Miami. Sinner zameldował się w finale

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne, foto: AFP

Jannik Sinner zagra w finale imprezy rangi ATP Masters 1000 po raz pierwszy w karierze. Włoch pokonał Hiszpana Roberto Bautistę-Aguta 5:7, 6:4, 6:4 w półfinale Miami Open.

Hiszpan i Włoch spotkali się już raz w tym sezonie, w trzeciej rundzie Dubai Duty Free Tennis Championships. Również wtedy Sinner schodził z kortu jako zwycięzca. W piątek to on jako pierwszy został przełamany, lecz odzyskał rytm w szóstym gemie i wykorzystał pierwszą z trzech szans na powrót do meczu. Gdy wydawało się, że pierwsza partia zostanie rozstrzygnięta w tie-breaku, Bautista Agut ponownie wyszedł na prowadzenie w jedenastym gemie. Po 51 minutach na tablicy wyników pojawił się rezultat 7:5 na korzyść starszego z tenisistów.

W drugiej odsłonie obaj zawodnicy dość pewnie utrzymywali swój serwis. Jako pierwszy problemy napotkał 19-latek, który musiał bronić czterech break-pointów w siódmym gemie. Wyszedł jednak z sytuacji zagrożenia i ostatecznie to on wygrał drugą partię 6:4.

Decydujący set rozpoczął się lepiej dla Bautisty Aguta. 32-latek z Castellon de la Plana prowadził już 3:1. Od tego momentu zdołał jednak wygrać jeszcze tylko jednego gema i to Jannik Sinner zameldował się w finale imprezy po dwóch godzinach i dwudziestu ośmiu minutach. Tam zmierzy się z lepszym z pary Hubert Hurkacz – Andriej Rublow. Spotkanie Polaka z Rosjaninem rozpocznie się o 1 w nocy polskiego czasu w nocy z piątku na sobotę.

W tegorocznej edycji zawodów na Florydzie pierwszy raz od 2013 roku wszyscy półfinaliści turnieju męskiego to Europejczycy. Osiem lat temu w najlepszej czwórce znaleźli się Andy Murray, Richard Gasquet, David Ferrer i Tommy Haas.


Wyniki

Półfinał singla

Jannik Sinner (Włochy, 21) – Roberto Bautista Agut (Hiszpania, 7) 5:7, 6:4, 6:4

Miami. Wielkie mecze w Wielki Piątek

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

W piątkowy wieczór oraz w nocy z piątku na sobotę dwoje reprezentantów Polski powalczy o finał Miami Open. Jako pierwsza na kort wyjdzie Iga Świątek, która wraz z Bethanie Mattek-Sands zagra w półfinale debla. Następnie w walce o finał gry pojedynczej Hubert Hurkacz zmierzy się z Andriejem Rublowem .

Iga Świątek i Bethanie Mattek-Sands niczym burza pokonują kolejne etapy prestiżowego turnieju w Miami i nie straciły w nim dotąd ani jednego seta. Biorąc pod uwagę to, że Polka i Amerykanka nigdy wcześniej nie występowały razem w tourze, jest to tym bardziej imponujące. Ich półfinałowymi rywalkami będą Japonki Shuko Aoyama i Ena Shibahara, które na koncie mają cztery wygrane w duecie turnieje. W tym sezonie niepokonane okazały się w Abu Zabi. Półfinał gry podwójnej z udziałem Igi Świątek rozpocznie się dziś około 20:30 czasu polskiego.

Niedługo po zakończeniu meczu polsko-amerykańskiej pary na korcie pojawi się Hubert Hurkacz. Wrocławianin zdążył już udowodnić, że na Florydzie, gdzie znajduje się jego baza treningowa czuje się naprawdę świetnie. Na początku sezonu triumfował tam w imprezie rangi ATP 250 w Delray Beach. W tym tygodniu pokonał natomiast kolejno Denisa Kudlę, Denisa Shapovalova, Milosa Raonica i Stefanosa Tsitsipasa, a w piątek powalczy o dziewiąte w tym roku meczowe zwycięstwo na Florydzie. Jego rywalem będzie Andriej Rublow. Polak i Rosjanin rozegrali dotychczas tylko jedno spotkanie. Doszło do niego we wrześniu ubiegłego roku w drugiej rundzie turnieju rangi Masters 1000 w Rzymie. Wtedy z pojedynku zwycięsko wyszedł Hubert Hurkacz.

