Bielli. Król włoskiej imprezy zatrzymał Majchrzaka

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Kamil Majchrzak nie zdołał awansować do ćwierćfinału challengera z pulą nagród 132 280 euro. W czwartek od Polaka lepszy okazał się Ilja Marczenko, który tydzień temu zwyciężył w imprezie rozgrywanej w tym samym miejscu.

Spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczął Ukrainiec, który szybko odskoczył na 4:0. Piotrkowianin w piątym gemie zdołał utrzymać w końcu podanie, ale rywal na więcej już mu nie pozwolił. W drugiej partii walka była zdecydowanie bardziej wyrównana. Gra długo toczyła się zgodnie z regułą własnego serwisu. Przy wyniku 5:4 reprezentant Polski po raz pierwszy odebrał podanie przeciwnikowi i wyrównał stan rywalizacji. Niestety w decydującej odsłonie meczu kontrolę na korcie ponownie przejął zawodnik naszych wschodnich sąsiadów. Od stanu 1:1 wygrał pięć kolejnych gemów i po godzinie i 53 minutach gry zakończył spotkanie.

W ćwierćfinale Marczenko zmierzy się z Andreasem Seppim.


Wyniki

Druga runda singla

Ilja Marczenko (Ukraina, SE) – Kamil Majchrzak (Polska, 5) 6:1 4:6 6:1

Powstanie kort imienia Agnieszki Radwańskiej!? To duża inwestycja

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne / gorzow.tvp.pl, foto: AFP

W Zielonej Górze ma powstać kort im. Agnieszki Radwańskiej. Byłaby to jedna z najważniejszych tenisowych inwestycji ostatnich lat w Polsce.

W Polsce wciąż potrzebne są nowe korty tenisowe, które wspomogą rozwój i popularyzację dyscypliny. Tym bardziej cieszą plany powstania nowego kortu w Zielonej Górze. Miałby to być spektakularny obiekt, który miałby odgrywać podobną rolę co Stadion Narodowy dla piłkarzy reprezentacji Polski.

Patronką kortu będzie Agnieszka Radwańska. Wybitna polska tenisistka zakończyła karierę w 2018 roku. Do jej największych osiągnieć należy między innymi finał Wimbledonu w 2012 roku oraz awans na drugie miejsce w rankingu WTA. Dla wielu młodych, polskich tenisistów i tenisistek Radwańska jest idolką. Taka nazwa kortu centralnego może być więc świetnym pomysłem.

Przewidywany koszt całej inwestycji wynosi około 16 milionów złotych. Chęć finansowej pomocy wyraziło podobno Ministerstwo Sportu. Miejmy nadzieję, że inwestycja zostanie przeprowadzona zgodnie z planem i za jakiś czas Polska będzie mogła się poszczycić nowym obiektem tenisowym, odpowiadającym współczesnym standardom.

Ranking ATP. Miedwiediew zadebiutuje w Top 3

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Daniił Miedwiediew powalczy w piątek o drugi wielkoszlemowy finał w karierze. Po zakończeniu imprezy Rosjanin zadebiutuje w najlepszej trójce rankingu ATP. Ma nawet szansę zostać wiceliderem klasyfikacji.

25-latek z Moskwy pozostaje niepokonany od dziewiętnastu spotkań. Ta niesamowita seria rozpoczęła się podczas zawodów rangi ATP Masters 1000 w Paryżu w listopadzie ubiegłego roku i trwa do dzisiaj. W półfinale Australian Open spróbuje ją przerwać Stefanos Tsitsipas.

Grek przystępuje do meczu z Miedwiediewem pełen pewności siebie po pokonaniu Hiszpana Rafaela Nadala w 1/4 finału. Rosjanin natomiast ma za sobą trzysetowy pojedynek z rodakiem Andriejem Rublowem.

– Andriej był zdecydowanie jednym z faworytów do zajścia daleko w tym turnieju. Zwycięstwo w trzech setach, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jak fizycznie wymagający był ten pojedynek, jest dla mnie niesamowite. Uważam, że mecz stał na wysokim poziomie. Pierwszy raz widziałem Andrieja tak zmęczonego – skomentował po wygranej Miedwiediew.

