Kolejne problemy zdrowotne Nishikoriego

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: tennisworldusa.org, foto: AFP

Keia Nishioriego wciąż trapią kontuzje. Doświadczony tenisista poinformował o wycofaniu się z challengera, który niebawem rozpocznie się w jego kraju.

Kei Nishikori w ostatnich miesiącach mierzy się z wieloma problemami zdrowotnymi. Japończyk niedawno wrócił jednak do gry i wydawało się, że najgorsze ma już za sobą. 33-letni tenisista wystąpił w kilku turniejach rozgrywanych latem tego roku. Niestety, kłopoty ze zdrowiem znów wróciły i dają się we znaki finaliście US Open z 2014 roku.

Konsekwencją tych problemów jest wycofanie się Japończyka z challengera, który w dniach 27 listopada – 3 grudnia ma odbyć się w jego kraju — w Yokkaichi. Rezygnacja Nishikoriego z występu w tym turnieju oznacza, że to koniec sezonu dla lubianego tenisisty.

Warto jeszcze wspomnieć o najbliższych planach reprezentanta Japonii. 33-latek miał zamiar wystąpić w Australian Open, które wystartuje w połowie stycznia. Teraz jednak sprawy się znacznie skomplikowały i nie wiadomo, czy Nishikori pojedzie w Melbourne.

Puchar Davisa. Australijczycy z trudem pokonali Czechów

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Australijczycy zagrają z Finlandią w półfinale Pucharu Davisa. Tenisiści z Antypodów nie zaczęli zmagań w Maladze udanie, ale potrafili odwrócić losy tej rywalizacji. Kluczowy był pasjonujący mecz Alexa de Minaura z Jirzim Leheczką.

Jako pierwsi na kort wyszli prezentujący podobny poziom Tomasz Machacz i Jordan Thompson. Nieznacznym faworytem był jednak ten drugi. Tym bardziej, że to Australijczyk wygrał w ich jedynym jak dotąd spotkaniu, które miało miejsce w tym roku w Miami. A jednak to reprezentant naszych południowych sąsiadów był tym razem górą. Udało mu się mocno wejść w to spotkanie. Już w pierwszym gemie zdobył przewagę breaka, której nie oddał. W drugiej partii wytrzymał za to nerwową końcówkę, w której raz Australijczyk uciekł spod topora, zdobywając breaka na 5:5.

Jirzi Leheczka miał zatem szansę wygrać Czechom ten mecz. Zadanie miał jednak niełatwe, bowiem jego rywalem był mający za sobą życiowy sezon Alex de Minaur. Mimo wszystko młody Czech udanie zaczął, wygrywając pierwszego seta 6:4. Zwycięstwo dla jego reprezentacji było już naprawdę blisko, bowiem w drugiej partii długo prowadził z przełamaniem i serwował po mecz na 6:4. Kompletnie nie wytrzymał jednak wtedy napięcia. De Minaur przełamał do zera, a chwilę później z łatwością wygrał tiebreaka. W decydującej partii było sporo emocji. Obydwaj zawodnicy mieli swoje lepsze i gorsze momenty, ale końcówkę znów lepiej wytrzymał 12. zawodnik rankingu ATP, który od stanu 4:5 wygrał trzy gemy z rzędu.

W związku z tym decydujący był debel. Było to dla Czechów o tyle złą informacją, że w grze podwójnej dysproporcja pomiędzy zawodnikami obu reprezentacji jest zdecydowanie największa na korzyść Australijczyków. I niespodzianki nie było. Choć Leheczka i Adam Pavlasek stawiali opór, to doświadczenie Matthew Ebdena i Maxa Purcella wzięło górę. To Australijczycy pozostają w grze o puchar.


Wyniki

Australia – Czechy 2:1

Jordan Thompson – Tomasz Machacz 4:6, 5:7
Alex de Minaur – Jirzi Leheczka 4:6, 7:6(2), 7:5
Matthew Ebden, Max Purcell – Jirzi Leheczka, Adam Pavlasek 6:4, 7:5

Wawrinka z dezaprobatą o imprezach wielkoszlemowych

/ Piotr Rutkowski , źródło: ubitennis.net, oprac. własne, foto: AFP

Stan Wawrinka (50. ATP) skrytykował turnieje wielkoszlemowe za zbyt małą – jego zdaniem – gratyfikację finansową dla startujących. W rozmowie z L’Equipe wyjawił także główny problem w dzisiejszym tenisie. I wbrew pozorom nie chodziło mu o piłki…

Na wstępie warto podkreślić, że organizatorzy Wielkiego Szlema podwyższają nagrody szczególnie dla tych, którzy przegrywają w pierwszej rundzie. Mimo to tenisista z Lozanny rozpatruje to zgoła inaczej.

