Asłan Karacew – „tajna broń” rosyjskiej drużyny

/ Dominika Opala , źródło: własne/ www.atptour.com, foto: AFP

Asłan Karacew dotarł już do czwartej rundy Australian Open 2021 w debiucie w turnieju wielkoszlemowym. Rosjanin zadziwił tenisowy świat, eliminując Diego Schwartzmana w trzech setach. Formę, w której jest obecnie 27-latek zawdzięcza ciężkiej pracy, a pewność siebie zdobył, dzięki treningom z Daniiłem Miedwiediewem i Andriejem Rublowem podczas ATP Cup. 

W tygodniu poprzedzającym Australian Open, Rosja sięgnęła po tytuł w ATP Cup 2021. Po triumfie głos w imieniu drużyny zabrał Daniił Miedwiediew. Moskwianin wyróżnił rodaka Asłana Karacewa i nazwał go „tajną bronią”.

Karacew nie miał szansy zagrać w finale z Włochami, gdyż zarówno Miedwiediew, jak i Rublow wygrali swoje pojedynki i mecz deblowy okazał się niekonieczny do rozegrania.

Asłan był tajną bronią w grze podwójnej, nie żartuję – powiedział aktualnie czwarty zawodnik na świecie. – Nie udało mu się tego pokazać, ponieważ nie było 1:1 w starciach, ale był naszą tajną bronią.

Jeśli umiejętności Karacewa były sekretem, teraz już na pewno nie są tajemnicą, a słowa Miedwiediewa nie były pozbawione sensu. 27-latek mieszkający w Moskwie potwierdził to w Australian Open, gdzie dotarł już do czwartej rundy.

Warto zwrócić uwagę, że Karacew debiutuje w turnieju głównym Wielkiego Szlema. Wcześniej dziewięć razy próbował się zakwalifikować i dopiero dziesiąty raz okazał się szczęśliwym. Karacew wykorzystuje swoją szansę najlepiej, jak można. W trzeciej rundzie sprawił wielką niespodziankę i wyeliminował rozstawionego z „8” Diego Schwartzmana bez straty seta. To największe zwycięstwo w karierze Rosjanina, jednak nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa. W niedzielę powalczy o ćwierćfinał Australian Open, a jego rywalem będzie Felix Auger-Aliassime.

Karacew zachwycił kibiców już przed pojedynkiem z Argentyńczykiem. W drugiej rundzie bowiem wyeliminował Egora Gerasimowa. Białorusin ugrał zaledwie… jednego gema.

Kontuzja i eksplozja formy

W 2017 roku Karacew doznał kontuzji kolana w Hiszpanii i był poza tourem przez sześć miesięcy.

Od tego momentu było naprawdę trudno zyskać pewność siebie i czucie gry z powrotem – wyznał 114. Tenisista w rankingu ATP. – To była długa podróż i wiele pracy w to włożyłem.

Po powrocie po kontuzji, Karacew walczył, by odnaleźć formę. Gdy światowe rozgrywki zostały wstrzymane w marcu zeszłego roku z powodu pandemii koronawirusa, Rosjanin znajdował się poza Top 250 w zestawieniu tenisistów i przestał grać na trzy miesiące. Jednak, kiedy ogłoszono, że tour zostanie wznowiony w sierpniu, ciężko pracował, by, jak najlepiej się przygotować.

To przyniosło efekty, o czym świadczą wyniki rosyjskiego zawodnika. Wzniósł się on na najwyższy poziom swojej gry, wygrywając pod koniec sezonu 18 z 20 meczów w turniejach rangi challenger, w tym 16 bez straty seta.

Zagrałem naprawdę dobrze w trzech challengerach z rzędu w Czechach – wspominał Karacew. – Oczywiście, gdy wygrywasz mecze zdobywasz większą pewność siebie. Czujesz się bardziej zrelaksowany, gdy wychodzisz na kort. 

Takie rezultaty pozwoliły mu awansować w listopadzie 2020 roku na najwyższą, 111. pozycję w rankingu ATP i zapewnić sobie miejsce w drużynie Rosji podczas ATP Cup 2021.

To wspaniałe uczucie. Przede wszystkim jest świetna atmosfera. Oglądasz wielkich tenisistów, to, jak grają – mówił Karacew o oświadczeniu w ATP Cup. – Byłem w rosyjskiej drużynie i widziałem, jak grają Miedwiediew i Rublow. Zdobyłem pewność siebie i widziałem, jak oni wykonują poszczególne rzeczy. To wiele mi pomogło – zakończył.

