Kontuzja Bianci Andreescu mniej groźna niż się wydawało

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.instagram.com, foto: AFP

Bianca Andreescu nie wesprze reprezentantek kraju w starciu z Serbkami podczas zbliżających się rozgrywek Billie Jean King Cup. Powodem jej absencji jest kontuzja, której Kanadyjka nabawiła się w finale tegorocznego Miami Open.

Mistrzyni US Open z 2019 roku z powodu kontuzji kolana na straty spisać musiała cały ubiegły sezon. W tym jednak roku tenisistka rumuńskiego pochodzenia powróciła do rywalizacji na światowych kortach i dotarła do finału pierwszego w nowym sezonie tysiącznika. Niestety w drugim secie sobotniego starcia z Ashleigh Barty Kanadyjka podczas jednej z akcji nabawiła się kontuzji kostki. Jak się okazało w następstwie zmuszona była poddać mecz kreczem.

Niedawno za pośrednictwem twitterowego konta niespełna 21-letnia tenisistka ogłosiła, że nie pomoże reprezentacji narodowej w Billie Jean King Cup. Już niedługo zamierza jednak rozpocząć przygotowania do europejskiej rywalizacji na kortach ziemnych.

– Serdecznie wszystkim dziękuje za wszelkie słowa wsparcia. Na szczęście moja kontuzja nie jest aż tak poważna. Wszystko wskazuje na to, że po krótkiej przerwie rozpocznę przygotowania do rywalizacji na kortach ziemnych. Tym samym nie będę mogła pomóc drużynie narodowej w meczu Billie Jean King Cup przeciwko Serbii. Decyzja była tym trudniejsza, że uwielbiam grać w barwach narodowych – możemy przeczytać w oświadczeniu opublikowanym przez Andreescu.

Kanadyjki, podobnie jak reprezentantki Polski 16 i 17 kwietnia powalczą o prawo gry w barażach, których stawką będzie miejsce w finałowym turnieju Billie Jean King Cup 2022.

Charleston. Fręch nie sprawiła niespodzianki

/ Natalia Kupsik , źródło: własne, foto: AFP

Ostatnia polska uczestniczka tegorocznej edycji Volvo Car Open pożegnała się dziś z rozgrywanymi w amerykańskim Charleston zawodami. W drugiej rundzie rywalizacji rangi WTA 500 Magdalena Fręch w dwóch setach uległa faworyzowanej Garbine Muguruzie.

Po wczorajszym pewnym zwycięstwie nad Grace Min, w walce o trzecią rundę Volvo Car Open Magdalena Fręch zmierzyć musiała się z dużo bardziej wymagającą rywalką. Na kortach ziemnych w Charleston urodzona w Łodzi tenisistka po raz pierwszy w karierze spotkała się z utytułowaną, a w obecnym sezonie wyraźnie rosnącą w siłę Garbine Muguruzą. Niekwestionowaną faworytką spotkania była rozstawiona w turnieju z numerem szóstym Hiszpanka i to ona po nieco ponad godzinie gry bez straty seta zapewniła sobie awans.

Obie zawodniczki dobrze rozpoczęły spotkanie, na swoim koncie zapisując własne gemy serwisowe. Niestety jednak dający nadzieje na wyrównaną walkę wynik nie utrzymał się na tablicy długo. Już w czwartym gemie Muguruza objęła prowadzenie 40:15, by zanotować po chwili pierwsze przełamanie. Polka nie zdołała odpowiedzieć tym samym, a co gorsza w szóstym gemie ponownie straciła serwis. W efekcie Hiszpanka była już bardzo bliska rozstrzygnięcia pierwszej partii na swoją korzyść. Magdalena Fręch nie złożyła broni i wypracowała jeszcze dwa break pointy, ale żadnego z nich nie wykorzystała. Garbine Muguruza nie pozwoliła natomiast ponownie się zaskoczyć i przypieczętowała zwycięstwo w pierwszej partii.

W drugiej odsłonie Fręch już na otwarcie bronić musiała się przed przełamaniem, ale zwycięsko wyszła z opałów. W miarę upływu czasu Polka radziła sobie na korcie coraz lepiej i rozpoczęła się walka gem za gem, ale przy stanie 3-3 Hiszpanka ponownie stanęła przed okazjami na objęcie prowadzenia. Na tym etapie nasza reprezentantka broniła się z dużą determinacją, ale Muguruza nie zdekoncentrowała się nieudanymi próbami i ostatecznie dopięła swego. Przewagę potwierdziła wkrótce wygrywając przy własnym podaniu, a niedługo potem wykorzystała drugą piłkę meczową.


Wyniki

Druga runda:

Magdalena Fręch (Polska) – Garbine Muguruza (Hiszpania) 1-6, 3-6

Split. Awans Żuka po kreczu rywala

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne, foto: AFP

Kacper Żuk awansował do drugiej rundy turnieju rangi ATP Challenger w chorwackim Splicie. Rywal Polaka poddał mecz przy prowadzeniu 2:1 w pierwszym secie.

Polski tenisista nie miał szczęścia w losowaniu. Już w pierwszym meczu trafił na rozstawionego z najwyższym numerem Pedro Sousę. Portugalczyk jest doświadczonym zawodnikiem, który był nawet przez moment sklasyfikowany w pierwszej setce rankingu ATP.