– Nie przekazują tenisowi wystarczającej kwoty w porównaniu z generowanymi przez siebie dochodami – stwierdził trzykrotny mistrz wielkoszlemowy w wywiadzie dla L’Equipe. – I mają o wiele za dużo władzy, bo zarabiają [tyle] pieniędzy. [Szlemy] są miejscem, w którym zapisana jest historia tenisa… To najbogatsze federacje, które nie dokonują zbyt dużej redystrybucji. Nawet między nimi nie ma komunikacji… Dochody z turniejów Wielkiego Szlema są dziś bardzo ważne, a procent zwracany graczom jest absurdalny. Prawie wcale nie wzrósł – żalił się 38-letni Szwajcar.

Podopieczny Magnusa Normana odniósł się także do największych problemów współczesnego tenisa.

– Prawdziwym problemem tenisa jest to, że większość rzeczy robi się pod wpływem reakcji. Nikt niczego nie przewiduje. Musimy włączyć graczy do dyskusji, aby wyjaśnić im również ich powody – kontynuował mistrz olimpijski w grze podwójnej z Pekinu.

W ostatnim czasie wielu zawodników żaliło się na piłki jakimi rozgrywane są turnieje.

– Jeśli chodzi o piłki, turnieje nie chcą się zgodzić, ponieważ wszystkie mają innego sponsora, a jednocześnie wciąż musimy walczyć, aby mieć z kim trenować. Jeżdżę po tourze od dwudziestu lat i ciągle rozmawiamy o tych samych problemach. Problem z tenisem polega na tym, że istnieje zbyt wiele rządów, zbyt wiele różnych podmiotów (ITF, turnieje Wielkiego Szlema, ATP, WTA), które dbają tylko o swoje własne interesy. Dziś prawdziwym problemem tenisa są Wielkie Szlemy – zakończył były 3. tenisista rankingu ATP.

Obecnie Wawrinka zajmuje 50. miejsce w zestawieniu najlepszych tenisistów świata. W tym roku dotarł m.in. do 3. rundy Wimbledonu i US Open.

Pospisil krytyczny wobec tenisowych władz

/ Artur Kobryn , źródło: ubitennis.net, foto: AFP

Vasek Pospisil jest kolejny graczem, który w ostatnim czasie w niepochlebnych słowach wyraził się na temat osób zarządzających męskim tenisem. Kanadyjczyk zabrał głos w kwestii piłek wykorzystywanych w rozgrywkach oraz komunikacji władz z zawodnikami.

33-latek z Kanady we wtorek wraz ze swoimi kolegami z reprezentacji walczył o awans do najlepszej czwórki finałowego turnieju o Puchar Davisa w Maladze. W parze z Alexisem Galarneau wystąpił w decydującym meczu gry podwójnej z Finami, który zakończył się zwycięstwem Otto Virtanena i Harriego Helioevaary. Po spotkaniu Pospisil opowiadał, iż ciągle odczuwał skutki kontuzji łokcia. – Czułem wielki ból. Granie w takich okolicznościach nie jest przyjemne. Gdybyśmy mieli kogoś zdrowego i dostępnego, to wolałbym w tym meczu nie wystąpić, ale byłem w najlepszym stanie – oznajmił.

Kanadyjczyk, podobnie jak chociażby Carlos Alcaraz, czy Danił Miedwiediew, krytycznie wypowiadał się też o piłkach używanych w imprezach ATP. Jego zdaniem to właśnie one były przyczyną ciężkiej kontuzji, którą odniósł podczas jednego z turniejów. – Wszyscy zawodnicy narzekali na piłki. To było jak granie kamieniem. Nie doświadczyłem wcześniej czegoś takiego w moim życiu. Po każdym uderzeniu było czuć ból w nadgarstku, łokciu i ramieniu. Co prawda grałem wtedy dobrze i pasowały one do mojego tenisa, ale były koszmarne dla mojego ciała. Miałem naderwanie drugiego stopnia mojego więzadła pobocznego łokciowego. Prawie całkowicie je zerwałem. Wielu graczy nie mówi o tym problemie otwarcie poza szatnią. Spójrzmy, ile mieliśmy operacji nadgarstków w tym roku – powiedział.