Spotkanie najlepszego obecnie polskiego singlisty z Andriejem Rublowem rozpocznie się około 1:00 czasu polskiego. Drugiego finalistę tegorocznej edycji Miami Open wyłoni starcie Roberto Bautista Aguta z Jannikiem Sinnerem. Mecz Hiszpana z Włochem zaplanowano na godzinę 19:00.

Mouratoglou: Serena Williams wciąż może wygrać wszystkie cztery szlemy

/ Maria Kuźniar , źródło: tennisworldusa.org/ własne, foto: AFP

Trener Sereny Williams wciąż wierzy w jej potencjał. – Poziom jest wysoki, ale nadal wierzę, że Serena może wygrać z każdym, kiedy jest w najlepszej formie fizycznej – przekonuje Patrick Mouratoglou. Amerykanka ma na swoim koncie 23 turnieje wielkoszlemowe, po urodzeniu dziecka nieskutecznie jednak goni rekord Margaret Court.

– Nie mam żadnych wątpliwości. Choć poziom jest bardzo wysoki, to wiem że Serena jest wciąż w stanie wygrać z każdym, na każdej nawierzchni – przekonuje Patrick Mouratoglou.

Trener Amerykanki jest przekonany, że Serena może skutecznie powalczyć na Roland Garros, mimo że na ziemi jej serwis nie jest tak skuteczny, jak na szybszych nawierzchniach.

– Myślę, że Serena potrafi bardzo dobrze grać na ziemi. Musi być bardzo wysportowana, ponieważ serwis nie jest tam tak skuteczny, a trzeba dużo więcej pracować, aby zdobyć punk. Czuję jednak, że jeśli jest gotowa na 100% fizycznie, to może być również bardzo niebezpieczna na tej nawierzchni – mówi Mouratoglou.

39-letnia Amerykanka ma na swoim koncie 23 tytuły wielkoszlemowe. Rekord w erze Open jej jednak nie satysfakcjonuje. Jej celem jest wyrównanie, a najlepiej przebicie rekordu Margaret Court, która wygrała w 24 szlemach. Ostatni tytuł na najważniejszej imprezie Serena wywalczyła w 2017 roku, kiedy w Australian Open w decydującym meczu wygrała ze starszą siostrą, Venus. Od tamtej pory i urodzeniu dziecka, Amerykanka już kilkukrotnie była o krok od kolejnego tytułu, w najważniejszych meczach schodziła jednak z kortu pokonana. Czy to kwestia upływu lat – trudno jednoznacznie stwierdzić. Zdaniem części ekspertów, w decydujących momentach Serenę zawodzi głowa. Presja kolejnej wygranej, którą zresztą sama na siebie nałożyła, jest niekiedy zbyt wysoka. Sama po porażce w półfinałowym spotkaniu z Naomi Osaką w tegorocznym Australian Open stwierdziła, że jest „zdruzgotana”.

– Jest przeszkoda, którą musimy pokonać, ale ona wiele razy była blisko. Musisz być tak sprawny, jak to tylko możliwe, więc taki jest plan. Oczywiście zawsze toczy się mentalna walka z presją i samym sobą, ale to zawsze jest część tenisa – mówi Patrick Mouratoglou.

Problemy Safwata. Egipcjanin nie może podróżować

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: thenationalnews.com, foto: AFP

Najlepszy egipski tenisista ma poważny problem z udziałem w rywalizacji. Mohamed Safwat, bo o nim mowa, ma problem z wyrobieniem nowej wizy umożliwiającej podróżowanie w strefie Schengen. Z tego powodu opuszcza liczne turnieje cyklu ATP Challenger Tour.

