Australian Open potrwa dłużej niż zwykle

/ Piotr Rutkowski , źródło: tennis.com, oprac. własne, foto: AFP

Po raz pierwszy w historii Australian Open rozpocznie się w niedzielę – taką informację podał dyrektor turnieju Craig Tiley. Ma to na celu ograniczenie prawdopodobieństwa opóźnień, które między innymi w tym roku trapiły organizatorów. Zwiększenie długości trwania premierowego szlema w roku, to kolejna istotna zmiana w najważniejszych imprezach tenisowych w ostatnim czasie. 

Wysłuchaliśmy opinii graczy i fanów i jesteśmy podekscytowani możliwością dostarczenia rozwiązania, które zminimalizuje liczbę opóźnień przy jednoczesnym zapewnieniu uczciwego i godziwego harmonogramu na kortach stadionu – stwierdził dyrektor turnieju Australian Open Craig Tiley.

Zwiększenie długości trwania Australian Open do 15 dni jest jedną z wielu zmian, które miały miejsce w ostatnim okresie w imprezach wielkoszlemowych. Dla przykładu w Roland Garros można rozgrywać mecze w sesji nocnej. US Open dodał sesję nocną na stadionie Louisa Armstronga (pierwsza na korcie Artura Ashe’a – przyp. red.). Z kolei w Wimbledonie zarówno na korcie centralnym jak i numer 1 można grać pod dachem. Pozwala to na rywalizację aż do 23:00 czasu lokalnego.

Mniej meczów w sesji dziennej na głównych kortach

Każda sesja dzienna na Rod Laver Arena i Margaret Court Arena (tak nazywają się dwa główne korty w Australian Open – przyp. red.) będzie obejmować co najmniej dwa mecze – zmiana z co najmniej trzech – a sesje nocne nadal będą składać się z dwóch spotkań. Pierwsza runda – podobnie jak w przypadku Rolanda Garrosa – będzie rozgrywana przez trzy dni. Dzięki takiemu rozwiązaniu zapewne nie dojdzie do przypadku jaki miał miejsce w tegorocznym Wielkim Szlemie Azji i Pacyfiku. Wówczas Andy Murray kończył mecz z Thanasi Kokkinakisem po czwartej nad ranem czasu lokalnego…

Nie jest tajemnicą, że jeden dodatkowy dzień turnieju Australian Open ma przynieść organizatorom dodatkowe wpływy. Średnio organizatorzy turnieju w Melbourne sprzedają podczas pierwszych dni imprezy ponad 30 tys. biletów każdego dnia.

Australian Open 2024 potrwa od 14 do 28 stycznia.

Pekin. Kłopoty faworytek

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Aryna Sabalenka, Coco Gauff i Jessica Pegula zameldowały się w trzeciej rundzie turnieju WTA 1000 w Pekinie. Z rywalizacją pożegnała się Ons Jabeur.

Forma Tunezyjki to istna huśtawka nastrojów. Po tym jak w Guadalajarze tenisistka z Afryki bardzo szybko pożegnała się z rywalizacją, w ubiegłym tygodniu Jabeur sięgnęła po tytuł mistrzowski w Nankin. W tym tygodniu w Pekinie jednak rozstawiona z numerem siódmym tenisistka sukcesu nie powtórzy. W meczu drugiej rundy uległa Marcie Kostiuk, którą to w styczniu tego roku pokonała podczas turnieju w Adelajdzie.

Nie bez kłopotów awans do trzeciej rundy zapewniły sobie trzy najwyżej rozstawione, obok Igi Świątek, tenisistki, które we wtorek rywalizowały o awans do grona najlepszych szesnastu tenisistek imprezy. Największy kłopot z wygraniem spotkania miała Coco Gauff. Mistrzyni US Open 2023 potrzebowała ponad trzech godzin i trzech setów, aby zakończyć turniejowy występ Petry Martić.

Również trzysetowy pojedynek ma za sobą Jessica Pegula. Amerykanka w meczu 1/32 finału okazała się lepsza od Anny Blinkovej. Zawodniczka z Moskwy wygrała po tie-breaku partię otwarcia, ale w dwóch kolejnych odsłonach Amerykanka przegrała tylko trzy gemy.

W dwóch setach sprawę awansu załatwiła Aryna Sabalenka. Białorusinka dla której jest to pierwszy turniej w roli liderki światowego rankingu w meczu drugiej rundy spotkała się z Katie Boulter. Kluczowym dla pierwszej odsłony był siódmy gem, w którym turniejowa „jedynka” przełamała podanie Brytyjki. W drugiej partii każda z tenisistek przegrała po razie swój serwis i losy tej części meczu rozstrzygnął tie-break. W nim od stanu 2-2 zawodniczka Leicester nie wygrała już żadnej akcji i pożegnała się z imprezą.

