Roland Garros. Tsitsipas i Zverev nie podzielili losów Thiema

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Stefanos Tsitsipas i Alexander Zverev to dwaj najwyżej rozstawieni tenisiści, jacy uzyskali w niedzielę awans do drugiej rundy z dolnej połówki drabinki rywalizacji mężczyzn podczas Roland Garros 2021. Jednak pojedynki z udziałem turniejowej „piątki i „szóstki” miały kompletnie odmienny przebieg.

Bez wątpienia największą sensacją pierwszego dnia zmagań na paryskich kortach była porażka Dominica Thiema. Mistrz US Open 2020 uległ w pięciu setach Pablo Andujarowi. Również na pełnym dystansie powalczył w Paryżu rywal Austriaka z Nowego Jorku. Z tym że Alexander Zverev odrobił dwa sety straty i pozostaje w grze o końcowy triumf na paryskich kortach.

Przed rozpoczęciem Roland Garros 2020 reprezentant naszych zachodnich sąsiadów sześciokrotnie toczył pojedynki pięciosetowe w drugiej w sezonie lewie Wielkiego Szlema. Na początek tegorocznej edycji paryskiego turnieju rozegrał spotkanie na pełnym dystansie numer siedem. I tak jak w poprzednich spotkaniach, również tym razem schodził z kortu jako zwycięzca. Tym razem wyższość finalisty US Open 2020 musiał uznać jego krajan – Oscar Otte.

Sklasyfikowany na 152. pozycji zawodnik z Kolonii po raz trzeci wystąpił w turnieju głównym Wielkiego Szlema. Dwie poprzednie okazje też miały miejsce na Roland Garros, gdy do rywalizacji przystąpił jako „szczęśliwy przegrany” z eliminacji. Najlepszy wynik uzyskał przed dwoma laty. Wówczas w meczu drugiej rundy przegrał z Rogerem Federerem. Tym razem Otte musiał uznać wyższość innego wysoko klasyfikowanego rywala. Zverev po raz drugi w karierze musiał odrabiać straty od 0:2 w setach.

Jako ostatni, by walczyć pierwszego dnia rywalizacji o awans do drugiej rundy, na kort wyszli Stefanos Tsitsipas i Jeremy Chardy. Grek nim przybył nad Sekwanę sięgnął w Lyonie po ósmy tytuł mistrzowski w imprezach głównego cyklu. Wcześniej również nie miał sobie równych w Monte-Carlo, gdzie zdobył pierwsze trofeum w turnieju rangi ATP 1000. W niedzielę na korcie centralnym tenisista z Akademii Patricka Mouratoglou kłopoty miał jedynie w pierwszej partii, której losy rozstrzygnął tie-break. Dwie kolejne odsłony przebiegły pod dyktando ateńczyka. Ten oddając w nich w sumie cztery gemy rozpoczął marsz po powtórkę ubiegłorocznego wyniku, czyli półfinału Roland Garros 2020.

 


Wyniki

Stefanos Tsitipas (Grecja, 5) – Jeremy Chardy (Francja) 7:6(6), 6:3, 6:1

Alexander Zverev (Niemcy, 6) – Oscar Otte (Niemcy, Q) 3:6, 3:6, 6:2, 6:2, 6:0

Cristian Garin (Chile, 22) – Juan Ignacio Londero (Argentyna) 3:6, 6:4, 7:6(6), 6:2

Karen Chaczanow (Rosja, 23) – Jiri Vesely 6:1, 6:2, 6:3

Miomir Kecmanovic (Serbia) – Daniel Evans (Wielka Brytania, 25) 1:6, 6:3, 6:3, 6:4

Laslo Dżjere (Serbia) – Corentin Moutet (Francja) 6:3, 6:7(10), 7:6(2), 7:5

Kei Nishikori (Japonia) – Alessandro Gianessi (Włochy) 6:4, 6:7(4), 6:3, 4:6, 6:4

Alejandro Davidovich Fokina (Hiszpania) – Michaił Kukuszkin (Kazachstan) 6:4, 6:4, 6:3

Mackenzie McDonald (USA, Q) – Emil Ruusuvuori (Finlandia) 4:6, 6:3, 7:6(4), 6:3

Roman Saffiulin (Rosja, Q) – Carlos Taberner (Hiszpania, Q) 7:6(4), 1:6, 6:0, 6:2

Roland Garros. Szybkie pożegnanie Hurkacza z turniejem

/ Natalia Kupsik , źródło: własne, foto: AFP

W swoim pierwszym meczu tegorocznej edycji Roland Garros Hubert Hurkacz przegrał dziś z debiutującym w drabince głównej turnieju Boticem Van de Zandschulpem. Po pięciosetowej przeprawie rozstawiony z numerem dziewiętnastym Polak uległ holenderskiemu kwalifikantowi.

