Kluż-Napoka. Faworytka gospodarzy zatrzymana, Korpatsch z pierwszym tytułem

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Niedziela była wyjątkowym dniem dla Tamary Korpatsch. Niemka w finale Transylvania Open pokonał miejscową faworytkę Elenę-Gabrielę Rusę i zdobyła pierwszy tytuł w karierze.

Rumunka bardzo dobrze weszła w spotkanie i wyszła na prowadzenie 3:0 z podwójnym przełamaniem. W tym momencie Niemka zdecydowanie podniosła jednak poziom swojej gry, a reprezentantka gospodarzy nie była w stanie na to odpowiedzieć. Korpatsch wygrała sześć gemów z rzędu i objęła prowadzenie w meczu.

Zawodniczka naszych zachodnich sąsiadów dobrze rozpoczęła również drugą odsłonę spotkania i jako pierwsza zdobyła przełamanie. Ruse od razu odrobiła stratę, ale później przegrała trzy gemy z rzędu i była o krok od porażki. Rumunka pomimo urazu nogi do końca nie zamierzała się poddawać. Z 2:5 zbliżyła się na 4:5, ale na więcej rywalka już jej nie pozwoliła. W dziesiątym gemie Korpatsch przypieczętowała zwycięstwa własnym serwisem i po godzinie i 52 minutach gry mogła cieszyć się z pierwszego tytuły w karierze.


Wyniki

Finał singla

Tamara Korpatsch (Niemcy) – Elena-Gabriela Ruse (Rumunia, WC) 6:3 6:4

Przedstawiciel kazachskiej federacji o problemach WTA

/ Izabela Modrzewska , źródło: tennis365.com/oprac.własne, foto: AFP

W świetle ostatnich doniesień o potencjalnym połączeniu się WTA i ATP, jeden z przedstawicieli kazachskiej federacji uważa, że organizacja kobiecego tenisa jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej. 

W wywiadzie dla rosyjskiej gazety Championat, Yuri Polsky przyznał, że jego zdaniem WTA za parę lat najprawdopodobniej ogłosi bankructwo. – Są w trudnym położeniu finansowym i w 2026 lub 2027 roku mogą stać się bankrutem jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie.

Kazachski doradca ds. stosunków międzynarodowych twierdzi, że damska organizacja dodała więcej turniejów wyższej rangi do swojego kalendarza ze względu na potencjalne zyski. To według niego jest „desperacki krok” i może skutkować jeszcze większymi problemami. Zła sytuacja finansowa może również wpłynąć na potencjalny merdżer z ATP.

Dla WTA to jest kwestia przetrwania. Dla ATP to kwestia reputacji. (…) Oni nie mają problemów z finansami, mają zasoby, a zawodnicy mają fundusze emerytalne. Obecnie rozważają różne opcje. Pytanie brzmi na jakich warunkach mieliby się połączyć. Nie jest jasne jakie byłyby udziały ATP i jak wyglądałoby ich dofinansowanie dla WTA  – podkreśla Kazach.

Na ten moment żadna z organizacji nie skomentowała doniesień o planach połączenia.

Antwerpia. Alexander Bublik z tytułem mistrzowskim

/ Artur Kobryn , źródło: własne, atptour.com, foto: AFP

Rozstawiony z numerem trzecim Alexander Bublik okazał się najlepszy w tegorocznej edycji turnieju ATP 250 w Antwerpii. Kazach pokonał w finale oznaczonego „czwórką” Arthura Filsa 6:4, 6:4 i wywalczył trzeci tytuł w swojej karierze.

