miejsca, w którym chciałbym być. Ranking się poprawi, gdy osiągnę lepsze wyniki. Ważniejsze jest jednak to, jak gram. Obecnie pracuję bardzo ciężko, do treningów przykładam się tak, jakby to były występy turniejowe.

Na koniec wywiadu przeprowadzanego dla mediów ATP, Wawrinka został zapytany o to, czy planuje wkrótce emeryturę. Szwajcar zaprzeczył mówiąc:

Nie sądzę, by to był mój ostatni sezon. Włożyłem w powrót sporo wysiłku i nie robiłbym tego, by pograć kilka miesięcy. Wiem, że nie można być pewnym tego, co się wydarzy w przyszłości, ale chciałbym kontynuować karierę jeszcze przez kilka lat.

Stan Wawrinka jest obecnie 97 w rankingu ATP, ale dawniej osiągał w nim nawet trzecią pozycję. Tenisista ma w dorobku trzy tytuły wielkoszlemowe –  Australian Open (2014), French Open (2015) i US Open (2016).

Austin. Magdalena Fręch przegrywa w turnieju w Teksasie

/ Izabela Modrzewska , źródło: własne, foto: AFP

Polska tenisistka po raz kolejny nie dała rady Danielle Collins, która w trzech setach pokonała Magdalenę Fręch w pierwszej rundzie WTA 250 w Austin. Było to już trzecie spotkanie zawodniczek i to Amerykanka wygrała każde z nich. 

Pierwszy set rozpoczął się od przełamania dla Polki, która wykorzystała niewymuszone błędy swojej rywalki. Collins zaczęła grać coraz bardziej agresywnie, lecz nierówno. Do przełamania powrotnego doszło w czwartym gemie. Obie tenisistki dwukrotnie straciły swoje podania, by ostatecznie doprowadzić do tie-breaka. Łodzianka nie dała się zdominować i cierpliwie czekała na swoje szanse. Od stanie 6:3 Collins nie wykorzystała trzech piłek setowych i ostatecznie przegrała 7:9.

W drugiej części spotkania Amerykanka zaczęła wywierać coraz większą presję na rywalce. Choć gra była zacięta, Polka dwukrotnie straciła swoje podanie i ostatecznie wygrała w tym secie tylko dwa gemy.

Decydująca partia była już dużo bardziej wyrównana. Obie zawodniczki pilnowały swojego podania, choć Magda musiała bronić kilku break-pointów. Po 30 minutach gry było 3:3. Trzy kolejne gemy to seria przegranych serwisów. W dziewiątym gemie, Collins po raz drugi szybko przełamała Fręch i awansowała do drugiej rundy.

To pierwsza porażka i zarazem pierwszy mecz Polki w głównej drabince turnieju w tym sezonie. Po wycofaniu się kilku zawodniczek w Austin, Magda nie musiała przechodzić przez kwalifikacje. Wcześniej nie udało jej się przejść ich w Adelajdzie, Australian Open, Lyonie, Abu Dhabi, Dosze i Dubaju.


Wyniki

Danielle Collins (Stany Zjednoczone, 4) – Magdalena Fręch (Polska) 6:7(7), 6:2, 6:4

Austin. Linette przegrała walkę sama ze sobą

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Magda Linette już po pierwszym meczu pożegnała się z premierową edycją turnieju ATX Open. We wtorek Polka była daleka od swojej optymalnej dyspozycji i w trzech setach przegrała z Warwarą Graczewą.

Spotkanie lepiej rozpoczęła poznanianka, która w drugim gemie wykorzystała czwartą okazję na przełamanie i odskoczyła na 3:0. Później w grze turniejowej „jedynki” coś się jednak zacięło. Polka nie mogła odnaleźć odpowiedniego rytmu gry. Grała zachowawczo, ale równocześnie miała sporo problemów z poruszaniem się po korcie, przez co popełniała niewymuszone błędy. Agresywnie grająca Rosjanka szybko wyczuła słabość rywalki i bezbłędnie ją wykorzystała. Wygrała sześć kolejnych gemów i objęła prowadzenie w meczu.

Druga rakieta Polski dobrze rozpoczęła drugą odsłonę meczu i zdobyła przełamanie już w pierwszym gemie. W tej części półfinalistka Australian Open wciąż była daleka od swojej optymalnej dyspozycji. Mogła jednak liczyć na pomoc przeciwniczki, która często myliła się z linii końcowej. Linette całkiem nieźle również serwowała, dzięki czemu udało jej się utrzymać przewagę „breaka” do końca partii i wyrównać stan rywalizacji.

Decydujący set również rozpoczął się po myśli 31-latki z Wielkopolski, która wykorzystała trzecią okazję na przełamanie i odskoczyła na 2:0. Obie zawodniczki cały czas walczyły głównie ze sobą i zdobywały punkty przede wszystkim po pomyłkach przeciwniczki. Przez większość czasu inicjatywa była jednak po stronie rosyjskiej tenisistki, która najpierw odrobiła stratę „breaka”, a później po grze na przewagi po raz drugi odebrała podanie faworytce i odskoczyła na 5:3. W dziewiątym gemie Linette roztrwoniła trzy „breakpointy” z rzędu, ale chwilę później wypracowała sobie kolejną okazję, którą już wykorzystała, dzięki czemu odrobiła część strat. To było jednak wszystko, co poznanianka zdołała zrobić w tym meczu. Po zmianie stron jej błąd z forhandu dał pierwszą piłkę meczową Graczewej, którą wykorzystała zmuszając rywalkę do błęd z backhandu.

Rosyjska tenisistka zmierzy się teraz z Anną Blinkową.


Wyniki

Pierwsza runda singla

Warwara Graczewa – Magda Linette (Polska, 1) 6:3 4:6 6:4