Po krótkiej przerwie od tenisowych zmagań Hubert Hurkacz przystąpił dziś do rywalizacji w drugim w sezonie turnieju wielkoszlemowym. Jego rywalem był 25-latek, który miejsce w drabince głównej Roland Garros zapewnił sobie przedzierając się przez kwalifikacje. Mimo więc że bezpośrednio po historycznym triumfie w Miami Open Polak zanotował na mączce kilka słabszych występów, to on wskazywany był jako wyraźny faworyt spotkania.

Początek meczu był wyrównany. Obaj zawodnicy pewnie prezentowali się w polu serwisowym i bez większych problemów na swoich kontach zapisywali gemy przy własnym podaniu. Jako pierwszy okazję na przełamanie wypracował sobie Hubert Hurkacz i natychmiast ją wykorzystał. Rywal Polaka nie musiał jednak długo czekać na szanse na odrobienie strat. Przy stanie 4-2 Van de Zandschulp wyszedł na prowadzenie 40:0 i chociaż wrocławianin pod presją popisał się kilkoma świetnymi zagraniami, ostatecznie nie zdołał obronić się przed utratą serwisu. Niebezpiecznie zrobiło się w jedenastym gemie, w którym to Hurkacz ponownie musiał bronić się przed break-pointami. Z pomocą przyszedł jednak serwis i Polak zwycięską ręką wyszedł z opałów. Do kolejnych przełamań nie dochodziło i o losach pierwszego seta zadecydował tie-break. Na tym etapie zawodnik rozstawiony z numerem dziewiętnastym błyskawicznie wyszedł na prowadzenie 4:0, ale jego przeciwnik nie złożył broni. Waleczna postawa opłaciła się i wkrótce na tablicy pojawił się wynik na po 5. W kluczowym momencie gry Holender popełnił jednak podwójny błąd serwisowy, a jego przeciwnik nie zmarnował szansy na objęcie prowadzenia w meczu.

W drugiej odsłonie wyraźnie zawiedziony rezultatem pierwszej części zmagań Van de Zandschulp obniżył poziom swojej gry, co przyczyniło się do jego szybkiego przełamania. Tymczasem Hubert Hurkacz tylko poszedł za ciosem i przy własnym serwisie wygrał „na sucho”. W miarę upływu czasu Polak zdawał się czuć na korcie coraz pewniej. Do stanu 4-3 gemy padały łupem serwujących, ale wtedy Holender ruszył do ataku i wykorzystał pierwszą w tej części gry okazję na przełamanie. Powrót do dobrej dyspozycji potwierdził tylko przy własnym serwisie i do wyrównaniu stanu spotkania brakowało mu już tylko jednego gema. W tej sytuacji Hubert Hurkacz ponownie zachował jednak zimną krew i nie pozwolił się przełamać. Do rozstrzygnięcia partii ponownie potrzebny był tie-break. Ten natomiast wyglądał bliźniaczo podobnie do pierwszego, co pozwoliło Polakowi przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Trzecia partia rozpoczęła się dla Hurkacza znakomicie. Po łatwym zwycięstwie przy własnym serwisie 24-latek trzy razy zagroził podaniu Van de Zandschulpa, ale ten wybronił się z niełatwego położenia. Od tego momentu obraz wydarzeń na korcie uległ jednak gwałtownej zmianie. W trzecim gemie to Holender stanął przed szansą na objęcie prowadzenia w secie, a wrocławianin nie zdołał skutecznie odpowiedzieć. Na tablicy pojawił się wynik 1-3. Niedługo potem klasyfikowany na 154. pozycji zawodnik tylko podwyższył prowadzenie, notując drugie przełamanie. W kolejnych wymianach Hurkacz nie zwalniał ręki, utrudniając jeszcze przeciwnikowi zadanie, ale nie zdołał już odwrócić losów seta.

