Świątek: Wiem, że potrafię grać świetnie w tenisa

/ Dominika Opala , źródło: www.wtatennis.com /własne, foto: AFP

Iga Świątek w sobotę sięgnęła po drugi tytuł mistrzowski w głównym cyklu. Polka nie straciła seta w całym turnieju, a w finale zdominowała Belindę Bencic. Nasza reprezentantka przyznała po tym sukcesie, że rozwój dodaje jej pewności siebie i motywuje do dalszej pracy. 

Iga Świątek rozegrała rewelacyjny turniej. Polka w pięciu meczach nie straciła ani jednego seta i z pojedynku na pojedynek prezentowała coraz lepszy tenis. W finale nasza reprezentantka nie dała szans Belindzie Bencic, pokonując ją 6:2, 6:2. Tym samym tenisistka z Raszyna mogła cieszyć się z drugiego triumfu w głównym cyklu.

To dla mnie dobre, ponieważ widzę, że mogę grać solidny tenis przez cały tydzień – przyznała po zwycięstwie Świątek. – To nie był tylko jeden raz podczas Roland Garros. Daje mi dużo pewności siebie, że rozwijam się jako tenisistka i że mogę dobrze grać znacznie częściej. To daje mi motywację – kontynuowała.

Polka wielokrotnie powtarzała w tym roku, że chce znaleźć stabilność w osiąganych wynikach i grze. Takie tygodnie, jak ten w Adelajdzie, kiedy jest na fali, zdecydowanie w tym pomagają.

Naszym celem teraz jest, aby to zjawisko występowało częściej, bo wiem, że potrafię grać świetnie w tenisa – oceniła mistrzyni Roland Garros 2020. – Chodzi tylko o planowanie, dążenie do tego, bym w danym turnieju była w najlepszej możliwej formie – dodała.

Dominacja Świątek w Adelajdzie była widoczna tak, jak w paryskim szlemie w ubiegłym sezonie. Wtedy także nasza tenisistka wygrała imprezę bez straty seta.

Na pewno jest coś, co funkcjonuje – stwierdziła Polka. – Nie tylko w głowie, ale także w moim tenisie. Czuję się dobrze na korcie. Czasami mam tygodnie, kiedy wszystko działa, ale to tylko efekty pracy, którą wykonujemy – zakończyła.

Moskwa. Radwańska zagra o pierwsze trofeum w sezonie!

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Urszula Radwańska powalczy o tytuł w imprezie rangi ITF z pulą nagród 25 tysięcy dolarów. W półfinale krakowianka okazała się lepsza od Berfu Cengiz.

Sobotnie spotkanie nie rozpoczęło się po myśli reprezentantki Polski, która już w pierwszym gemie straciła podanie. Po słabszym początku, młodsza z sióstr Radwańskich z każdym kolejnym gemem coraz bardziej się rozkręcała. Od stanu 1:3 wygrała cztery kolejne gemy. Przy prowadzeniu 5:3 nie udało jej się zakończyć seta przy pomocy własnego serwisu, ale chwilę później po raz kolejny przełamała rywalkę i objęła prowadzenie 1:0 w meczu.

W drugiej odsłonie pojedynku gra toczyła się zgodnie z regułą własnego serwisu do wyniku 3:3. W siódmym gemie Cengiz jako pierwsza zapisała „breaka” na swoim koncie, ale Polka błyskawicznie odrobiła stratę. Przy wyniku 5:5 Radwańska utrzymała podanie z wyniku 0:40, a po zmianie stron przełamała rywalkę i po 91 minutach gry mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

W niedzielę Urszula Radwańska zagra o siódmy tytuł na zawodowych kortach. Pierwszy od września 2019 roku. Finałową rywalką polskiej zawodniczki będzie Julia Haciuka.


Wyniki

Półfinał singla

Urszula Radwańska (Polska, 5) – Berfu Cengiz (Turcja) 6:4 7:5

Rotterdam. Hubert Hurkacz poznał pierwszego przeciwnika

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Hubert Hurkacz weźmie udział w rozpoczynającym się w poniedziałek turnieju rangi ATP 500 w Rotterdamie. Wrocławianina czeka w pierwszej rundzie starcie z Francuzem Adrianem Mannarino. Rozlosowano także drabinkę deblową, w której znalazło się dwóch reprezentantów Polski.

Hurkacz przyleciał do Holandii z francuskiego Montpellier, gdzie pożegnał się z imprezą w drugiej rundzie. W przyszłym tygodniu Polak rozpocznie zmagania od starcia z Adrianem Mannarino. Leworęczny Francuz to zwycięzca jednego turnieju głównego cyklu. Triumfował on na trawie w Hertogenbosch w 2019 roku. W klasyfikacji znajduje się na 35. miejscu, czyli pięć pozycji niżej od wrocławianina. Będzie to pierwsze spotkanie tych tenisistów. Zwycięzca pojedynku Hurkacz – Mannarino zmierzy się w drugiej rundzie z lepszym z pary Stefanos Tistispas – Egor Gerasimow.