Niedzielne spotkanie było pierwszą okazją obu tych zawodników do bezpośredniej rywalizacji w rozgrywkach ATP. Zarówno Kazach, jak i Francuz, w bardzo przekonującym stylu awansowali do ostatniego meczu imprezy. Fils w trzech wcześniejszych potyczkach nie stracił seta, a w gronie wyeliminowanych przez niego graczy znalazł się m.in. numer jeden całych zmagań, Stefanos Tsitsipas. Bublik z kolei na belgijskich kortach wrócił do formy sprzed kilku miesięcy. Przerwał serię pięciu porażek na starcie kolejnych turniejów i dotarł do pojedynku o tytuł gubiąc po drodze jedną partię w ćwierćfinale z Giovannim Mpetshi Perricardem.

Pierwsze minuty meczu upłynęły pod znakiem szybko wygrywanych gemów przez podających. Do zmiany tego stanu rzeczy doszło przy stanie 2:2. Grę Filsa zdominowały w tym fragmencie niewymuszone błędy, które kosztowały go stratę serwisu. W kolejnych gemach Francuz toczył walkę o zniwelowanie tego deficytu. Na jego nieszczęście Bublik mógł tego dnia polegać na swoim podaniu. Co prawda przytrafiały mu się podwójne błędy, lecz przeważały nad nimi celne i wygrywające serwisy. W całej premierowej odsłonie Kazach wygrał sto procent punktów po trafionym pierwszym podaniu i zapisał ją na swoim koncie wynikiem 6:4.

Druga partia zaczęła się dla Filsa w najgorszy z możliwych sposobów, bowiem już w pierwszym gemie został przełamany do zera. Tuż po nim dał upływ swojej frustracji i zniszczył swoją rakietę, rzucając nią o kort. Bublik za to kontynuował skuteczną dyspozycję przy serwisie i utrzymywał koncentrację oraz dyscyplinę taktyczną, co nie zawsze było jego mocną stroną. W szóstym gemie 19-latek z Bondoufle doczekał się dwóch szans na przełamanie powrotne, ale żadnej z nich nie był w stanie zamienić na punkt. Jak się później okazało, były to jego ostatnie okazje w tym spotkaniu. Dwa brakujące do zwycięstwa gemy Kazach zdobył już bez większych trudności i po 75 minutach gry zakończył cały mecz.

Tym samym wywalczył trzeci tytuł w swojej karierze. Poprzednie triumfy odnosił w tym roku Halle oraz w ubiegłym sezonie w Montpellier. Fils z kolei po raz drugi grał w finale zmagań na najwyższym szczeblu męskich rozgrywek i poniósł pierwszą porażkę.


Wyniki

Finał gry pojedynczej:

Alexander Bublik (Kazachstan, 3) – Arthur Fils (Francja, 4) 6:4, 6:4

Monastyr. Mertens w imponującym stylu broni tytułu

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Mistrzynią tegorocznej edycji Jasmin Open został Elise Mertens. Belgijka w finale nie dała szans Jasmine Paolini i obroniła tytuł zdobyty przed rokiem.

W niedzielny spotkaniu, w którym zmierzyły się dwie najwyżej rozstawione tenisistki, wyrówna walka toczyła się tylko na początku. Mertens w trzecim gemie jako pierwsza zdobyła przełamanie. Włoszka błyskawicznie odrobiła jednak stratę, a chwilę później utrzymała własne podanie, dzięki czemu wyszła na prowadzenie 3:2. Od tego momentu kontrolę nad przebiegiem spotkania przejęła już turniejowa „dwójka”, który wygrała dziesięć kolejnych gemów i po 70 minutach gry mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

Elise Mertens w niedzielę zdobyła ósmy tytuł w karierze, ale pierwszy od dwunastu miesięcy, gdy również triumfowała w Monastyrze. Z kolei Jasmine Paolini jeszcze będzie musiała poczekać na drugie turniejowe mistrzostwo. Włoszka w 2021 zwyciężyła w Portoroż, ale od tego momentu przegrała trzy kolejne finały.


Wyniki

Finał singla

Elise Mertens (Belgia, 2) – Jasmine Paolini (Włochy, 1) 6:3 6:0

Nanchang. Siniakova broni meczowych i wygrywa najdłuższy finał sezonu

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Katerina Siniakova została triumfatorką imprezy Jiangxi Open. Czeszka w finale po ponad trzech i półgodzinie walki okazała się lepsza od swojej rodaczki, Marie Bouzkovej.

