Paryż. Hurkacz bez problemu uporał się z Bautista Agutem

/ Jakub Karbownik , źródło: www.atptour.com, foto: AFP

Hubert Hurkacz awansował do trzeciej rundy turnieju ATP 1000 w Paryżu. W środowym meczu drugiej rundy Polak pokonał Roberto Bautistę Aguta.

Po tym jak w meczu pierwszej rundy po trzysetowym boju wrocławianin uporał sie z Sebastianem Korda, w drugiej rundzie na przeciwko najlepszego polskiego zawodnika stanął tenisista z Hiszpanii. W przeszlosci Agut trzykrotnie znalazł sposób na Hurkacza, a przegrał tylko raz.

Tym razem rozstawiony z numerem jedenastym zawodnik powtórzył wynik jaki uzyskał w tym roku w Rotterdamie, gdy zwyciężył z zawodnikiem z Półwyspu Iberyjskiego.

Kluczowym dla pierwszego seta byl czwarty gem. Półfinalista Wimbledonu z 2021 roku, będąc w roli odbierającego serwis, wygrał go bez straty punktu. Wyszedł wówczas na prowadzenie 3:1, a wypracowana przewagę utrzymał do konca. W drugim secie rownież Hurkacz dyktował warunki na korcie. Dwa przełamania dały mu prowadzenie 5:2. Po zmianie stron błyskawicznie wypracowal sobie trzy piłki meczowe i juz pierwsza była tą decydująca.

W meczu czwartej rundy, który zostanie rozegrany w czwartek, rywalem Huberta Hurkacza bedzie Casper Ruud lub Francisco Cerundolo.

 

 

 


Wyniki

Druga runda:

Hubert Hurkacz (Polska, 11) – Roberto Bautista Agut (Hiszpania) 6:3, 6:2

Paryż. Kosztowna porażka Zielińskiego i Nysa

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.atptour.com/, własne, foto: Peter Figura

Po osiągnięciu finału w Bazylei Hugo Nys i Jan Zieliński wciąż mieli szansę na wyjazd do Turynu i udział w deblowym ATP Finals. Wiele zależało jednak od ich występu w hali Bercy. Niestety Polak i Monakijczyk ulegli swoim pierwszym rywalom w dwóch setach i szybko pożegnali się z zawodami we francuskiej stolicy.

Oponentami „naszej” pary byli Mate Pavić i Harri Heliovaara. Chorwat i Fin zwykle występowali w tym sezonie z innymi partnerami, ale z pewnością można ich określić mianem wybitnych specjalistów od gry podwójnej. 30-latek ze Splitu ma bowiem na koncie sześć tytułów wielkoszlemowych (w tym trzy w grze mieszanej) i był liderem rankingu deblistów, zaś jego fiński kolega wygrał w tym roku miksta na kortach Flushing Meadows.

Pierwsze emocje w spotkaniu pojawiły się przy stanie 2:1 dla Zielińskiego i Nysa oraz podaniu Heliovaary. Polak i Monakijczyk mieli w tym gemie trzy szanse na przełamanie, ale nie zdołali ich wykorzystać. Rywali uratował między innymi kończący wolej Pavicia, a na tablicy widniał remis 2:2.

Kolejne koło serwisowe przebiegło spokojnie, a wszyscy czterej zawodnicy pewnie utrzymali podania. Oznaczało to, że set wkracza w decydującą fazę, a pod szczególną presją znajdą się odpowiednio Nys i Pavić.

Polak i Monakijczyk mieli przy serwisie Hugo drobne kłopoty, ale wygrali decydujący punkt i mogli skupić się na próbie przełamania chorwackiego rywala. Ten poradził sobie jednak bez zarzutu i – wraz z fińskim partnerem – wyrównał na 5:5.

Do końca partii kibice nie zobaczyli już żadnych przełamań, a to znaczyło, że o losie pierwszego seta przesądzi tie-break. Jan i Hugo prowadzili w nim już 4:1, ale nie utrzymali przewagi i dali rywalom się dogonić i wyrównać. Od stanu po 4 trzynasty gem był bardzo zacięty, a kluczowy okazał się jego szesnasty punkt, który powędrował na konto Chorwata i Fina. Oznaczało to ich triumf wynikiem 9:7.

Druga partia rozpoczęła się od sześciu gemów wygranych przez podających. Żadna z par nie wypracowała w nich break-pointa, a nieco więcej wydarzyło się dopiero przy stanie 3:3 i gemie Heliovaary. O jego losach rozstrzygnął decydujący punkt, który zdobyli Fin i Chorwat. Para ta prowadziła zatem 4:3, a przed poważnym sprawdzianem stanął Zieliński.

Podający Polak i jego partner poradzili sobie jednak bez większych problemów i wyrównali stan meczu. Każdy następny gem był jednak bardzo istotny, a rywale mieli komfort, wynikający z kolejności serwowania. Przy ich prowadzeniu 5:4 Nys i Zieliński nie mogli popełnić błędów, ale niestety nie podołali wyzwaniu. Rywale przełamali Monakijczyka i zamknęli seta wynikiem 6:4.

Porażka oznacza, że Zieliński i Nys ostatecznie wypadli z walki o udział w ATP Finals w Turynie.