Przedostaniem się do najlepszej czwórki imprezy triumfator Nitto ATP Finals 2020 zagwarantował sobie awans do Top 3 rankingu ATP. W przypadku zwycięstwa w Australian Open, Miedwiediew nie tylko zdobędzie swój pierwszy wielkoszlemowy tytuł w karierze, ale również zastąpi Rafaela Nadala na drugim miejscu w klasyfikacji.

Jeśli tego dokona, będzie pierwszym od 2005 roku tenisistą spoza wielkiej czwórki, który znajdzie się w czołowej dwójce rankingu. Wtedy miejsce w czołówce między Rogerem Federerem a Rafaelem Nadalem zajmował Australijczyk Lleyton Hewitt.

Australian Open. Dżoković po raz dziewiąty awansował do finału

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne / atptour.com, foto: AFP

Novak Dżoković awansował do dziewiątego w karierze finału Australian Open. W półfinale Serb zdominował Asłana Karecewa i wygrał w trzech setach 6:3, 6:4, 6:2. 

Przed czwartkowym meczem dużo mówiło się o Karacewie. Rosjanin w wielkoszlemowym debiucie zaszedł do półfinału. Taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy w Erze Open.

Być może stać go było na jeszcze lepszy wynik, jednak w półfinale czekało na niego najtrudniejsze zadanie. Jego rywalem był Novak Dżoković, lider światowego rankingu i ośmiokrotny triumfator Australian Open. Faworyta łatwo więc było wskazać, choć w poprzednich rundach Serb nie miał łatwych przepraw.

Pierwsze gemy mogły wskazywać na to, że Karacewa stać na sensację. 27-latek nie uległ tremie i grał w swoim stylu. Niestety dla widowiska, taki obraz meczu trwał tylko do stanu 3:3 w pierwszym secie. Od tego momentu Dżoković przejął inicjatywę. Partię otwarcia wygrał 6:3.

W drugim secie szybko osiągnął dwa przełamania i prowadził 4:1. Karacew zerwał się w końcówce do walki i  odrobił część strat, ale było to znacząco za mało i Dżoković również tę odsłonę zapisał na swoim koncie (6:4).

Trzeci set ponownie lepiej zaczął 17-krotny triumfator turniejów wielkoszlemowych. Już w pierwszym gemie przełamał rywala. Karacew szybko odrobił straty i doprowadził do wyrównania 2:2. Był to jednak ostatni pozytywny akcent rosyjskiego tenisisty w tym spotkaniu. Dżoković nie dał nic więcej ugrać Rosjaninowi i po niecałych dwóch godzinach zasłużenie wygrał mecz 6:3, 6:4, 6:2.

– To najlepsze, co czułem w całym turnieju, nie odczuwałem żadnego bólu, to zdecydowanie mój najlepszy mecz. Jestem podekscytowany, że tak się czuję. Regeneracja jest teraz priorytetem. Dobrze czuję piłkę, gram dobrze, mam wystarczające ogranie meczowe. Teraz chodzi o zebranie całej energii niezbędnej do najważniejszego meczu Australian Open – skomentował swój występ Nole.

Rywalem mistrza z Belgradu w finale będzie lepszy z pary Daniił Miedwiediew – Stefanos Tsitsipas (mecz w piątek o 9.30 polskiego czasu). Dżoković w niedzielnym pojedynku zagra o dziewiąty tytuł w Australian Open w karierze i osiemnaste wielkoszlemowe trofeum w karierze.

– Oczywiście daje mi więcej pewności siebie to, że nie przegrałem tutaj w finałach, ani półfinałach. Ale to nie będzie decydujący czynnik… zarówno Tsitsipas, jak i Miedwiediew będą chcieli zdobyć swój pierwszy tytuł Wielkiego Szlema. Jestem pewien, że dadzą z siebie wszystko i będę na to gotowy – dodał Serb.