Początek czwartej partii nie napawał optymizmem. Polak został przełamany już na otwarcie, a jego rywal nie tracił koncentracji. Z wymiany na wymianę wrocławianin miał na korcie coraz więcej problemów. Przedłużający się przestój w jego grze zaowocował wkrótce drugim przełamaniem. Pierwszego gema na swoim koncie Hurkacz zapisał dopiero przy stanie 0-4. W całym secie wygrał ich natomiast ostatecznie tylko dwa.

Pierwsze wymiany decydującej partii tylko spotęgować mogły obawy polskich kibiców. Hurkacz obronił wprawdzie dwie piłki na wagę przełamania, ale przy trzeciej okazał się bezradny i ponownie błyskawicznie stracił podanie. Po chwili skorzystał natomiast z przerwy medycznej, skarżąc się na ból prawego przedramienia. Powrót do gry nie przyniósł jednak poprawy jego skuteczności. Holender „na sucho” wygrał przy własnym podaniu i potwierdził przewagę. Nadzieja na przełamanie powrotne pojawiła się w czwartym gemie, ale Van de Zandschulp z zagrożeniem uporał się za sprawą świetnie uplasowanego serwisu. Polak nadal musiał więc odrabiać straty. Do końca meczu jeszcze dwukrotnie skorzystał z opieki fizjoterapeuty, ale nie zdołał przełamać rywala. Tym samym po ponad trzyipółgodzinnej batalii Van de Zandschulp odrobił stratę dwóch setów i zanotował największe w dotychczasowej karierze zwycięstwo. W drugiej rundzie Roland Garros Holender zmierzy się z Alejandro Davidovichem Fokiną.


Wyniki

Hubert Hurkacz (Polska) – Botic Van de Zandschulp (Holandia) – 7-6 (5), 7-6 (4), 2-6, 2-6, 4-6,

Roland Garros. Naomi Osace może grozić nawet dyskwalifikacja

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/rolandgarros.com, foto: AFP

Organizatorzy czterech turniejów wielkoszlemowych wydali oświadczenie na temat niestawiania się na konferencjach prasowych Naomi Osaki. Zagrozili Japonce, że jeśli nie zmieni swojego postępowania, to będzie jej grozić nawet dyskwalifikacja.

Naomi Osaka poinformowała przed rozpoczęciem paryskiego turnieju, że nie będzie brała udziału w konferencjach prasowych. Jako przyczynę podała zadbanie o zdrowie psychiczne, które według niej, często cierpi poprzez właśnie konferencje prasowe, na których zadawane są niestosowne pytania. O tym pisaliśmy TUTAJ.

Japonka dzisiaj rozegrała mecz pierwszej rundy z Rumunką Patricią Marią Tig. Wiceliderka światowego rankingu pokonała rywalkę 6:4, 7:6(4). Po meczu, zgodnie z zapowiedziami, nie stawiła się na konferencji prasowej, za co została ukarana karą grzywny w wysokości 15 tysięcy dolarów.

Organizatorzy turniejów wielkoszlemowych wydali oświadczenie, w którym ostrzegli Japonkę o konsekwencji jej zachowania. Przez wielokrotne łamanie regulaminu grozi jej nawet dyskwalifikacja z tegorocznego Roland Garros, a także z przyszłych turniejów Wielkiego Szlema.

Roland Garros. Sensacyjna porażka Thiema, awans rozstawionych Hiszpanów

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Pierwsza wielka sensacja na tegorocznym Roland Garros stała się faktem! Już w pierwszej rundzie z turniejem pożegnał się Dominik Thiem, który uległ Pablo Andujarowi 6:4, 7:5, 3:6, 4:6, 4:6.  Ze swoimi przeciwnikami dosyć łatwo poradzili sobie rozstawieni Hiszpanie. W innym ciekawym meczu Miomir Kecmanović pokonał w czterech setach Daniela Evansa.

Dominik Thiem był zdecydowanym faworytem spotkania z Pablo Andujarem. Sport kocha jednak niespodzianki i dwukrotny finalista paryskiego szlema się o tym przekonał na własnej skórze. Ale od początku.

