Świątek: wsparcie kibiców było ogromne, miałam gęsią skórkę

/ Anna Niemiec , źródło: Korespondencja z Radomia, foto: AFP

Iga Świątek nie dała szans Mihaeli Buzarnescu i wyprowadziła reprezentację Polski na prowadzenie 2:0 w spotkaniu przeciwko Rumunii. Po meczu liderka światowego rankingu przyznała, że występ przed własną publicznością był dla niej niezwykle emocjonalny.

Raszynianka poradziła sobie z drugą rakietą gości w niecałą godzinę. Zwycięstwo ani przez chwilę nie było zagrożone, ale pomimo tego nie był to mecz, o którym 20-latka szybko zapomni. – Na pewno presji było trochę więcej – wyjaśniła na konferencji prasowej liderka naszej drużyny. – Zawsze zdawałam sobie sprawę, że rozgrywki z napisem „Polska” na plecach są bardziej wymagające. Wykonałam jednak bardzo dużą pracę, jeśli chodzi o moje nastawienie do meczów i to jak potrafię się skoncentrować. Wychodząc na kort, wiedziałam, że będę w stanie kontynuować dobrą grę z ostatnich tygodni. Wsparcie kibiców było ogromne. To są chwilę, których się nie zapomina, bo ma się gęsią skórkę, więc bardzo mi się podobało. Mam nadzieję, że w Polsce będzie coraz więcej okazji, żeby mieć styczność z fanami tenisa.

Pierwsza rakieta Polski w piątek straciła tylko jednego gema, ale konieczna była do tego gra na wysokim, równym poziomie przez cały mecz. – Nie czuję się w ogóle zmęczona. Miałam sporo przerwy po Miami Open, więc zdążyłam się zregenerować. Mecz od początku do końca potoczył się po mojej myśli. Musiałam jednak zagrać solidnie, pilnować dyscypliny na korcie. Czułam, że moja przeciwniczka ma super backhand i potrafi wygenerować z niego dużą moc. Każdy punkt musiałam zagrać dobrze taktycznie i dzięki temu od początku czułam kontrolę tym meczu.

W sobotę Świątek rozpocznie zmagania w Radomskim Centrum Sportowym od pojedynku z Iriną-Camelią Begu. – Patrząc tylko na ranking, to teoretycznie moja jutrzejsza przeciwniczka powinna postawić mocniejszy opór. Mam nadzieję, że dobrze się przygotujemy do tego meczu taktycznie i rozpocznę go agresywnie, z dużą pewnością siebie, tak jak gram przez większość sezonu. Dzięki temu zagram po prostu dobry tenis, bo z wynikiem nigdy nie wiadomo, w sporcie różnie jest. Nie wszystko zależy ode mnie, ale moim celem jest, żeby zagrać solidnie i mądrze. Wynik powinien za tym pójść.

Na koniec mistrzyni Roland Garros z 2020 roku opowiedziała o swoich przygotowaniach do nadchodzącego sezonu na kortach ziemnych. – Przygotowania będą wyglądały tak jak zawsze. Będę miała mało czasu na przejście z hardcourtu na mączkę przed turniejem w Stuttgarcie. To będzie wymagający czas, bo normalnie miałam chociaż tydzień, żeby się przestawić, ale ja lubię grać na mączce, więc wydaje mi się, że zdążę z formą. Przygotowania motoryczne już zaczęliśmy. Przyznam, że już tęsknie za kortami ziemnymi. To będzie miła odmiana, bo w niewielu sportach mamy taką sytuację, że zupełnie zmieniamy nawierzchnię, na której rywalizujemy. Cieszę się bardzo, że poprawiłam swoją grę na hardzie. Czuję się swobodniej, mogę wykorzystywać swoje atuty i agresywną grą wytrącam przeciwniczkom broń z ręki.

Monte Carlo. Dimitrow lepszy od Hurkacza

/ Jakub Ślotała , źródło: własne, foto: AFP

Hubert Hurkacz  nie powtórzył osiągnięcia z turnieju w Miami, gdzie awansował do półfinału. W drugim ćwierćfinale Rolex Monte Carlo Masters Grigor Dimitrov pokonał Polaka w trzech setach: 6:4, 3:6, 7:6(2). 