Wyniki

Półfinał singla:

Novak Dżoković (Serbia, 1) – Asłan Karacew (Rosja, Q) 6:3, 6:4, 6:2

Australian Open. Brady przełamała kolejną barierę. Amerykanka powalczy o tytuł!

/ Dominika Opala , źródło: własne , foto: AFP

Do tej pory, najlepszym rezultatem wielkoszlemowym Jennifer Brady był półfinał US Open w ubiegłym roku. W czwartek Amerykanka poprawiła go, awansując do finału Australian Open 2021. Tenisistka z Harrisburga okazała się lepsza od Karoliny Muchovej 6:4, 3:6, 6:4.

Zarówno Jennifer Brady, jak i Karolina Muchova stanęły przed szansą awansu do pierwszego wielkoszlemowego finału w karierze. Tenisistki te miały okazję grać ze sobą wcześniej tylko raz. W 2019 roku w Pradze górą była Czeszka po trzysetowym pojedynku. Jednak w czwartek doświadczenie było po stronie Amerykanki, która miała już na koncie udział w meczu półfinałowym w Wielkim Szlemie.

Początek spotkania zdecydowanie należał do Brady. Amerykanka od pierwszej piłki grała niezwykle ofensywnie i wywierała presję na rywalce. Tym samym wyszła na prowadzenie 2:0 i miała nawet dwie piłki na 3:0. Muchova, dla której odrabianie strat to żadna nowość w tym turnieju, zachowała spokój i przełamała początkową niemoc. Zaczęła popełniać mniej błędów i grą kombinacyjną starała się wybijać z rytmu wyżej notowaną przeciwniczkę.

Czeszka wyrównała stan seta i od tego momentu sytuacja na korcie stała się bardziej wyrównana. Brady kontynuowała ofensywną grę, natomiast 24-latka z Ołomuńca cierpliwie czekała na swoje okazje. Tenisistki utrzymywały własne podania aż do dziesiątego gema. Wtedy to presji nie wytrzymała pogromczyni turniejowej „jedynki”, a Amerykanka poszła za ciosem. W efekcie drugi raz w secie uzyskała breaka i zapisała partię otwarcia na swoje konto po 36 minutach.

Druga odsłona miała już inny przebieg. To reprezentantka naszych południowych sąsiadów rozpoczęła seta od breaka i to ona miała kontrolę nad przebiegiem gry. Muchova zmieniła taktykę i nie grała już tak asekuracyjnie. Częściej przejmowała inicjatywę, z kolei Brady popełniała więcej błędów. 25-latka z Harrisburga nie miała ani jednej szansy na odrobienie strat, głównie za sprawą niezwykle skutecznej gry Czeszki. W ostatnim gemie niżej notowana tenisistka dołożyła kolejne przełamanie i ponownie w przypadku tych zawodniczek, losy meczu musiał rozstrzygnąć decydujący set.

Muchova wyglądała coraz pewniej i prezentowała nie tylko efektywny, ale i efektowny tenis. Jednak sytuacja na korcie była bardzo dynamiczna i już w trzecim gemie, głównie przez błędy Czeszki, przełamanie uzyskała Brady. Wówczas Amerykanka skupiła się przede wszystkim na utrzymywaniu serwisu, choć obie tenisistki były coraz bardziej zdenerwowane i miało to przełożenie w liczbie popełnianych błędów. Półfinalistka US Open 2020 starała się cały czas grać ofensywnie i utrzymywać swój rytm wymian. Dziesiąty gem przyniósł najwięcej emocji. Brady serwowała po awans do finału, ale wtedy do walki zerwała się Muchova. Czeszka łącznie obroniła cztery piłki meczowe, miała też trzy szanse na odrobienie strat. Ostatecznie jednak Brady zdołała zakończyć spotkanie w tym gemie i po prawie dwóch godzinach gry mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

O tytuł Amerykanka powalczy z Naomi Osaką, która w dwóch setach pokonała Serenę Williams (więcej tutaj). Japonka to trzykrotna mistrzyni wielkoszlemowa, w Australian Open triumfowała w 2019 roku.