Pierwsze dwa sety nie wskazywały na większe emocje w tym spotkaniu. Gra Thiema nie była wprawdzie najwyższych lotów, ale wystarczała na to, aby zapisywać poszczególne partie na swoim koncie. Od trzeciego seta nastąpił jednak zwrot akcji. Andujar nieoczekiwanie zaczął punktować, wykorzystywać nadarzające się okazje i… doprowadził do wyrównania.

Decydująca partia od początku nie układała się po myśli Austriaka, który od razu stracił serwis, szybko odłamał, ale zaraz znowu musiał gonić wynik. Kiedy tablica wyników pokazała 5-3 dla Hiszpana, stało się jasne, że faworyt stanął nad przepaścią. Thiema stać było już tylko na dołożenie jednego gema, co oznacza, że pożegnał się z imprezą już w pierwszej rundzie! Andujar wygrał z turniejową „czwórką” 4:6, 5:7, 6:3, 6:4, 6:4.

Do drugiej rundy awansowali także rozstawieni hiszpańscy tenisiści, którzy w przeciwieństwie do Thiema, wygrali swoje mecze bez większych problemów. Pablo Carreno Busta mający przy swoim nazwisku „dwunastkę” pokonał Norberta Gombosa ze Słowacji 6:3, 6:4, 6:3. Natomiast Roberto Bautista Agut rozstawiony z numerem wyżej poradził sobie ze swoim rodakiem, który przebijał się przez kwalifikacje, Mario Vilellą Martinezem 6:4, 6:4, 6:2.

– Myślę, że to bardzo ważne, aby dobrze rozpocząć turniej. Byłem bardzo skupiony i skoncentrowany. Wiedziałem, że Mario ma dobrą broń, dobry serwis, dobry forhend i musiałem być bardzo skupiony. Podszedłem z dużym szacunkiem do tego meczu. Wyszedłem na kort bardzo skoncentrowany i myślę, że wykonałem świetną robotę – skomentował swój występ Bautista Agut.

Innym interesującym spotkaniem było starcie Daniela Evansa z Miomirem Kecmanoviciem. W kwietniu Brytyjczyk zaskoczył tenisowy świat, ogrywając lidera światowego rankingu Novaka Dźokovicia w turnieju rangi ATP Masters 1000 w Monte Carlo. Evans dotarł tam aż do półfinału. Wiadomo już jednak, że na tegorocznym Roland Garros nie osiągnie podobnego sukcesu.

Jego pogromcą okazał się Miomir Kecmanović. Serb bardzo źle rozpoczął spotkanie, zdobywając w pierwszej partii zaledwie jednego gema. Jak się później okazało, były to złe dobrego początki, gdyż w kolejnych setach 21-latek był lepszym tenisistą i wygrał cały pojedynek 1:6,  Jego następnym rywalem będzie zwycięzca meczu Corentin Moutet – Laszlo Dżere.


Wyniki

Pierwsza runda singla:

Pablo Andujar (Hiszpania) – Dominic Thiem (Austria, 4) 4:6, 5:7, 6:3, 6:4, 6:4

Roberto Bautista Agut (Hiszpania, 11) – Mario Vilella Martinez (Hiszpania, Q) 6:4, 6:4, 6:2

Pablo Carreno Busta (Hiszpania, 12) – Norbert Gombos (Słowacja) 6:3, 6:4, 6:3

Marcos Giron (USA) – Grigor Dimitrow (Bułgaria, 16) 2:6, 4:6, 7:5, 3:0 krecz

Karen Chaczanow (Rosja, 23) – Jiri Vesely (Czechy) 6:1, 6:2, 6:3

Fabio Fognini (Włochy, 27) – Gregoire Barrere (Francja, WC) 6:4, 6:1, 6:4

Marton Fucsovics (Węgry) – Gilles Simon (Francja) 6:4, 6:1, 7:6(5)

Enzo Couacaud (Francja, WC) – Jegor Gerasimow (Białoruś) 7:6(3), 6:4, 6:3

Henri Laaksonen (Szwajcaria, Q) – Yannick Hanfmann (Niemcy) 6:1, 6:3, 4:6, 6:2

Guido Pella (Argentyna) – Daniel Elahi Galan (Kolumbia, Q) 6:3, 7:6(4), 7:5

Roland Garros. Sromotna porażka Kerber, Rybakina pokonała najlepszą juniorkę

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Angelique Kerber nie będzie mile wspominać tegorocznego występu na kortach im. Rolanda Garrosa. Reprezentantka Niemiec przegrała 2:6, 4:6 z kwalifikantką Anheliną Kalininą i jako jedna z pierwszych pożegnała się z rywalizacją. Do drugiej rundy awansowały natomiast trzy inne rozstawione tenisistki: Naomi Osaka, Elena Rybakina i Paula Badosa Gibert. 

