Ranking WTA. Świątek spadnie po Australian Open

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Ranking WTA zostanie opublikowany dopiero w poniedziałek, ale wiemy już, że Iga Świątek nie utrzyma 17. pozycji.  Polkę wyprzedzi Jennifer Brady,  a być może również Karolina Muchova. Amerykanka i Czeszka doskonale prezentują się w Melbourne. W piątek powalczą ze sobą w półfinale.

Brady i Muchova to zawodniczki z trzeciej dziesiątki rankingu WTA, jednak punkty zdobyte w Melbourne pozwolą im wyprzedzić niektóre przeciwniczki. Brady awansuje na co najmniej 15. miejsce. To już pewne, że wyprzedzi Igę Świątek – aktualnie 17. rakietę świata.

To nie oznacza, że Świątek spadnie na 18. miejsce. Naszą reprezentantkę wyprzedzić może jeszcze bowiem Karolina Muchova. Wszystko zależy od tego, czy Czeszka zdoła awansować do finału. Jej przeciwniczką w półfinale będzie Jennifer Brady. Amerykanka i Czeszka spotkają się w piątek około godziny 8 polskiego czasu.

Co z dwiema pozostałymi półfinalistkami? Naomi Osaka musiałaby wygrać cały turniej, żeby awansować z trzeciego na drugie miejsce. Z kolei Serena Williams, aktualnie 11. w rankingu, dzięki punktom zdobytym w pierwszych pięciu meczach awansuje na co najmniej 8. pozycję. Gdyby zdobyła 24. tytuł wielkoszlemowy w karierze, od poniedziałku zajmowałaby miejsce numer cztery.

Minimalny spadek zanotuje też Magda Linette. Tenisistka z Poznania spadnie z 42. na 43. miejsce.

Australian Open. Od czwartku znowu z kibicami

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne/www.theage.com.au, foto: AFP

W czwartek, po pięciodniowej kwarantannie, kibice powrócą na trybuny w Melbourne Park. Podczas jednej sesji widowisko będzie mogło oglądać prawie 7500 osób.

W pierwszym tygodniu Australian Open na obiekt wpuszczanych było około 30 tysięcy fanów dziennie. Zawodnicy mogli wspomagać się energią z trybun do 23:30 w piątek. Właśnie tego dnia władze stanu Wiktoria zawiadomiły o pojawieniu się pięciu nowych przypadków zakażenia koronawirusem.

Australijczycy, którzy od samego początku wzorowo radzili sobie z zarazą, nie mogli postąpić inaczej i ogłosili pięciodniowy lockdown. Ten krótki czas wystarczył na opanowanie sytuacji i od etapu półfinałów gry pojedynczej publiczność ponownie pojawi się na Rod Laver Arena.

– Nie możemy doczekać się powrotu kibiców i zakończenia zawodów bezpiecznie i w dobrym stylu – oznajmił dyrektor turnieju, Craig Tiley.

– W zeszłym tygodniu mieliśmy okazję doświadczyć sportu na żywo z widownią, atmosfera była elektryzująca. Tenisiści docenili możliwość rywalizowania przed publicznością, dla wielu z nich było to bardzo emocjonujące przeżycie – dodał.

Ceny biletów na czwartkową sesję wieczorną wahają się od 94 do 495 dolarów australijskich. Na terenie obiektu będzie obowiązywał nakaz noszenia maseczek.

Roger Federer wraca! Wystąpi nie w jednym, a w dwóch turniejach na Bliskim Wschodzie

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Roger Federer poinformował, że powróci do rywalizacji na światowych kortach w marcu. Tym samym już niedługo może zakończyć się trwająca od stycznia 2020 przerwa w występach szwajcarskiego tenisisty.

Po ubiegłorocznym Australian Open, wykorzystując przerwę w rozgrywkach spowodowaną pandemią COVID-19, były lider rankingu postanowił zrobić porządek ze swoim zdrowiem. Szwajcar przeszedł zabieg kolana. Od tamtego czasu przechodził rehabilitacje. W związku z nią zrezygnował między innymi z występu w trwającym właśnie Australian Open.

