Lekarz z F1 współtwórcą sukcesu Sinnera

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: ubitennis.net, foto: AFP

Na wielkie sukcesy w sporcie ma wpływ wiele osób. Idealnym przykładem jest Jannik Sinner, któremu pomagał między innymi lekarz z Formuły 1.

Formuła 1 to jedne z najpopularniejszych wyścigów na świecie. Tenis to zupełnie inna dyscyplina sportu, niemająca za wiele wspólnego z popularną F1. Jak się jednak okazuje, można znaleźć wspólne mianowniki, a raczej osoby. Mowa tu o Riccardo Ceccarellim.

Włoch od 1989 roku współpracuje z wielkimi nazwiskami ze środowiska Formuły 1. Jest on założycielem Formuły Medicine. W jej skład wchodzi zespół znakomitych lekarzy, fizjoterapeutów, psychologów i trenerów. Ceccarelliego można było ostatnio spotkać w boksie Sinnera, a obaj panowie współpracują ze sobą już od 2020 roku.

Sam włoski tenisista zwraca uwagę na rozwój w tym zakresie. – To jest trochę inna sytuacja, ponieważ nie rozmawiasz sam na sam, ale wykonujesz pewne ćwiczenia na komputerze, a oni obliczają, ile mózgu wykorzystałeś, a następnie pomagają ci uczynić to tak automatycznym, jak to możliwe, zużywając mniej czasu i mniej mózgu – powiedział po zwycięskim meczu z Holgerem Rune podczas trwających obecnie ATP Finals (Sinner jest już w finale).

To trochę inna sytuacja, ponieważ spotykasz się z trenerami mentalnymi, z którymi rozmawiasz jeden na jeden i próbujesz znaleźć rozwiązanie. To jest trochę inna sytuacja, ponieważ pracujesz nad tymi rzeczami i musisz zrozumieć, co się stało i dlaczego. Współpracujemy z nim już od kilku lat. Czuję, że się poprawiłem. Oczywiście wchodząc na kort, nadal wygląda to trochę inaczej. Myślę jednak, że realizujemy dobry proces – dodał 22-latek, wyraźnie ceniąc sobie współpracę z Riccardo Ceccarellim.

 

Puchar Davisa. Absencja mistrza sprzed lat

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Andy Murray nie wystąpi w rozpoczynającym się w czwartek wielkim finale tegorocznej edycji rozgrywek o Puchar Davisa. Mistrz rywalizacji sprzed ośmiu lat.

Drużyna Wielkiej Brytanii to trzecia, obok Francji, najbardziej utytułowana reprezentacja w rozgrywkach Pucharu Davisa. Po ostatni z dziesięciu tytułów mistrzowskich tenisiści z Wysp Brytyjskich sięgnęli w 2015 roku, pokonując w meczu finałowym 3:1 drużynę Belgii. W każdym z trzech wygranych spotkań meczu rozgrywanego w Gandawie udział brał Andy Murray.

W tegorocznym turnieju finałowym Brytyjczycy rywalizację rozpoczną od spotkania z Serbami. Jednak niestety nie dojdzie do spotkania najbardziej utytułowanych zawodników obu reprezentacji – Andy’ego Murraya i Novaka Dżokovicia.

– Nabawiłem się drobnej kontuzji barku, co oznacza, że nie będę mógł wziąć udziału w Pucharze Davisa. Jestem zawiedziony, że nie będę częścią drużyny. Teraz skupiam się na rehabilitacji i przygotowaniach do nowego sezonu – możemy przeczytać w oświadczeniu wydanym przez angielską  federację (LTA).

Miejsce Szkota w drużynie narodowej zajmie Liam Broady. Obok niego kapitan Leon Smith powołał Camerona Norrie’go i Jacka Drapera oraz Joe Salisbury’ego o Niela Skupskiego.

ATP Finals. Włoskie szaleństwo trwa! Sinner wyeliminował Miedwiediewa i zagra o tytuł

/ Artur Kobryn , źródło: własne, atptour.com, foto: AFP

Jannik Sinner został pierwszym finalistą tegorocznej edycji turnieju ATP Finals w Turynie. W spotkaniu półfinałowym Włoch pokonał Daniła Miedwiediewa 6:3, 6:7(4), 6:1 i w niedzielę zagra o debiutancki tytuł w tej imprezie.