Pierwsza set w żaden sposób nie zapowiadał tak zażartej batalii o tytuł w chińskich zawodach. Wyżej sklasyfikowana z reprezentantek naszych południowych sąsiadów szybko objęła prowadzenie w meczu, tracąc tylko jednego gema.

Turniejowa „trójka” dobrze rozpoczęła również drugą odsłonę spotkania i dzięki przełamaniu w piątym gemie prowadziła już 5:3.  W dziewiątym gemie Bouzkova miała piłkę meczową przy podaniu rywalki, ale nie zdołała jej wykorzystać. Siniakova poszła za ciosem w następnym gemie rzutem na taśmę odrobiła stratę „breaka”. Niezwykle emocjonujący przebieg miał dwunastym gem. Tym razem to niżej sklasyfikowana z tenisistek miała cztery piłki setowe przy podaniu rywalki, ale Bouzkova wszystkie zniwelowała i doprowadziła do tie-breaka. W tej dodatkowej rozgrywce Siniakova szybko odskoczyła na kilkupunktową przewagę, której już nie wypuściła z rąk i doprowadziła do wyrównania.

Decydująca odsłona spotkania także była niezwykle zacięta. Bouzkova dwukrotnie wychodziła na prowadzenie z przewagą przełamanie, ale jej rodaczka za każdym razem błyskawicznie odrabiała stratę. Przy wyniku 4:5 broniąc kolejnych dwóch piłek meczowych. Sianikova w jedenastym gemie do zera przełamała przeciwniczkę, ale nie potrafiła przypieczętować zwycięstwa własnym serwisem. Do rozstrzygnięcia ponownie konieczny okazał się tie-break. Tym razem jego początek był wyrównany i przy pierwszej zmianie stron był remis. Od tego momentu Siniakova przegrała jednak już tylko jeden punkt i po 3 godzinach i 33 minutach walki mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

Katerina Siniakova w Nanchang zdobyła piąty tytuł w karierze. Niedzielne spotkanie był najdłuższym finałem w tym roku, ale nic w tym dziwnego dziwnego, bo obie zawodniczki do upadłego walczyły o każdy punkt. W połowie drugiego seta rozegrały wymianę składającą się z 83. uderzeń.


Wyniki

Finał singla

Katerina Siniakova (Czechy) – Marie Bouzkova (Czechy, 3) 1:6 7:6(4) 7:6(4)

Tokio. Shelton z pierwszym tytułem w karierze

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.atptour.com/, własne, foto: AFP

W finale imprezy ATP 500 w Tokio zmierzyli się Ben Shelton i Asłan Karacew. Ostatecznie mistrzem w stolicy Japonii został Amerykanin, który triumfował w dwóch setach.

Finał zawodów rozgrywanych w Ariake Tennis Forest Park zapowiadał się interesująco. Przed jego rozpoczęciem obaj jego uczestnicy spotkali się tylko raz – w tym roku, na kortach Flushing Meadows, lepszy był Shelton.

W Japonii młody Amerykanin stawał przed szansą na zdobycie pierwszego tytułu w karierze, ale – by to osiągnąć – musiał jeszcze raz pokonać doświadczonego rywala. 30-letni Karacew jest obecnie pięćdziesiąty w rankingu ATP, ale w lutym 2022 roku był czternastym tenisistą świata. W okresie poprzedzającym to notowanie Rosjanin wygrał trzy turnieje rangi ATP – w Moskwie, Dubaju i Sydney. Zwycięstwo w Tokio pozwoliłoby mu zatem zakończyć długi etap kariery, w którym nie wywalczył żadnego trofeum w singlu.