Teraz w mediach pojawiła się informacja, że 20-krotny mistrz Wielkiego Szlema powróci do rywalizacji na światowych kortach w marcu. W rozmowie z telewizją SRF Roger Federer wyznał, że jego pierwszym turniejem po ponad rocznej przerwie będzie impreza ATP 250 w Katarze. Zaplanowano ją w dniach 8-13 marca.

Bardzo prawdopodobny jest również występ Szwajcara w kolejnym turnieju rangi ATP 500 rozgrywanym na Bliskim Wschodzie. W Dubaju rywalizacja potrwa między 14 a 20 marca. To ostatnie miejsce szczególnie kojarzy się Federerowi. To właśnie tam przed dwoma laty świętował turniejowe zwycięstwo numer sto w głównym cyklu.

Do Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich wybierają się też inni tenisiści z czołowej dziesiątki rankingu ATP. Udział w obu imprezach planują Andriej Rublow i Dominic Thiem.

Australian Open. Nadal za burtą! Tsitsipas dokonał wielkiej rzeczy

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne / atptour.com, foto: AFP

Stefanos Tsitsipas przegrywał już 0:2 w setach z Rafaelem Nadalem, ale odrobił straty i wygrał nieprawdopodobny mecz 3:6, 2:6, 7:6(4), 6:4, 7:5! Dzięki temu to Grek został ostatnim półfinalistą Australian Open.

Fani tenisa liczyli na niesamowite widowisko. Po jednej stronie siatki oglądaliśmy Rafaela Nadala, czyli zawodnika, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. 20-krotny triumfator imprez wielkoszlemowych i zwycięzca Australian Open był delikatnym faworytem tego spotkania. Jego rywalem był Stefanos Tsitsipas. Rozstawiony z numerem „5” Grek rozwija się z roku na rok i według wielu opinii jest już w stanie poważnie włączyć się do walki o zdobycie tytułu wielkoszlemowego.

Obydwaj zawodnicy spotkali się do tej pory siedmiokrotnie, a Tsitsipas wygrał tylko raz. W Melbourne również rozegrali jedno spotkanie. Miało ono miejsce dwa lata temu w półfinale, aczkolwiek mecz nie przyniósł wielkich emocji. Nadal gładko wygrał 6:2, 6:4, 6:0. Dziś miało być jednak inaczej.

O dziwo dwa pierwsze sety wskazywały na powtórkę z 2019 roku. Nadal prowadził 2:0 w setach (6:3, 6:2) po 81 minutach. Hiszpan grał pewnie, świetnie serwował i nic nie zapowiadało zwrotu akcji. Jeśli w tamtym momencie ktoś powiedziałby, że Grek wygra 3:2, mógłby zostać uznany za niepoprawnego optymistę.

Tenis jednak zaskakuje. Trzecia partia była bardzo wyrównana. Grek zaczął grać zdecydowanie lepiej i mądrzej, lecz obydwaj łatwo wygrywali gemy serwisowe. Nadszedł czas na tie-break, w którym Hiszpan popełnił kilka niewytłumaczalnych błędów (m.in. przy smeczu trafił w aut). Tsitsipas skorzystał z okazji i wygrał tie-breaka 7-4. W czwartym secie nie zatrzymywał się i wciąż utrzymywał wysoki poziom swojej gry. W dziewiątym gemie udało mu się nawet po raz pierwszy przełamać Nadala. To był kluczowy moment tej odsłony spotkania, którą 22-latek z Aten wygrał 6:4.

Taki obrót spraw wymusił rozegranie decydującego, piątego seta. Tenisiści grali na niesamowitym poziomie. Kiedy tablica wyników pokazywała 5:5, przyszedł gem, który będzie długo wspominany. Rafael Nadal przegrał podanie do zera i jego rywal stanął przed szansą na zakończenie meczu. Gem serwisowy Tsitsipasa był bardzo trudny, musiał nawet bronić break-pointa. Świetne uderzenie z bekhendu zamknęło jednak widowisko, które Grek wygrał 3:6, 2:6, 7:6(4), 6:4, 7:5 i to on może się cieszyć z awansu do drugiego w karierze półfinału Australian Open.