Wyniki

Półfinał singla:

Jennifer Brady (USA, 22) – Karolina Muchova (Czechy, 25) 6:4, 3:6, 6:4

Australian Open. Osaka rozbroiła Williams! Czwarty tytuł wielkoszlemowy ma już na wyciągnięcie ręki

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Naomi Osaka po raz drugi w karierze zagra w finale Australian Open! Japonka rozkręca się z meczu na mecz i jest na najlepszej drodze do zdobycia czwartego wielkoszlemowego trofeum. W półfinale pokonała 6:3, 6:4 Serenę Williams. 

Tego meczu nie trzeba było reklamować kibicom tenisowym. Wszyscy spodziewali się olbrzymich emocji. Z jednej strony Naomi Osaka, czyli tenisistka najlepiej radząca sobie na kortach twardych w ostatnich dwóch latach, z drugiej – Serena Williams celująca w 24. wielkoszlemowe trofeum i wyrównanie rekordu Margaret Court.

Amerykanka już wie, że w Melbourne ta sztuka jej się nie uda. Osaka zatrzymała ją nie po raz pierwszy. Obserwatorzy kobiecych rozgrywek doskonale pamiętają ich pierwsze starcie w Wielkim Szlemie, w finale US Open 2018. Tamto rozstrzygnięcie było dużą niespodzianką.

Po upływie 28 miesięcy sytuacja wyglądała zgoła inaczej. W tym czasie Osaka zdołała wygrać dwie kolejne imprezy wielkoszlemowe. Williams notowała natomiast nieudane próby dobrania się do historycznego rekordu.

Nie oznacza to jednak, że Osaka była zdecydowaną faworytką. Williams nigdy nie można skreślać, a zwłaszcza w turnieju, w którym pokonała dwie zawodniczki z czołowej dziesiątki rankingu WTA, Simonę Halep i Arynę Sabałenkę.

Mecz z Osaką również zaczął się dla niej bardzo dobrze. Williams przełamała rywalkę już w pierwszym gemie, korzystając z jej nie najlepszej dyspozycji serwisowej. Osaka wyglądała na bardzo poddenerwowaną, rzadko trafiała pierwszym podaniem, miała problemy przy podrzucie piłki do serwisu, a gdy już dochodziło do wymian, wyrzucała często piłki na aut.

Williams też miała jednak swoje problemy. W każdym z pierwszych pięciu gemów miała szansę na zwycięstwo, ale wygrała tylko dwa pierwsze. Zamiast wymarzonego startu i rezultatu 5:0, tablica wyników wskazywała 3:2 dla Osaki. Gdy Japonka wrzuciła wyższy bieg, wjechała na prostą drogą prowadzącą do finału.

Osaka radząca sobie z potężnymi uderzeniami rywalki, a sama wykorzystująca o wiele lepiej szerokość kortu, była dziś poza zasięgiem Williams. W pełni zasłużenie wygrała pierwszą partię 6:3, a w drugiej wysunęła się na prowadzenie 4:2. Wydawało się, że nie dojdzie już do żadnego zwrotu akcji w tym pojedynku.

W ósmym gemie drugiego seta Osaka popełniła jednak trzy podwójne błędy serwisowe. Po ostatnim z nich, który zaważył o przełamaniu, bardzo się zdziwiła, jednak nie została wytrącona z równowagi. Wręcz przeciwnie, dla Japonki był to znak, że musi szybko wznieść na wyżyny umiejętności, aby spotkanie nie wymknęło jej się spod kontroli. Sama się chyba jednak nie spodziewała, że końcówkę pojedynku rozegra w tak obłędny sposób.

W dwóch kolejnych gemach Japonka nie straciła nawet jednego punktu. Grała jak z nut i w spektakularnym stylu otworzyła drzwi do finału, a następnie przekroczyła próg. Po godzinie i 15 minutach rywalizacji pokonała Williams 6:3, 6:4. To dla niej trzecie zwycięstwo w czwartym pojedynku o stawkę przeciwko amerykańskiej gwieździe.