Pierwszy set starcia na korcie centralnym rozpoczął się od serii gemów wygrywanych przez panów przy własnym podaniu. Okazję do przełamania rywala miał Karacew, ale ostatecznie obaj zawodnicy dotarli do wyniku 5:5 bez strat serwisowych. W gemie jedenastym decydujący cios zadał Ben, który zdołał wywalczyć „brejka”. Po jego zdobyciu Amerykanin pewnie zamknął partię swoim serwisem.

Set drugi nie był tak zacięty, jak partia otwarcia. Shelton miał w nim sporą przewagę i – po zaciętych gemach – zapisał na swoim koncie dwa przełamania. Oznaczało to, że 21-latek osiągnął wynik 5:1 i pewnie zmierzał po upragnione zwycięstwo. Rosjanin nie zdołał zatrzymać rozpędzonego przeciwnika i został pokonany już w kolejnym gemie, przy swoim podaniu. Po godzinie i dwudziestu dwóch minutach rywalizacji Ben mógł zatem cieszyć się z – w pełni zasłużonego – trofeum.


Wyniki

 

Tokio (finał):

B. Shelton (USA) – A. Karacew 7:5 6:1

Hubert Hurkacz zadebiutuje w Bazylei. Poznał już pierwszego rywala

/ Artur Kobryn , źródło: własne, atptour.com, twitter.com, foto: AFP

Hubert Hurkacz po raz pierwszy w swojej karierze zdecydował się na występ w turnieju ATP 500 w Bazylei. W sobotę została rozlosowana drabinka tych zawodów i Polak wie już, z kim przyjdzie mu się mierzyć na ich otwarcie.

Po triumfie w Szanghaju i wczesnej porażce w Tokio nasz najlepszy tenisista wraca do Europy, by walczyć o udział w imprezie ATP Finals. W rankingu „Wyścig do Turynu” Polak zajmuje obecnie 11. miejsce i do ósmego Holgera Rune traci 335 punktów. Swój dorobek będzie starał się teraz powiększyć podczas zmagań w Bazylei, w których zadebiutuje. W poprzednich czterech latach wybierał start w równolegle rozgrywanym turnieju tej samej rangi w Wiedniu.

Pierwszym rywalem oznaczonego numerem czwartym Hurkacza będzie Serb Dusan Lajović. Panowie rozegrali jak dotąd ze sobą dwa pojedynki i za każdym razem ich zwycięzcą okazywał się wrocławianin. W razie wygranej, jego następnego oponenta wyłoni potyczka Jana-Lennarda Struffa z Christopherem Eubanksem. Innym z rozstawionych tenisistów w ćwiartce drabinki Polaka jest grający z „piątką” Alex de Minaur i to on może być jego rywalem w walce o półfinał. Niżej notowanymi zawodnikami w tej sekcji są z kolei Diego Schwartzman, Tallon Griekspoor oraz Laszlo Dżere.

W tej samej połówce znajduje się też jeden z jego przeciwników w rywalizacji o bilet do Turynu – Casper Ruud. Norwega może czekać trudna przeprawa już na samym starcie zmagań. Zmierzy się on bowiem z nieobliczalnym Alexandrem Bublikiem, który ciągle walczy o tytuł w Antwerpii. Po rezygnacji z występu Carlosa Alcaraza, turniejową „jedynką” został ubiegłoroczny finalista, Holger Rune. Będący ostatnio w kryzysie formy Duńczyk w drugim tygodniu z rzędu zmierzy się z Miomirem Kecmanoviciem. Będzie to dla niego okazja do rewanżu, ponieważ przed kilkoma dniami w Sztokholmie uległ Serbowi w dwóch setach w spotkaniu drugiej rundy.

Obrońcą tytułu w Bazylei jest rozstawiony z numerem szóstym Felix Auger-Aliassime. Kanadyjczyk, który w tym sezonie jest daleki od dyspozycji z ubiegłego roku, pierwszy mecz rozegra przeciwko reprezentantowi gospodarzy, Leandro Riedemiu.