– Nie mam słów, by opisać to, co właśnie wydarzyło się na korcie, mój tenis mówi sam za siebie. To niewiarygodne walczyć na tak wysokim poziomie. Zacząłem bardzo nerwowo. Nie wiem, co się stało po trzecim secie. Leciałem jak ptak i wszystko mi wychodziło – skomentował niewiarygodny występ Tsitsipas.

– Skupiłem się dziś na zachowaniu spokoju i opanowaniu nerwów. Nie udawało mi się to w niektórych meczach. Zachowywałem spokój w trudnych chwilach. Jestem naprawdę zadowolony z postawy, jaką pokazałem na korcie – dodał.

To drugi przypadek w historii, gdy Rafael Nadal wypuszcza z rąk prowadzenie 2:0 w setach. Poprzednia taka sytuacja miała miejsce podczas US Open w 2015 roku. Wtedy w trzeciej rundzie jego pogromcą został Włoch Fabio Fognini.

Na Greka w półfinale czeka Daniił Miedwiediew. Rosjanin wyeliminował rodaka Andrieja Rublowa w trzech setach. Rozstawiony z numerem „4” tenisista z Moskwy jest w świetnej formie, więc jego nadchodzące starcie z Tsitsipasem zapowiada się pasjonująco. Drugą parę półfinałową utworzyli Novak Dżoković i Asłan Karacew.


Wyniki

Ćwierćfinał singla:

Stefanos Tsitsipas (Grecja, 5) – Rafael Nadal (Hiszpania, 2) 3:6, 2:6, 7:6(4), 6:4, 7:5

Australian Open. Historia z cienia. Wyczynem Mayar Sherif zainteresował się nawet Mo Salah

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne / thenationalnews.com, foto: AFP

Mayar Sherif została pierwszą Egipcjanką w historii, która wygrała mecz w Wielkim Szlemie. Stało się tak dzięki zwycięstwu nad Chloe Paquet 7:5, 7:5 we wciąż trwającym Australian Open.

Tenis w Egipcie, tak jak i w całej Afryce, nie jest zbyt popularną dyscypliną sportu. Mało jest znaczących zawodników i zawodniczek, reprezentujących barwy afrykańskich państw. W ostatnich latach w cyklu WTA z dobrej strony pokazywała się Tunezyjka Ons Jabeur. Teraz dołącza do niej Egipcjanka Mayar Sherif.

Tenisistka pochodząca z Kairu zadebiutowała w rozgrywkach głównego cyklu WTA w 2020 roku na turnieju w Pradze. W pierwszej rundzie przegrała z Laurą Siegemund 4:6, 6:0, 6:1. Mimo niekorzystnego wyniku pokazała się z niezłej strony, a dla tamtejszych fanów było to wielkie wydarzenie.

Sherif mogliśmy oglądać także w 16 finałach turniejów rangi ITF. 9 z nich zakończyło się jej triumfem, w tym impreza w Charleston o puli nagród 100 tysięcy dolarów. W decydującym meczu rywalką Egipcjanki była Polka Katarzyna Kawa.

Największym marzeniem 24-letniej tenisistki jest występ na Igrzyskach Olimpijskich. W tym celu latem 2019 roku udała się do Maroka na Igrzyska Afrykańskie. One mogły dać możliwość występu na jej docelowej imprezie. Tak też się właśnie stało. Co ciekawe, w grze singlowej mężczyzn triumfował jej rodak – Mohamed Safwat i on także pojedzie do Tokio.

Sherif pokazała się już również na wielkoszlemowych turniejach. Kilka miesięcy temu wystąpiła w Paryżu na Roland Garros. Przegrała wprawdzie z rozstawioną wtedy z numerem „2” Karolina Pliskovą 7:6(9), 2:6, 4:6, ale zostawiła po sobie fantastyczne wrażenie i zyskała sympatię wielu kibiców. Po raz pierwszy w historii Egipt miał swoją przedstawicielkę na jednych z najważniejszych zawodów tenisowych na świecie.

