BJKC. Polska zagra bez Igi Świątek!
Iga Świątek nie wystąpi w finałach Billie Jean King Cup, które odbędą się w dniach 7-12 listopada. Powód tej decyzji jest taki sam jak w zeszłym roku. Termin tych rozgrywek koliduje z Mistrzostwami WTA.
Termin i miejsce rozgrywania najważniejszych kobiecych rozgrywek drużynowych były znane już w maju. Polska przegrała w barażach z Kazachstanem, ale władze ITF-u postanowiły przyznać Biało-Czerwonym „dziką kartę” do finałów. W tym momencie wydawało się, że szansę na występ naszej liderki są dosyć duże. Sytuacja niestety zmieniła się we wrześniu, kiedy WTA poinformowało w końcu o terminie i lokalizacji Mistrzostw WTA. Impreza dla ośmiu najlepszych zawodniczek świata odbędzie się na przełomie października i listopada w Meksyku, przez drugi z sezon z rzędu zostały one postawione w bardzo niewygodnej sytuacji.
Świątek w zeszłym roku zrezygnowała z występu w BJKC, tłumacząc, że w trosce o własne zdrowie nie może wziąć udziału w dwóch tak dużych imprezach odbywających się w tak bliskim terminie na różnych kontynentach i strefach czasowych. Niestety w tym roku sytuacja się powtórzyła, o czym jako pierwszy poinformował dziennikarz Marek Furjan.
🚨 Iga Świątek nie zagra w finałach @BJKCup w Sewilli. Podobnie jak rok temu, pierwszą rakietą reprezentacji Polski będzie w tym turnieju Magda Linette.
Ostatnim występem Igi w sezonie będzie więc @WTAFinals w Cancún.— Marek Furjan (@MarekFurjan) October 7, 2023
Niedługo potem nasza najlepsza tenisistka przesłała oświadczenie do mediów, w którym bardziej szczegółowo wyjaśniła powody swojej decyzji. – Taka sytuacja niestety miała już miejsce… Po raz kolejny muszę zrezygnować z udziału w BJKC z powodu planowania kalendarza przez WTA i ITF. Już teraz czuję na sobie trudy tego sezonu i nie wyobrażam sobie grania w dwóch turniejach odbywających się w odstępie zaledwie 2 dni, a jednocześnie z koniecznością radzenia sobie z konsekwencjami 6-godzinnego jet-lagu i kolejnej długiej podróży po rozegraniu w tym sezonie prawie 70 meczów – wyjaśniła podopieczna Tomasza Wiktorowskiego. – Przykro mi, że kibice polscy i nie tylko są w tej sytuacji poszkodowani, podobnie jak drużyna i sztab reprezentacji. Nie mam jednak na to wpływu, a moje zdrowie musi być dla mnie priorytetem, jeśli chcę grać przez kolejne lata. To, że w tej chwili mogę grać w dobrym zdrowiu przez dłuższy czas pokazuje, że mimo trudności logistycznych i intensywnego kalendarza, podejmujemy z zespołem słuszne decyzje. To maraton, nie sprint. Nie wiem, czy moja decyzja zmotywuje federacje do zmian i umożliwi mi w przyszłości grę dla reprezentacji bez narażania swojego zdrowia na ryzyko kontuzji, a także sabotowania późniejszego okresu przygotowawczego do kolejnego sezonu. Mam jednak nadzieję, że w końcu coś się zmieni, bo naprawdę liczyłam na ten występ – zakończyła wiceliderka światowego rankingu.