Od 2019 roku Angelique Kerber nie może wygrać w Paryżu choćby jednego seta. Za każdym razem kończy się na zaledwie sześciu wygranych gemach, a nazwiska rywalek nie rzucają na kolana. Anastazja Potapowa, Kaja Juvan i Anhelina Kalinina to tenisistki solidne, jednak z zupełnie innej półki niż była liderka światowego rankingu.

Tym razem porażka mogła być jeszcze wyższa. Kalinina w obydwu setach prowadziła bowiem 5:0. Dopiero wtedy Kerber ruszała do odrabiania strat. W drugiej partii była nawet bliska szczęścia. Zbliżyła się do rywalki na jeden gem różnicy i wypracowała sobie break-pointa. Kwalifikantka z Ukrainy opanowała jednak sytuację i wykorzystała drugą piłkę meczową, pieczętując tym samym jedno z najcenniejszych zwycięstw w karierze.

Życiowy sukces nie przyszedł w przypadkowym momencie. Przed przyjazdem do Paryża 24-latka wygrała dziesięć meczów z rzędu, a już na miejscu przedarła się bez straty seta przez trzystopniowe eliminacje.

-Rywalka grała dobrze. Ja natomiast nie byłem w stanie zagrać na najwyższym poziomie ani tak jak na treningach w ostatnich kilku dniach – tłumaczyła się Kerber. – Muszę zaakceptować porażkę i oczekiwać na kolejne wyzwania – dodała reprezentantka naszych zachodnich sąsiadów.

Zadowolona z siebie może być za to Naomi Osaka. Japonka nie czuje się najlepiej na paryskiej mączce, jednak przez pierwszą rundę przebrnęła bez większych problemów. Zwycięstwo 6:4, 7:6(4) nad Patricią Marią Tig zajęło jej godzinę i 45 minut. W poniedziałek i wtorek odpocznie, a w środę czeka ją drugi etap rumuńskiej ścieżki przez turniejową drabinkę. Jej kolejną przeciwniczką będzie bowiem rodaczka Tig, Ana Bogdan. Młodsza z Rumunek pokonała 6:1, 6:3 Elisabettę Cocciaretto i jako pierwsza w całej stawce awansowała do 2. rundy.

Pierwsze przeszkody mają też za sobą Elena Rybakina i Paula Badosa Gibert. Rozstawiona z numerem ,,21″ reprezentantka Kazachstanu ograła 6:4, 6:1 Elsę Jacquemot. Na ten mecz mogli ostrzyć sobie zęby francuscy kibice. Jacquemot to bowiem liderka rankingu do lat 18, a także triumfatorka juniorskiego Roland Garros z ubiegłego roku. Nadzieja francuskiego tenisa ugrała jednak tyle pięć gemów, a tempo narzucone przez przeciwniczkę było dla niej zbyt wysokie. Z kolei rozstawiona z numerem ,,33″ Badosa Gibert pokonała 6:2, 7:6(3) Lauren Davis. Nietypowy numer rozstawienia jest konsekwencją wycofania się z turnieju Alison Riske. Hiszpanka początkowo była nierozstawiona, jednak po rezygnacji Amerykanki, zajęła jej miejsce w drabince.

 


Wyniki

Pierwsza runda:

Danielle Collins (USA) – Xiyu Wang (Chiny)
Anhelina Kalinina (Ukraina) – Angelique Kerber (Niemcy, 26) 6:2, 6:4
Elena Rybakina (Kazachstan, 21) – Elsa Jacquemot (Francja) 6:4, 6:1
Anastazja Pawluczenkowa (Rosja, 31) – Christina McHale (USA) 6:4, 6:0
Ajla Tomljanovic (Australia) – Kateryna Kozłowa (Ukraina) 6:2, 6:4
Paula Badosa Gibert (Hiszpania, 33) – Lauren Davis (USA) 6:2, 7:6(3)
Danka Kovinić (Czarnogóra) – Clara Burel (Francja) 6:3, 7:6(8)
Ana Bogdan (Rumunia) – Elisabetta Cocciaretto (Włochy) 6:1, 6:3
Naomi Osaka (Japonia, 2) – Patricia Maria Tig (Rumunia) 6:4, 7:6(4)

Roland Garros. Hurkacz wkracza do gry

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne, foto: AFP

W niedzielę zmagania w tegorocznej edycji Roland Garros rozpocznie Hubert Hurkacz. Polak zmierzy się z Boticiem Van de Zandschulpem w walce o drugą rundę imprezy.

