Rzym. Hurkacz przedwcześnie odpada z turnieju

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Hubert Hurkacz w kiepskim stylu pożegnał się z turniejami rangi ATP Masters 1000 rozgrywanymi na europejskiej mączce. W sobotę Polak przegrał w meczu drugiej rundy imprezy rozgrywanej w Rzymie z Jeffreyem Johnem Wolfem.

Polak i Amerykanin wyszli na kort ponad dwie godziny później, niż pierwotnie zakładano. Przyczyną opóźnienia były opady deszczu, które we wczesnych godzinach popołudniowych nawiedziły stolicę Włoch. Początek meczu upłynął pod znakiem dominacji serwujących. Problemy Huberta rozpoczęły się przy stanie 4:3 dla jego przeciwnika. Od tamtego momentu to Wolf stał się stroną kreującą grę i dyktującą warunki. Agresywne returny reprezentanta Stanów Zjednoczonych sprawiły, że po chwili byliśmy świadkami pierwszego przełamania. Do straty podania przyczyniła się również dyspozycja serwisowa Hurkacza, która była daleka od idealnej. W kolejnym gemie, mimo gry na przewagi, Hubert nie miał żadnego break pointa. Partię na swoje konto zapisał więc Wolf, wykorzystując drugą piłkę setową.

Na początku kolejnej odsłony meczu Amerykanin przedłużył serię wygranych gemów z rzędu do czterech i ponownie przełamał Wrocławianina. Dobrym obrazem dyspozycji Huberta w tym meczu był szósty gem drugiej partii – przy stanie 3:2 z perspektywy tenisisty urodzonego w Cincinnati i jego serwisie. Gema zdecydowanie lepiej rozpoczął Hurkacz, który wyszedł na prowadzenie 30:0. Wydawało się, że może być to punkt zwrotny meczu.  Jednak naszego rodaka nie było stać na nic więcej, nawet jeżeli w jednym z punktów wystarczyło przebić piłkę na drugą stronę siatki. Warunki nieustannie dyktował Wolf Wolf. Jedyny break point na początku partii dał mu zasłużone zwycięstwo nad przeciwnikiem rozstawionym z „czternastką”, które Amerykanin odniósł w godzinę i 15 minut.

Dla Hurkacza jest to drugie z rzędu odpadnięcie z turnieju w Rzymie już na początku imprezy. Byliśmy świadkami pierwszego od dwóch miesięcy meczu Polaka, w którym nie zobaczyliśmy ani jednego tie-breaka. Jednakże zdecydowanie nie takiego spotkania w wykonaniu naszego najlepszego tenisisty oczekiwaliśmy.

 


Wyniki

Druga runda singla:

Jeffrey John Wolf (USA) – Hubert Hurkacz (Polska, 14) 6:3, 6:4

Rzym. Magda Linette zakończyła rywalizację w singlu

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/wtatennis.com, foto: AFP

Magda Linette odpadła w trzeciej rundzie singlowego turnieju rozgrywanego na Foro Italico. Lepsza od naszej tenisistki okazała się Beatriz Haddad Maia. Polce pozostała jeszcze rywalizacja w grze podwójnej.

Magda Linette nie może zaliczyć do udanych spotkania trzeciej rundy turnieju WTA w Rzymie. Jej rywalką była Beatriz Haddad Maia, czyli Brazylijka występująca w tej imprezie jako rozstawiona zawodniczka z numerem „12”. Spotkanie od początku było trudne dla reprezentantki Polski.

W pierwszym secie 31-latka szybko straciła swój serwis. Później jednak zdołała odrobić straty, ale przeciwniczka natychmiast ponownie wysunęła się na prowadzenie, a po chwili wygrała pierwszą partię 7:5.

Drugi set zaczął się fatalnie dla Magdy Linette. Tenisistka urodzona w Poznaniu przegrała cztery gemy z rzędu, więc jej sytuacja stała się arcytrudna. Polka jednak nigdy się nie poddaje i w tym meczu po raz kolejny udowodniła, że braku walki absolutnie nie można jej zarzucić.

Linette udało zbliżyć się do Brazylijki na dystans jednego gema – 3:4. To niestety nie wystarczyło do wygrania tej partii, ponieważ Haddad Maia wciąż miała przewagę przełamania i utrzymała ją do końca meczu. 26-latka z Sao Paulo zwyciężyła 7:5, 6:4 i zameldowała się w 1/8 finału prestiżowego turnieju WTA w Rzymie.

