Thiem zadowolony z warunków gry i powrotu kibiców na trybuny

/ Dominika Opala , źródło: www.theage.com.au , foto: AFP

Ostatnim sprawdzianem przed Australian Open będzie dla Dominika Thiema ATP Cup. Austriak wierzy, że warunki gry w następnym tygodniu będą zbliżone do tych w Nowym Jorku w ubiegłym roku, kiedy to sięgnął po premierowy tytuł wielkoszlemowy. 

Światowy numer trzy Dominic Thiem jest postrzegany jako największe zagrożenie dla Novaka Dżokovicia i Rafaela Nadala w walce o najwyższe trofeum w Australian Open 2021. W tym tygodniu wszyscy trzej tenisiści wystąpią w ATP Cup. Austria trafiła do grupy z Francją i Włochami, więc Thiem zmierzy się w pierwszej fazie z Gaelem Monfilsem i Matteo Berrettinim.

John Millman, australijski numer dwa w ATP Cup, przyznał w rozmowie z The Age, że inni zawodnicy mówili mu, iż korty w Melbourne są szybsze w tym roku i podobne do tych w US Open 2020. To dobra wiadomość dla Thiema, który okazał się wówczas najlepszy w Nowym Jorku i dzięki temu mógł cieszyć się z pierwszego wielkoszlemowego triumfu. Jednocześnie tenisista z Wiener-Neustadt uważa, że zmienna pogoda w Melbourne może mieć duży wpływ na nawierzchnię.

– Warunki zmieniają się każdego dnia – przyznał finalista Australian Open 2020. – Tutaj może być gorąco, więc jednego dnia jest szybciej, a następnego, gdy jest dwadzieścia stopni mniej, to korty są znacznie wolniejsze. Miałem już pierwszy trening i jest całkiem podobnie do zeszłego roku. Bardzo mi się to podobało, bo nie różni się to też zbytnio od nawierzchni w Nowym Jorku, więc powinno być w porządku dla wszystkich i całkiem sprawiedliwie – dodał.

Thiem wyznał także, że nie może się doczekać powrotu kibiców na trybuny, ale zaznaczył także, że przyzwyczaił się już do gry bez obecności fanów. Rząd stanowy potwierdził, że każdego dnia Melbourne Park będzie mogło odwiedzić 30 tysięcy kibiców w pierwszych ośmiu dniach. Następnie liczba osób, które będą mogły wejść na obiekt zostanie zmniejszona do 25 tysięcy, co wynika z mniejszej liczby spotkań w dalszej części turnieju.

– Osobiście już się do tego przyzwyczaiłem – stwierdził Thiem. – To nigdy nie dawało takiej frajdy, bo zdarzały się mecze na bardzo wysokim poziomie bez publiczności, wiec było to dziwne. Jednak grając mądrze, przyzwyczaiłem się do tego. To samo będzie w drugą stronę, jeśli ponownie pojawią się kibice. To zajmie kilka gemów, może pół godziny, żeby na nowo przywyknąć do obecności ludzi na trybunach, ponieważ wszystkie dźwięki są inne. Być może jest się trochę bardziej zdenerwowanym, bo gra się też dla publiczności, by zapewnić im rozrywkę – zakończył aktualnie trzeci tenisista świata.

Thiem pierwszy sprawdzian przed Australian Open ma już za sobą. W meczu pokazowym w Adelajdzie przegrał z Rafaelem Nadalem 5:7, 4:6. Hiszpan odebrał serwis rywalowi jednokrotnie w każdym secie, a spotkanie trwało niecałe półtorej godziny.

Ranking ATP. Żuk wysoko jak nigdy wcześniej

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Kacper Żuk awansował na 243. miejsce w najnowszym notowaniu rankingu ATP. Dla tenisisty z Nowego Dworu Mazowieckiego jest to najwyższa pozycja w zestawieniu najlepszych tenisistów świata w karierze.