Pierwszą partię reprezentant Polski zagrał na poziomie o wiele niższym od swoich możliwości. Hurkacz szybko, ponieważ już w trzecim gemie, stracił swoje podanie. Jak się okazało, był to kluczowy moment tego seta, ponieważ do końca partii serwujący kontrolowali grę. Ostatecznie, po trzydziestu pięciu minutach przeciętnej gry z obu stron, Bułgar wygrał 6:4.

Początek drugiej partii również nie był zachwycający. Polak od początku meczu wykazywał wszelkie oznaki frustracji i zniecierpliwienia. Widzieliśmy gesty niezadowolenia i rzucanie rakietą o ziemię. Sytuacja uległa zmianie w połowie seta. Hurkacz zauważalnie podniósł poziom gry, co pozwoliło mu na przełamanie w szóstym gemie. Polak kontrolował swoje podanie i nie wypuścił przewagi, wygrywając 6:3.

Trzeci set miał najbardziej wyrównany przebieg. Do przełomu doszło przy stanie 4:4, kiedy Polak przełamał podanie Bułgara i serwował na mecz. Niestety, zamiast zwycięstwem, zakończył kolejnym rzuceniem rakiety o ziemię. Rozstrzygnięcie nastąpiło w tie-breaku, w którym Polak nie miał nic do powiedzenia i za sprawą błędó rywala zdobył tylko dwa punkty.

Poza krótkimi epizodami, spotkanie nie stało na wysokim poziomie. Więcej emocji dostarczał wynik, który trzymał w napięciu do samego końca. Nie zmienia to jednak faktu, że trzeba docenić występ Polaka w Monte Carlo. Faza ćwierćfinałowa turnieju rangi ATP 1000 to spore osiągnięcie, tym bardziej, że w poprzednim sezonie gry na mączce Hurkacz wygrał tylko jedno spotkanie. To oznacza, że najbliższe tygodnie stanowią spory potencjał dla rankingowego awansu.


Wyniki

Ćwierćfinał gry pojedynczej:

Grigor Dimitrow (Bułgaria) – Hubert Hurkacz (Polska, 11) 6:4, 3:6, 7:6(2)

Korespondencja z Radomia. Pierwsze zwycięstwo Świątek w roli liderki światowego rankingu

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: Materiały prasowe PZT

Tenisowy kalendarz nie mógł ułożyć się lepiej dla polskich kibiców. Po tym jak Iga Świątek awansowała na pierwsze miejsce rankingu WTA, pierwszy mecz rozegrała w Radomiu. Emocji wielkich nie było. Nasza gwiazda wygrała 6:1, 6:0 w niespełna godzinę z Mihaelą Buzarnescu i wyprowadziła biało-czerwone na prowadzenie 2-0.

Iga Świątek została przywitana przez kibiców niezwykle entuzjastyczne. Aplauz wzbudziło same pojawienie się na korcie, a później brawa rozlegały się po kolejnych udanych odbiciach. Było co oklaskiwać, ale dbała o to wyłącznie nasza reprezentantka. Skazywana na pożarcie Mihaela Buzarnescu skończyła zgodnie z przeznaczeniem. Po niespełna godzinie opuściła kort z opuszczoną głową i jednym ugranym gemem.

Tym samym Rumunka podzieliła los siedemnastu poprzednich rywalek Świątek. Polka wpadła w zwycięski trans i niewiele wskazuje na to, by prędko miała z niego wypaść. A olbrzymią sensacją będzie, jeśli stanie to się jutro. O 11.00 zmierzy się w meczu pierwszych rakiet z Iriną-Camelią Begu, by przypieczętować awans biało-czerwonych do turnieju finałowego Pucharu Billie Jean King.

Na razie wywiązała się z pierwszej części zadania. W przeciwieństwie do kilku występów z przeszłości, tym razem stres związany z grą przed własną publicznością nie splątał jej nóg. Od pierwszych piłek przewaga nie podlegała dyskusji.