Pospisil od dawna jest krytykiem władz ATP. Przed trzema laty zrezygnował ze sprawowanej funkcji w Radzie Zawodników ATP i wraz z Novakiem Dżokoviciem założył organizację Professional Tennis Players Association (PTPA), która ma dbać o interesy graczy. Po spotkaniu z Finlandią odniósł się również do kwestii komunikacji z najważniejszymi osobami w rozgrywkach.

Tenis to wielki, globalny biznes. Przemysł, w którym obraca się miliardowymi kwotami. Uważam, że jako zawodnicy powinniśmy być traktowani po partnersku. Gracze wnoszą do tego biznesu wielką wartość, a te relacje wcale tak nie wyglądają. Widziałem to będąc w Radzie Zawodników ATP. […] Jest tylko fasada współpracy, której tak naprawdę nie ma. Teraz wytworzyła się większa presja ze względu na powołanie PTPA, ponieważ mówi się o tym więcej i jest to krok w dobrym kierunku. Tenisiści mogą narzekać i narzekać, ale niestety ostatecznie nie mają zbyt wiele do powiedzenia. To się jednak zmienia i to szybko. Gdy ta zmiana całkowicie się dokona, to ten sport stanie się lepszy – podsumował.

Lleyton Hewitt surowo ocenił reformę Pucharu Davisa

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.tennisworldusa.org/, własne, foto: AFP

W Maladze rozpoczęły się wczoraj finały Pucharu Davisa. Kilka lat temu rozgrywki zostały radykalnie zmienione, a ich nowy format nie przypadł do gustu dużej części zawodników, kapitanów i kibiców. Krytyczny głos w tej sprawie kolejny raz powtórzył Lleyton Hewitt.

W 2019 roku finały Pucharu Davisa zamieniono w turniej o strukturze podobnej do piłkarskiego mundialu. Zawody odbywają się w jednym miejscu, a najlepsze zespoły – wyłonione w fazie grupowej – walczą w systemie pucharowym. Taki kształt imprezy wzbudza wiele kontrowersji, a niedawno wrócił do nich Lleyton Hewitt. Legendarny zawodnik powiedział:

Chciałbym, by Puchar Davisa wyglądał tak, jak kiedyś. Podstawa to mecze grane u siebie i na wyjeździe. Oglądałem naprawdę sporo spotkań, nawet wtedy, gdy sam byłem jeszcze aktywnym graczem i do dziś pamiętam Barcelonę w 2000 roku. Rafa Nadal wnosił wtedy flagę na stadion, a dwadzieścia tysięcy ludzi buczało na mnie i moich kolegów. Atmosfera była wspaniała i to była esencja tego turnieju.

– Niezależnie od tego, czy podejmowaliśmy rywali u siebie w Melbourne, czy jechaliśmy do Nicei lub Barcelony, przeżycie było niesamowite. Choć bywało ciężko, bo nie zawsze wygrywaliśmy, to są jedne z moich najpiękniejszych wspomnień.

Powyższy komentarz to nie pierwsza sceptyczna opinia Hewitta o Pucharze Davisa. Inna padła we wrześniu tego roku. Australijczyk nie szczędził wtedy krytyki władzom tenisowym:

Musimy zmienić ludzi, którzy tym zarządzają. Widzimy już efekty ich decyzji. Wielki projekt rozpisany na 25 lat, zamienił się w czteroletnią katastrofę. Póki nie nastąpi radykalna zmiana, będziemy przeżywać to samo każdego roku. Organizatorzy wszystko zepsuli – podkreślał 42-latek.

Puchar Davisa stracił na atrakcyjności po tym, jak w rozgrywki zdecydowała się zainwestować firma byłego zawodnika Barcelony Gerarda Pique. Katalończyk i ITF przeprowadzili wielką reformę turnieju, ale zmiany nie zostały pozytywnie odebrane przez środowisko tenisowe. Współpraca piłkarza i ITF zakończyła się w tym roku, a jej obie strony znajdują się w sporze prawnym, który nie został jeszcze rozstrzygnięty.