Tegoroczny mistrz Delray Beach Open zgłosił się również w Rotterdamie do gry podwójnej, w parze z Felixem Auger-Aliassime’em. Polak i Kanadyjczyk triumfowali w zawodach rangi Masters 1000 w Paryżu pod koniec ubiegłego sezonu. Na starcie w Holandii spotkają się oni z czterokrotnym mistrzem imprez wielkoszlemowych, Pierre-Huguesem Herbertem i Niemcem Janem-Lennardem Struffem.

W grze podwójnej wystąpi też zajmujący 11. lokatę w klasyfikacji deblowej Łukasz Kubot. Pierwszymi rywalami Polaka i Wesleya Koolhofa będą Ben McLachlan i Kei Nishikori. Para Kubot – Koolhof jest w Rotterdamie rozstawiona z numerem „3”.

Vekić i Van Uytvanck przeszły operacje

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne / baseline.tennis.com / tenniskrant.be, foto: AFP

Donna Vekić i Alison Van Uytvanck zmagają się z problemami zdrowotnymi. W ostatnich dniach obydwie tenisistki przeszły operacje.

Vekić ma za sobą całkiem udany występ w  Australian Open. Chorwatka doszła do czwartej rundy, w której uległa późniejszej finalistce Jennifer Brady 1:6, 5:7. Po turnieju poddała się operacji kolana. 24-latka będzie musiała zrobić sobie kilkutygodniową przerwę od tenisa. Jej celem jest powrót na cykl turniejów na mączce.

Zabiegowi poddała się również Belgijka Alison Van Uytvanck. Dotyczył on także kolana. Dzięki tej operacji 26-latka będzie mogła grać w tenisa bez bólu, z którym mierzyła się w ostatnich miesiącach. Nie wiadomo dokładnie ile potrwa rehabilitacja i kiedy znów zobaczymy ją na korcie.

Obydwie tenisistki przekazały informacje o zabiegach w mediach społecznościowych. Donna Vekić udziela się także w radzie zawodniczej WTA, do której należy. Chorwatka uważa, że WTA wraz z ATP powinny wymyśleć nowe rozwiązania na bieżący rok. Turnieje w tzw. bańce są według niej niezwykle trudne do wytrzymania przez tenisistki i tenisistów.

Pięć lat temu została zawieszona za wszczęcie bójki, teraz wraca do tenisa

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne/www.ubitennis.net, foto: AFP

Niegdyś 66. rakieta świata, Jekaterina Byczkowa, postanowiła wrócić do tenisa w wieku 35 lat. W wywiadzie dla bookmaker-ratings.ru Rosjanka zdradziła, że powodem zakończenia kariery w 2016 roku było 18-miesięczne zawieszenie za pobicie przeciwniczki.

Byczkowa zagrała w 15 imprezach wielkoszlemowych w latach 2005-2011. Ma na koncie dziesięć singlowych i pięć deblowych tytułów w zawodach rangi ITF. Pod koniec 2015 roku spisała się dobrze w trzech turniejach w Chinach, a trzy miesiące później zniknęła bez śladu po zakończeniu zmagań w St. Petersburgu.

W zeszły czwartek pogromczyni Swietłany Kuzniecowej z US Open 2005 opowiedziała o incydencie, który miał miejsce podczas jednego z wspomnianych turniejów w Azji. Sytuacja ta wydarzyła się po spotkaniu z Kristiną Kucovą i miała duży wpływ na decyzję Rosjanki o odwieszeniu rakiety.

– W trzecim secie Kucovą zaczęły dręczyć skurcze. Zgodnie z obowiązującymi zasadami, z tego powodu nie można poprosić o wezwanie lekarza. Nie można też leżeć na korcie przez pięć minut. Ona leżała, a supervisor przyszedł i stwierdził, że potrzebna jest przerwa medyczna. Wyraźnie jej współczuł – oceniła Byczkowa. – Kucova wróciła na kort i zaczęła serwować z dużą siłą i dobrze się poruszać. Ona była rozluźniona, nie miała nic do stracenia, a ja wręcz przeciwnie, byłam strasznie spięta – dodała.