Zeszły tydzień był ostatnim przed rozpoczęciem australijskiej części sezonu bez imprez głównego cyklu. Niżej notowani tenisiści walczyli o punkty w turniejach rangi challenger. Z bardzo dobrej strony zaprezentował się trzeci tenisista Polski. Kacper Żuk podczas występu we francuskim Quimper, po tym jak przeszedł eliminacje, awansował do ćwierćfinału. Znalezienie się w gronie najlepszych ośmiu uczestników imprezy we Francji dało polskiemu zawodnikowi 23 punkty. To sprawiło, że w pierwszym lutowym notowaniu przesunął się o 14 „oczek” na pozycję 243.

Swe miejsce, 29., utrzymał z kolei najwyżej notowany tenisista znad Wisły – Hubert Hurkacz. Niżej w porównaniu do poprzedniego zestawienia znajduje się z kolei Kamil Majchrzak. Piotrkowianin to obecnie 109. zawodnik świata.

Ani drgnęła czołówka rankingu. Na czele pozostaje Novak Dżoković. Serb wyprzedza Rafaela Nadala i Dominica Thiema. Tenisista z Belgradu celuje w rekord Rogera Federera w liczbie tygodni spędzonych na czele rankingu ATP. „Nole” powinien poprawić rekord zawodnika z Bazylei w marcu.

Melbourne. Iga Świątek rozpoczyna sezon!

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne / wtatennis.com, foto: AFP

Iga Świątek we wtorek rano zaczyna sezon 2021 meczem w turnieju Gippsland Trophy w Melbourne. Jej rywalką będzie Kaja Juvan. Dla Igi będzie to pierwsze spotkanie od pamiętnego finału Roland Garros.

Poprzedni sezon Iga Świątek miała wyśmienity. Największym jej sukcesem było oczywiście zdobycie tytułu wielkoszlemowego w Paryżu. Polka w całym turnieju nie straciła nawet jednego seta. Cała Polska zachwycała się grą 19-latki, a jej sukces sprawił większe zainteresowanie tą dyscypliną w naszym kraju. Warszawianka musiała sobie radzić również z ogromnym szumem medialnym, a do jej drzwi ustawiła się kolejka sponsorów. Warto też docenić team Polki, gdyż trener Piotr Sierzputowski, psycholog Daria Abramowicz oraz fizjoterapeuta Maciej Ryszczuk wykonali niesamowitą pracę.

Teraz nadszedł czas na nowy sezon i kolejne wyzwania. Polka zainauguruje zmagania w 2021 roku spotkaniem z Kają Juvan w ramach Gippsland Trophy rozgrywanego na kortach Melbourne Park. Słowenka jest rok starsza od naszej tenisistki, a w rankingu WTA zajmuje aktualnie 104. miejsce. Co ciekawe, jest to dobra przyjaciółka Świątek. Juvan nie może pochwalić się takim sukcesem, jaki osiągnęła warszawianka, natomiast jest to zawodniczka z dość dużym potencjałem i możliwościami na rozwój. Grała już w głównych drabinkach każdego turniejów wielkoszlemowych. W spotkaniu ze Świątek, czyli turniejową „6”, nie będzie jednak faworytką.

Polska tenisistka czuje podekscytowanie przed startem sezonu oraz jest pewna swojego dobrego przygotowania. „Nie jestem niespokojna. Jestem głównie podekscytowana. Zasadniczo odczuwam pewien rodzaj stresu, ale to normalna ilość. Nie czuję większej presji niż przed French Open. Właściwie jestem bardziej pewna siebie, że umiem dobrze grać w tenisa. Ale wszystko zależy od moich przygotowań, od mojego nastawienia. Zasadniczo staram się, aby moje oczekiwania były niskie, mimo że miałam naprawdę dobry okres przygotowawczy do sezonu. Czekam tylko na rozpoczęcie turnieju. Ćwiczyłam tak długo, że jestem podekscytowana, a nie niespokojna” – mówiła przed rozpoczęciem turnieju.

Pojedynek Igi Świątek z Kają Juvan będzie ich pierwszym spotkaniem w seniorskim tourze. Obydwie zawodniczki grały jednak razem w grze podwójnej i zdobyły nawet złoty medal igrzysk olimpijskich młodzieży w 2018 roku. We wtorek zmierzą się w pojedynku singlowym w turnieju rangi WTA 500. Mecz rozpocznie się nie wcześniej niż o godzinie 6.00 polskiego czasu na 1573 Arenie.