Wyniki

 

Paryż-Bercy (pierwsza runda debla):

M. Pavić (Chorwacja) / H. Heliovaara (Finlandia) – H. Nys (Monako) / J. Zieliński (Polska) 7:6 (7) 6:4

Wiatru było mniej, za to emocji więcej w Cancun

/ Adam Romer , źródło: Korespondencja z Cancun, foto: AFP

Korespondencja z Cancun, Adam Romer

 

Dziwne rzeczy działy się we wtorkowy wieczór podczas kolejnych meczów WTA Finals w Cancun. Najpierw Jessica Pegula wyraźnie ograła Arynę Sabalenkę, a potem heroiczny bój stoczyły Maria Sakkari z Jeleną Rybakiną. A do wszystkiego swoje trzy grosze dorzuciła pogoda

 

 

Po niedzielnych meczach można było przypuszczać, że pojedynek Sabalenki z Pegulą będzie starciem o zwycięstwo w grupie Bacalar. I być może tak było, choć z nieco zaskakującym zakończeniem.

– Od pierwszej piłki Aryna zdawała się jakaś niezadowolona ze swojej gry. Robiła miny, grymasy i co gorsza grała słabiej – mówił po meczu Żelisław Żyżyński, komentator Canal+, który już prawie od tygodnia jest w Cancun i z bliska obserwuje najpierw przygotowania, a od niedzieli mecze WTA Finals.

Rzeczywiście wydawało się jakby Białorusinka czuła się nieswojo na korcie. Mimo początkowego prowadzenia, dość wyraźnie przegrała pierwszy set.

W drugim również szybko dała się przełamać i oddała inicjatywę Peguli.

Choć akurat mówienie o oddaniu inicjatywy nie jest dobrym określeniem, bo Amerykanka grała solidnie do bólu dając kolejne szanse na psucie piłek rywalce. A Sabalenka z tych „szans” korzystała, szczodrze rozdając punkty.

 

Gdy już wydawało się, że jest po meczu – Pegula prowadziła 5:2, serwowała i miała 40:15 zdarzyło się coś zadziwiającego. Amerykanka popełniła dwa podwójne błędy serwisowe. Po chwili przegrała swój serwis. W kolejnym gemie nastąpił ciąg dalszy dziwnych rzeczy. Sabalenka szybko wystrzeliła trzy piłki w aut, ale przy 0:40 (kolejne trzy meczbole) zagrała wyjątkowo skutecznie. Miała potem nawet szanse na wygranie swojego podania, ale nie skorzystała i po najdłuższym chyba gemie meczu zakończyła spotkanie kolejnym niewymuszonym błędem.

Po meczu usłyszeliśmy kolejną, choć nieco zawoalowaną krytykę tego co dzieje się w Cancun.

– Na tym korcie nigdy do końca nie wiesz co się stanie. Raz piłka odbije się tak, że ci pomoże, a innym razem przeszkodzi. Do tego mam wrażenie, że ten kort jest tak wolny, że był wręcz idealny dla mojej rywalki – mówiła Sabalenka.

Po chwil jednak jakby się zmitygowała i dodała: – Ale ja ciągle mam szansę na awans i koncentruję się na sobie.

Szczególnie, że kolejny mecz wreszcie przyniósł widzom trzysetowe spotkanie, pierwsze w tegorocznym turnieju singlowym WTA Finals.

Po 20 minutach nic jednak na to nie wskazywało, bo Maria Sakkari w fatalnym stylu przegrała pierwszą partię 0:6. Gdy większość kibiców tenisa postawiła już na niej krzyżyk i poszło spać (w Europie było już grubo po pierwszej w nocy) Greczynka zaczęła grać o dwie klasy lepiej. Doprowadziła do tiebreaka i go wygrała!

Decydująca partia była niezwykle wyrównana. Obie tenisistki wygrywały swoje serwisy i o wszystkim zdecydowała końcówka seta, gdzie wszystko, jak często w takich sytuacjach rozstrzygnęło się w kolejnym tiebreaku.

W nim lepsza okazała się już Kazaszka czym mocno uprościła sytuację w grupie. W czwartek zagra z Sabalenką o awans, a całą grupę już wygrała Pegula.

 

Na koniec wydarzeń wtorkowych warto zauważyć, że oba mecze miały jeszcze jednego bohatera: wiatr, który wiał, kręcił, wirował i zdecydowanie wszystkim zawodniczkom uprzykrzał życie.

– Dziś i tak wiało mniej niż przed trzema dniami, także nie ma się czym przejmować – tonował nastoje Żyżyński, który przecież już od tygodnia śledzi pogodę w Cancun, więc doskonale wie, co mówi.

 

W środowych pojedynkach grupy Chetumal nie przed godziną 17.00 (23.00 czasyu polskiego zmierzą się Iga Świątek z Coco Gauff, a potem Ons Jabeur z Marketą Vondousovą.

 

Partnerem relacji medialnych z WTA Finals w Cancun są:

#HEADTennis

oraz @eFortuna


Wyniki

Wyniki wtorkowych meczów w grupie Bacalar:

Jessica Pegula (USA, 5) – Aryna Sabalenka (1) 6:4, 6:3;

Jelena Rybakina (Kazachstan, 4) – Maria Sakkari (Grecja, 8) 6:0, (4)6:7, 7:6(2)