 


Wyniki

Druga runda:

Aryna Sabalenka (1) – Katie Boulter (Wielka Brytania) 7:5, 7:6(2)

Coco Gauff (USA, 3) – Petra Martić (Chorwacja) 7:5, 5:7, 7:6(2)

Jessica Pegula (USA, 4) – Anna Blinkova 6:7(2), 6:2, 6:1

Jelena Rybakina (Kazachstan, 5) – Tatiana Maria (Niemcy) 7:5, 6:0

Maria Sakkari (Grecja, 6) – Linda Fruhvirtova (Czechy) 6:4, 6:2

Marta Kostiuk (Ukraina) – Ons Jabeur (Tunezja, 7) 7:6(5), 6:1

Caroline Garcia (Francja, 9) – Julia Putincewa (Kazachstan) 6:3, 3:6, 6:3

Xinyu Wang (Chiny) – Daria Kasatkina (11) 6:4, 6:2

Weronika Kudermietowa (16) – Lesia Tsurenko (Ukraina) 3:6, 6:0, 6:0

Mirra Andriejewa – Anastazja Pawluczenkowa 6:2, 6:1

Astana. Drugi w sezonie tytuł Mannarino

/ Piotr Rutkowski , źródło: atptour.com, oprac. własne, foto: AFP

Francuz Adrian Mannarino (34. ATP) pokonał Amerykanina Sebastiana Kordę (28. ATP) w finale halowego turnieju ATP 250 w Astanie. To drugi w sezonie, a czwarty ogółem tytuł 35-letniego Francuza. Po meczu wyznał, że miał trochę szczęścia.

Przed pojedynkiem, który był nomen omen pierwszym starciem obu panów, zdawać się mogło że będzie on bardzo wyrównany, i o jego wyniku będą decydować niuanse. I tak rzeczywiście było. O losach pierwszej partii rozstrzygnęło jedno przełamanie, które nastąpiło w dziewiątym gemie przy serwisie Mannarino. Wydawało się, że wszystko toczyło się po myśli Kordy, który uzyskał „brejka” już w trzecim gemie drugiego seta. Jednak potem było coraz gorzej patrząc z perspektywy Amerykanina. Od stanu 3:1 przegrał on pięć gemów z rzędu. Najwyraźniej pozostało to w głowie podopiecznego Radka Stepanka, bo decydujący set to całkowita dominacja starszego z tenisistów, który w nagrodę mógł fetować drugi w sezonie tytuł. I co ciekawe, uczynił to jako pierwszy Francuz od 2020 roku (wtedy dwa tytuły padły łupem Monfilsa – przyp. red.).

Na początku meczu nie czułem się najlepiej – powiedział Mannarino. – Byłem trochę spięty. A potem, kiedy w drugim secie przegrywałem, próbowałem cieszyć się meczem i grać z mniejszym stresem. Spróbowałem kilku mocnych uderzeń i wyszło całkiem nieźle. Miałem trochę szczęścia, że ​​wróciłem w drugim secie, a potem w trzecim secie czułem się lepiej. Jestem całkiem zadowolony z tego meczu – podsumował leworęczny Francuz.

Droga Mannarino do tytułu w Astanie:

I runda – Arthur Rinderknech (Francja) 7:6(4), 6:2

II runda – Alibek Kachmazov (Q) 6:2, 5:7, 6:3

Ćwierćfinał – Jurij Rodionov (Austria, Q) 6:1, 7:6(6)

Półfinał – Sebastian Ofner (Austria) 6:4, 6:2

Finał – Sebastian Korda (USA, 5) 4:6, 6:3, 6:2

Tytuły Mannarino:

1. Rosmalen 2019 – korty trawiaste

2. Winston Salem 2022 – korty twarde (odkryte)

3. Newport 2023 – korty trawiaste

4. Astana 2023 – korty twarde (hala)

 


Wyniki

Finał singla:

Adrian Mannarino (Francja, 6) – Sebastian Korda (USA, 5) 4:6, 6:3, 6:2

Pekin. Rewelacyjny Sinner pokonuje Alcaraza w półfinale

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Fani tenisa w Chinach z pewnością nie narzekali na obsadę wtorkowych półfinałów turnieju ATP 500 w Pekinie. Tego dnia mogli obejrzeć dwa tenisowe klasyki. W pierwszym meczu Daniił Miedwiediew zmierzył się z Alexandrem Zverevem, w drugim natomiast o awans do finału zagrali Jannik Sinner i Carlos Alcaraz.