Melbourne. Udane otwarcie Halep

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.wtatennis.com, foto: AFP

Simona Halep pokonała Anastazję Potapową 6:4, 6:4 w meczu 2. rundy Gippsland Trophy w Melbourne. To był pierwszy występ Rumunki w zawodowych rozgrywkach od blisko czterech miesięcy. 

Tenisistka z Konstancy po raz ostatni w imprezie głównego cyklu wystąpiła na kortach Roland Garrosa. Rumunka w meczu IV rundy przegrała z Igą Świątek i zakończyła występy w 2020 roku. Przed kilkoma dniami wzięła natomiast udział w pokazowym turnieju w Adelajdzie, a teraz przeniosła się do Melbourne, gdzie za tydzień rusza Australian Open.

W pierwszej rundzie Halep miała wolny los. W drugiej na jej drodze stanęła Rosjanka Anastazja Potapowa. Po wygranej w pierwszej partii Halep zaliczyła falstart w drugiej odsłonie. Rosjanka prowadziła już 3:1. Nie zdołała jednak utrzymać przewagi i przegrywając pięć z sześciu kolejnych rozegranych gemów, pożegnała się z rywalizacją.

– Dzisiejsza wygrana wiele dla mnie znaczy. To mój pierwszy mecz w turnieju głównego cyklu od października tamtego roku. Moim celem na dziś było poczucie gry, kortu oraz piłek. Spotkanie nie należało do najłatwiejszych. Tym bardziej cieszy mnie wygrana – podsumowała swój występ Halep, której kolejną rywalką będzie lepsza z pary Destanee Aiava – Laura Siegemund.

Do kolejnej rundy awansowała też Elina Switolina. Ukrainka, która w czasie kwarantanny trenowała razem z Igą Świątek, w poniedziałek oddała Andrei Petković tylko pięć gemów i w kolejnej rundzie powalczy z Jeleną Ostapenko.

– Jestem podekscytowana dzisiejszą wygraną. Tym bardziej że moja rywalka już miała za sobą jeden mecz na tych kortach w tym roku. Zatem wiedziała czego się spodziewać – nie kryła radości z wygranej turniejowa „piątka”.


Wyniki

II runda

Simona Halep (Rumunia, 1) – Anastazja Potapova (Rosja) 6:4, 6:4

Elina Switolina (Ukraina, 3) – Andrea Petković (Niemcy, 6:1, 6:4)

Karolina Muchova (Czechy, 8) – Catherine McNally (USA) 6:1, 6:1

Jekaterina Aleksandrowa (Rosja, 9) – Anna Karolina Schmiedlova (Słowacja) 4:6, 6:4, 6:2

Jasmine Paolini (Włochy) – Qiang Wang (Chiny, 10) 3:6, 7:5, 6:4

Jelena Ostapenko (Łotwa, 13) – Danka Kovinić (Czarnogóra) 6:4, 7:5
I runda

Cori Gauff (USA, 14) – Jil Teichmann (Szwajcaria) 6:3, 6:7(6), 7:6(5)

Laura Siegemund (Niemcy, 16) – Monica Niculescu (Rumunia) 7:5, 6:4

Katie Boulter (Wielka Brytania) – Anna Kalinska (Rosja) 6:1, 6:3

Alize Cornet (Francja) – Ajla Tomljanović (Australia) 5:7, 6:1, 6:3

Mayo Hibi (Japonia) – Varvara Lepchenko (USA) 6:4, 6:7(3), 6:1

Destanee Aiava (Australia, WC) – Chloe Paquet (Francja) 6:1, 4:6, 6:4

 

Melbourne. Kevin Anderson pokonał Feliciano Lopeza

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne, foto: AFP

Pierwszy dzień turnieju Great Ocean Road Open w Melbourne za nami. Oprócz Kamila Majchrzaka zwycięstwo odniósł także między innymi Kevin Anderson, który w starciu weteranów okazał się lepszy od Feliciano Lopeza. 