 

Monte Carlo. Turniej za zamkniętymi drzwiami

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.twitter.com, foto: AFP

Bez kibiców będzie się toczyć tegoroczna rywalizacji podczas turnieju w Monte Carlo. Taką informację na twitterowym koncie podali organizatorzy turnieju rozgrywanego na francuskim wybrzeżu.

Tenisowa rywalizacja na całym świecie odbywa się bez większych zakłóceń. Jednak ze względu na pandemię COVID-19 zmagań najlepszych tenisistów świata nie mogą oglądać kibice. Tak jest między innymi od soboty w Australian Open, gdzie z powodu wykrycia nowych przypadków zakażeń koronawirusem, władze stanu Wiktoria wprowadziły pięciodniowy lockdown. Tym samym walka o pierwszy w sezonie tytuł Wielkiego Szlema trwa przy pustych trybunach.

Również podczas imprez w Europie kibice mogą mieć problem, aby wejść na trybuny. Informację, że tegoroczna rywalizacja odbędzie się za zamkniętymi drzwiami, podali organizatorzy Rolex Monte-Carlo Masters. Turniej odbędzie się w dniach 11-18 kwietnia.

Australian Open. Kolejne zwycięstwo Nadala, porażka De Minaura

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne / atptour.com, foto: AFP

Rafael Nadal odniósł kolejne trzysetowe zwycięstwo. Mimo niezbyt dobrej gry, pokonał Camerona Norriego 7:5, 6:2, 7:5 . Do czwartej rundy nie awansował natomiast Alex de Minaur. Reprezentant gospodarzy zaskakująco łatwo uległ Fabio Fogniniemu 4:6, 3:6, 4:6.

Rafael Nadal był zdecydowanym faworytem sobotniego pojedynku. Norrie zawiesił jednak poprzeczkę całkiem wysoko, a i Hiszpan nie miał swojego najlepszego dnia. Jednakże „Rafa” potrafił przede wszystkim świetnie zagrać w ważnych punktach i to w głównej mierze zapewniło mu zwycięstwo.

W pierwszym secie 20-krotny mistrz turniejów wielkoszlemowych jako pierwszy stracił własne podanie. Stało się to w piątym gemie. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać, gdyż Rafa szybko wyrównał stan rywalizacji na 3:3. Następnie obydwaj utrzymywali podania do momentu nadejścia dwunastego gema. Wtedy Norrie po raz drugi w partii otwarcia dał się przełamać i przegrał seta 5:7.

Drugi set nie był tak wyrównany. Nadal dwukrotnie zdołał wygrać gemy przy serwisie rywala, co zapewniło mu okazałe zwycięstwo w tej części meczu 6:2.

Sporo emocji dostarczyła trzecia partia. Obydwaj zapisywali gemy serwisowe na swoim koncie. Mieli przy tym mniejsze, bądź większe problemy, ale ostatecznie i tak byli górą. Znowu jednak kluczowy okazał się dwunasty gem. Podobnie, jak w secie pierwszym, Brytyjczyk dał się wtedy przełamać. Dzięki temu Nadal wygrał kolejnego seta 7:5 oraz cały mecz 7:5, 6:2, 7:5.

– Nie wykorzystałem szans, które miałem na początku setów, więc sytuacja stała się trochę trudniejsza. Oczywiście, grając przeciwko najlepszym graczom na świecie, będę cierpiał. Jestem szczęśliwy i muszę się dalej poprawiać. Jestem w drugim tygodniu turnieju i to jest teraz dla mnie najważniejsze – skomentował swój występ mistrz Australian Open z 2009 roku.

Rywalem Hiszpana z Majorki w boju o ćwierćfinał będzie Fabio Fognini. Rozstawiony z numerem „16” Włoch pokonał Alexa de Minaura. Zaskakujące są zwłaszcza rozmiary porażki Australijczyka, gdyż miejscowi fani pokładali w nim spore nadzieje.

Pierwsza odsłona tego pojedynku toczyła się w spokojny sposób do stanu 4:3 dla Włocha. Od tego momentu rozpoczął się festiwal przełamań. Najpierw serwis stracił De Minaur, potem Fognini… i następnie znowu Australijczyk, który ostatecznie przegrał tego seta 4:6.

