Do siedmiu razy sztuka. Tak może mówić dzisiaj Jannik Sinner. Włoch potrzebował bowiem właśnie siedmiu meczów, by w końcu pokonać Daniła Miedwiediewa. W finale turnieju ATP 500 w Pekinie Włoch rozegrał fantastyczne spotkanie i uporał się z Rosjaninem po dwóch tie-brekach. To jego trzeci tytuł w obecnym sezonie i dziewiąty w całym dorobku.
Choć obaj tenisiści w imponującym stylu wygrali swoje półfinały i już przed ich starciem było jasne, że w najnowszym notowaniu rankingu ATP będą zajmować sąsiadujące ze sobą miejsca, to w ich potyczce możliwe było wskazanie faworyta. Wynikało to z faktu, iż Miedwiediew rozstrzygnął na swoją korzyść wszystkie sześć jak dotąd rozegranych meczów z Włochem, w tym finały w Rotterdamie i Miami w obecnym sezonie. Ich środowy pojedynek pokazał jednak, że reprezentant Italii znalazł w końcu sposób na moskwianina i jego styl gry.
Premierowa odsłona miała wyrównany przebieg. Aktywniejszą i ofensywniejszą stroną był w niej Sinner. Przy serwisie wdrażał taktykę pomyślnie stosowaną przez Carlosa Alcaraza i Novaka Dżokovicia w meczach z Miedwiediewem i starał się przemieszczać w stronę siatki, by wykorzystać jego dalekie ustawienie do returnu. Z kolei największymi atutami po stronie 27-latka z Moskwy, oprócz podania, była defensywa i znakomite minięcia.
To też Rosjanin jako pierwszy, w piątym gemie, miał możliwość zdobycia przełamania. Włoch zdołał jednak oddalić zagrożenie. Sam swoich szans doczekał się w gemie ósmym. Piłka bezpośrednio wygrana returnem z bekhendu dała mu wtedy dwa break-pointy. Żadnego z nich nie zamienił na punkt, a największe pretensje do siebie mógł mieć po drugim z nich, kiedy to wyrzucił smecz na aut.
Ostatecznie lepszego w tej części gry musiał wyłonić tie-break. Dość niespodziewanie miał on jednostronny przebieg. 22-latek z San Candido wygrał jego pięć pierwszych piłek, co zapewniło mu bezpieczną przewagę. Miedwiediew nie był w stanie odnaleźć swojej najlepszej dyspozycji i skończył całą rozgrywkę z zaledwie dwoma punktami na koncie.
Druga partia nie różniła się znacząco od poprzedniej. Żaden z graczy ponownie nie dał w niej odebrać sobie podania. Jedyne szanse na przełamanie miał Sinner w trzecim gemie, ale jego rywal obronił wszystkie trzy wypracowane przez niego break-pointy. Do rozstrzygnięcia losów seta znów potrzebny był zatem tie-break.
Włoch zaczął go wyśmienicie od mini przełamania już w pierwszym punkcie. Następnie potwierdził zdobytą zaliczkę piłkami przy swoim serwisie. Chwilę później, przy stanie 5:2, popisał się spektakularnym forhendowym minięciem w pełnym biegu, które dało mu cztery piłki meczowe. Wygrywającym returnem wykorzystał już pierwszą z nich i po dokładnie dwóch godzinach walki mógł cieszyć się z przełamania złej passy w meczach z Rosjaninem.
– Danił, dziękuję ci, że pozwoliłeś mi wygrać przynajmniej jeden mecz – żartował podczas ceremonii wręczenia nagród Włoch. – Mamy za sobą ciężkie batalie, szczególnie w tym sezonie. Dziękuję za uczynienie mnie lepszym graczem. Wraz z moim zespołem dużo trenowałem, by cię pokonać. Dzielenie tego momentu z tobą jest wyjątkowe – dodał.
Tym samym Sinner zapisał na swoim koncie trzeci tytuł w tym roku i dziewiąty w całej karierze. Punkty zgromadzone w pekińskich zmaganiach pozwolą mu awans na rekordowe, czwarte miejsce, w najbliższym zestawieniu rankingu ATP. Włoch niemal zagwarantował już sobie również udział w wieńczącym sezon turnieju ATP Finals, który w listopadzie odbędzie się w Turynie. Miedwiediew z kolei po raz 35 grał w finale imprezy ATP i poniósł 15. porażkę.
Wyniki
Finał gry pojedynczej:
Jannik Sinner (Włochy, 6) – Danił Miedwiediew (2) 7:6(2), 7:6(2)