Wydarzeniem dnia dla polskich kibiców było oczywiście zwycięstwo Majchrzaka. Polak ograł rozstawionego z „12” Serba Laslo Dżjere 6:3, 6:4. Dla 25-latka to pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Relację z tego meczu możecie przeczytać TUTAJ.

W innym ciekawym spotkaniu Kevin Anderson pokonał turniejową „16”, Feliciano Lopeza 6:4, 7:5. Finalista Wimbledonu i US Open może być zadowolony przede wszystkim ze swojej najsilniejszej broni, czyli serwisu. Posłał aż 17 asów serwisowych. W drugiej rundzie tenisista z Republiki Południowej Afryki zmierzy się z lepszym z pary Hugo Dellien – Cedrik-Marcel Stebe.

Z pojedynku dwóch Włochów obronną ręką wyszedł Salvatore Caruso, który wygrał z Andreasem Seppim 7:5, 7:6(5). Inny włoski tenisista Stefano Travaglia również zameldował się w drugiej rundzie. Pokonał Hiszpana Roberto Carballesa Baenę 2:6, 7:5, 7:6(2).

Dwa tie-breaki zobaczyliśmy w meczu Aljaza Bedene z Yasutaką Uchiyamą. W każdym z nich triumfował rozstawiony z numerem „13” Słoweniec. Wyrównane było też starcie Soonwoo Kwona z Andrejem Martinem. Koreańczyk wygrał 6:3, 6:7(5), 7:6(4). Trzech setów potrzebował też reprezentant gospodarzy Christopher O’Connell, który wygrał z Dominikiem Koepferem 5:7, 6:4, 6:1.

Australijczycy mogą być zadowoleni z postawy swoich zawodników, gdyż Max Purcell i Aleksandar Vukic również wygrali swoje pojedynki. Pierwszy z nich pokonał Norberta Gombosa 6:4, 6:4, a drugi Yen-Hsuna Lu 6:4, 7:5.


Wyniki

I runda singla:

Kamil Majchrzak (Polska, PR) – Laslo Dżjere (Serbia, 12) 6:3, 6:4

Salvatore Caruso (Włochy) – Andreas Seppi (Włochy) 7:5, 7:6(5)

Aljaz Bedene (Słowenia, 13) – Yasutaka Uchiyama (Japonia) 7:6(5), 7:6(5)

Kevin Anderson (RPA) – Feliciano Lopez (Hiszpania, 16) 6:4, 7:5

Soonwoo Kwon (Korea Południowa) – Andrej Martin (Słowacja) 6:3, 6:7(5), 7:6(4)

Christopher O’Connell (Australia) – Dominik Koepfer (Niemcy) 5:7, 6:4, 6:1

Max Purcell (Australia, WC) – Norbert Gombos (Słowacja) 6:4, 6:4

Stefano Travaglia (Włochy) – Roberto Carballes Baena (Hiszpania) 2:6, 7:5, 7:6(2)

Aleksandar Vukic (Australia) – Yen-Hsun Lu (Tajwan, PR)

Rebecca Marino. Powrót po ośmiu latach

/ Redakcja , źródło: własne, foto: Peter Figura

Nazwisko Rebekki Marino pojawi się w wielkoszlemowej drabince po raz pierwszy od ośmiu lat. To właśnie w Melbourne, w 2013 roku Marino rozegrała swój ostatni wielkoszlemowy mecz, aby wkrótce potem zakończyć (a jak się później okazało jedynie przerwać) zawodową karierę. – Tego ostatniego meczu nawet dobrze nie pamiętam – powiedziała podczas konferencji prasowej. 

– Wiem, że było ciepło, i to wszystko, ale to chyba dlatego, że już wtedy myślałam o wycofaniu się z tenisa – dodała chwilę później kanadysjska tenisistka.

Rebecca Marino na początku kariery należała do wielkich nadziei kanadyjskiego tenisa. Rówieśnica Milosa Raonica, obok Aleksandry Woźniak sklasyfikowana była w pierwszej pięćdziesiątce rankingu WTA (38. miejsce w 2011), wygrała 11 turniejów ITF, a w 2011 doszła do trzeciej rundy na kortach Rolanda Garrosa.