Z drugiej partii należy wyróżnić szósty gem, gdyż to właśnie on przyniósł przełamanie tenisiście z San Remo. De Minaur nie miał sposobu na skutecznie grającego Fogniniego i przegrał seta 3:6.

Trzeci set nie przyniósł wielu emocji. Włoski tenisista od razu uzyskał przewagę, którą stopniowo zwiększał. W ósmym gemie dopadł go mały kryzys, przez co przegrał gema przy własnym podaniu. Dystans między zawodnikami był jednak zbyt duży i Fognini zapisał trzecią partię na swoim koncie (6:4) i wygrał całe spotkanie 6:4, 6:3, 6:4.

Rafael Nadal komplementował swojego przyszłego rywala. – Graliśmy wiele razy, on mnie kilka razy pokonał. Przyjechał tutaj po kontuzji, więc będzie głodny dobrej gry. Zwycięstwo nad De Minaurem było imponujące. Widziałem, że były proste sety, więc wejdzie w mecz z dużą pewnością siebie. Muszę się ciągle ulepszać. Nie można się spodziewać łatwej przeprawy w 1/8 finału. To będzie trudna runda. Muszę być na to przygotowany i mam nadzieję, że tak się stanie – mówił Hiszpan.

 


Wyniki

Trzecia runda singla:

Rafael Nadal (Hiszpania, 2) – Cameron Norrie (Wielka Brytania) 7:5, 6:2, 7:5

Fabio Fognini (Włochy, 16) – Alex de Minaur (Australia, 21) 6:4, 6:3, 6:4

Australian Open. Barty wciąż niepokonana

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.wtatennis.com, foto: AFP

Ashleigh Barty pokonała Jekaterinę Alekandrową 6:2, 6:4 i jest już w czwartej rundzie Australian Open. Reprezentantka gospodarzy kontynuuje zwycięski powrót do tenisowej rywalizacji po roku nieobecności, ale sobotnie spotkanie do najłatwiejszych nie należało.

Po tym, jak liderka rankingu w tygodniu poprzedzającym pierwszą lewę Wielkiego Szlema w sezonie triumfowała w turnieju WTA 500 w Melbourne, zmagania w jednej z czterech najważniejszych imprez sezonu zaczęła z wysokiego „C”. Dance Kovinić w trwającym 44 minuty meczu oddała tylko 10 punktów. W drugiej rundzie Australijka również nie straciła seta, a w sobotę podtrzymała passę. Jednak w starciu przeciwko Aleksandrowej w obu odsłonach musiała gonić wynik.

Pierwszy set zaczął się od prowadzenia 2:0 rozstawionej z numerem „29” rywalki. Od tej pory sześć gemów z rzędu wygrała Barty i objęła prowadzenie w meczu. W drugiej odsłonie sytuacja była podobna. Tylko że zawodniczka z Czelabińska prowadziła już 4:2. Finał był ten sam i Barty zapewniła sobie awans do czwartej rundy. W tej jej rywalką będzie Shelby Rogers.

W meczu z Kontaveit Amerykanka musiała walczyć szczególnie w pierwszym secie. Tenisistka z Europy prowadziła 4:1. Nie zdołała jednak utrzymać przewagi do końca i oddała seta. W drugiej odsłonie tenisista z USA zaliczyła dwa przełamania serwisu rywalki i po raz pierwszy w karierze zagra w 1/8 finału Australian Open. Kontaveit odnosząc porażkę, zamknęła sobie drogę do powtórki zeszłorocznego wyniku na Antypodach. Wówczas była w gronie ośmiu najlepszych tenisistek.

W poniedziałek Rogers stanie przed szansą rewanżu na Barty. Obie panie spotkały się w ubiegłym tygodniu i Amerykanka urwała rywalce seta.


Wyniki

Trzecia runda singla:

Ashleigh Barty (Australia, 1) – Jekaterina Aleksandrowa (Rosja, 29) 6:2, 6:4

Anett Kontaveit (Estonia, 21) – Shelby Rogers (USA) 6:4, 6:3

Australian Open. Pierwsza wygrana pięciosetówka Miedwiediewa w karierze

/ Dominika Opala , źródło: własne/ www.atptour.com, foto: AFP

Daniił Miedwiediew dość niespodziewanie musiał walczyć w sobotę na pełnym dystansie z Filipem Krajinoviciem. Ostatecznie odniósł siedemnaste zwycięstwo z rzędu, wygrywając pierwszy pięciosetowy mecz w karierze. Premierowo w czwartej rundzie Wielkiego Szlema zameldował się Casper Ruud, który wyrównał tym samym osiągnięcie ojca, Christiana Ruuda.