Teraz bierze udział w innym turnieju Wielkiego Szlema – Australian Open, do którego dostało się poprzez kwalifikacje. Tym razem udało się jej wygrać mecz w głównej drabince. W pierwszej rundzie pokonała Francuzkę Chloe Paquet 7:5, 7:5 i stała się pierwszą Egipcjanką w historii, która może szczycić się zwycięskim spotkaniem w turnieju wielkoszlemowym. W kolejnej fazie tenisistka z Kairu prowadziła 1:0 w setach z Kają Juvan, jednak ostatecznie to rywalka wzniosła ręce w geście triumfu po ostatniej wymianie.

Dobre rezultaty Sherif powodują wielki wzrost jej popularności. W Egipcie staje się coraz większą gwiazdą, a sponsorzy chętnie zapraszają ją do współpracy. Jak sobie więc radzi z byciem rozpoznawalną? Między innymi o tym opowiadała w rozmowie z thenationalnews.com.

– Aby młodsze pokolenie patrzyło na mnie w ten sposób i mówiło, że chcą osiągnąć to samo to było bardzo, bardzo miłe, ponieważ czuję, że tak naprawdę nie zdarzyło się to wcześniej żadnej tenisistce w Egipcie. Czułam się więc, jakbym była kimś wyjątkowym dla ludzi, a ludzie mnie podziwiali. Oczywiście wywiera to na mnie pewną presję i zajęło mi trochę czasu, zanim nauczyłam się, jak się do tego przyzwyczaić i jak się zachować – mówiła.

– Mentalnie staram się jak najwięcej, aby nie myśleć o uwadze. Ponieważ kiedy utkniesz w myśleniu o ludziach, o tym, co myślą i czego od ciebie oczekują, fakt, że mnie obserwują… to pójdzie nie tak. Więc wolę pozostać w swoim własnym świecie, tak jak było wcześniej, skupiając się na meczu, tenisie, planach i tym wszystkim – dodała.

I trzeba przyznać, że Sherif radzi sobie bardzo dobrze z popularnością. W karierze pokonuje kolejne schody i notuje coraz lepsze wyniki. Czas pokaże, jak dużo uda się jej osiągnąć. Jeśli uda jej się awansować do Wimbledonu, wizytę na trybunach zadeklarował Mohamed Salah – reprezentant Egiptu w piłce nożnej i jeden z najlepszych piłkarzy Premier League.

Asłan Karacew. Pierwszy taki debiutant w Erze Open

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne / baseline.tennis.com, foto: AFP

O Asłania Karacewie rozpisują się media sportowe na całym świecie. Rosjanin, debiutant w Wielkim Szlemie, zachwyca w Melbourne i jest już w półfinale. W czwartek stanie naprzeciwko samego Novaka Dżokovicia. 

Karacew zajmuje aktualnie 114. miejsce w rankingu ATP. Najwyższą pozycję zajmował w listopadzie ubiegłego roku. Był wtedy jednak niewiele wyżej w zestawieniu, a mianowicie 111. W przeszłości osiągał sukcesy, ale zazwyczaj w turniejach rangi Challenger i Futures. W pierwszych z nich dotarł ośmiu finałów, z których wygrał trzy, natomiast w imprezach spod szyldu ITF zdobył 10 tytułów. W 2020 roku udało mu się wygrać dwa czeskie Challengery – w Pradze oraz Ostrawie.

Rosjanin ma 27 lat i chyba on sam nie spodziewał się, że 2021 rok przyniesie mu taki sukces. Już sam debiut w wielkoszlemowym turnieju można było uznać za niezły wynik. Udało mu się przejść przez kwalifikację do tegorocznego Australian Open, ale to co się stało później, zadziwiło tenisowy świat.

Karacew jest już w półfinale turnieju. Po drodze pokonał między innymi Diego Schwartzmana i Grigora Dimitrova. Tenisista z Władykaukazu imponuje przede wszystkim siłą fizyczną, agresywną grą, sporą liczbą uderzeń kończących i świetnym serwisem.

Pierwsze zwycięstwo w rozgrywkach głównego cyklu ATP odniósł w 2015 roku podczas turnieju w Moskwie. Pokonał wtedy rodaka Michaiła Jużnego 6:4, 6:4. Na drugie takie zwycięstwo czekał aż pięć lat do turnieju w Sankt Petersburgu. Karacew ograł wtedy Tennysa Sandgrena 7:5, 3:6, 7:5. Nie miał więc dużego ogrania na najwyższym poziomie.