Jednak depresja, pogłębiona wyjątkowo nieprzychylnymi atakami w mediach społecznościowych, spowodowała że w 2013 roku Marino zakończyła karierę. Rozpoczęła studia na Uniwersytecie British Columbia w Vancouver, reprezentując swoją uczelnię w wioślarstwie (wujek Rebekki zdobył jedyny zloty medal dla Kanady na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio w 1964 roku).

Po kilku latach Marino zdecydowała się na powrót do tenisa. Nie było łatwo, ale Rebecca jest zadowolona z pozycji, w której aktualnie się znajduje. W ranking WTA zajmuje 311. miejsce. Jest przekonana, że stać ją na więcej. – W dalszym ciągu moje silne strony to bardzo mocny serwis i gra z głębi kortu. Ale staram się też urozmaicać swoją grę poprzez zagrywanie slajsa, a nawet grę przy siatce – powiedziała Marino.

Jej planowany na koniec 2018 roku powrót na korty został przesunięty na 2019 (spóźniła się z ponownym przystąpieniem do programu antydopingowego WTA). Zaraz potem jednak wygrała trzy turnieje ITF. Niestety w drugiej połowie 2019 Marino odniosła kontuzję stopy, która utrudniała jej nawet zwykłe poruszanie się, nie mówiąc już o grze w tenisa.

Obecnie 30-letnia Marino dopiero pięć miesięcy temu wznowiła treningi. Poprzedni rok był dla niej wyjątkowo ciężki. Po walce z rakiem zmarł jej ojciec. – Był moją inspiracją w walce o powrót do zawodowego tenisa – mówiła przez łzy Rebecca. – To jego walka o zdrowie i wyzwania, którym stawiał czoła, dały mi dodatkową inspirację. Bardzo chciałam zakwalifikować się do Autralian Open, wlaśnie z myślą o ojcu.

I to się Rebecce udało. Podczas turnieju kwalifikacyjnego w Dubaju wygrała wszystkie trzy mecze, nie tracąc nawet jednego seta.

Teraz przygotowuje się w Melbourne do pierwszego od ośmiu lat meczu w turnieju głównym. – Trenuję z Kamilą Rachimową z Rosji, która czeka na to, czy zwolni się miejsce w turnieju dla szczęśliwej przegranej. Czuję się bardzo dobrze, jestem znacznie mocniejsza psychicznie, no i mam nadzieję, że uda się przejść przez chociaż jedną rundę. Po ośmiu latach przerwy to byłby prawdziwy sukces – stwierdziła Kanadyjka.

Peter Figura

Melbourne. Hurkacz i Sinner w drugiej rundzie debla

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne, foto: AFP

Hubert Hurkacz i Jannik Sinner pokonali Scotta Puodziunasa i Caluma Puttergilla 6:3, 6:3 w pierwszej rundzie turnieju deblowego Great Ocean Road Open. Do awansu potrzebowali niecałej godziny.

W pierwszej partii polsko-włoska para przełamała serwis Australijczyków w szóstym gemie, a następnie wyszła na komfortowe prowadzenie 5:2. Jeden break wystarczył i po 27 minutach gry Hurkacz i Sinner zapewnili sobie zwycięstwo 6:3 w pierwszym secie.

W drugiej odsłonie przełamanie na korzyść Polaka i Włocha przyszło jeszcze szybciej, bo już w piątym gemie, kiedy to debiutująca razem para nie dała przeciwnikom żadnych szans i wyszła na prowadzenie 3:2 bez straty punktu. Hurkacz i Sinner nie czekali, aby rozstrzygnąć spotkanie swoim podaniem i wywalczyli awans do kolejnej rundy trzecim breakiem. Mecz zakończył się wynikiem 6:3, 6:3. W drugiej rundzie na Polaka i Włocha czekają już Pierre-Hugues Herbert i Henri Kontinen.

