Barcelona. Alcaraz dorównał Nadalowi

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Carlos Alcaraz pokonał Stefanosa Tsitsipasa w finale turnieju ATP 500 w Barcelonie. Tym samym hiszpański tenisista został pierwszym od 2017 roku tenisistą, który zdołał obronić tytuł mistrzowski. Z kolei niemoc greckiego tenisisty na kortach w stolicy Katalonii trwa.

Ateńczyk w niedzielne popołudnie po raz trzeci wystąpił w meczu o tytuł turnieju Barcelona Open Bank Sabadell. Pierwszy raz miało to miejsce w 2018 roku, a drugi przed dwoma laty. W obu przypadkach Grek musiał uznać wyższość Rafaela Nadala. W niedzielnym finale rozstawiony z numerem drugim zawodnik musiał uznać wyższość Carlosa Alcaraza.

Przed dwunastoma miesiącami tenisista z El Palmar pokonał w finale Pablo Carreno Bustę i sięgnął po czwarty tytuł mistrzowski w karierze. W tym roku 19-latek powtórzył swój sukces. Tym samym po raz pierwszy w karierze zdołał obronić tytuł mistrzowski. Lider światowego rankingu jest też pierwszym zawodnikiem od 2017 roku, który wygrał barceloński turniej dwa razy z rzędu. Wówczas ta sztuka udała się Rafaelowi Nadalowi.

W premierowej partii najwyżej rozstawiony zawodnik przegrał gema na 1:2. Od tego momentu jednak przejął inicjatywę i zapisał na swym koncie pięć z sześciu rozegranych gemów. Kluczowym dla losów drugiej partii był piątym gem. To wówczas reprezentant gospodarzy wykorzystał jedną z dwóch okazji na przełamanie. W dalszej części tej odsłony żaden z zawodników nie miał okazji na przełamanie i ostatecznie to zeszłoroczny mistrz cieszył się z drugiego z rzędu tytułu mistrzowskiego w Real Club de Tenis Barcelona.

– To niesamowite. Odczuwanie tej energii i możliwość podniesienia trofeum tutaj, w Barcelonie, przed moją rodziną i przyjaciółmi. Podczas gry próbowałem być zrelaksowany. Starałem się nie myśleć o wszystkich obserwujących, a tylko o sobie, korcie, rakiecie i finale – skomentował swą wygraną Carlos Alcaraz.

 


Wyniki

Finał:

Carlos Alcaraz (Hiszpania, 1) – Stefanos Tsitsipas (Grecja, 2) 6:3, 6:4

Banja Luka. Rublow niespodziewanie gorszy w finale, Lajović mistrzem

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Andriej Rublow miał okazję obronić tytuł (rok temu impreza odbywała się w Belgradzie), lecz tym razem finał w Banja Luce zwyciężył inny tenisista — Dusan Lajović. Serb ma za sobą świetny tydzień, w którym pokonał między innymi Novaka Dżokovicia.

Jeżeli pokonujesz Novaka Dżokovicia, to błyskawicznie staje się o Tobie głośno na całym świecie. Przekonał się o tym Dusan Lajović, który pokonał swojego rodaka w ćwierćfinale, a co więcej, nie zamierzał poprzestać na tym wielkim zwycięstwie. 32-latek rozegrał znakomity turniej w Banja Luce. W finale jego rywalem był obrońca tytułu Andriej Rublow i to właśnie tenisistę urodzonego w Moskwie uważano za faworyta.

Lajović potwierdził jednak swoją znakomitą formę i stoczył wielki pojedynek z Rublowem. W decydującym secie Serb prowadził już 5:1, lecz jego rywal nie zamierzał się poddać, a nawet zdołał odrobić część strat. Pomimo to zawodnik z Belgradu nie dał sobie wydrzeć zwycięstwa i wygrał 6:3, 4:6, 6:4.

Zatem Andriej Rublow nie obronił tytułu w Banja Luce. Tym razem w imprezie rozgrywanej na bośniackich kortach musiał uznać wyższość Lajovicia, dla którego to drugie turniejowe zwycięstwo w karierze. Pierwsze miało miejsce również na nawierzchni ziemnej — w Umagu w 2019 roku.


Wyniki

Finał gry pojedynczej mężczyzn:

Dusan Lajović (Serbia) – Andriej Rublow (2) 6:3, 4:6, 6:4

Monachium. Rune obronił tytuł odwracając losy meczu

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Holger Rune zwyciężył w niedzielnym finale turnieju ATP 250 w Monachium. Po prawie trzygodzinnej batalii Duńczyk pokonał w meczu o tytuł Botica van de Zandschulpa.

Panowie grali ze sobą dopiero drugi raz. Ich ostatni pojedynek miał miejsce… również w finale imprezy w stolicy Bawarii. Przebieg ubiegłorocznego meczu o tytuł był jednak zupełnie inny od tego, co zobaczyliśmy w niedzielę. Dwanaście miesięcy temu reprezentant Holandii poddał spotkanie już w pierwszym secie. Na szczęście tym razem byliśmy świadkami długiego spotkania pełnego dramaturgii.

Pojedynek rozpoczął się od straty serwisu przez Holendra, który niedługo później wyrównał na 2:2. Od tamtego momentu kłopoty nie opuszczały van de Zandshulpa. Czwarty najwyżej rozstawiony tenisista imprezy już w kolejnym gemie serwisowym musiał bronić break pointu dla turniejowej „jedynki”. Rune nie wykorzystał wtedy okazji do przełamania. Holger zrobił to jednak chwilę później. Kolejny break point dla Duńczyka był równocześnie piłką setową. Reprezentant Holandii wyszedł z tarapatów, lecz był bezradny w gemie przy podaniu przeciwnika, który zamknął seta.