Daniił Miedwiediew podtrzymuje dobrą passę od końca października zeszłego roku. Niewiele zabrakło, a przerwałby ją Filip Krajinović. Rosjanin jednak zrobił coś, co jeszcze nigdy wcześniej mu się nie udało i zameldował się w 1/8 finału Australian Open 2021.

Pierwsze dwa sety w ogóle nie zapowiadały, że Serb będzie mógł walczyć chociaż o wygranie jednej odsłonie. Moskwianin od początku kontrolował sytuację na korcie i nie pozwalał rozegrać się rywalowi. W partii otwarcia uzyskał dwa przełamania, a w kolejnej jedno. Tym samym po 65 minutach gry Miedwiediew prowadził 2:0 w setach i wydawało się, że zakończenie meczu to tylko formalność. Jednak w miarę rozwoju sytuacji na korcie, Krajinović polepszał swoją grę. Postanowił zmienić taktykę i częściej ruszał do siatki oraz posyłał agresywniejsze uderzenia. W czwartym gemie trzeciego seta przełamał Rosjanina po raz pierwszy w spotkaniu, ale przewagę szybko stracił. To nie zniechęciło jednak Serba i w ostatnim gemie odsłony kolejny raz uzyskał breaka, wygrywając 6:4.

Taki obrót spraw zaskoczył czwartego tenisistę świata, a z kolei Krajinović kontynuował ofensywną grę przy siatce. Było to frustrujące dla Miedwiediewa, ponieważ nie mógł znaleźć sposobu na ataki przeciwnika. W efekcie 28-latek z Somboru wywalczył przełamanie w czwartym gemie i tym razem wystarczyło ono, by zapisać partię na swoje konto. Decydujący set nie wróżył nic dobrego dla finalisty US Open 2019, gdyż nigdy wcześniej nie wygrał on pięciosetowego starcia, choć miał do tego sześć okazji. Miedwiediew był zdenerwowany i dyskutował ze swoim trenerem, pod koniec czwartego seta Gilles Cervara wstał i opuścił box tenisisty.

Powiedział przed wyjściem, że jestem pewnym, że wygram ten mecz, ale zostawia mnie samego, żebym był spokojniejszy – wytłumaczył po meczu podopieczny Francuza.

Miedwiediew opanował się w piątej odsłonie i zdołał odbudować swoją grę. Ponownie dobrze spisywał się na returnie i był w stanie zatrzymać Krajinovicia przy atakach. Finalnie nie stracił nawet gema w decydującym secie i pierwszy raz w karierze schodził z kortu jako zwycięzca po pięciosetowym pojedynku.

Pamiętam wiele pięciosetówek. W przeciwieństwie do poprzednich, kiedy się spinałem, spieszyłem i popełniałem błędy, teraz zachowałem spokój – podsumował Rosjanin, który trzeci rok z rzędu awansował do czwartej rundy Australian Open. W niej zmierzy się z Mackenzie’em McDonaldem, który pokonał w trzech setach Lloyda Harrisa.

O wiele łatwiejsze zwycięstwo odniósł kolega Miedwiediewa z reprezentacji, Andriej Rublow. Młodszy z Rosjan nie stracił jeszcze seta w turnieju. W sobotę bez problemów wyeliminował Feliciano Lopeza. Kolejnym rywalem moskwianina będzie Casper Ruud. Norweg pierwszy raz w karierze awansował do 1/8 finału w Wielkim Szlemie. Tenisista z Oslo pokonał w czterech setach Radu Albota. Ruud jest drugim Norwegiem w historii, który osiągnął ten etap szlema. Pierwszym był ojciec Caspera, Christian. Starszy z Ruudów najdalej w imprezie wielkoszlemowej dotarł do czwartej rundy. Miało to miejsce w Australian Open w 1997 roku.