W turnieju singlowym podopieczni Craiga Boyntona i Riccardo Piattiego znaleźli się w różnych połowach drabinki. Są bowiem rozstawieni odpowiednio z numerami trzy i cztery. Obaj mieli w pierwszej rundzie wolny los. Wrocławianin spotka się teraz z Duńczykiem Mikaelem Torpegaardem lub Hiszpanem Pedro Martinezem, a rywalem Jannika Sinnera będzie Australijczyk Aleksandar Vukic.


Wyniki

Pierwsza runda debla:

Hubert Hurkacz / Jannik Sinner (Polska, Włochy) – Scott Puodziunas / Calum Puttergill (Australia) 6:3, 6:3

Narciarze i snowboarderzy w galeriach handlowych: konieczna pomoc i otwarcie stoków!

/ Redakcja , źródło: , foto:

IDZIEMY NA NARTY I DESKĘ DO CENTRÓW HANDLOWYCH – pod takim hasłem przedstawiciele branży zajmującej się produkcją nart i snowboardów, a także ich sprzedażą oraz wypożyczaniem, inicjują happening w wybranych centrach handlowych w całej Polsce. Komitet Narty Snowboard Outdoor, który walczy dla niej o rządową i PFR pomoc, a także – o otwarcie stoków narciarskich, co umożliwiłoby tej branży ponowne funkcjonowanie.

Happening rozpocznie się 1 lutego o godzinie 18:00.

Zamknięcie stoków dla amatorów narciarstwa i snowboardingu zostało przedłużone, co oburzyło fanów sportów zimowych na świeżym powietrzu oraz przedsiębiorców zajmujących się produkcją, sprzedażą i wypożyczaniem sprzętu, kolejny miesiąc z rzędu pozbawionych możliwości utrzymania.

– Nasze straty idą już w miliony, tym bardziej, że w pomocach sektorowych, tarczach rządowych i PFR, jesteśmy cały czas pomijani. Wielu z nas staje się bankrutami. Chcemy zwrócić na naszą sytuację uwagę rządzących, którzy utrzymali lockdown stoków narciarskich, pomimo otwarcia dużych obiektów handlowych. Wykorzystamy to, aby o sobie przypomnieć – zapowiada Arkadiusz Walus z Komitetu Narty Snowboard Outdoor, wybierając się na happening „IDZIEMY NA NARTY I DESKĘ DO CENTRÓW HANDLOWYCH”.

Narciarze, snowboarderzy i przedsiębiorcy branżowi przejadą się schodami ruchomymi w górę i w dół w wybranych, dopiero co ponownie uruchomionych, galeriach handlowych, w strojach narciarskich, goglach, kaskach, rękawiczkach i w maseczkach, a niektórzy nawet z nartami i deskami w rękach. Będą więc w reżimach sanitarnych, obowiązujących jeszcze w grudniu 2020 roku, kiedy stoki i wyciągi narciarskie mogły działać. Będą robić zakupy w sklepach sportowych i brać jedzenie na wynos ze znajdujących się tam punktów gastronomicznych, aby wspomóc tamtejszych najemców, dotąd także pozbawionych możliwości pracy. Jak zapowiadają, w ten sposób chcą zrozumieć istniejący paradoks i nawołują: „Narciarze i snowboarderzy łączcie się!”.

– Skoro sytuacja epidemiczna pozwala otwierać zamknięte przestrzenie na zakupy, to chcemy otwarcia wolnej przestrzeni na uprawianie sportu i nabywanie odporności. Zdajemy sobie sprawę z panującej epidemii i respektujemy zasady sanitarne. Pokazujemy, że na stoku jesteśmy zabezpieczeni strojem, maską, goglami, rękawiczkami i kaskiem – tłumaczy Arkadiusz Walus i zaznacza: – Tym bardziej, że na całym praktycznie południu Polski mamy obecnie tzw. Strefę Zieloną!

Przypomina także zasady organizacyjne happeningu: – Nie grupujemy się! Zachowujemy dystans i daleką ostrożność. Schodami ruchomymi jedziemy pojedynczo, nie wypowiadamy się politycznie, koniecznie odwiedzamy sklep sportowy i robimy choć drobne zakupy solidarnościowe. Zdjęcia wrzucamy w komentarzach fejsbukowego Wydarzenia i na swoje profile w social mediach.