W 2022 roku Puchar Davisa wygrała reprezentacja Kanady.

Davis Cup Finals. Sensacja podczas pierwszego dnia imprezy!

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Już pierwszego dnia finałów Pucharu Davisa doszło do nie lada niespodzianki. Ubiegłoroczni zwycięzcy imprezy, czyli Kanadyjczycy, zakończyli tę edycję już na ćwierćfinale. Ich nieoczekiwanymi pogromcami okazali się reprezentanci Finlandii. 

Na wstępie trzeba przyznać, że choć tenisiści z Ameryki Północnej przystępowali do obrony tytułu, robili to w znacznie okrojonym składzie. 12 miesięcy temu po historyczne zwycięstwo kanadyjską ekipę prowadzili dwaj najlepsi gracze z tego kraju – Felix Auger-Aliassime oraz Denis Shapovalov. W tym roku w roli lidera wystąpił Milos Raonic.

Choć dla 32-latka był to dopiero pierwszy mecz od US Open oraz występ w kadrze po pięcioletniej przerwie, Raonic wywiązał się wzorcowo z roli faworyta meczu otwarcia. Jego rywalem był notowany dopiero w ósmej setce rankingu ATP Kaukovalta. Mecz był na początku wyrównany. Z każdym kolejnym gemem Kanadyjczyk przejmował jednak inicjatywę. Finalista Wimbledonu z 2016 roku potwierdził swoją przewagę przełamaniem, które bez problemu utrzymał. W drugiej partii panowie byli blisko konieczności rozegrania tie-breaka. Jednakże podczas serwowania po doprowadzenie do dogrywki Kaukovalta po raz kolejny stracił podanie. Następnie Raonic dołożył jeszcze jednego gema i zakończył pojedynek.

Zawodnicy z kraju ze stolicą w Ottawie mogli przypieczętować sukces już w następnym meczu, w którym mierzyli się Gabriel Diallo oraz Otto Virtanen. Tym razem wiele wskazywało na bardziej wyrównane spotkanie, za sprawą różnicy zaledwie 32 pozycji rankingowych, ze wskazaniem na Kanadyjczyka. Diallo dał się jednak przełamać na początku, co przesądziło o losach seta. Tenisista z Europy serwował bowiem zbyt dobrze, aby jego rywal mógł myśleć o powrocie. Przebieg drugiej partii był natomiast podobny do tej z poprzedniej konfrontacji. Tym razem również kibice zgromadzeni na trybunach w Maladze oczekiwali tie-breaka, do którego nie doszło. Diallo ponownie stracił podanie i w konsekwencji przegrał mecz. Kwestię awansu do półfinału musiał rozstrzygnąć decydujący debel.

Przed jego rozpoczęciem doszło do roszady w fińskim składzie, gdzie Patrik Niklas-Salminen ustąpił miejsca Virtanenowi, u boku którego zagrał Harri Heliovaara. Będącą faworytami Kanadę reprezentowali z kolei Vasek Pospisil i Galarneau. Był to najdłuższy pojedynek tego dnia. W pierwszej odsłonie meczu doszło do już trzeciego we wtorek wyniku 7:5. Tym razem ciśnienia związanego z serwowaniem po dogrywkę nie wytrzymali gracze z Kanady. Uskrzydleni wyjściem na prowadzenie Finowie zaczęli naciskać od razu po przerwie. W pierwszym gemie przy podaniu Pospisil i Galarneau musieli bronić aż sześciu break pointów. O ile wtedy wyszli z opresji, w ósmym gemie stracili podanie. Virtanen i Heliovaara utrzymali nerwy na wodzy i wyserwowali awans do półfinału dla swojej reprezentacji.

Nie da się ukryć, że byliśmy świadkami wielkiej niespodzianki. Czy podobną zobaczymy w środę? Tego dnia o najlepszą czwórkę turnieju zmierzą się ekipy z Czech i Australii.

 


Wyniki

Ćwierćfinał:

Finlandia – Kanada 2:1

Milos Raonic (Kanada) – Patrick Kaukovalta (Finlandia) 6:3, 7:5

Otto Virtanen (Finlandia) – Gabriel Diallo (Kanada 6:4, 7:5

Harri Heliovaara, Otto Vieranen (Finlandia) – Alexis Galarneau, Vasek Pospisil (Kanada) 7:5, 6:3