Spotkanie w stolicy Państwa Środka było już siedemnastą wzajemną konfrontacją Rosjanina i Niemca. Od pierwszych chwil inicjatywa leżała po stronie serwujących. W pewnym momencie delikatne problemy miał Miedwiediew, który zdołał jednak obronić dwa break pointy w środkowej fazie seta. Skuteczność podających dawała nadzieje na długą grę w premierowej odsłonie meczu. Tak się jednak nie stało. Po podwójnym błędzie serwisowym przy 5:4 Zverev stanął w obliczu piłek na przełamanie dla przeciwnika. Miedwiediew nie wykorzystał dwóch z nich, lecz za trzecią próbą udało mu się zakończyć seta.

Scenariusz drugiej partii był bardzo podobny. Od początku walka szła gem za gem. Jednak gdy tenisiści weszli w kluczowe momenty rozgrywki, Niemiec nie mógł odnaleźć dyspozycji sprzed zaledwie kilku minut. Zverev ponownie został przełamany przez trzeciego tenisistę świata. Następnie Miedwiediew dołożył gema wygranego przy serwisie i w ekspresowym tempie zakończył spotkanie.

Zdecydowanie więcej obiecywaliśmy sobie po drugim pojedynku. Wszyscy sympatycy tenisa z pewnością mieli w pamięci konfrontacje Alzaraza z Sinnerem z ubiegłorocznego US Open, czy tegorocznego turnieju w Miami. Wszyscy liczyli więc na długie i wyrównane spotkanie. Pierwszy set z pewnością zaspokoił apetyty oglądających. Hiszpan i Włoch rozgrywali fantastyczne wymiany, a gra była bardzo otwarta. W ciągu sześciu początkowych gemów panowie przełamywali się aż czterokrotnie. W drugiej fazie partii kontrolę nad gemami przejęli serwujący. Po ponad godzinie zaciętej rywalizacji o zwycięstwie musiał zadecydować tie-break. Dogrywkę zdecydowanie lepiej rozpoczął Sinner, który w pewnym momencie prowadził już 5-2. Alcaraz próbował później odwrócić losy tie-breaka, lecz zawodnik z Półwyspu Apenińskiego nie dał się dogonić.

Druga partia była już prawdziwą sztuką graną przez jednego aktora. Półfinalista tegorocznego US Open wyraźnie nie mógł wejść na najwyższe obroty i wiele razy dawał upust emocjom. Słabszą grę Alcaraza natychmiast wykorzystał fenomenalnie returnujący tego dnia Sinner. Włoch oddał rywalowi zaledwie jednego gema. Jannik rozegrał świetny mecz i to on będzie rywalem Daniiła Miedwiediewa w meczu o tytuł w Pekinie.

Po wtorkowym zwycięstwie Włoch może pochwalić się również osiągnięciem, którego nie dokonał żaden z aktywnie grających tenisistów. Sinner jest jedynym zawodnikiem, który czterokrotnie zdołał ograć Carlosa Alcaraza.


Wyniki

Półfinały singla:

Daniił Miedwiediew (2) – Alexander Zverev (Niemcy, 8) 6:4, 6:3

Jannik Sinner (Włochy, 6) – Carlos Alcaraz (Hiszpania, 1) 7:6(4), 6:1

Świątek kontra Linette. Hit w walce o ćwierćfinał China Open

/ Maria Kuźniar , źródło: Własne, foto: AFP

Na takie spotkanie kibice tenisa czekali już od dawna! W środę rano Iga Swiątek i Magda Linette zagrają ze sobą o awans do ćwierćfinału turnieju WTA w Pekinie. Przed nami dopiero ósmy pojedynek polskich tenisistek w historii i drugi w tak dużej imprezie.

Iga i Magda nigdy jeszcze ze sobą nie grały w oficjalnych rozgrywkach. Już kilka razy było blisko takiego starcia, wreszcie jednak doczekaliśmy się. W środę, nie przed godz. 10.00 polskiego czasu (trzeci mecz od godz. 6.00) zmierza się dwie najlepsze obecnie polskie tenisistki. Znają się bardzo dobrze, nie raz ze sobą trenowały i występowały razem w reprezentacji.