A gdyby ktokolwiek zabronił nam wejść do centrum handlowego ze sprzętem, poinformujemy go grzecznie, że mamy takie prawo, chociażby idąc do serwisu lub sklepu sportowego, aby dopasować np. buty do nart.

 Happening rozpocznie się 1 lutego (poniedziałek) o 18:00. Jego uczestnicy umawiają się w social mediach w lokalnych centrach handlowych, które planują odwiedzić podczas Wydarzenia „IDZIEMY NA NARTY I DESKĘ DO CENTRÓW HANDLOWYCH”, Jak dotąd, w sieci można zauważyć, że wybierają się do następujących miejsc:

Bielsko-Biała, CH Sfera

Gdynia, Centrum Riviera

Gliwice, Forum

Kraków, Galeria Bronowice

Katowice, Galeria Katowicka

Łódź, Manufaktura

Poznań, Posnania

Ruda Śląska, Plaza

Rybnik, Focus

Warszawa, Sadyba Best Mall

 

Z akcją solidaryzują się m.in. Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne oraz dziesiątki portali branżowych. Portal Tenisklub w ramach solidarności z narciarzami również dołącza do akcji. Jednocześnie wyrażamy nadzieję, że korty tenisowe także zostaną niebawem otwarte dla wszystkich miłośników dyscypliny. 

Melbourne. Pewne zwycięstwo Majchrzaka!

/ Dominika Opala , źródło: własne, foto: AFP

Kamil Majchrzak udanie rozpoczął zmagania w Great Ocean Road Open. Polak sprawił niespodziankę i wyeliminował w pierwszej rundzie turnieju rozstawionego z numerem 12 Laslo Dżjere 6:3, 6:4. Spotkanie trwało 70 minut. 

Great Ocean Road Open w Melbourne to pierwszy turniej dla Kamila Majchrzaka w 2021 roku, a zarazem to też pierwszy występ piotrkowianina pod okiem nowego szkoleniowca Joakima Nystroma. Polak zaprezentował się z bardzo dobrej strony, mimo że faworytem spotkania był Laslo Dżjere, który zajmuje obecnie 56. miejsce w rankingu ATP, a wiec o 53 pozycje wyżej od Majchrzaka.

25-latek z Piotrkowa Trybunalskiego pewnie rozpoczął spotkanie i już w drugim gemie przełamał Serba. Nasz tenisista grał solidnie i starał się przejmować inicjatywę w wymianach. To nieco zaskoczyło wyżej notowanego rywala, który popełniał sporo błędów. Dżjere miał szansę na odrobienie strat w trzecim gemie, ale Majchrzak wyszedł z tej sytuacji obronną ręką. Następnie do końca seta Polak kontrolował przebieg wydarzeń na korcie i nie pozwolił Serbowi na wyrównanie, skutecznie spychając go do defensywy. Tym samym po 31 minutach piotrkowianin zapisał partię otwarcia na swoje konto, tracąc tylko trzy gemy.

Druga odsłona także rozpoczęła się pomyślnie dla Majchrzaka. Nasz reprezentant od początku wywarł presję na rywalu i uzyskał drugiego breaka w meczu. Polak wykorzystywał fakt, że Dżjere lepiej czuje się na kortach ziemnych niż twardych i dążył do szybko rozgrywanych wymian. Szczególnie dobrze funkcjonowało podanie piotrkowianina, który okazał się kluczowy w ósmym gemie, kiedy to Majchrzak obronił dwa break pointy i posłał trzy asy serwisowe z rzędu. Kolejne okazje Serba na powrót do walki pojawiły się przy stanie 4:5, ale wtedy także to polski tenisista zachował zimną krew i ostatecznie po 70 minutach gry awansował do drugiej rundy Great Ocean Road Open.

Kolejnym rywalem Polaka będzie lepszy z pary Botic Van de Zandschulp – Tristan Schoolkate.


Wyniki

Pierwsza runda singla:

Kamil Majchrzak (Polska, PR) – Laslo Dżjere (Serbia, 12) 6:3, 6:4