Dla Magdy Linette to jednak jeszcze nie koniec tegorocznej rywalizacji na Foro Italico. Poznanianka jeszcze dziś powinna rozegrać mecz deblowy w parze z Czeszką Marketą Vondrousovą.


Wyniki

Trzecia runda gry pojedynczej kobiet:

Beatriz Haddad Maia (Brazylia, 12) – Magda Linette (Polska, 17) 7:5, 6:4

Boris Becker surowo ocenił formę Alexandra Zvereva

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.ubitennis.net/, własne, foto: AFP

W zeszłym roku, podczas turnieju na kortach Rolanda Garrosa, Alexander Zverev doznał poważnej kontuzji. Niemiec wyleczył już uraz i powrócił do rywalizacji, ale od dłuższego czasu nie może odnaleźć formy. Obecną dyspozycję 26-latka ocenił jego słynny rodak Boris Becker.

Obecny sezon nie jest łatwy dla Alexandra Zvereva. Finalista US Open z 2020 roku regularnie występuje w turniejach, ale od dawna nie pokonał żadnego zawodnika pierwszej dwudziestki rankingu i notuje rozczarowujące rezultaty. Reprezentant naszych zachodnich sąsiadów dotarł do półfinału w Dubaju, ale – poza tym – ma problem z osiąganiem dalekich faz zawodów. Stan ten zmartwił legendę niemieckiego tenisa, Borisa Beckera. Były zawodnik wyraził swoją opinię o młodszym koledze w podcaście nagrywanym dla stacji Eurosport:

On miał uraz niemal dwanaście miesięcy temu. To już przeszłość, a rzeczywistość jest brutalna. Tak działa sport. Sasza jest zdrowy, ale wciąż nie wrócił na swój dobry poziom. Jest wiele powodów, ale ważne, by nie szukać przyczyn w pechu czy warunkach na korcie. Wiem, że on jest wobec siebie bardzo krytyczny, więc ufam, że będzie ze sobą szczery i to zrozumie. Musi porozmawiać ze swoim teamem i solidniej potrenować. Teraz jego tenis nie wygląda tak, jak powinien.

-To prawda, że sytuacja w rozgrywkach jest dynamiczna. Nie skupiamy się już tak bardzo na „Wielkiej Trójce”, a Sasza musi pamiętać także o młodszych konkurentach. Niestety kolejne pokolenie go wyprzedziło. Nie chodzi tu tylko o Alcaraza, ale także o Sinnera, Fritza czy Rune. Kariera ma swoje etapy i – w pewnym momencie – musisz wygrać pierwszy turniej wielkoszlemowy. Rywale bowiem nie śpią, a w tourze wciąż pojawiają się nowe osoby. Alexander nie wykorzystał swojego „okienka” z różnych powodów, a teraz musi podziwiać młodszych kolegów i się od nich uczyć. Powinien zapytać samego siebie, co należy zmienić, by im dorównać – podsumował 55-latek.

Alexander Zverev wygrał łącznie 19 tytułów singlowych. Obecnie zajmuje 22 miejsce w rankingu ATP.

Rzym. Niespodziewana rywalka Świątek, kolejna groźna konkurentka Polki poza turniejem

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Po tym jak w czwartek z rywalizacją na Foro Italico pożegnały się Aryna Sabalenka i Jessica Pegula, w piątek dołączyła do nich Ons Jabeur. Z Tunezyjką w 1/2 finału miała szansę spotkać się Iga Świątek, której kolejną rywalką będzie Lesia Tsurenko. Swój pierwszy mecz w tegorocznej edycji rzymskiego turnieju wygrała Jelena Rybakina. Czyli tenisistka z którą liderka światowego rankingu może zagrać w 1/4 finału.

Kazaszka to jedna z nielicznych tenisistek, którym udało się znaleźć sposób na Igę Świątek dwukrotnie, odkąd została liderką rankingu. Jednak by panie kolejny raz ze sobą zagrały, muszą wygrać jeszcze po dwa spotkania. W piątek turniejowa jedynka bez straty gema pokonała Anastazję Pawliuczenkową. Z kolei Elena Rybakina wygrała z Jasminą Paolini.