Mimo tego, w pierwszych trzech rundach tegorocznego Australian Open nie stracił nawet seta. W czwartej rundzie pokazał próbkę charakteru, kiedy przegrywając 0:2 w setach odbił się od dna i wygrał spotkanie 3:2 z Felixem Augerem-Aliassime’em. W ćwierćfinałowym spotkaniu widząc kontuzjowanego rywala, nie zdekoncentrował się. Dalej grał skutecznie, w swoim stylu i zasłużenie wygrał.

Dzięki osiągnięciu spektakularnego sukcesu na kortach Melbourne Park, Karacew pobił także kilka rekordów. Najważniejszym z nich jest przebicie osiągnięć wszystkich poprzednich debiuntantów. Rosjanin został pierwszym tenisistą w Erze Open, który w debiucie na turnieju wielkoszlemowym dotarł do półfinału. Jest także piątym zawodnikiem, który osiągnął ten etap turnieju jako kwalifikant.

Warto również wspomnieć o tym, że Rosjanin dotarł do wielkoszlemowego półfinału w momencie, gdy znajduje się poza pierwszą setką rankingu ATP. Ostatni taki przypadek miał miejsce w Wimbledonie w 2001 roku, kiedy dokonał tego Goran Ivanisević. W Australian Open na podobną sytuację było trzeba czekać aż 30 lat. W 1991 takim wyczynem może pochwalić się Patrick McEnroe, który w tamtym czasie również zajmował 114. pozycję w rankingu.

Czy sen Asłana Karacewa w Melbourne będzie wciąż trwał? Czekające na niego zadanie będzie niezwykle trudne, gdyż jego półfinałowym rywalem będzie Novak Dżoković, czyli lider światowego rankingu i ośmiokrotny triumfator Australian Open. Rosjanin udowodnił już jednak, że jest nieobliczalny i stać go na wielkie sukcesy.

Mouratoglou: Williams nie ma obsesji na punkcie rekordu Margaret Court

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne/www.theage.com.au, foto: AFP

W środowisku tenisowym często dyskutuje się o tym, czy Serena Williams zdobędzie 24. tytuł wielkoszlemowy, wyrównując tym samym rekord Margaret Court. Swoje zdanie na ten temat wyraził trener zawodniczki, Patrick Mouratoglou.

Francuz uważa, że Amerykanka osiągnęła już status najlepszej tenisistki wszechczasów. – Tenis przed erą open i w erze open to dwie różne dyscypliny. To sport amatorski i sport profesjonalny – stwierdził. – Uważam, że Serena nie potrzebuje tej liczby przy swoim nazwisku. Wróciła do gry po to, aby wygrać jeszcze kilka imprez wielkoszlemowych, ale nie ma na tym punkcie takiej obsesji, jak większość ludzi ze środowiska – dodał.

Swój 23. tytuł wielkoszlemowy Williams zdobyła cztery lata temu w Melbourne. Siedem miesięcy później na świat przyszła jej córka, Alexis Olympia Ohanian. Od tego czasu 39-latka zagrała w czterech finałach turniejów tej rangi. Aby wspiąć się o jeden szczebel wyżej i sięgnąć po pierwsze takie trofeum od stycznia 2017 roku, wraz ze swoim szkoleniowcem jeszcze bardziej pracowała nad sprawnością na korcie.

– Czy porusza się lepiej niż w zeszłym roku? Tak. Czy porusza się lepiej niż przez ostatnie trzy lata? Tak, bez żadnych wątpliwości – powiedział Mouratoglou. – W tym sporcie trzeba przemieszczać się z jednego końca kortu na drugi w szybkim tempie, przez długi czas. W ciągu ostatnich kilku lat Serena odczuła tego konsekwencje – przyznał.

– Gdy mecz się nie układa, potrzebny jest plan B. Aby móc go mieć, niezbędna jest sprawność fizyczna. Bez tego plan B nie istnieje. To kosztowało ją kilka spotkań. Postanowiliśmy więc poprawić pracę nóg. Uważam, że wykonała świetną robotę i porusza się o wiele lepiej – ocenił francuski trener.