Dla Holendra będzie to drugi występ w głównej drabince turnieju wielkoszlemowego. W lutym tego roku przeszedł kwalifikacje do Australian Open, lecz już w pierwszej rundzie uległ 17-letniemu wówczas Carlosowi Alcarazowi. W Paryżu Van de Zandschulp także przeszedł trzystopniowe eliminacje i będzie walczył o pierwszy w karierze awans do drugiej rundy imprezy tej rangi. Uniemożliwić będzie mu to chciał Hubert Hurkacz.

Nie jest tajemnicą, że dotychczas lepsze rezultaty od tych na mączce, wrocławianin osiągał na nawierzchni twardej i trawiastej. W 2018 roku, w debiucie we Francji, Polak pokonał Tennysa Sandgrena, a w drugim meczu przegrał z Marinem Cziliciem. Zarówno dwa lata temu, jak i w ubiegłym sezonie, mistrz Miami Open żegnał się z paryską imprezą w pierwszej rundzie.

Aktualny sezon jest najlepszym w wykonaniu naszego reprezentanta. W kwietniu triumfował w prestiżowych zawodach Miami Open, a w klasyfikacji ATP Race to Turin plasuje się na ósmej pozycji. Tenisista wciąż jednak ma przed sobą premierowy występ w drugim tygodniu turnieju wielkoszlemowego.

Starcie Huberta Hurkacza z Boticiem Van de Zandschulpem zaplanowano jako czwarte spotkanie od godziny 11 polskiego czasu w niedzielę. Można zatem spodziewać się, że tenisiści pojawią się na korcie numer 14 około godziny 17:30. Hurkacz to jedyny polski zawodnik, który rozegra mecz pierwszej rundy w niedzielę.

Roland Garros. Zaprezentowano pomnik Rafaela Nadala

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/tennis.com, foto: AFP

Rafael Nadal został uhonorowany w Paryżu w specjalny sposób. Przy jednej z głównych bram wejściowych na korty, na których rozgrywany jest Roland Garros, umieszczono pomnik hiszpańskiego mistrza.

Rafael Nadal to jeden z najlepszych tenisistów w historii. Hiszpan zdominował przez lata zmagania na kortach ziemnych. Roland Garros wygrał aż trzynaście razy, co jest zdecydowanym rekordem turnieju. W Paryżu doceniają sukcesy mistrza z Majorki i postanowiono uhonorować go w bardzo szczególny sposób.

W czwartek odsłonięto pomnik króla mączki. Został on umieszczony przy jednej z głównych bram wejściowych na korty. W uroczystości uczestniczyli także szef Francuskiej Federacji Tenisowej Gilles Moretton, dyrektor turnieju Guy Forget oraz autor pomnika Jordi Diez Fernandez. Dzieło ma trzy metry wysokości.

 

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Rafa Nadal (@rafaelnadal)

20-krotny mistrz turniejów wielkoszlemowych docenił ten gest. – To dużo znaczy. Posiadanie pomnika w tak wyjątkowym miejscu dla naszego sportu, w miejscu, które jest dla mnie bardzo szczególne, jest czymś wyjątkowym. Nie będąc Francuzem, mogę tylko podziękować FFT, byłemu Prezydentowi, który promował projekt, oraz obecnemu Prezydentowi, który go kontynuował – powiedział.

Hiszpan w tegorocznym Roland Garros powalczy o czternasty triumf. W pierwszej rundzie jego rywalem będzie Australijczyk Alexei Popyrin. W półfinale możliwe jest starcie Nadala z liderem światowego rankingu Novakiem Dźokoviciem.