Do rodaków nie dołączył Karen Chaczanow. Rosjanin przegrał trzy tie-breaki z Matteo Berrettinim i tym samym Rosja nie będzie miała czterech reprezentantów w najlepszej „16” turnieju. Włoch o ćwierćfinał powalczy ze Stefanosem Tsitsipasem. Grek stracił tylko sześć gemów w starciu z pogromcą Huberta Hurkacza, Mikaelem Ymerem.


Wyniki

Trzecia runda singla:

Daniił Miedwiediew (Rosja, 4) – Filip Krajinović (Serbia, 28) 6:3, 6:3, 4:6, 3:6, 6:0

Stefanos Tsitsipas (Grecja, 5) – Mikael Ymer (Szwecja) 6:4, 6:1, 6:1

Andriej Rublow (Rosja, 7) – Feliciano Lopez (Hiszpania) 7:5, 6:2, 6:3

Matteo Berrettini (Włochy, 9) – Karen Chaczanow (Rosja, 19) 7:6(1), 7:6(5), 7:6(5)

Casper Ruud (Norwegia, 24) – Radu Albot (Mołdawia) 6:1, 5:7, 6:4, 6:4

Mackenzie McDonald (USA) – Lloyd Harris (RPA) 7:6(7), 6:1, 6:4

Australian Open. Świątek i Kubot obronili piłkę meczową! Są w 2. rundzie

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Iga Świątek i Łukasz Kubot postanowili wziąć udział w turnieju gry mieszanej Australian Open. Polska para pokonała w pierwszej rundzie Astrę Sharmę i Johna Patricka Smitha 5:7, 7:6(6), 10-6. W drugim secie reprezentanci gospodarzy nie wykorzystali piłki meczowej. 

To było niezwykle wyrównane i długie spotkanie. Trwało blisko dwie godziny, a to w grze mieszanej zdarza się niezwykle rzadko. Głównie dlatego, że decydujący set ma formę super tie-breaka.

Do trzeciej partii mogło jednak w ogóle nie dojść. W pierwszej odsłonie rywalizacji Świątek i Kubot ulegli rywalom 5:7, a w drugiej przegrywali już 0:3. Odrobienie straty przełamania nie było równoznaczne z końcem kłopotów. Doszło bowiem do tie-breaka, w którym australijska para miała piłkę meczową. ,,Biało-czerwoni” wybronili się jednak, a potem wygrali kolejne dwa punkty, doprowadzając do remisu 1-1 w setach.

Super tie-break na szczęście nie miał aż tak burzliwego przebiegu. Sharma i Smith prowadzili tylko raz – na dodatek 1-0. Później kilkupunktową przewagę wywalczyli Polacy i nie oddali jej do samego końca. Wygrali 5:7, 7:6(6), 10-6 i awansowali do 2. rundy.

Zwycięstwo nad Sharmą i Smithem smakuje wyjątkowo, bowiem właśnie ta para zakończyła wspólną przygodę Świątek i Kubota przed rokiem. W zeszłorocznej edycji do ich starcia doszło jednak w ćwierćfinale.

Na razie nie wiadomo z kim polska para zagra o awans do ćwierćfinału tegorocznej edycji. Może być to rozstawiona z numerem jeden para Nikola Mektić / Barbora Strycova albo Hayley Carter i Sander Gille.

W niedzielę Świątek i Kubota czekają inne wyzwania. Polka o 9 zagra na głównym korcie z Simoną Halep w 1/8 finału gry pojedynczej. Z kolei Łukasz Kubot i Wesley Koolhof zagrają w 2. rundzie debla z Nickiem Kyrgiosem i Thanasim Kokkinakisem. To spotkanie powinno rozpocząć się około 5.30 polskiego czasu.


Wyniki

Pierwsza runda:

I. Świątek, Ł. Kubot (Polska) – A. Sharma, J. P. Smith (Australia) 5:7, 7:6(6), 10:6

Triumfator Roland Garros nie wystąpi na igrzyskach olimpijskich?

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne/www.tennisnet.com, foto: AFP

Dwukrotny deblowy mistrz French Open, Niemiec Andreas Mies, przeszedł w czwartek operację kolana i nie wróci do gry przez najbliższe sześć miesięcy. Wyklucza go to z walki o trzeci z rzędu triumf w Paryżu. Zagrożony jest również jego udział w igrzyskach olimpijskich.