W walce o finał tegorocznej edycji Australian Open 7-krotna mistrzyni turnieju zmierzy się z Japonką Naomi Osaką. Z trzech ich dotychczasowych spotkań dwa razy zwycięsko wychodziła Japonka, ale to Williams wygrała ich ostatnie starcie, w ćwierćfinale turnieju w Toronto w 2019 roku.

Zawodniczki spotkały się też ze sobą w meczu pokazowym 29 stycznia. Choć to ich ostatnia konfrontacja, ze względu na charakter rywalizacji, nie należy na jej podstawie wysnuwać daleko idących wniosków.

Australian Open. Miedwiediew nie do zatrzymania

/ Dominika Opala , źródło: własne/ www.atptour.com, foto: AFP

Daniił Miedwiediew po raz kolejny pokonał Andrieja Rublowa bez straty seta. Tym samym starszy z Rosjan osiągnął trzeci półfinał wielkoszlemowy, pierwszy w Australian Open. Był to 19. pojedynek z rzędu wygrany przez wyżej notowanego moskwianina.

W tegorocznej edycji Australian Open Rosjanie dokonali historycznego wyczynu. Pierwszy raz w 1/4 finału znalazło się trzech reprezentantów Rosji. Dwóch z nich, obecnie najlepszych, zmierzyło się w środowym ćwierćfinale. Daniił Miedwiediew i Andriej Rublow prezentowali świetną formę od początku tego sezonu. Obaj nie przegrali meczu w ATP Cup i mogli się pochwalić bilansem 8:0 w 2021 roku. Czyjaś seria musiała więc zostać przerwana. Po ponad dwóch godzinach gry zakończyła się ta młodszego z Rosjan.

Miedwiediew i Rublow, którzy przyjaźnią się i rywalizują na korcie od najmłodszych lat, grali ze sobą wcześniej trzy pojedynki w zawodowym tourze. Wszystkie kończyły się zwycięstwami wyżej notowanego moskwianina i w żadnym z nich Rublow nie zdołał wygrać nawet seta. Tak też było i tym razem. Gra toczyła się głównie z linii końcowej i oparta była na defensywie. Rublow starał się przejmować inicjatywę w wymianach i silnie uderzał piłki, ale dobre poruszanie się i obrona Miedwiediewa nie pozwalały młodszemu z Rosjan na rozwiniecie skrzydeł.

W partii otwarcia jako pierwszy przełamał finalista US Open 2019 i objął prowadzenie 4:2. Z tej przewagi długo się nie cieszył, gdyż rywal błyskawicznie odrobił straty. Gdy już wszystko zmierzało do tie-breaka, w dwunastym gemie Rublow przegrał podanie do zera i tym samym całego seta. Drugi set także obfitował w długie wymiany na wyniszczenie. Z intensywnością pojedynku lepiej radził sobie Miedwiediew, a jego przeciwnik miał coraz mniej energii. Po kilku zaciętych akcjach w połowie seta, Rublow miał coraz więcej problemów. Czwarty tenisista świata natomiast przetrwał kryzys i od stanu 3:3 w drugim secie wygrał siedem gemów z rzędu. Tym samym w trzeciej partii prowadził już 4:0 i pewnie doprowadził tę przewagę do końca, oddając reprezentacyjnemu koledze tylko dwa gemy w ostatniej odsłonie.

Miedwiediew awansował do trzeciego półfinału wielkoszlemowego w karierze (dwa wcześniejsze osiągnął w US Open 2019 i 2020). Ponadto Rosjanin przedłużył serię zwycięstw, która rozpoczęła się w ubiegłym roku w Rolex Paris Masters, do 19. Jednocześnie 11. raz z rzędu pokonał zawodnika z Top 10. Po dzisiejszej wygranej Miedwiediew ma zagwarantowany awans na trzecią pozycję w rankingu, najwyższą w karierze. Jeśli wygra cały turniej, będzie drugim tenisistą świata.

We wtorek do półfinału awansował Asłan Karacew. Miedwiediew i Karacew są trzecią parą Rosjan, która dotarła do 1/2 finału w Wielkim Szlemie. W 2001 roku w US Open dokonali tego Jewgienij Kafielnikow i Marat Safin, a w 2006 roku, także w Nowym Jorku, Michaił Jużny i Nikołaj Dawidienko.