Po 20 minutach Świątek prowadziła 5:0 i jeden z kibiców odważył się wystosować apel: oddaj jej chociaż gema. Został on wysłuchany przez tenisistki i Buzarnescu doczekała się na swoją chwilę radości. Później wszystko wróciło do normy. Świątek zamknęła pierwszego seta przy własnym podaniu, a kolejną odsłonę rywalizacji wygrała już 6:0.

Po pierwszym dniu rywalizacji Polki prowadzą z Rumunkami 2-0. Pierwszy punkt dla naszej reprezentacji zdobyła Magda Linette, pokonując 6:1, 4:6, 6:2 Irinę Camelię Begu.

Linette: przyjechałyśmy najmocniejszym składem i chcemy finałów

/ Anna Niemiec , źródło: Korespondencja z Radomia, foto: Materiały prasowe PZT

Magda Linette pokonała Irinę-Camelię Begu i zdobyła pierwszy punkt dla reprezentacji Polski w spotkaniu przeciwko Rumunii. Po meczu Polka była bardzo zadowolona, że pomimo słabszego momentu gry, udało jej się wyprowadzić drużynę na prowadzenie.

Ten mecz wyglądał bardzo standardowo, jak na mnie w tym roku, czyli bardzo w kratkę – przyznała na konferencji prasowej poznanianka. – Myślę, że zaczęłam bardzo dobrze i miałam bardzo słaby początek drugiego seta. Do gry weszły nowe piłki, trochę zwolniłam i przez to zaczęłam robić więcej błędów. Zazwyczaj, gdy gram wolniej, od razu zaczynam robić ich więcej. Później udało mi się odzyskać dobry rytm. Przytrafił mi się nieszczęsny gem przy 5:4, ale wiedziałam, że już wracam na dobre tory. Czułam, że to ja kontroluję warunki na korcie, więc wiedziałam, że w trzecim secie muszę po prostu to kontynuować.

Magda Linette ostatni raz w Billie Jean King Cup rywalizowała w 2020 roku. – Takiemu spotkaniu na pewno towarzyszą inne emocje, trochę większy stres. Przede wszystkim dlatego, że nie jesteśmy przyzwyczajone do takich sytuacji, szczególnie meczów w domu. To, że przyjechałyśmy tutaj najmocniejszym składem, pokazuje jak bardzo nam zależy, żeby wygrać i awansować do turnieju finałowego. Cieszę się, że dołożyłam do tego meczu swoją cegiełkę, że Idze będzie się dzięki temu łatwiej grało.

Linette bardzo pomogła obecność Dawida Celta na ławce trenerskiej, z którym współpracowała przez dużą część zeszłego sezonu. – Spędziliśmy ze sobą kilka ładnych miesięcy, dzięki temu dużo łatwiej nam się teraz pracowało. Ja od razu wiedziałam, o co mu chodzi. Dawid też lepiej mnie zna, wie co potrafię, a czego nie. Wie, kiedy mnie uspokoić, a kiedy pobudzić, bo tego też czasem potrzebuję. Komentował również bardzo dużo moich meczów, więc myślę, że czasami z wyprzedzeniem wie, co się wydarzy na korcie.

W zeszłym tygodniu druga rakieta Polski rywalizowała jeszcze w Charleston. Na konferencji prasowej Linette przyznała, że odczuwa jeszcze zmianę kontynentu i strefy czasowej. – W końcówce trzeciego seta byłam już trochę zmęczona. Cieszę się, że udało mi się zamknąć to spotkanie przy 5:2 bez większych dramatów.

Korespondencja z Radomia. Linette wyprowadza Polskę na prowadzenie

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Święto tenisa rozpoczęte po naszej myśli! Magda Linette pokonała 6:1, 4:6, 6:2 Irinę-Camelię Begu i wyprowadziła reprezentację Polski na prowadzenie w meczu z Rumunią. Jeszcze dziś pierwszy mecz w roli liderki rankingu WTA rozegra Iga Świątek. 

Tak dużego tenisowego wydarzenia nie było w Polsce od lat. Do Radomia przyjechały reprezentacje Polski i Rumunii, by powalczyć o przepustkę do turnieju finałowego Pucharu Billie Jean King. Atmosfera przypomina tę z Krakowa z 2015 roku, kiedy Polska grała z Rosją, a kibice mogli podziwiać na żywo mecze Agnieszki Radwańskiej z Marią Szarapową i Swietłaną Kuzniecową. Teraz pierwszoplanową postacią naszej reprezentacji jest Iga Świątek.