Od pięciu tygodni Mohamed Safwat w zasadzie nie opuszcza Kairu. Egipcjanin chciałby startować w rozgrywanych w Europie Challengerach, jednak ma problem z odnowieniem swojej wizy zezwalającej na wjazd do strefy Schengen. Liczne ambasady odmówiły mu wizy, a sam tenisista narzeka też na brak wsparcia w tej sprawie ze strony organizatorów cyklu.

Safwat zajmuje obecnie 159. miejsce w rankignu ATP. Jednakże 30-latek od kilkunastu miesięcy prezentuje życiową formę i wciąż się rozwija. Jako mistrz Igrzysk Azjatyckich 2019 ma też zapewniony udział na igrzyskach w Tokio. W związku z zaistniałą sytuacją nie załamuje rąk. Poświęca czas, który ma, na treningi. Zakłada, że w najgorszym wypadku będzie mógł wrócić do rywalizacji na Roland Garros, jednak liczy, że uda się to wcześniej.

Miami. Rublow półfinałowym rywalem Hurkacza

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Znamy komplet półfinalistów turnieju rangi ATP Masters 1000 w Miami. Andriej Rublow pokonał Sebastianę Kordę 7:5, 7:6(7) i to Rosjanin będzie rywalem Huberta Hurkacza w starciu o finał.

Andriej Rublow prezentuje bardzo wysoką formę w 2021 roku. 23-latek osiągnął w tym sezonie między innymi ćwierćfinał wielkoszlemowego Australian Open oraz triumfował w turnieju w Rotterdamie. W Miami również spisuje się świetnie. Wciąż nie stracił seta, a pokonał już takich zawodników jak Marin Czilić, czy Marton Fucsovics.

Pojedynek z Sebastianem Kordą nie należał do najłatwiejszych. Amerykanin dość mocno postawił się w pierwszej partii. Nawet jak stracił serwis, to natychmiastowo potrafił odrobić straty. Nie wytrzymał jednak końcówki i przegrał tę odsłonę meczu 5:7.

Drugi set przyniósł jeszcze więcej emocji. Ponownie Rublow pierwszy przełamał rywala, ale Amerykanin znowu wrócił do gry. Tym razem udało mu się nawet doprowadzić do tie-breaka. W nim byliśmy świadkami niesamowitych zwrotów akcji. Korda prowadził już 5-3, ale przegrał trzy punkty z rzędu. Następnie obronił piłkę meczową. Ta sztuka udała mu się jeszcze raz. Rosjanin trzecią próbę skończenia meczu wykorzystał i wygrał tie-breaka 9-7 i całe spotkanie 7:5, 7:6(7).

Jeśli mówimy o drugim secie, mogłem wygrać łatwiej, ale taki jest tenis. Może w następnym meczu przegram i drugiego i trzeciego seta. Dzisiaj udało mi się wygrać i jestem szczęśliwy. Sebastian to naprawdę świetny zawodnik, jest utalentowany. Ma potężny serwis, jest świetny w grze przy siatce, jest sprytny i gra agresywnie. Próbuje przejmować inicjatywę. Dlatego pokonał tak wielu wspaniałych graczy – komplementował swojego rywala Rublow.

Andriej Rublow będzie półfinałowym rywalem Huberta Hurkacza. Polak kroczy w Miami od zwycięstwa do zwycięstwa. Wyeliminował już turniejową „dwójkę”, teraz czas na starcie z rozstawionym z numerem „4” 23-letnim Rosjaninem. Pojedynek o finał zapowiada się niezwykle ciekawie.

 

 


Wyniki

Ćwierćfinał singla

Andriej Rublow (Rosja, 4) – Sebastian Korda (Stany Zjednoczone) 7:5, 7:6(7)

Miami. Nocny dreszczowiec dla Andreescu

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.wtatennis.com, foto: AFP

Ashleigh Barty i Bianca Andreescu zmierzą się w sobotnim finale Miami Open 2021. Półfinały Australijki przeciwko Elinie Switolinie i Kanadyjki z Marią Sakkari miały zupełnie inny przebieg. 