Faworytką na papierze jest Świątek. Dzieli je ponad 20 pozycji w rankingu i osiągnięcia. Z drugiej jednak strony Magda odbudowuje się po miesiącach gorszej formy. Niedawno grała w finale turnieju WTA 250 w Kantonie i całą imprezę na południu Chin może zaliczyć do udanych. W Pekinie pokazuje się, jak na razie, z bardzo dobrej strony. W singlu ograła już Wiktorię Azarenkę i Jennifer Brady, choć w drugim meczu pomogła kontuzja Amerykanki. Co więcej, Linette notuje też świetne wyniki w deblu. W parze z Peyton Stearns są już w ćwierćfinale turnieju w stolicy Chin. Ograły już aktualne  mistrzynie US Open, Gabrielę Dabrowski i Erin Routliffe.

Forma Igi wydaje się być wyższa niż w Tokio, gdzie mecze przegrywała przede wszystkim przez własne błędy. W Pekinie forma niedawnej liderki rankingu WTA wydaje się rosnąć. Iga pokazuje się nam z całkiem nowej strony, próbując nowych uderzeń i zmieniając taktykę. Szczególnie w pojedynku z Varvarą Grachevą wielokrotnie widzeliśmy Polkę przy siatce.

Jaki będzie więc rezultat polskiego pojedynku, trudno przewidzieć. Nie zmienia to jednak faktu, że to spotkanie już na pewno zapisze się w historii polskiego tenisa. Będzie to dopiero ósmy pojedynek naszych tenisistek w WTA. Iga do tej pory w głównych rozgrywkach grała z rodaczką tylko raz,  w ubiegłym roku w Warszawie bez większych problemów ograła Magdę Fręch.

Magda z kolei nie ma raczej zbyt dobrych wspomnień z meczów z innymi Polkami. Przegrała z Agnieszką Radwańską w 2015 r. i Magdą Fręch w ubiegłym sezonie. Osiem lat temu wygrała spotkanie z Ulą Radwańską.

Spotkanie Igi i Magdy będzie pierwszym pojedynkiem między polskimi tenisistkami z czołowej 50 rankingu i drugim spotkaniem w turniejach rangi WTA 1000. W 2009 roku, w Dubaju, w meczu sióstr Radwańskich wygrała ta młodsza, co uznano wówczas za sporą niespodziankę.

Alcaraz i Miedwiediew narzekają na nowe piłki

/ Izabela Modrzewska , źródło: tennishead.net/oprac.własne, foto: AFP

Carlos Alcaraz i Daniił Miedwiediew w swoim pomeczowych konferencjach podczas turnieju ATP 500 w Pekinie opowiedzieli o swoich trudnych doświadczeniach z nowymi piłkami. Oprócz nich głos zabrali również Taylor Fritz i Stan Wawrinka.

Hiszpański tenisista przyznał, że ciężko gra się nowymi piłkami, ale jest to kwestia przyzwyczajenia. – Czułem to od pierwszych treningów. Czasem jest trudno, ale zawodnik musi się do tego przyzwyczaić. (…) Na tym turnieju już po jednym lub dwóch gemach, piłka staje się inna – podkreślił 20-latek.

Zapytany o swoje odczucia po awansie do ćwierćfinału turnieju, Daniił Miedwiediew porównał piłki do „grejpfruta”. – Już po paru uderzeniach piłki stają się większe i bardziej zwiotczałe, jak grejpfrut. Czasem gramy wymiany po trzydzieści uderzeń bo tak trudno zakończyć akcję tym jednym zwycięskim. Z tymi piłkami każdy punkt trzeba grać na 100%. 

Problematyczna kwestia piłek nie dotyczy tylko turnieju w Pekinie. Stan Wawrinka skomentował niedawno instagramowy post belgijskiego tenisisty, Zizou Bergsa, który doznał w ostatnim czasie kontuzji nadgarstka. – Myślę, że trzeba zwrócić uwagę na częste kontuzje nadgarstków u zawodników. Można by potencjalnie tego uniknąć gdyby piłki nie byłyby zmieniane co tydzień @atptour @ptpaplayers – oświadczył Szwajcar.

Podobne zdanie ma Taylor Fritz, który przyznał, że ma kłopoty zdrowotne związane z częstą zmianą piłek na kortach twardych w Ameryce Północnej. – Mam problemy z nadgarstkami od czasu US Open przez zmianę piłek. Mieliśmy trzy rodzaje różnych piłek w ciągu trzech tygodni.

W damskim tenisie również pojawiły się skargi związane z nowymi piłkami. Swój głos zabrały m.in Marketa Vondrousova, która zmagała się z kontuzją barku czy też Ons Jabeur.