Losowanie zadecydowało o tym, że wcześniej na korcie pojawiła się nasza druga rakieta – Magda Linette. Tenisistka z Poznania pokazała się z bardzo dobrej strony i pokonała 6:1, 4:6, 6:2 Irinę-Camelię Begu, liderkę przeciwniczek. Od początku spotkania przewaga naszej reprezentantki była spora. Lepiej serwowała i uderzała z forhendu, co umożliwiało jej przejmowanie inicjatywy w wymianach. Natomiast Begu długo nie mogła znaleźc odpowiedniego rytmu.

Gdy już weszła na właściwe tory, okazała się wymagającą przeciwniczkę. Dobrze też znosiła drobne niepowodzenia. Przy prowadzeniu 4:2 popełniła bardzo kosztowny podwójny błąd serwisowy i marzenia o 5:2 legły w gruzach. Zupełnie jej to jednak nie przybiło. Od stanu 4:4 rozegrała dwa bardzo dobre gemy i dość niespodziewanie doprowadziła do wyrównania.

Po zakończeniu drugiej partii obie zawodniczki potrzebowały dłuższej chwili przerwy i opuściły kort. Gdy wróciły, obraz gry przypominał to, co działo się w pierwszym secie. Wyraźna dominacja doprowadziła do zwycięstwa 6:1, 4:6, 6:2.

Naszej tenisistce bardzo pomogli licznie zgromadzeni kibice.  Trybuny zostały wypełnione niemal do ostatniego miejsca. Przed meczem zaczęli nawet odśpiewywać  hymn a capella, lecz wtedy z zimowego snu obudziła się osoba odpowiedzialna za muzykę…

Jeszcze dzisiaj Polska może odskoczyć Rumunii na dwa punkty przewagi. W drugim meczu Iga Świątek zagra z Mihaelą Buzarnescu. Jeśli liderka rankingu WTA wywiąże się z roli faworytki, nasza reprezentacja będzie o krok od awansu do turnieju finałowego Billie Jean King.


Wyniki

Polska – Rumunia 1-0

Magda Linette – Irina-Camelia Begu 6:1, 4:6, 6:2

Monte Carlo. Zverev uzupełni kolekcje?

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Alexander Zverev pokonał Pablo Carreno Bustę 6:2 7:5 i wystąpi w ćwierćfinale Rolex Monte Carlo Masters. Jego rywalem będzie Jannik Sinner, którego w drodze do zwycięstwa nad Andriejem Rublow wspierała żywiołowo reagująca publiczność.

Tenis jest takim sportem w którym nieczęsto spotyka się żywiołowo reagującą publiczność. Jednak właśnie świadkami takich obrazków byliśmy w czwartek na trybunach Monte Carlo Country Clubu. W ostatnim spotkaniu 1/8 finału spotkali się Jannik Sinner i Andriej Rublow. Ten drugi mógł liczyć na naprawdę gorący doping kibiców. Włoch pokonał rywala i to mimo kłopotów ze palcem u stopy z jakimi się borykał. Jego rywalem w meczu 1/4 finału będzie Alexander Zverev.

W sezonie są trzy turnieje rangi tysiąc rozgrywane na mączce. Turniej w Monte Carlo jest jedynym w którym nie triumfował tenisista z Niemiec. W czwartek zawodnik z Hamburga wykonał kolejny krok w stronę uzupełnienia kolekcji turnieju ATP 1000 odbywających się na kortach ziemnych. W swym drugim tegorocznym meczu w Monte Carlo Zverev okazał się lepszy od Pablo Carreno Busty.

 


Wyniki

Trzecia runda singla:

Alexander Zverev (Niemcy, 2) – Pablo Carreno Busta (Hiszpania) 6:2, 7:5

Jannik Sinner (Włochy, 9) – Andriej Rublow (5) 5:7, 6:1, 6:3

Taylor Fritz (USA, 10) – Sebastian Korda (USA) 7:6(4), 7:5