Jako pierwsze na Grand Stand wyszły broniąca tytułu zawodniczka z Antypodów oraz piąta rakieta świata. Statystyki ich dotychczasowych spotkań wskazywały jednoznacznie faworytkę w osobie Switoliny. Tenisistka z Odessy wygrała pięć z sześciu wcześniej rozegranych spotkań między obiema paniami. Jednak ostatni mecz, podczas WTA Finals 2019, na swe konto zapisała zawodniczka z Australii. I to ona dyktowała warunki w piątkowe popołudnie w Miami. Już w gemie otwarcia odebrała serwis Switolinie. Kolejne „breaki” dołożyła w piątym oraz dziewiątym gemie i mimo przegranego serwisu na 4:2 wygrała pierwszą odsłonę. To, co najważniejsze w drugiej partii wydarzyło się w środkowych gemach. Dwa przełamania dla Barty przy jednym Switoliny sprawiły, że to ponownie pierwsza rakieta świata wygrała seta i zapewniła sobie awans do drugiego z rzędu finału Miami Open.

Zdecydowanie bardziej zacięte było spotkanie, które zakończyło się o 1:35 czasu lokalnego. W nim kanadyjska mistrzyni US Open 2019 oraz dwukrotna triumfatorka imprez rangi WTA 1000 zmierzyła się z Marią Sakkari. Greczynka w tegorocznej edycji amerykańskiego tysięcznika prezentowała się z bardzo dobrej strony. W meczu czwartej rundy obroniła sześć piłek meczowych. Z kolei w 1/4 finału oddała tylko cztery gemy wiceliderce rankingu WTA – Naomi Osace.

W piątkowym meczu o finał stawiła twardy opór wyżej notowanej rywalce. Bianca Andreescu potrzebowała ponad 150 minut, aby zapewnić sobie awans do trzeciego w karierze finału turnieju rangi WTA 1000. Jak przyznała, było to spotkanie, które kosztowało ją mnóstwo siły.

Musiałam dziś walczyć do upadłego. Moja rywalka dobiegała do każdej piłki i każde moje uderzenie wracało. Wielokrotnie Maria próbowała narzucić swoje warunki gry. Podobny plan miałam ja i było to naprawdę trudne zadanie. Tym bardziej się cieszę, że wyszłam zwycięsko z tej potyczki – podsumowała pojedynek, w którym o losach dwóch setów decydował tie-break.

W premierowej odsłonie każda z pań raz straciła serwis po razie i tak dotarły do tie-breaka. W „dogrywce” sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Pierwsza przewagę „minibreaka” wypracowała Andreescu. To jednak Sakkari miała dwie piłki setowe, których nie wykorzystała i po chwili na prowadzenie w meczu wyszła tenisistka z Kraju Klonowego Liścia. Zwrot akcji w drugiej partii nastąpił przy wyniku 3:2 dla Andreescu. Greczynka wygrała wówczas cztery gemy z rzędu i doprowadziła do wyrównania stanu meczu. W trzecim secie żadna z pań nie umiała wypracować przewagi, która doprowadziłaby ją do wygranej i ponownie doszło do tie-breaka. Dodatkowy gem był wyrównany do stanu 2-2. W tym momencie cztery punkty powędrowały na konto turniejowej „ósemki”, która w ten sposób miała cztery piłki meczowe. Zawodniczka z Europy trzykrotnie się obroniła, ale za czwartym razem już nie dała rady i to Andreescu dołączyła do Barty w sobotnim finale.

Będzie to pierwsze spotkanie obu tenisistek. Dodatkowo zawodniczka rumuńskiego pochodzenia będzie mieć okazję po raz pierwszy zmierzyć się z liderką rankingu WTA.


Wyniki

Półfinały singla:

Ashleigh Barty (Australia, 1) – Elina Switolina (Ukraina, 5) 6:3, 6:3

Bianca Andreescu (Kanada, 8) – Maria Sakkari (Grecja, 23) 7:6(7), 3:6, 7:6(4)