Wyniki

Ćwierćfinał singla:

Daniił Miedwiediew (Rosja, 4) – Andriej Rublow (Rosja, 7) 7:5, 6:3, 6:2

Australian Open. Pierwsza porażka Barty w sezonie. ,,Pogubiłam się, to rozczarowujące”

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Kibice wrócą w czwartek na trybuny w Melbourne Park, ale nie zobaczą tej tenisistki, na którą liczyli najbardziej. Ashleigh Barty, turniejowa ,,jedynka” i faworytka gospodarzy, przegrała w ćwierćfinale 6:1, 3:6, 2:6 z Karoliną Muchovą. W drugim dzisiejszym ćwierćfinale Jennifer Brady okazała się lepsza od Jessiki Peguli.

Porażka Barty to jedna  z największych niespodzianek tegorocznej edycji Australian Open. Australijka rozgrywała bowiem doskonałe zawody i do ćwierćfinału awansowała bez straty seta. Mało tego, była niepokonana w sezonie! Przed rozpoczęciem wielkoszlemowej rywalizacji wygrała na kortach w Melbourne turniej Yarra Valley Classic. Wszystko wskazywało więc na to, że Barty po raz drugi z rzędu dotrze do półfinału, a być może pokusi się o jeszcze lepszy rezultat.

Oczekiwania wzmógł jeszcze pierwszy set ćwierćfinałowego starcia. Ashleigh Barty pokonała w nim 6:1 Karolinę Muchovą rozgrywającą dopiero drugi mecz w karierze o tak wysoką stawkę. Zawodniczki zmagały się nie tylko ze sobą nawzajem, ale również z nieprzychylnymi warunkami atomesferecznymi. Żar lał się z nieba. Muchovej zakręciło się w głowie i poprosiła o przerwę medyczną.

To był punkt zwrotny spotkania. Wywołał on zresztą nieco kontrowersji, ponieważ w pomeczowym wywiadzie Muchova zasugerowała, że zależało jej po prostu na dłuższej przerwie. Barty wytrąciła to z rytmu, natomiast nie miała o to żalu do przeciwniczki.

– Myślę, że po prostu trochę się pogubiłam, co jest bez wątpienia rozczarowujące – oceniła na konferencji prasowej sety numer dwa i trzy Barty. W sumie ugrała w nich pięć gemów, czyli mniej niż w pierwszym. Popełniła też o wiele więcej niewymuszonych błędów – w pierwszym secie 6, w dwóch kolejnych 31. To wszystko przełożyło się na porażkę najwyżej rozstawionej zawodniczki 6:1, 3:6, 2:6.

W półfinale Karolina Muchova zagra z Jennifer Brady, która również odrobiła stratę jednego seta w ćwierćfinale. 25-letnia Amerykanka pokonała rok starszą rodaczkę Jessikę Pegulę 4:6, 6:2, 6:1. Niespodzianką pachniało tylko na początku pojedynku, gdy Brady popełniała błąd za błędem. Później, gdy już lepiej ustawiła celownik, zdominowała koleżankę i zrewanżowała się za porażkę sprzed sześciu miesięcy. W Nowym Jorku uległa jej wtedy 6:7(5), 4:6.

Muchova i Brady będą miały mniej czasu niż zwykle na regenerację, ponieważ już w czwartkowy poranek zagrają w półfinale. O której rozpocznie się ich starcie? To zależy od przebiegu pierwszego półfinału, w którym zagrają Naomi Osaka i Serena Williams. Początek pierwszego półfinału o 4 polskiego czasu, drugi zostanie rozegrany bezpośrednio po nim. Na trybunach znów zasiądą kibice, ponieważ w środę dobiega końca 5-dniowy lockdown.


Wyniki

Ćwierćfinały gry pojedynczej:

Karolina Muchova (Czechy, 25) – Ashielgh Barty (Australia, 1) 1:6, 6:3, 6:2
Jennifer Brady (USA, 22) – Jessica Pegula (USA) 4:6, 6:2, 6:1