Pekin. Będzie „polski” mecz w Chinach!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Iga Świątek zagra z Magdą Linette o ćwierćfinał turnieju w Pekinie. Wiceliderka rankingu poradziła sobie we wtorek z Varvarą Grachevą. 

Po raz pierwszy Idze Świątek przyszło mierzyć się z Varvarą Grachevą. Nasza reprezentantka nie miała okazji do starcia z pochodzącą z Rosji tenisistką, zanim ta zaczęła reprezentować Francję. Oczywiście wiceliderka rankingu była faworytką tego spotkania, ale po ostatnich tygodniach mogliśmy mieć wątpliwości co do jej dyspozycji. Tymczasem Gracheva to solidna zawodniczka.

Początek spotkania był jednak bardzo przekonujący w wykonaniu Świątek. Szybko zdobyła przewagę przełamania. Po krótkim czasie prowadziła 4:1 z podwójnym breakiem. Francuzkę stać było na odrobienie części strat, ale nie była w stanie odwrócić losów seta. Iga wygrała go 6:4.

Druga partia zaczęła się długim gemem, który przyniósł przełamanie dla Polki. Raszynianka nie zdążyła jednak jeszcze potwierdzić tej przewagi utrzymaniem serwisu, a nad kortami w Pekinie zaczął padać deszcz. Tenisistki musiały opuścić kort. Po około 90 minutach mecz udało się wznowić, a przerwa znakomicie wpłynęła na Polkę. Przegrała już tylko jednego gema, a i ten nie przyszedł Grachevej łatwo. Francuzka wyszła z 0:40 przy własnym podaniu.

Wygrana Świątek oznacza, że o ćwierćfinał zmierzy się z Magdą Linette. Będzie to dopiero pierwsze oficjalne starcie naszych reprezentantek na arenie międzynarodowej. Mecz powinien zacząć się w środę ok. 4:00 czasu polskiego.


Wyniki

Iga Świątek (Polska, 2) – Varvara Gracheva (Francja) 6:4, 6:1

Pekin. Linette w ćwierćfinale debla

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.wtatennis.com/, oprac. własne, foto: AFP

Magda Linette przeżywa w Pekinie dobry moment. Polka jest już w trzeciej rundzie turnieju gry pojedynczej, a dziś rano dołożyła do tego rezultatu także awans do ćwierćfinału debla.

W zawodach gry podwójnej, rozgrywanych w chińskiej stolicy, partnerką naszej tenisistki jest Peyton Stearns. W meczu o miejsce w najlepszej ósemce turnieju Polka i Amerykanka mierzyły się z parą złożoną z dwóch doświadczonych zawodniczek – Gabrielą Dabrowski i Erin Routliffe. Drugą z pań polscy kibice mogą kojarzyć z występów w duecie z Alicją Rosolską.

Spotkanie w Pekinie doskonale rozpoczęło się dla Magdy i Peyton. Para wywalczyła dwa przełamania już na początku pierwszej partii i mogła czuć się dość pewnie. W toku rywalizacji jeden z „brejków” został odrobiony przez rywalki, ale wydarzenie to nie wpłynęło znacząco na przebieg seta. W siódmym gemie, prowadzące wtedy 4:2 Linette i Stearns, ponownie odebrały podanie przeciwniczkom, a potem spokojnie zamknęły partię swoim serwisem.

Drugiego seta Polka i Amerykanka zaczęły równie imponująco. Po siedmiu gemach prowadziły bowiem 5:2 z dwoma przełamaniami i do końcowego sukcesu brakowało im bardzo niewiele. W kluczowym momencie Dabrowski i Routliffe wzięły się jednak do pracy i odrobiły wszystkie straty, broniąc po drodze piłek meczowych. Zryw Kanadyjki i reprezentantki Nowej Zelandii dał im rezultat 5:5 i serwis, po którym mogły objąć prowadzenie w secie.

W jedenastym gemie do wygrywania wróciły jednak Linette i Stearns, które przełamały rywalki i jeszcze raz otworzyły sobie drzwi do wygranej. Do zakończenia meczu potrzebny był im zatem jeden gem, ale znów nie zdołały obronić własnego podania. Oznaczało to tie-break, który okazał się niezbyt zacięty. Polka i Amerykanka triumfowały w nim do trzech i po niemal półtorej godziny walki zameldowały się w ćwierćfinale.


Wyniki

 

Pekin (druga runda debla):

M. Linette (Polska) / P. Stearns (USA) – G. Dabrowski (Kanada. 4) / E. Routliffe (Nowa Zelandia, 4) 6:2 7:6 (3)