Ku uciesze miejscowej widowni Jannik Sinner został jedynym graczem, który wywalczył awans do półfinału z kompletem zwycięstw. Miedwiediew w fazie grupowej zanotował porażkę z Carlosem Alcarazem, ale doznał jej będąc już pewnym gry w kolejnej fazie zawodów. Przed rozpoczęciem meczu trudno było wskazać jego faworyta, lecz nieznacznie większe szanse można było dawać Włochowi. Oprócz prezentowania wybornej formy w ostatnim czasie, zaczął on bowiem również znajdować sposób na grę Rosjanina i odwracać niekorzystny przebieg rywalizacji z tym tenisistą. Po tym jak przegrywał w pierwszych sześciu rozegranych z nim spotkaniach, ostatnie dwa – stoczone w Pekinie i Wiedniu – trafiły już na jego konto.

Obaj półfinaliści już od początku pojedynku demonstrowali wysoki poziom gry. Szybko dało się też zauważyć pewną zależność. Krótsze wymiany padały łupem Sinnera, a gdy dochodziło w nich do co najmniej pięciu odbić, to punkty szły na stronę Miedwiediewa. Po udanym otwarciu meczu przez serwujących, jako pierwszy problemy przy własnym podaniu miał Włoch. W trzecim gemie prowadził już co prawda 40:0, ale cztery kolejne piłki zdobył Rosjanin i to on doczekał się premierowego break-pointa. 22-latek z San Candido wybronił się jednak wygrywającym bekhendem po dobrym serwisie.

Po zmianie stron doszło do podobnej sytuacji. Tenisista z Moskwy również miał przewagę 40:0 i szybko ją roztrwonił. Tu scenariusz końcówki był już inny, bowiem w obliczu straty podania Miedwiediew popełnił błąd z forhendu. W dalszej części seta Sinner utrzymywał zdobytą zaliczkę. Włoch był bardzo skuteczny po trafionym pierwszym serwisie, wygrywając aż 17 z 19 takich piłek. Do końca odsłony nie był już zagrożony i zwyciężył w niej 6:3.

Drugi set przebiegał już nieco inaczej. Panowie przez dłuższy czas dominowali we własnych gemach serwisowych, rozgrywając je bardzo szybko. Uwagę mogła szczególnie zwrócić dyspozycja Rosjanina, który znacząco poprawił celność pierwszego podania. Posyłał też mocniejsze uderzenia i notował więcej wygrywających piłek niż w poprzedniej części gry. Jego udziałem był też jedyny break-point tej partii. Wypracował go w ósmym gemie, lecz Sinner oddalił go po akcji sfinalizowanej przy siatce.

Ostatecznie lepszego w tej odsłonie musiał wyłonić tie-break. Miedwiediew kontynuował posyłanie silniejszych zagrań na stronę rywala i miał w nim przewagę od samego początku. Dwukrotnie zdobywał punkty przy serwisie Włocha, samemu pozwalając mu na tylko jednego mini-breaka. Całą rozgrywkę wygrał do czterech.

27-latek z Moskwy nie był jednak w stanie utrzymać tej dyspozycji w decydującej partii. Rozpoczął ją niemal kompletnie bez pierwszego serwisu, co momentalnie odbiło się na jego grze oraz wyniku. Włoch już w drugim gemie miał trzy szanse na przełamanie. Na punkt zamieniona została ostatnia z nich, po tym jak Miedwiediew popełnił podwójny błąd. Tuż potem Rosjanin dał się dodatkowo ponieść emocjom i wdał się w spięcie z publicznością.

Sinner z kolei przy własnym podaniu spisywał się bez zarzutu i kontrolował przebieg rozgrywki. W gemie szóstym ponownie wpędził moskwianina w tarapaty. Zdobywał większość punktów po jego drugich serwisach i w konsekwencji przełamał go po raz kolejny. Następny gem był już popisem faworyta gospodarzy. Wygrał go „na sucho” i po dwóch godzinach i 29 minutach gry mógł celebrować awans do najważniejszego finału w karierze. Jego rywala wyłoni pojedynek między Novakiem Dżokoviciem, a Carlosem Alcarazem, który rozpocznie się o godzinie 21.

