Iga Świątek i Aryna Sabalenka powalczą w sobotnim finale turnieju WTA 1000 w Madrycie. Będzie to pojedynek dokładnie tych samych tenisistek, które niespełna dwa tygodnie temu zmierzyły się w meczu o tytuł imprezy w Stuttgarcie.
Bycie rozstawioną w drabince zawodniczką to nie tylko nobilitacja, ale także swego rodzaju obciążenie i presja. Z którą nie każda tenisistka sobie radzi. Nie zawsze te najwyżej rozstawione występują w ostatnim meczu turnieju. W tegorocznej edycji madryckiego „tysięcznika” dojdzie do pojedynku turniejowej „jedynki” i turniejowej „dwójki”. Dodatkowo będzie to drugi taki turniej w sezonie na mączce w którego finale spotkają się światowa liderka i wiceliderka.
W przeszłości taka historia zdarzała się tylko dwukrotnie. W 2013 roku Serena Williams i Maria Szarapowa najpierw zmierzyły się w finale Mutua Madrid Open. Kilka tygodni później ponownie stanęły przeciwko sobie w meczu o tytuł na kortach Rolanda Garrosa. A jeszcze wcześniej dwa finały najwyżej rozstawionych na mączce w jednym sezonie miały miejsce w 1984 roku za sprawą Chris Evert. Zarówno przed dekadą jak i przed czterdziestoma laty zwyciężczyni pierwszego meczu triumfowała również w drugim spotkaniu.
Iga Świątek i Aryna Sabalenka rywalizowały już ze sobą wielokrotnie i znają się bardzo dobrze. Sobotni mecz będzie trzynastym pojedynkiem między raszynianką, a tenisistką z Mińska. Dotychczasowy bilans spotkań jest korzystny dla naszej tenisistki i wynosi 8:4. Ostatni raz obie panie grały ze sobą w stuttgarckiej Porsche Arenie w finale WTA 500. Zwycięstwo odniosła wówczas liderka światowego rankingu. Jednak jej ówczesna oraz najbliższa rywalka już zapowiedziała, że mecz, który zostanie rozegrany w sobotę będzie zupełnie inny.
– Naprawdę zależy mi na tym rewanżu, Zagrałabym tym razem z większą pasją, ale bez niepotrzebnego pośpiechu. Wszystko robiłabym po kolei i lepiej, żeby zdobyć ten tytuł. Z Igą zawsze są to wielkie bitwy, trudne mecze. Lubię mierzyć się z nią na korcie. I chcę dokonać zemsty. Za mną do tej pory magiczny sezon i mam nadzieję, że będę mogła kontynuować tę podróż – skomentowała czekające ją spotkanie oraz obecny sezon mistrzyni Mutua Madrid Open 2021. Sabalenka w tamtej imprezie była turniejową „piątką”, a w meczu o tytuł pokonała liderkę światowego rankingu – Ashleigh Barty.
Faworytką spotkania wydaje się być Iga Świątek. Jednak również Sabalenka nie jest skreślana przez kibiców i ekspertów. Jak przyznają kort w Madrycie jest nieco inny od tego u naszych zachodnich sąsiadów. Szans dla mistrzyni Australian Open 2023 upatruje się w tym, że nawierzchnia w Caja Magica jest nieco szybsza od tej w Porsche Arenie. Jak przyznała w rozmowie z mediami Iga Świątek obecność w tourze takiej zawodniczki jak Sabalenka jest dla Polki pomocne.
– Na pewno obie jesteśmy takimi zawodniczkami, które napędzają się do wzajemnego rozwoju. Motywujemy się wzajemnie, więc fajnie, że jest taka osoba. A także że ja jestem też jedną z tych, co są w czołówce i mogę grać w finałach. Obie pokazujemy stabilność, jeżeli chodzi o formę. Myślę, że to jest taki fajny przykład dla mediów, które przez wiele lat mówiły, że damski tenis jest niestabilny. My pokazujemy, że jest inaczej – podkreśliła Polka, która z Białorusinką po raz czwarty zmierzy się na mączce i żadnego z trzech dotychczasowych spotkań na korcie ziemnym nie przegrała.
Iga Świątek w finale imprezy głównego cyklu wystąpi po raz siedemnasty i powalczy o czternasty tytuł mistrzowski. Z kolei dla wiceliderki rankingu będzie to 23. finał w którym spróbuje zdobyć trzynasty tytuł mistrzowski. Spotkanie finałowe zaplanowano na godzinę 18:30.