Strasburg. Do trzech razy sztuka Krejcikovej

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.wtatennis.com, foto: AFP

Barbora Krejcikova pokonała 6:3, 6:3 Soranę Cirsteę w finale turnieju rangi WTA 250 w Strasburgu. Dla reprezentantki naszych południowych sąsiadów to pierwszy singlowy tytuł mistrzowski w karierze.

Tenisistka z Brna to była liderka deblowego rankingu WTA i triumfatorka pięciu turniejów wielkoszlemowych w deblu i mikście. W singlu 38. zawodniczka świata dotychczas wystąpiła w dwóch finałach. Zarówno w 2017 w Norymberdze jak i w tym roku w Dubaju musiała uznać wyższość rywalek.

Pierwsza odsłona sobotniego finału rozpoczęła się po myśli późniejszej triumfatorki. Krejcikova objęła prowadzenie 4:0. Jednak nie przyszło jej to łatwo. Trzy gemy roztrzygane były na przewagi. Z kolei prowadząc 3:0, musiała bronić szans na przełamanie jakie miała rywalka. Od stanu 1:5 Cirstea wygrała dwa gemy, ale ostatnie słowo należało do Czeszki, która objęła prowadzenie w meczu. Drugi set to ponownie prowadzenie zawodniczki z Brna. Tym razem 3:1. Nim tenisistki zmieniły strony, Rumunka odrobiła stratę przełamania. Jednak turniejowa „piątka” wygrała trzy z czterech kolejnych gemów i sięgnęła po pierwszy w karierze tytuł mistrzowski w rywalizacji singlowej.

– Dziś na korcie towarzyszyły mi niesamowite emocje. Jak na razie nie jestem w stanie tego wszystkiego ogarnąć myślami – podsumowała sobotnie spotkanie Krejcikova, która w poniedziałek awansuje na najwyższe w karierze 33. miejsce w rankingu singlowym WTA.

Barbora Krejcikova to trzecia czeska tenisistka, która sięgnęła po tytuł mistrzowski. Przed nią dokonały tego Jana Novotna w 1989 roku oraz Nicole Vaidisova przed piętnastoma laty.

 


Wyniki

Finał:

Barbora Krejcikova (Czechy, 5) – Sorana Cirstea (Rumunia) 6:3, 6:3

Świątek: będę traktować ten turniej, jak każdy inny

/ Anna Niemiec , źródło: rolandgarros.com, foto: AFP

Dwa dni przez rozpoczęciem Roland Garros czołowi tenisiści i tenisistki świata rozmawiali z przedstawicielami mediów. Z dziennikarzami o oczekiwaniach przed próbą obrony tytułu, pojedynku z przyjaciółką oraz relacji z Rafaelem Nadalem rozmawiała również Iga Świątek.

Reprezentantka Polski w pierwszej rundzie tegorocznej edycji paryskiej imprezy zmierzy się ze swoją dobrą koleżanką Kają Juvan. 19-latka z Raszyna pokonała Słowenkę w trzech setach na początku lutego w trakcie turnieju w Melbourne poprzedzającego Australian Open.

Nie jest łatwo grać przeciwko swojej najlepszej przyjaciółce – przyznała podopieczna Piotra Sierzputowskiego. – To nie jest miłe losowanie, bo wiadomo, że jedna z nas przegra. Na pewno ten mecz w lutym dodał mi pewności siebie. Jesteśmy przyjaciółkami, ale na korcie wszyscy są równi. Całkiem dobrze wychodzi mi zapominanie o tym z kim rywalizuje i koncentrowanie na tym, że mam grać w tenisa, odbijać piłkę.

Iga Świątek po raz kolejny podkreśliła, że niezwykle ważna rolę w jej teamie pełni psycholog. Daria Abramowicz nie pozwala m.in., żeby rutyny młodej tenisistki zamieniły się w przesądy.

Daria jest temu przeciwna, ponieważ są sytuacje, w których robisz rzeczy, które robiłeś już wcześniej, ale coś może się zmienić i nagle zaczynasz się denerwować, a to zupełnie niepotrzebne – wyjaśniła pierwsza rakieta Polski. – Dobrze, gdy masz szanse tego uniknąć, ale ja lubię swoje rutyny. Jestem ich wielką fanką, bo na przykład lubię słuchać tej samej muzyki, gdy wchodzę na kort. Nie znaczy to jednak, że gdy zjem innym rodzaj jajek na śniadanie niż normalnie, to wszystko będzie źle.