Ostatecznie Rosjanka przegrała mecz 7:5, 6:7(1), 3:6 i nie była w stanie utrzymać nerwów na wodzy. Gdy później tego dnia drogi obu tenisistek znowu się zeszły, Byczkowa zaczęła bójkę. – Opuściłam kort, złamałam rakietę i poszłam odebrać nagrodę pieniężną. Droga trwała jakieś 20-30 minut. Nagle ta ślicznotka przebiegła obok mnie, wyraźnie szczęśliwa. Zdenerwowałam się i wszczęłam bójkę – powiedziała 35-latka. – Dwa dni później supervisor poinformował mnie, że całe wydarzenie zostało nagrane. Zostałam zdyskwalifikowana na półtora roku – przyznała.

– Nasza walka miała miejsce na terenie hostelu, który nie był oficjalnym hotelem dla zawodników. Ten incydent nie wydarzył się więc na terenie, na którym rozgrywany był turniej. Mogłam zatem wnieść pozew, ale oznaczałoby to pojechanie do Londynu, zatrudnienie pracowników, poświęcenie dużej ilości pieniędzy i czasu. Byłam też zmęczona tenisem, więc pomyślałam, że czas z tym skończyć – wyjaśniła Rosjanka.

Teraz, w wieku 35 lat, powraca do profesjonalnego sportu. W tym tygodniu rozegrała pierwszy mecz od 2016 roku, w imprezie rangi ITF w Moskwie. W pierwszej rundzie musiała jednak uznać wyższość notowanej na 611. miejscu w rankingu WTA Anastazji Tichonowej. Jekaterina Byczkowa zakończyła wywiad słowami: w wieku 35 lat życie dopiero się zaczyna. To tenisowe również. Udowodnię to.

Montpellier. Ostatni reprezentant Francji poza turniejem

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Roberto Bautista Agut potrzebował godziny i dwunastu minut, aby pokonać Ugo Humberta i awansować do półfinału Open Sud de France. W najlepszej czwórce znaleźli się również David Goffin, Egor Gerasimov i Peter Gojowczyk.

Na starcie zawodów w Montpellier stanęło siedmiu reprezentantów gospodarzy. Po dwóch rundach jedynym francuskim graczem w drabince pozostał rozstawiony z numerem „6” Ugo Humbert. Spotkanie z Hiszpanem Roberto Bautistą Agutem rozpoczął od prowadzenia 2:0. 32-latek z Castellon de la Plana odrobił jednak szybko straty i do końca pierwszej partii oddał rywalowi jeszcze tylko jednego gema.

W drugiej odsłonie Hiszpan w pełni kontrolował pojedynek i na tablicy wyników szybko pojawił się rezultat 4:1. Aby awansować do półfinału, najwyżej rozstawiony tenisista musiał już tylko pilnować swojego podania. Tak też zrobił i ostatecznie triumfował 6:3, 6:3.

W następnej rundzie przeciwnikiem Roberto Bautisty Aguta będzie Peter Gojowczyk. Niemiec ma już za sobą pięć spotkań w Montpellier, jako że zaczynał imprezę od kwalifikacji. W całym turnieju 31-latek z Monachium stracił dotychczas tylko jednego seta. W piątek potrzebował 84 minuty, aby wyeliminować notowanego o 42 pozycje wyżej Austriaka Dennisa Novaka.

Drugą parę półfinałową stworzą David Goffin i Egor Gerasimov. Belg pokonał Włocha Lorenzo Sonego 6:4, 6:4 i jest o krok od osiągnięcia czternastego finału turnieju głównego cyklu w karierze. Przeciwnikiem 15. rakiety świata będzie Egor Gerasimov. Białorusin kontynuuje zwycięską passę, którą rozpoczął we wtorek od pokonania trzykrotnego mistrza imprez wielkoszlemowych, Andy’ego Murraya. W piątek 28-latek z Mińska wygrał w trzech setach z pogromcą Huberta Hurkacza, Alejandro Davidovichem Fokiną.

Belg i Białorusin rozpoczną walkę o finał Open Sud de France o 15 polskiego czasu w sobotę. Po nich na kort wyjdą Roberto Bautista Agut i Peter Gojowczyk.


Wyniki

Ćwierćfinały singla

Roberto Bautista Agut (Hiszpania, 1) – Ugo Humbert (Francja, 6) 6:3, 6:3

David Goffin (Belgia, 2) – Lorenzo Sonego (Włochy, 7) 6:4, 6:4

Egor Gerasimov (Białoruś) – Alejandro Davidovich Fokina (Hiszpania) 4:6, 6:4, 7:5

Peter Gojowczyk (Niemcy, Q) – Dennis Novak (Austria) 6:4, 6:1

Adelajda. Świątek z drugim tytułem mistrzowskim

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne, foto: AFP

Iga Świątek pokonała Belindę Bencic 6:2, 6:2 w finale turnieju Adelaide International. Jest to drugi tytuł mistrzowski w trzecim finale 19-letniej Polki.