W finale Osaka zagra z lepszą z pary Jennifer Brady – Karolina Muchova. Jeśli wygra również to spotkanie, po raz drugi zostanie mistrzynią Australian Open. W 2019 roku pokonała w finale Petrę Kvitovą.


Wyniki

Pierwszy półfinał kobiet:

Naomi Osaka (Japnia, 3) – Serena Williams (USA, 10) 6:3, 6:4

Rafael Nadal: uważam, że jestem szczęściarzem

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne/www.ausopen.com, foto: AFP

Rafael Nadal drugi raz w karierze przegrał mecz w turnieju wielkoszlemowym po zdobyciu dwóch pierwszych setów. Na konferencji prasowej podzielił się swoimi odczuciami z dziennikarzami.

– W tie-breaku popełniłem kilka błędów, których nie powinienem był popełnić. Stefanos zaprezentował się świetnie w czwartym i piątym secie, ja miałem kilka słabszych gemów. Jestem smutny, bo przegrałem w ćwierćfinale Australian Open, a ten turniej dużo dla mnie znaczy. Dałem z siebie wszystko, cały mecz byłem pozytywnie nastawiony, walczyłem, ale to dziś nie wystarczyło. Muszę to zaakceptować i pracować dalej – stwierdził 34-latek.

– Kiedy mierzysz się z jednym z czołowych graczy świata, musisz być gotowy na wszystko. Już w trzeciej partii Tsitsipas zaczął grać lepiej, a w kolejnych setach zaprezentował bardzo wysoki poziom. Ja muszę wrócić do domu i trenować, aby być lepszym. To jest tenis, tylko jeden zawodnik wygrywa. Jedyne, co mogę zrobić, to pogratulować mu i pracować dalej – powiedział Nadal.

20-krotny zwycięzca imprez wielkoszlemowych dał wyraźnie do zrozumienia, że uraz pleców, który wykluczył go z gry w ATP Cup, nie był dzisiaj problemem. Został także spytany o wszystkie kontuzje, których doświadczył w przeszłości w Melbourne.

– Nie nazwałbym tego klątwą. To prawda, że w przeszłości w tym turnieju kontuzje zdarzały mi się częściej niż podczas innych imprez, ale nie uważam, że to pech. Podobnie z przegraniem meczu z jednym z najlepszych zawodników świata, to po prostu się zdarza. Ani trochę nie czuję, że mam pecha. Tenis jest sprawiedliwym sportem i dostałem w karierze to, na co zasłużyłem. W Australii miałem swoje szanse, ale nie byłem w stanie ich wykorzystać – podsumował Rafa.

Wicelider rankingu został również poproszony o podzielenie się swoimi przemyśleniami na temat wpływu Covid-19 na rozgrywki.  – Sytuacja, z którą musi zmierzyć się świat, jest ciężka. Zasady i obostrzenia ulegają zmianie z dnia na dzień, więc nie jest łatwo przewidzieć, co wydarzy się w trakcie najbliższych kilku miesięcy. Mamy do wyboru dwie opcje, wstrzymać turnieje lub je kontynuować – oznajmił triumfator Australian Open z 2009 roku. – Dla niektórych zawodników brak możliwości podróżowania z rodziną to trudna sytuacja. Z drugiej strony, jeśli zawiesimy rozgrywki, ucierpi na tym wielu pracowników. Z tego sportu żyją nie tylko tenisiści, musimy mieć szerszy punkt widzenia i zaadaptować się do nowych realiów. Jestem wdzięczny za to, że możemy dalej robić to, co robimy – dodał.

– Nie jestem osobą, która szuka wymówek lub narzeka. Nigdy nie postrzegałem siebie jako pechowca. Pomimo wszystkich kontuzji, których doświadczyłem, uważam, że jestem szczęściarzem. Jedyne, co mogę teraz zrobić, to pracować dalej. Byłem blisko półfinału, straciłem tę okazję, ale życie toczy się dalej. Mam nadzieję, że dostanę kolejne szanse, będę o to walczył – zakończył Hiszpan.