32-latek spotkanie z Żukiem rozpoczął całkiem dobrze, gdyż już w trzecim gemie zdołał uzyskać  przewagę przełamania. Chwilę później okazało się jednak, że był to ostatni gem rozegrany w tym meczu. Sousa skreczował z powodu kontuzji. Dzięki temu Polak spędził na korcie raptem 12 minut i może przygotowywać się do starcia w drugiej rundzie.

W niej zmierzy się z 22-letnim Nino Serdarusiciem. Chorwat występuje w turnieju w Splicie dzięki dzikiej karcie. W pierwszym meczu jego przeciwnikiem był Brytyjczyk Jay Clarke. Reprezentant gospodarzy był zdecydowanie lepszym zawodnikiem i zasłużenie wygrał 7:6(1), 6:0.


Wyniki

Pierwsza runda singla:

Kacper Żuk (Polska) – Pedro Sousa (Portugalia, 1) 1:2, krecz

Billie Jean King Cup. Celt ogłosił skład na mecz z Brazylijkami

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.twitter.com, foto: AFP

Dawid Celt podczas wtorkowej konferencji prasowej ogłosił skład reprezentacji Polski na mecz z Brazylijkami w ramach Billie Jean King Cup. Spotkanie odbędzie się w dniach 16-17 kwietnia w Bytomiu.

Magda Linette, Magda Fręch, Katarzyna Kawa, Urszula Radwańska, Paula Kania-Choduń i Weronika Falkowska to zawodniczki, które powalczą przeciwko reprezentacji Brazylii. Stawką spotkania będzie prawo gry w barażach o miejsce w finałowym turnieju Billie Jean King Cup 2022.

– Mamy bardzo wyrównany skład. Jest on połączeniem młodości z doświadczeniem. Obecna sytuacja związana z pandemią sprawia, że musimy być gotowi na każdy scenariusz. Dlatego też powołałem zawodniczki, które dają mi możliwość realizacji planu A, B, a nawet C – skomentował powołania na czekający nas w połowie kwietnia mecz.

Pierwotnie do rywalizacji z tenisistkami z Ameryki Południowej miało dojść w kwietniu 2020 roku. Jednak ze względu na rozwijającą się wówczas pandemię COVID-19 spotkanie przełożono i odbędzie się niemal rok później.

– Jak wiadomo, ten mecz miał zostać rozegrany w innym terminie. Było to dla nas bardzo dobre rozwiązanie. Po tym jak wygraliśmy turniej eliminacyjny w Luksemburgu, byliśmy na fali wznoszącej. Jednak wierzę, że zgodnie z powiedzeniem co się odwlecze, to nie uciecze odniesiemy teraz zwycięstwo – odniósł się kapitan do kwestii opóźnienia spotkania między Polkami i Brazylijkami.

 

Roland Garros ponownie przełożony? Istnieje taka możliwość

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/skysports.com, foto: AFP

Z Francji docierają niepokojące wiadomości dla świata tenisa. Okazuje się, że wielkoszlemowy Roland Garros może ponownie zostać przełożony. Taka sytuacja miała już miejsce w ubiegłym roku.

Turnieje Wielkiego Szlema są najważniejszymi tenisowymi rozgrywkami na świecie. Roland Garros należy właśnie do imprez tej rangi. Tradycyjnie zmagania w Paryżu rozgrywane są na przełomie maja i czerwca. W poprzednim roku zostały jednak przełożone na końcówkę września i początek października. Jak będzie w tym roku? Okazuje się, że historia może się powtórzyć.

Wszystko oczywiście przez restrykcje związane z pandemią koronawirusa. We Francji trwa już trzeci ogólnokrajowy lockdown. Z jednej strony oszczędzony został sport zawodowy, ale z drugiej wyścig kolarski Paryż-Roubaix nie odbędzie się w pierwotnym terminie.

Taki sam los może spotkać Roland Garros, który według planu powinien wystartować 23 maja. O losach paryskiego turnieju wypowiedziała się francuska minister delegowana do spraw sportu Roxana Maracineanu. – Prowadzimy rozmowy z Francuską Federacją Tenisową (FFT), żeby sprawdzić, czy powinniśmy zmienić daty. Pomimo że sport zawodowy funkcojnuje, to staramy ograniczać ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa w profesjonalnym sporcie – mówiła na antenie radia „France Info”.

Prezydent Francji poinformował natomiast, że spodziewa się ponownego otwarcia kraju w okolicach połowy maja. Czas między tą datą, a początkiem paryskiego szlema byłby więc bardzo krótki. Organizatorzy turnieju zapowiadają, że nie wyobrażają sobie sytuacji, w której Roland Garros w ogóle by się nie odbył w tym roku. Natomiast nikt do tej pory nie potwierdził żadnej, konkretnej daty.

W kuluarach mówi się, że zmiana terminu może być źle odebrana i być dużym problemem dla całego sezonu. Przełożenie tak ważnego turnieju wiąże się ze zmianami w kalendarzu rozgrywek. Na nie może być jednak już zbyt późno, bo przed wielkoszlemową imprezą są rozgrywane liczne turnieje przygotowujące. Prawdopodobne jest więc, że ani zawodnicy, ani inne tenisowe federacje, ani fani nie byliby zadowoleni, gdyby zmiana terminu rozgrywania tegorocznego Roland Garros stała się faktem.