W 2019 roku Kevin Krawietz i Andreas Mies zostali zwycięzcami Roland Garros w grze podwójnej. W erze open nie udało się to żadnej innej niemieckiej parze. Rok później ponownie sięgnęli po trofeum i wciąż pozostają niepokonani na paryskich kortach. Jeśli druga wielkoszlemowa impreza w sezonie odbędzie się w planowanym terminie, reprezentanci naszych zachodnich sąsiadów nie będą mogli powalczyć o obronę tytułu.

– Andreas przeszedł wczoraj zabieg i nie będzie mógł grać przez sześć miesięcy – zdradził w piątek Krawietz, który w tegorocznym Australian Open wystąpił w parze z Yannickiem Hanfmannem. Duet pożegnał się z turniejem w drugiej rundzie, gdzie lepsi okazali się czterokrotni mistrzowie wielkoszlemowi, Pierre-Hugues Herbert i Nicolas Mahut. 29-latek zapowiedział też, że w nadchodzących miesiącach połączy siły z Janem-Lennardem Struffem.

O szczegółach urazu Miesa poinformował za pośrednictwem Twittera niemiecki dziennikarz, Jannik Schneider. – Problemem nie była łękotka, tylko uszkodzenie chrząstki. Zabieg przebiegł pomyślnie i lekarze wierzą, że tenisista wróci i będzie w stanie rywalizować bez bólu – oznajmił Schneider. – Półroczne wykluczenie z gry oznacza jednak opuszczenie French Open oraz, najprawdopodobniej, igrzysk olimpijskich – dodał.

W historii Niemca widać analogię do sytuacji, w której w ubiegłym sezonie znalazł się Kamil Majchrzak. Piotrkowianin musiał pauzować przez pół roku z powodu przeciążeniowego złamania kości miednicy. Po rezygnacji z Australian Open 2020, nasz reprezentant wrócił do gry dopiero w lipcu, podczas turniejów z cyklu LOTOS PZT Polish Tour.

Australian Open. Pliszkova pokonana przez rodaczkę. Niezwykły zwrot akcji w drugim secie

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Karolina Pliszkova nie zawojowała Melbourne. Rozstawiona z numerem ,,6″ Czeszka już w 3. rundzie Australian Open uległa Karolinie Muchovej, w drugim secie nie wykorzystując prowadzenia 5:0. Z rywalizacją pożegnała się też Kaia Kanepi. Estonka rundę wcześniej wyeliminowała broniącą tytułu Sofię Kenin.

Spotkanie dwóch Czeszek zainaugurowało zmagania tenisistów na głównym korcie w szóstym dniu turnieju. Niestety, w przeciwieństwie do poprzednich dni, trybuny były puste. To konsekwencja wprowadzonego przez władze stanu Wiktoria pięciodniowego lockdownu. Fani wrócą do Melbourne Park najwcześniej w czwartek.

W przygnębiającej ciszy z turniejem pożegnała się Karolina Pliszkova. Jedna z kandydatek do zdobycia tytułu uległa 5:7, 5:7 mniej doświadczonej rodaczce, Karoline Muchovej. Rozczarowana mogła być już przebiegiem pierwszego seta, w którym nie wykorzystała dwóch okazji na doprowadzenie do tie-breaka, jednak to druga partia może do niej wracać w sennych koszmarach. Pliszkova prowadziła w niej bowiem 5:0, ale w trudny do wytłumaczenia sposób roztrwoniła przewagę.

24-letnia Muchova po raz trzeci w karierze awansowała do 1/8 finału w turnieju wielkoszlemowym. W trwającej imprezie jest jedną z dwóch Czeszek, której udała się ta sztuka. W czwartek awans wywalczyła bowiem Marketa Vondrouszova. Za burtą turnieju są natomiast dwie największe gwiazdy czeskiego tenisa – Pliszkova i Petra Kvitova.

Siedem gemów z rzędu wygranych przez Muchovą to nie najdłuższa seria, jaka miała dziś miejsce. Elina Switolina od stanu 3:4 w pierwszym secie nie straciła bowiem żadnego gema aż do końca starcia z Julią Putincewą. Ukrainka przyleciała do Melbourne bardzo dobrze przygotowana i w trzech pierwszych rundach nie straciła seta. Jej kolejna przeciwniczka może poszczycić się jednak takim samym osiągnieciem. Jessica Pegula ma na rozkładzie Wiktorię Azarenkę, Samanthę Stosur i Kristinę Mladenovic.