Ubiegłoroczna mistrzyni opowiedziała również o tym, jak przygotowuje się do obrony tytułu pod względem mentalnym.

Skupiamy się na tym, żeby traktować ten turniej, jak każdy inny, bo to będzie kluczowe. Sezon jest długi. Wzięłam udział już w wielu turniejach przed Roland Garros i zagram w wielu w kolejnych miesiącach. Obniżam swoje oczekiwania. Patrząc na doświadczenie innych zawodników, wiem, że obrona tytułu nie jest prosta, więc daje sobie czas. Daria zachęca mnie do tego i tłumaczy, że to dobre podejście do tej sytuacji, bo ona może być naprawdę stresująca, a ja chcę być taką samą zawodniczką, jak inne dziewczyny w turnieju.

Iga Świątek nigdy nie ukrywała, że jej ulubionym tenisistą jest Rafael Nadal, który o obronie tytułu w Paryżu wie więcej niż ktokolwiek inny.

Być może będziemy mieli okazję, żeby o tym porozmawiać – wyraziła nadzieję 19-latka z Raszyna. – W zeszłym roku wymieniliśmy kilka zdań, a wczoraj powiedział mi „cześć”, ale na razie ja jestem zbyt onieśmielona, żeby sama do niego zagadać. Jestem jego wielką fanką. Byłoby świetnie jeśli miałabym okazję, że zapytać go o coś, nauczyć się czegoś od niego, ale oboje jesteśmy bardzo zajęci i trudno będzie się umówić.

Parma. Sebastian Korda z premierowym tytułem

/ Dominika Opala , źródło: własne, foto: AFP

Sebastian Korda zakończył świetny tydzień w Parmie zwycięstwem nad Marco Cecchinato w finale. Amerykanin pokonał Włocha 6:2, 6:4 i wpisał się na listę triumfatorów w głównym cyklu.

Sebastian Korda był pogromcą Włochów podczas tegorocznej edycji Emilia-Romagna Open. W drodze po premierowy tytuł wyeliminował trzech reprezentantów gospodarzy: Andreasa Seppiego, Lorenzo Sonego i Marco Cecchinato. Ponadto dołożył zwycięstwa nad Yoshihito Nishioką i Tommy’m Paulem. Z żadnym rywalem Amerykanin nie stracił nawet seta i mógł cieszyć się z pierwszego trofeum w ATP Tour. Przed tym turniejem syn Petra Kordy nie wygrał nigdy dwóch meczów z rzędu na mączce w imprezie głównej.

Finałowe starcie z Cecchinato przebiegało pod dyktando młodszego z zawodników. Korda nie pokazywał zdenerwowania, mimo że był to dopiero jego drugi pojedynek o mistrzostwo w karierze. 20-latek z Bradenton uzyskał już przełamanie w czwartym gemie, a następnie objął prowadzenie 4:1. Włoch nie miał ani jednej szansy na odrobienie strat i tym samym po 32 minutach partia otwarcia padła łupem Kordy.

Druga odsłona była już bardziej zacięta. Cecchinato mógł liczyć na doping lokalnych kibiców, ale to nie rozpraszało Amerykanina. Cały czas solidnie serwował i przejmował inicjatywę w wymianach. Jedyną okazję na przełamanie Włoch zyskał w dziewiątym gemie, ale syn mistrza Australian Open 1998 wybronił się świetnym podaniem. Kluczowy okazał się gem dziesiąty. 28-latek z Palermo nie wytrzymał presji i przegrał gema serwisowego, a tym samym cały mecz.

Korda wywalczył premierowy tytuł ATP i został pierwszym Amerykaninem od czasu Sama Querreya w 2010 roku, który sięgnął po najwyższe trofeum na europejskiej mączce. Co ciekawe, ojciec Sebastiana, Petr nigdy nie wygrał imprezy na mączce.

Dzięki temu triumfowi, Petr i Sebastian są trzecim duetem ojciec-syn, którzy zdobyli tytuły na poziomie touru w Erze Open. Dołączyli do Ramanathana i Ramesha Krishnanów oraz Phila i Taylora Dentów.


Wyniki

Finał singla:

Sebastian Korda (USA) – Marco Cecchinato (Włochy, WC) 6:2, 6:4