Już pierwszego dnia finałów Pucharu Davisa doszło do nie lada niespodzianki. Ubiegłoroczni zwycięzcy imprezy, czyli Kanadyjczycy, zakończyli tę edycję już na ćwierćfinale. Ich nieoczekiwanymi pogromcami okazali się reprezentanci Finlandii.
Na wstępie trzeba przyznać, że choć tenisiści z Ameryki Północnej przystępowali do obrony tytułu, robili to w znacznie okrojonym składzie. 12 miesięcy temu po historyczne zwycięstwo kanadyjską ekipę prowadzili dwaj najlepsi gracze z tego kraju – Felix Auger-Aliassime oraz Denis Shapovalov. W tym roku w roli lidera wystąpił Milos Raonic.
Choć dla 32-latka był to dopiero pierwszy mecz od US Open oraz występ w kadrze po pięcioletniej przerwie, Raonic wywiązał się wzorcowo z roli faworyta meczu otwarcia. Jego rywalem był notowany dopiero w ósmej setce rankingu ATP Kaukovalta. Mecz był na początku wyrównany. Z każdym kolejnym gemem Kanadyjczyk przejmował jednak inicjatywę. Finalista Wimbledonu z 2016 roku potwierdził swoją przewagę przełamaniem, które bez problemu utrzymał. W drugiej partii panowie byli blisko konieczności rozegrania tie-breaka. Jednakże podczas serwowania po doprowadzenie do dogrywki Kaukovalta po raz kolejny stracił podanie. Następnie Raonic dołożył jeszcze jednego gema i zakończył pojedynek.
Zawodnicy z kraju ze stolicą w Ottawie mogli przypieczętować sukces już w następnym meczu, w którym mierzyli się Gabriel Diallo oraz Otto Virtanen. Tym razem wiele wskazywało na bardziej wyrównane spotkanie, za sprawą różnicy zaledwie 32 pozycji rankingowych, ze wskazaniem na Kanadyjczyka. Diallo dał się jednak przełamać na początku, co przesądziło o losach seta. Tenisista z Europy serwował bowiem zbyt dobrze, aby jego rywal mógł myśleć o powrocie. Przebieg drugiej partii był natomiast podobny do tej z poprzedniej konfrontacji. Tym razem również kibice zgromadzeni na trybunach w Maladze oczekiwali tie-breaka, do którego nie doszło. Diallo ponownie stracił podanie i w konsekwencji przegrał mecz. Kwestię awansu do półfinału musiał rozstrzygnąć decydujący debel.
Przed jego rozpoczęciem doszło do roszady w fińskim składzie, gdzie Patrik Niklas-Salminen ustąpił miejsca Virtanenowi, u boku którego zagrał Harri Heliovaara. Będącą faworytami Kanadę reprezentowali z kolei Vasek Pospisil i Galarneau. Był to najdłuższy pojedynek tego dnia. W pierwszej odsłonie meczu doszło do już trzeciego we wtorek wyniku 7:5. Tym razem ciśnienia związanego z serwowaniem po dogrywkę nie wytrzymali gracze z Kanady. Uskrzydleni wyjściem na prowadzenie Finowie zaczęli naciskać od razu po przerwie. W pierwszym gemie przy podaniu Pospisil i Galarneau musieli bronić aż sześciu break pointów. O ile wtedy wyszli z opresji, w ósmym gemie stracili podanie. Virtanen i Heliovaara utrzymali nerwy na wodzy i wyserwowali awans do półfinału dla swojej reprezentacji.
Nie da się ukryć, że byliśmy świadkami wielkiej niespodzianki. Czy podobną zobaczymy w środę? Tego dnia o najlepszą czwórkę turnieju zmierzą się ekipy z Czech i Australii.
Wyniki
Ćwierćfinał:
Finlandia – Kanada 2:1
Milos Raonic (Kanada) – Patrick Kaukovalta (Finlandia) 6:3, 7:5
Otto Virtanen (Finlandia) – Gabriel Diallo (Kanada 6:4, 7:5
Harri Heliovaara, Otto Vieranen (Finlandia) – Alexis Galarneau, Vasek Pospisil (Kanada) 7:5, 6:3