W pierwszym sezonie w głównym cyklu, w 2019 roku, tenisistka z Raszyna dotarła do finału turnieju w Lugano. Uległa w nim Polonie Hercog. W ubiegłym roku podczas Roland Garros młoda Polka sięgnęła po pierwszy dla naszego kraju tytuł mistrzowski w rywalizacji singlowej na turniejach Wielkiego Szlema. Natomiast pokonując dzisiaj Belindę Bencic, pierwszą rakietę Szwajcarii, Świątek dołożyła drugi w karierze triumf w turnieju głównego cyklu.

W premierowym secie sobotniej potyczki obie zawodniczki bardzo pewnie wygrywały gemy przy własnym podaniu. Taki stan rzeczy utrzymywał się do gema szóstego. W nim Bencic popełniając cztery podwójne błędy serwisowe, oddała gema rywalce i ta wyszła na prowadzenie 4:2. Przed zmianą stron Świątek podwyższyła prowadzenie, a w ósmym gemie ponownie odebrała serwis Szwajcarce. Dwunasta rakieta świata co prawda zdołała obronić pierwszą piłkę setową asem, ale przy drugiej już nie dała rady i po niespełna 40 minutach set powędrował na konto Polki.

Kluczowym dla losów drugiego seta był czwarty gem. W nim Iga Świątek doprowadziła do stanu 0:40 przy podaniu rywalki, która w tym momencie popełniła kolejny podwójny błąd serwisowy, dając Polce prowadzenie 3:1, które nasza tenisistka podwyższyła przed zmianą stron. Po krótkiej przerwie Bencic ugrała jeszcze gema, ale to było wszystko, co mogła zrobić tego dnia Szwajcarka. Polka po 66 minutach, kolejny raz przełamując podanie rywalki, zakończyła mecz, wykorzystując drugą piłkę meczową.

Porażka Belindy Bencic z Igą Świątek to trzeci przegrany finał niespełna 24-letniej tenisistki z zawodniczką z naszego kraju. Poprzednio Szwajcarka w 2015 roku uległa w meczu o tytuł w Eastbourne Agnieszce Radwańskiej. W tym samym roku krakowianka pokonała  ją też w turnieju w Tokio.

Wygrana w sobotnim finale sprawiła, że Iga Świątek awansuje na najwyższe w karierze miejsce w rankingu WTA. Polka od 1 marca będzie 15. rakietą świata. Teraz polska tenisistka zrobi sobie tydzień przerwy od występów. Iga Świątek wycofała się z rozpoczynającego się w poniedziałek turnieju w Dosze i wróci do rywalizacji w ruszającej w przyszłą niedzielę imprezie w Dubaju.


Wyniki

Finał:

Iga Świątek (Polska, 5) – Belinda Bencic (Szwajcaria, 2) 6:2, 6:2

Nur-Sułtan. Żuk zatrzymany w ćwierćfinale

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Kacper Żuk nie zdołał awansować do półfinału challengera z pulą 54 160 dolarów. W piątek zbyt wymagającym przeciwnikiem okazał się rozstawiony z numerem 5 Henri Laaksonen.

Ćwierćfinałowe spotkanie lepiej rozpoczął Szwajcar, który już w pierwszym gemie odebrał serwis rywalowi. 22-latek z Nowego Dworu Mazowieckiego od razu po zmianie stron miał cztery okazje na odrobienie straty, ale żadnej z nich nie wykorzystał. W kolejnych gemach Żuk nie był już w stanie wypracować sobie ani jednego „breakpointa” i pomimo tego, że pilnował własnego serwisu, przegrał seta 4:6.

Rodak Rogera Federera nie zamierzał spoczywać na laurach i od początku drugiej odsłony meczu wywierał presję na przeciwniku. Tenisista trenujący we Wrocławiu musiał bronić „breakpointów” już w pierwszym i trzecim gemie, ale zrobił to skutecznie. Wyrównana walka w tej części meczu toczyła się jednak tylko do wyniku 3:3. Od tego momentu kontrolę nad przebiegiem gry przejął Laaksonen, który wygrał trzy kolejne gemy i po 80 minutach gry mógł się cieszyć z awansu do najlepszej czwórki zawodów.

Kacper Żuk w Kazachstanie po raz trzeci w tym roku osiągnął fazę ćwierćfinału w imprezie rangi challenger. Wcześniej ta sztuka udała mu się Quimper i Cherbourgu.


Wyniki

Ćwierćfinał singla

Henri Laaksonen (Szwajcaria, 5) – Kacper Żuk (Polska) 6:4 6:3