Parę 1/8 finału utworzyły też Chorwatka Donna Vekić i Amerykanka Jennifer Brady. Awans wywalczyły w zupełnie inny sposób. Vekić przegrywała już 5:7, 0:3 z Kaią Kanepi i jedną nogą była poza turniejem. Wykazała się jednak ogromną walecznością i odrobiła straty, broniąc po drodze piłki meczowej. Straciła jednak sporo sił, ponieważ spotkanie trwało ponad dwie i pół godziny, a równie długi pojedynek rozegrała też w pierwszej rundzie.

Brady korzysta natomiast z dobrego losowania i szybkim krokiem przechodzi kolejne rundy. W nocy z piątku na sobotę pokonała 6:1, 6:3 Słowenkę Kaję Juvan, dla której był to pierwszy w karierze występ w trzeciej rundzie imprezy wielkoszlemowej.


Wyniki

Trzecia runda:

Elise Mertens (Belgia, 18) – Belinda Bencic (Szwajcaria, 11) 6:2, 6:1
Karolina Muchova (Czechy, 25) – Karolina Pliszkova (Czechy, 6) 7:5, 7:5
Donna Vekić (Chorwacja, 28) – Kaia Kanepi (Estonia) 5:7, 7:6(2), 6:4
Jennifer Brady (USA, 22) – Kaja Juvan (Słowenia) 6:1, 6:3
Jessica Pegula (USA) – Kristina Mladenovic (Francja) 6:2, 6:1
Elina Switolina (Ukraina, 5) – Julia Putincewa (Kazachstan, 26) 6:4, 6:0

Cherbourg. Doświadczony Czech minimalnie lepszy od Żuka

/ Anna Niemiec , źródło: własne/materiały prasowe PZT, foto: AFP

Kacper Żuk nie zdołał awansować do półfinału challengera z pulą nagród 88 520 euro. W piątek po dwóch godzinach walki lepszy okazał się Lukas Rosol.

Ćwierćfinałowe spotkanie lepiej rozpoczął Czech, który dzięki przełamaniu w czwartym gemie, odskoczył na 4:1. Polak nie spisał jednak tej partii na straty. Wyrównał na 4:4 i miał okazję na kolejnego „breaka”. Reprezentant naszych południowych sąsiadów utrzymał podanie i do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break. W tej dodatkowej rozgrywce zdecydowanie lepiej poradził sobie Rosol, który od stanu 1:2 wygrał sześć punktów z rzędu.

Były 26. tenisista świata dobrze rozpoczął również drugą odsłonę meczu i już w pierwszym gemie odebrał podanie rywalowi. Żuk natychmiast odrobił stratę i później gra toczyła się zgodnie z regułą własnego serwisu aż do dziesiątego gema. W tej części meczu 22-latek z Nowego Dworu Mazowieckiego, dzięki agresywnej grze, stwarzał sobie sporo szans w gemach serwisowych przeciwnika. Przy wyniku 5:4 dopiął w końcu swego i wywalczył przełamanie, dzięki któremu wyrównał stan rywalizacji.

Decydująca partia miała bardzo podobny przebieg do pierwszej. Rosol jako pierwszy wypracował sobie przewagę „breaka”. Podopieczny Aleksandra Charpantidisa zniwelował stratę i do rozstrzygnięcia ponownie konieczny okazał się „trzynasty gem”, w którym i tym razem zdecydowanie lepszy był 35-latek urodzony w Brnie.

Zawsze szkoda takich meczów, w których jest tak na styku, pewnie pomogło mu w decydujących momentach ogromne doświadczenie w Tourze – powiedział po meczu Kacper Żuk. –  Dzisiaj niewiele brakło. Wiadomo, że zawodnik z takim doświadczeniem lepiej sobie radzi w decydujących momentach i to mu się udało. Ale z takich meczów zawsze udaje się wynieść naukę i wyciągnąć wnioski przed kolejnymi startami. Teraz przed mną kilka dni treningów w Polsce, potem występ w Nur -Sułtan i w Kaliszu, w spotkaniu w Pucharze Davisa z Salwadorem.


Wyniki

Ćwierćfinał singla

Lukas Rosol (Czechy) – Kacper Żuk (Polska) 7:6(2) 4:6 7:6(2)