W pierwszej odsłonie mistrzyni Wimbledonu 2022 miała małe problemu. Spotkanie rozpoczęła od prowadzenia 3:0. Jednak od tego momentu przegrała cztery gemy z rzędu, aby ostatecznie doprowadzić do tie-breaka. W nim przegrywała 2-4, aby wygrać pięć kolejnych akcji i wyjść na prowadzenie w całym spotkaniu. W drugiej odsłonie emocje opadły. Rybakina szybko uciekła rywalce na 4:0, gdy ta wygrała jedynego w tej części meczu gema, aby po nieco ponad 90 minutach gry zakończyć spotkanie. Awans do trzeciej rundy to dla tenisistki z Kazachstanu powtórzenie najlepszego wyniku z kortów Foro Italico. Taki etap rywalizacji uzyskała również przed rokiem oraz w 2020 roku.

Z Jeleną Rybakiną Iga Świątek ma szansę spotkać się w 1/4 finału. A jej najnowszą przeciwniczką będzie niespodziewanie Lesia Tsurenko. Ukrainka postarała się o niespodziankę, pokonując rozstawioną z numerem „28” Bernardę Perę. W pierwszym secie faworytka prowadziła 4:1, aby przegrać pięć gemów z rzędu. W drugiej partii tenisistka z Włodzimierzca prowadziła 5:1, aby pozwolić rywalce zbliżyć się na jednego gema. Ostatecznie zdołała zamknąć całe spotkanie.

Spotkanie między Igą Świątek i Lesią Tsurenko odbędzie się w niedzielę. Będzie to drugi mecz obu pań. Poprzednio zmierzyły się w pierwszej rundzie zeszłorocznego Roland Garros i górą była nasza tenisistka 6:2, 6:0.

Przed rokiem w finale imprezy zmierzyły się Iga Świątek i Ons Jabeur. Tegoroczna drabinka ułożyła się w ten sposób, że panie miały okazje rozegrać mecz w 1/2 finału. Jednak do tego nie dojdzie, ponieważ Tunezyjka przegrała już swój pierwszy mecz na rzymskich kortach, a jej pogromczynią okazała się Paula Badosa.

Premierowa partia przebiegała pod dyktando Hiszpanki, która jedynego gema straciła przy prowadzeniu 5:0. W drugiej partii Tunezyjka prowadziła 3:1. Jednak z kolejnych sześciu rozegranych gemów pięć powędrowało na konto tenisistki z Półwyspu Iberyjskiego i to ona zapewniła sobie awans do trzeciej rundy. Było to czwarte wygrane spotkanie byłej wiceliderki rankingu z tenisistką z Tunezji.


Wyniki

Druga runda:

Paula Badosa (Hiszpania) Ons Jabeur (Tunezja, 4) 6:1, 6:4

Elena Rybakina (Kazachstan, 7) – Jasmine Paolini (Włochy) 7:6, 6:1

Daria Kasatkina (8) – Lisa Pigato (Włochy) 6:1, 6:0

Maria Sakkari (Grecja, 9) – Barbora Strycova (Czechy) 6:1, 6:3

Barbora Krejcikova (Czechy, 10) – Danka Kovinic (Czarnogóra) 6:2, 4:1 i krecz

Camila Giorgi (Włochy) – Jekatarina Aleksandrowa (15) 6:4, 6:2

Ludmila Samsonova (16) – Anett Kontaveit (Estonia) 6:3, 6:3

Karolina Muchova (Czechy) – Martina Trevisan (Włochy, 18) 3:6, 6:3, 7:5

Jelena Ostapenko (Łotwa, 20) – Sorana Cirstea (Rumunia) 6:3, 3:6, 6:2

Donna Vekić (Chorwacja, 21) – Aliaksandra Sasnowicz 3:6, 6:3, 6:3

Marketa Vondrousova (Czechy) – Bianca Andreescu (Kanada, 24) 6:0, 6:1

Anna Kalinskaya – Elise Mertens (Belgia, 25) 6:4, 4:6, 6:3

Julia Grabher (Austria) – Jill Teichmann (Szwajcaria, 26) 7:6(4), 5:7, 6:3

Lesia Tsurenko (Ukraina) – Bernarda Pera (Brazylia, 28) 6:4, 6:4

Marta Kostiuk (Ukraina, 32) – Claire Liu (USA) 6:0, 6:4