W zmaganiach deblowych pierwszymi finalistami zostali Marcel Granollers oraz Horacio Zeballos. Hiszpańsko-argentyńska para nie dała się przełamać Rohanowi Bopannie i Matthew Ebdenowi, samemu pozbawiając ich podania po jednym razie w każdym z dwóch rozegranych setów. Oznaczeni w Turynie „piątką” tenisiści zwyciężyli 7:5, 6:4 i w niedzielę zaliczą wspólny debiut w finale tej imprezy. Granollers stanie w nim przed szansą powtórzenia triumfu z 2012 roku, zaś jego partner może zdobyć swój premierowy tytuł w zawodach wieńczących sezon. Ich niedzielnymi przeciwnikami będą zwycięzcy potyczki między Rajeevem Ramem i Joe Salisburym, a Santiago Gonzalezem oraz Edouardem Rogerem-Vasselinem.


Wyniki

Półfinał – gra pojedyncza:

Jannik Sinner (Włochy, 4) – Danił Miedwiediew (3) 6:3, 6:7(4), 6:1

Półfinał – gra podwójna:

Marcel Granollers, Horacio Zeballos (Hiszpania, Argentyna, 5) – Rohan Bopanna, Matthew Ebden (Indie, Australia, 3) 7:5, 6:4

ATP Finals. Alcaraz zdradził, co pomogło mu odnaleźć właściwy rytm

/ Łukasz Duraj , źródło: , foto:

Carlos Alcaraz zagra w półfinale turnieju ATP Finals. Hiszpan odbił się po porażce w spotkaniu z Alexandrem Zverevem i ostatecznie był najlepszy w swojej grupie. 20-latek zdradził dziennikarzom, co stało za jego odrodzeniem się w Turynie.

Jak wiadomo, Carlos Alcaraz musiał walczyć o awans do najlepszej czwórki do ostatniej kolejki zmagań grupowych. Drugi zawodnik rankingu stanął jednak na wysokości zadania i – bez strat setowych – pokonał Andrieja Rublowa i Daniiła Miedwiediewa. Po starciu z drugim z wymienionych Rosjan młody tenisista nie krył zadowolenia, mówiąc:

Czuję, że gram na poziomie, który prezentowałem w pierwszej części roku. Czy to był mój najlepszy mecz od czasów Wimbledonu? Umieściłbym go na drugim miejscu, po finale Cincinnati. Przegrałem tam z Dżokoviciem, ale to było świetne spotkanie w moim wykonaniu.

Co się zmieniło od pojedynku ze Zverevem? Odbyłem rozmowę z trenerem Ferrero. Ludzie wokół mnie czuli, że nie byłem sobą. By pokazać to, co potrafię, muszę cieszyć się grą. Uzgodniliśmy, że to ostatnie zawody w sezonie, więc trzeba dać z siebie wszystko i rzucić na szalę siły, jakie mi jeszcze pozostały. Chodzi o to, by zapomnieć o zmęczeniu i delektować się tym turniejem. Udało mi się odzyskać radość i od tej pory wyniki i poziom gry były właściwe.

Kolejne pytanie dotyczyło tego, czy Alcaraz myśli już o wygraniu ATP Finals. Hiszpan przyznał, że ma taki cel, ale nie będzie on łatwy do zrealizowania:

Zostały tylko dwa mecze, ale w półfinale gram z Dżokoviciem, a jeśli wygram, czeka mnie jeszcze – równie ciężki – finał. Marzę o tym, by sięgnąć po trofeum i tego nie ukrywam. Jednocześnie wiem, że najpierw będę musiał pokonać jednego z najlepszych graczy w historii i najlepszego gracza w tym sezonie. By mieć szansę go wyeliminować, należy pokazać swoją najlepszą grę – podsumował Carlos.

Carlos Alcaraz debiutuje w ATP Finals. W zeszłym roku opuścił ten turniej z powodu urazu.