Po zapisaniu partii na swoje konto role w meczu bardzo wyraźnie odwróciły się. Drugi set był absolutną deklasacją ze strony van de Zandschulpa, który wygrał go przełamując dwukrotnie rywala. Początek decydującej partii również wskazywał na to, że w baku Rune zabrakło tenisowego paliwa. Starszy z zawodników wygrał otwierającego gema, w którym podawał Holger. W momencie gdy van de Zandshulp przełamał po raz kolejny i na tablicy wyników pojawiło się 5:2, sytuacja Duńczyka wydawała się beznadziejna. Reprezentant Holandii miał w kolejnym gemie dwie piłki meczowe – i to przy własnym podaniu.

Nie dość, że tenisista z Wageningen wypuścił z rąk tę okazję, po chwili szybko dał się przełamać po raz kolejny. Z 2:5 z perspektywy Rune szybko zrobiło się 5:5.  Wydawało się, że ponownie mamy do czynienia z przejęciem kontroli nad meczem. Jednakże po ucieczce przed przegraną i odebraniu serwisu rywalowi, tym razem to Duńczyk stracił podanie. Botic van de Zandschulp dostał więc od tenisowej Fortuny kolejną szansę. Holender znowu miał dwie piłki meczowe i ponownie ich nie wykorzystał. Doszło do tie-breaka, w którym wyraźnie lepszy okazał się Rune i to on sięgnął po tytuł w Monachium.

 


Wyniki

Finał singla:

Holger Rune (Dania, 1) – Botic van de Zandschulp (Holandia, 4) 6:4, 1:6, 7:6(3)

Stuttgart – Iga Świątek. Jak Sabalenka pomogła Ukrainie

/ Artur Rolak , źródło: Korespondencja ze Stuttgartu, foto: AFP / East News

Iga Świątek, pokonując Arynę Sabalenkę 6:3, 6:4 w finale Porsche Tennis Grand Prix, obroniła tytuł sprzed roku i powiększyła kolekcję samochodów tej marki o model taycan turbo S sport tourismo. Przy okazji odpowiedziała krytykom martwiącym się o jej formę.

Artur Rolak ze Stuttgartu

Nie zawsze można jednoznacznie i bez ryzyka pomyłki wskazać moment przesądzający o wyniku meczu trwającego godzinę i 50 minut. W tym przypadku nie jest to trudne. Przez siedem i pół gema z mniejszą lub większą swobodą obie tenisistki konwertowały swoje gemy serwisowe. Przy stanie 40-40 w ósmym Świątek została zepchnięta do głębokiej defensywy poza linią końcową. Kolejną piłkę, wracającą już chyba tylko siłą woli, Sabalenka nie tylko mogła, ale powinna była skończyć. Wystarczyło trafić w kort, jednak tenis z nutą subtelności nie leży w naturze Białorusinki. Smeczem trafiła w siatkę i rozsypała się psychicznie.

– To tak nie działa – odpowiedziała później Polka na pytanie, czy ten mecz faktycznie rozstrzygnął się w ósmym gemie. – Wystarczyłaby tylko chwila nieuwagi i wszystko mogłoby się odwrócić. W tytm turnieju Aryna była już w podobnej sytuacji, a jednak wracała do gry. Musiałam więc walczyć do ostatniej piłki.

Finał mógł zakończyć się jeszcze szybciej, ponieważ Świątek rozsiadła się wygodnie za kierownicą i nie wypuszczała jej z rąk. Sabalenkę trzymał w grze jedynie serwis, w który od czasu do czasu wplatała asy. Każde podanie bez odpowiedzi było warte 356 euro. Fundacja, na której konto trafią te pieniądze (w tym meczu pięć asów Białorusinki i jeden Polki), pomaga między innymi ukraińskim sportowcom – ofiarom rosyjskiej agresji.

– Przez ostatni rok nauczyłam się akceptować porażki, wyciągać z nich wnioski i starać się bardziej następnym razem. Miałam dziś sporo szans, lecz popsułam kilka łatwych piłek. Serwis nie jest najsilniejszą bronią Igi, a mimo to nie potrafiłam go przełamać. Nie jestem przesądna, nie mówię, że do trzech czy czterech razy sztuka. Mam po prostu nadzieję, że za rok wreszcie będę w stanie się zrewanżować – zapowiedziała Sabalenka.

Nie trzymamy za słowo.


Wyniki

Finał singla:

Iga Świątek (Polska, 1) – Aryna Sabalenka (Białoruś, 2) 6:3, 6:4.

Iga Świątek ponownie najlepsza w Stuttgarcie!

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.wtatennis.com/, oprac. własne, foto:

Iga Świątek obroniła tytuł w Stuttgartcie! W finale niemieckiej imprezy Polka pokonała w dwóch setach Arynę Sabalenkę.

Końcowy mecz Porsche Tennis Grand Prix był siódmym pojedynkiem między obiema tenisistkami. Przed rozpoczęciem dzisiejszych zmagań Polka wygrała cztery starcia z Białorusinką, a wśród nich był także zeszłoroczny finał zawodów w Badenii-Wirtembergii.

Tym razem 21-latka także nie dała większych szans rywalce i pewnie wygrała wynikiem 6:3 6:4.

Więcej informacji wkrótce.


Wyniki

Porsche Tennis Grand Prix (finał):

I. Świątek (Polska, 1) – A. Sabalenka (2) 6:3 6:4